Od kiedy pożyczyłem Kajakowi "Azję i Pacyfik. O wojnie" Jacka Bartosiaka, przestał pisać na forum. Martwię się o niego ;)
-
-
Ksiązki
- Edytowany
Prze3tane za kratą
Parę lat temu, podczas krótkiego pobytu w ośrodku wczasowym na półce dość prężnej biblioteki niepublicznej znalazłam Skylinera A.Krajewskiego.Tytuł zapożyczony od znanego standardu jazzowego. Polecam, więc fanom dobrej nuty. Tę skomplikowaną melodię gwizdali do siebie bikiniarze na ulicach polskich miast w pierwszej połowie l.50.Jeśli kogoś tak jak muu'a kręcą historie o subkulturach młodzieżowych, to gorąco polecam. Dla mnie bikiniarze i bryt.-ameryk. teddy boys byli pratypem casuals .Jedni i drodzy szerokie reprezentacje na trybunach. Ale o tym akurat nie ma w książce. Tak od siebie. Znajdą tu, wracając do lektury, coś dla siebie miłośnicy Historyji, miejsce akcji-dziki Zachód, powojenny Wrocław. Czasy jak najbardziej historyczne. Pełno tam też pikantnych historyjek i ciekawych anegdot. Jedno co może trochę odpychać to to, że główny bohater (autor, książka ma charakter biograficzny ) jest taki zaje bisty, no nie do po D jeba ia.Trudno jednakowoż winić Supermana, że jest Supermanem .19 letni bikiniarz z kresów, jak wszystkie malinosy, zapina po Wrocku w butach na słoninie. Późny stalinizm. Praca artystyczna- maluje plakaty do gazet. Własne mieszkanie w centrum, które kosztowało go fajnego sikora. Sikor fajny, ale kwadrat jeszcze fajniejszy. Tylko w ogródku w murze, kule z pepeszy, bo ruski za niemiecką kur.ą gonił.Ale i tak się opłacało w chooy. Koleś szkolony w MMA przez byłego cichociemnego. ZAwsze świetnie ubrany jak to bikiniarze. Stać go na za yebany z UNRY płaszcz Burburry i jeden z pierwszych modeli Reybana, które u3nny jakiś rodak za jeb ał! mu na poczcie, gdy dosłownie na sekund kilka spuścił je z oczu.Dupeczki wyrywa o tak pimomo braku blachy (ciekawe 3dzisiaj by dał radę:-) Wątpię)Ale nawet fura się mu pod koniec okazyjnie trafia.
Wszystko ,pięknie, kolorowo dopóki ta poczta pi er do lo na nie dostar3ła wezwania na komisję lekarską celem odbycia zasadniczej służby w trybie karnym. A na komisji jajajakchuj. 10h czekania,kocioł z grochem i lalka maszynistka,pokazująca poborowym cycki, o3vista nie za free.Dobra.Nie będę opisywał wszystkiego. Ogólnie polecam ,jak ktoś nie 3tał nawet tym co nie siedzą.
[IMG]https://uploads.tapatalk-cdn.com/20170828/9359b8507f461a61fdc195a9db3569ea.jpg[/IMG]
ŚWIEŻO MALOWANE
Nemezis. O człowieku z faveli i bitwie o Rio.
Przerobiłem w tegoroczne wakacje.
Przez pierwsze 150 stron męczyłem się okrutnie, ale okazało się później ,że było warto.
Z Bellony , zapowiedzi
[img]https://ksiegarnia.bellona.pl/books/covers/9229.jpg[/img]
Franciszek Żwirko, pilot wojskowy, oraz Stanisław Wigura, inżynier i pilot cywilny, współtwórca polskiego samolotu RWD, stworzyli niepowtarzalny duet lotniczy. W 1929 roku dokonali turystycznego lotu dookoła Europy polskim samolotem na liczącej 5 tysięcy kilometrów trasie: Warszawa-Erfurt-Paryż-Barcelona-Wenecja-Warszawa.
