Wygląda na to,że po Olimpii-Lechii, Hydrobudowie-Zawiszy etc... podobnie kończy Piotrkovia-Pogoń.
Trudno żałować i pozostaje życzyć kibicom z Pogonii Nova szybkiego podążenia śladami Lechii Zagłębia czy Katowic czyli drogą uczciwej odbudowy Klubu od podstaw a nie drogą podejrzanych fuzji i tym podobnych machinacji...
z "der Dziennik":
"
Właściciel Pogoni chce sprzedać klub
To może być koniec brazylijskiej Pogoni Antoniego Ptaka. Właściciel klubu ze Szczecina ma już dość. Ostatecznie stracił zainteresowanie Pogonią i chętnie pozbędzie się balastu dalszego jej finansowania. Znienawidzony przez kibiców ze Szczecina Ptak jest gotowy odstąpić klub nawet za... symboliczną złotówkę.
O tym, że Ptak chce sprzedać Pogoń, wiadomo było od dawna. Ale nikt nie chciał zapłacić za szczeciński klub tyle, ile żądał biznesmen. Teraz właściciel zespołu ze Szczecina zmienia front i jest zdecydowany pozbyć się Pogoni za wszelką cenę - dowiedział się "Fakt".
Czarę goryczy przepełniła postawa kibiców, którzy mają serdecznie dość rządów Ptaka w ich klubie. "Nasze serca biją dla Pogoni, więc żegnamy panie Antoni!" - takiej treści transparent wisiał podczas ostatniego meczu Portowców z Wisłą Płock. To najlepiej pokazuje nastroje, jakie panują na trybunach.
Tyle tylko, że przebywający od dłuższego czasu w Brazylii Ptak nawet nie widział spotkania z Wisłą. Do tej pory mecze swojego klubu śledził za pomocą internetu, ale ostatniego nie miał ochoty już oglądać. Los Pogoni przestał go już kompletnie interesować. Coraz poważniej zastanawia się nad tym, żeby zostać w Brazylii na stałe.
Tym bardziej, że do powrotu do Polski zniechęca go zainteresowanie wrocławskiej prokuratury historią awansu Pogoni do pierwszej ligi dwa lata temu. Wszystko wskazuje na to, że nie wszystko odbywało się zgodnie ze sportowym duchem...
Pogoń w obecnym kształcie dogra do końca sezonu, a później kopacze z Brazylii, na których w Szczecinie nie mogą już patrzeć, wrócą pierwszym samolotem do ojczyzny. W końcu raz na zawsze. Drużynę przejmie pod swoją opiekę urząd miejski, który przekaże ją w zarządzanie byłym piłkarzom Pogoni Grzegorzowi Matlakowi i Dariuszowi Adamczukowi.
Obaj stworzyli i prowadzą B-klasową Pogoń Nową i już w następnym sezonie mogliby przejąć władzę po Ptaku. "Chcemy ratować Pogoń. Jeżeli miasto zwróciłoby się do nas z taką inicjatywą, to jesteśmy gotowi pomóc. Ja i Darek jesteśmy wychowankami Pogoni, wiele zawdzięczamy temu miastu i klubowi. Nie możemy patrzeć na to, co dzieje się obecnie z Pogonią - mówi "Faktowi" Matlak.
Kiedy Ptak przejmował władzę w Pogoni, trybuny pękały w szwach. Po kilku latach jego rządów na szczecińskim stadionie została ich tylko garstka. "Kiedy wchodził do tego klubu, miał wszystko. Teraz zostały same zgliszcza. Trzeba zaczynać od początku" - twierdzi smutno Matlak.
-
-
U NASZYCH RYWALI.... prywatne "pogaduchy" będą kasowane
http://www.sport.pl/pilka/1,65050,4033472.html
Na stadionie przy al. Piłsudskiego wybudują nowe sektory, na które bez okazania dowodu osobistego nikt nie wejdzie.
SERWISY
* Widzew Łódź
* Orange Ekstraklasa
Widzew ma dosyć chuliganów. W tym sezonie łódzki klub już kilka razy musiał płacić za ich wybryki. W sumie na kary przeznaczono już 31 tys. zł. Po derbach Łodzi - rozgrywanych na stadionie ŁKS - podczas których pseudokibice Widzewa spalili flagi rywali i rzucali racami, władze klubu z al. Piłsudskiego zdecydowały się podnieść ceny biletów. - Nie będziemy płacić za chuliganów - zapowiedziano.
