Te czasy i ci ludzie już się nie wrócą...Wielu kibiców z czasów Romka Stebleckiego już nie ma , niestety....
-
-
Dlaczego załamała się frekwencja na hokeju ..i co możemy zrobić?
... ale wielu jeszcze zostało i są na każdym meczu ! :)
No właśnie na ogół to są Ci którzy zawsze są , czyli te 300 osób. Młodych nie widać i to jest najbardziej przykre...
To nie jest żadne tłumaczenie, że Kraków oferuje inne rozrywki niż mecze hokeja. Oferuje je, ale zwykłym mieswzkańcom i obserwatorom a nie kibicom! Jak ktoś się czuję kibicem to zawsze na pierwszym miejscu powinien postawić mecz ukochanego Klubu. A zarządowi jakby zależało na dopingu na hokeju, to poczyniliby ku temu jakieś kroki. Znam taki przykład z autopsji, gdzie klub złożył propozycję kibicom, by ci utworzyli Klub Kibica a jego członkowie mają darmowy wstęp.
Bardzo to ładne i chwalebne ale to czysta teoria.Młodzież teraz jest inna niż kiedyś.Ma swoje sprawy swoje środowiska.Może czują się kibicami ale nie niewolnikami swoich klubów.Zwłaszcza jak kluby ich lekceważą - zero informacji,reklamy, żadnej polityki w tej materii.O transferach się dyskutuje ale w zasadzie wszyscy są w czarnej dupie bo nikt nic nie wie na pewno a klub nas olewa.Jedni to znoszą lekko inni gorzej.To bywa nawet upokarzające kiedy znajomy wiślak (z tych normalnych) pyta mnie : - Ty co tam się u Was odpierdala w tym hokeju.A ja robię minę sfinksa i coś tam mruczę bo gówno wiem.Tak więc może trzymajmy się ziemi zamiast bujać w obłokach.Ja wiem tylko że klub (czyli sternicy) robią wiele żeby zniechęcić ludzi.Raz że jest ogólnie niekorzystna aura wokół klubu biorąc pod uwagę "dokonania" kopaczy nożnych to jeszcze Mistrzom Polski karze grac się na 3 piątki licząc nie wiadomo na co.Luzie nie są ślepi i widzą że z tego sukcesów nie będzie,a wszystko razem wzięte ma jakiś wpływ na frekwencję.My to możemy sobie dyskutować ale jakby klub coś zrobił żeby przyciągnąć młodzież to może by poprawiło sytuację.
pasiasty68 Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Luzie nie są ślepi i widzą że z
> tego sukcesów nie będzie,a wszystko razem
> wzięte ma jakiś wpływ na frekwencję.My to
> możemy sobie dyskutować ale jakby klub coś
> zrobił żeby przyciągnąć młodzież to może
> by poprawiło sytuację.
Czyli są sukcesy to są ludzie na trybunach? Przecież to absurd!
Kwestia cen biletów: kibice też mają mały, ale mają, wpływ na budżet klubu. Zawsze ten zysk ze sprzedaży biletów jest. A te 10 złotych (chyba 10) to jest na prawdę mała kwota jak na najwyższą ligę rozgrywek w kraju!
Jeszcze jedna sprawa: na prawdę myślicie, że brak drugiego ekstraligowego klubu w Sanoku czy Oświęcimiu decyduje o tym, że na hokej chodzi tam więcej ludzi? Myślicie, że istnieje tam tylko i wyłącznie hokej?! Jeśli nawet by i tak było, to i tak nikt nikomu nie nakazuje iść na ten mecz, skoro ktoś tego zwyczajnie nie lubi. Ludzie chodzą tam z własnej, nieprzymuszonej woli, a nie że im się nudzi! Tam na prawdę jest ten głód hokeja! Nawet na sparingach przychodzi ponad 2 tyś. ludzi. Taka TRADYCJA.
pasiasty - 100 % racji! Nie ma racjonalnego wytłumaczenia poza tym że niektórzy z nas po prostu olewają hokej!
Kibiców hokeja trzeba werbować na Kałuży. 10000 było niedawno chociaż piłkarze grają padakę. Niechby co czwarty przyszedł....