W kwietniu 1932 roku Franciszek Żwirko został zakwalifikowany przez komisję Aeroklubu Rzeczypospolitej Polskiej do reprezentowania Polski w międzynarodowych zawodach samolotów turystycznych Challenge 1932. Jako drugiego członka załogi wybrał Stanisława Wigurę. W zawodach rozegranych w dniach 20–28 sierpnia 1932 roku zajęli pierwsze miejsce. Zwycięstwo odniesione w Berlinie spowodowało, że Żwirko i Wigura stali się bohaterami narodowymi. Gdziekolwiek się pojawili, witały ich tłumy. Nazwiska pojawiały się na pierwszych stronach gazet. Mówiło o nich radio. Na pamiątkę ich sukcesu 28 sierpnia obchodzone jest Święto Lotnictwa Polskiego.
Niedługo po zwycięstwie, 11 września 1932, podróżując na zlot lotniczy do Pragi, Franciszek Żwirko wraz ze Stanisławem Wigurą zginęli w katastrofie w lesie koło Cieszyna. Wiele lat po tym tragicznym wydarzeniu Henryk Żwirko napisał książkę o swym ojcu. Praca ta stała się kręgosłupem obecnej biografii.
*********************************************************************************************************************************************************************************
[img] https://ksiegarnia.bellona.pl/books/covers/9225.jpg[/img]
Któż nie słyszał o legendarnym generale Pancho Villi? Ikonie rewolucji meksykańskiej, osieroconym wyrzutku i rozbójniku, który po wejściu Meksyku w 1910 roku w okres rewolucji, przestał być zwykłym bandytą, a stał się zadeklarowanym rewolucjonistą. Rewolucja potrzebowała takich ludzi jak on – twardych, odważnych, inteligentnych i charyzmatycznych „bandoleros”, naturalnych przywódców zahartowanych w trudnych warunkach i znających rzemiosło wojenne. Nic dziwnego, że ten "Centaur z Północy" stał się czołową postacią rewolucji, ulubieńcem mas i przekleństwem rodzimych obszarników i bogaczy oraz obcych kapitalistów wykorzystujących jego biedną ojczyznę.
Dziś Pancho Villa uważany jest przez większość Meksykanów za ludowego bohatera, generała o wybitnych zdolnościach taktycznych oraz charyzmatycznego rewolucjonistę walczącego o sprawiedliwy podział dóbr, edukację i prawa kobiet. W Stanach Zjednoczonych zaś, mimo kontrowersji, stał się ulubieńcem filmowców, w którego postać wcielały się takie gwiazdy Hollywoodu, jak Yul Brynner, Telly Savalas i Antonio Banderas.
Wojciech Chmielarz - Przejęcie.
wciągająca od początku historia, klimaty warszawki.
- Edytowany
Kolejne zapowiedzi Bellony :
[img]https://ksiegarnia.bellona.pl/books/covers/9192.jpg[/img]
Najnowsza książka Leszka Moczulskiego poświęcona jest problemom wprawdzie kluczowym, lecz ciągle niedocenianym przez historiografię. W szczególności dotyczy to polskiej polityki zagranicznej, konsekwentnie reagującej na rosnące zagrożenie ze strony dwu wielkich sąsiadów. Niebezpieczeństwo było trwałe – poczynając od 1918 r., lecz stało się bezpośrednie wraz z Wielkim Kryzysem. Na tle ogólnoświatowej katastrofy gospodarczej urosły gwałtownie masowe nastroje agresywne i rewizjonistyczne, zarówno nacjonalistyczne, jak bolszewickie: już w 1930 r., wykorzystując czasowe napięcia społeczne w Polsce, zarówno Niemcy, jak Sowieci zaczęli się szykować do najazdu na Rzeczpospolitą. Niebezpieczeństwem stawała się również polityka ustępstw mocarstw zachodnich; Wielka Brytania była już bliska przyjęcia niemieckiej tezy, że tylko rewizja granicy z Polską może uratować pokój.
**********************************************************************************************************************************************************************************
[img]https://ksiegarnia.bellona.pl/books/covers/9224.jpg[/img]
23 sierpnia 1939 roku świat wstrzymał oddech. Dwa zwaśnione totalitarne mocarstwa: hitlerowska III Rzesza i stalinowski Związek Radziecki, niespodziewanie zawarły pakt o nieagresji zwany od nazwisk sygnatariuszy paktem Ribbentrop-Mołotow. Hitler przeciągnął na swoją stronę Stalina, który wcześniej negocjował antyniemieckie porozumienie z Francją i Wielką Brytanią, i uzyskał zielone światło do agresji na Polskę.
