Jastrzebie chce ze wszystkimi byc przyjaciolmi wiec zostali i kibicowali z Sanokiem
rannych ani zabitych nie było to sie zaczna ze przekleństwa sie pojawily ;) wrazliwi ci sanoczanie strasznie
-
-
Puchar Polski 2014
No niestety... kibice piłki siatkowej nie dopisali.
Przegrana na własne życzenie. Sorry, ale po takich błędach i prezentach wygrać to by było niemoralne.
Ale paradoksalnie poza "kwestią wzmocnień" ja bym powiedział, że dziś nawaliło coś zupełnie innego. Oki, można gadać, że mając lepszy skład dziś byśmy wygrali. Ale to jest szukanie łatwych usprawiedliwień. Zbyt łatwych. Moim zdaniem kłopot podstawowy jest trochę gdzie indziej. Wiadomo, zawsze jak będzie mocniejszy skład to się przełoży na wyniki. Ale my dziś, dokładnie z takim składem jaki mieliśmy mogliśmy wygrać. Słuchajcie przecież gra w przewadze to nie jest element nadprzyrodzony. Schemty się obmyśla i wytrenowuje. Bardzo przykro tak pisać, ale za dzisiejszą porażkę sporą winę ponoszą nie tylko obrońcy i generalnie cały zespół jako gra obronna. Dzisiejsza porażka to jest, niestety ale pora to napisać, solidny kamyk do ogródka Rudolfa. Uwielbiam gościa, jak każdy z nas, ale prawda niestety jest taka, że zespoł nie ma ustawionych schematów gry w przewadze. Tamta sytuacja w ataku to powinno być 2-0, oki. Ale nawet jeśli nie było, to w żadne sposób nie tłumaczy tego co się stało 20 sekund później. Nasza drużyna nie ma schematów gry w przewadze. Jak w meczu o taką stawkę puszcza się shorthanded gola to się ten mecz przegrywa i cześć. Prosta sprawa. Nawet nie mam ochoty o to Rudolfa pytać, bo odpowiedź ja z góry znam. "Wcale nie jest tak źle. Gra w przewadze jest dobra, tylko rywale są lepsi niż 5 czy 10 lat temu. A że się zdarzyło? No tak bywa. Tak, trenujemy grę w przewadze, robimy tego dużo i na treningach wychodzi. Będziemy ją nadal trenować I ulepszać". Z grubsza taką odpowiedź bym dostał. Naprawdę przepraszam bardzo i głupio mi to pisać, ale na tyle już znam sytuację, że to wiem bez pytania. Tylko że ja widzę, że ani gra w przewadze wcale a wcale ok nie jest, ani nie mogę się zgodzić, że się zdarzyło. Bo to nie jest tak, że zdarzyło się, ale zdarza nam się permanentnie od 3 lat. 4 lata temu to była jedna z najlepiej o ile nie najlepiej grająca przewagi drużyna w lidze. Ba, byliśmy oprócz tego najlepiej grającą osłabienia drużyną w lidze. Teraz przewagi w naszym wykonaniu to dramat. Dziś 2 okresy naszej przewagi to były okresy najgroźniejszej gry Sanoczan. Nie 1 ale 2! I po jednej puściliśmy gola,a przy drugiej ze 2 albo 3 razy ten gol aż wisiał w powietrzu. A do tego nie trzeba mieć niesamowitej techniki, jakiejś boskiej kiwki czy mega zwodu. Do tego trzeba mieć schemat, gdzie każdy wie gdzie ma być i gdzie są koledzy, gdzie przy wyjściu krążka ze strefy ataku każdy wie co ma robić kiedy przeciwnicy za krążkiem idą we 2, albo we 3, gdzie bramkarz mając krążek wie gdzie i komu go może zagrać ewentualnie zamrozić (Radzik, czemuś tego nie nakrył?!? Ja wtedy aż w duszy wołałem - zamróź, na wszelki wypadek zamróź!). U nas tego zdecydowanie nie ma! Trenujemy? Proszę wybaczyć, ale to jest żadne tłumaczenie. Może i trenujemy, ale z tego treningu nic nie wynika. Czyli tak jakbyśmy nie trenowali. Wniosek jest prosty, a właściwie dwa wnioski:
1. Te schematy są do bani i trzeba jak najszybciej z nich zrezygnować
2. Ten trening jest bezcelowy i trzeba jak najszybciej go zmienić
Do poprawnej gry w przewadze nie trzeba super zawodników ani super umiejętności. Podkreślam, do prawidłowej. Bo do finezyjnej czy z jakimś większym polotem, na super szybkości itd. owszem, ale do prawidłowej, takiej która jest bezpieczna z tyłu i pozwala chociaż założyć zamek licząc, że ktoś wyjdzie na pozycję i coś strzeli, do tego super jakościowych zawodników nie trzeba. To, przy świadomym graniu dobrych schematów, muszą umieć zrobić wszyscy, absolutnie wszyscy zawodnicy na poziomie ekstraligowym. Skoro naszym to nie wychodzi, a przecież poziom ekstraligowy bez wątpienia prezentują, to znaczy, że schematy i ich wytrenowanie jest po prostu złe. Sorry, ale taka prawda.