- dlaczego frekwencja się załamała? Ona się nie załamała, nie było żadnego nagłego spadku widowni. To proces powolny i ciągły. W latach osiemdziesiątych na "zwykłe" mecze przychodziło po trzy tysiące ludzi, na "niezwykłe" ponad cztery. Gdzieś od połowy lat dziewięćdziesiątych z każdym rokiem ubywało sympatyków kauczukowego krążka w sezonie zasadniczym. Sytuacja poprawiała się w miesiącach: styczeń - kwiecień. To smutne. Obecnie chodzą już tylko nieliczni, chociaż warunki są wręcz komfortowe do tych jakie panowały dawniej. Kiedyś na godzinę przed meczem było już tysiąc ludków, którzy chcieli zająć jak najlepsze miejsce do stania, by wymienić własne spostrzeżenia, by ocenić już po rozgrzewce, kto w drużynie "dziś" słabo jeździ. Ludziska żyli wynikami "biednej" Cracovii, utożsamiali się z tymi rycerzami lodu, którym zawsze pod wiatr.
Co więcej, tam na lodzie występowali przecież często ich koledzy, z którymi w dzieciństwie chodzili do szkoły, a w młodości popijali pierwsze winko. To byli chłopoki z Kazimierza, Grzegórzek..., potem także często z Nowego Targu. Ba, na samego Jaskiernię przychodziło setka jego kumpli od jabcoka i tych z Dębnik. I te krakowskie chłopoki jeździły na łyżwach najlepiej jak umiały i starały się sapramencko, bo inaczej to by się musieli wstydzić na mieście, w autobusie i tramwaju. A jak rąbnęli czerwone Zagłębie, Wielkie Podhale czy też Niezwyciężoną Polonię to byli kimś o kim się mówiło, kogo się chciało zobaczyć, zamienić z nim słowo, poklepać po ramieniu. Pasy odzwierciadlały Dawida, który walczy z Goliatem. Ludziska się utożsamiali z tymi, którzy stając na straconej pozycji podejmowali nierówną walkę. Kasa, owszem była ważna, ale nie tak ważna jak dziś. Widz to doceniał. Wszystko to, a także sto innych rzeczy, o których nie napisałem tworzyło niepowtarzalną ATMOSFERĘ wielkiego hokejowego święta jakim był prawie każdy mecz. I to dla tej atmosfery, ludkowie walili w wielkiej liczbie na halę przy Siedleckiego. Czy dziś coś zostało z tej atmosfery? Chyba tak, ale jest tego już niewiele. A skoro niewiele... to i ludzi przychodzi niewiele. I tylko wówczas gdy przychodzą decydujące mecze, w starszych kibicach rodzą się wspomnienia za tym co było, rodzi się tęsknota, pasiaste serce zaczyna znów bić mocniej... i znów krakowianie idą by śpiewać swojej Cracovii. Eh...
sawcio- pięknie to napisałeś . Eh łezka się kręci...
98 % mieszkańców Krakowa nie wie że u nich w mieście jest najlepsza drużyna hokejowa w Polsce, poza tym hokej jest adresowany i sprzedawany tylko do pasiastej Klienteli to mało - to są wyzwania dla naszego marketingu jak widać przez lata przekraczające intelektualne możliwości, a nie mówię juz organizacyjne... oczywiście zawodnicy widząc przyzwolenie kierownictwa (patrz polityka kadrowa czyli permanentne osłabianie drużyny) też mają lekko w d.u.p.i.e kibiców patrz chociażby ostatni remis z Zagłębiem, niewytłumaczalna klapa w III tercji...
dzięki sawcio za przypomnienie najwspanialszych chwil mojej młodości tzn. pokonanie niezwyciężonej Poloni (300 róż dla zawodników), pierwszego zwyciestwa nad Podhalem, i ogranie czerwonego Zagłębia... tak naprawdę jak sie zastanowię nad tymi niepowtarzalnymi emocjami to musze stwierdzić iż mimo że równo chodziłem na piłkę i hokej, to jednak hokej dostarczył mi dużo więcej pozytywnych i trudnych do zapomnienia emocji...
A czemu nie macie podwieszonego tematu o następnym meczu na stronie głównej forum? co do Marketingu, to powinniście na uczelniach o tym wspominać, dużo ludzi z Sanoka, NT, czy Oświęcimia studiuje tutaj i z chęcią przyjdą na swój mecz, a ludzie z innej części Polski też by zobaczyli hokej z chęcią...
za spadek frekwencji nie wolno winić kibiców, tak jak za spadek sprzedaży nie wolno winić klienta. problem może leżeć w atrakcyjności towaru, cenie, dystrybucji, informacji/reklamie, konkurencji - ale nie można go szukac u potencjalnego nabywcy, bo to droga do nikąd.