W tajnym protokole obie strony podzieliły nie tylko ziemie polskie, ale też wyznaczyły strefy wpływów Europie Środkowo-Wschodniej. W następnych miesiącach Moskwa była najlepszym sojusznikiem Berlina. Bez dostaw radzieckich surowców, zwłaszcza ropy naftowej, niemożliwe byłyby błyskotliwe zwycięstwa Wehrmachtu, m.in. nad Francją. Współpracę cementowało też zwalczanie polskiego ruchu niepodległościowego.
*************************************************************************************
Zamówiłem sobie jeszcze takie cosik z Wydawnictwa Astra :
[img]http://s.znak.com.pl/files/covers/card/b3/T251906.jpg[/img]
Biografia autorstwa Tracy Borman ukazuje nie tylko makiawelicznego polityka, lecz także lojalnego sługę, wspaniałego przyjaciela i rewolucjonistę, który odmienił oblicze XVI-wiecznej Anglii. Thomas Cromwell był odpowiedzialny za kasatę zakonów w królestwie, zniszczenie kościołów i dzieł sztuki. Oskarżano go o zamordowanie Katarzyny Aragońskiej i skazanie Anny Boleyn. A jaka jest prawda?
To historia najbardziej zaufanego doradcy Henryka VIII – prawnika, księgowego i najemnika, który obiecał uczynić angielskiego władcę najbogatszym monarchą w Europie. To dzieje syna prostego kowala, który wspiął się na szczyt politycznej kariery, by skończyć na szafocie.
„Czy poznanie prawdy o Cromwellu w ogóle jest możliwe? Od dawna wśród historyków panuje pogląd, że pokaźny zbiór listów Cromwella może jedynie służyć za punkt wyjścia do jego oceny jako osoby publicznej, a materiały na temat jego życia prywatnego, charakteru, przekonań i poglądów są w najlepszym razie fragmentaryczne. Tymczasem, przygotowując się do pisania biografii Cromwella, odkryłam, jak bardzo w tej kwestii się mylono. Gdy zestawimy fragmenty listów Cromwella, jego notatki i rachunki skonfiskowane przy aresztowaniu, zaczyna się rysować fascynujący i niesłychanie intymny portret najważniejszego ministra króla Henryka VIII”.
Co prawda nie nasza historia ale postać i czasy ...
63 proc. Polaków w 2016 nie przeczytało żadnej książki. Tylko 46 proc. tekst zawarty na co najmniej trzech stronach....
[quote='ian thorpe' pid='1275942' dateline='1504462906']
63 proc. Polaków w 2016 nie przeczytało żadnej książki. Tylko 46 proc. tekst zawarty na co najmniej trzech stronach....
[/quote]
Te dane są zastraszające .Ale jest i malutki promyczek - podczas podróży komunikacją miejską do i z pracy mogę zaobserwować sporo czytających , również młodych ludzi .
jak kogos interesuje to na publio.pl do dzis jest promo na ebooki Zychowicza, mozna w pakieci 3ech kupic, Zydów , Sowietów i jeszcze cos, a Pakt Ribbentrop-Beck jest za 12 pln
ja na urlopie zabralem sie za "Obłęd 44'" , dość fascynujaca i zatrwazajaca lektura
Do kompletu z Cromwellem zamówiłem jeszcze :
[img]http://s.znak.com.pl/files/covers/card/b3/T251905.jpg[/img]
oraz
[img]http://s.znak.com.pl/files/covers/card/b3/T230819.jpg[/img]
28 dni później
Nowości wydawnictwa NapoleonV :
[img]http://static5.redcart.pl/templates/images/thumb/26043/300/300/pl/0/templates/images/products/26043/12968ff17e36a86352665af47d53c6f2.jpg[/img]
Dominique Jean Larrey (1766-1842). Chirurg Wielkiej Armii
[img]http://static4.redcart.pl/templates/images/thumb/26043/300/300/pl/0/templates/images/products/26043/fd674c356f54ce4d321d9e48dbcdc92c.jpg[/img]
Wojna trzydziestoletnia 1618-1648. Tragedia Europy
Pamiętam z podręcznika do historii, przy okazji wojny XXX letniej zamieszczono rycinę podpisaną okropności wojny. Na ogromnym drzewie dyndało chyba ze trzy tuziny wisielców. Dalszych kilkunastu czekało na swoją kolej. Pamiętam zastanawiałem się, gdzie w Europie rosną takie wielkie drzewa o tak rozłożystych konarach. Teraz już wiem. Np. w Anglii.
