Mój "idol" strzelił w tym sezonie 4 gole, Twój 0 (zero, a przepraszam strzelił jednego w III lidze).
Taka mała różnica i wyjaśnienie tego "co by się działo".
Jak słusznie zauważył paulo, to niestety nie jest śmieszne.
-
-
Rivaldinho - witamy w Cracovii!
Nie chce naskakiwac na Pelle, ale wczoraj w dwóch kluczowym momentach zajebał sprawe.
Miał setke po podaniu Myszora + zmarnowany pierwszy bardzo ważny karny.
Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść.
Można się śmiać z dorobku Rivaldinho, ale to i tak nie zmienia faktu, że przy kontuzji Alvareza to jest nasz najlepszy napastnik i wystawianie Balaja to jest prowokacja.
Wchodzi ślepy za głuchego. Trybuny szaleją.
[quote='Rock' pid='1505467' dateline='1632476688']
Wchodzi ślepy za głuchego. Trybuny szaleją.
[/quote]
Jak w filmie "Nic nie widziałem, nic nie słyszałem " .
[quote='hank' pid='1505481' dateline='1632479873']
[quote='Rock' pid='1505467' dateline='1632476688']
Wchodzi ślepy za głuchego. Trybuny szaleją.
[/quote]
Jak w filmie "Nic nie widziałem, nic nie słyszałem " .
[/quote]
i nic nie strzeliłem....
Na miejscu ojca kazałbym mu natychmiast przestać grać w piłkę chyba że pod innym nazwiskiem.
Zajebiste wejscie wczoraj... "szczal" prawie celny... podania byly... karny jak zloto... rozkreca sie dziwolag :) jeszcze bedziemy mlaskac z zachwytu...
jak bedzie odchodzil :) ;)
Jednym słowem, u nas w drużynie idol za idolem! :D
Na plus to że wie co zrobić kiedy ma piłkę przy nodze. Podobnie jak ostatnio z pogonią, wczoraj kilka sensownych podań gdzieś z głębi pola, umiejętność utrzymania się przy piłce. Strzelać chyba też jako tako potrafi (i to nawet z karnego, a to u nas sztuka!), szkoda tylko że tak rzadko dochodzi do jakichkolwiek sytuacji.
Pomyślałem, że może na dobre wyszłaby mu gra gdzieś bliżej środka pola, za plecami wysuniętego napastnika...
Ale potem zobaczyłem jak w jednej akcji dwa razy objeżdża go 34-letni stoper Dąbrowski mający w nogach ponad 100 minut meczu.
A potem jeszcze wyobraziłem sobie duet Rivaldinho na 10 z Balajem na szpicy.
22 dni później
Parodysta
nie obrażaj parodystów Diable
Dzis obalili mit januszowy ze nie ma podan.... podawali.... i na tym mozna zakonczyc temat jakim plazowiczem jest ten...amator... to jest nie do pojecia ze to cos dalej jest brane pod uwage do gry..
Jeden z lepszych meczów w Cracovii... co nie znaczy że dobry :(
niestety dzis przed tv, nie moglem, ale moja mila po tej kontrze co parodysta zamiast podejsc blizej, strzelac wtedy czy szukac innych rozwiazan z kolegami, oddal ten pozalsiebozestrzal z 25m powiedziala ze mnie wyrzuci z domu, qrwamiernik eksplodowal , nie wytrzymalem, temu ten wpis
Ilość niewykorzystanych szans na grę w 1 składzie nadawać się może do Księgi Rekordów Guinnessa. Czyżby Rivaldo senior kogoś w klubie sponsorował???:D
Trybuny go trochę wygwizdały przy zmianie. Nie popieram, ale rozumiem.
Trener Probierz uważa, że dzisiaj był jego dobry występ. Ja tak nie uważam.
Wiara w to, że się przełamie umiera u najtwardszych, ale MP na konfie powiedział, że jak strzeli jednego gola to potem dorzuci następne. Ja w to nie wierzę. Dzisiaj nie pomógł. Strzał jak strzał, podpalił się. Ale ta bajarka z piłką, po której wycofał piłkę do obrony była "mega" promocją zawodnika.
