Pierwszy mecz bez bólu .
Pelle van Amersfoort z Cracovii przez ostatnie tygodnie grał z urazem, którego doznał poza boiskiem. Wreszcie ma go za sobą.
Po wrześniowej przerwie na mecze kadry okazało się, że Pelle van Amersfoort, podstawowy ofensywny pomocnik, nie jest do dyspozycji Michała Probierza. Trener sugerował nawet, że Holender może wypaść ze składu na kilka tygodni. Jak się okazało, uraz kolana nie był pokłosiem wydarzeń boiskowych. 23-latek doznał go w czasie wolnym, gdy pojechał na kilka dni do ojczyzny. – Doszło do tego w trakcie biegu. Może dobrze, że nie na boisku, bo mogłoby się skończyć jeszcze gorzej – mówi piłkarz. Od początku tej sytuacji towarzyszyło wrażenie szczęścia w nieszczęściu. – To, że doznałem kontuzji, było oczywiście nieszczęściem, ale szczęśliwie nie wypadłem z obiegu na dłużej. Właściwie ominęły mnie tylko dwa spotkania, a spodziewałem się nawet miesięcy pauzy. Rehabilitacja była jednak bardzo szybka – tłumaczy były gracz Heerenveen.
Choć van Amersfoort szybko wrócił na boisko, osiągnięcie normalnej dyspozycji trwało dłużej. W starciu z Górnikiem Zabrze uraz się odnowił, a po spotkaniu z Pogonią Szczecin Probierz nie ukrywał, że to jeszcze nie jest ten sam zawodnik co przed kontuzją. Holender doskonale zdaje sobie z tego sprawę. – Przed meczem z Lechią powiedziałem do fizjoterapeuty, że to pierwszy raz od kilku tygodni, gdy wchodzę na boisko bez bólu. Wytrwałem w tym stanie przez całe spotkanie. Kolano to zawsze problem dla piłkarza. Teraz wreszcie czułem się jak wcześniej i mam nadzieję, że było to widać – mówi zawodnik, który w doliczonym czasie gry ładnym strzałem głową dał Pasom wygraną.
Były młodzieżowy reprezentant Holandii notuje udane wejście do polskiej ligi. W dwunastu meczach zdobył trzy bramki i miał trzy asysty. Do tego trafił w pucharowym spotkaniu z Jagiellonią Białystok. – Wiem, że dorobek mógł być znacznie lepszy, bo pamiętam szanse, których nie wykorzystałem. Każdy jednak czasem pudłuje – podkreśla. Van Amersfoort szybko wypracował sobie w drużynie taką pozycję, że trener unika zdejmowania go z boiska, nawet gdy gra gorzej mu się układa. – Dobrze, że szkoleniowiec nie zdecydował się na zmianę, bo może nie wygralibyśmy tego meczu. Wiem, że mogę być ważny dla drużyny od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty. Codziennie czuję zaufanie szkoleniowca. Trzeba jednak na nie najpierw zasłużyć. Idzie mi w tym sezonie naprawdę dobrze – kończy van Amersfoort.
za https://www.przegladsportowy.pl/pilka-nozna/pko-ekstraklasa/cracovia/pko-ekstraklasa-cracovia-pierwszy-van-amersfoorta-mecz-bez-bolu/83y5gcc
-
-
Media o Cracovii
- Edytowany
Kapitan "Pasów": Daję z siebie maksa, ale mam jeszcze zapas .
Janusz Gol, kapitan Cracovii, niedawno przedłużył z nią kontrakt do czerwca 2022 r. Mówi nam o nowej umowie, polskiej lidze i nadziejach na ten sezon.
- Przedłużył pan ostatnio kontrakt z Cracovią do czerwca 2022 r. negocjacje były trudne?
- Nie, przeszły gładko. Spotkaliśmy się trzy razy, za ostatnim doszliśmy do porozumienia. Nie było spornych sytuacji. Sam rozmawiałem z klubem. Cieszę się, że udało się podpisać umowę na dwa lata.
- Pan chciał dwuletnią umowę?
- Tak. Klub miał początkowo inną wizję, ale doszliśmy do porozumienia. Mam nadzieję, że będzie to z korzyścią dla obu stron, że będę prezentował ten sam poziom i nikt z klubu nie pomyśli, że popełnił błąd.
- Jeśli wypełni pan kontrakt będzie to oznaczać, że rozegra pan w Cracovii cztery sezony, a więc tylko o rok mniej niż w Amkarze Perm. Cracovia to będzie ostatni klub w karierze?
- Na dzisiaj nie mogę tego powiedzieć. Będę miał prawie 37 lat, zobaczymy jak będzie.
- Wkrótce – 11 listopada – 34 urodziny. Jaki prezent chciałby pan otrzymać?
- Dwa dni wcześniej gramy w Płocku. Fajnie byłoby zdobyć komplet punktów. Musimy podejść do tego z dużym zaangażowaniem, bo tam jest trudny teren. Będziemy musieli się namęczyć.
- Czyli sam sobie pan może sprawić prezent, przy wsparciu kolegów.
- Miejmy nadzieję, że to się uda. Byłoby fajnie.
- Już z pewnej perspektywy może pan popatrzeć na przyjście do Cracovii w sierpniu ubiegłego roku. Było to ryzyko z pana strony, przychodząc do klubu z dołu tabeli?
- Myślę, że ryzyko było zawsze, ale nie chciałem o tym myśleć, że może być jeszcze gorzej. Widziałem, że mogę dać swoje umiejętności, jakość. Wyszło bardzo fajnie. Liczyłem, że pułapem będzie górna ósemka, a udało się zająć 4. miejsce. Musimy potwierdzać, że nie było ono przypadkiem.
- Narzeka się na polską ligę, czynią to eksperci, kibice. Jak pan od środka patrzy na poziom, rzeczywiście jest tak źle?
- Rewelacji nie ma. Zazwyczaj dużo jest u nas szarpanej gry, fauli, które nie powinny mieć miejsca. Wystarczy kilka razy pograć po ziemi, to ludzie się już zachwycają, a to są odrębne przypadki. Większość to siłowa gra, bieganie, dlatego ludziom gorzej się to ogląda, bo piłki wybijane są do góry, w aut.
- Nie ma dominacji jednego zespołu, jak dawniej Legii czy Wisły. Czy w związku z tym przed Cracovią jest niepowtarzalna szansa nawet na tytuł mistrzowski?
- Szansa jest zawsze. Na razie jesteśmy na dobrej drodze, mamy tyle samo punktów co Legia. Musimy do każdego spotkania podchodzić tak, jakby to był ostatni mecz, grać o zwycięstwo i zbierać punkty, by być w pierwszej ósemce, co nam się udaje. Nie możemy spuścić z tonu. Mamy szansę osiągnąć bardzo dobry wynik na koniec sezonu.
- Najmocniejsza strona Cracovii to w tej chwili determinacja i wiara we własne siły?
- Na pewno. Nasza gra nie wygląda rewelacyjnie. Bierze się to z tego, że przeciwnicy już inaczej się do nas ustawiają, grają bardziej agresywnie, stąd też gra nieraz tak wygląda, ale determinacja i wiara we własne siły są na odpowiednim poziomie, by wygrywać mecze.
- Jak pan ocenia losowanie 1/8 finału Pucharu Polski.