Ponadto jest jeszcze taka sprawa związana z przewagami, że jak się je słabo gra to płaci się za to jeszcze inaczej. Dziś przy czystej pozycji był faulowany bodajże Słaboń. Jeden z kolegów obok powiedział "jakby go nie faulowali, to by strzelił gola". Oki, ale faulowali, a potem grając w osłabieniu robili nam kocioł. Jak nie masz schematów gry w przewadze to rywale mogą cię w miarę bezkarnie faulować i w sytuacji gdy będą mieli do wyboru albo zdać się na bramkarza, że obroni 1 na 1, albo sfaulować nie będą mieć sentymentów, tylko będą faulować. I będą to robić w miarę bezkarnie, niestety tak jak nasi rywale. Taki jest hokej.
Drugi kamyczek i z bólem serca, ale niestety do tego samego ogródka to jest kwestia która leży u nas co prawda o rok krócej niż przewagi i osłabienia, ale też leży wyraźnie i dziś słono za to zapłaciliśmy, i co niestety również nie wynika ani z umiejętności ani z jakości zawodników to jest kwestia przejścia z ataku do obrony. Słuchajcie, przecież 80% wyjść z własnej tercji i przejść do ataku to nie jest technika grania, bo ta się przydaje dopiero kiedy w tym ataku się jest, ani kwestia umiejętności zawodnika czy jego techniki jazdy na łyżwach. Wychodzi się nie kiwką, zwodem, czy jakimś ładnym kółeczkiem. To znaczy owszem, w ten sposób można również, ale to jest "rzadziej". Najczęściej wychodzi się podaniem, zwrotką do podającego i wyjazdem, albo podaniem, oddaniem do trzeciego i wyjazdem, albo podaniem bezpośrednio do ataku, do dobrze ustawionego kolegi. Do tego nie trzeba ani specjalnych umiejętności indywidualnych, ani nie trzeba techniki, anie nie trzeba zwodu. To jest abecadło, którego wymaga się od każdego gracza na poziomie ekstraligowym, a nasi ten poziom prezentują bez wątpienia wszyscy. Tylko, że aby to funkcjonowało trzeba mieć (i tu się kłania to samo co z przewagami) opracowane i wyćwiczone schematy. Gdzie kto jest i gdzie ma być za chwilę w sytuacji wysokiego presingu rywali, a gdzie w sytuacji kiedy tylko jeden rywal zostaje jako "przeszkadzajka". To jest po prostu kwestia ustawienia się zawodników w momencie przejęcia krążka, jak w szachach - kto gdzie jest i gdzie ma być. Kto idzie do przodu i ustawia się na pozycji, kto i gdzie ustawia się jako alternatywa do podania przy wyprowadzeniu krążka i w końcu kto ma go dostać na dzień dobry i przenieść ciężar gry do ataku. oraz jak ma to zrobić. To potrafią wszyscy, ale jakoś nie wychodzi. Wniosek? Z bólem serca, ale naprawdę to jest ten sam wniosek - nie mamy schematów, lub mamy ale nie wytrenowaliśmy się w nich jak należy. Przecież ten dramat drugiej tercji, bo dziś to było 20 minut nieustannego dramatu to nie jest problem "nie mogliśmy nic zrobić w ataku". Owszem nie mogliśmy, ale nie dlatego, że tam byliśmy słabi, lecz dlatego że nas tam nie było. Te rolingi kończące się jeszcze przed niebieską i przejmowane przez rywali, te wystrzelenia na oślep, te podania do rywala, który wychodzi wprost na bramkę i albo ma akcję z niczego a my tracimy krążek, albo wręcz nam tego gola strzela, to jest to co rok temu nas położyło z Unią w play-offie i to samo dziś nas rozbiło w 2 tercji. Po tej 2 tercji myśmy naprawę mieli wielkie szczęście, że dostawaliśmy tylko 1-2, a nie np. 1-5. Bo spokojnie mogliśmy. Powtarzam - dopóki nie przejdziesz z krążkiem do ataku to nawet nie musisz się martwić, czy twoi gracze potrafią