Lepszy od Balaja i Piszczka a po nich nie jździcie
Nie sądziłem, że będę tęsknił za Piszczkiem. Dziękuję synu ojca.
mam nadzieję, że to jego ostatnie tygodnie w Cracovii ...
czas zwolnić listę płac ...
w styczniu potrzebujemy NAPASTNIKA !!!
- Edytowany
oglądałem w tv tylko pierwszą połowę ale wyglądał w niej świetnie. było na kim zawiesić ataki. przyczepić się można tylko do jednej sytuacji gdy miał piłkę w polu karnym i zamiast zrobić wszystko by oddać strzał to wycofał bodaj do Hanki. Prawdziwy lis by to grzał z pewnością, ale to też może być kwestia psychiki.
Tęsknoty za Piszczkiem to objaw bardzo poważnej choroby
"Ba, nawet Rivaldinho, który po raz pierwszy w tym sezonie dostał szansę od 1. minuty, nie kompromitował się (dobra, ten strzał z dystansu przy kontrze 3 na 3 w 81. minucie to wyjątek). Nie szukał kwadratowych jaj i w polu karnym był użyteczny, kiedy trzeba było znaleźć się w odpowiednim miejscu i odegrać piłkę na klepkę."
Santo wez go może przejmij... pewnie sprzedasz z zyskiem do Barcelony czy Chelsea. Przecież świetny jest :D
Średni mecz dzisiaj. Nic wielkiego nie pokazał, ale w kilku sytuacjach był pożyteczny (w tym spory udział przy drugim golu). Gdyby tak zagrał jakiś nowy napastnik to pewnie przeważałyby opinie że było "obiecująco".
Co do wspomnianej kontry to fakt, spartolona koncertowo, ale jednak wolę kontrę 3 vs 3 zakończoną celnym strzałem, nawet tak słabym, niż kontry 5 vs 3 zakończone podaniem prosto do przeciwnika (Lusiusz, Pestka).
Najbardziej podobała mi się ta zaawansowana sztuczka techniczna przy linii bocznej w drugiej połowie, widać te geny ;) I wycofanie do obrońców zaraz po takim wykiwaniu rywali.
Tak na spokojnie po oglądnięciu w telewizji, muszę mu podnieść ocenę. On wcale nie zagrał tak tragicznie, jak by wskazywały gwizdy. Miał tez udział przy drugim golu, gdy po wyrzuceniu piłki z autu przez Pestkę, dograł głową Rochy a ten do Myszora. Parę razy dobrze się zastawił (w pierwszej połowie ładnie wystawił piłkę), przytrzymał piłkę itd.
Oczywiście, parę razy mógł się lepiej zachować, ale sytuacje fajne spieprzył Pestka po której padł na murawę i tłukł pięściami po niej, czy Lucek..
Nie był to wybitny występ, bo od napastników oczekuje się goli, ale tez nie był tak beznadziejny, jak go oceniłem (2)
tak, nie byl, ale chyba wszystkim cierpliwosc sie konczy
takie klocki jak ten strzal to tylko sobie grabi, za wysokie progi
im szybciej sie go pozbedziemy tym kazdy lepiej na tym wyjdzie, podobnie slabych a pewnie tanszych u nas w Polsce dostatek, blondyni na dodatek
Głównym zadaniem napastnika, jest strzelanie goli, Rivaldinho gola dla pierwszej drużyny zdobył rok temu, to poniekąd przekreśla jego rolę, dla jakiej był ściągnięty. Co by nie pisać, to wczoraj piłka znalazła Rakoczego, a Myszor sobie sam wypracował sytuację po której padł gol.
Ja jemu nie odmawiam we wczorajszym meczu braku zaangażowania, nawet w telewizji to nieźle wyglądało a przynajmniej dużo lepiej, niż na żywo (telewizja kłamie ;)). Jest niezły technicznie, może on po prostu nie ma zawodników z którymi by pokopał, może wrzutki Probierza, nie powodują, że się on w Pasach odnajduje. Tak czy siak, goli on nie strzela a to osłabia jego wartość.
Za tydzień ma rocznicę gola :P
Jak na napastnika, to statystyki ma porażające.....