ŚWIEŻO MALOWANE
5 dni później
- Edytowany
Kolejny odcinek z cyklu Prze3tane za kratą.
[IMG]https://uploads.tapatalk-cdn.com/20171009/9d22da0920d76ccf522ab0a8045130da.jpg[/IMG]
Nie wiem 3 jest polskie wydanie, ale jak ktoś zna angielski, żarliwie rekomenduję. 1000 ciekawostek ze wszystkich profesjonalnych klubów piłkarskich na Wyspach. Jest o kibicach i o piłkarzach. O prezesach co kupili klub tylko po to by sprzedać stadion i o takich co stracili nie tylko cały dorobek życia ratując swój klub, dostali zawału i stracili dla klubu życie.
B. ciekawy wątek o kontuzjach. Urazy piłkarzy spowodowane przez fish tank(akwarium co wyślizgnęło się z rąk) i army tank(boczne boisko V ligowej drużyny było jednocześnie placem manewrowym jednostki zmechanizowanej. Bramkarz wyglebił na koleinie wyżłobionej przez czołg). Rio Ferdinand nabawił się kontuzji... oglądając TV. 3mał przez parę godzin wyprostowaną nogę opartą o stolik do kawy. Naciągnięte krzyżowe.
I takie tam. Naprawdę ciekawa lektura.
ŚWIEŻO MALOWANE
ktoś z was to czytał ?
http://www.empik.com/mafia-krakowiaka-knap-jaroslaw,p1153477444,ksiazka-p
warto czy nie warto ?
[quote='warchoł' pid='1284166' dateline='1507754427']
ktoś z was to czytał ?
http://www.empik.com/mafia-krakowiaka-knap-jaroslaw,p1153477444,ksiazka-p
warto czy nie warto ?
[/quote]
W hurtowniach jest od dwóch dni, pewnie w sklepach podobnie, więc jeszcze chyba nikt nie zdążył.
[img]http://www.ltw.com.pl/presta/629-thickbox_default/aby-o-nich-nie-zapomniano.jpg[/img]
Obrona prawdy. To jedna z przyczyn powstania tej książki. Autorem jest Jan Radożycki, filolog i znakomity tłumacz literatury starożytnej, m.in. dzieł Józefa Flawiusza. Pokazuje w tej książce oblicze skrupulatnego kronikarza, który pragnie zachować dla potomności realia z życia codziennego w targanej przemianami dziejowymi Polsce. Chce utrwalić w naszej pamięci, kto był katem, a kto ofiarą.
Jak pisze we wstępie:
[i]"Pragnę podzielić się pewną refleksją. Otóż gdy słuchałem w ostatnich latach relacji z procesów stalinowskich oprawców – Adama Humera, z którym i ja miałem do czynienia, a także Mikołaja Kulika czy Tadeusza Szymańskiego, ze zdumieniem usłyszałem, iż ludzie ci nie poczuwają się do najmniejszej winy. Nie odczuwają żadnej skruchy. Być może jest to skutkiem także i tego, iż Polska, po 1989 roku, nie umiała właściwie oddzielić prawdy od fałszu, patriotyzmu od zdrady, i niejednokrotnie zbrodniarzy nagradzała wysokimi emeryturami dla „zasłużonych”, a dawnych więźniów politycznych skazywała na biedę. Często dziś mówi się o przebaczeniu. Ja bardzo chętnie bym przebaczył, ale komu? Nikt mnie o to przebaczenie nigdy nie prosił, bo nikt nie poczuwa się do winy i nikt nie odczuwa żalu za to, co czynił. Winnych »nie ma«, więc komu przebaczać? I te właśnie myśli chciałbym poddać pod rozwagę Czytelnikowi”*.[/i]
Wujem Jana Radożyckiego był profesor teologii ks.Jan Stawarczyk (1887-1944), który wspierał go po wczesnej śmierci ojca, pokrywając koszty nauki szkolnej i uniwersyteckiej. Uczył się w szkole średniej księży Saletynów w Dębowcu (klasy od 1 do 5), a następnie u Jezuitów w Chyrowie (klasy od 6 do 8), gdzie zdał maturę w 1931 roku. Studiował filologię klasyczną na Uniwersytecie Warszawskim. Przed 1939 rozpoczął studia doktoranckie.
