Probierz to bardzo dobry i uczciwy trener. ale przy tym wybitny ambicjoner, którego rozpiera energia (jednak nie porównywałbym go z Ulatowskim, co niektórzy tu czynią). W zestawieniu relatywnie młodego ambicjonera z wyrachowanym prezesem, który nie czuje istoty rywalizacji sportowej (co w mojej opinii dyskwalifikuje go jako prezesa klubu) i dla którego zawsze liczy się przede wszystkim księgowość i bilans, powstał układ nieco księżycowy. Ambitny trener pod wpływem prezesa podjął się prawdopodobnie zadania, którego z przyczyn od siebie niezależnych (kontuzje, sędziowanie) nie będzie mógł zrealizować.
Mam jeszcze nadzieję, że się mylę.
Merano
- Ostatnio 22.09.2017 o 10:30
- Dołączył/a 02.04.2005 o 23:00
- 1487 postów
- 17 polubień
-
Odpowiedział w temacie Michał Probierz - treningi, doglądanie bazy treningowej, budowa struktur, itp.
-
Odpowiedział w temacie NECRONOMICON[i]Zmarł Zbyszek Stroniarz, napastnik Cracovii z lat 60 i 70. Miał zaledwie 73 lata[/i] [img]http://i.iplsc.com/zbigniew-stroniarz-nie-zyje-siedzi-pierwszy-z-prawej/0006SOXDMPN70F6J-C122-F4.jpg[/img] Dla przypomnienia, Zbyszek siedzi pierwszy z prawej, obok Staszka Szymczyka. Za jego plecami Ana (zmarły 3 lata temu Jan Antczak). Jest to o tyle istotne, że w jubileuszowej księdze "Pany 1906-2006" na str. 171 do podpisu pod tym zdjęciem wkradł się czeski błąd i Zbyszek zamienił się tam w Chemicza (który wystąpił dwukrotnie, bo w rzeczywistości stoi pomiędzy Aną i bramkarzem Henrykiem Jałochą).
-
Odpowiedział w temacie KATASTROFA RZADOWEGO SAMOLOTU POD SMOLENSKIEM[i]Zasnąć można było z nudów jak się tego słuchało.[/i] Podobnie reagowali kiedyś eserowcy, kiedy dostawali kolejne ostrzeżenia o zdradzie Azefa. Latami nie przyjmowali tego do wiadomości, bo nie mogli uwierzyć, że szef ich organizacji bojowej Jewno Azef jest tajnym prowokatorem Ochrany. Nie mieściło się to w ich głowach. Po latach to samo było z szefami Secret Intelligence Service. Nie byli w stanie pojąć, że synowie z wielce zasłużonych dla brytyjskiej Korony rodzin, absolwenci czołowych uniwersytetów z Kimem Philby’m na czele, mogli być agentami sowieckiego wywiadu.
-
Odpowiedział w temacie Cracovia - Ruch Chorzów 19.05.2017 (piątek) godz. 20:30[quote='tomex' pid='1243594' dateline='1495214171'] ciekawa historia Czy Katarzyna Wójs to żona Kordiana Wójsa? Bo jeśli tak - to by mi lekko skomplikowało "teorię spiskową" ;) [/quote] Nie. Jej mężem jest Grzegorz Wójs. Znany kajakarz.