Głównym zadaniem napastnika jest być pomocnym na boisku. Oczywiście gole są solą, ale ostatecznie po końcowym gwizdku liczy się to czy Twoja drużyna schodzi z boiska zwycięska. Są napastnicy, którzy przy wygranej 3-0 schodzą z boiska wcurwieni. To dobra cecha, chociaż może bywać destrukcyjna, zbyt duże ciśnienie na strzelanie może się przerodzić w to, że napastnik nie wybiera najlepszych opcji. Ja bym bardzo sobie życzył bramkostrzelnego napastnika, ale ja od zawsze pisałem, że najważniejsze są zwycięstwa, nieważne jakim style, nieważne jakim rezultatem, zwycięstwo ponad wszystko.
Jak już pisałem widziałem tylko pierwszą połowę meczu i Rivaldinho wyglądał w niej całkiem obiecująco. Widziałem też w powtórkach tą akcję nad którą się tyle rozwodzicie. Nie wiem ile stron trzeba będzie przeklikać wstecz by dotrzeć do postów, w których domagaliście się strzałów z dystansu. No to macie strzał. Przywołana została nawet bramką Rivy strzelona z dystansu, wrzucony link z youtuba. To jeśli mnie pamięć nie myli też był strzał po konterce. Nie co niedzielę na obiad jest mięso, nie zawsze będzie wpadać. Jedynymi zawodnikami na świecie, którzy z dużą regularnością strzelali bramki z dystansu są Juninho Pernambucano i Marcin Budziński.
Ostatecznie liczy się pożyteczność zawodnika na boisku. Przypominam, że Francja została mistrzem świata z napastnikiem, który przez cały turniej nie oddał celnego strzału na bramkę. Nie tyle nie strzelił gola co nie trafił w jej światło przez cały turniej. Pomimo tego Deschamp chciał się pokroić za Giroud, oddał mu pełną chwałę. Gdyby selekcjonerem był Kruszyna to by go nie wystawił na boisko, albo nawet nie powołał.
Psychologia w sporcie ma bagatelne znaczenie dlatego jeśli prawdziwe są wieści o wygwizdaniu Brazylijczyka to powinniśmy się wstydzić. Bo w takich momentach przestajemy być kibicami. Mi się często zarzuca, że kogoś przeceniam. Ok zakochuje się w piłkarzach czasem na wyrost. Ale to cała idea kibicowania. Dostrzegę swoim fachowym okiem element, kilka elementów, cień szansy na to, że mogą grać dobrze i potem zostaję ich kibicem i ich wspieram w każdym momencie, w którym ubierają nasze święte barwy. Z drugiej strony są zawodnicy, których od razu oceniam negatywnie. Lista często jest długa, pewnie u Was znajduje się na niej Rivaldinho. Mogę napisać w Internecie, że jest słabo, może nawet pojechać (chociaż nie wiem czy mi się zdarzyło), być może na gorąco po meczu coś rzucić. Weźmy takiego Hankę. Ja go naprawdę nisko cenię. Ale jak jest na boisku to wyobrażam sobie, że zrobi wszystko to czego nie potrafi. Wspieram go. Na stadionie nawet przez myśl by mi nie przeszło by na niego gwizdnąć. Jak Pelle, którego fanem nie jestem trafił trzykrotnie z Piastem to ja dwa dni później na treningu po każdej bramce udawałem, że nim jestem czym do wściekłości doprowadzałem kolegę bramkarza - psa. Jaram się piłkarzami czasem na wyrost ale podstawą idei bycia kibicem jest wspieranie zawodników, pchanie ich do lepszych wyników. Jesteśmy jak wiatr w żagle.
Przypomina mi się sytuacja, gdy Torres dołączył do Chelsea. No nie szło gościowi prawda. No i co zapomniał jak się gra w piłkę? Nie radził sobie psychicznie, wszystko siedziało w głowie, ale w Londyne cieszył się powszechnym uwielbieniem. Sam pamiętam, że te mecze oglądało się z nadzieją, że to właśnie on włoży, że się przełamie. Do dzisiaj pamiętam każdy szczegół akcji, w której w końcu się przełamał i zdobył swoją pierwszą bramkę. Mecz z WHU, padało, piłka za plecy, obracał się nieporadnie, błoto w polu karnym, długi rękaw koszulki i ta radość. Do końca sezonu już chyba nie trafił ale nie tracił zaufania fanów. Bywało różnie, kolejni trenerzy go odsuwali i korzystali z usług innych, w reprezentacji tracił swoją rolę ale kibice w Londynie nie przestawali go wspierać chociaż zawodnik pogrążął się w coraz większej depresji. Był taki wywiad z nim w 2012 roku, też go dobrze pamiętam a łatwo do niego wracam do wrzuciłem na tablicę na FB.
