Nie, u nas członkowie zarządu zarabiają tak mało, że nie da się tego obniżyć o 50% ;)
-
-
U NASZYCH RYWALI....prywatne "pogaduchy" będą kasowane część II
[quote='sterby' pid='1429003' dateline='1585737382']
Nie, u nas członkowie zarządu zarabiają tak mało, że nie da się tego obniżyć o 50% ;)
[/quote]
Tak myślałem .
Dla zainteresowanych, co tam w Arce i czy przetrwa - bardzo szeroki wywiad z dyrektorem generalnym klubu.
https://www.meczyki.pl/newsy/czy-arka-gdynia-uniknie-bankructwa-wywiad-z-rafalem-zurowskim-dyrektorem-wykonawczym-klubu/140161-n
Pogoń rozwiązała kontrakt Zvonimira Kozulija..
To pewne, czy też prima aprilis?
W innych okolicznościach warto by było pozyskać takiego gracza, ale teraz to pewnie nierealne.
LEGIA WARSZAWA. CZTERDZIEŚCI OSÓB ZOSTAŁO ZWOLNIONYCH Z KLUBU
LEGIA WARSZAWA Wczoraj, 2 kwietnia (22:23)
Czterdziestu pracowników z różnych działów zostało zwolnionych z Legii Warszawa - donosi portal Legia.net. Nie ma jeszcze porozumienia w sprawie obniżenia pensji piłkarzom.
Wszystko wskazuje na to, że sezon Ekstraklasy nie zostanie dokończony. Najprawdopodobniejszy scenariusz zakłada uznanie wyników z momentu przerwania sezonu - liderem po 26 kolejkach jest Legia Warszawa i to do niej może trafić tytuł mistrzowski.
Mimo tego nastroje w Legii nie mogą być dobre. Ją także już mocno dotyka kryzys związany z brakiem uzyskiwania bieżących przychodów. Sporo klubów obniżyło już piłkarzom pensje, stosując się do zaleceń Rady Nadzorczej Ekstraklasy.
W Legii w tym względzie wciąż nie ma porozumienia. Według portalu Legia.net piłkarze są pogodzeni z redukcją zarobków, lecz kością niezgody pozostaje procent "uciętej" pensji.
Według informacji portalu w związku z kryzysem z klubu zostało zwolnionych aż 40 osób. "Z różnych działów - marketingu czy mediów klubowych. O pięćdziesiąt procent mniej pieniędzy otrzymają pracownicy biurowi, trenerzy od akademii po pierwszą drużynę i inni ludzie zatrudnieni w klubie w różnej roli" - pisze Legia.net.
Innym klubem, w którym wciąż nie osiągnięto porozumienia między zarządem i piłkarzami, jest Arka Gdynia. Klub poinformował w czwartek w oficjalnym komunikacie, że rozmowy wciąż są prowadzone.
żródło: interia
oby nastepny kvrwiszon komuchiwski zdechł
Ciekawe muszą być te negocjacje w Gdyni.
Kłócą się czy nie wypłacą im całych kontraktów czy ich połówek.
U nas, żeby zwolnić 40-stu, musieliby najpierw zatrudnić 20-stu ;)
- Kupowało się też dolary i przywoziło do Polski. Pamiętam, jak kiedyś dwóch piłkarzy Wisły wróciło do kraju nie dość, że w samych dresach, to jeszcze bez kasy. Posprzedawali swoje ciuchy, a przy zakupie "zielonych" cinkciarze zrobili im numer jak z filmu "Sztos". W zwitku banknotów na górze było np. 10 dol., a w środku powycinane gazety.
cały wywiad z milicjantem z Reymonta tutaj https://sport.onet.pl/pilka-nozna/kadra/janusz-nawrocki-byly-pilkarz-wisly-krakow-i-reprezentacji-polski-o-swojej-karierze/ckvcj9l
tłiterowcy do dzieła ;)
Nie dziwię się złości Romanczuka, bo piłkarze są traktowani trochę jak towar” [felieton]
Uważam, że zawodnicy mają w niej dobrze, że zarabiają dużo. Kiedy jednak przeczytałem o uchwale Ekstraklasy SA, pozwalającej klubom obcinać piłkarzom pensję nawet o 50 procent, do wysokości nie mniejszej niż 10 tysięcy złotych, wydała mi się dziwna. Dziś myślę, że przyniesie więcej problemów niż korzyści – Jakub Radomski pisze o obniżaniu zarobków piłkarzom PKO Ekstraklasy.
