Łapy Łapy cztery Łapy kto dogoni psa kto dogoni psa może ty a może jednak ja
zull
- Ostatnio 30.10.2007 o 07:51
- Dołączył/a 02.04.2005 o 23:00
- 19 postów
- 0 polubień
-
Odpowiedział w temacie Kto już dostaje drgawek...
-
Odpowiedział w temacie żegnamZubereg popieram cię w 100% wszystkie takie tematy należy usuwać od razu. A do wszystkich poprawnych politycznie „popieraczy” napiszcie mi czy wasza głupota jest wrodzona czy nabyta bo im dłużej czytuje to forum tym częściej mam wrażenie ze kilka osób tutaj jest fenomenem na skale światową i zawiera w sobie obie formy . Pamiętajcie że człowiek dorosły ponosi odpowiedzialność za słowa które wypowiada czy pisze i może zostać poproszony o obronę swojego stanowiska w świecie realnym. KONFIDENCI I KAPUSIE WY........Ć!!!!!!!!!!!!! ZE STADIONU A dialektykę marksistowską proszę uprawiać na forum Gazety Wyborczej tam znajdziecie wielu wam podobnych Jesteśmy Biali Jesteśmy Czerwoni Jesteśmy Cracivia a Kim Są Oni (...)
-
Odpowiedział w temacie Doping - dopracujmy go wreszcie!Nie chce mi się pisać jeszcze raz tego samego więc wklejam posty z pozytywnego wizerunku Oprawa na meczach jest wtórna forma nie może zastępować treści jeśli chcemy mieć fajny klimat należy zacząć od dopingu tego nigdy nie zastąpią fajerwerki Doping na pasach to tragedia jedyny raz w pierwszej lidze udał się na Groklinie podstawą dopingu jest prowadzący (zwolnic lub dokształcić Świstaka) Analiza nie wszyscy pamiętają ale przypomnę prowadzący musi czuć stadion posiadać szacunek u ludzi i odrobinę poczucia humoru Niektórzy pamiętają doping prowadzony przez Orła albo Anioła obaj spełniali te kryteria moja propozycja Świstak poproś Anioła żeby ci poprowadził kawałek meczu wtedy zobaczysz różnice wyjdzie to wszystkim na zdrowie. Przykład drugi kto był na derbach widział jak Robert rozbujał trybuny na kilka minut jakąś dość trywialną piosenko bez bluzgów, można mieć pozytywny doping tylko trzeba umieć i mieć u ludzi szacunek Moim skromnym zdaniem ludzie będą śpiewać tylko trzeba ich poważnie traktować a nie latać po trybunie i krzyczeć „kórwa mać może byście śpiewali” podam przykład siedzę na B i wystarczy ze wyjdzie „Prezes” i cos zaintonuje i sektor śpiewa ale na szacunek trzeba sobie zasłużyć Na każdym sektorze jest ktoś kogo ludzie szanują i potrafi pociągnąć doping pogadajcie z tymi ludźmi to cały stadion będzie śpiewał A jeszcze do opraw nie możecie rozpoczynać oprawy w trakcie ważnej akcji bo to się nigdy nie uda więcej elastyczności. Jeśli chcecie zlikwidować moją „ulubioną” pieśń o prostytutce przed kartoniadami czy fajerwerkami sygnałem do oprawy powinna być lokomotywa teraz kartoniady są nierówne i nieczytelne bo sygnałem do nich są krzyki na sektorze wiec ludzie podnoszą je nierówno i efekt widzimy gdyby wszyscy wiedzieli ze po lokomotywie podnosimy kartoniade efekt byłby lepszy wszystko byłoby czytelne a efekt lokomotywy skumulowałby się z oprawą tylko nie róbcie tej lokomotywy co 5 minut bo straci cały klimat patrz mecz z Polonią ja rozumiem ze to jedyne co dobrze wychodzi oprawcom ale wszystko co za często powtarzane staje się nudne Acha i nie piszcie że łuk ma słabą akustykę w latach 80 tam był młyn i akustyka była dobra Co do koordynacji MG proponował wam mikroporty proponuje skorzystać z propozycji dobra łączność to połowa sukcesu i strasznie upraszcza pracę. No i na koniec jeszcze mały przytyk do świstaka szacunku nie zdobywa się chodząc na afery w twoim wypadku to cię tylko ośmiesza a bycie piknikiem to żaden dyshonor traktuj ludzi z szacunkiem a oni to docenią Pozdrawiam
