Biedron, współcześnie określenia "antysemityzm", "ksenofobia" są tak samo wyświechtanym narzędziem nowomowy, jak "kibol" "pseudokibic", "krwawa wojna kiboli" itp. Każdy, kto nie podziela pacyfistyczno-tolerancjonistyczno-kosmopolityczno-materialistycznego punktu widzenia jest nimi stygmatyzowany. Natomiast, jeśli chodzi o klasyczną definicję antysemity i ksenofoba, to główny pień polskiego nacjonalizmu pod nią nie podpada. Ani ONR, ani MW nie konstruowały teorii hierarchii ras ludzkich. Przedwojenne wątki antysemickie miały podłoże społeczno-gospodarcze. Natomiast zdarzały się przypadki Żydów w pełni zasymilowanych, którzy popierali narodowców. Zresztą jak się dokłądnie wdrąży w temat, to widać, że nawet część czołowych przedwojennych ND i NR miała pochodzenie żydowskie, niemieckie, oriamiańskie, tatarskie. Ostatnim zdaniem po części odpowiedziałem na pytanie o ksenofobię. Dodam do tego wiele zagranicznych inspiracji i kontaktów. ONR-owcy interesują się węgierskim Jobbikiem, włoskimi Forza Nuova i Casa Pound, a nie polskimi PO, SLD, czy Ruchem Palikota ;) Sprzeciw wobec obecnego modelu multikulturowości wcale nie oznacza ksenofobii i zamknięcia się na świat.
-
-
spory polityczno-ideowe III
skręcają ;)
http://fakty.interia.pl/polska/news/piechocinski-europa-jest-coraz-mniej-solidarna,1866970
Ziemkiewicz w Rzepie o tym, że najwyraźniej wolny rynek w dziennikarstwie się eunuchom żurnalistyki nie sprawdza i dziennikarskie eunuchy piszczą do zaprzyjaźnionej władzy "nie".
==
Faszystowskim mordom eunuchy piszczą "nie"!
[i]Czy wizyty seryjnego samobójcy w któryś z piątkowych wieczorów (bo, proszę zauważyć, samobójcy są w III RP tak zdyscyplinowani, iż zawsze wieszają się gdy prokuratora jest nieczynna, niechybnie po to, żeby do czasu sekcji wszystkie podejrzane substancje wyparowały im ze krwi i nie komplikowały śledztwa)? Z góry uprzedzam, że pod tym względem jestem przypadkiem kłopotliwym. Mieszkam w bloku z czasów gomułkowskich i piwnicę mam tak małą, że trudno się w niej bodaj szeroko uśmiechnąć, nie dałbym rady się tam powiesić nawet sam, cóż dopiero z czyjąś pomocą. Nie utopię się, bo nie pływam, nie rozbiję samochodem, bo nie mam prawa jazdy. Nie przeżywam w ogóle, jako prosta wsiowa natura, żadnych stanów depresyjnych, przeciwnie, nieodmiennie jestem ze swego życiowego urobku zadowolony. Trzeba by mnie po prostu zastrzelić, a to jednak przysporzyłoby pewnej pracy rządowym pijarowcom, przynajmniej na razie, dopóki intensywna praca rządowej propagandy nie przesunie nieco granic społecznego przyzwolenia na likwidowania "podpalaczy Polski" wszelkimi zapewniającymi skuteczność środkami.
Och, dworuję sobie, rzecz jasna - nie dysponuję w końcu żadną ekskluzywną wiedzą, która by uzasadniała podejmowanie przez władzę aż tak radykalnych środków. Na razie chodzi tylko o to, żeby takim jak ja zamknąć, mówiąc językiem szeroko pojętych elit, "faszystowskie mordy". W ramach bronienia demokratycznie wybranej władzy przed opozycją, choćby trzeba było w tej obronie łamać prawo, o co zaapelował profesor filozofii Marcin Król. W kraju prawdziwie demokratycznym nikt by mu po takim apelu nie podał ręki, no, może lekarz sprawdzający puls i inne wymagające w jego stanie nerwowym sprawdzenia parametry zdrowotne. Ale w III RP, gdzie standardy okrągłostołowej demokracji wyznacza wiekopomne wskazanie towarzysza Bieruta "władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy!" nasz profesor na pewno znajdzie się apologetów, chwalących go, że wreszcie, jako pierwszy miał odwagę powiedzieć głośno to, co musiało zostać powiedziane.
Muszę przyznać, że osobniki takie przypominają mi eunucha podżegającego piskliwie do gwałtu, w nadziei, że i jemu udzieli się przez kibicowanie jakaś cząstka spełnienia. Kibiców takich, którzy, sami wobec nas bezradni, podjudzają do "zdecydowanych działań" władzę, przybywa zresztą każdego dnia: szczególnie wśród gwiazd prorządowego dziennikarstwa. Tusku, dowal im! Mało tam wywalić jednego dziennikarza, mało spacyfikować jeden tytuł - jeszcze jeden! Jeszcze stu!