Niestety wyższe ceny nie odstraszyły chuliganów, a przynajmniej nie wszystkich. Podczas sobotniego meczu znów dali o sobie znać. Grupa pseudokibiców chciała przerwać ogrodzenie i dostać się do sektora zajmowanego przez kibiców Górnika Zabrze. Szybka interwencja policji i ochrony (musieli użyć m.in. miotaczy gazu) ostudziła jednak ich zamiary. - Delegat PZPN nie miał do nas żadnych zastrzeżeń - opowiada Grażyna Dziegiecka, kierownik do spraw bezpieczeństwa łódzkiego klubu. - Zajścia sprowokowali chuligani Górnika. Zaczęli jeszcze przed meczem, bo tuż przed przyjazdem na stację kolejową zaciągnęli hamulec ręczny i z torów pozbierali kamienie. Przed wejściem na stadion ochrona zabrała im 23 race, ale i tak kilkanaście wnieśli. Prowokowali naszych kibiców, rzucali w nich, palili szaliki Widzewa. Niestety, nie wszyscy wytrzymali i grupa kretynów chciała się z nimi bić.
Ta "grupa kretynów", o których mówi Dziegiecka, siedziała na sektorze C, najbliżej trybuny gości. - Mamy dosyć chuliganów. Zabawa się skończyła - zapowiada Dziegiecka. Jeszcze w środę ruszyć ma budowa nowego ogrodzenia. Za trybuną gości i istniejącą już strefą buforową powstaną dwa sektory - pierwszy na 170 miejsc, drugi na 400. - Będziemy sprzedawać na nie tylko bilety imienne. Będziemy znać nazwisko, numer pesel każdego kibica oraz dokładnie miejsce, na którym powinien siedzieć. Dzięki monitoringowi będziemy dokładnie wiedzieć, kto rozrabiał. Skończyła się anonimowość.
W Widzewie liczą się z tym, że poniosą spore koszty m.in. na budowę nowych ogrodzeń oraz pewnie stracą część wpływów z biletów, bo nowe sektory zapewne nie wypełnią się do ostatniego miejsca. - Niestety taka jest cena walki z chuligaństwem - wyjaśnia kierownik. - Musimy zapewnić komfort oglądania meczów normalnym ludziom, bo nawet ci spod zegara odcinają się od wandali.
W klubie czekają też na zakończenie policyjnego dochodzenia dotyczącego poprzedniego meczu na stadionie przy al. Piłsudskiego z BOT GKS Bełchatów. Chuligani - także z sektora C - rzucali wtedy m.in. kamieniami i racami w stronę sektora zajmowanego przez kibiców gości. Widzew musiał zapłacić za nich karę - 15 tys. zł, ale przekazał też policji kryminalnej nagranie, na którym widać sprawców. - Wiem, że śledztwo już się kończy. Być może już w tym tygodniu dowiemy się, kim są chuligani zarejestrowani na filmie. Wtedy wytoczymy im sprawę z powództwa cywilnego.
Chytry dwa razy traci? Nie chcieli w Lubinie pomyśleć o ewentualnym przełozeniu meczu z naszą zagrypioną Cracovią, to teraz być może oddadzą nam punkty :D
http://ekstraklasa.wp.pl/kat,1740,wid,8806224,wiadomosc.html?rfbawp=1175679692.089
Lubin raczej nie miał nic do tego na przełożenie nie zgodził się PZPN.Tak samo jak w przypadku PP z Radomiakiem.
PZPN na siłę forsuje Legię. Afera Choto z 18 listopada 2006 r. Cały incydent mam nagrany z Canal+. Choto z premedytacją wypuszcza strumień śliny w kierunku twarzy Alunderisa. Nie mają żadnych wątpliwości ani komentatorzy komentujący mecz, ani dziennikarze i eksperci w studio Liga+Extra, ani dziennikarze prasowi, ani widzowie. Czytałem sporo na ten temat i nie zauważyłem aby ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości.
==
Dzisiejszy Przegląd Sportowy donosi:
Komisja Odwoławcza PZPN anulowała nałożoną na obrońcę Legii Warszawa Dicksona Choto jeszcze jesienią karę dwóch meczów dyskwalifikacji za rzekome oplucie Vidasa Alunderisa z Zagłębia Lubin.
Dotychczas kara była w zawieszeniu. Komisja po przeanalizowaniu zapisu tego zdarzenia uznała, że Choto nie opluł lubińskiego defensora. W związku z tą decyzją zawodnik będzie mógł wystąpić w sobotnim spotkaniu z Górnikiem Zabrze.