-
Odpowiedział w temacie Panie Prezesie-co z dzieciakamiRoman tylko dla tego ze temat jest ważny tobie odpisze w późniejszym terminie chwilowo mój zestaw inwektyw jest za ubogi ale pracuje nad tym nie pozdrawiam
-
Odpowiedział w temacie Panie Prezesie-co z dzieciakamiSzanowny panie prezesie Filipak założyłem ten temat po to by otrzymać oficjalna odpowiedź klubu jeśli forma forum nie odpowiada klubowi chętnie napiszę pismo do klubu . Niezależnie od formy oczekuję oficjalnego stanowiska klubu. Problem z pańskiej peryspektywy może wydawać się błahy ale dla tych dzieci to często tragedia mając lat 7 10 czy15 inaczej patrzy się na świat. Ja jeśli mnie nie stać jakoś to przeżyje ,żebrać nie będę ale te dzieciaki możliwości mają ograniczone mogą oczywiście wybić komuś szybe w aucie ukraść radio tylko czy o to chodzi. Każde puste miejsce na stadionie to ewidentna strata dla klubu a darmowy bilet dla dzieciaka to inwestycja ,inwestycja która zwróci się wielokrotnie ,całe dzieciństwo wchodziłem na Cracovie za darmo i jakoś mnie to nie spatrzyło od kilkunastu lat kupuję bilety i nigdy nie pomyślałbym że można go nie kupić(wystarczyło by poprosić któregoś z radnych i miałbym darmowy karnet) dlatego nie przekonują mnie argumenty że niemoralnie jest rozdawać bilety. Ktoś na tym forum był uprzejmy napisać że to nie takie proste i to jest ewidentna nieprawda Jeśli kto pisze że coś nie jest proste to świadczy tylko o złej woli lub braku chęci do dodatkowego wysiłku .Wszystko na świecie jest proste czasami wymaga tylko trochę pieniędzy lub ciężkiej pracy ,tu nie jest potrzebne ani jedno ani drugie tu potrzebna jest męska decyzja. Często podnoszony jest argument iż trzeba tym dzieciakom zapewnić bezpieczeństwo to też tylko półprawda organizator zobowiązany jest zapewnić bezpieczeństwo wszystkim uczestnikom meczu niezależnie od wieku(dzieci nie są jakąś wyszczególnioną grupą) te dzieciaki potrzebują kogoś kto na nich popatrzy i czasami zwróci uwagę jeśli klub zdecydował by się na wpuszczanie ich na B z kilkoma przyjaciółmi chętnie ich przypilnujemy. Poza stadionem za te dzieci odpowiadają opiekunowie prawni więc klubu to nie dotyczy skoro dzieciak jest poza domem można domniemywać że rodzice wyrazili na to zgodę. Panie prezesie proszę pamiętać ze to nie tylko my mamy być dla Cracovii ,Cracovia też powinna być dla nas. Serdecznie pozdrawiam
-
Odpowiedział w temacie Panie Prezesie-co z dzieciakamiWpuszczanie dzieci do sektora z młynem jest bez sensu dzieciaki powinny siedzieć we wmiare rozsądny miejscu B lub A poza tym można dla nich wydzielic kawałek sektora na meczu jest masa wolontariuszy napewno znajdzie sie ktos kto ich dopilnuje co do płacenia 1 zł za bilet było by połaczenie przyjemnego z pożytecznym pozdrawiam
-