Popiskuje w tym chórze taki na przykład redaktor Lis, który boleśnie przekonał się o rzeczywistych rozmiarach własnej popularności, kiedy miara nie zależy od układaczy ramówki, ale od zupełnie spontanicznej decyzji internautów, którzy klikną albo nie... I, niestety, klikać nie chcą. Czterysta "lajków" na blogu obsypanego przyznawanymi przez salonowe towarzystwa wzajemnej adoracji "Wiktorami" i tytułami "dziennikarza roku", wymownie świadczące o recepcji jego twórczości i popularności "parówkowego" portalu, najlepiej wyjaśnia, czemu domaga się dowalenia "szczującej" konkurencji. [b]Popiskuje Jacek Żakowski, wzywając do oczyszczenia dziennikarstwa z takich co snując jakieś "obsesyjne" wizje, że coś tu w naszej najjaśniejszej III RP niby nie gra, że jakieś spiski, jakieś przewały... Cóż, ostatnio gościliśmy na tym samym uniwersytecie, tylko on w środku tygodnia, a ja w piątkowe popołudnie, gdy większość studentów już wyjeżdża do domów - mimo to słuchać oszołoma przyszło ich dziesięć razy więcej, niż na spotkanie z "poważnym" dziennikarskim autorytetem. Tak, rozumiem pana redaktora - władza musi coś z tym zrobić! Bo wolny rynek w dziennikarstwie najwyraźniej się nie sprawdza, mimo pompowania prorządowych mediów ile wlezie reklamami już nie tylko przez spółki zaprzyjaźnione z władzą i należące do skarbu państwa, ale wprost przez ministerstwa i urzędy.[/b]
http://www.rp.pl/artykul/776919,955105.html
Słowacja nie padła na ryj przed UE w sprawie monety :)
http://niezalezna.pl/35121-brawo-slowacja-krzyz-pozostanie-na-monecie
runkle:
[i]Wiadomo skąd ten chłop wziął te 4 tony ładunków wybuchowych ? Bo chyba nie jest tak źle z płacami na rolniczej skoro asystent może być w posiadaniu materiału wartego przypuszczam kilkaset tysięcy jeśli niemkilka milionów zł[/i]
gimli:
[i]ad vocem runkle:
Znikąd. Nie miał żadnych 4 ton materiałów wybuchowych, co najwyżej planował je kiedyś zgromadzić. Takie mamy media.[/i] :)
As_ksc:
[i]takie akcje, jak z Brunonem są bardzo na rękę służbom, które mają pretekst do zwiększania swoich kompetencji.[/i]
**
Istnieją analogie. No to przypomnijmy sobie jedną z nich. Aktualną, bo z lutego 2012 r., a więc przed wyborami prezydenckimi w Rosji:
[i]Służby specjalne Ukrainy i Rosji udaremniły planowany zamach na premiera Rosji Władimira Putina, zlecony przez czeczeńskich rebeliantów - poinformowała w poniedziałek rosyjska telewizja państwowa Kanał Pierwszy.
Do zamachu - według stacji - miało dojść wkrótce po marcowych wyborach prezydenckich w Federacji Rosyjskiej.
Wiadomość o przygotowywanym zamachu potwierdził sekretarz prasowy premiera FR Dmitrij Pieskow.
- Informację potwierdzam, ale na razie jej nie komentuję - oświadczył Pieskow, cytowany przez agencję ITAR-TASS.
Kanał Pierwszy podał, że domniemanych zamachowców - trzech obywateli Rosji - ujęto na początku lutego w Odessie, na południu Ukrainy. Jakoby planowali oni zdetonowanie potężnego ładunku wybuchowego w pobliżu Prospektu Kutuzowa w czasie przejazdu kolumny z premierem FR. Prospekt Kutuzowa to jedna z głównych ulic Moskwy.
Z relacji rosyjskiej telewizji wynika, że zamordowanie Putina zlecił przywódca rebeliantów czeczeńskich Doku Umarow.
- Celem końcowym była Moskwa, gdzie miała być podjęta próba zamachu na premiera Putina. Są takie miny, które nazywa się minami przeciwburtowymi. Nie jest więc potrzebny zamachowiec-samobójca - cytuje Kanał Pierwszy jednego z domniemanych terrorystów. Stacja przedstawiła go jako Adama Osmajewa.
Miny przeciwburtowe, to rodzaj min przeciwpancernych. Miny tego typu są wyposażone w zapalniki niekontaktowe lub kontaktowe wykorzystujące światłowody.
- Byłby przyzwoity wybuch. Wystarczający, by rozwalić samochód ciężarowy - oświadczył anonimowy funkcjonariusz Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), cytowany przez rosyjską telewizję.
Kanał Pierwszy podał, że 31-letni Osmajew przez dłuższy czas mieszkał w Londynie. Według telewizji był on łącznikiem terrorystów w Odessie z instruktorem, który miał ich przeszkolić i przerzucić do Moskwy. Plany zamachu śledczy znaleźli w jego notebooku.
Telewizja przekazała, że Osmajew nie zaprzecza, iż dokładnie przestudiował trasy przejazdów kawalkad rządowych po Moskwie. Zeznał również, że przygotowania do zmachu na Putina zostały już zakończono.
- Deadline był po wyborach prezydenta Rosji - powiedział.
O schwytaniu w Odessie trzech obywateli FR podejrzanych o terroryzm jako pierwsza 7 lutego poinformowała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Nie przekazała ona wówczas żadnych szczegółów.
Na ślad terrorystów SBU wpadła na początku stycznia po eksplozji w pewnym mieszkaniu w Odessie. Jak się okazało, w lokalu tym przyszli zamachowcy przygotowywali ładunek wybuchowy. W eksplozji zginął jeden z terrorystów. Drugiego - niejakiego Ilję Pijanzina - lekarze zdołali uratować. To właśnie Pijanzin zeznał, że zleceniodawcą zamachu na Putina był Umarow.
Wybory prezydenckie w Rosji odbędą się w najbliższą niedzielę, 4 marca.[/i]
**
[i]Choć Osmajew i Pijanzin według doniesień ukraińskich i rosyjskich specsłużb przyznali się do winy, w wersję, że ktoś chciał zabić Putina tuż przed wyborami, nadal wielu nie wierzy.