Pod koniec sierpnia 1939 zmobilizowany. W kampanii wrześniowej stracił oko. Trafił do niewoli niemieckiej w rejonie Leżajska. Podczas transportu do obozów jenieckich zbiegł na trasie Rzeszów-Przeworsk, po czym przybył do rodzinnego Bukowska (gdzie tuż przed wojną spędzał wakacje). Ukrywał się w okolicach Brzozowa i Rymanowa. Brał udział w organizacji przerzutów na Węgry. Sam zdecydował się na ucieczkę przez granicę za późno i cofnięty przez węgierską straż graniczną powrócił do rodzinnego Bukowska. Od grudnia 1940 do marca 1941 przebywał w Krakowie, gdzie poddał się operacji oka, mającej na celu przywrócenie wzroku, zakończonej niepowodzeniem. W okresie 1941-1942 był nauczycielem gimnazjalnym w Bukowsku. Po powrocie z Krakowa od 1941 podjął działalność w Związku Walki Zbrojnej, a potem był szefem Działu Informacji i Propagandy Obwodu sanockiego Armii Krajowej. Działał pod pseudonimami „Owczarek” i „Jasiński”. Zaangażował się w tajne nauczanie.
Po nadejściu frontu wschodniego z lata 1944 i wkroczeniu Armii Czerwonej, zagrożony aresztowaniem został nauczycielem języków łacińskiego i greckiego w gimnazjum w Jarosławiu, podejmując pracę pod fałszywą tożsamością Jan Batożycki. W marcu 1945 przypadkowo spotkał w Rzeszowie Józefa Czuchrę ps. „Orski”, obaj zostali zatrzymani, po czym Czuchra zastrzelony podczas próby ucieczki, a Radożycki aresztowany pod nazwiskiem Batożycki, po czym niezidentyfikowany przez Niemców został zwolniony po trzech miesiącach.
Powróciwszy do Warszawy zamieszkał w domu swojego wuja (zmarłego 26 czerwca 1944) przy ulicy Zajęczej 16. Podjął studia filologii angielskiej na Uniwersytecie Warszawskim. 16 sierpnia 1947 został ponownie aresztowany przez funkcjonariuszy UB i osadzony w więzieniu mokotowskim. Podczas śledztwa, które prowadził płk Józef Różański, był torturowany. 16 lutego 1948 wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie został skazany na karę 10 lat pozbawienia wolności, 5 lat pozbawienia praw publicznych i konfiskatę mienia. Karę odbywał w więzieniu we Wronkach. a od 1955 w Sosnowcu, gdzie został skierowany do pracy w kopalni w Klimontowie, a po zbuntowaniu się został odesłany do Wronek. W czasie odosobnienia udzielał innym współwięźniom lekcji języka angielskiego. Łącznie przesiedział w wiezieniach 9 lat. Wyszedł na wolność w 1956 w wyniku amnestii.
Po sześciu latach wojennej tułaczki i dziewięciu więziennej udręki potrafił powrócić do pracy filologicznej, tak że pod koniec życia mógł poszczycić się sporym dorobkiem naukowo-literackim. Dzieje autora stanowią doskonały przykład, jak wielką rolę w życiu człowieka może odegrać siła charakteru oraz optymistyczne i pełne wiary usposobienie.
Przypomnienie o własnych losach stało się dla autora okazją, aby zapoznać Czytelnika z wybitnymi uczestnikami walki o Polskę, z którymi się zetknął. Niektórzy oddali swe życie w bezpośrednich zmaganiach z okupantami, inni pomarli w więzieniach, a części udało się przetrwać. O wielu się już dzisiaj nie pamięta, a byli to ludzie, którzy często wykazywali się nadzwyczajnym bohaterstwem.
Lektura miejscami przerażająca, ale całość tchnie optymizmem, wiarą w Boga i ludzi, i w to, że kiedyś w końcu musi być lepiej.
Niedługo będzie dostępna :
AK75. Brawurowe akcje Armii Krajowej
Wydawnictwo: Znak Horyzont
[img]http://s.znak.com.pl/files/covers/card/b3/Konigsberg_AK-75_500pcx_popr.jpg[/img]
Nigdy nie pogodzili się z klęską kampanii wrześniowej. Nie mieli zamiaru zginać karku przed okupantem. Stanęli do walki wówczas, gdy polskie państwo przestało istnieć. I stworzyli własne – Polskie Państwo Podziemne. Największą strukturę konspiracyjną okupowanej Europy. O czym sama Europa zdaje się nie pamiętać.