Odpowiedział w temacie Panie Prezesie-co z dzieciakamiSzanowny panie prezesie od początku pierwszej ligi pod algą i kasami oglądamy strasznie żenujące przedstawienie do ludzi podchodzą dzieciaki (na oko z podstawówki) prosząc o dołożenie do biletu. Panie prezesie dla wielu dzieciaków 15 zł za bilet to naprawdę dużo pieniędzy czy naszego wspaniałego klubu naprawdę nie stać żeby wpuszczać ich za darmo. Rozumiałbym takie postępowanie gdyby na stadionie nie było wolnych miejsc ale choćby na B koło sektora gości zawsze jest miejsce. Czemu nie można by tych dzieciaków wpuszczać na legitymację szkolną w przyszłości każdy z nich wielokrotnie zwróci te darmowe bilety klubowi a zmuszanie dzieci do żebrania jest po prostu obrzydliwe Serdecznie pozdrawiam i oczekuję odpowiedzi
-
Odpowiedział w temacie Anty hymn = brak opraw?Nie zamierzam tu piać hymnów pochwalnych dla huliganki chciałem wam tylko przypomnieć ze na Cracovii jest miejsce dla każdego i nikt nie ma monopolu na jedyną prawdziwą prawdę PMX7spodziewałem się złośliwości ze smaczkiem (szkoda) a porównanie miało być zrozumiałe dla wszystkich .wcale nie zamierzam cię do niczego przekonywać różnorodność jest lepsza od jedynie słusznych ideii. AlKazir a tobie przytoczę anegdotkę która bardzo lubię Na jednym z bali organizowanych przez Elżbietę Wielką Lord protokołu Susex w sposób skandaliczny i wulgarny skloł i obraził jednego z dworzan ten poszedł się poskarżyć królowej. Elżbieta się wściekła i zażądała od Susexa wyjaśnień lord powiedziął tylko jednio zdanie Naijaśniejsza Pani TYLKO LUDZIE ŹLE WYCHOWANI MUSZĄ BYĆ ZAWSZE DOBRZE WYCHOWANI pozdrawiam
-
Odpowiedział w temacie Anty hymn = brak opraw?Panowie często czytuje to forum choć rzadko tu piszę , ponieważ wpisywanie się tu jest raczej bez sensu ,większość z was to niestety banda klakierów kierująca się jedynie słuszną „poprawnością polityczną”(proponuję emigrację do USA tam to popularne poglądy). Rozumiem ze piosenka o pewnej prostytutce może razić czyjeś uszy może rzeczywiście nie jest najładniejsza(szczególnie jak jest się emigrantem) ale jest częścią histori tego klubu od wielu lat i nie widzę w niej nic złego jeśli ktoś pomylił stadion z kółkiem różańcowym proponuje wrócić do kółka tam takich słów się nie usłyszy. a reszcie politycznie poprawcych homosowietikus polecam Anatol Arcioch (tekst był na forum ale mądrale jakoś go nie komentują) Zakończonym niedawno igrzyskom olimpijskim w Atenach oprócz ogromnego zainteresowania na całym świecie towarzyszyło też wiele krytycznych ocen. Wcale niemałej liczbie publicystów, socjologów, ekologów, działaczy organizacji humanitarnych, a i zwykłych ludzi olimpiada kojarzy się nie tyle z wielkim sportowym świętem, ile z ogromnym marnotrawstwem pieniędzy, które można by zużytkować znacznie pożyteczniej, z odwracaniem uwagi od rzeczywistych problemów świata, wreszcie, z kilkutygodniową eksplozją nacjonalizmu, szowinizmu i wszelkich innych szkodliwych emocji. Socjologowie i lekarze przy okazji takich wielkich imprez sportowych, jak właśnie olimpiady, mistrzostwa świata i Europy w piłce nożnej czy kolarski Tour de France, zwracają uwagę na jeszcze inne negatywne zjawisko, nierozerwalnie z nimi związane: zastępowanie sportu rekreacyjnego i - szerzej - wszelkiej aktywności fizycznej "sportem wirtualnym". Niegdyś wielbiciel sportu to był z reguły człowiek uprawiający amatorsko jakąś dziedzinę, a przy okazji interesujący się osiągnięciami w