- Edytowany
Węgry i Finlandia nie leżały na trasie z ZSRR do Niemiec oraz miały mniejszy potencjał militarny i demograficzny niż Polska :)
W interesie Stalina nie byłoby wzmacnianie wrogiej mu Polski na zachodzie kosztem Niemiec, jeśli alianci zachodni sprzeciwiliby się temu z powodu przesiedleń Niemców i obaw o rewanżyzm niemiecki mogący prowadzić do III wojny światowej (z tych powodów na konferencji poczdamskiej pomimo sojuszu z Polską, USA i Wielka Brytania sprzeciwiały się przyznaniu Polsce zbyt dużych ziem na zachodzie kosztem Niemiec, a bez zastrzeżeń zaakceptowały naszą nową granicę wschodnią na Bugu, lecz Stalin przeforsował swoje zdanie).
Węgry sąsiadowały z niemal samymi sojusznikami Niemiec, a po wojnie i tak potracili na ich rzecz trochę ziem, głównie za zacięty opór w walce z ZSRR.
Z kolei Finowie nie chcieli za bardzo zadzierać z Sowietami, na wypadek gdyby okazało się, że to oni wygrają wojnę, więc podczas wojny niemiecko-radzieckiej ograniczyli się do zajęcia tych ziem, które utracili w 1940 r. na rzecz ZSRR, a potem prowadzili w zasadzie tylko mało aktywną wojnę pozycyjną. Ułatwiło to przejście Finów na stronę aliancką w 1944 r. i łagodne potraktowanie ich po wojnie.
P.S. Zapomniałem dodać, że nie jestem miłośnikiem Becka (jeśli walił pięścią w stół w Sejmie i wygłaszał ostre wobec Niemców słowa to powinien zostać w kraju i organizować partyzantkę - wtedy miałbym do niego szacunek, bo łatwo jest wygłaszać buńczuczne wypowiedzi i szafować czyimś życiem, a trudno ryzykować swoim). Po prostu uważam, że ze względu na nasze położenie geograficzne nie było dobrych rozwiązań, a sojusz z Niemcami byłby jeszcze gorszy.