wszystko wskazuje na to ze powinniśmy zagrać na luzie ten mecz, i sytuacja kadrowa i podejrzane naciski prezesa ekstraklasy sa grożące zaostrzeniem kary i powszechna w Cracovii pogarda dla metod uzytych przez sąsiadów w mijającym tygodniu ... ...a przecierz będziemy dumni jak pawie jak nasi w takiej sytuacji wygrają z Legią.

a to przykład relacji z meczu ala Krokodyl Waldek;) : Gazeta.pl > Kraków > Sport Piątek, 17 marca 2006 Wielka kompromitacja Cracovii Waldemar Kordyl, Warszawa 17-03-2006 , ostatnia aktualizacja 17-03-2006 23:36 Po beznadziejnym meczu Cracovia przegrała w piątek przy Łazienkowskiej z Legią aż 0:5, a porażka mogła być jeszcze wyższa. To był najgorszy mecz "Pasów" od ich powrotu do I ligi. W proteście przeciwko zwyrodnialcom, którzy w niedzielę zamordowali w Krakowie kibica Wisły, zawodnicy obu drużyn wyszli na murawę z transparentem: "Gramy dla kibiców - nie dla bandytów". A fani Legii nie żałowali wyzwisk pod adresem grupy kibiców Cracovii. Najbardziej cenzuralne z nich to "mordercy". W pierwszej połowie szalikowcy Legii wywiesili olbrzymi znak drogowy "stop" z dopiskiem - "dotyczy krakowskich nożowników". Wiadomo było, że osłabionej Cracovii (bez Piotra Gizy i Arkadiusza Barana w środku pomocy) ciężko będzie nawiązać równorzędną walkę ze świetnie ostatnio dysponowaną Legią. Trener Cracovii Albin Mikulski ostatecznie zdecydował, że partnerem Pawła Nowaka na środku pomocy będzie Paweł Drumlak, jeszcze w czwartek mający kłopoty z kontuzjowaną łydką. Obaj byli zupełnie niewidoczni, seryjnie przegrywali pojedynki z legionistami, tak jak zresztą cały zespół "Pasów". Cracovia mogła wszystkich zaskoczyć na samym początku, gdyby Marcin Bojarski dokładniej uderzył z linii szesnastki. Łukasz Fabiański popełnił fatalny błąd, wypuszczając piłkę wprost pod nogi prawego pomocnika Cracovii. Przelobowanego bramkarza Legii uratował Ouattara, wybijając głową piłkę z pustej bramki. Potem na boisku rządziła Legia. Prawdziwy wstrząs Cracovia przeżyła między 20. a 30. minutą pierwszej połowy, gdy straciła trzy gole. Przy pierwszych dwóch kapitalne asysty zaliczył Marcin Burkhardt, który wyraźnie odżył po przenosinach do Legii. Pierwszego gola dla wojskowych (a trzeciego w tej rundzie) strzelił osiemnastolatek Dawid Janczyk. Wychowanek Sandecji Nowy Sącz przyjął piłkę na piersi, nie dał się powalić Michałowi Karwanowi i strzelił obok bezradnego Marcina Cabaja. Janczyk jeszcze raz mocno nastraszył bramkarza Cracovii, nim opuścił boisko z powodu kontuzji. Drugiego gola zdobył Michal Gottwald, a dzieła zniszczenia w pierwszej połowie dokonał Brazylijczyk Roger, wykorzystując podanie Łukasza Surmy. Obrona Cracovii właściwie nie istniała, niewiele lepiej było w ataku. Na bramkę Fabiańskiego uderzał Łukasz Skrzyński, a największe zagrożenie stworzył... obrońca Wojciech Szala. "Legia mistrz" i "Trójka do zera trafiła Legia frajera" falowały trybuny przy Łazienkowskiej, bo rozluźnionym gospodarzom wychodziło niemal wszystko. Gdyby Grzegorz Bronowicki nie był zbyt samolubny, już do przerwy byłoby 4:0. W sprawnie funkcjonującej Legii odblokował się nawet Piotr Włodarczyk, zdobywca czwartej gola. Kibicom Cracovii nie pozostało nic innego, jak skorzystać propozycji fanów Legii "Idźcie do domu, my nie powiemy nikomu". W 80. min, gdy Sebastian Szałachowski strzelał piątego gola, krakowskich kibiców nie było już od 10 minut na stadionie.