- Myślę, że losowanie było dobre, przeciwnik fajny, mecz u nas, zresztą będą dwa spotkania z Rakowem w odstępie kilku dni, bo potem czeka nas starcie w lidze. Musimy nastawić się też na PP.
- Trener młodzieżowej reprezentacji Polski Czesław Michniewicz napisał niedawno na Twitterze: Jak dla mnie na dziś, Janusz Gol to najlepszy piłkarz ESA. Profesura.
- Słyszałem o tym, za te słowa mogę trenerowi podziękować. Daję z siebie maksa, choć może mam jeszcze mały zapas. Staram się tę jakość utrzymywać, a nie mnie oceniać, kto jest tym najlepszym piłkarzem ekstraklasy. To będzie widać na koniec sezonu po wynikach drużyn, bo wiadomo, że sam zawodnik bez zespołu nie istnieje.
- A w rankingu piłkarzy na pańskiej pozycji, defensywnego pomocnik,a kto jest numerem jeden?
- Nie wiem… Poczekajmy do końca ligi, wtedy będę mądrzejszy.
- A środek pola Cracovii – pan, van Amersfoort i Lusiusz, jak plasuje się na tle rywali?
- Myślę, że mamy mocny środek, wskazuje na to pozycja w tabeli. Ta formacja jest ważną częścią każdego zespołu. Nie tylko od nas trzech zależą wyniki, ale dzięki temu, że środek dobrze funkcjonuje, zdobywamy punkty.
- Może się pan cieszyć swoją grą, dobrymi słowami ekspertów i kibiców o sobie, ale czy trochę snu z powiek nie spędza brak… goli.
- Wiadomo, że chciałbym coś strzelić, mam nadzieję, że będą bramki.
- Pamięta pan, kiedy ostatnio strzelił w polskiej ekstraklasie?
- …
- Było to w lutym 2012 r. w meczu ze Śląskiem w barwach Legii. Zdobył pan wtedy dwie bramki.
- Tak, przez pięć lat mnie nie było w ekstraklasie. Czekam, czekam. Byłem wyznaczany do karnych w ubiegłym sezonie, ale oddawałem piłkę. Skuteczny był Airam Cabrera i ważne było, by strzelał. Liczyło się dobro drużyny. Mogę nie zdobyć żadnej bramki do końca, jeśli zajmiemy wysokie miejsce.
- Często jest pan pytany o reprezentację Polski. Gdyby przyszło powołanie traktowałby pan tę wiadomość jako tę z gatunku science-fiction?
- Nie wiem, nie myślę o tym, skupiam się na grze dla Cracovii. Nie ma sensu się spinać.
- Selekcjoner nie tak dawno zaskoczył powołaniem Dominika Furmana. Wprawdzie młodszego od pana zawodnika, ale było to dość niespodziewane.
- Jak widać, Dominik strzelił kilka bramek, miał kilka asyst i to zaowocowało tym, że go trener dowołał. Plus dla niego. Ja robię na boisku co mogę, a reszta nie należy do mnie.
- Mówił pan, podpisując kontrakt, że chciałby pan dać coś o siebie młodym zawodnikom. Czy po zakończeniu kariery widzi pan siebie w trenerce?
- Pomysły są, ale chcę się jeszcze skupić na grze. A decyzje o mojej przyszłości zostawiam na później.
za https://gol24.pl/cracovia-kapitan-pasow-daje-z-siebie-maksa-ale-mam-jeszcze-zapas/ar/c2-14559347
******************************************************************************************************************************
Sebastian Strózik: Podejmę walkę o podstawowy skład .
Sebastian Strózik, pomocnik Cracovii, jest jednym z wygranych z ostatnich meczów „Pasów”. Bardzo chwalił go trener Michał Probierz, który wpuścił go na końcówki pucharowego starcia z Bytovią i ligowego z Lechią. Mówił, że piłkarz był cichym bohaterem meczu z gdańszczanami.
Dla 20-latka był to dopiero czwarty występ w tym sezonie w lidze.
- Bardzo miło wrócić na boiska ekstraklasy, bardzo się cieszę z tego, że dostaję szanse od trenera Probierza – mówi zawodnik. - Trochę mnie zaskoczyły słowa trenera. Fajnie, że praca, którą wykonuję na boisku została dostrzeżona przez szkoleniowca i spotkała się z miłą oceną.
Strózik chce grać coraz więcej. W ubiegłym sezonie zagrał w 20 meczach, choć w pierwszej połowie roku tylko w trzech. Zarówno wtedy, jak i jesienią często nie było go nawet w meczowej osiemnastce.
- Możliwe, że wiązało się to ze spadkiem formy – mówi pomocnik. - Nie prezentowałem aż takiego poziomu jak wcześniej. Teraz czuję się coraz lepiej, z treningu na trening nabieram pewności siebie. Mam nadzieję, że jeszcze nieraz uda mi się to udowodnić.
Strózik ma na konie jednego gola w ekstraklasie, zdobytego w meczu z Pogonią.
- Na profilu Facebooka czy Instagramie jest moje zdjęcie upamiętniające tego gola, marzy mi się, by tych bramek było więcej – mówi młody zawodnik. - By to przyjemne uczucie po strzelonym golu wracało.
W czerwcu 2018 r. „Pasy” zdobyły wicemistrzostwo Polski juniorów. Na poziomie ekstraklasy regularnie gra Sylwester Lusiusz, Strózik walczy o swoja pozycję, a Radosław Kanach występuje w I-ligowej Sandecji Nowy Sącz. Pozostali na razie przepadli.
- Przeskok z piłki juniorskiej do seniorskiej jest ogromny – komentuje tę sytuację Strózik. - W dorosłej piłce tempo gry i presja są zdecydowanie większe.
Przepis o obligatoryjnej grze młodzieżowca w zespole ekstraklasy pomaga młodym. W Cracovii tę pozycję zdominował Lusiusz, tylko dwa razy do jedenastki wskoczyli Michał Rakoczy i tyle samo razy Kamil Pestka.
- „Lucek” dobrze prezentował się w okresie przygotowawczym i trener postawił na niego od początku i jak na razie bardzo dobrze gra – ocenia Strózik. - Kibicuję mu, by tych minut miał jak najwięcej. Oczywiście będę się starał wywalczyć swą pozycję na boisku. Jeśli nie „wskoczę” za niego do składu, to może stanę obok niego. Nikt nie powiedział, że nie może grać więcej młodzieżowców. Najpierw trzeba się łapać do tej kadry meczowej.
Cracovia gra bardzo dobrze, dlatego też młodzieży trudniej wejść do składu.
- Mówi się, że zwycięskiego składu się nie zmienia – mówi zawodnik. - Mamy bardzo dobry okres, jesteśmy na 2. miejscu, gramy o wysokie cele, co najmniej o pierwszą trójkę, a może i mistrzostwo.
Skrzydła Cracovii to przede wszystkim Sergiu Hanca i Mateusz Wdowiak. Strózik, próbowany w tym miejscu w zespole ma więc wymagających konkurentów.
- Konkurencja jest bardzo silna – mówi Strózik. - Gdy jest rywalizacja można robić większe postępy. Od Sergio czy „Wdówki” mogę się wiele nauczyć, podobnie jak od napastników Rafy Lopesa, Filipa Piszczka, Tomasa Vestenicky’ego. Mam pomoc, mam do kogo się odezwać.