w tym ataku coś stworzyć. Zresztą nawet jeśli potrafią to marna pociecha dla ciebie bo nic ci to nie daje, skoro cię tam po prostu nie ma. A do tego byś tam był nie trzeba jakościowych graczy i umiejętności indywidualnych. Do tego trzeba graczy na ekstraligowym poziomie, tacy wystarczą i wytrenowanych dobrych schematów. Dopiero kiedy jesteś w ataku potrzebujesz jakości w zawodnikach, żebyś mógł tam coś stworzyć. Ale jak cię tam nie ma, to nie tłumacz tego że przegrałeś jakością zawodników. Zawodnicy są dobrej jakości i wiele umieją, czasem sam na sam nie wejdzie jak dziś Józkowi czy Dennisowi, ale to się zdarza zawsze. Potrzebujesz jednak być w ataku, by te szanse móc stwarzać. Jak cię tam nie ma, to przegrywasz i już, Kolejna prosta zasada. My dziś przez dobre pół godziny mieliśmy problem z wyjściem ze swojej połowy, a czasem wręcz tercji. Przepraszam i przykro to pisać, ale tu nie mżna szukać winy ani w "jakości składu", ani w "umiejętnościach zawodników", ani w "wieku zawodników", bo to nic wspólnego z kewstią przejścia do ataku nie ma.
Sorry, strasznie ciężko było to napisać, bo Rudi jest Wielki bez wątpienia i to jest najlepszy trener w naszej lidze, ale nikt nie jest nieomylny i czasem coś jest źle pomyślane, a czesem choć dobrze pomyślane to niewystarczająco przyswojone i wyuczone do poziomu automatycznego. Warto powiedzieć więc to sobie wreszcie otwarcie - schematy nie są odpowiednie. Może są po prostu złe, a może są dobre, ale po tylu latach już rozpracowane przez przeciwników, a może nie są odpowiednio zróżnicowane pod kątem zawodników, którzy je grają, a może są dobre i dobrze dobrane ale nie gramy ich automatycznie, bo za słabo jeszcze je wyćwiczyliśmy. Ja tego nie wiem co, ale na pewno te dwa aspekty - schematy gry w przewadze i schematy wyprowadzania krążka są do poprawy w ramach składu, który posiadamy i na pewno mogą podnieść jakość naszej gry o klasę, a pewnie i o dwie klasy. Mamy dobrego trenera, mamy dobrych zawodników, więc ani nie ma co płakać, ani robić jakieś rewolucje, tylko trzeba stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie wprost "oki, schematy są może złe, a może nawet są dobre, ale nie pomimo to jakoś nie działają, więc pora je zmienić".
[hr]
Inna spraw jest taka, że jeśli jutro Tychy zagrają na 60% tego co grały dziś w finale szans byśmy za dużych nie mieli, a i Sanok również potrzebuje jutro cudu (o ile Tychy zagrają +/- 60% tego co dziś). Oczywiście nie do końca można Tychy ocenić, bo czy Jastrzębie było trudnym rywalem? Jak się ma bramkarza, który w 61 sekundzie puszcza 2-gą już bramkę i to po nadgarstku z niebieskiej to na tym poziomie się nie ma czego szukać i już. prosta sprawa. Także co Jastrzębie grało z przodu i jakim było rywalem ciężko powiedzieć, bo po 61 sekundach ich cały plan gry runął w gruzach. Żal tylko tej przegranej w Opolu, bo jakbyśmy tam wygrali dziś naszym rywalem by było Jastrzębie, a z całym szacunkiem dla nich - z tak grającym Odrobnym oni mogli pełnić li tylko rolę kelnera i nic ponad to.
Mimo negatywnego wyniku, na plus mamy:
- organizacyjnie, wszystko zagralo jak nalezy. Nie ma sie do czego doczepic (subiektywna ocena).
- bezpieczenstwo, dobrze sie stalo ze nie bylo zadnych burd,
- nie bylo pirotechniki, bylaby to kompletna klapa gdyby wstrzymano mecz na ktorym wielu pojawilo sie po raz pierwszy na hokeju.