Ekstraklasa SA (a w ślad za nią również władze Fortuna I ligi) wystosowały uchwałę pozwalającej klubom obcinać piłkarzom pensję nawet o 50 procent. Nie mogą być one jednak niższe niż 10 tysięcy złotych
Nie wszyscy piłkarze zgodzili się na takie rozwiązanie. – Gdy słyszę, że prezes Jagiellonii Cezary Kulesza narzucił zawodnikom obniżkę zarobków o połowę, a teraz nie chce z nimi rozmawiać, rozumiem Romanczuka – pisze Radomski, dziennikarz i felietonista „Przeglądu Sportowego”
Problem w Jagiellonii jest też wynikiem fatalnej polityki klubu – ściągania na potęgę obcokrajowców i doprowadzania do sytuacji, w której w pierwszym składzie najczęściej występuje tylko trzech Polaków
To prosta narracja i pewnie dlatego wielu ludzi ją bezrefleksyjnie kupiło. W klubie X kapitan zarabia 60 tysięcy złotych. Jest epidemia koronawirusa, liga nie gra. Prezes klubu X mówi kapitanowi, że chce, by zawodnicy zgodzili się na obniżkę zarobków o połowę. Ten rozmawia z kolegami z drużyny i przekazuje szefowi, że gracze się nie zgadzają. Mniej więcej tak, bez podawania nazwisk ani nazwy drużyny, przedstawiono to w artykule w serwisie Interia.pl. Później okazało się, że chodzi o Jagiellonię Białystok i krytyka skupiła się na kapitanie, Tarasie Romanczuku, któremu zaczęto wytykać, że jest chciwy. Jednak czy słusznie?
Patrząc na poziom naszej ligi, uważam, że zawodnicy mają w niej dobrze, że zarabiają dużo. Kiedy jednak przeczytałem o uchwale Ekstraklasy SA, pozwalającej klubom obcinać piłkarzom pensję nawet o 50 procent, do wysokości nie mniejszej niż 10 tysięcy złotych, wydała mi się dziwna. Dziś myślę, że przyniesie więcej problemów niż korzyści. Nie dość, że kontrowersje budzi umocowanie prawne tego dokumentu, to jeszcze pozwala myśleć każdemu szefowi klubu: „Skoro pozwolili mi ścinać pensje o połowę, to będę tak robił”.
Sytuacja finansowa polskich klubów jest różna, dlatego uważam, że w każdym z nich powinno się negocjować z piłkarzami. Przedstawić im sytuację, dojść do kompromisu. Gdy słyszę, że prezes Jagiellonii Cezary Kulesza narzucił zawodnikom obniżkę zarobków o połowę, a teraz nie chce z nimi rozmawiać, rozumiem Romanczuka. Zebrał opinie kolegów, zapewne różne, przedstawił je szefowi, a teraz dostaje po głowie. Nie dziwię się też jego złości, bo piłkarze są traktowani trochę jak towar. Prezes Jagi unika rozmowy z graczami, a i sam Romanczuk ma ciągle w głowie, że kilka miesięcy temu, kiedy dostał poważną ofertę z Turcji, też był traktowany nie najlepiej i ostatecznie nie pozwolono mu odejść.
Problem w Jagiellonii jest też wynikiem fatalnej polityki klubu – ściągania na potęgę obcokrajowców i doprowadzania do sytuacji, w której w pierwszym składzie najczęściej występuje tylko trzech Polaków. Człowiek stąd, zżyty z Jagą, prędzej zgodzi się na obniżkę zarobków niż obcokrajowiec, który przyjechał na Podlasie głównie po to, by zwiększyć stan konta.
W ostatnich dniach dostało się też obrońcy Lechii Gdańsk Błażejowi Augustynowi. Wystarczyło, że napisał na Twitterze: „Przykro mi, jeśli nie spełniam waszych oczekiwań, ale moje są dla mnie ważniejsze”, a później odpisywał ludziom m.in., że zgodziłby się na obniżkę kontraktu, gdyby z nim o tym porozmawiano. Szczerze? Augustyn ujął to wszystko może zbyt emocjonalnie, ale biorąc pod uwagę, jak w ostatnich miesiącach był traktowany w Lechii (brak pensji na czas, premii, traktowanie z góry, niemożność dogadania się z władzami itd.), jestem w stanie zrozumieć, że w pewnym momencie nie wytrzymał.