tejże. Dziś to najczęściej "sportowiec w pantoflach", którego ucieleśnieniem jest królujący w telewizyjnych reklamach piwa rozchełstany typ zasiadający z butelką tego napoju przed domowym telewizorem lub wychylający kolejne kufle przed tym samym telewizorem, tyle że w pubie, w towarzystwie równie jak on mało atrakcyjnych kolegów. A jedyny właściwe powód przykuwający ich uwagę do pokazywanej dyscypliny to ani zainteresowanie jej poziomem, ani tym bardziej podziw dla technicznej sprawności mistrzów, lecz najbardziej prymitywny szowinizm z gatunku "górą nasi". Do tego dochodzą zarzuty ciężkiego kalibru, jak chociażby ten: ile można by za samą kwotę deficytu, jaki przyniosły igrzyska w Atenach (czyli około 5 miliardów dolarów, które rząd grecki będzie musiał pokryć z budżetu), nakarmić głodnych w Afryce, czy chociażby zbudować obiektów sportowych nie dla jednorazowej imprezy, lecz do codziennego użytku zwykłych ludzi. Czy też oskarżenia, że "sport-widowisko" jest, obok kultury masowej, "opium dla ludu", powodującym, że zarówno całe społeczeństwa, jak jednostki ewoluują w niebezpiecznym kierunku. Do najzagorzalszych przeciwników wielkiego sportu w jego obecnej postaci należą ekologowie, którzy widzą w nim wręcz groźbę zerwania naturalnych więzi człowieka z naturą. Tym bardziej może zaskakiwać, ale i wart jest uwagi, dysonans w tym niemal zgodnym chórze. Oto wybitny brytyjski ekolog, profesor antropologii politycznej w prestiżowej Londyńskiej Szkole Ekonomii, Aidan Rankin, w artykule, który już narobił sporo szumu, opublikowanym na łamach The Ecologist, stawia ekologom krytykującym współczesny sport i zjawiska społeczne z nim związane zasadniczy zarzut: nie potrafią lub nie chcą zastosować do zjawisk społecznych analogicznego rozumowania, jak do świata przyrody. Z jednej bowiem strony domagają się namiętnie "konserwowania" przyrody w całej jej różnorodności gatunków fauny i flory oraz naturalnych zachowań, natomiast w wypadku społeczeństw ludzkich mają skłonność do odrzucania konserwatyzmu kulturowego oraz różnorodności, zastępując je lewicową ideologią "homogenizacji społecznej", równości i zwalczania zachowań odbiegających od normy arbitralnie uznanej za poprawną. Oddzielając tak zasadniczo człowieka od reszty natury, ekologowie popełniają, zdaniem Rankina, ten sam błąd, co tak zwalczani przez nich zwolennicy "antropocentryzmu". Tymczasem "świadomość ekologiczna" z samej definicji nie może istnieć bez traktowania ekosfery jako globalnej całości. Ale w tym celu ekologowie muszą odrzucić ideologiczne lewicowe a priori i przesądy w podejściu do zjawisk społecznych. A do nich należy też sport. Sporo bowiem wskazuje na to, że tak piętnowany przez wielu związek emocji nacjonalistycznych i lokalnych ze sportem jest odpowiedzią na słabnięcie poczucia więzi narodowej czy terytorialnej oraz odejście od manifestowania tej więzi, a także przywiązania do symboli narodowych, czyli po prostu patriotyzmu. Inną sprawą jest stosunek zbiorowości do tych właśnie elementów identyfikacyjnych. Jeśli bowiem przyjrzeć się bliżej, zauważa Rankin, to nad "szowinizmem" kibiców z reguły załamują ręce ci sami ludzie, którzy są generalnie przeciwni wszelkim objawom i formom identyfikacji i tożsamości zbiorowej, uważając