==
Kolejne draństwo PZPN. Jawna drwina z prawa, kolejny dowód na to jak instrumentalnie się je stosuje. Choto został zaraz po meczu ukarany karą dwóch meczów przez Komisję Ekstraklasy SA. Przez całą zimę ta kara obowiązywała i wokół afery zrobiło się cicho. Pierwszy mecz wiosenny z Cracovią Choto nie grał z powodu czwartej żółtej kartki. Z powodu afery ze śliną miał pauzować następne dwa mecze. Jednak zagrał, bo na dzień przed drugim meczem wiosny karę mu niespodziawanie zawieszono. I grał tak sobie trzy następne kolejki - do dziś. Dziś - czyli po blisko pół roku od zdarzenia - karę mu anulowano.
Afera Choto wyraźnie pokazuje mechanizm działania struktur piłkarskich w Polsce. Pokazuje, w jak sprytny sposób rozmywa się odpowiedzialność "swoich". "Swoi" mogą bezkarnie robić to, za co "nie swoi" są z całą surowością karani. Są równi i równiejsi.
.
Szefowie Legii już wiedzą, ale nie powiedzą. Ale Dariusz Wdowczyk odejdzie. Po zakończeniu sezonu
- Pytania dotyczące mojej dymisji powtarzają się od jakiegoś czasu. Pewne sprawy z zarządem Legii zostały już uzgodnione. Jednak nie chcę ich teraz zdradzać - powiedział po meczu trener Dariusz Wdowczyk.
Mistrzowie Polski dograją sezon w dotychczasowym składzie - tak zawodniczym, jak i szkoleniowym. Potem Wdowczyk odejdzie. Najprawdopodobniej jego następcą zostanie Wojciech Stawowy, obecnie prowadzący Arkę Gdynia, którą czeka prawdopodobnie degradacja z ekstraklasy z powodu zarzutów korupcyjnych wobec klubu. Gdyby koncepcja ze Stawowym nie wyszła - możliwe jest zatrudnienie w Legii szkoleniowca z zagranicy.
źródło:gazeta.pl
No i stało się. Błędy pychy Wdowca i całej tej bandy w ległej he he.. Super.
Tylko po co pcha się tam Pan Wojtek Stawowy?
Z konferencji prasowej na Reymonta po meczu z Kolejorzem:
[i]Dziennikarz:
- Panie trenerze, czy widzi pan sens dalszej pracy z drużyną?
Adam Nawałka:
- Oczywiście, że widzę sens, dlatego będziemy w dalszym ciągu pracować.[/i]
Żeby się pan milicjant nie zdziwił :)
Z konferencji prasowej po meczu Legii w Zabrzu.
==
[i]Dziennikarz:
- Jak pan w kontekście ostatnich wyników widzi swoją przyszłość na Łazienkowskiej?
Dariusz Wdowczyk:
- Mamy ustalenia z szefami klubu, ale ich nie ujawnię. Pewne sprawy zostaną jednak postanowione.[/i]
Liczby Legii
63
tylu piłkarzy przewinęło się przez Legię od 9 kwietnia 2004 r.
39
tylu przyszło do klubu, odkąd zarządza nim ITI
5
tyle milionów euro wydano na piłkarzy. Najwięcej - 700 tys. - kosztował Marcin Burkhardt
3
tyle milionów euro wpłynęło ze sprzedaży zawodników. Najwięcej - prawie 2 mln - zapłacił Celtic Glasgow za Artura Boruca
To do przemyślenia tym, którzy twierdzą, że prowadzimy zła politykę transwerową. Nie twierdzę, że prowadzimy dobrą, ale nie jest najgorzej. Przypominam, że od Legii dzielą nas w tabeli dwa punkty
Trener Wisły niedługo pożegna się z pracą
Przez niekompetencję i niezdecydowanie Adama Nawałki krakowska Wisła po raz pierwszy od dziewięciu lat nie awansuje do europejskich pucharów. Prezes Marcin Heler planuje już dymisję szkoleniowca, który kompletnie nie radzi sobie z drużyną i jej składem.
Takiego chaosu jeszcze nie było. Jacob Burns podaje piłkę wprost do przeciwników, bo nie rozumie się z kolegami. Radosław Sobolewski miota się po boisku, bardziej szukając zwady, niż myśląc o grze. Konrad Gołoś biega wszędzie, tylko nie po lewym skrzydle, gdzie najlepiej się czuje. Do tego w ataku grają sami pomocnicy. Tak wygląda Wisła Kraków według Adama Nawałki. Biała Gwiazda idzie na dno. Nawet bramki nie potrafi strzelić.