Strózika wiąże z Cracovią kontrakt do czerwca 2022 r. - W Cracovii podejmuję walkę, nie chcę od niej uciekać, chcę mieć satysfakcję z tego, że może wywalczę sobie miejsce w kadrze meczowej i może uda się też wywalczyć podstawową jedenastkę.
za https://gol24.pl/cracovia-sebastian-strozik-podejme-walke-o-podstawowy-sklad/ar/c2-14557517
Zimna wojna między Michałem Probierzem a Radosławem Sobolewskim trwa .
Radosław Sobolewski kontra Michał Probierz. Tak można określić najbliższe stracie ligowe Wisły Płock i „Pasów”. To konfrontacja z wielkim podtekstem.
Obaj panowie, delikatnie mówiąc, nie pałają do siebie sympatią. A geneza ich konfliktu wywodzi się z czasów wspólnej pracy w Wiśle Kraków. Probierz został trenerem „Białej Gwiazdy” w marcu 2012 r. i nie zagrzał w niej długo miejsca, pracując do 2 października owego roku. Ponieważ wyniki nie były satysfakcjonujące podał się do dymisji, która została przyjęta. Opuszczał klub w klimacie konfliktu z piłkarzami. Stosunki z szatnią Wisły były trudne dla szkoleniowca, a Sobolewski jako kapitan zespołu miał z nim na pieńku.
Probierz, będąc trenerem Jagiellonii nie podał ręki Sobolewskiemu, gdy oba zespoły spotkały się w Białymstoku, a „Sobol” objął funkcję trenera Wisły.
Potem Probierz tak komentował tę sytuację: - W piłce to, co było wczoraj, dzisiaj się nie liczy. Jest taka książka Mario Puzo, która uczy, że najważniejsza w życiu jest lojalność. Nie można robić z takich rzeczy sensacji. To są normalne koleje rzeczy. Trenerzy też się muszą szanować.
- Proszę mi wierzyć, że to bardzo dobrze o mnie świadczy, że pan Probierz nie podał mi ręki – odparowywał później Sobolewski.
Potem drogi obu panów skrzyżowały się przy okazji derbów Krakowa. Popularny „Sobol” był trenerem Wisły. „Pasy” przegrały na swoim boisku, i to dotkliwie – 1:4. Przed meczem Sobolewski spojrzał głęboko w oczy Probierza. Nie doszło do uścisku ręki obu panów.
W sobotę pewnie znowu nie dojdzie do uścisku rąk, ale tego na sto procent nie wiemy. Probierza nie można było zapytać o adwersarza na przedmeczowej konferencji prasowej. Prowadzący ją rzecznik Cracovii Przemysław Staniek stwierdził: - Prosimy o nie zadawanie personalnych pytań o trenera Radosława Sobolewskiego, bo trener Probierz nie będzie się do nich odnosił.
Probierz jednak całkowicie nie ignoruje już adwersarza. Ostatnio, po spotkaniu z Lechią, nawet stwierdził: - Czeka nas bardzo trudny mecz w Płocku, gdzie widać, że dobrą pracę wykonuje Sobolewski. Potrafi poukładać ten zespół.
Szkoleniowiec „Pasów” ma komfort wyboru zawodników przed tym spotkaniem. Wiadomo, że kontuzjowani na dłużej są Niko Datković i Daniel Pik, pozostali będą brani pod uwagę na mecz z Wisłą Płock. Szkoleniowiec ma więc spory komfort. Zwłaszcza w ofensywie, bo może brać pod uwagę Mateusza Wdowiaka, a to stwarza pole do powrotu na pozycję napastnika Rafaela Lopesa w miejsce Filipa Piszczka.
- Mamy na dwóch pozycjach znaki zapytania – mówi szkoleniowiec „Pasów”. - Jeszcze się zastanawiamy. Para stoperów: Helik - Jablonsky zostaje bo dobrze się prezentują. Aleks (Dytiatjew – przyp.) musi czekać na swoją szansę i rozumie to. Czasem ktoś korzysta na czyimś nieszczęściu.
„Pasy” znów stają przed szansą, by usiąść na fotelu lidera. Są na 2. miejscu w tabeli. W przypadku dobrego wyniku w Płocku muszą patrzeć na rezultat Legii (gra u siebie z Górnikiem). Na razie oba zespoły mają po 26 punktów, z tym, że warszawianie korzystniejsza różnicę bramek (+10, wobec +8 Cracovii).
Probierz jednak nie uważa, by liderowanie na tym etapie rozgrywek miało pierwszorzędne znaczenie.
- O tym mówiłem już na konferencjach – przypomina. - Nikogo nie interesuje liderowanie w tym momencie, nie ma znaczenia teraz czy ktoś jest pierwszy, czy nie. Najważniejszy jest koniec. Oczywiście, zawsze zawodników uczulam na to, by walczyć o jak najlepszy wynik.
Program 15. kolejki: ŁKS Łódź – Śląsk Wrocław (pt., 18), Piast Gliwice – Jagiellonia Białystok (pt., 20.30), Wisła Płock – Cracovia (s. 15), Legia Warszawa – Górnik Zabrze (s., 17.30), Wisła Kraków – Arka Gdynia (s., 20), Zagłębie Lubin – Raków Częstochowa (n., 12.30), Lech Poznań – Korona Kielce (n., 15), Lechia Gdańsk – Pogoń Szczecin (n., 17.30).
za https://gol24.pl/cracovia-zimna-wojna-miedzy-michalem-probierzem-a-radoslawem-sobolewskim-trwa/ar/c2-14563701
I całe szczęście, że nie doszło do przedmeczowej napinki w mediach, ważne aby na boisku drużyna udowodniła swoją wyższość nad rywalem .
Michal Pesković: Nowy kontrakt w tym tygodniu .
Michal Pesković w trzecim meczu z rzędu nie puścił gola. Do golkipera „Pasów’ nie można mieć pretensji o ostatnie spotkanie z Wisłą Płock. Wykonywał swą robotę perfekcyjnie, czego nie można powiedzieć o wielu jego kolegach.
- Był to taki mecz, w którym trzeba było być bardzo skoncentrowanym – mówi golkiper Cracovii. - Z uwagi na te stałe fragmenty gry. Z nich groziło na największe zagrożenie i musieliśmy bardzo czujnie bronić. Byliśmy przygotowani na to, że Wisła Płock raczej nie dopuści nas do kontrataków. Udało się nam przeprowadzić dwa, trzy. Szkoda, że Mateusz Wdowiak nie doszedł do piłki, bo byłby w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Trzeba było mozolnie budować ataki i tej cierpliwości trochę nam zabrakło. Tak jak nam mówił trener po meczu, trzeba było trochę zmieniać kierunki gry. To się nam za bardzo nie udało i dlatego nie stworzyliśmy sobie dogodnej sytuacji do zdobycia bramki.
„Pasy” wracają do Krakowa ze zdobyczą, wywieziona z trudnego terenu, o czym świadczy fakt, że miejscowi w Płocku wygrali pięć meczów, a tylko jeden przegrali. Pesković nie jest jednak zadowolony z jednego punktu.