"Trudno uwierzyć w to, że jakichś dwóch chłopów, w przerwie między spożywaniem słoniny i pierogów, coś takiego wykombinowało. Poważny spisek wymaga stworzenia grup bojowych, ustalenia trasy i miejsca przejazdu, werbowania sojuszników. To wielomiesięczna praca i duże pieniądze" - mówił "Kommiersantowi" Giennadij Gudkow z partii Sprawiedliwa Rosja. Jest przekonany, że doniesienia o zamachu nie miały wpływu na poparcie Putina w wyborach prezydenckich.
- Może gdzieś w kołchozie o nazwie Ślepa Uliczka Komunizmu ktoś w to uwierzył - dowodził Gudkow.
Moskiewski politolog Igor Czubajs przypomina, że 12 lipca Putin spotkał się w Jałcie z prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem.
- Nie wiemy, o czym rozmawiali. Być może coś ustalili także w sprawie rzekomego zamachu. Bardzo wątpię w to, że do niego miało dojść. Ale pewne jest, że popularność prezydenta Putina ciągle spada, a niezadowolenie społeczne z jego rządów ciągle rośnie - dodaje analityk.
Deputowany ukraińskiego parlamentu i syn znanego dysydenta Taras Czornowił mówił, że Osmajew "równie dobrze mógłby polecieć na Księżyc".
- Czeczeńscy terroryści doskonale wiedzą, jak jest chroniony Putin, dlatego nawet nie próbują dybać na jego życie - podkreślał.
W lutym informacje ukraińskich służb o zatrzymaniu zamachowców zostały odebrane przez kijowskich analityków jako gest poparcia dla Putina. Twierdzą, że obecnie finał tej sprawy zależy od tego, jak władze w Moskwie będą zachowywały się w stosunku do Kijowa.[/i]
**
[i]Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu zarekomendował Ukrainie wstrzymanie ekstradycji do Federacji Rosyjskiej obywatela tego kraju Adama Osmajewa
Jest on oskarżony o planowanie zamachu na przywódcę Rosji Władimira Putina.
Poinformował o tym dziennik "Kommiersant", powołując się na żonę Osmajewa, Aminę Okujewą. Przekazała ona, że ETPCz przyjął do rozpatrzenia skargę jej męża na orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Odessie, który 14 sierpnia zezwolił na wydanie go FR.
Według "Kommiersanta" decyzja Strasburga stanowiła pełne zaskoczenie dla władz w Moskwie, które przygotowały już celę dla Osmajewa w stołecznym areszcie śledczym Lefortowo.
W skardze do ETPCz obrońcy Osmajewa wyrazili obawy, że w wypadku ekstradycji do Rosji mogą mu tam grozić tortury. Podkreślili też, że służby imigracyjne Ukrainy odmówiły rozpatrzenia jego wniosku o przyznanie azylu politycznego.[/i]
Źródła: http://www.rp.pl/artykul/829582.html http://www.rp.pl/artykul/157641,918382-Zamach-czy-piar-dla-Putina.html http://www.rp.pl/artykul/157641,926377-Strasburg-nie-pozwala-wydac-podejrzanego-o-planowanie-zamachu-na-Putina.html
Według sondaży przedwyborczych przeprowadzonych w związku z dzisiejszymi wyborami do parlamentu regionalnego w Katalonii wynika, że ponad 2/3 mieszkańców tego regionu zagłosuje na partie, które popierają niepodległość Katalonii:
http://fakty.interia.pl/news/mieszkancy-katalonii-wybieraja-lokalny-parlament,1867016
Jeśli Katalonia poprzez referendum odłączy się od Hiszpanii to co w takim wypadku będzie z Gran Derbi? ;)
Potwierdziło się. Ugrupowania separatystyczne w Katalonii dysponują łącznie większością głosów:
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/hiszpania-separatysci-wygrali-wybory-w-katalonii,1,5314547,wiadomosc.html
Choć ugrupowania te są podzielone to w kwestii doprowadzenia do referendum w sprawie niepodległości Katalonii mogą współdziałać ze sobą. Kolejny odłączony nowy kraj wzmocni tendencje separatystyczne w całej Europie.
19 kwietnia 1993 roku zmarł nagle prezydent Turcji Turgut Ozal. Oicjalna komisja rządowa podała, że prezydent zmarł na atak serca. W dniu zgonu nie było przy nim jego prywatnego lekarza ani pielęgniarki, karetka z powodu usterki nie mogła ruszyć a w prezydenckiej rezydencji nie było sprzętu do udzielania pierwszej pomocy. Oficjalnie uznano te szczegóły za nieistotne i całą sprawę uznano raz na zawsze za zamkniętą.
Jednak zarówno rodzina zmarłego, jak i jego zwolennicy, cały czas nie ustawali w zabiegach i poszukiwaniu dowodów. Utrzymywali, że prezydent został otruty. Wyśmiewano ich, że wierzą w "teorie spiskowe".
Minęło 19 lat i okazało się, że rodzina miała rację.
Kolejny prezydent Turcji, Abdullah Gul, zarządził wszczęcie śledztwa w sprawie przyczyny śmierci swego poprzednika. W czerwcu 2012 r. prokuratura potwierdziła, że prezydent Ozal zmarł w okolicznościach budzących liczne wątpliwości, a atak serca nie był jedyną przyczyną jego zgonu.
We wrześniu naczelna prokuratura wydała zgodę na ekshumację zwłok. Przeprowadzono ją na początku października.