- kibicowsko - wielkiej tragedii nie było, ale dalo sie odczuc niewykorzystaną szansę .
Pytanie (moze ktos odpowie bez krótkiego spierd##$aj):
Mlyn moze sie starac ile wlezie, ale jak reszta hali nie slyszy gniazdowego albo slyszy co drugie slowo to co sie dziwic ze reakcja prostych czasami jest a czasami jej nie ma. Sprzet niedomaga? Nie wiem, ale fakt jest taki ze zarowno na Kałuży na sektorze B jak i dzis gniazdowy jest slabo slyszalny - reakcja trybun dopiero na pierwsze slowa mlynu zawsze bedzie spozniona. Juz nie mowiac o motywacji, mlyn jej potrzebuje czasami, to tym bardziej trybuny mniej aktywne.
Czego brakuje nam w naglosnieniu, jakie to sa koszty?
To że sportowo jesteśmy słabsi od Sanoka jest oczywiste, moim zdaniem amerykański zaciąg to uzupełnienie a nie jak było mówione przed sezonem znaczące wzmocnienie zespołu ( to że kadra jest krótka to inna sprawa) Brakło szczęścia, skuteczności i jeszcze raz skuteczności... bez tego nie mogliśmy w tym meczu nawet marzyć o zwycięstwie. Sama walka nie wystarczy. Co do dopingu to trudno oczekiwać cudów, przy Siedleckiego z wyjątkiem Play Offów brak dopingu a osoby ze stadionu nie czują specyfiki tego sportu ( np mam na myśli sytuację gdy przeciwnik gra w przewadze, zamiast gwizdać i buczeć :) nagrodzić brawami uwolnienie, to u nas leci kto rządzi w Krakowie ) Wypada mieć nadzieję że często wspominany młody kibic, zamiast pochlebstw znajdzie naśladowców . Arena sama w sobie fajna, ale zamiast niej wolałbym oglądać zwycięstwo Cracovii. Oczywiście to tylko moje widzimisię :)
Na plus garniak Rudiego i jutrzejsze zwycięstwo( a w zasadzie dzisiejsze ) GKS Tychy :)
Na ten mecz można popatrzeć trój płaszczyznowo:
) spekulatywnie - czyli przegraliśmy na zasadzie prawa serii bowiem w tym sezonie w superpucharze pokonaliśmy już Sanok oraz dwa razy w lidze u siebie, więc kiedyś musiało nam się nie udać - tym bardziej, że nie mamy lepszej kadry od nich.
) merytorycznie - czyli odnosząc się konkretnie do samego meczu - Sanok na obecną chwilę ma trochę większy potencjał kadrowy stąd Cracovia przy stanie 1-0 powinna być bardziej skoncentrowana. Tymczasem w przewadze popełnia katastrofalny błąd (nie pierwszy zresztą raz w tym sezonie) oddając krążek we własnej tercji przeciwnikowi (Kruczek Dantonowi) i traci wyjątkowo głupio bramkę. To bardzo poważny błąd, który podłamał Pasy a Sanok złapał wiatr żagle. Syndrom psychologiczny! (bo sami im pomogliśmy).
) emocjonalnie - czyli po kibicowsku - że też to musiało się wydarzyć akurat w tym momencie w Kraków Arenie przy tak licznej publiczności. Wielka szkoda!
przegralismy w pucharze - zdobedziemy mistrzostwo - zobaczycie ;)
.
Co prawda to prawda kolego. Przegraliśmy trofeum, którego wartość jest mocno wątpliwa. Przynajmniej dla mnie czego tu zresztą nigdy nie kryłem. W mojej opinii - dobrze, że stało się to teraz, a nie w play-offie. Mamy czas, ale trzeba go należycie wykorzystać. Zarówno działacze, jak i trenerzy oraz oczywiście zawodnicy. Nie ma co szukać dramatu, bo takowego nie ma.
[hr]
Choć żal trochę tego, że jakbyśmy tamten mecz w Opolu wygrali bo dziś byśmy mieli Jastrzębie za rywala... Ale tak jak pisałem - jeśli w finale Tychy zagrają 60% tego co dziś, to na ten moment są po prostu nie do zatrzymania przez nikogo w plastikowej. Więc jedyne co by to zmieniło (stan na grudzień 2014, powtarzam, bo do marca może się pozmieniać), to że weszlibyśmy do finału. Oczywiście może być i tak, że Tychy się Jastrzębiu nastrzelały i im wystarczy, ale tak naprawdę wszystko mają w swoich rękach i to oni decydują, czy podejdą na poważnie i skoncentrowani czy nie.