- Nie możemy być zadowoleni po 0:0 – mówi golkiper. - Zabrakło nam chęci wygrania tego meczu i sytuacji klarownych do zdobycia bramek. Miało być wiele dośrodkowań, bo jak gramy skrzydłami, to muszą być dośrodkowania, a nie wykorzystaliśmy żadnego z nich, dlatego nie możemy być zadowoleni.
Defensywna Cracovii już po 20 minutach zmieniła się, bo kontuzjowany opuścił boisko Michal Siplak. Zastąpił go Kamil Pestka. To jednak nie wpłynęło negatywnie na poczynania krakowian.
- Nie jest to dobre na początku meczu, Kamil wszedł, nie był rozgrzany, ale poradził sobie – twierdzi Pesković. - długo już gramy ze sobą, każdy wie, co ma robić.
Pesković powiększył liczbę meczów bez puszczonej bramki w tym sezonie do sześciu. To bardzo dobry wynik.
- Tak jak mówię, każdy z nas w obronie musiał być bardzo skoncentrowany przy stałych fragmentach gry – mówi bramkarz. - Furman ma bardzo dobre dośrodkowania. Wisła na tym bazuje, tak zdobywa bramki, dobrze, że się obroniliśmy.
Przy kilku stopniach C, w sporej wilgoci, jaka unosiła się w powietrzu mało celnych strzałów na bramkę Peskovicia to mogła być dodatkowa trudność. Golkiper ma na ten temat swoje zdanie.
- Raczej nie, grałem już przy -13 stopniach, gdzie odczuwalna temperatura wynosiła -22 – mówi. - W Płocku zimno nie było.
Toczą się rozmowy w sprawie nowego kontraktu dla golkipera Cracovii.
- Tak, myślę, że w tym tygodniu uda się to przelać na papier i podpisać umowę – mówi zawodnik. - Robię swoje jestem odpowiedzialną osobą, na treningach robię to samo, niezależnie czy jestem numerem 1, 2 czy 3. To jest moja praca, lubię to.
za https://gol24.pl/cracovia-michal-peskovic-nowy-kontrakt-w-tym-tygodniu/ar/c2-14570689
Cracovia. Kamil Pestka szlifuje formę na ligę w reprezentacji .
Kamil Pestka mało gra w ekstraklasie (7 meczów w tym sezonie, tylko 2 od początku), za to w reprezentacji młodzieżowej trenera Czesława Michniewicza jest niezastąpiony. Obrońca „Pasów” jest jednak bardzo pożyteczny dla Cracovii. Gdy jest „pożar” na lewej stronie, to 21-latek spisuje się bez zarzutu.
Jak choćby w ostatnim meczu z Wisłą Płock, gdy w trybie awaryjnym musiał zastąpić kontuzjowanego Michala Siplaka. Poprzednio ratował też zespół w meczu z Jagiellonią w Białymstoku, gdy wchodził za Ołeksija Dytiatjewa. Za to w Pucharze Polski lewy obrońca gra całe spotkania.
- Na pewno lepiej grać od początku meczu, niż od 20 minuty, można się lepiej przygotować do spotkania na rozgrzewce – mówi Kamil Pestka. - Jak wchodzi się z marszu, to jest trudniej. Wiadomo, że trzeba być skoncentrowanym na sto procent. Nieważne ile, cieszę się, że gram w kolejnym meczu.
Pestkę i jego kolegów z defensywy musi cieszyć fakt, że był to trzeci mecz z rzędu bez straty bramki.
- Dominowały stałe fragmenty gry w tym meczu – opowiada Pestka. - Fajnie, że zagraliśmy na zero z tyłu. Szkoda, że w ofensywie nic nie udało się nam strzelić. Ale jesteśmy cały czas w czołówce tabeli, dystans nie jest duży do 1. lokaty, a jesteśmy jeszcze przed połową sezonu, jeszcze wiele przed nami.
Pestka poza początkiem sezonu, gdy zaczynał mecze w podstawowej jedenastce (także ten w eliminacjach Ligi Europy z DAC Dunajska Streda), miał słabszy okres. Nie grał bądź wchodził na krótki czas.
- Nie jest to łatwe jak się siedzi na ławce, ale takie sytuacje, gdy dostaje się szansę, trzeba wykorzystać – mówi. - Trzeba walczyć, innej drogi nie ma.
Reprezentacja młodzieżowa w piątek zagra wyjazdowy mecz z Bułgarią w ramach eliminacji do mistrzostw Europy. Pestka może być pewien występu od początku, bo trener Michniewicz mu ufa.
- W reprezentacji gram tak naprawdę wszystkie mecze – opowiada. - Teraz nastawiam się na ciężki mecz. Już dostaliśmy pokrótce informacje o rywalu. Bułgaria straciła tylko jedną bramkę w tych eliminacjach, nie będzie to więc łatwe spotkanie.
Polska jednak będzie faworytem, prowadzi w tabeli, mając 10 punktów w dorobku po czterech meczach.
- Sytuacja mogła być jeszcze lepsza, szkoda straconej bramki w końcówce meczu z Rosją – przypomina Pestka. - Ale też nie jest źle, mamy wszystko w swoich rękach.
Pestka, w odróżnieniu od większości swoich kolegów z Cracovii, którzy nie będą grali żadnego spotkania, będzie miał pracowitą przerwę w rozgrywkach. Po meczu eliminacyjnym reprezentacja rozegra też towarzyskie spotkanie z Czarnogórą na wyjeździe (18.11).
- Więcej takich pracowitych przerw bym sobie życzył – zapewnia Pestka.
za https://gol24.pl/cracovia-kamil-pestka-szlifuje-forme-na-lige-w-reprezentacji/ar/c2-14573275
Michał Helik: Cały czas myślę o rywalizacji .
Michał Helik, obrońca Cracovii, przyzwyczaił się do tego, że gra w podstawowym składzie. 32 mecze, jakie rozegrał w każdym z poprzednich dwóch sezonów w „Pasach”, świadczą o tym dobitnie.
Te rozgrywki też zaczął jako gracz pierwszego wyboru – od dwóch spotkań w eliminacjach Ligi Europy i meczu drugiej kolejki z ŁKS-em. Potem został ostawiony na pozycję numer 4 wśród środkowych obrońców. Na skutek kontuzji Niko Datkovicia i Ołeksija Dytiatjewa powrócił do łask i w ostatnich czterech spotkaniach był już podstawowym graczem. Trener Michał Probierz stwierdził, że nie będzie zmieniał pary stoperów i teraz to Ukrainiec będzie musiał poczekać na swoją szansę.
- Cały czas myślę o tym, że jest u nas w zespole rywalizacja – twierdzi defensor. - Trener wypowiedział się odnośnie ostatniego spotkania. Wiadomo, że każdy chce grać, ci którzy są w wyjściowej jedenastce nie chcą z niej wypaść, inni chcą do niej wejść. Rywalizujemy i to jest normalne.
Akcje Helika z pewnością rosną, bo jest on rozliczany przede wszystkim z tego, by zespół nie tracił bramek. Obrona „Pasów” dobrze funkcjonuje, nie straciła gola w trzech ostatnich meczach.
- Jak to jest oceniane, to trzeba pytać przede wszystkim trenera – mówi zawodnik. - A co do tego zero z tyłu, to wiadomo, że pracuje na to cały zespół, zawsze będę to podkreślał. Z ostatniego meczu nie jesteśmy zadowoleni, chcieliśmy bowiem wygrać. Jak się nie potrafi zwyciężyć, to trzeba zremisować i to uczyniliśmy. Szanujemy ten punkt. Jednak jest niedosyt, bo zabrakło tej strzelonej bramki. A do tej pory w tym sezonie w każdym meczu strzelaliśmy choć jednego gola.