Największym problemem obecnie nie są chciwi piłkarze, tylko fatalne zarządzanie w klubach, które ta sytuacja obnaża. Może się łudzę, ale myślę, że to, co się teraz dzieje, mogłoby w pewnych aspektach pomóc naszej piłce. Liczę, że władze niektórych klubów zrozumieją, że potrzebna jest inna strategia budowania drużyny. Może w sezonie dajmy na to 2021/22 Jagiellonia wyjdzie na boisko z ośmioma Polakami w składzie, a trzej obcokrajowcy będą realnym wzmocnieniem? Myślę, że w innych zespołach też tak może być. Zdrowiej. Nawet jeżeli poziom poszedłby przez to w dół, po jakimś czasie wróciłby do obecnego. A później mogłoby być lepiej .
za https://www.przegladsportowy.pl/pilka-nozna/pko-ekstraklasa/pko-ekstraklasa-dlaczego-taras-romanczuk-blazej-augustyn-i-inni-nie-chca-obnizyc/kygqr4d
*********************************************************************************************************************************************************************************
Liga może grać nawet do 19 lipca. Piłkarze mogą wrócić na boisko w drugiej połowie czerwca i zdążą dokończyć sezon .
Zawodnicy i kluby muszą być gotowi na powrót do piłkarskiego życia w każdej chwili – mówi prezes PZPN Zbigniew Boniek.
Robert Błoński: W środę odbyła się kolejna wideokonferencja władz UEFA z przedstawicielami europejskich federacji. Co z niej wyniknęło dla naszej ligi?
Zbigniew Boniek (prezes PZPN): W sprawie rozgrywek ekstraklasy co kilka dni pojawiają różne pomysły. Jedni chcieliby takiego rozwiązania, drugim pasuje inny pomysł. Na razie sytuacja jest jasna i niezmienna: grać w piłkę nie możemy, rozgrywki są zatrzymane. Ale przyjdzie czas, w którym będziemy musieli nauczyć się żyć z koronawirusem i znajdą się inne środki zabezpieczające niż tylko siedzenie w domu i zupełna izolacja. Inaczej wszystkich czeka potężny krach gospodarczy. Staram się patrzeć w przyszłość optymistycznie, dlatego byłem zadowolony, kiedy usłyszałem kilka ważnych dla naszego futbolu decyzji. Polska piłka się zatrzymała, ale musi mieć nadrzędny interes w tym, by wrócić na boisko i dokończyć rozgrywki. Wszystko po to, by zminimalizować i zredukować straty. Przede wszystkim na szczeblu centralnym, bo kluby są zbyt biedne na dodatkowe koszty, które mogłyby doprowadzić do dodatkowych problemów albo nawet upadku. A widzę, że mamy ogromną inwencję i niektórzy już doszli do wniosku, że można nie grać w ogóle albo, że nikt nie spada i powiększamy ligę do 18 drużyn. Zamiast manipulacji trzeba rozsądku. UEFA powiedziała, że możemy wydłużyć rozgrywki do 19 lipca. Wcześniej mieliśmy deadline wyznaczony na 20 czerwca, co wiązało się ze sporym ryzykiem, że nie zdążymy. Teraz już wiemy, że piłkarze mogą wrócić na boisko nawet w drugiej połowie czerwca i zdążą dokończyć sezon. W miesiąc można rozegrać jedenaście kolejek albo przynajmniej być dużo bliżej mety niż teraz. Straty byłyby dużo mniejsze, a przede wszystkim byłoby sprawiedliwiej, bo o kolejności w tabeli decydowałaby maksymalna liczba rozegranych kolejek i boisko, a nie zielony stolik. Kolejny sezon byłby przejściowy i musielibyśmy ustalić jego zasady: 16 zespołów i jeden spada. Albo od razu 18. Ale tu rodziłyby się duże wątpliwości.
Dlaczego?