Wszystkie pomysły Nawałki okazały się niewypałami. Najpierw wymyślił, że zrobi z Konrada Gołosia skrzydłowego. Wyszedł z tego wielki klops. "On nie nadaje się na bok pomocy. Brakuje mu dobrego dośrodkowania z lewej strony" - ocenia w rozmowie z "Faktem" były znakomity piłkarz Grzegorz Mielcarski.
Wisła nie strzela bramek, ale trener nie daje grać skutecznemu Branko Radovanoviciowi. Serb musi zdobywać gole w meczach rezerw. I robi to bardzo często. "Skoro nie udaje się innym trafiać do siatki, to na pewno warto postawić na Branko" - podpowiada "Mielcar". Trener woli jednak wystawić w pierwszej linii... pomocników.
Dlatego na boisku pojawiają się Jean Paulista, Marek Penksa czy Tomasz Dawidowski, którzy w tym sezonie strzelili łącznie trzy gole. Zrozpaczony Paweł Brożek już sam nie wie, jak ustawić się na boisku, aby dostać dobre podanie od kolegów.
Dziwna polityka kadrowa to zresztą specjalność Nawałki. Kilka lat temu szalony trener, a raczej zwykły niemota, odesłał do rezerw Tomasza Frankowskiego. Jednego z najskuteczniejszych zawodników w historii Białej Gwiazdy. Wtedy też oglądanie meczów Wisły stało się wielką katorgą dla kibiców. Robiąc z Nawałki trenera, prezes Bogusław Cupiał popełnił wielki błąd. Najwyższy czas, aby go naprawił. Wtedy być może na boisko wybiegną najlepsi, a Biała Gwiazda zacznie strzelać gole.
Prezes Zagłębia Lubin Robert Pietryszyn przystąpił do propagandowej ofensywy. Zadeklarował "koniec czasów leśnych dziadków".
Trener Michniewicz przygotowuje drużynę lubińskiego Zagłębia do piątkowego meczu z ŁKS-em. Pod znakiem zapytania stoi występ Michała Chałbińskiego. Najlepszy strzelec zespołu leczy uraz stawu skokowego i na razie nie może trenować.
Tymczasem prezes klubu Robert Pietryszyn przystępuje do ofensywy medialnej.
- W polskiej piłce nożnej idzie teraz czas młodych, oderwanych od tak zwanych leśnych dziadków. To czas ludzi, którzy potrafią przenosić do futbolu zasady panujące w biznesie - deklaruje.
Podczas ostatniego meczu w Lubinie - z Groclinem - po raz pierwszy od pięciu lat działała tablica świetlna na stadionie. Obok wyniku wszystkich zafrapowała widniejąca na niej nazwa ekipy gospodarzy - KGHM Zagłębie. Wszyscy uznali jednak, że holding pojawił się tuż obok
Zagłębia przez pomyłkę. Ale to nieprawda. Bo wkrótce miedziowy klub będzie właśnie nosił nazwę KGHM Zagłębie.
- Mamy taki plan, by wdrożyć tę zmianę jeszcze w tym roku. Właściciel klubu po interpretacji badań marketingowych uznał, że przeciętny Polak, który nie interesuje się
piłką nożną, nie wie, że holding jest właścicielem Zagłębia. KGHM chce by nazwa firmy "biegała" po mediach - wyjaśnia Robert Pietryszyn, prezes Zagłębia.
Kto wie, czy ruch szefów miedziowego klubu, to nie odpowiedź na działania lidera ekstraklasy GKS-u Bełchatów. Tam człon BOT dołożono do nazwy klubu już ponad rok temu.
- Czy nie obejdzie się bez protestów fanów Zagłębia?
- Nie sądzę. Bez pieniędzy KGHM-u nie byłoby tego miasta. Holding jest w nie wrośnięty.
- Złośliwi mówią, że fuchę w KGHM-ie dostał Pan dzięki partyjnym znajomościom.
- Nigdy nie ukrywałem swoich sympatii politycznych. Dawno odszedłem od działalności partyjnej i skupiłem się na biznesie. Co mogę więcej powiedzieć? To chyba dobrze, że ktoś znał takiego Pietryszyna, który przyszedł, wykorzystał swoją wiedzę i zrobił porządek w klubie. Szefowie KGHM-u raczej źle na tym nie wyszli.
- Po każdych wyborach do klubu przychodzi nowa miotła. Nie obawia się Pan, że niebawem podzieli los poprzedników?