„Pasy” są na 4. miejscu w klasyfikacji, mocno usadowiły się w ścisłej czołówce.
- Teraz nie można patrzeć na to, na którym miejscu w tabeli się jest tylko trzeba zbierać punkty – mówi piłkarz.
Porównując Cracovię tę obecną i tę sprzed roku, to widać wyraźny skok jeśli chodzi o strzelane bramki - „Pasy” zdobywają dwa razy więcej goli, z kolei jeśli chodzi o stracone bramki, to mają ich niewiele mniej niż rok temu (14 wobec 18).
- Cały czas staramy się rozwijać jako zespół i fajnie, że kroczek po kroczku idziemy do przodu, postaramy się nie zejść z tej drogi, by jeszcze poprawić wyniki – zapewnia Helik.
Obrońca wciąż szuka strzelonej bramki w tym sezonie. Najlepszy pod tym względem miał sezon 2017/18 w którym to strzelił osiem bramek. Ubiegłe rozgrywki zakończył bez trafienia.
- Każdy jak wychodzi na boisko to szuka bramki – mówi z przekonaniem Helik. - Nie napinam się na to jakoś szczególnie, jestem obrońcą. Wiadomo, każdy chce strzelać. Na razie w tym sezonie nie było mi to dane, ale mam nadzieję, że to się zmieni.
Cracovia gra na dwóch frontach – oprócz walki o najwyższe cele w lidze „Pasy” interesuje też wynik w Pucharze Polski.
- Mamy bardzo ważny mecz z Rakowem – mówi Helik. - Gramy o najwyższe cele w lidze i pucharze. W PP nie ma celów pośrednich, tylko zwycięzca coś ma. Co to za różnica, czy odpadniesz w półfinale czy ćwierćfinale? Nic z tego nie ma. Musimy eliminować kolejnych rywali.
Helik pamięta jeszcze czasy, gdy grało się dwumecze, a teraz o awansie do kolejnej rundy decyduje jeden mecz.
- Nie zaprzątam sobie tym głowy, wychodzę na boisko, by wygrać, nie kalkulować.
za https://gol24.pl/cracovia-michal-helik-caly-czas-mysle-o-rywalizacji/ar/c2-14579189
Dziś wyjątkowo temat nie dotyczący bezpośrednio piłki .
Kibice Cracovii pomagają wraz z Sergiu Hancą rumuńskiej rodzinie .
Piłkarz Cracovii Sergiu Hanca i jego żona Andrea mają wielkie serce, dlatego pomagają biednym. Wesprzeć bohatera derbów Krakowa w dobroczynnej akcji postanowiła też grupa osób skupiona w TT Cracovia, która wymyśliła akcję „SergiuKing”.
Piłkarz podjął takie zobowiązanie, że po każdym zdobytym golu pomaga ubogiej rodzinie w swojej ojczyźnie. TT Cracovia zwróciła się do kibiców „Pasów” z apelem o pomoc. Potrzebne są zabawki, ubrania, kosmetyki, artykuły szkolne, żywność z długą datą przydatności, chemia gospodarcza. Dzieci, dla których są te dary są w wieku 11, 9, 7 i 5 lat.
Paczki zaklejone i opisane SergiuKing można przywozić na stadion Cracovii przy ul. Kałuży 1 i pozostawić u ochrony.
Dary zostaną przewiezione do Rumunii dzięki pomocy prezesa Krwiodawców Cracovii Andrzeja Tychoniaka, który ma przyjaciela prowadzącego w Warszawie sklep Rumuńskie Smaki i zadeklarował on pomoc w przewozie paczek.
Zbiórka będzie prowadzona do połowy grudnia, tak aby pomoc dotarła do potrzebujących na święta.
Pomoc w formie pieniężnej można przekazywać na numer konta : 58114020040000360279266875 ( konto Stowarzyszenia „Klub Przyjaciół Cracovii) z dopiskiem „Sergiu King”.
za https://gol24.pl/kibice-cracovii-pomagaja-wraz-z-sergiu-hanca-rumunskiej-rodzinie/ar/c2-14582975
Rezerwa Cracovii udanie zakończyła rundę jesienną .
Cracovia zakończyła rundę jesienną. Mimo że nie grała ekstraklasa trener Michał Probierz nie zdecydował się na wzmocnienie rezerwy kimś z pierwszej drużyny „Pasów”. I gospodarzom przez dłuższy czas ciężko było zdominować solidnie grających trzebinian.
Najlepszą okazję do zdobycia bramki miał po kwadransie Remigiusz Biernat, który uderzał z pola karnego i trafił w słupek. Gospodarze więcej atakowali od rywali, dłużej utrzymywali się przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Goście praktycznie ani razu nie zagrozili bramce Adama Wilka.
Drugą połowę gospodarze rozpoczęli z wielkim animuszem, w 52 min ładnym strzałem popisał się Szymon Pająk, ale piłka nieznacznie minęła słupek. W 55 min z kolei strzelał Wiśniewski i był bliski pokonania bramkarza gości. Wreszcie Pająk popisał się ostrą wrzutką w pole karne, piłkę opanował Zaucha i w dużym tłoku potrafił skierować piłkę do siatki. Miejscowi szukali drugiego gola, ale np. w 70 min Zaucha został uprzedzony przez wybiegającego z bramki Tomasza Wróbla. Bardzo aktywny Zaucha był sam na sam z bramkarzem 5 min później, ale strzelił obok słupka. Pomocnik Cracovii dopiął jednak swego, finalizując podanie Michała Wiśniewskiego z prawego skrzydła i zdobywając swego drugiego gola.
Cracovia II – MKS Trzebinia-Siersza 2:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Zaucha 60, 2:0 Zaucha 77.
Cracovia II: Wilk – Zięba, Jarzynka, Bracik, Pająk – Wiśniewski (81 Vinicius), Supryn, Ożóg (65 Pituła), Malisz (89 Bała), Zaucha (85 Stachera) -Biernat (65 Matheus).
MKS: Wróbel – Gałka, Kwiecień, Kiczyński, Górka, Mrożek – Sochacki, Zybiński, Szczurek, Wierzba – Wilczek (68 Kurek).
Sędziował: Lucjan Wesołowski (Oświęcim). Żółta kartka: Malisz. Widzów: 100.
za https://gol24.pl/rezerwa-cracovii-udanie-zakonczyla-runde-jesienna/ar/c2-14584989
I doczekaliśmy się .Michal Pesković podpisał nowy kontrakt z "Pasami"
Cracovia kontynuuje politykę przedłużania umów z piłkarzami, którym wkrótce kończą się kontrakty. Po Ołeksiju Dytiatjewie, Januszu Golu i Cornelu Rapie kolejny piłkarz właśnie podpisał nowy kontrakt. To Michal Pesković. Golkiper zostanie w zespole o rok dłużej.