"Fernando po raz kolejny zaznaczył jak wielki wpływ na jego karierę mieli fani, którzy mu ją wręcz uratowali. Pomogli mu być silnym psychicznie nawet, niż członkowie jego własnego zespołu.
Jego poziom strzelecki był tak niski, że momentami nie chciał grać w piłkę, ale nieustające wsparcie fanów pomogło mu przejść ten trudny okres w jego karierze.
[i]To mi bardzo, ale to bardzo pomogło - chociaż do końca nie wiem dlaczego. Możesz przyjść z zewnątrz, z obcej ligi i grać tutaj dobrze, z mentalnością Hiszpanów i pierwszymi, którzy powinni obrócić się przeciwko tobie są fani. Oni nie żyją wiecznymi oczekiwaniami, tylko ciągle mnie wspierają. Dlatego są wyjątkowi.[/i]
[i]Były momenty, kiedy myślałem 'dobrze, będę siedział na ławce, nikt mi nie będzie przeszkadzał, nawet nie chcę grać', ale oni nieustannie domagali się mojego wejścia na boisko i mojej gry. Tak wiele razy podnosili mnie na duchu. Nawet moim kolegom z drużyny nie udało się tak na mnie wpłynąć. Od tej pory wszystko co zrobię, będzie robione tylko dla fanów. Dlatego chcę wygrać Ligę Mistrzów, dla nich[/i]!"
Ten wywiad jeśli się nie mylę miał miejsce na chwilę przed pamiętnym meczu na CampNou, gdzie Torres zadał barcelonie decydujący cios wprowadzając nas do finału Ligi Mistrzów. Potem oczywiście Chelsea wygrała rozgrywki a Torres pojechał na ME w Polsce, wygrał je z Hiszpanią zdobywając kolejny raz bramkę w finale, zgarnął złotego buta, zostając królem strzelców.
Generalnie próbuję powiedzieć, że w sporcie psychologia odgrywa coraz większą o ile nie kluczową już rolę. Dlatego jako kibice powinniśmy zrobić wszystko by piłkarze czuli się przez nas wspierani, by wiedzieli że wszyscy na nich liczą i że Cracovia to miejsce wyjątkowe. W gabinetach z pewnością tego nie odczują.
- Edytowany
Jak nic musisz Santo " go do kina zaprosic i popcorn mu kupic" ....
[quote='SaNtO' pid='1508085' dateline='1634636228']
Głównym zadaniem napastnika jest być pomocnym na boisku. Oczywiście gole są solą, ale ostatecznie po końcowym gwizdku liczy się to czy Twoja drużyna schodzi z boiska zwycięska. Są napastnicy, którzy przy wygranej 3-0 schodzą z boiska wcurwieni. To dobra cecha, chociaż może bywać destrukcyjna, zbyt duże ciśnienie na strzelanie może się przerodzić w to, że napastnik nie wybiera najlepszych opcji. Ja bym bardzo sobie życzył bramkostrzelnego napastnika, ale ja od zawsze pisałem, że najważniejsze są zwycięstwa, nieważne jakim style, nieważne jakim rezultatem, zwycięstwo ponad wszystko.
Jak już pisałem widziałem tylko pierwszą połowę meczu i Rivaldinho wyglądał w niej całkiem obiecująco. Widziałem też w powtórkach tą akcję nad którą się tyle rozwodzicie. Nie wiem ile stron trzeba będzie przeklikać wstecz by dotrzeć do postów, w których domagaliście się strzałów z dystansu. No to macie strzał. Przywołana została nawet bramką Rivy strzelona z dystansu, wrzucony link z youtuba. To jeśli mnie pamięć nie myli też był strzał po konterce. Nie co niedzielę na obiad jest mięso, nie zawsze będzie wpadać. Jedynymi zawodnikami na świecie, którzy z dużą regularnością strzelali bramki z dystansu są Juninho Pernambucano i Marcin Budziński.