-
Odpowiedział w temacie Cracovia - Ruch Chorzów 19.05.2017 (piątek) godz. 20:30[i]zastanawiają mnie natomiast trzy sprawy: 1) czyżby Przesmycki stwierdził, że za naszymi człapaczami 47-latek nadąży (nie wiem czy są jakieś przepisy ograniczające wiek sędziów? Skoro Fogg mógł "śpiewać" do śmierci, to może i Złotek będzie szedł w jego ślady) 2) u sędziego Złotka w tym sezonie: Cracovia nie zdobyła ni najmniejszego punkciku, Ruch - przeciwnie - nie stracił, nawet jednego.[/i] Dziś już mało kto pamięta, że Złotek (rodem ze znanych nam Gorzyc), terminował w młodości biegając z chorągiewką na linii u niejakiego Fijarczyka (chyba Antoni miał na imię). Już później, w maju 2005, po naszym meczu na Kałuży z Gieksą, gazety pisały o jakiejś zapasowej oponie w bagażniku Fijarczyka, w której znaleziono trefne 100 tysięcy złotych. Kiedy Złotek został arbitrem głównym jego asystentką na linii została utalentowana córka sędziego Fijarczyka - Katarzyna. Po wyjściu za mąż zmieniła nazwisko na Wójs. Kilka lat pomagała Złotkowi na linii. Po 9 latach od wpadki Fijarczyka Zbigniew Przesmycki w ramach odmładzania kadr przywrócił wiekowego Mariusza Złotka do łask. Złotek zadebiutował jako główny w Ekstraklasie w wieku 43 lat. Niepoprawni żartownisie pisali w sieci, że został wyciągnięty przez Przesmyckiego do tak zwanych zadań specjalnych. Poczytajcie np. o meczu Zawiszy z Łęczną, w sezonie kiedy spadł.
-
Odpowiedział w temacie Wnioski do Prezesa Filipiaka! część II[i]nikt nie musi się bać, że zostanie rozliczony w następnych wyborach, że nieznani sprawcy spalą mu samochód, no po prostu taka gra edukacyjna.[/i] Futbol zawsze wyzwalał namiętności, więc nigdy nic nie wiadomo. W końcu czerwca 1975 roku byliśmy faworytem baraży o drugą ligę, choć pierwszy mecz z Lublinianką u siebie pechowo przegraliśmy, Sputo nie strzelił karnego. Drugi mecz graliśmy na starym boisku Błękitnych w Kielcach. Zastępujący Tureckiego na obronie Fredek Surma, młodszy brat śp. księdza kapelana Henryka, późniejszy ojciec Łukasza i Filipa, człek stateczny, jakoś zaraz po utracie bramki tak się wkurzył, że wyprowadził soczystego prawego sierpowego i zwalił z nóg jednego z napastników gospodarzy. Sytuacja była rzeczywiście mocno wnerwiająca, bo do tego czasu nasi grali całkiem nieźle i mieli kilka dobrych sytuacji, a Koronie udało się strzelić bramkę z wypadu, zaraz po tym jak Szczepankiewicz zmarnował setkę. Był typowy przypadek "w afekcie", niemniej jednak Scyzory na trybunach były tak zapalczywe, że po meczu trzeba było błyskawicznie ewakuować się ze stadionu. Czasem namiętności mogą się kumulować i ich wybuch następuje w nieoczekiwanej formie, co stwierdził niedawno dyrektor Stefan Majewski, kiedy wyrzucał z kursu trenerskiego w Białej Podlaskiej Ślusarskiego, Grześka Barana i jeszcze kogoś z Bełchatowa za to, że nocną porą zamiast przykładnie położyć się spać wyżywali się na Mercedesie Rachwała.
-
Odpowiedział w temacie CRACOVIA II[i]W kadrze MEX byli wtedy jeszcze równie utalentowani Kaszuba, Dynarek i Snadny.[/i] Snadny przyszedł z Oświęcimia z pół roku po przyjściu Dudzica. Stefan Majewski lubił Snadnego i wystawiał go czasem w Ekstraklasie. Pamiętam mecz w Gdańsku w czasie wakacji 2008 r., kiedy przy stanie 0:1 Majewski puścił na drugą połowę świeżego Snadnego do pomocy Dudzicowi. Snadny miał wtedy 18 lat, był dość wysoki ale szczupły. Był szybki i zaczął bardzo dobrze. Potem twardo zajął się nim Wołąkiewicz, zbyt twardo i chyba dostał kartkę. Ale osiągnął co chciał i Snadnego sobie ustawił. Wtedy Majewski wpuścił świeżego Majorosa, nasi przygnietli ale atakowali bez głowy, widać było brak dobrego rozgrywającego, bo Majewski wcześniej pozbył się Gizy. Pod koniec meczu dostaliśmy od betonów drugą bramkę i było po wszystkim. Trenował ich wtedy Jacek Zieliński zadowolony że wygrał z Majewskim. Dynarka puszczał Majewski rzadko. Kaszubę w Ekstraklasie pamiętam najlepiej z meczu na Konwiktorskiej, gdzie strzelił gola. Był to, o ile pamiętam, albo ostatni albo przedostatni mecz Majewskiego w Cracovii.