Parę dni temu tureckie media podały szokującą wiadomość. Badania przeprowadzone przez specjalistów z Instytutu Medycyny Sądowej wykazały, iż Ozal został otruty. W jego szczątkach znaleziono ślady co najmniej czterech trujących lub promieniotwórczych substancji: owadobójczego DDT i powiązanego z nim DDE (w stężeniu dziesięciokrotnie przewyższającym notowane w ciele ludzkim i w naturze), toksycznego kadmu oraz radioaktywnych ameryku i polonu.
Szef tureckiego Instytutu Medycyny Sądowej zapowiedział, że prace analityczne zostaną zakończone w grudniu i wówczas opracowany przez specjalistów raport trafi do prokuratury.
W pewnych sprawach już bardzo wiele państw wyprzedza nas. Badanie sprawy katastrofy smoleńskiej niestety w niczym nie przypomina stadndardów w cywilizowanym świecie.
http://gugulskim.salon24.pl/467270,smolenska-lekcja-z-turcji#comment_6933403
Wielkie rozczarowanie Giertychem, po jego wizycie na salonach Lisa. Inaczej faceta zapamiętałem, a i do końca nie wierzyłem w ten cały jego skręt pro-PO. Albo Giertych jest tak zdesperowany i zdeterminowany w swoim powrocie do POlityki, że trzyma język za zębami, co ogranicza jakość jego wypowiedzi. Albo stracił zapał, a na scenę parlamentarną patrzy z sentymentem bardzij niż z powagą. ALbo nigdy nie był tak inteligentny jak sądziłem. Rozmowa miałka, nudna, tandetna i denna. Nie jak z jednym z najbłyskotliwszych, swego czasu, politków, a z kaziem spod budki z piwem. Słabizna.
Właśnie:
Kiedyś Niesiołowski był Moher a teraz Peowiec.
Z Giertychem tak samo.
Prawica jeszcze 10 lat temu zwalczała kiboli jak ogień, a teraz idą pod rączkę.
Kiedyś Komuna gnoiła Życińskiego, Miłosza, Kołakowskiego (po 1968), a teraz gnoi ich Ciemnogród.
Naród jest tworem rewolucji i dla wyemancypowania się musiał walczyć z przesądami i religią (najwyraźniej widać to było w Turcji). A teraz nacjoinaliści zwalczają lewaqw.
Kiedyś idealizm był motorem zmiany, a od La Mettriego jest nim marterializm (przynajmniej pisze tak Tatarkiewicz).
Kiedyś Taczerka straszyła globciem, a teraz straszy nim Lewactwo.
Jak ten czas leci!
Geopijatyk-Fan Oderki naród nie jest tworem rewolucji, a raczej ewolucji, przeważnie z plemienia. Świadomość narodowa istniała już przed rewolucjami, co najwyżej w Europie po rewolucji francuskiej nabrała większego znaczenia niż w okresie przedrewolucyjnym. Natomiast religia jest często istotnym elementem tożsamości narodowej, w Polsce np. pomagała przetrwać zabory.
Trybunał Konstytucyjny zgodził się z Seremetem i ogłosił, że rozporządzenie ministra rolnictwa z 2004 rolu, dotyczące mordu rytualnego jest niezgodne z konstytucją. Od Nowego Roku wchodzi w życie prawo unijne, które jest zgodne z uchylonym właśnie rozporządzeniem. Taka zabawa?
Geopijatyk-Fan Oderki Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Właśnie:
> Kiedyś Niesiołowski był Moher a teraz Peowiec.
> Z Giertychem tak samo.
> Prawica jeszcze 10 lat temu zwalczała kiboli jak
> ogień, a teraz idą pod rączkę.
> Kiedyś Komuna gnoiła Życińskiego, Miłosza,
> Kołakowskiego (po 1968), a teraz gnoi ich
> Ciemnogród.
> Naród jest tworem rewolucji i dla wyemancypowania
> się musiał walczyć z przesądami i religią
> (najwyraźniej widać to było w Turcji). A teraz
> nacjoinaliści zwalczają lewaqw.
> Kiedyś idealizm był motorem zmiany, a od La
> Mettriego jest nim marterializm (przynajmniej
> pisze tak Tatarkiewicz).
> Kiedyś Taczerka straszyła globciem, a teraz
> straszy nim Lewactwo.
[i]Mitomania - patologiczna skłonność do kłamania, zatajania prawdy i opowiadania zmyślonych historii, przedstawiających najczęściej opowiadającego w korzystnym świetle. Pseudologia różni się tym od zwykłego kłamstwa, że osoba opowiadająca sama nie jest w stanie oddzielić prawdy od własnej fantazji. Zespół opisał jako pierwszy Anton Delbrück.
U dzieci mitomania bywa najczęściej zjawiskiem przejściowym i łączy się z chęcią przeżywania przygód baśniowych. Niekiedy jednak [b]u dzieci starszych[/b] i u dorosłych spotyka się tendencję do stałego rozmijania się z rzeczywistością.[/i]
http://narodowcy.net/kolejne-nekania-sympatykow-srodowisk-marszu-niepodleglosci/2012/11/27/
wlasnie likwiduja najlepszy polski tygodnik.
Lisicki ma chyba prawa do nazwy, założy nowy to się będzie kupować.
No niech pokaże jak się robi biznes za swoją kasę
Rada jest jedna: olewać Hajdarowicza i tych co za nim stoją. Nie kupować i niech się kiszą we własnym sosie. Tak jak się kisi Wybiórcza.
szaleniec Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> No niech pokaże jak się robi biznes za swoją
> kasę
jak dostanie kredyt :)
w ten sposobmozna zablokowac kazdy wiekszy biznes.