Ostatecznie liczy się pożyteczność zawodnika na boisku. Przypominam, że Francja została mistrzem świata z napastnikiem, który przez cały turniej nie oddał celnego strzału na bramkę. Nie tyle nie strzelił gola co nie trafił w jej światło przez cały turniej. Pomimo tego Deschamp chciał się pokroić za Giroud, oddał mu pełną chwałę. Gdyby selekcjonerem był Kruszyna to by go nie wystawił na boisko, albo nawet nie powołał.
Psychologia w sporcie ma bagatelne znaczenie dlatego jeśli prawdziwe są wieści o wygwizdaniu Brazylijczyka to powinniśmy się wstydzić. Bo w takich momentach przestajemy być kibicami. Mi się często zarzuca, że kogoś przeceniam. Ok zakochuje się w piłkarzach czasem na wyrost. Ale to cała idea kibicowania. Dostrzegę swoim fachowym okiem element, kilka elementów, cień szansy na to, że mogą grać dobrze i potem zostaję ich kibicem i ich wspieram w każdym momencie, w którym ubierają nasze święte barwy. Z drugiej strony są zawodnicy, których od razu oceniam negatywnie. Lista często jest długa, pewnie u Was znajduje się na niej Rivaldinho. Mogę napisać w Internecie, że jest słabo, może nawet pojechać (chociaż nie wiem czy mi się zdarzyło), być może na gorąco po meczu coś rzucić. Weźmy takiego Hankę. Ja go naprawdę nisko cenię. Ale jak jest na boisku to wyobrażam sobie, że zrobi wszystko to czego nie potrafi. Wspieram go. Na stadionie nawet przez myśl by mi nie przeszło by na niego gwizdnąć. Jak Pelle, którego fanem nie jestem trafił trzykrotnie z Piastem to ja dwa dni później na treningu po każdej bramce udawałem, że nim jestem czym do wściekłości doprowadzałem kolegę bramkarza - psa. Jaram się piłkarzami czasem na wyrost ale podstawą idei bycia kibicem jest wspieranie zawodników, pchanie ich do lepszych wyników. Jesteśmy jak wiatr w żagle.
Przypomina mi się sytuacja, gdy Torres dołączył do Chelsea. No nie szło gościowi prawda. No i co zapomniał jak się gra w piłkę? Nie radził sobie psychicznie, wszystko siedziało w głowie, ale w Londyne cieszył się powszechnym uwielbieniem. Sam pamiętam, że te mecze oglądało się z nadzieją, że to właśnie on włoży, że się przełamie. Do dzisiaj pamiętam każdy szczegół akcji, w której w końcu się przełamał i zdobył swoją pierwszą bramkę. Mecz z WHU, padało, piłka za plecy, obracał się nieporadnie, błoto w polu karnym, długi rękaw koszulki i ta radość. Do końca sezonu już chyba nie trafił ale nie tracił zaufania fanów. Bywało różnie, kolejni trenerzy go odsuwali i korzystali z usług innych, w reprezentacji tracił swoją rolę ale kibice w Londynie nie przestawali go wspierać chociaż zawodnik pogrążął się w coraz większej depresji. Był taki wywiad z nim w 2012 roku, też go dobrze pamiętam a łatwo do niego wracam do wrzuciłem na tablicę na FB.
"Fernando po raz kolejny zaznaczył jak wielki wpływ na jego karierę mieli fani, którzy mu ją wręcz uratowali. Pomogli mu być silnym psychicznie nawet, niż członkowie jego własnego zespołu.
Jego poziom strzelecki był tak niski, że momentami nie chciał grać w piłkę, ale nieustające wsparcie fanów pomogło mu przejść ten trudny okres w jego karierze.