- Cóż, jeśli tak się stanie, to będę tylko współczuł nowym władzom, które tak jak ja będą ruszały się po omacku. Stworzyłem solidne podstawy funkcjonowania klubu, a do tej pory tego brakowało. Jeśli ktoś to będzie chciał zniszczyć, to co będę mógł zrobić? Zresztą nigdy nie twierdziłem, że chcę być dożywotnio działaczem piłkarskim.
- Nie chce Pan? Kierowanie takim klubem to chyba przyjemna sprawa? Wypłacalna spółka, publiczne pieniądze...
- Oj, to nie tak. Po pierwsze, państwo ma w KGHM-ie tylko 44 proc. udziałów. Właściciele Łęcznej czy Bełchatowa w całości należą do państwa i nikt im tego nie wypomina. Po drugie - to nie są żadne publiczne pieniądze. Dochód generowany przez KGHM nie wchodzi w skład krajowego budżetu. To są pieniądze spółki, a ta wydawać je może tak, jak jej się podoba. Zagłębie Lubin jest jedną z wizytówek spółki. Spełnia przede wszystkim rolę marketingową. Jak widać - z niezłym skutkiem.
- Zagłębiem kieruje Pan od sierpnia. Początki były ciężkie?
- Bardzo. Przez pierwsze trzy tygodnie żałowałem tej decyzji. W klubie brakowało dokumentacji. Nie było wiadomo, kto za co odpowiada. Sporo czasu zajęło, zanim to wszystko wyprostowałem.
- Przychodząc do Zagłębia, zdawał Pan sobie sprawę, że klub jest umoczony w aferę korupcyjną?
- Wiedziałem ogólnie o korupcji. Zresztą do tej pory nie dostałem żadnej oficjalnej informacji od prokuratury czy wydziału dyscypliny, że miedziowi mają coś na sumieniu.
- Arkę i Łęczną zawieszono. Podobno jesteście następni w kolejce.
- Dziwię się, że nie bronią swojego imienia. Karanie klubów jest dla mnie nieporozumieniem. Nie chcę mówić w imieniu tamtych zespołów. Ale jako szef Zagłębia pytam, czy u mnie pracują obecnie te osoby, które podobno kupowały mecze? Nie. A skoro jesteśmy w czubie tabeli, to najwyraźniej na to zasługujemy.
- Ale gdyby nie ten proceder, to pewnie nie gralibyście w ekstraklasie.
- To gdybologia, a gdybologia nie jest nauką. Klub nie ma głowy i rąk, mają je ludzie, którzy kupowali mecze. Z księgowości nie wynika, że w Zagłębiu był specjalny budżet na kupowanie spotkań. Dwie lub trzy osoby być może uczyniły sobie z tego sposób na życie, a my teraz mamy cierpieć?
- Gdy kupuje się dom obciążony hipoteką, trzeba spłacić długi poprzedników
- Mam lepsze porównanie. Prezes firmy produkującej krzesła przez lata brał w łapę, oszukiwał, kradł. Zatrzymuje go policja. Czy za to zamyka się zakład, karząc jednocześnie akcjonariuszy i pracowników? Nie. W polskim prawie spółka nie ponosi odpowiedzialności za postępowanie ludzi w niej zatrudnionych.
- Czyli jeśli PZPN was ukarze...
- To wystąpimy na drogę sądową.
- W takim razie jak karać za korupcję?
- Trzeba zastosować metodę grubej kreski w stosunku do klubów. Rozliczyć ludzi, zbudować odpowiednie procedury, żeby na przyszłość był spokój. A jak resocjalizacja nie pomoże, to dopiero wtedy wyrzucać ze struktur związkowych.
[Słowo Polskie, Gazeta Wrocławska]
Bełchatów przygotowuje się do wizyty na Kałuży [b]GKS Bełchatów - Widzew Łódź 3:3 (0:2)[/b]
W meczu sparingowym rozegranym dziś w Gutowie Małym lider Orange Ekstraklasy GKS Bełchatów zremisował z Widzewem Łódź 3-3 (0-2).
Bramki: Marcin Truszkowski 55, Carlos Yaír Costly Molina 75, 80 - Saša Bogunović 2, 28, Jakub Rzeźniczak 84
GKS Bełchatów:
(I połowa) Lech - Marciniak, Pietrasiak, Magdoń, Popek - Wróbel, Strąk, Jarzębowski, Garguła, Chwalibogowski - Ujek.
(II połowa) Sapela - Tosik, Grodzicki, Cecot, Komorowski - Truszkowski, Hinc (52 Zawodziński), Marciniak, Chwalibogowski - Nowak, Costly Molina.