Zostane zjedzony zapewne po tym poście, ale poprostu muszę napisać.
1. Jak macie kupowac bilety dla rodzin LAIKÓW HOKEJOWYCH I DOPINGUJACYCH to odsyłajcie ich prosze na inne sektory poza młynem i to samo tyczy się panienek z którymi przychodzicie, a którym nawet klaskać się nie chce. ( Zwracałem wielokrotnie uwage, bez skutku)
2. Brawo , że uczymy się nowej przyspiewki w 3 tercji MECZU PÓŁFINAŁOWEGO PP
3. Niech mi nikt nie pisze zeby kazdy patrzył na siebie bo dopóki zdrowie pozwoli mi chodzić dopingowac moja Cracovie, będę chodził i jezdzil choćby i 1000 km ale też bede JEBAŁ LUDZI DOOKOŁA, którzy beda piknikować na dopingu.
DOBRANOC
Mam 4 bilety na dzis do sprzedania priv
Z taką grą w obronie / całej drużyny / i skutecznoscią nie da się wygrać meczu .W zasadzie u nas na plus tylko Radzik. Reszta przecitęnie i niestety bezmyślnie .I jeszcze jedno , gdzie strzał z niebieskiej, czy nasi obrońcy naprawde nie potrafią mocno i celnie uderzyć ?
Według mnie stało się jak to często bywa w takich sytuacjach. Chodzi mi o to, że wielokrotnie przed jakimś wydarzeniem pompuje się balon, rośnie ciśnienie, jest napinanie się, człowiek myśli że będzie super, ekstra, fantastycznie, a potem mając to wyobrażenie w głowie patrzy przez jego pryzmat na to co jest w rzeczywistości i przychodzi rozczarowanie, słychać tylko syk ulatującego z balonika powietrza. Mi właśnie takie odczucia towarzyszą po wczorajszym (z tego co czytam, to chyba nie tylko mi) i to nie tylko w kwestii sportowej, w kwestii wyniku - bo tutaj wiadomo, dwa dość wyrównanie zespoły, nie zawsze da się wygrać, z tym trzeba się było liczyć - po prostu patrząc na całość, na ogół, to sobie niepotrzebnie zrobiłem apetyt, że to będzie takie prawdziwe pasiaste święto, że będą ogromne emocje, jak to często na Siedleckiego na play-offach.
Sportowo wiadomo - porażka, wielka szkoda, że nie zdobędziemy tego pucharów, ale dla mnie jako dla nie eksperta hokejowego, w tym meczu chyba Sanok był lepszy, zaskoczyło mnie też że 3tercja w naszym wykonaniu była tak beznadziejna, a tu przecież powinny iskry lecieć z tafli, by wyrównać.
Kibicowsko - myślę, że sporo wpisów, które się tutaj pojawiły były trafne, sądzę, że osoby które to pisały, po prostu tak jak o tym wspominałem - podobnie jak ja - zrobiły sobie apetyt na wielkie święto Cracovii, ale jakiś rodzaj niedosytu jest. Z dużej chmury jaka się szykowała, spadł średni deszcz. Prawdę mówiąc dla mnie ten mecz - czego się kompletnie nie spodziewałem - odbywał się tak jakby obok mnie. Nie czułem kompletnie atmosfery, emocji, po prostu był bo był. Nie wiem jaka jest tego przyczyna, można pewnie próbować zgadywać wymieniając kilka. Może to kwestia miejsca, sektor? Na piłce na sektorze B czuje się emocje z meczu, na Siedleckiego, gdzie hala jest mniejsza jest podobnie jeśli siedzi się od Hali Targowej. Może to kwestia - tak jak ktoś tutaj wspominał - że przy takiej przestrzeni hali, ciężko do końca skupić się na samym meczu? Akurat takie wnioski sam miałem już po meczach siatkówki, gdzie podobnie, ten ogrom mnie rozpraszał. Nie mam tak naprawdę pojęcia co konkretnie zadecydowało o takim odbiorze samego meczu, jak i atmosfery panującej w hali.