Załóżmy, że nikt nie spada i z I ligi awansują dwa kluby. To te z lokat trzy-sześć, które teraz mają gwarancję występu w barażach o miejsce w ekstraklasie, poczułyby się skrzywdzone. I słusznie. To samo, gdybyśmy zdegradowali ostatni zespół – wtedy pójdzie do sądu i powie, że gdyby wcześniej wiedział, że 15. lokata gwarantuje utrzymanie, to zimą zainwestowałby więcej w nowych piłkarzy, lepiej się przygotował i... też by sprawę wygrał. Tak samo trzeci klub z II ligi. Argument byłby podstawowy: nie można zmieniać regulaminu w trakcie rozgrywek. Żeby tego uniknąć trzeba spróbować wrócić i być do tego powrotu gotowym w każdej chwili. Puchar Polski też dałoby się dokończyć w takich realiach. Załóżmy, że liga wznawiałaby sezon 20 czerwca, to wtedy ćwierćfinały Stali Mielec z Lechem i Miedzi z Legią można by zagrać trzy dni przed ligą, a półfinał i finał trzy dni i tydzień po jej skończeniu. Dla chcącego nic trudnego. Najważniejsze, żeby wirus odpuścił i te teoretyczne rozważania można było wprowadzić w życie. Ale wszystkie kluby szczebla centralnego muszą sobie zdawać sprawę, że pod koniec maja może zapaść decyzja: wracamy. Kluby dostaną minimum dwa tygodnie na treningi na boisku. Nie chciałbym wtedy usłyszeć tłumaczeń: „Nie możemy grać tak szybko, potrzebujemy czterech tygodni”. Nie. Teraz jest czas, by ćwiczyć, kluby muszą mieć plan na scenariusz, o którym mówię. W interesie wszystkich powinno być dokończenie sezonu, nawet bez kibiców.
Tylko, czy to jest możliwe?
Jeśli zaczniemy grać w połowie czerwca, to tak.
Belgijska Pro League zaproponowała, by skończyć sezon już teraz. Zatwierdzenie decyzji wymaga 80 procent głosów na tak od 24 profesjonalnych klubów.
Tam mają widocznie inne problemy, my chcemy wrócić na boiska. W tej kwestii UEFA zostawiła federacjom wolną rękę, ale nie idźmy tą drogą, nie naśladujmy innych, myślmy o sobie. W naszej, polskiej rzeczywistości optymalny byłby powrót ekstraklasy, I oraz II ligi i najpóźniej w połowie czerwca i granie do połowy lipca. Nowy sezon zacząłby się w połowie sierpnia, terminarz byłby ciaśniejszy, kilka razy trzeba by zagrać w środę i niedzielę. Ale nic by się nie stało. Ekstraklasa powinna próbować negocjować z TVP i Canal+, które jeszcze przez rok mają prawo pokazywania rozgrywek, by nawet w formule ESA34 (18 klubów, mecz i rewanż) warunki kontraktu nie były drastycznie zmienione. To samo, jeśli zostanie 16 klubów i zagrają tylko mecz oraz rewanż, bez siedmiu dodatkowych kolejek. Mówię to, bo niektóre kluby uważają, że granie albo nie tych jedenastu ostatnich kolejek, niczego w ich sytuacji nie zmieni. Do zdobycia są 33 punkty, a kilka pozycji w tabeli wyżej to kilkaset tysięcy złotych więcej. Jest o co grać i walczyć.
Co z zawodnikami, którym 30 czerwca kończą się kontrakty?
UEFA mówi jasno: jeśli w danym kraju rozgrywki trwają dłużej niż do 30 czerwca, to piłkarz, któremu tego dnia kończy się umowa, może ją przedłużyć np. o miesiąc albo dwa. Kiedyś tego nie było. Ale to już kwestia negocjacji klubu z zawodnikiem. Niektórzy wątpią: „Zawodnik zażąda pięć razy więcej”. Bądźmy rozsądni. Po pierwsze nie ma ludzi niezastąpionych. a piłkarz, który odejdzie 30 czerwca, nigdzie indziej nie zagra aż do nowego sezonu. Jeśli ważny gracz powie: „Nie chce mi się grać, jadę na urlop” albo zechce sporej podwyżki, sam sobie wystawi świadectwo, a cenę zapłaci szukając nowego klubu. To też nie jest problem nie do rozwiązania. Podobnie jak z piłkarzami, którzy odchodzą 1 lipca. Przykładem jest sprzedany z Legii do Monaco bramkarz Radek Majecki. Jeśli kluby się dogadają i on też, to w wypadku przedłużonych rozgrywek będzie mógł zostać w Warszawie. Jeśli nie dojdą do porozumienia albo sam piłkarz uzna, że chce jechać do Francji już 1 lipca, to wyjedzie. Tylko tam nie zagra. Zadecyduje ludzki aspekt, bo on musi być brany pod uwagę. Takich spraw nie da się i nie wolno narzucić, ani załatwić odgórnie. Ale na razie to dzień w dzień dzwonią do mnie przedstawiciele klubów i pytają: „Prezesie, co będzie? Kończymy? Gramy? Co robimy?”. Z piłką na niższym szczeblu możemy zrobić to, co chcą Belgowie. Zakończenie rozgrywek w tym momencie to dla nich oszczędność pieniędzy, ale na razie nie jest jeszcze konieczne, nie trzeba się spieszyć. Natomiast kluby ze szczebla centralnego wręcz mają obowiązek dokończyć rozgrywki, jeśli oczywiście będzie taka możliwość, a nie kombinować, co zrobić by nie grać. UEFA stworzyła nam możliwość – ekstraklasa może grać do 20 lipca, najsilniejsze ligi nawet do sierpnia. Hiszpanie, Włosi, Anglicy, Niemcy będą starali się dokończyć rozgrywki, by zniwelować straty.