źródło: PAP / gks.bot.pl
Ryszard Krauze osobiście namawia Stawowego do odrzucenia oferty ITI i pozostania w Arce
Wydział Dyscypliny PZPN ma w czwartek zdegradować Arkę Gdynia, ale właściciel klubu Ryszard Krauze jest bliski przekonania trenera Wojciecha Stawowego, aby ten poprowadził zespół w II lidze.
Do spotkania Krauzego ze Stawowym doszło przed świętami. Szef firmy Prokom, która jest właścicielem Arki, namawiał Stawowego, aby ten - nawet jeśli Arka będzie zdegradowana - odrzucił ofertę Legii i został w Gdyni.
- Rozmowa z panem Krauze była konstruktywna, spotkałem go po raz pierwszy i od razu przekonałem się, jak konkretne plany ma wobec Arki. Trudno o tym mówić w tak trudnym momencie, ale nie zdziwię się, jeśli w ciągu kilku najbliższych lat Arka zaatakuje europejskie puchary - mówi "Gazecie" Wojciech Stawowy, a jego słowa są dużym zaskoczeniem, bo do tej pory wydawało się, że Krauze nie myśli o sukcesach Arki.
- Priorytetem byli zawsze koszykarze Prokomu i turniej tenisowy w Sopocie, ale wygląda na to, że prezesowi zależy również na sukcesach piłkarzy z Gdyni. Choć na razie tylko w Polsce - powiedział nam jeden z pracowników firmy Prokom.
Czy Krauze przekonał Stawowego do pozostania w Gdyni, nawet jeśli Arka będzie zdegradowana?
- Konkretne decyzje jeszcze nie zapadły, ale nie przeraża mnie wizja prowadzenia Arki w II lidze. To zależy jednak od wielu rzeczy i nie chodzi mi wcale o nowy kontrakt (Stawowy ma zarabiać więcej niż w I lidze - red.). Priorytetem byłoby dla mnie utrzymanie składu drużyny, którą z mozołem budowałem - dodaje trener Arki, który podkreśla, że jego przejście do Legii od nowego sezonu to tylko fakt medialny. - Czytam te wszystkie artykuły, ale proszę mi wierzyć - nikt z Legii się ze mną nie kontaktował - zapewnia.
Zamieszana w korupcję Arka jest zawieszona od trzech tygodni, piłkarze nie rozegrali już czterech spotkań, ale w czwartek sytuacja ma się zmienić.
- Wolelibyśmy uniknąć degradacji, ale firma Prokom wymaga szybkiego zakończenia sprawy. Wygląda na to, że poddamy się karze degradacji do II ligi, zwłaszcza że są perspektywy, że już po roku, przy zachowaniu obecnego budżetu, wrócimy do ekstraklasy - powiedział nam jeden z członków rady nadzorczej gdyńskiego klubu.
Źródło: gazeta.pl
Khalid Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Trener Wisły niedługo pożegna się z pracą
>
>
(...)
Khalid: to Twój tekst? nie ma źródła...
ciekawie piszesz o sąsiadce :D
Fabiański trafi do słynnej Barcelony?
To może być najbardziej spektakularny transfer w polskiej piłce od przejścia Tomasza Kuszczaka do Manchesteru United. Łukasz Fabiański znalazł się na celowniku Barcelony. Trener Katalończyków Frank Rijkaard oglądał bramkarza Legii na wideo i chce, żeby "Fabian" trafił na Nou Camp.
Rijkaard miał okazję dowiedzieć się więcej szczegółów na temat młodego golkipera. Do wczoraj na stażu w Barcelonie był asystent Leo Beenhakkera, Dariusz Dziekanowski. Kontakty z katalońskim klubem utrzymuje także Frans Hoek. Trener bramkarzy w reprezentacji Polski pracował w Barcy, gdy ten klub prowadził Louis van Gaal.
Bramkarz Legii znalazł się na celowniku kilku klubów, jednak szczytem marzeń dla Fabiańskiego byłby transfer do Barcelony. Rijkaard ma dla Polaka dwie opcje - jeśli "Fabian" nie będzie bramkarzem numer jeden, kataloński klub wypożyczy go do innego zespołu Primera Division.
Źródło: FAKT
Merano Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Prezes Zagłębia Lubin Robert Pietryszyn
> przystąpił do propagandowej ofensywy.
> Zadeklarował "koniec czasów leśnych
> dziadków".
>
> Trener Michniewicz przygotowuje drużynę
> lubińskiego Zagłębia do piątkowego meczu z
> ŁKS-em. Pod znakiem zapytania stoi występ
> Michała Chałbińskiego. Najlepszy strzelec
> zespołu leczy uraz stawu skokowego i na razie nie
> może trenować.