[i]To mi bardzo, ale to bardzo pomogło - chociaż do końca nie wiem dlaczego. Możesz przyjść z zewnątrz, z obcej ligi i grać tutaj dobrze, z mentalnością Hiszpanów i pierwszymi, którzy powinni obrócić się przeciwko tobie są fani. Oni nie żyją wiecznymi oczekiwaniami, tylko ciągle mnie wspierają. Dlatego są wyjątkowi.[/i]
[i]Były momenty, kiedy myślałem 'dobrze, będę siedział na ławce, nikt mi nie będzie przeszkadzał, nawet nie chcę grać', ale oni nieustannie domagali się mojego wejścia na boisko i mojej gry. Tak wiele razy podnosili mnie na duchu. Nawet moim kolegom z drużyny nie udało się tak na mnie wpłynąć. Od tej pory wszystko co zrobię, będzie robione tylko dla fanów. Dlatego chcę wygrać Ligę Mistrzów, dla nich[/i]!"
Ten wywiad jeśli się nie mylę miał miejsce na chwilę przed pamiętnym meczu na CampNou, gdzie Torres zadał barcelonie decydujący cios wprowadzając nas do finału Ligi Mistrzów. Potem oczywiście Chelsea wygrała rozgrywki a Torres pojechał na ME w Polsce, wygrał je z Hiszpanią zdobywając kolejny raz bramkę w finale, zgarnął złotego buta, zostając królem strzelców.
Generalnie próbuję powiedzieć, że w sporcie psychologia odgrywa coraz większą o ile nie kluczową już rolę. Dlatego jako kibice powinniśmy zrobić wszystko by piłkarze czuli się przez nas wspierani, by wiedzieli że wszyscy na nich liczą i że Cracovia to miejsce wyjątkowe. W gabinetach z pewnością tego nie odczują.
[/quote]
W tym naprawdę jest dużo racji tylko czy po tylu rozczarowaniach będziemy w stanie tak się zachować ?
[quote='hank' pid='1508092' dateline='1634638157']
[quote='SaNtO' pid='1508085' dateline='1634636228']
Głównym zadaniem napastnika jest być pomocnym na boisku. Oczywiście gole są solą, ale ostatecznie po końcowym gwizdku liczy się to czy Twoja drużyna schodzi z boiska zwycięska. Są napastnicy, którzy przy wygranej 3-0 schodzą z boiska wcurwieni. To dobra cecha, chociaż może bywać destrukcyjna, zbyt duże ciśnienie na strzelanie może się przerodzić w to, że napastnik nie wybiera najlepszych opcji. Ja bym bardzo sobie życzył bramkostrzelnego napastnika, ale ja od zawsze pisałem, że najważniejsze są zwycięstwa, nieważne jakim style, nieważne jakim rezultatem, zwycięstwo ponad wszystko.
Jak już pisałem widziałem tylko pierwszą połowę meczu i Rivaldinho wyglądał w niej całkiem obiecująco. Widziałem też w powtórkach tą akcję nad którą się tyle rozwodzicie. Nie wiem ile stron trzeba będzie przeklikać wstecz by dotrzeć do postów, w których domagaliście się strzałów z dystansu. No to macie strzał. Przywołana została nawet bramką Rivy strzelona z dystansu, wrzucony link z youtuba. To jeśli mnie pamięć nie myli też był strzał po konterce. Nie co niedzielę na obiad jest mięso, nie zawsze będzie wpadać. Jedynymi zawodnikami na świecie, którzy z dużą regularnością strzelali bramki z dystansu są Juninho Pernambucano i Marcin Budziński.
Ostatecznie liczy się pożyteczność zawodnika na boisku. Przypominam, że Francja została mistrzem świata z napastnikiem, który przez cały turniej nie oddał celnego strzału na bramkę. Nie tyle nie strzelił gola co nie trafił w jej światło przez cały turniej. Pomimo tego Deschamp chciał się pokroić za Giroud, oddał mu pełną chwałę. Gdyby selekcjonerem był Kruszyna to by go nie wystawił na boisko, albo nawet nie powołał.