-
Odpowiedział w temacie CRACOVIA III to okrągłe 10 lat później. Na to by ten bilans wyglądał. ;) I przy tym wystąpiła zdaje się pewna asymetria, bo z tego co pamiętam w tym drugim meczu Żytko grał już u nas, a Maki u przeciwnika. No i był tam jeszcze Marcin Cabaj. W zakamarkach mojej pamięci jest jeszcze jedno bliskie spotkanie Makucha z Pasami, kiedy to oglądałem go na Kałuży razem z Sobiechem i Sadlokiem w drużynie młodego Ruchu. Wtedy nasza młoda armada z dobrze zapowiadającymi się Uszalewskim, Tatarą, Matim Jeleniem, Kostrubałą, śp. Rafałem Dzwonkiem i zdaje mi się Sachą, który przyszedł z Podbeskidzia, odprawiła ich z kwitkiem.
-
Odpowiedział w temacie U NASZYCH RYWALI....prywatne "pogaduchy" będą kasowane część IIMówią, że ma robotę znacznie bliżej domu, niż miał. Ale kto to wie....
-
Odpowiedział w temacie CRACOVIA II[i]I jak narazie 0-1 po fatalnym zachowaniu naszych pilkarzy w polu karnym po roznym... wyglada to zle ..a przeciez sklad calkiem niezly (na papierze)[/i] Taki całkiem niezły, że w Hutniku stary Makuch daje radę. Zdziwiłem się, że on jeszcze gra. Pamiętam jego gola w Bielsku w jesieni 2003 roku, prawie z połowy boiska. Potem albo przedtem mecz z Lubinem na Kałuży i jego wolej w okienko kiedy Żytko tylko z niedowierzaniem kręcił głową. Zanim Wojtek Stawowy wkomponował Makucha do drużyny na prawe skrzydło, to na wiosnę załatwił nas na Suchych Stawach w pamiętnym 2:5.
-
Odpowiedział w temacie lista najbardziej frajersko przegranych lub pechowych meczów w historii Cracovii[i]Natomiast nie wiem o jakie okoliczności towarzyskie Waści chodzi.[/i] O nic szczególnego, nawiązywałem tylko do imprezowania po meczu z Zabrzem. Może nieprecyzyjnie się wyraziłem. Chodziło o to, że sam nie dysponuję wiarygodnymi informacjami nieoficjalnymi, żeby o nich dyskutować.
-
Odpowiedział w temacie lista najbardziej frajersko przegranych lub pechowych meczów w historii Cracovii[i]październik 66. z Zawiszą na Kałuży. Cracovia gniecie nieprawdopodobnie. Jedna kontra i Zawisza strzela gola (po założeniu siatki Chemiczowi). [/i] Też zapamiętałem ten mecz, bo wówczas wywarł on na mnie ponure wrażenie. Sytuacja wyglądała tak: po poprzedniej kolejce był czas na reprezentację i Pasy wyjechały na zgrupowanie do Jugosławii, co dobrym pomysłem chyba nie było. Po kilku porażkach pod rząd byliśmy z 7 punktami na 10 miejscu, tak mam zapisane w moich notatkach. Ale tak się składa, że wszystkie 3 wojskowe drużyny (Legia, Zawisza i Śląsk) były wtedy w tabeli za nami. Czerwoną latarnią była Pogoń. Sędziował facet z Sosnowca (Zagłębie prowadziło w tabeli). Pogoda była rzeczywiście pod psem. Była niedziela, godziny obiadowe (mecz o 14-tej) ale było ciemno jak późnym wieczorem, nad Krakowem wisiały chmurzyska, od Błoń powiewał zimny wiatr, ale jakiegoś większego deszczu nie zapamiętałem. Nasi rozpoczęli od huraganowych ataków na bramkę od strony Cichego Kącika, nic jednak nie wychodziło. Z wyjątkiem jednego, już nie pamiętam kto był faulowany przed szesnastką około 10-tej minuty, i sędzia zagwizdał wolnego. Piłkę ustawił Rewilak i pięknym strzałem umieścił ją nad murem w siatce. Do dziś nie wiem dlaczego czarny z Sosnowca tej bramki nie uznał. Potem sprawdzałem, że nawet autorzy relacji w ogólnopolskich gazetach nie wiedzieli dlaczego. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowo, bramkarz Zawiszy grał bezbłędnie, a nasi stracili mnóstwo sił. Po przerwie z minuty na minutę gra stawała się praktycznie wyrównana. Zawisza miał niewysokich ale szybkich napastników Szaryńskiego, Pieszkę i Untona, więc idealną dla nich taktyką była gra z kontry. Szczególnie słaby technicznie Chemicz nie dawał sobie rady. Cierpła nam na trybunie skóra, kiedy Zawisza przeprowadzał kontry lewą stroną. Jeśli chodzi o pozostałe okoliczności tego meczu, to są między nami dość istotne niezgodności. Nie jestem wprowadzony w szczegóły imprezowo-towarzyskie, więc co do tych szczegółów się nie chcę wypowiadać. Ale co do faktów, jak najbardziej. Z pewnością w bramce Pasów wystąpił w tym meczu Poldek Michno (po raz ostatni), a nie Heniu Jałocha, który bronił po dwóch tygodniach w Chorzowie, a potem bronił też z GTSem na Kałuży i w ostatnim meczu rundy (zremisowanym) w Łodzi. Chemicz zawalił nie pierwszą ale drugą bramkę, dając się ograć Pieszce (wtedy była ta opisana siatka), który wystawił piłkę Szaryńskiemu, wychodzącemu na pozycję sam na sam z Poldkiem Michną. Pierwszą bramkę zawalił Poldek przepuszczając strzał z wolnego z dwudziestu kilku metrów. Zjazd w dół tabeli rozpoczął się w tamtym sezonie już pod koniec września na boisku Gieksy na Bukowej, kiedy nasi napastnicy dali się fizycznie stłamsić. Byłem tam wtedy, drwale z Gieksy nie przebierali w środkach. Jedynie Hausner się nie dał zastraszyć i wykonał kilka indywidualnych rajdów zatrudniając Czaję. Ale to nie wystarczyło i i przegraliśmy 0:1.
-
Odpowiedział w temacie lista najbardziej frajersko przegranych lub pechowych meczów w historii CracoviiJa przypomnę frajersko przegrany mecz z Lechią na Kałuży, o ile pamiętam, rozegrany w ostatnią środę kwietnia 1961 roku. Mecz ten miał się odbyć w pierwszą niedzielę po Świętach Wielkanocnych, która przypadała w tamtym roku w pierwszej dekadzie kwietnia. Ale nasi Portugalczycy doszli z przytupem do wielkiego finału, który rozgrywano z gospodarzami na Estadio da Luz dzień wcześniej - w sobotę. PZPN przełożył więc ten mecz. Pamiętam, że ostrzyliśmy sobie z ojcem apetyt na widowisko, bo dwa pierwsze mecze po powrocie Portugalczyków do kraju to była wielka uczta. Pierwszy po powrocie z Górnikiem Zabrze na Kałuży co prawda przegraliśmy 2:3, ale naprawdę było co oglądać. Kowalik i Hausner przyćmili najlepszego w Portugalii Musiałka (Szołtysik nie zagrał) i dali próbki swojej klasy. Wielki Górnik ze swoimi gwiazdami (trenował ich wtedy Dziwisz) miał z Pasami spore trudności, choć nasi grali bez Rewilaka. Początek widzę to jakby to było wczoraj. Już na dzień dobry, bodajże w 3 minucie Kowalik idzie śmiało na przebój lewą stroną, ogrywa jak dziecko starego wygę Floreńskiego i wystawia patelnię na