A jak wygląda teraz współpraca PZPN z klubami?
Jedne mają większe problemy, inne mniejsze. Nie rozumiem piłkarzy, którzy za nic nie chcieliby się dogadać z przedsiębiorstwem, w którym pracują, bo ono jest także ich. Z drugiej rozumiem, że tych, którzy do tej pory czuli się oszukiwani. Nie chcę w to ingerować, ale PZPN nie ma mocy prawnej, by coś z góry narzucić. Nie możemy, zgodnie z prawem, ingerować w kontrakt piłkarza z klubem. FIFA i UEFA potwierdziła to w środę. Sprawa jest prosta: strony muszą się dogadać albo rozstać. Nie widzę w lidze zawodnika, po którym wszyscy zapłaczą, jeśli odejdzie. Sądzę, że dziś to piłkarz bardziej potrzebuje klubu niż odwrotnie. Napisałem list do wszystkich graczy, by zrozumieli, że klub to spółka społeczeństwa, kibiców, miasta – każdy czuje, że to ich drużyna. Nie mają żadnych akcji, ale są z nim związani. Interesują się, żyją nim i to, co zrobią piłkarze teraz, będzie miało wpływ na wydarzenia za kilka miesięcy. Polityka sportowców powinna być jasna i prosta: niech się dogadają, by niedługo mogli zacząć grać, bo inaczej będą mieli problem.
Wyobraża pan sobie, kiedy kibice mogliby wrócić na stadion?
Tu mamy duży kłopot. Jeśli impreza nie jest masowa, może w niej uczestniczyć 999 osób. Na większe stadiony można by spróbować wpuścić powiedzmy 500 kibiców i rozmieścić tak, by zachowali bezpieczną odległość. Dałoby się to zrobić, ale na razie to melodia odległej przyszłości. Za wcześnie o tym mówić, ale trzeba o tym myśleć. Bo dzień, w którym powiemy: „Nie ma już koronawirusa” prędko nie nadejdzie, on będzie się tlił dopóki nie znajdziemy szczepionki.
Jeśli się uda, jesienny terminarz będzie przeładowany - nałoży się nowy sezon ligowy, puchary europejskie i jeszcze spotkania reprezentacyjne. A zaraz potem jest grudniowy mundial w Katarze.
Oczywiście, ale obecna sytuacja nawet nie jest wyjątkowa tylko nadzwyczajna. Mamy do czynienia z okolicznościami, których – miejmy nadzieję – nigdy więcej nie doświadczymy. W październikowym i listopadowym oknie reprezentacyjnym zostaną rozegrane po trzy mecze: dwa Ligi Narodów i po jednym towarzyskim – przełożone z marca. Skoro teraz piłkarze nie kopią piłki nawet przez trzy miesiące, to niech w końcu zaczną. Oby tylko mieli taką możliwość. A jak któryś nie jest w stanie wyjść na boisko co trzy, cztery dni niech się nad sobą zastanowi.
Gdyby udało się wrócić na boisko za dwa miesiące, to do listopada przyszłego roku reprezentacja Polski może zagrać około 30 meczów! Jesienią osiem, w marcu trzy el. MŚ, w czerwcu dwa towarzyskie plus przynajmniej trzy w mistrzostwach Europy i potem jesienią osiem w el. MŚ.
