Szkoda, że mu tej krzywej mordy nie złamał!
-
-
U NASZYCH RYWALI....(prywatne "pogaduchy" będą kasowane) cd
Czyżniewski niniejszym wygrał weekend w Szczawnicy dla 2 osób... :D
Jeśli mówisz poważnie to dam mu znać :)
Ta Patrycja w końcu sie doprosi.
hamer rozwaliłeś mi psychikę :D
btw szkoda,że Czyżniewski mu psich kłów nie powybijał
hamer Małecki-ubecki to twój idol widze
Patusia myśli ,że jak pewnej grupie z czarnej wsi będzie alko i tym podobne rzeczy stawiał to jest "nietykalny" na mieście
Szymon Matuszek opuścił drużyne Odry w dniu w którym miał podpisać 4letni kontrakt,dostał propozycje z innego klubu ekstraklasy.
Czy były zawodnik Realu będzie następnym transferem?
Patusia sie grubo zdziwi prędzej czy później:D
[img]http://www.efakt.pl/m/Repozytorium.Podglad.aspx/-650/-550/faktonline/1251006435045.jpg[/img]
Piłkarz Wisły Kraków Patryk Małecki (21 l.) jest znany z krnąbrnego charakteru. Po meczu z Arką wiślak wdał się w pyskówkę z dyrektorem gdyńskiego klubu Andrzejem Czyżniewskim (56 l.). Ale został za to wytargany za ucho jak uczniak
Incydent między piłkarzem a działaczem zaczął się jeszcze w trakcie meczu, kiedy to Małecki niecenzuralnymi gestami prowokował rozgoryczonych porażką gdyńskich kibiców. Czyżniewski zwrócił mu na to uwagę, a później, gdy przechodził obok tzw. strefy mieszanej, zawodnik Wisły krzyknął do dyrektora Arki ? ?Masz mi coś do powiedzenia?", po czym wrócił do udzielania wypowiedzi dziennikarzom.
Obaj panowie natknęli się na siebie ponownie przed szatnią Wisły. Znowu doszło do słownej utarczki, ale ponieważ nie było już w pobliżu dziennikarzy, Czyżniewski postanowił nauczyć moresu młodego wiślaka. Potężnie zbudowany ?Czyżyk? po ojcowsku skarcił filigranowego piłkarza Białej Gwiazdy. Po prostu wytargał go za ucho wykładając mu przy tym podstawowe zasady dobrego wychowania. Ciekawe, czy lekcja okaże się skuteczna...
hahaha
niesamowity chłop
I jeszcze jeden opis zdarzenia :
Jak pisze "Przegląd Sportowy", po piątkowym meczu 4. kolejki Ekstraklasy pomiędzy Arką z Wisłą doszło do incydentu pomiędzy dyrektorem sportowym gdyńskiego klubu Andrzejem Czyżniewskim, a zawodnikiem Wisły Patrykiem Małeckim. Z relacji piłkarza wynika, że rozwścieczony Czyżniewski rzucił się na niego z rękami.
- Czekał na mnie pod szatnią. Ruszył z rękoma, zaczął mnie szarpać za szyję. To trwało krótko, bo zaraz uwolniłem się od niego - mówi Małecki.
Według osób, które zaobserwowały całe zajście Czyżniewski trzykrotnie starł się z zawodnikiem. Najpierw, kiedy ten schodząc z boiska szyderczo klaskał pod adresem gdyńskich kibiców i pokazał im zaciśniętą pięść. Czyżniewski miał wtedy zwrócić Małeckiemu uwagę odnośnie niewłaściwego zachowania - pisze gazeta.
Drugi raz starli się, gdy krakowski zawodnik udzielał wywiadu. - Mówiłem, że fajnie graliśmy w drugiej połowie i mieliśmy przewagę nad Arką. Pan Czyżniewski zaczął dogadywać: "Co robiliście? Przecież wy grać nie umiecie!" Nie wiedziałem, że to on, odpaliłem mu: "Idź stąd chłopie". Czekał na mnie przed szatnią - twierdzi piłkarz. Wtedy też doszło do przepychanek. Sytuację musiał uspokoić trener bramkarzy Białej Gwiazdy Jacek Kazimierski. - Starałem się ich uspokoić, bo po meczach w nerwach czasami dochodzi do wymiany zdań. Po chwili każdy poszedł w swoją stronę - skomentował Kazimierski.
Czyżniewski o całym zajściu nie chciał się wypowiadać. Sprawa może się wyjaśnić na czwartkowym posiedzeniu Komisji Ligi.