szesnastkę (nie Pietrasińskiemu, tylko temu który przyszedł z Hutnika, zapomniałem nazwiska). Jest 1:0. Ryk potworny. Stadion jeszcze wówczas ze starą trybuną, pęka w szwach, zabrakło biletów, ludzie zostali na zewnątrz. Ryk taki że znajomi słyszą echo siedząc w ogrodzie w Bieżanowie. W następną niedzielę był mecz w Mielcu. Pojechałem z ojcem i zobaczyłem deklasację Stali. O ile pierwsza połowa była jeszcze w miarę wyrównana (Kowalik strzelił bramkę na 1:0 rogalem bezpośrednio z kornera), to w drugiej Stal już praktycznie nie istniała, a Hausner z Kowalikiem z pomocą Szymczyka i Conopello urządzali sobie gierki pokazowe. Najładniejsza była czwarta bramka, Januszek urządził sobie slalom pomiędzy obrońcami, wystawił Krzyśkowi i po jego uderzeniu trener Stali musiał zmienić załamanego Mysiaka (znany wtedy, bardzo dobry bramkarz, ocierający się o reprezentację). W euforii oczekiwaliśmy więc na przyjazd na Kałuży drużyny Korynta i Gronowskiego. Niestety zobaczyliśmy bicie głową o mur i kapitalne interwencje Gronowskiego. Ostatnie pół godziny to już była obrona Częstochowy, nasi nie schodzili z połowy przeciwnika, ale pchali się środkiem. Jak to się mówi, betony postawiły autobus, a Korynt umiejętnie dyrygował kolegami. Trzy minuty przed końcem nastąpiła kontra i ostry strzał, który Poldek obronił na poprzeczkę. Piłka wyszła w pole pod nogi ich napastnika i po frajersku popłynęliśmy u siebie 0:1.
-
Odpowiedział w temacie Oczko z Cracovią.Pierwszy raz zobaczyłem Pasy na Garbarni na wiosnę 1957 roku Sprawdziłem, bo dokładnie nie pamiętałem, że było to 14 kwietnia. A więc Ludwinów, stara trybuna przy Konopnickiej, niedziela, kupa ludzi. Mecz II ligi Garbarnia - Cracovia 2:2 (0:1). Pierwszą bramkę strzelił z wolnego lewoskrzydłowy Kasprzyk, a drugą po przerwie najlepszy strzelec Manowski. Ojciec miał karnet na Garbarnię i zabierał mnie czasem ze sobą.
-
Odpowiedział w temacie Zmarł Jan Antczak [']Żegnaj Ana. [']
-
Odpowiedział w temacie PO wszystkiemu II czyli ...Lubię Markowskiego. To prawdziwy krakowski artysta, wszechstronnie utalentowany. Szczególnie jego zdjęcia. Polecam ostatnio wydany przez wydawnictwo "Rafael" pt. "Święta Jadwiga - królowa", którego jest współautorem. Piękna rzecz. A czy w sprawie Lenina przesłuchali już prezydenta Adamowicza?
-
Odpowiedział w temacie spory polityczno-ideowe IIIMoim zdaniem pionek na szachownicy, prawdopodobnie nie wejdzie do rządu.
-
Odpowiedział w temacie (GLOS)Cracovia - Miedź Legnica, 17.11.12, godz.18:00Żytko i tak miał ułatwione wejście, bo przychodził do Szatałowa. Ale jak to wyglądało, to pamiętam. Ale np. Kaczmarek też przychodził do Szatałowa, ale się szybciej wkomponował.
-
Odpowiedział w temacie Walka o AWANS :)Obawiam się, że z tym będzie problem. Jak zawsze.
-
Odpowiedział w temacie Oceńcie piłkarzy! - sezon 12/13 - 17 kolejka - Miedź LegnicaPilarz - 5 Nykiel - 5 Żytko - 2 Kosanović - 3 Marciniak - 3 Żołądź - 5 (62 Danielewicz) - 3 Zejdler - 2 (76 Steblecki) - b.o. Straus - 4 Bernhardt - 5 (62 Budziński) - 2 Boljević - 3 Dudzic - 3