Dotychczasowa umowa Słowaka obowiązywała do 30 czerwca przyszłego roku. Nowy kontrakt będzie go wiązał z zespołem o rok dłużej - do 30 czerwca 2021 r. Pesković to w tej chwili postać w Cracovii niezastąpiona. Występuje w niej trzeci sezon. W obecnym zagrał w 14 z 15 meczów ligowych, tylko w pierwszym meczu sezonu ustąpił miejsca Lukasowi Hrosso, ale trener Michał Probierz chciał, by zawodnik odpoczął po meczu eliminacji Ligi Europy.
W wielu spotkaniach Pesković jest czołową postacią drużyny. 37-latek zachował w tym sezonie już aż sześć meczów z czystym kontem. Wielokrotnie ratował zespół od utraty bramek, a tylko 14 straconych goli to w dużej mierze jego zasługa.
Pesković rozegrał w "Pasach" 51 spotkań w lidze. Dwa sezony temu po tym jak jesienią siedział na ławce rezerwowych, wiosną 2018 wskoczył do bramki. W ubiegłym sezonie, też zaczął jako rezerwowy, a potem zajął miejsce w bramce, wygrywając rywalizację z Maciejem Gostomskim. Ten sezon zaczął wreszcie jako golkiper nr 1 meczami z DAC Dunajska Streda, ale pierwszy mecz ligowy opuścił, o czym była mowa wyżej.
Niedawno mówił nam o tym, że podpisze nowy kontrakt. - Robię swoje jestem odpowiedzialną osobą, na treningach robię to samo, niezależnie czy jestem numerem 1, 2 czy 3. To jest moja praca, lubię to - stwierdził bramkarz.
za https://gol24.pl/cracovia-michal-peskovic-podpisal-nowy-kontrakt-z-pasami/ar/c2-14591287
[url=https://www.facebook.com/146481272632042/posts/487747921838707/?app=fbl]https://www.facebook.com/146481272632042/posts/487747921838707/?app=fbl[/url]
Cześć, czołem! Spłodziłem podsumowanie rundy jesiennej w wykonaniu Pasów, byłbym wdzięczny o poświęcenie kilku chwil i podzielenie się spostrzeżeniami. Z góry dziękuję!
[quote='hank' pid='1407806' dateline='1574166164']
I doczekaliśmy się .Michal Pesković podpisał nowy kontrakt z "Pasami"
Cracovia kontynuuje politykę przedłużania umów z piłkarzami, którym wkrótce kończą się kontrakty. Po Ołeksiju Dytiatjewie, Januszu Golu i Cornelu Rapie kolejny piłkarz właśnie podpisał nowy kontrakt. To Michal Pesković. Golkiper zostanie w zespole o rok dłużej.
Dotychczasowa umowa Słowaka obowiązywała do 30 czerwca przyszłego roku. Nowy kontrakt będzie go wiązał z zespołem o rok dłużej - do 30 czerwca 2021 r. Pesković to w tej chwili postać w Cracovii niezastąpiona. Występuje w niej trzeci sezon. W obecnym zagrał w 14 z 15 meczów ligowych, tylko w pierwszym meczu sezonu ustąpił miejsca Lukasowi Hrosso, ale trener Michał Probierz chciał, by zawodnik odpoczął po meczu eliminacji Ligi Europy.
W wielu spotkaniach Pesković jest czołową postacią drużyny. 37-latek zachował w tym sezonie już aż sześć meczów z czystym kontem. Wielokrotnie ratował zespół od utraty bramek, a tylko 14 straconych goli to w dużej mierze jego zasługa.
Pesković rozegrał w "Pasach" 51 spotkań w lidze. Dwa sezony temu po tym jak jesienią siedział na ławce rezerwowych, wiosną 2018 wskoczył do bramki. W ubiegłym sezonie, też zaczął jako rezerwowy, a potem zajął miejsce w bramce, wygrywając rywalizację z Maciejem Gostomskim. Ten sezon zaczął wreszcie jako golkiper nr 1 meczami z DAC Dunajska Streda, ale pierwszy mecz ligowy opuścił, o czym była mowa wyżej.
Niedawno mówił nam o tym, że podpisze nowy kontrakt. - Robię swoje jestem odpowiedzialną osobą, na treningach robię to samo, niezależnie czy jestem numerem 1, 2 czy 3. To jest moja praca, lubię to - stwierdził bramkarz.
za https://gol24.pl/cracovia-michal-peskovic-podpisal-nowy-kontrakt-z-pasami/ar/c2-14591287
[/quote]
Cieszy to, że zaczynamy w Klubie doceniać tych, którzy decydują o kształcie Cracovii!!!
Wisła dostała od Miasta ponad 500 milionów złotych więcej niż Cracovia, co świadczy o tym jak dużym nadużyciem w stosunku do prawdy jest wypowiedź T. Jażdżynskiego.
https://dziennikpolski24.pl/cracovia-kontratakuje-i-wlacza-sie-do-konfliktu-wisly-sa-z-ts-wisla-echa-wywiadu-z-tomaszem-jazdzynskim/ar/c2-14594245
Szkoda, że dopiero teraz wydano to oświadczenie , ukazujące całą perfidię , kłamstwa i pomówienia "towarzyszy" ale lepiej póżno niż wcale .
Jak się kur.wę odcięło od klientów, to i kasy brak:D
Rubio: Trenowałem i grałem z chorobą nie wiedząc, jak groźny to wirus .
Cracovia. Ruben Lopez Huesca, czyli „Rubio”, hiszpański piłkarz Cracovii, opowiada o zmaganiach z zapaleniem opon mózgowych, które wyłączyło go z gry i treningów na wiele tygodni. Teraz chciałby wrócić do składu „Pasów”.
- Po tygodniach walki ze skutkami choroby, w końcu wrócił Pan do gry. Na razie wystąpił Pan w meczu rezerw, ale powrót do ekstraklasowego grania chyba coraz bliżej?
- Chciałem nabrać trochę czucia piłki, zobaczyć, jak się będę prezentował po tej przerwie. I złapać nieco rytmu meczowego. Zagrałem jedną połowę w meczu rezerw ze Słomniczanką, wydaje mi się, że było w porządku. Ważne, że wróciłem do meczowej rywalizacji.
- Trochę jeszcze brakuje panu do optymalnej formy fizycznej? Trzeba przyznać, że miał pan ogromnego pecha, bo choroba pojawiła się w momencie, gdy powoli przecierał pan sobie drogę do składu.
- To był rzeczywiście pech, bo dopiero co strzeliłem wtedy swoją pierwszą bramkę dla Cracovii. Ale tak to już jest – nigdy człowiek nie wie, co go spotka kolejnego dnia w życiu. To prawda, że potrzebuję jeszcze trochę czasu, by wrócić do stuprocentowej dyspozycji. Miałem jednak szczęście, że mogłem popracować nad tym odpowiednio w trakcie tej przerwy na mecze reprezentacji. Sztab przygotował dla mnie specjalny plan treningowy, z dwoma treningami dziennie. Już od dłuższego czasu pracuję według takiego schematu. Czuję, że moja forma idzie w górę.
- Czyli ma pan teraz reżim treningowy nie gorszy, niż w letnim okresie przygotowawczym?
- Dokładnie. Trenuję ciężko, sporo biegam, pracuję nad przygotowaniem fizycznym. Dzięki temu czuję się coraz lepiej.
- Zachorował pan pod koniec sierpnia. Czy teraz, z perspektywy czasu, ma pan podejrzenia, skąd ten wirus mógł się przyplątać?
