ale wstyd....
-
-
CRACOVIA - Lech Poznań 25.11.2013 .....
Ciężko coś sensownego napisać po takim meczu, będąc emocjonalnie związanym z klubem. Wnioski koniecznie należy wyciągnąć, najważniejszy że zawodnicy tacy jak Nowak czy Saidi robią różnice i ciężko ich zastąpić ( warto o tym pamiętać przy podpisywaniu nowych kontraktów) tak samo warto pamiętać że są zawodnicy którzy nigdy nie powinni zagrać w meczu ekstarklasy jak Zejdler, gdyby zagrała np. Maczugowska to efekt byłby podobny. Trenerowi dziś opatrzność nie pomogła, ale fakt że takiego braku fartu jak pierwszej połowie to dawno na Kałuży nie było.
Wynik tragiczny z kilku powodów .
-Śpimy pierwsze 10 minut tracimy gola .Zaczynamy potem grać świetnie nieuznany prawidłowy gol wypacza wynik .Twierdzę że wpadło by na 1-1 mogło być zupełnie inaczej .Potem mamy słupek i jak dostajemy wiatr w żagle fatalna pachówa Pilarza .Znów mamy przewagę obijamy słupki i tym razem przysypiamy w obronie tracąc gola na na 0-3 .Mamy kolejny słupek .
Po przerwie znów wchodzimy rozkojarzeni dostajemy na 0-4 i praktycznie jest po meczu .Potem jest tylko dobijanie kolejna frajerska bramka Pilarza .
Podsumowanie słabiutko gramy w obronie szczególnie przy stałych fragmentach .Pilarz wiele razy ratował nam punkty i zdażył mu się 1 bardzo słaby mecz w rundzie .Podobnie tyczy się to Kosanovica .Wbrew pozorom taki koszmarny mecz może nam pomóc w kwestii nowego kontraktu .
Stawowy ma teraz ciężki orzech do zgryzienia jak odbudować po takim pogromie morale zawodników bo przed nami 3 mega ważne mecze Ruch (w),Lechia (U)i Lubin (U).Tu trzeba punktować szczególnie u siebie .
Ja osobiście nie rozpaczam po 1-6 bo to powinno otworzyć Filipiakowi i działaczom oczy w kwesti konieczności wzmocnienia zespołu w zimie i utrzymania najlepszych zawodników .Widać ile znaczy dla Cracovii Nowak ,Saidi .czy grupa z Bałkanów .
Jakbym był trenerem zespołu grającego przeciw Pasom to przynajmniej jedna bramkę zapisałbym sobie już przed meczem, tą strzeloną zaraz po przerwie.
A co do meczu - latająca deska klozetowa pozamiatała. I tyle warto z niego pamiętać.
Co tu można napisać, wstyd... Niby pierwsza połowa ok, niby powinny być z 3bramki, niby sędzia wypaczył mecz, ale tragiczna gra obrony, bramkarza, gra obronna całego zespołu niestety już na niby nie była...
No nic, spędziłem jakże upojne 3 godziny na Kałuży 1. Chłodny wiaterek, milutki wieczór, mnóstwo sytuacji podbramkowych i mnóstwo goli..... Jeśli to co napisałaś knur (w kontekście historii i statystyk) to dodam jeszcze - o ja pier.dolę !!! Broniłbym knurze jedynie Dąbrowskiego, uważam, że był - pomimo wszystko - jednym z naszych lepszych grajków dzisiaj. Jeśli z Koroną to był zimny kubeł, to dzisiaj co..?
Mieliśmy (miał Władek w zasadzie) niefarta dzisiaj, owszem, ale przez pierwszy kwadrans był problem z wyjściem z własnego pola karnego. Przegraliśmy niemal kompletnie środek boiska i pochodną tego był kabaret w wykonaniu obrony z udziałem tym razem niestety bramkarza.
Nie wiem jak to wyglądało w telewizorze, ale z mojej perspektywy trybuny F to dramatycznie słabo: Kuś, Kosa, Żytko, Steblecki,Pilarz a bardzo słabo Zejdler i Danielewicz.
Masakra... Człowiek zasuwał ile sił w nogach by zdążyć na mecz, musiał się urwać, a tu wynik jest jaki jest. Z naszą obroną kiedyś musiało się to zdarzyć. Prawda jest taka, że nie zasłużyliśmy na taką porażkę, ale Lech był dzisiaj ZDECYDOWANIE lepszy od nas i to na każdej pozycji: od bramkarza, po napastników.
Cieszy powrót Edka i Kusia (dobry jak na niego mecz). Niech na Ruch wróci Saidi z Dawidkiem i będzie dobrze :)
Bo prawda jest taka, że ten mecz w końcu pokazał prawdę o obronie. W poprzednich było to tuszowane przez fenomenalne interwencje Krzyśka Pilarza. Dziś Krzysiek miał gorszy dzień i wszystko co leciało w bramkę to wpadało.