Stan jest wyjątkowy. Dlatego, kiedy słyszę narzekania: „Tak nie można, to za duży wysiłek”, to nie kupuję tego. Musimy nadrobić czas, który zabrała nam wyjątkowa sytuacja. Po koronawirusie problemy gospodarcze, ekonomiczne, finansowe, bezrobocie mogą być tak poważne, jak po wojnie. Dziś musimy siedzieć w domu i to jest słuszne, ale im dłużej nie zaczniemy z nich wychodzić, tym gorzej. Dlatego szybko musi przyjść moment, w którym będziemy mogli to robić. Bo, żeby normalnie zacząć żyć, trzeba wyjść z domów. A częścią, i to ważną, tego normalnego życia jest sport, który także napędza gospodarkę, generuje miejsca pracy.
Tego jeszcze nie było, by w kalendarzowym roku zmieściła się cała edycja Ligi Narodów, zaczęły eliminacje do mundialu i jeszcze rozegrano finały ME.
To będzie kłopot dla wszystkich federacji i reprezentacji, ale już pewnie nie dla mnie. Na dziś jestem przygotowany, że 27 października zostawiam fotel prezesa PZPN komuś innemu. Staram się wszystko doprowadzić do końca w jak najlepszym stanie i porządku. Na początku pierwszej kadencji powiedziałem, że w trakcie mojego urzędowania reprezentacja pojedzie na wszystkie wielkie turnieje. Ostatni miał być w czerwcu, ale przełożono go o rok. Co zrobić? Siła wyższa.
Z selekcjonerem pan porozmawia?
Do Jurka Brzęczka mam dziś takie samo zaufanie, jak w dniu, w którym wybrałem go na selekcjonera. Dziś nie mamy o czym rozmawiać, bo wszystko istnieje w teorii. Jak już się sytuacja wyprostuje, spotkamy się na kawie i ustalimy pewne rzeczy. Na razie o tym nie myślę, bo nie ma to sensu. Sztab selekcjonera pokazał, jak wyglądają nasze relacje. Z inicjatywy Jurka zrzekli się połowy pensji na cztery miesiące. Potrafili się zachować, bo my zawsze potrafiliśmy dogadać się w pięć minut.
za https://www.przegladsportowy.pl/pilka-nozna/pko-ekstraklasa/koronawirus-w-sporcie-zbigniew-boniek-liga-moze-grac-nawet-do-19-lipca/3h5m5yy
https://sport.onet.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/poznalismy-zarobki-pilkarzy-ujawnil-je-krzysztof-stanowski/nljw962
szkoda, że nie podali zarobków naszych kopidołów
W sensie, że wpędzają nas do grobów?
Jakub nie pozwala, zeby przeplacac zawodnikow ;) A taki Sadlok i Janicki po 50 tys. zl. A taka tam bida..... A tu osrodek legii https://gol24.pl/imponujacy-osrodek-treningowy-legii-warszawa-wkrotce-otwarcie-legia-training-center-zdjecia/ar/c2-14898429
Stanowski podał kontrakty dla łącznie kilkunastu piłkarzy z 5 klubów (eklasa) no szok. Ciekawe czemu Wasilewskiego nie podał ;).
[quote='quentin' pid='1429131' dateline='1585925956']
Stanowski podał kontrakty dla łącznie kilkunastu piłkarzy z 5 klubów (eklasa) no szok. Ciekawe czemu Wasilewskiego nie podał ;).
[/quote]
To co dzieje się w Vegas,zostaje w Vegas.
[quote='quentin' pid='1429131' dateline='1585925956']
Stanowski podał kontrakty dla łącznie kilkunastu piłkarzy z 5 klubów (eklasa) no szok.
[/quote]
szok, że coś podał do publicznej wiadomości, czy szok, że tyle zarabiają?
jeżeli to drugie, to też jestem w szoku, że tak mało.
śmieszy jedynie kontrakt Jędrzejczyka, ta pokraka to ma chyba pensję łączoną, z której odpala sędziom za te nieodgwizdywane zagrania rękami we własnym polu karnym.
poza tym pensje piłkarzy cska na odpowiednim poziomie, adekwatnie do umiejętności, jedynie Karbownik wykonuje swą pracę społecznie :)
pensje w wysokości 50k miesięcznie nie powinny dziwić, a że są niższe to jedynie świadczą o poziomie zawodników w naszej lidze.
- Edytowany
Obciąć Jędrzejczykowi i Karbownikowi...o pół! Uczciwie ma być! :D
[img]https://cdn1.stopklatka.pl/dat/movie/0000000075/0000075731/g-16.jpg[/img]
Tymczasem na Wielickiej.. :D
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (2 użytkowników)
Goście (2)