- Ani ja, ani lekarze tak dokładnie nie wiemy, jak to się stało, że się zaraziłem tą chorobą. Ale pojawił się w organizmie wirus, powodujący zapalenie opon mózgowych. Zacząłem czuć się źle, jednak nadal trenowałem. Organizm w końcu nie wytrzymał. Również w meczu z Arką Gdynia czułem się źle, ale zagrałem te kilka minut. Chciałem pomóc drużynie. Po meczu musiałem jednak już jechać do szpitala, bo byłem w tak złym stanie.
- Czasem w przypadku zapalenia opon mózgowych nieświadomie otoczenie bagatelizuje objawy, które chory odczuwa. Mówią: boli cię głowa? Przejdzie, weź tabletkę. Ale to nie jest zwykły ból głowy.
- Wszyscy myśleliśmy, że to zwyczajny wirus grypy czy coś takiego. Cały tydzień źle się czułem, wymiotowałem. Nie wyobrażałem sobie jednak, że to może być coś tak poważnego, jak zapalenie opon mózgowych. Gdyby miał takie przypuszczenia, wcześniej bym się zgłosił do szpitala.
- Jakub Rzeźniczak z Wisły Płock, który również cierpiał ostatnio na tę samą przypadłość, narzekał, że głowa bolała go potwornie.
- Ja też zmagałem się z takim bólem cały tydzień. A już w tę sobotę przed meczem z Arką bolało mnie niesamowicie. Siedziałem tylko w szatni z głową w rękach.
- Możliwe, że wiadomość o tym, że taka choroba zaatakowała piłkarzy ekstraklasy przyczyni się pośrednio do tego, że ludzie będą mieć większą świadomość zagrożenia taką przypadłością. I nie zlekceważą ewentualnych objawów.
- Ja generalnie nie miewałem problemów ze zdrowiem. Dbałem o siebie, przestrzegałem diety. Żadnego alkoholu. Teoretycznie wszystko powinno być w porządku. A tu nagle z dnia na dzień coś takiego... Wychodzi więc na to, że takie wirusy mogą zaatakować każdego.
- Dość długo musiał pan być poddawany hospitalizacji. W dodatku w obcym kraju, gdzie nawet telewizji sobie pan nie poogląda. Chyba nuda musiała trochę doskwierać?
- Generalnie było to trochę skomplikowane, bo czasem trudno mi było zrozumieć, co lekarze do mnie mówią. Ale odwiedziła mnie mama, by potowarzyszyć mi w tym czasie w szpitalu. Dla mojej rodziny to wszystko było nieco szokujące. W końcu mieszkałem w Polsce dopiero od kilku tygodni, a nagle przytrafiło mi się coś takiego. Ale prawda jest taka, że mogło mi się to przydarzyć równie dobrze w Hiszpanii. Lekarze w szpitalu powiedzieli mi, że nie powinienem używać telefonu, nie mogłem nawet czytać. Bo to wszystko męczyłoby moją głowę. W praktyce przez ponad dwa tygodnie leżałem unieruchomiony. Muszę jednak przyznać że lekarze, którzy się mną zajmowali, byli fantastyczni. Naprawdę macie świetnych fachowców w Polsce.
- Miał Pan jakiś kontakt z Kubą Rzeźniczakiem, skoro połączyła was ta sama pechowa przypadłość?
- Nagraliśmy dla niego krótki filmik, by trochę go pocieszyć i życzyć mu siły. Na pewno też szybko dojdzie do formy, bo też jest walczakiem. Jestem pewien, że da sobie radę.
- Pański brat - Carlitos - dał radę wpaść w odwiedziny podczas tego trudnego dla pana okresu? Jak mu się wiedzie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich?
- Carlos jak najbardziej odwiedził mnie w szpitalu, kiedy jeszcze był zawodnikiem Legii Warszawa. Później jednak ten transfer do Al-Wahda FC stał się faktem i musiał już wyjechać z Polski. Teraz jest bardzo zadowolony, miasto mu się podoba, ludzie wokół bardzo o niego dbają. Carlos zapewniał mnie, że tam można żyć naprawdę komfortowo. Ludzie starają się traktować cię wspaniale. Prawda jest taka, że mają też duże pieniądze i niczego człowiekowi nie brakuje. Chętnie bym go odwiedził, ale teraz nie będzie o to łatwo.
- Czuje pan, że po tej przerwie na reprezentację będzie już pan gotowy do tego, by wrócić do składu Cracovii w ekstraklasie?
- Pracuję, by tak właśnie było. Mam nadzieję, że trener Michał Probierz będzie mógł już na mnie liczyć, bo ja bardzo chciałbym już wrócić do rywalizacji w lidze. I przede wszystkim pomóc drużynie. Na początku, gdy wznowiłem treningi, to błyskawicznie traciłem siły. Musiałem robić sobie przerwy, bo szybko czułem się zmęczony. Ale tak było tylko na początku, później zacząłem łapać formę. Teraz mogę już normalnie trenować z całym zespołem.
- Jednak w trakcie pańskiej przymusowej przerwy od gry Cracovia skonsolidowała się jako zespół, wypracowała pewien sposób gry i nie będzie łatwo wskoczyć w to wszystko z marszu.
- Zdaję sobie sprawę, że będzie trudno, bo mamy świetnych piłkarzy. Jesteśmy jednak zespołem i będę się tym cieszył niezależnie od minut spędzonych na boisku. Trener Probierz często ze mną rozmawia i muszę przyznać, że potrafi dać do zrozumienia zawodnikom, że każdy z nas jest ważny dla drużyny. Jesteśmy jednością i walczymy o ten sam cel. Na ten moment jesteśmy wysoko w tabeli, wygrywamy i chcemy, by tak pozostało przez cały sezon.
- A jak pańskie umiejętności językowe – pracuje pan nad lepszą znajomością angielskiego?
- Koledzy z zespołu mnie chwalą, że zrobiłem postępy. Wszystko wymaga trochę czasu. W szpitalu też musiałem się jakoś dogadywać po angielsku. Poza tym, wraz z Pelle van Amersfoortem i Rafą Lopesem uczęszczamy na lekcje polskiego. Nie jest łatwo, ale ważne, że próbujemy. Najtrudniejsza jest chyba wymowa, te wszystkie „sz” i „cz”… Ale z każdym językiem jest tak, że jeśli bardzo chcesz, to da się go nauczyć.
- To była wasza inicjatywa, czy pomysł klubu?
- Nasza, to dla nas ważne. Jesteśmy w końcu w Polsce i istotna jest nie tylko nauka angielskiego, ale i polskiego.
za https://gol24.pl/cracovia-rubio-trenowalem-i-gralem-z-choroba-nie-wiedzac-jak-grozny-to-wirus-rozmowa/ar/c2-14595859
David Jablonsky, obrońca "Pasów": Najbardziej cieszy mnie to, że tracimy mało bramek .
David Jablonsky przyszedł do Cracovii przed sezonem jako wolny zawodnik i praktycznie od razu wywalczył sobie miejsce w pierwszej jedenastce. Z sześciu ostatnich meczów zagrał w pięciu od początku, bo w jednym musiał pauzować za kartki. Do tego doszedł 120-minutowy występ w Pucharze Polski. Podczas reprezentacyjnej przerwy mógł trochę odpocząć.