W tym meczu nie ma zawodnika Cracovii który zagrałby poprawnie,stąd kompromitująca porażka.Trener dostosował sie do zawodników
bo Danielewicz w sparingu z słowakami był cieniem zawodnika ale WS wstawia go do składu.
Saidi raczej nie wróci, Nowak pewnie bedzie, wróci też Szeliga. Tylko co to zmieni w obronie? Po Sławku jechaliście, że słaby więc nas nie zbawi. Dawid w obronie praktycznie nie gra (oprócz zakładania od czasu do czasu pressingu), Saidiemu sie zdarza. Być może Budzik bedzie do dyspozycji więc nie przegramy od razu środka pola. Z taką gra jedynie co powalczymy to chyba z Lubinem.
Jesteśmy beniaminkiem i to oczywiste, że ciągle zbieramy doświadczenie. Dziś zabrakło nam szczęścia, a Lechowi wpadało prawie wszystko, co z połączeniem ze słabym dniem Krzyśka doprowadziło do blamażu. Takie mecze się zdarzają i zdarzać się będą. Niestety tym razem to my jesteśmy po stronie przegranych. Mamy spore absencje w składzie, wypadli nasi czołowi zawodnicy, więc superoptymizm przed tym meczem wywoływał u mnie zdziwienie.
Ktoś napisał, że Lech piłkarsko prezentuje się dwie klasy wyżej i ja w pełni się z tym zgadzam. Musimy pamiętać, że w dzisiejszym meczu wystąpili piłkarze, którzy reprezentowali nas sezon temu I lidze, a wielu z nich pewnego poziomu po prostu nie przeskoczy. To co zrobił z nimi Stawowy to i tak bardzo dużo, bo przecież mając tak mierny skład Cracovia jest ciągle w pierwszej ósemce i liczy się w walce o udział w "mistrzowskiej dogrywce".
Dlatego apeluję do części z Was o chłodne głowy. Wielu z nas lubi narzekać, ale posty, które czytam w tym temacie ... Mam smutne wrażenie, że niektórzy tylko czekają na takie potknięcia, aby poszydzić i dokopać Stawowemu. Czy naprawdę wolicie Cracovię, która gra bezbarwną piłkę, jak 90% naszej szarej Ekstraklasy? Wreszcie doczekaliśmy się drużyny, która jeśli tylko będzie mądrze prowadzona i uzupełniana, może na stałe zadomowić się w pierwszej połowie, a może i pierwszej trójce ligowej tabeli na następne lata.
Przegraliśmy w "meczu przyjaźni" więc może nie boli to aż tak bardzo, a dodatkowo ten wynik powinien sprowadzić na ziemię kilku naszych graczy, którzy chyba poczuli się zbyt pewnie i po gwiazdorsku ...
Mimo wszystko ciągle jestem optymistą, wierzę w WIELKĄ CRACOVIĘ i czekam na mecz w Chorzowie, a tam nie ma innej opcji. TYLKO ZWYCIĘSTWO!
knur Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> no, chłopcy zapisali się w historii. najwyższa
> porażka u siebie w najwyższej klasie
> rozrywkowej, i druga najwyższa w oficjalnych
> rozgrywkach.
>
> mecz w pierwszej połowie totalie niesprawiedliwy.
> wygrana Lecha zasłużona, ale nie skala.
>
> za kompromitację można podziękować całej
> obronie i Dąbrowskiemu (czemu nie przerywano
> akcji Lecha taktycznymi faulami w środku pola?).
> najbardziej "w historii zapisali się" moim
> zdaniem wspomniany Dąbrowski, Kosanović i jednak
> Pilarz.
>
> na plus Władek i Kita.
>
> jeszcze jeden minus to liniowy, naturalnie.
>
> jeśli miałbym szukać pozytywów, to tylko
> takiego, że ten mecz może skłonić trenera i
> drużynę do przemyślenia i popracowania nad grą
> obronną. bo z Lechem ona nie istniała.
Dąbrowski fatalny, ale jeszcze gorszy Danielewicz. Z resztą pełna zgoda.
jesli w następnym Staw znów wystawi naszą cudowną parę stoperów to uznam go za sabotażystę.
piłkarzykom za ten wynik zaaplikowałbym trening do jutrzejszego poranka.
jak można dostać szóstkę w plecy u siebie? przecież to wstyd i żenada.
a na koniec chciałbym dodać:
Nie lubię WąSa. Za to, że zajmuje się wszystkim innym, a nie poprawą gry w obronie, wystawianiem zawodników, którzy są w formie, i wreszcie dostosowaniem taktyki pod przeciwnika. Jaroszyński zagrał dobry mecz ostatnio... WąS natomiast... nie, zagra Kus. On się boi, miękki siurek z niego i tyle. Jedno wielkie alibi u niego i tyle.
I sytuacja wygląda tak:
raz wyjdzie
raz nie wyjdzie
dziękuję i kończę na dzis i jutro. mam dosć
manolo1 Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Radosny football :)
Pamiętam takie mecze gdy pierwszy raz gdzieś w latach 90tych oglądałem puchar narodów Afryki.