Hajdarowicz myslisz wtapia swoje pieniadze?:)
Odwołanie Lisieckiego to koniec "Uważam Rze" w dotychczasowym kształcie.
Ze współpracy z "Uważam Rze" zrezygnowali dziś:
- Igor Janke
- Rafał A. Ziemkiewicz,
- Robert Mazurek z Igorem Zalewskim,
- Bronisław Wildstein,
- Piotr Gabryel,
- Sławomir Cenckiewicz,
- Piotr Gontarczyk,
- Krzysztof Feusette,
- Piotr Gociek,
- Andrzej Horubała,
- Jerzy Jachowicz,
- Waldemar Łysiak,
- Maciej Pawlicki,
- Marek Pyza,
- Piotr Semka,
- Piotr Gursztyn,
- Wiktor Świetlik,
- Marek Magierowski,
- Łukasz Adamski,
- Paweł Burdzy,
- Łukasz Warzecha,
- Piotr Zaremba,
- Piotr Zychowicz
- Eryk Mistewicz.
I w charakterze komentarza cytat za Szwejka:
http://niezalezna.pl/35264-czabanski-o-urz-bylo-na-tyle
Spoglądam na tę listę dziennikarzy, którzy zdecydowali się na odejści i się zastnawiam czy ktokolwiek jeszcze został w tej redakcji. No i jakim sposobem skompletują skład redakcyjny na kolejny numer? Tomasz Lis wypożyczy parę nazwisk? ;)
Hajdarowicz kupił od skarbu państwa główne opozycyjne medium, a po bodaj miesiącu nie było już Lisickiego w Rzepie, a po nieco ponad roku nie ma go też w URze.
praktycznie w tym samym czasie co Presspublica (wydawca Rz i URz) właściciela zmienił drugi opozycyjny dziennik: Dziennik Krakowski, i niemal w tym samym czasie tam też zmienił się naczelny.
DP w zasadzie nie czytuję, ale słyszę (a ostatnio i sam widzę) że jakoś się obniżyła. Rzepa też bardzo obniża loty. przykre to.
edit: gentleman: Hajdarowicz może zagonić do roboty ludzi z innych redakcji, tak, jak to robi w przypadku Bloomberga. ma redakcję Rzepy (czy raczej jej kadłubek), Sukcesu, Przekroju... będzie śmiesznie. aż przejrzę sobie kolejny numer w Empiku, zobaczę, jak wybrnęli. bo kupować tego raczej nie będę.
I jeszcze komentarz Ziemkiewicza:
[i]Tak więc dołączam do tych 12,5 procenta Polaków, którzy są bez pracy. Jak to pisał Kurt Vonnegut junior - zdarza się. Poradzę sobie bez trudu, wspólczuję kolegom, którzy mają mniej znane nazwiska a większe kredyty; tych z nich, którzy zostają w firmie rozumiem i nie mam do nich pretensji.
W czasie, gdy redaktorem naczelnym "Rzeczpospoliutej" był Paweł Lisicki (pierwszy i ostatni na tym stanowisku redaktor od czasów Dariusza Fikusa, za kadencji którego sprzedaż i dochody gazety rosły) spółka Mecom wielokrotnie występowała z propozycją odkupienia od skarbu państwa pozostających w ręku ministra 49 proc. udziałów. Rząd PO zablokował te transakcję, zawartą w ostatnich tygodniach rządów PiS. A następnie konsekwentnie odmawiał sprzedaży mniejszościowego pakietu brytyjskiej firmie. Wykorzystywał też ów mniejszościowy pakiet do blokowania wszelkich poczynań Mecomu, paraliżowania rozwoju spółki, prowadził nieustanną obstrukcję, domagając się zastąpienia redaktora naczelnego kimś wskazanym przez władzę. Te fakty, zasadnicze do zrozumienia, co stało się z "Rzeczpospolitą" i "Uważam Rze" są pomijane w licznych ostatnio artykułach na temat p. Grzegorza Hajdarowicza (np. w tygodniku "Polityka"), gdzie sugeruje się, że wszedł on w posiadanie spólki "Presspublika" bo nie bylo innych chętnych.
Ostatecznie zniechęcony Mecom zwinął interesy w Polsce, sprzedając swój pakiet wspomnianemu p. Hajdarowiczowi - jak się niedawno okazało, bliskiemu znajomemu p. Grasia, którego Donald Tusk wybrał na swego bliskiego współpracownika oraz na rzecznika i twarz swego rządu; skądinąd nader symbolicznie, gdyż polityk ów ma na sumieniu stwierdzone przez prokuraturę (i natychmiast umorzone) fałszowanie dokumentów spółki we władzach której zasiadał oraz kłamliwe zeznania, składane pod przysięgą. Wedle wiedzy ujawnionych przez prasę, p. Hajdarowicz zapłacił Anglikom pieniędzmi z kredytu od p. Czarneckiego, swego czasu zdemaskowanego przez "Rzeczpospolitą" jako były konfident SB. Natomiast udziały od Skarbu Państwa otrzymał na kredyt, którego udzieliło mu będące formalnym właścicielem owych udziałów - i zarazem wyłączną własnością Skarbu Państwa - przedsiębiorstwo PW Rzeczpospolita. Jak podał tygodnik "Wprost" w chwili obecnej p. Hajdarowicz "dopina" z Ministrem Skarbu transakcję, na mocy której kupić ma PW Rzeszpospolita, któremu winien jest 60 miliardów złotych, za 20 miliardów. Informacja ta nie została zdementowana, jakkolwiek przedstawiciele rządu usiłowali osłabić jej wymowę zapewnienieniami, że "zobowiązania finansowe zostaną wyegzekwowane" (ale na rzecz kogo?)
