jak w temacie...przyznajcie pesymisci kiedy przestaliscie wierzyc...wiem ze jest Was sporo bo pamietam Wasze posty z tej i tamtej rundy...ja NIGDY nie przestalem wierzyc zeby bylo jasne !!! :) miejcie honor i przyznajcie sie bez bicia :)
a tak wogole to pisze do Was z samolotu gdzies z nad morza :) pzdr dla Wszystkich !!!
-
-
Przyznac sie kto nie wierzyl...
ja chyba po Ruchu albo nawet Arce uznałem nasz spadek za rzeczywisty. aczkolwiek czym bylo blizej kolejnych spotkan tym bardziej przyglądałem się tabeli i serce rosło.
przegraliśmy tyle spotkan o zycie i dalej zyjemy : ) swietne uczucie
przyznaje się bez "bulu" i bicia - nie wierzyłem ,ale niezmiernie się teraz cieszę !
Juz nie mogę się doczekać jakiś transferów i nowego sezonu !
Po Ruchu przestałem wierzyć ale to trwało krótko bo tylko do następnego meczu z Polonią.
Zacząłem wierzyć po meczu z Lechem. Później już nie zwątpiłem.
Pierwszy raz pogrzebalem nasze szanse po wtopie w Bialymstoku bo wiadomo bylo ze nie przekroczymy magicznych 10 punktow w rundzie jesiennej.
Pozniej odzyly nadzieje po Belchatowie bo myslalem ze sie nasi podbuduja tym meczem.
Ostatni decydujacy kryzys u mnie to porazka w Gdyni 3-0 i juz bylem calkowicie pogodzony z losem i szykowaniem sie na zaplecze Ekstraklasy.
Wierzyłem przed rundą i w jej trakcie, ale miałem dwie chwile zwątpienia (chyba po Zagłębiu i Widzewie)
Ja po Arce i Ruchu miałem silne poczucie zwątpienia, ale w końcu i tak w głębi duszy nie przestawałem wierzyć :)
Jak pewnie każdy przeżywałem ciągłą huśtawkę nastrojów, aczkolwiek prewencyjnie przygotowałem się psychicznie na spadek.
Natomiast czy wierzyłem? Hmmm, ciężko odpowiedziec na to pytanie. Rozum podpowiadał co innego, a serce co innego, jak zwykle w takich przypadkach ;)
W moim przypadku też gdzieś wiara "schowała się głębiej" po porażce z Ruchem. To był mecz w którym nie było walki, i mieliśmy wielkiego farta że przegraliśmy tylko 1:0, a nie 4:0. O dziwo większą nadzieję miałem po rundzie jesiennej, gdzie cud z Bełchatowem dał mi ogromną wiarę!
Ja nie wierzyłem dlatego się utrzymaliśmy.
podobnie do powyzszych, zwatpienia po Arce, Zaglebiu i Widzewie.. psychicznie przygotowywanie, nie pierwszy spadek Pasow w mojej pamieci i aktywnym kibicowaniu, nielogiczna wiara ze NIE mozemy spac, hehe ;)
leszeczek Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Wierzyłem przed rundą i w jej trakcie, ale
> miałem dwie chwile zwątpienia (chyba po
> Zagłębiu i Widzewie)
A ja wierzylem - karcilem i pocieszalem :D
Pisalem Leszeczku ,ze nalezy wierzyc !
przestałem wierzyć wtedy, kiedy BOT nam władował drugą bramkę - potem wyszedłem z pokoju i udałem się na mecz hokeja w Rouen, więc bramek dla nas nie widziałem. i mimo, że tamten mecz ostatecznie wygraliśmy, to wiara nie wróciła, bo za dobrze pamiętałem nasz "styl" gdy, czy raczej jego brak.
pierwsze dwa mecze rundy wiosennej (szczególnie ze Śląskiem) utwierdziły mnie w przekonaniu, że postęp w grze owszem, może jest, ale nie aż taki, jakiego potrzebowaliśmy.
pierwszy raz myśl o utrzymaniu dopuściłem do siebie podczas meczu z Lechią, ale nie trwało to długo, bo zaraz potem był wyjazd do Gdyni. ale tak poważnie to uwierzyłem dopiero, gdy zobaczyłem Cracovię w tabeli "nad wodą", czyli po Jagiellonii.
skruchy nie wykazuję, mimo to liczę, że grzech braku wiary zostanie mi odpuszczony (mam już sygnały od wysoko postawionych osób, że to możliwe ;) )
Ja nas spuściłem już w 11 kolejce... a przed Widzewem byłem prawie pewien utrzymania, po przegranej znowu był dołek.
Nawet zakład przegrałem o to czy spadniemy :) (jak zwykle mam pecha w hazardzie dlatego się utrzymaliśmy).
Ja dalej nie wierzę.
Wierzyłem cały czas. jedyny moment zachwiania wiary to porażka w Gdyni
po 1: 2 z widzewem
Ja już na jesieni zacząłem się psychicznie szykować do spadku i 1 ligi w przyszłym sezonie :) Po meczu z Bełchatowem gdzieś tam zaczęła się tlić jakaś nadzieja, która wzrosła gdy mecz z Legią został przełożony. Następnie w przerwie zimowej moja wiara zaczęła rosnąć bo wreszcie oczyszczono atmosferę w szatni, do nowej rundy przystępowałem z optymistycznym nastawieniem, choć oczywiście zdawałem sobie sprawę że łatwo nie będzie. To że utrzymanie jest naprawdę realne uwierzyłem w 100% po meczu z Lechem. Od tego meczu z Kolejorzem wierzyłem, choć była chwila zwątpienia, szczególnie po meczu w Gdyni, nawet po kolejnym meczu z Lubinem jakoś ten gol w 90 minucie dał mi znowu wiarę że może damy radę. Po meczu z Widzewem w sumie było jakoś dziwnie, z jednej strony były obawy że to może być kluczowy mecz, ale wiary wtedy już nie straciłem :)
W zimie byłem zwolennikiem budowy drużyny na awans. Mecz z Lechem przywrócił nadzieję, która gdzieś uciekła w okolicach meczu z Lubinem. Bardzo szybko zostałem przywrócony do pionu po wygranej z Czarnymi Koszulami, a w Bytomiu to była już wiedza ([i]a ta drużyna, Cracovię w lidze utrzyma[/i]), która chyba nie uciekła aż do końca.
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)