Psychologia w sporcie ma bagatelne znaczenie dlatego jeśli prawdziwe są wieści o wygwizdaniu Brazylijczyka to powinniśmy się wstydzić. Bo w takich momentach przestajemy być kibicami. Mi się często zarzuca, że kogoś przeceniam. Ok zakochuje się w piłkarzach czasem na wyrost. Ale to cała idea kibicowania. Dostrzegę swoim fachowym okiem element, kilka elementów, cień szansy na to, że mogą grać dobrze i potem zostaję ich kibicem i ich wspieram w każdym momencie, w którym ubierają nasze święte barwy. Z drugiej strony są zawodnicy, których od razu oceniam negatywnie. Lista często jest długa, pewnie u Was znajduje się na niej Rivaldinho. Mogę napisać w Internecie, że jest słabo, może nawet pojechać (chociaż nie wiem czy mi się zdarzyło), być może na gorąco po meczu coś rzucić. Weźmy takiego Hankę. Ja go naprawdę nisko cenię. Ale jak jest na boisku to wyobrażam sobie, że zrobi wszystko to czego nie potrafi. Wspieram go. Na stadionie nawet przez myśl by mi nie przeszło by na niego gwizdnąć. Jak Pelle, którego fanem nie jestem trafił trzykrotnie z Piastem to ja dwa dni później na treningu po każdej bramce udawałem, że nim jestem czym do wściekłości doprowadzałem kolegę bramkarza - psa. Jaram się piłkarzami czasem na wyrost ale podstawą idei bycia kibicem jest wspieranie zawodników, pchanie ich do lepszych wyników. Jesteśmy jak wiatr w żagle.
Przypomina mi się sytuacja, gdy Torres dołączył do Chelsea. No nie szło gościowi prawda. No i co zapomniał jak się gra w piłkę? Nie radził sobie psychicznie, wszystko siedziało w głowie, ale w Londyne cieszył się powszechnym uwielbieniem. Sam pamiętam, że te mecze oglądało się z nadzieją, że to właśnie on włoży, że się przełamie. Do dzisiaj pamiętam każdy szczegół akcji, w której w końcu się przełamał i zdobył swoją pierwszą bramkę. Mecz z WHU, padało, piłka za plecy, obracał się nieporadnie, błoto w polu karnym, długi rękaw koszulki i ta radość. Do końca sezonu już chyba nie trafił ale nie tracił zaufania fanów. Bywało różnie, kolejni trenerzy go odsuwali i korzystali z usług innych, w reprezentacji tracił swoją rolę ale kibice w Londynie nie przestawali go wspierać chociaż zawodnik pogrążął się w coraz większej depresji. Był taki wywiad z nim w 2012 roku, też go dobrze pamiętam a łatwo do niego wracam do wrzuciłem na tablicę na FB.
"Fernando po raz kolejny zaznaczył jak wielki wpływ na jego karierę mieli fani, którzy mu ją wręcz uratowali. Pomogli mu być silnym psychicznie nawet, niż członkowie jego własnego zespołu.
Jego poziom strzelecki był tak niski, że momentami nie chciał grać w piłkę, ale nieustające wsparcie fanów pomogło mu przejść ten trudny okres w jego karierze.
[i]To mi bardzo, ale to bardzo pomogło - chociaż do końca nie wiem dlaczego. Możesz przyjść z zewnątrz, z obcej ligi i grać tutaj dobrze, z mentalnością Hiszpanów i pierwszymi, którzy powinni obrócić się przeciwko tobie są fani. Oni nie żyją wiecznymi oczekiwaniami, tylko ciągle mnie wspierają. Dlatego są wyjątkowi.[/i]
[i]Były momenty, kiedy myślałem 'dobrze, będę siedział na ławce, nikt mi nie będzie przeszkadzał, nawet nie chcę grać', ale oni nieustannie domagali się mojego wejścia na boisko i mojej gry. Tak wiele razy podnosili mnie na duchu. Nawet moim kolegom z drużyny nie udało się tak na mnie wpłynąć. Od tej pory wszystko co zrobię, będzie robione tylko dla fanów. Dlatego chcę wygrać Ligę Mistrzów, dla nich[/i]!"
Ten wywiad jeśli się nie mylę miał miejsce na chwilę przed pamiętnym meczu na CampNou, gdzie Torres zadał barcelonie decydujący cios wprowadzając nas do finału Ligi Mistrzów. Potem oczywiście Chelsea wygrała rozgrywki a Torres pojechał na ME w Polsce, wygrał je z Hiszpanią zdobywając kolejny raz bramkę w finale, zgarnął złotego buta, zostając królem strzelców.