je za niepożądane i anachroniczne. A przede wszystkim, za zjawisko kulturowe, a nie przyrodzone każdej społeczności, w tym ludzkiej. Otóż dziś wśród ustawodawców, naukowców, intelektualistów i wszystkich konformistycznie myślących, czyli wyznawców tak zwanej poprawności politycznej, powszechne prawo obywatelstwa zdobył pogląd, że ostentacyjnie podkreślana tożsamość narodowa i jej symbole są przeszkodą na drodze modernizacji społeczeństw i ich unifikacji, a więc zjawiskiem, które należy zwalczać. Panująca "ponad podziałami" ideologia "hominizmu", czyli prymatu ustalonych arbitralnie "uniwersalnych praw człowieka" nad wszelkimi innymi wartościami społecznymi, głosi, że różnice kulturowe, wyznaniowe, obyczajowe, a już najbardziej etniczne mogą zostać zatarte lub mocno złagodzone przez "wielokulturowość". Co zakłada wszakże co najmniej odrzucenie zachowań i symboli odróżniających jedne zbiorowości od innych, a w wariancie maksymalistycznym - historycznej pamięci narodów. Tymczasem, uważa brytyjski uczony, uwielbienie dla sportowców przynoszących chwałę swemu krajowi, miastu czy dzielnicy świadczy o czymś przeciwnym: o głęboko zakorzenionym w ludzkiej naturze poczuciu tożsamości grupy i potrzebie ujawniania go na zewnątrz. A także, co dziś jest chyba największym grzechem przeciw poprawności politycznej, wykazywania swej wyższości nad innymi. Tymczasem to właśnie brak naturalnej dumy z własnej tożsamości i odrębności i związane z tym poczucie niższości rodzi wzrost napięć między grupami etnicznymi. Wystarczy popatrzeć na to, co się dzieje w Wielkiej Brytanii czy Francji, krajach, gdzie "wielokulturowość" jest nie tylko lansowana przez elity polityczne i intelektualne, ale wprowadzana i chroniona środkami ustawowymi. Nie ma więc powodu twierdzić, że to nacjonalizm leży u podstaw takich zjawisk, jak burdy kibiców towarzyszące imprezom sportowym. Przeciwnie, to właśnie internacjonalizm powoduje, że sztucznie dławione naturalne emocje, jak solidarność, duma, przywiązanie do tradycji, znajdują jedyne ujście w gwałtownej lub wypaczonej formie. Podobnie jak manifestowanie "nacjonalizmu" podczas imprez sportowych, według Rankina, jest ostatnim schronieniem patriotów, chuligaństwo i bójki między kibicami są ostatnim bastionem normalnych zdrowych mężczyzn. Nasze współczesne, znerwicowane społeczeństwo łatwo wpada z jednej skrajności w drugą. Pozytywne dążenie do zrównania w prawach kobiet i mężczyzn już od jakiegoś czasu obróciło się w feminizację społeczeństwa. Jednoznaczną gloryfikację i lansowanie jako jedynie pożądanych i pożytecznych społecznie takich wartości, jak ugodowość, łagodność, współczucie, opiekuńczość, poczucie bezpieczeństwa. A jednoczesne piętnowanie stanowczości, agresywności, poszukiwania przygód, obrony swych racji czy interesów siłą, czyli tradycyjnych atrybutów męskości. Podobnie jak w wypadku "wielokulturowości", ideologiczna lewica, panująca niemal niepodzielnie w środowiskach opiniotwórczych (mass media, intelektualiści) od końca lat 60., jako drugi element rozbicia i zniszczenia znienawidzonego "tradycyjnego społeczeństwa" z jego podziałami narzuca model "monopłciowy". Oparty na założeniu, że podział na mężczyzn i kobiety jest ze społecznego punktu widzenia wtórny, a role