Jak widać na załączonym obrazku, za ucho wytargał gówniarza i tyle :)
Widać, że wiślak bo kozak, konfident i jeszcze sieje propagandę :)
Brawo Czyżyk! :) Ośmieszył gnojka :D
należało się smarkaczowi:D
Oj.... Boli........ Auuuuuuuuuuuuuu!!!!! Biją................................................. :D:D:D
Ośmieszył, ośmieszył, ale Małecki jeszcze nie raz dobrze zagra... byleby nie w derbach
Czyżniewski ośmieszył, ale siebie. Po prostu czekał na reakcję Małeckiego, którą ten jako zadziora powinien uskutecznić, czyli palnięcie Czyżniewskiego w czółko. A wtedy Małecki wśród ogólnego oburzenia piłkarskiej Polski trawy nie powąchałby co najmniej do końca rundy. Po to był potrzebny gość a aparatem, który uwiecznił to zajście. Niestety dla Czyżniewskiego Małecki nie dał się sprowokować. Jak mu się to udało? Nie wiem, ale młodzik przechytrzył starego wyjadacza.
Miesięczne zarobki trenerów ekstraklasy:
Maciej Skorża (Wisła Kraków) - 70 tysięcy zł.
Orest Lenczyk (Cracovia) - 50 tys. zł
Jan Urban (Legia) - 40 tys. zł
Ryszard Tarasiewicz (Śląsk) - 40 tys. zł
Michał Probierz (Jagiellonia) - 40 tys. zł
Jacek Zieliński (Lech) - 30 tys. zł
Marek Motyka (Korona) - 30 tys. zł
Rafał Ulatowski (GKS Bełchatów) - 30 tys. zł
Dariusz Pasieka (Arka) - 30 tys. zł
Jacek Grembocki (Polonia) 20 tys. zł (zwolniony)
Ryszard Wieczorek (Odra) - 20 tys. zł
Andrzej Lesiak (Zagłębie Lubin) - 20 tys. zł
Waldemar Fornalik (Ruch) 19 tys. zł
Jurii Szatałow (Polonia Bytom) - 16 tys. zł
Tomasz Kafarski (Lechia) - 15 tys. zł
Dariusz Fornalak (Piast) - 15 tys. zł
Najlepsi szkoleniowcy ekstraklasy zarabiają kilkadziesiąt tysięcy złotych, ale i tak ich wynagrodzenie nie można porównywać do kontraktów czołowych zawodników występujący na naszych boiskach.
- Praca trenera niekiedy przypomina całowanie tygrysa w d..ę. Przyjemność żadna, a ryzyko duże - mawiał mistrz anegdot, były selekcjoner Wojciech Łazarek.
Żadna przyjemność? To chyba przesada. Przyjemnie jest zerknąć na konto, na które u każdego z trenerów ekstraklasy wpływa każdego miesiąca kilkadziesiąt tysięcy złotych. Nie tak dawno emocjonowano się kontraktem Franciszka Smudy z Polonią Warszawa, bo według wtajemniczonych miał pęknąć milion za sezon.
- Głupoty i tyle. Cenię się owszem i nie pójdę pracować za bilet na karuzelę, ale z tym milionem to kłamstwo - wyjaśnia Franciszek Smuda, który i tak ostatecznie nie podpisał kontraktu z warszawskim klubem.
Gdyby jednak to zrobił (prawdopodobna pensja w Polonii - 70 tysięcy złotych) byłby najlepiej zarabiającym szkoleniowcem ekstraklasy.
- Dwie rzeczy mnie denerwują. Gdy trener idzie pracować w ekstraklasie za pięć złotych i kiedy ułomny piłkarz, najczęściej z rezerwy zarabia dwa razy więcej od trenera. To branie drużyn za pięć złotych jest psuciem rynku. Później ci, co idą pracować "za jagody", dostają kopniaka na pierwszym zakręcie i płaczą, że prezes z nimi źle się obszedł. A jak miał ich traktować, skoro oni na samym początku przy rozmowie o kasie pokazali, że nie ma co brać ich na poważnie. Jak jesteś dobry, to się ceń! Co do drugiej kwestii to nie mam pojęcia jak cieniasy mogą zarabiać kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie? Nie do wiary! Kto im to daje? Oni nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. I co, ja mam zarabiać mniej? To ja daję głowę za wyniki. Jak coś spieprzę, to mnie wyleją z pracy, a nie piłkarza - irytuje się Smuda.
Bogatych stać na więcej
Pensji trenerów naszej ekstraklasy jeszcze długo nie będzie można porównywać z pieniędzmi jakie zarabiają zagraniczni szkoleniowcy.
- I nie chodzi nawet o wielkie kluby. Zarabiałem więcej niż w Cracovii, będąc asystentem trenera w Koblenz, a to przecież klub 2. Bundesligi - komentuje Artur Płatek, dwa tygodnie temu zwolniony z Cracovii.
Jego miejsce zajął Orest Lenczyk. 67-letni szkoleniowiec podobnie jak Smuda ceni się i pod względem zarobków ustępuje jedynie Maciejowi Skorży. Lenczyk dostaje 50 tys. zł, a trener mistrzów Polski z Wisły Kraków o 20 tysięcy więcej. Trudno więc nazwać krakowskimi centusiami właściciela Wisły Bogusława Cupiała czy szefa Cracovii Janusza Filipiaka. To jednak Polacy z listy najbogatszych i stać ich na wielkie wydatki.
Źródło: PS - Piotr Wołosik
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)