Fakt, że rząd odrzucił ofertę poważnego i wypłacalnego zachodniego koncernu, a przekazał de facto nieodpłatnie "presspublikę" przyjacielowi przyjaciela premiera, który wszystkie dotychczas przejęte tytuły doprowadził do katastrofy, od pierwszej chwili budził komentarze, iż p. Hajdarowiczowi przekazano ostatnią opozycyjną gazetę - wraz z utworzonym w ostatniej chwili przed transkacją, z nieoczekiwanym sukcesem, tygodnikiem "Uważam Rze" - po to, aby je zniszczył, podobnie jak zrobił to z "Przekrojem" i "Sukcesem". Ostrożnie mówiłem wówczas, że to hipoteza spiskowa, ale, niestety, jedyna pasująca do faktów. Ludzie zatrudnieni przez nowego właściciela do kierowania sprawami "Rzeczpospolitej" doprawadzili ten tytuł do upadku. Po dokonaniu tego dzieła, wydawca zniszczył decyzją o usunięciu z tygodnika jego twórcy i redaktora naczelnego (co było dla niego oczywiste, wraz z głównymi publicystami zespołu) tygodnik "Uważam Rze", jedyny element jego "imperium medialnego" przynoszący mu zyski.
Po raz kolejny postępowanie Hajdarowicza nie daje się zrozumieć ani wyjaśnić w kategoriach biznesowych. Jeżeli ktoś zarzyna kurę znoszącą mu złoite jajka, to może to czynić tylko dlatego, że ma za to obiecaną stosowną, zwracającą mu stratę z naddatkiem, gratyfikację. Jaką - nie wiem, ale każdy się domyśla, od kogo.
Polską rządzą dziś bezwględni gangsterzy, którzy nie cofną sie przed żadną podłością. Nie ulega to dla mnie wątpliwości od dawna. Sądzę, że liczba obywateli, którzy, ogłupieni rządową propagandą i socjotechniką zastraszania wciąz nie przyjmują tego do wiadomości, będzie maleć. Współczuję dziennikarzom, którzy wzięli i nadal biorą na swe sumienia propagandową służbę tej szajce. Ja na pewno nigdy do nich należeć nie będę.[/i]
link: http://www.facebook.com/notes/rafa%C5%82-ziemkiewicz/uwa%C5%BCam-rze-czas-odej%C5%9B%C4%87/528434477167183
Taki to mamy wolny rynek i kapitalizm:)-to uwaga do lemingów:)
Hajdarowicza nie lubią ani na prawicy, ani na lewicy. Podobna rzecz miała miejsce w lewicowym "Przekroju", po zmianach w tym tygodniku można było przewidzieć, że podobnie będzie z "Uważam Rze". Czarny charakter polskiego rynku medialnego.
Roman otworzyla sie szansa pracy. Dawaj do Hajdarowicza! Bedziesz pasowal do nowego profilu, taki Przekrojo-Polityko-Newsweeko-Wprosto-Wyborczo-TVN. Dawaj Romus!
Wrzucałem Ziemkiewicza, wrzucę dla przeciwwagi Tomaszka Liska:
[i]W "Uważam rze", a dokładniej w Presspublice Grzegorza Hajdarowicza stało się to, co stać się musiało. I, choć oczywiście wielu z Państwa mi nie uwierzy, nie mam z tego powodu żadnej schadefreude.
42 komentarzySkomentuj5 godzin temu?aktualizowany 5 godzin temu
W ostatnich kilku tygodniach dziennikarze "Uważam rze" rzucili rękawicę wydawcy pisma. Choć może to złe określenie. Oni rzucili mu tą rękawicą w twarz. Naczelny tygodnika, Paweł Lisicki powiedział publicznie, że Hajdarowicz wplątał "Rzeczpospolitą" w walkę polityczną. Nie można wydawcy postawić cięższego zarzutu.
Nie wydaje mi się, że zarzut był słuszny. W polityczną walkę wplątał "Rzeczpospolitą" sześć lat temu sam Paweł Lisicki, czyniąc z poważanego dziennika de facto organ PIS-u. Ale jednocześnie uważam, że redaktor Lisicki miał prawo postawić wydawcy takie zarzuty. Tyle, że nie publicznie. Napisałem już w naTemat, że zdarzało mi się postawić właścicielowi medium, w którym pracowałem takie zarzuty. Ale nigdy publicznie. Po takich publicznych deklaracjach jest już tylko jeden krok - rozstanie.
W innym tekście w naTemat napisałem też, że zamiast składać takie deklaracje, redaktorzy, bo krytykowali go i to otwarcie np. w portalu wpolityce inni dziennikarze Presspubliki, powinni po prostu zrezygnować z pracy. Zrobili to późno, według mnie za późno. Ale z drugiej strony ich rozumiem. Teraz wychodzą ze sztandarem. Na przyszłą drogę zawodowego życia, wiem co mówię, bardzo przydatne. Mają prawo uważać, że wprawdzie Hajdarowicz jest właścicielem tytułu, ale oni jako jego twórcy mają swoje prawa. Nie ma wśród tych praw prawa do szantażowania wydawcy - albo od nas się odkleisz albo my spadamy - ale jeśli już prawo takie chcą mieć, to muszą
szukać innej pracy.