Siali postrach wśród hitlerowców. Nie dawali o sobie zapomnieć. Wymierzali sprawiedliwość za zbrodnie popełniane na polskim narodzie. Przeprowadzali zamachy na okupantów. Likwidowali konfidentów i agentów gestapo. Odbijali więźniów z rąk oprawców. Wysadzali w powietrze niemieckie pociągi z żołnierzami i uzbrojeniem. Prowadzili wojnę psychologiczną i zajmowali się dywersją.
Oto oni – żołnierze Armii Krajowej.
75 spektakularnych akcji AK na 75. rocznicę jej powstania.
Fragment przemówienia gen. Kazimierza Sosnkowskiego wygłoszonego w St. Pancras Town Hall, w Londynie wieczorem 29 grudnia 1952 roku:
[i]Pani Marszałkowo, Panie Premierze, Panie Generale Inspektorze Sił Zbrojnych, Przewielebny Księże Infułacie, Szanowni przedstawiciele Stronnictw, Panie i Panowie! [/i]
[...]
[i]
Lecąc do Anglii, po ośmiu latach nieobecności w tym kraju - wyznaję to szczerze - uległem pewnemu złudzeniu. Choć orientowałem się wcale nieźle w zawiłościach polskiego życia politycznego na tej wyspie, przypuszczałem jednak, że dwa tygodnie wystarczą, by porównać oceny moje z rzeczywistością i wyciągnąć wnioski, związane z tematem mego odczytu. Okazało się jednak, że potrzebny mi czas obliczyłem zbyt optymistycznie, a wobec znanej mnogości stronnictw i grup, musiałem odbyć bardzo dużą ilość rozmów.
Kochani Rodacy! Mam mówić dzisiaj o naszych sprawach domowych. Ponieważ jednak istnieje oczywista współzależność, łącząca w życiu narodu i państwa politykę zewnętrzną z polityką wewnętrzną, sądzę, że nie wykroczę zbytnio poza zamierzone ramy, jeśli swe uwagi wstępne poświęcę sytuacji międzynarodowej. Nieustannie bowiem powtarzać sobie musimy, że pozostaliśmy na obczyźnie po to, aby bronić i wygrać sprawę Polski, że płynie stąd większy niźli kiedykolwiek mus i obowiązekpodporządkowania naszych zagadnień wewnętrznych celom polityki zagranicznej.
Nie będę dzisiaj rozwodzić się dłużej nad ogromem niebezpieczeństw, jakie piętrzą się przed nami.
Na przestrzeni ostatnich lat kilku czyniłem to wielokrotnie w swoich wystąpieniach publicznych. Nie ma już zresztą dzisiaj rozsądnego i uczciwego Polaka w Kraju, czy na obczyźnie, który by grozy tych niebezpieczeństw nie uświadamiał sobie w całej rozciągłości. Widmo Jałty w nowym, niemieckim jej wydaniu, nabiera stopniowo, lecz nieustannie, krwi i ciała. Jałta krymska, ów najbardziej haniebny akt międzynarodowy dziejów najnowszych, staje się jakoby baśniową hydrą, której głowa, nawet jeszcze nie odrąbana, a nadrąbana jedynie, odradza się w innym miejscu. Polska ciągle jeszcze nie jest podmiotem, jeno przedmiotem gry Zachodu, oscylującej między Rosją a Niemcami. Słuszne teoretycznie twierdzenie, że na tej drodze czekają Zachód rozczarowania i niespodzianki, które wcześniej czy później przekonają świat wolny o znaczeniu geopolitycznym środkowo-wschodniej Europy i spowodują przyznanie Polsce należnego jej miejsca, jest o tyle słabą pociechą, że na myśl przywodzi przysłowie: "Zanim słońce wzejdzie, rosa oczy wyje".