Wracając do dopingu, to widzę że czasem padają tutaj sarkastycznie odniesienia do dopingu na siatkówce. No cóż, wiadomo że to dwie zupełne inne bajki, każda ma swoje plusy i minusy. Tylko osobom śmiejącym się z siatki, polecam się wybrać na taki mecz reprezentacji Polski i zobaczyć, że jakoś da się porwać 15tys. ludzi na tak ogromnej hali, a wczoraj poza ostatnimi dwiema minutami, to się nie udało, choć może powinienem napisać - nie było próby, by rozruszać halę. Tak jak ktoś napisał, lokomotywa była, ale w obrębie młyna, czemu nie można było wcześniej tak jak na piłce krzyczeć - cała hala ręce w górę?
Fajnie, że zagraliśmy na Arenie, myślę że mimo wszystko może jest to jakiś początek rozwoju dla hokeja, że co prawda nie było tak jak pewnie wszyscy byśmy chcieli by było - zarówno pod względem sportowym, jak i dopingu, atmosfery, to jednak było nieźle i jest to dobry fundament, który mam nadzieję że uda się wykorzystać. Choć z osób z którymi byłem, dla których był to pierwszy mecz hokejowy z tego co wiem, na MŚ raczej się nie wybiorą, więc myślę że to powinna być taka lampka ostrzegawcza dla organizatorów, by jednak z cenami nie przeszarżować.
Ps. Szkoda też tylu pustych miejsc. Można było pomyśleć o tym, że gdy np. ktoś był tylko na 1-wszym meczu, albo miał jakieś bilety na zbyciu, to żeby istniało jakieś stoisko, gdzie takie bilety można zostawić, że jak ktoś przyjdzie w dniu meczu pod halę i nie ma biletu, to taki bilet mógłby wziąć. Trochę osób chciało iść na półfinał, ale biletów nie było, a jak widzieliśmy wszyscy, miejsc wolnych było sporo.
Ps.2 Ja rozumiem, że były święta i niektórzy jeszcze w nastroju świątecznym, w nastroju kolęd są, ale żeby tak zaśpiewać hymn Polski? :)
Pomocy!!! Poszukuje biletów na finał
2 szt. Mam wolne
Marcin posłałem nr.tel na priv
Ja bym jeszcze jeden temat czuł się w potrzebie poruszyć - kiedy różnej maści artyści lub też pseudoartyści (z całym szacunkiem, ale choć zespół znam z nazwy to osoba tej pani była dla mnie całkowicie anonimowa, ale to mój problem, bo się nie znam, na pewno ładnie śpiewać umie) nauczą się wreszcie, że na arenach sportowych z Mazurkiem Dąbrowskiego się [b][u][large][color=#FF0000]NIE[/color][/large][/u][/b] eksperymentuje?
odsprzedam jeden bilet na final pisac na priv za 10zl
I tak była lepsza niż Górniak w Korei. :P
Cieszę się, że to ŻK ośmielił się napisać jako pierwszy to, co pewnie wielu od dawna chodzi po głowie.
TRENER od zawsze zapewniał, że po zakończonym sezonie pali swoje notatki i wszystkie strategie obmyśla od nowa.
Nie wiem czy skończyło mu się paliwo w zapalniczce, czy przez tyle sezonów pracy trenerskiej popadł jednak w rutynę, ale powielamy kolejny już raz stare błędy.
Wygląda to bardzo, bardzo niepokojąco w perspektywie, nie tak odległych, play-offów.
A usprawiedliwianie się, że przeciwnicy są lepsi niż 10 lat temu jest naprawdę nie na miejscu.
Prawdziwą satysfakcję dają właśnie zwycięstwa z teoretycznie mocniejszymi.
Mnie dwucyfrówki z Katowicami w ogóle nie rajcują.
Teoretycznie skład mamy mocniejszy niż w ubiegłym sezonie, wrócili Valcak z Fojtikiem, doszli Amerykanie i Pasiut, ale postępu nie widać.
Miejsce w tabeli ligowej IMHO jest wypadkową świetnej postawy Radzika oraz słabości Jastrzębia, Unii i Podhala, więc jeżeli komuś się wydaje, że wczorajszy mecz był na styku, albo, że przegraliśmy pechowo to powinien szybko powrócić na Ziemię i policzyć sobie ile kosmicznych interwencji zaliczył przeciwko Sanokowi Rafał.
Gdybyśmy mieli bramkarza pokroju Pittona, Fikrta o Odrobnym nawet nie wspominając, to toczylibyśmy zacięte boje z Orlikiem i Naprzodem.
Siema Bracie RCZJ3 z Cracovi. MAsz jeszcze te 4 bileciki?
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)