Biegały sympatyczne murzynki bez ładu, bez składu, bez taktyki, byle ganiać pilke, bo fajna i okragla.
Dzięki naszym chłopakom, mogłem wrócić do wesołych wspomnień, choć w mieszance atmosfery stypy i szydery...
Sabotaż? Kontrakty?
czy MEGA KUFA NIEMOC
nie interesuje mnie to - muszę z tym iść jutro do pracy i słuchać szyderstw przez 3 dni jak to nam zgoda majty zdjęła
i jeszcze jedno,
widziałem dziś przy linii trenera, który oglądał mecz z rękami w kieszeniach, bez większych emocji (lub ich ujawniania)
nie ma grania nie ma picia:)
Hej Pasy gol :)
Za Weszlo :
Jest jak Yeti. Jak kosmici zakonserwowani w laboratoriach NASA. Wszyscy słyszeli, komuś nawet mignęła przed oczami, ktoś inny dałby sobie rękę uciąć, że ją widział. Tak naprawdę jednak nie istnieje, nie wmówicie nam, nie przedstawicie żadnych racjonalnych przesłanek i niepodważalnych dowodów, że w naturze występuje coś takiego jak "defensywa Cracovii". Po dzisiejszym meczu możemy jasno stwierdzić: ofensywa - owszem, jest, nawet okazała - wyrwano jej dwa najostrzjesze kły, a i tak przez długi okres meczu tworzyła sobie sytuację za sytuacją. Jednak obronę - od bramkarza przez stoperów po jej boki - należy traktować jako miejską legendę.
Wychodzimy od zjawisk niewytłumaczalnych, takich jak choćby pachówka Pilarza czy krycie przy golach zdobytych po stałych fragmentach, ale cały mecz jest dla nas jednym wielkim odświeżeniem old-school`owego programu TVN - "Strefa 11". Jak to się stało? Jak to możliwe? Jakim prawem, jakim cudem? Po pierwsze - jakim cudem Lech, przy takiej grze, zdołał strzelić trzy gole? Po drugie - w jaki sposób Cracovia nie była w stanie odpowiedzieć choćby jednym trafieniem? Po trzecie - czemu Boljević uparł się, że właśnie dziś pobawi się w testera wytrzymałości bramek na Cracovii?
Nic się tu nie zgadzało - Cracovia naciskała, grała piłką, szanowała i cofała, tworzyła sobie kolejne sytuacje, ba, nawet strzelała prawidłowo gole,
, ale zawsze w kluczowym momencie coś stawało na ich drodze - niedokładność Boljevicia, ślepota Borskiego, refleks Gostomskiego. Lech z kolei - raczej przyczajony - strzelał gole i tworzył stuprocentowe okazje po kilkunastu sekundach od przechwytu. Wysoki pressing, odbiór, dwa podania, strzał. Boleśnie proste, zabójczo skuteczne. Niesprawiedliwe? Po 45 minutach byliśmy pewni, że BARDZo niesprawiedliwe.
W drugiej połowie rozwiano nasze wątpliwości. Sądziliśmy, że Cracovia po trzystu osiemnastu sytuacjach wreszcie coś wklepie, tymczasem zanim rozlokowała się na boisku, dostała czwarty strzał. Potem było już tylko dorzynanie watahy, a obrazu zniszczenia, pożogi i masakry dopełnił gol Bartosza Ślusarskiego. Strzelał Ślusarski, strzelał Kamiński, strzelał Teodorczyk, Lechowi udawało się absolutnie wszystko, podczas gdy Cracovia coraz bardziej przypominała bibilijnego Hioba.
Odniesienia religijne są zresztą całkowicie na miejscu. Według komentatorów C+, Lech przywiózł ze sobą klubowego kapelana. Faktycznie, dziewięćdziesiąt minut tego spotkania to jeden wielki ciąg zjawisk nadprzyrodzonych ukoronowanych golem BŚ18. Ale oglądało się bosko.
Ten tekst powinno sie podac Stawowemu i Generalowi.
Fajnie ,ze oglada sie Cracovie "bosko" ale JUZ CZAS NA WZMOCNIENIA W OBRONIE NADCHODZI !
widać Marciniak zrobił za duża impre z sobote ;)
Poprostu mam nadzieję, że w myśl "nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło" - wzmocnimy defensywę zimą bardzo, bardzo solidnym stoperem.
Chłopcy do boju !!!
Trener powiada przed meczem że przecież ma kto zastąpić kontuzjowanych zawodników no to ich zastąpili.
Szkoda mi po tym meczu Zejdlera ale przecież on sam siebie nie wystawił- to była masakra .
Czy naprawdę Wasiluk czy Żurek są aż tak słabi aby nie dać im choćby minimalnej szansy?!
Nie wiem czy to przypadek czy potwierdzenie reguły że druzyny W.S. po reprezentacyjnej przerwie zawsze graja słabo?
Całe szczęście że w tej tragikomedii nie musiał brac udziału niewyleczony Nowak.
Kolejny plus dla Kity.
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)