W którą stronę podążą? Nie wiem. Pewnie część w stronę pisma "W sieci" braci Karnowskich. Tytuł, zapewne bardzo szybko, zamieni się w tygodnik. Czy tygodnik odnoszący sukcesy? Możliwe, Wbrew wielu sceptykom wcale nie uważałem prawie dwa lata temu, że "Uważam rze" nie odniesie sukcesu i nikt nie znajdzie mojej wypowiedzi, która by temu mojemu wyrażonemu właśnie twierdzeniu przeczyła.
Dlatego dziś nie mam ochoty prorokować co się stanie z jakimś, "W sieci" albo z innym tytułem współtworzonym przez dziennikarzy "Uważam rze".
"Uważam rze" odniosło niewątpliwie sukces. Znalazło swoich czytelników. Nie będę hipokrytą. Nie było to moje, używam eufemizmu, ulubione pismo. I to wcale nie dlatego, że znalazłem się w nim na kilku okładkach (zawsze w negatywnym kontekście), że przeczytałem w nim kilkanaście artykułów, których byłem negatywnym bohaterem, a wzmianek o mnie, krytycznych albo nienawistnych było na pewno więcej niż sto. Nie mam pretensji. Nie było to moje pismo, bo przedstawiało wizję świata z moją świata wizją, nie mające nic wspólnego. Ale przecież to nieistotne. Nie ja byłem "targetem" tego tygodnika, a on swój target odnalazł znakomicie.
Nie było i nie ma marki "Uważam rze". Marką tego pisma byli znani prawicowi publicyści, dla których czytelnicy tę gazetę kupowali. Dlatego nie wiedząc czy odniosą oni sukces w nowym projekcie, przypuszczam, że "Uważam rze" właśnie przechodzi w fazę schyłkową. To i owo wiem o panu Pińskim, który jest nowym naczelnym. Piński, to według mnie przepis na klęskę, i to w ciągu kilku miesięcy (raczej 3 niż 9-ciu). Pan Piński jako namiestnik pana Farfała w "Wiadomościach" był w stanie ręcznie sterując programem prowadzić w wyborach europejskich kampanię ugrupowania Libertas, ale to naprawdę za mało, by kierować tygodnikiem. "Uważam rze" Pińskiego skończy więc zapewne jak Libertas.
Nawiasem mówiąc pan Piński kierował kilkanaście miesięcy temu tytułem "Wprost przeciwnie" albo coś takiego. Ukazało się tego trzy numery. Do dziś nie wiem dlaczego aż trzy.
W redakcji "Newsweeka" zastanawialiśmy się właśnie dziś kogo nominować do tytułu "Dziennikarza roku". Kilka osób zasugerowało szyderczo, że bezdyskusyjnie numerem jeden jest Cezary Gmyz. W finale okazało się, że trotyl był nie na wraku tupolewa, ale na klawiaturze jego komputera, ale trotyl to trotyl. A wybuch!!! Gmyz zdetronizował kierownictwo "Rzeczpospolitej" i "Uważam rze", obniżył notowania partii Jarosława Kaczyńskiego o 10 punktów, uratował słaniającego się Donalda Tuska. Naprawdę żaden dziennikarz po 89-tym roku nie osiągnął tak dużo w tak krótkim czasie.
Prasa niby umiera (oczywiście poza - che, che - Newsweekiem, który chyba jako jedyny w Polsce tytuł rośnie), ale ruch w tzw. "segmencie tygodników" jest wielki. Życie pokaże czy nie są to przedśmiertne drgawki. Dla niektórych na pewno. Dla których? Nie mam śmiałości prorokować.[/i]
link: http://tomaszlis.natemat.pl/41041,uwazam-rze-sie-dzieje
To, że Lis ma swoje ego przerośnięte i gdzieś na poziomie górnych warstw atmosfery - powszechnie wiadomo. Natomiast rzeczą kompletnie dla mnie niesłychaną, jest jego bezczelność i głos mentora dziennikarstwa pisanego. Facet zeszmacił dwa tygodniki wydawane w Polsce, a to co ostatnio wyrabia z Newsweekiem (nigdy nie byłem jakimś fanem tego tytułu, no ale znajmy proporcje!), to nawet dziennikarstwem nazwane być nie może. Lis dosyć słusznie zawuaża, że Uwarzam Rze marką samą w sobie nie jest. Dodajmy więc, że zarówno Wprost i Newsweek to były stosunkowo solidne marki, które Tomcio skutecznie zatłukł, zeszmacił i sprowadził na poziom napinkowo-prześmiewczych grup facebookowych. Na dzień dzisiejszy jedyny tytuł około-polityczno-społecznie-historyczny jaki mi pozostał to chyba "Magna Polonia" i może parę niszowych kwartalników. W szeroko rozumianym mainstreamie nie ma już kompletnie nic..
Luty 2012 - Jan Piński w piśmie "Najwyższy Czas":
[i]Platforma oczywiście dominuje w mediach. Poza blokiem mediów propisowskich (Gazeta Polska, TV Trwam, Radio Maryja) i niszowych (np. niestety Najwyższy Czas) reszta mediów jest przychylna Platformie. Znakomicie "wyłączono" "Rzeczpospolitą" i "Uwarzam Rze". Przejęcie tych tytułów przez Grzegorza Hajdarowicza otworzyło drogę do pełnej kontroli tzw. mainstremowych mediów przez władzę. Hajdarowicz, to prywatnie dobry znajomy rzecznika rządu Pawła Grasia. Wcześniej wyłączono również niepokorny przez lata tygodnik "Wprost". Zadłużony tytuł kupiła w grudniu 2009 r. firma Point Group i całkowicie zmieniła linię pisma. Dziś o rentowności tytułu decydują reklamy spółek, w których skarb państwa ma większość lub przynajmniej znaczący pakiet. Charakterystyczne jest, że reklamuje się tam monopolista jakim jest dostawca gazu PGNiG.