>
> Tymczasem prezes klubu Robert Pietryszyn
> przystępuje do ofensywy medialnej.
>
> - W polskiej piłce nożnej idzie teraz czas
> młodych, oderwanych od tak zwanych leśnych
> dziadków. To czas ludzi, którzy potrafią
> przenosić do futbolu zasady panujące w biznesie
> - deklaruje.
>
> Podczas ostatniego meczu w Lubinie - z Groclinem -
> po raz pierwszy od pięciu lat działała tablica
> świetlna na stadionie. Obok wyniku wszystkich
> zafrapowała widniejąca na niej nazwa ekipy
> gospodarzy - KGHM Zagłębie. Wszyscy uznali
> jednak, że holding pojawił się tuż obok
> Zagłębia przez pomyłkę. Ale to nieprawda. Bo
> wkrótce miedziowy klub będzie właśnie nosił
> nazwę KGHM Zagłębie.
>
> - Mamy taki plan, by wdrożyć tę zmianę jeszcze
> w tym roku. Właściciel klubu po interpretacji
> badań marketingowych uznał, że przeciętny
> Polak, który nie interesuje się
> piłką nożną, nie wie, że holding jest
> właścicielem Zagłębia. KGHM chce by nazwa
> firmy "biegała" po mediach - wyjaśnia Robert
> Pietryszyn, prezes Zagłębia.
>
> Kto wie, czy ruch szefów miedziowego klubu, to
> nie odpowiedź na działania lidera ekstraklasy
> GKS-u Bełchatów. Tam człon BOT dołożono do
> nazwy klubu już ponad rok temu.
>
> - Czy nie obejdzie się bez protestów fanów
> Zagłębia?
>
> - Nie sądzę. Bez pieniędzy KGHM-u nie byłoby
> tego miasta. Holding jest w nie wrośnięty.
>
> - Złośliwi mówią, że fuchę w KGHM-ie dostał
> Pan dzięki partyjnym znajomościom.
>
> - Nigdy nie ukrywałem swoich sympatii
> politycznych. Dawno odszedłem od działalności
> partyjnej i skupiłem się na biznesie. Co mogę
> więcej powiedzieć? To chyba dobrze, że ktoś
> znał takiego Pietryszyna, który przyszedł,
> wykorzystał swoją wiedzę i zrobił porządek w
> klubie. Szefowie KGHM-u raczej źle na tym nie
> wyszli.
>
> - Po każdych wyborach do klubu przychodzi nowa
> miotła. Nie obawia się Pan, że niebawem
> podzieli los poprzedników?
>
> - Cóż, jeśli tak się stanie, to będę tylko
> współczuł nowym władzom, które tak jak ja
> będą ruszały się po omacku. Stworzyłem
> solidne podstawy funkcjonowania klubu, a do tej
> pory tego brakowało. Jeśli ktoś to będzie
> chciał zniszczyć, to co będę mógł zrobić?
> Zresztą nigdy nie twierdziłem, że chcę być
> dożywotnio działaczem piłkarskim.
>
> - Nie chce Pan? Kierowanie takim klubem to chyba
> przyjemna sprawa? Wypłacalna spółka, publiczne
> pieniądze...
>
> - Oj, to nie tak. Po pierwsze, państwo ma w
> KGHM-ie tylko 44 proc. udziałów. Właściciele
> Łęcznej czy Bełchatowa w całości należą do
> państwa i nikt im tego nie wypomina. Po drugie -
> to nie są żadne publiczne pieniądze. Dochód
> generowany przez KGHM nie wchodzi w skład
> krajowego budżetu. To są pieniądze spółki, a
> ta wydawać je może tak, jak jej się podoba.
> Zagłębie Lubin jest jedną z wizytówek
> spółki. Spełnia przede wszystkim rolę
> marketingową. Jak widać - z niezłym skutkiem.
>
> - Zagłębiem kieruje Pan od sierpnia. Początki
> były ciężkie?
>
> - Bardzo. Przez pierwsze trzy tygodnie
> żałowałem tej decyzji. W klubie brakowało
> dokumentacji. Nie było wiadomo, kto za co
> odpowiada. Sporo czasu zajęło, zanim to wszystko
> wyprostowałem.
>
> - Przychodząc do Zagłębia, zdawał Pan sobie
> sprawę, że klub jest umoczony w aferę
> korupcyjną?