Generalnie próbuję powiedzieć, że w sporcie psychologia odgrywa coraz większą o ile nie kluczową już rolę. Dlatego jako kibice powinniśmy zrobić wszystko by piłkarze czuli się przez nas wspierani, by wiedzieli że wszyscy na nich liczą i że Cracovia to miejsce wyjątkowe. W gabinetach z pewnością tego nie odczują.
[/quote]
W tym naprawdę jest dużo racji tylko czy po tylu rozczarowaniach będziemy w stanie tak się zachować ?
[/quote]
@hank, żenada z tym cytowaniem, nie widzisz tego?
@Santo podziwiam, co prawda nie czytałem do końca, bo nie mam czasu i ochoty, ale taki elaborat w obronie zwykłego łamagi- szacun :D
SaNto litości. Jak możesz (śmiesz) porównywać Rivaldinho do Giroud. Gdyby syn ojca grał w stylu przypominającym Francuza, to pół biedy, niech nie strzela. Ale jeśli kogoś u nas porównywać do niego to raczej Alvareza. Rivaldinho nie wnosi prawie nic.
A co do strzału z dystansu - tak domagałem się strzałów z dystansu. Ale strzałów, nie podań do bramkarza, zwłaszcza, że przed Tobą jest dwóch kolegów, do których można było zagrać. I owszem, nie co tydzień spodziewam się takiego strzału jak Rivaldinho w meczu z Athletico. Tylko, że on jest u nas już ponad rok i na palcach jednej ręki wieloletniego pracownika tartaku można policzyć jego próby strzałów, a podobnego jakościowo nie było nigdy.
- Edytowany
swój też oczywiscie usunę kiedy hank wróci z „gołych bab” i popatrzy ;)
Dzięki. Brakło mi paliwa w rolce od myszki.
- Edytowany
zamiast narzekac pomyslcie jak to wykorzystac; np moznaby polaczyc przewijanie z tasma treningowa, i np przewiniecie zacytowanego powyzej wpisu wymagaloby przejscia 500m, albo zrobienia np 20 pompek itd
byloby internetowo, ale zdrowiej :D
- Edytowany
[quote='leszeczek' pid='1508111' dateline='1634644744']
SaNto litości. Jak możesz (śmiesz) porównywać Rivaldinho do Giroud. Gdyby syn ojca grał w stylu przypominającym Francuza, to pół biedy, niech nie strzela. Ale jeśli kogoś u nas porównywać do niego to raczej Alvareza. Rivaldinho nie wnosi prawie nic.
[/quote]
No to skupmy się na tym. Czemu to porównanie (zachowując proporcje) jest z czapy? Oddał Giroud strzał na bramkę na mistrzostwach świata? Tak czy nie. Czy więc można mówić (czytaj: pierdzielić), że głównym zadaniem napastnika jest strzelanie goli? Nie. Bo futbol się zmienił. Część drużyn gra bez 9tki. Fajnie jak 9tka strzela ale to bez znaczenia tak długo jak wygrywasz. Bierzesz majstra w tym roku a napastnicy bez bramki do końca? Ja z pocałowaniem rączki.
Była sobie Chelsea, która wyglądała świetnie z Havertzem na 9tce. No to janusze futbolu mogli myśleć, że im tylko rasowego napastnika brakowało. No i przyszeł Lukaku. Od 6 meczów bez gola. Teraz niektórzy się zastanawiają czy Chelsea nie funkcjonowała lepiej bez napadziora.
Oczywiście czekam na argumenty, że porównanie jest bez sensu. Mówię: zachowaj proporcje. Cracovia - Francja, Riva - Giroud.
SaNto, dam Ci czas. Zastanów się. Myślałem, że sugestia, że Alvarez bardziej przypomina Giroud (oczywiście przy zachowaniu proporcji) coś Ci pomoże. nadal wierzę, że dasz radę.
Wskaz wiecej takich pilkarzy z napadu robiacych tyle co Giroud w tych wpsanialych MS i bez gola... no lecisz...
Mam nadzieje ze mi sie rolka w myszce skonczy z ilosci takich pilkarzy... z mila checia powspominam stare dobre nazwiska.... dawaj...
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)