Mądrze mówi jeden z historyków i filozofów, że w epoce odrzutowych motorów i bomby wodorowej, nawet największy i najpotężniejszy naród nie może ani zwyciężyć, ani ostać się, o ile grupy innych narodów nie będą z nim współdziałały. My jednak, choć nie należymy do tych "największych i najpotężniejszych", nie potrafiliśmy dotychczas włączyć się skutecznie w prąd ogólnoświatowych idei, usiłujących odnaleźć nowe formy bezpieczeństwa przez łączenie narodowych organizmów we wspólnoty szersze, przynajmniej pod względem ekonomii i obrony. A dopóki nie zdołamy nadać rumieńców życia projektom związku państw, przegradzających Niemcy i Rosję, związku zdolnego być czynnikiem stabilizacji, ładu politycznego i gospodarczego w przyszłym ustroju europejskim - dopóty mało mieć będziemy poważnych szans, by stać się pozycją aktywną na międzynarodowej szachownicy. Wprawdzie zdrowy instynkt popycha nas w tym kierunku i podpowiada wiele poszczególnych inicjatyw, na zliczenie których prawdopodobnie palców u obu rąk by nie starczyło, ale próby rozmów z przedstawicielami narodów, podobnie jak i my, zagrożonych przez Niemcy i Rosję, próby nierzadko rozbieżne, lub krzyżujące się, niepoparte autorytetem szerokiego porozumienia Polaków, tracą na sile i efektywności tak dalece, że ani wśród narodów zainteresowanych, ani wśród świata Zachodu należytej powagi zdobyć, jak dotychczas, nie są w stanie. Co gorsze, w emigracyjnych środowiskach niektórych krajów spoza Żelaznej Kurtyny zjawiają się już oznaki ciążenia do Niemiec, jako osi nowego porządku w Europie środkowej i wschodniej.
Pomimo toczącej się wojny, pomimo wielu gorzkich doświadczeń dotychczasowych, ponowne, a zawodne i wysoce niebezpieczne próby "apeasementu" w stosunku do Rosji sowieckiej, nie są przecież po stronie Zachodu wykluczone. Stalin wie o tym dobrze i nie ustaje w kuszeniu demokracji Zachodnich złudnymi perspektywami pokojowego współżycia, obliczonymi na uśpienie czujności i osłabienie energii duchowej wolnego świata.
Wszystkie te niebezpieczeństwa narastają przed nami nieustannie, zaś nierozwiązane problemy czekają nadaremnie na ułożenie naszych spraw domowych, na to, co popularnie zwykliśmy nazywać zjednoczeniem polskiego obozu niepodległościowego. A przecież owo zjednoczenie jest zagadnieniem centralnym, dookoła którego obraca się wszystko: i organizacja naszej walki politycznej na terenie międzynarodowym, i problem niemiecki, i sprawa związku państw Europy Środkowo-Wschodniej, i sprawa odtworzenia Polskich Sił Zbrojnych i należyty rozwój Skarbu Narodowego. Głos powaśnionych Polaków nie zdobędzie należytego szacunku wśród narodów świata, zaś nasze kłótnie będą wyzyskiwane na rzecz obcej racji stanu.[/i] [...]
[i]
Przyjechałem do Londynu na zaproszenie Pana Prezydenta RP, Rządu, oraz Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych, którzy pragnęli zasięgnąć mej rady i opinii w ważnych sprawach państwowych. Zastosować się do tych życzeń było, oczywiście, niezaprzeczalnym obowiązkiem moim. By uniknąć wszelkich nieporozumień, podkreślam raz jeszcze z całym naciskiem, że nie zamierzałem i nie zamierzam ubiegać się o żadne stanowiska, godności i zaszczyty. Ale jestem w wieku, gdy człowiek robi sam ze sobą rachunek sumienia - końcowy już może - i spotyka się przy tym z często powracającym pytaniem, czy nie zaniedbuje czegoś, co mógłby jeszcze uczynić , a co byłoby pożytecznym dla sprawy, której starał się służyć przez całe swoje życie.
[/i] [w tym miejscu długotrwałe oklaski przerywają przemówienie generała]
[...]
Pełny tekst tego znakomitego przemówienia wygłoszonego na publicznym zebraniu, zorganizowanym przez Zarząd Główny Związku Inwalidów Wojennych Polskich Sił Zbrojnych w Londynie w obecności marszałkowej Piłsudskiej, przedstawicieli rządu z premierem Odzierzyńskim, generała Władysława Andersa, innych czołowych polityków emigracyjnych, w sali pełnej delegatów organizacji społecznych i kombatanckich można przeczytać w książce Tadeusza Katelbacha "O zjednoczenie i legalizm. Ostatni akt życia publicznego Kazimierza Sosnkowskiego" wydanej parę tygodni temu przez wydawnictwo LTW Łomianki. Edycję opracowano na podstawie nowojorskiego wydania A.Poray Book Publishing z 1975 roku - dwa lata po śmierci autora.