Konserwatywny charakter i krytyka rządu w "Uwarzam Rze" długo się nie utrzyma, bo pismo to jest zwyczajnie nierentowne. O jego sukcesie zadecydowała niska cena (2,9 zł wobec 5 zł w wypadku innych tygodników opinii). Nowy właściciel, wcześniej czy później zmieni redaktorów pisma pod pretekstem (uzasadnionym niestety!) złych wyników finansowych pisma.[/i]
28 listopada 2012, Jan Piński zostaje nowym redaktorem naczelnym "Uważam Rze". Tak mówi dla serwisu www.rp.pl:
[i]Nie widzę powodu, by zmieniać pryncypia leżące u fundamentów "Uważam Rze". Chcę zachować dotychczasową linię tygodnika, jego sposób patrzenia na świat i dociekliwość. Dotyczy to również utrzymania, a wręcz wzmocnienia niezależności zespołu. Jedyną zmianą, i to na plus, powinno być uzdrowienie relacji między wydawcą a redakcją, zasypanie pęknięcia, które się ostatnio pojawiło. Przecież wszyscy gramy do jednej bramki, chcemy dostarczyć czytelnikom produkt najwyższej próby, ale też zapewnić tygodnikowi stabilną sytuację finansową. Ma to szczególne znaczenie w czasach kryzysu mediów i nadciągającego do Polski kryzysu gospodarczego."[/i]
http://rybitzky.salon24.pl/467985,jan-pinski-urze-o-swoim-szefie-grzegorzu-hajdarowiczu
Uważam Rze nie czytałem, Pińskiego znam z Najwyższego Czasu.
Przeglądam portal wpolityce.pl i moim zdaniem pisze ciekawiej od Karnowskich, Zaremby, Wildsteina.
Piński? Wprost przeciwnie....
Tusk buduje coś, co jest już systemem autorytarnym przy aprobacie znacznej części polskiego społeczeństwa i przy znacznym wsparciu instytucjonalnym, części mediów, establishmentu, od aktorów, poprzez dziennikarzy do naukowców, nie mówiąc już o biznesie. On im gwarantuje bezkarność i przywileje.
http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/prof-krasnodebski-tusk-buduje-system-autorytarny,6036067133
libero Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Piński? Wprost przeciwnie....
O Pińskim i jego kumplu Giertychu mówił niedawno w telewizji wiceprezes okręgu lubelskiego UPR Marian Kowalski, który ich zna od lat. I nie była to opinia pochlebna.
A mnie ciekawi że Ziemkiewicz, Wildstein, Gmyz i Ci wszyscy "niepokorni" dziennikarze przez rok pracowali u Hajdarowicza i nie wiedzieli kto zacz?
Tacy wybitni dziennikarze śledczy?
Kupa śmiechu...
A już "donoszenie" RAZ-a do GW (artykuł Wielowieyskiej) na Brauna i blogerów jest żałosne...
Nie czytam GW. A co to za donoszenie?
Rycerz, Marian obecnie nie jest w UPR, tylko w ONR :)
As_ksc Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Rycerz, Marian obecnie nie jest w UPR, tylko w ONR
> :)
OK. Racja. Ale wcześniej był szefem lubelskiego UPR, potem zastępcą szefa.
Błażej Torański:
[i]Jest jeszcze jedna teoria spiskowa, o zemście na "Rzeczpospolitej", za którą stoi jeden z najbogatszych Polaków Leszek Czarnecki[/i].
Paweł Lisicki:
[i]Nie jest teorią spiskową, tylko faktem, że Grzegorz Hajdarowicz na kupno Presspubliki dostał od niego kredyt. A drugi fakt jest taki, że "Rzeczpospolita" napisała kilka lat temu, kiedy byłem jej redaktorem naczelnym, że Leszek Czarnecki był zarejestrowanym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa[/i].
http://www.www.sdp.pl/rozmowa-dnia-pawel-lisicki-29-listopada-2012
--
JKM po przejęciu przez jego grupę i Romana Giertycha "Uważam Rze" i ogłoszeniu, że będzie jego publicystą potwierdził odbiór w dzienniku.pl. Jak przypomniał portal wPolityce, wystarczyła jego jedna październikowa deklaracja, by mu od Czarneckiego i Hajdarowicza wpadła nagroda. Pytanie o mechanizm zjawisk wydaje się retoryczne.
http://wpolityce.pl/wydarzenia/41730-prawdziwy-sens-dzialalnosci-janusza-korwin-mikkego-wystarczyla-jedna-deklaracja-by-wpadla-nagroda-cytaty-dwa
Rzadko czytałem "Uważam Rze", ale po odejściu czołowych dziennikarzy początkowo nie byłem zadowolony, że pismo straci swój dotychczasowy charakter, bo myślałem, że stanie się kolejną pro-PO-wską gazetą. Jednak teraz cieszę się z takiego obrotu sytuacji, bo do "Uważam Rze" dostaną się nareszcie konserwatywno - liberalni publicyści, a znany tytuł może mieć większą siłę przyciągania niż słabo znany "Najwyższy Czas". Chyba zacznę kupować tą gazetę ;)
Nie ten temat. Usuwam :)
http://wpolityce.pl/dzienniki/blog-stanislawa-zaryna/41765-jak-bardzo-oni-sie-boja-rzetelnej-walki-z-korupcja-o-kolejnym-ataku-wyborczej-na-cba
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)