>
> - Wiedziałem ogólnie o korupcji. Zresztą do tej
> pory nie dostałem żadnej oficjalnej informacji
> od prokuratury czy wydziału dyscypliny, że
> miedziowi mają coś na sumieniu.
>
> - Arkę i Łęczną zawieszono. Podobno jesteście
> następni w kolejce.
>
> - Dziwię się, że nie bronią swojego imienia.
> Karanie klubów jest dla mnie nieporozumieniem.
> Nie chcę mówić w imieniu tamtych zespołów.
> Ale jako szef Zagłębia pytam, czy u mnie
> pracują obecnie te osoby, które podobno
> kupowały mecze? Nie. A skoro jesteśmy w czubie
> tabeli, to najwyraźniej na to zasługujemy.
>
> - Ale gdyby nie ten proceder, to pewnie nie
> gralibyście w ekstraklasie.
>
> - To gdybologia, a gdybologia nie jest nauką.
> Klub nie ma głowy i rąk, mają je ludzie,
> którzy kupowali mecze. Z księgowości nie
> wynika, że w Zagłębiu był specjalny budżet na
> kupowanie spotkań. Dwie lub trzy osoby być może
> uczyniły sobie z tego sposób na życie, a my
> teraz mamy cierpieć?
>
> - Gdy kupuje się dom obciążony hipoteką,
> trzeba spłacić długi poprzedników
>
> - Mam lepsze porównanie. Prezes firmy
> produkującej krzesła przez lata brał w łapę,
> oszukiwał, kradł. Zatrzymuje go policja. Czy za
> to zamyka się zakład, karząc jednocześnie
> akcjonariuszy i pracowników? Nie. W polskim
> prawie spółka nie ponosi odpowiedzialności za
> postępowanie ludzi w niej zatrudnionych.
>
> - Czyli jeśli PZPN was ukarze...
>
> - To wystąpimy na drogę sądową.
>
> - W takim razie jak karać za korupcję?
>
> - Trzeba zastosować metodę grubej kreski w
> stosunku do klubów. Rozliczyć ludzi, zbudować
> odpowiednie procedury, żeby na przyszłość był
> spokój. A jak resocjalizacja nie pomoże, to
> dopiero wtedy wyrzucać ze struktur związkowych.
>
>
>
Mam nadzieję Panowie, że słowa prezesa Zagłębia Lubin SSA trafią do Was w kwestii wydawania tzw. "publicznych" pieniędzy przez klub. Ujął to Pan Pietryszyn krótko i treściwie. Piszę o tym, bo temat ten był w przeszłości kilkukrotnie tematem polemik i sporów.
Do mnie trafiły przede wszystkim słowa:
> - Ale gdyby nie ten proceder, to pewnie nie
> gralibyście w ekstraklasie.
>
> - To gdybologia, a gdybologia nie jest nauką.
> Klub nie ma głowy i rąk, mają je ludzie,
> którzy kupowali mecze. Z księgowości nie
> wynika, że w Zagłębiu był specjalny budżet na
> kupowanie spotkań. Dwie lub trzy osoby być może
> uczyniły sobie z tego sposób na życie, a my
> teraz mamy cierpieć?
>
> - Gdy kupuje się dom obciążony hipoteką,
> trzeba spłacić długi poprzedników
>
> - Mam lepsze porównanie. Prezes firmy
> produkującej krzesła przez lata brał w łapę,
> oszukiwał, kradł. Zatrzymuje go policja. Czy za
> to zamyka się zakład, karząc jednocześnie
> akcjonariuszy i pracowników? Nie. W polskim
> prawie spółka nie ponosi odpowiedzialności za
> postępowanie ludzi w niej zatrudnionych.
>
> - Czyli jeśli PZPN was ukarze...
>
> - To wystąpimy na drogę sądową.
>
Skrajny przykład obłudy.
Nie karze się jednocześnie akcjonariuszy, pracowników, ale to co zakład zyskał w drodze oszustwa powinno odebrane...
Skoro zaczyna się od nowa, jak usiłuje sugerowac pan prezes, to należało założyć NOWY KLUB i zacząć uczciwą drogę awansu od najniższej ligi...
To pokazuje jakiej klasy prezesa ma Zagłębie Lubin.
A co do "czystości" pracowników... zdaje się zę p. Ujek się przyznał do branie pieniędzy? To czemu, skoro klub taki czysty i nieskazitelny, dalej gra?
A co do pieniędzy wszystkich podatników inwestowanych w klub, pozostaję przy swoim zdaniu. Nie jest to w porządku. Niezależnie od tego, ćzy to Zagłebie Lubin czy GKS BOT.
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)