- Tak, odpocząłem, ale też były mocne treningi – biegowe, taktyczne i „małe gry”, przygotowujące nas do meczu z Zagłębiem Lubin – opowiada zawodnik. - Ja wolę jednak grać regularnie, w tygodniowym cyklu. Zwłaszcza, że w ostatnich trzech meczach nie przegraliśmy.
Jablonsky wskoczył na dobre do składu. Zespół nie tylko nie przegrywa, ale też nie traci bramek – tak było w trzech ostatnich spotkaniach, a w ogóle w sześciu w tym sezonie.
- Dla obrońcy to najważniejsza rzecz, że przeciwnik nie zdobywa bramek – mówi Jablonsky. - Poza tym takie wyniki budują atmosferę, która w naszej drużynie jest bardzo dobra. Widać, że w defensywie nie mamy problemów.
Do połowy rundy konkurencja wśród środkowych obrońców była w Cracovii bardzo duża. Oprócz Jablonsky’ego są Michał Helik, Ołeksij Dytiatjew i Niko Datković. Ten ostatni doznał jednak poważnej kontuzji i prawdopodobnie nie zagra do końca sezonu, z kolei Dytiatjew wypadł ze składu z powodu kontuzji i musi czekać na swoją szansę. Teraz Jablonsky ma większy komfort, ale nikt mu miejsca w składzie nie da za darmo.
- Trzeba się pilnować, nie robić błędów – mówi zawodnik. - Wiadomo, że każdy chce grać, a nie siedzieć na ławce rezerwowych.
W poniedziałek o godz. 18 Cracovia zmierzy się z Zagłębiem. Jablonsky nie grał w pierwszym meczu sezonu w Lubinie.
- Nie grałem, ale oglądałem tamten mecz w telewizji – przypomina. - Uważam, że Zagłębie to bardzo dobra drużyna, mająca ciekawych zawodników. Patrzymy jednak na siebie i chcemy wygrać mecz. Mamy zamiar być wysoko w tabeli, tracimy dwa punkty do prowadzącej Legii. Podchodzimy spokojnie do rywalizacji, chcemy wygrywać mecz po meczu.
Dla Jablonsky’ego to debiutancki sezon w naszym kraju. Ma już pierwsze spostrzeżenia na temat ekstraklasy. - Gra jest bardzo twarda – zauważa. Nie ma co porównywać np. z ligą bułgarską, gdzie grałem, poza tym, uważam, że w Polsce są mocniejsze drużyny. Pasuje mi ta liga, lubię powalczyć.
Jablonsky wciąż ma niespełnione marzenie – zdobycia bramki w ekstraklasie. W sezonie 2017/18 w barwach Lewskiego Sofia zdobył 9 goli! Teraz wciąż czeka. Choć w Pucharze Polski strzelił dwie bramki Bytovii.
- Nigdy mi się jeszcze nie zdarzyło zdobyć dwóch goli w meczu o stawkę – mówi Czech. - Bardzo zależy nam na tych rozgrywkach, od finału dzielą nas trzy spotkania. To też jest nasz cel.
Reprezentacja Czech dostała się do mistrzostw Europy. Czy kadra to coś nieosiągalnego?
- Każdy zawodnik chce grać w reprezentacji – mówi Jablonsky, który ma w swoim CV jeden występ w kadrze do lat 19. - Jest dużo zawodników Slavii Praga w reprezentacji, którzy dzielnie radzą sobie w Lidze Mistrzów. Z moich kolegów w kadrze jest Ladislav Krejci. Jest bardzo duża konkurencja, ale po cichu mogę sobie myśleć o kadrze. Jak Cracovia będzie dobrze grać, to wtedy trener reprezentacji będzie częściej spoglądał na ekstraklasę. A co do Euro, to fajny byłby mecz Polski z Czechami podczas tej imprezy.
za https://gol24.pl/cracovia-david-jablonsky-obronca-pasow-najbardziej-cieszy-mnie-to-ze-tracimy-malo-bramek/ar/c2-14597525
- Edytowany
Rzadko się zdarza by jakaś polska drużyna wchodziła do finału europejskich rozgrywek pucharowych. A dokonała tego hokejowa Cracovia.
Tymczasem niektóre gazety i to krakowskie np. Gazeta Wyborcza nawet o tym nie wspomniały.
Dziennik Polski i Gazeta Krakowska publikują rekordowo długie tasiemcowe wywiady z wierchuszką po gwardyjskiego towarzystwa - najpierw 5 odcinków z Tomaszem J. (każdy na dwie strony formatu A3), a później z Robertem W. (kolejne dwa odcinki formatu A4) - a o sukcesie pasiastych hokeistów zaledwie jednorazowa wzmianka we wtorkowym króciutkim tekściku.
Temat więc przez media słabiutko nagłośniony. Dla przykładu portal interia rok temu po podobnym sukcesie GKS Katowice w tytule wymieniał nazwę klubu z Katowic co lepiej zwracało uwagę czytelników na to wydarzenie. W przypadku Pasów nazwę klubu w tytule zewnętrznym pominął.
Tak więc poziom dziennikarstwa sportowego jest w Polsce jeszcze niższy niż poziom samego sportu!.
chiwd
jak dziwka z Reymonta padnie to beda pisac w kaciku dzialkowicza
- Edytowany
[quote='farciarz2' pid='1408159' dateline='1574475543']
Rzadko się zdarza by jakaś polska drużyna wchodziła do finału europejskich rozgrywek pucharowych. A dokonała tego hokejowa Cracovia.
Tymczasem niektóre gazety i to krakowskie np. Gazeta Wyborcza nawet o tym nie wspomniały.
Dziennik Polski i Gazeta Krakowska publikują rekordowo długie tasiemcowe wywiady z wierchuszką po gwardyjskiego towarzystwa - najpierw 5 odcinków z Tomaszem J. (każdy na dwie strony formatu A3), a później z Robertem W. (kolejne dwa odcinki formatu A4) - a o sukcesie pasiastych hokeistów zaledwie jednorazowa wzmianka we wtorkowym króciutkim tekściku.
Temat więc przez media słabiutko nagłośniony. Dla przykładu portal interia rok temu po podobnym sukcesie GKS Katowice w tytule wymieniał nazwę klubu z Katowic co lepiej zwracało uwagę czytelników na to wydarzenie. W przypadku Pasów nazwę klubu w tytule zewnętrznym pominął.
Tak więc poziom dziennikarstwa sportowego jest w Polsce jeszcze niższy niż poziom samego sportu!.
[/quote]
Uderzył bym w tym przypadku w poziom krakowskiego dziennikarstwa sportowego , widzą tylko "towarzystwo" i nic więcej . No ale jeśli się tam chodziło pochlać i pożryć za darmo a może się to wkrótce skończyć to żłoba trzeba bronić , wszystkimi dostępnymi metodami .
I nie ma wytłumaczenie nawet póżna godzina zakończenia meczu - w dobie komputerów i internetu wszystko można zrobić , potrzebne tylko dobre chęci , Tych jest brak - no , bo wicie , rozumicie - nasz biedny i skrzywdzony gts .
Przestałem kupować prasę krakowską , mam dość tego dziadostwa i braku obiektywizmu .
Jakiś fajny blog się kroi na fejsie ;)
[url]https://m.facebook.com/Cracovia.blog[/url]
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)