Dodajmy, że przed wyjazdem do Londynu gen. Sosnkowski pojechał do Waszyngtonu, gdzie 30 października (a więc kilka dni przed prezydenckimi wyborami) spotkał się z gen. Dwightem Eisenhowerem, a następnego dnia z Adlai Stevensonem, kandydatami do objęcia urzędu prezydenta USA, pragnącymi pozyskać głosy amerykańskiej Polonii. Obaj zadeklarowali chęć pomocy Polsce w odzyskaniu niepodległości i zlikwidowania skutków konferencji jałtańskiej. Sosnkowski wystosował do nich postulat ponownego uznania przez administrację przyszłego prezydenta USA rządu londyńskiego jako jedynego legalnego rządu polskiego i zawarcia z nim układu dotyczącego przywrócenia wschodnich granic RP sprzed wybuchu II wojny światowej oraz zachowania zachodnich granic na Odrze i Nysie Łużyckiej.
[img]https://cdn.bonito.pl/zdjecia/6/4b-o-zjednoczenie-i-legalizm.jpg[/img]
Kardynał Karol Wojtyła przebywając w Kanadzie w drugiej połowie sierpnia 1969 roku z delegacją Episkopatu Polski chciał się zobaczyć z gen. Sosnkowskim. Niestety generał był już w stanie zdrowia, który uniemożliwiał mu dojazd na spotkanie. Odbyła się rozmowa telefoniczna, którą relacjonowała m.in. żona generała Jadwiga.
Polecam "Wybór pism" generała.
[img]https://cdn.bonito.pl/zdjecia/6/6cda2474704e315756ce461acf7ccd10.jpg[/img]
7 dni później
Zapowiedzi z Bellony :
[img]https://ksiegarnia.bellona.pl/books/covers/9272.jpg[/img]
Panujący w latach 610-641 cesarz Herakliusz jest bez wątpienia jedną z najbardziej fascynujących postaci w ponadtysiącletnich dziejach Cesarstwa Bizantyńskiego. W swym życiu pełnił wiele ról. Zaczynał, walcząc w szeregach rebelii zorganizowanej przez swego ojca przeciwko uzurpatorowi Fokasowi. Po zwycięstwie nad tyranem, w efekcie którego sam zasiadł na cesarskim tronie, stanął przed trudnym zadaniem ocalenia Bizancjum upadającego pod naporem perskiej inwazji. Państwo leżało w ruinie, najważniejsze prowincje zostały zagarnięte przez nieprzyjaciół, najświętsze miasto bizantyńskie - Jerozolima wpadła w ręce Persów, którzy wymordowali zamieszkujących je chrześcijan i uprowadzili bezcenną relikwię Krzyża Świętego. Sytuacja wydawała się beznadziejna, jednak po jedenastu latach przygotowań Herakliusz, osobiście stanąwszy na czele armii, poprowadził wyprawę wojenną przeciwko Persom. Ku zaskoczeniu świata cesarz bizantyński, niczym drugi Aleksander Wielki, zwyciężył potężnego perskiego władcę - Chosroesa II i narzucił jego następcom upokarzający traktat pokojowy, na mocy którego Persowie musieli wycofać się ze wszystkich zajętych przez siebie prowincji i zwrócić zagrabione relikwie.
[img]https://ksiegarnia.bellona.pl/books/covers/9273.jpg[/img]
Bitwa pod Byczyną rozegrała się 24 stycznia 1588 roku pomiędzy wojskami pretendenta do tronu polskiego po śmierci Stefana Batorego, arcyksięcia austriackiego Maksymiliana III Habsburga, a armią Rzeczypospolitej dowodzoną przez hetmana wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego, stronnika Zygmunta III Wazy. Wojska arcyksięcia w nocy 24 stycznia zajęły pozycję na wschód od Byczyny na trakcie królewskim wiodącym do Polski. Obie armie stały przez kilka godzin naprzeciwko siebie. Po opadnięciu mgły, kiedy arcyksiążę zobaczył, że wojska polskie zachodzą go z boku, co groziło odcięciem odwrotu do Byczyny – wydał rozkaz do ataku. Bitwa trwała bardzo krótko, była bardzo krwawa i zamieniła się w rzeź żołnierzy Maksymiliana III.
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)