społeczne obu płci wzajemnie wymienne. "Internacjonaliści" wyśmiewają przywiązanie do tradycji i symboli narodowych jako przejaw szowinizmu narodowego. "Monopłciowcy" - tradycyjny model rodziny i społeczeństwa jako przejaw męskiego szowinizmu. Problem w tym, pisze Rankin, że w imię tej ideologicznej koncepcji "równości" tłumi się naturalne potrzeby emocjonalne i fizyczne młodych mężczyzn. A to nie może ujść bezkarnie. Podobnie jak nie można tłumić emocji związanych z poczuciem przynależności i tożsamości zbiorowej, bo i tak znajdą ujście, i to w gwałtownej formie, tak samo naturalne uczucia i popędy jednostek, do czasu tłumione, po przekroczeniu punktu krytycznego ujawniają się w formie przemocy, bójek i niszczenia. Natury bowiem nie można bezkarnie gwałcić w imię ideologii. I chociaż ideologia uniformizmu kulturowego, etnicznego i płciowego na pozór wygląda niewinnie, gdyż w przeciwieństwie do dwóch innych wielkich utopii ideologicznych współczesności: komunizmu i faszyzmu, nie pociągnęła za sobą hekatomby, nie wolno lekceważyć jej społecznej szkodliwości. Odcinając się bowiem od dwóch naszych korzeni: różnorodności i podziału na dwie płci, gwałcimy naturę człowieka. I obojętne czy - zależnie od wyznawanych przekonań - uznamy to za występowanie przeciw zamysłowi Bożemu, czy przeciw porządkowi naturalnemu, postępujemy jak uczeń czarnoksiężnika. I jak on nie zdając sobie przy tym sprawy, jak opłakane to może przynieść następstwa. Dyskusja o zagrożeniach związanych z inżynierią genetyczną, manipulowaniem dziedzictwem genetycznym człowieka zatacza coraz szersze kręgi. Ale manipulacje socjokulturowe są równie niebezpieczne i nieprzewidywalne w konsekwencjach. Tyle że, na szczęście, w przeciwieństwie do genetycznych odwracalne. Przynajmniej do czasu. Dlatego, uważa brytyjski uczony, zamiast załamywać ręce nad "pseudokibicami" demolującymi stadiony i sobie wzajemnie szczęki, powinniśmy dostrzec w tym rozpaczliwe wezwanie do przywrócenia społeczeństwa odzwierciedlającego naszą prawdziwą naturę i umożliwiającego dojście jej do głosu w naturalnej formie. A nie wypaczonej, bo tylko taka pozostaje dziś tym, którzy nie godzą się z przekształcaniem żywych ludzi w ideologicznie poprawne manekiny, nawet jeśli ich bunt jest żywiołowy i nieuświadomiony. Ale to właśnie pośrednio dowodzi, że jest on zgodny z ludzka naturą.
-
Odpowiedział w temacie Brakło tylko LAJKONIKA!!!Synu chodze na pasy od 80 roku zanim kogos obrazisz to sie moze zastanow naleze raczej do milych ludzi ale czasaem o tym zapominam
-
Odpowiedział w temacie Brakło tylko LAJKONIKA!!!Czy wyscie calkiem powariowali na tym forum lajkonik jest chyba najbardziej wiejska maskotka w polsce jesli chcecie maskotki zrobmy sobe smiesznego szewczyka dratewke byle nie byl nazbyt powazny (jest legenda i jest zart)
-
Odpowiedział w temacie I ligowi fani Cracovii?Chłopcy odkąd przenieśliscie się na łuk znowu mogę spokojnie ogladac mecz doping na B wraca do jakiegos cywilizowanego poziomu a jak sie komus nie podobaja pijani goscie niech zamieni stadion na kulko rozancowe. Gdyby jeszcze ktos byl tak uprzejmy i kopna w dupe swistaka moze mielibysmy doping na calym stadionie na poziomie I ligi Tylko ludzie źle wychowani mają obowiązek byź zawsze dobrze wychowani