D.J.Cat Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Kibiców hokeja trzeba werbować na Kałuży.
> 10000 było niedawno chociaż piłkarze grają
> padakę. Niechby co czwarty przyszedł....
otóż to. w MKS brak synergii między piłką a hokejem. do biletu na piłkę dawać bilet na hokej w niezłej cenie (ba, w knajpie argumentowałem, że spokojnie możnaby je sprzedawać po normalnej cenie, byle z okazji meczu piłki). więc jest problem z dystrybucją.
problem jest też z atrakcyjnością produktu - polska liga hokeja jest nudna, ile można grać z tymi czy owymi? jak dla kibica, meczów jest trochę za dużo, a drużyn trochę za mało. i tak, to jest dyscyplina niszowa i to też problem. niemniej w ogóle nie podkreśla się, że mamy najlepszą polską drużynę ostatnich lat.
hokeja się nie reklamuje - tzn. skromnie reklamuje się przez Cracovię jako taką, która kojarzy się z dołujacą sekcją piłki nożnej. nie ma mowy o tym, że hokej to jest super atrakcyjny, szybki sport, nie ma (chyba?) tematu pt. TU JEST MISTRZ! (nawiązuję do tego, co słyszałem i widziałem w Rouen: ICI C'EST ROUEN! i wszystko jasne).
przepisy się zmieniają, np. ja do niedawna nie wiedziałem, że w playoff będą grały tylko cztery zespoły. ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że sezon zasadniczy w tym roku ma większe znaczenie i większą stawkę niż ostatnimy laty - i to trzeba jakoś uświadomić, głownie poprzez wywiady w mediach.
jednak najważniejsza moim zdaniem jest biletowa synergia piłki i hokeja.
Drużyn jest jak w sam raz, przynajmniej teraz jest bardziej wyrównany poziom niż w ubiegłym sezonie. Jest o co walczyć w każdym meczu. A co do poziomu to trzeba było jak była okazja pchać się za wszelką cenę do EBEL ligi. Przynajmniej tam były by nieporównywalnie większe pieniądze od sponsorów.A co do samej ligi wystarczy wejść na strony o tej lidze...inny swiat!
słaba reprezentacja (brak jakichkolwiek sukcesów od wielu lat), bardzo słaba liga oraz duże dysproporcje w lidze i praktycznie już na początku sezonu dominacja 1-2 zespołów nad resztą stawki (przez całe lata plus brak sukcesów poza krajem), słabość samej Cracovii przez wiele lat, czasy się zmieniły oraz kultura kibicowania również, nie wiem jak to możliwe by taki sport w Polsce stał się sportem niszowym, będącym wręcz na marginesie ...
ale rozwiązań przynajmniej w skali micro (Cracovia) jest sporo tylko trzeba chcieć, dobrym pomysłem byłoby tak na próbę zaproponowanie kibicom przyjście na mecz hokeja po okazaniu biletu z piłki (taka akcja marketingowa, by zobaczyć jak to wyjdzie) a przecież teki termin jak ostatnio 2 mecze w niedziele idealnie pasuje do jej przeprowadzenia, nie uwierzę że klubowi tak bardzo zależy na tych 2-3 tysiącach (przy 300 widzach) by nie próbować ściągnąć nawet przez większą część sezonu widowni, z której część być może na lata zostanie przy hokeju ... choć pewnie w klubie wiedzą najlepiej (wycofujemy się z hokeja, krok po kroku bo tak nikt nie zauważy a mniejszy kłopot)
Panowie o czym Wy piszecie?
Przecież dla naszych włodarzy kibice to zło konieczne, mniejsza frekwencja mniej kłopotów.
Generał już dawno stwierdził, że wpływy z biletów stanowią nic nie znaczący procent dochodów klubu.
Dopóki nie zreformujemy MKS, dopóty takie dyskusje będą czysto akademickimi.
To oczywiste, że powodem jest brak aktywnego działania marketingowego ze strony klubu. Struktury klubowe są w permanentnym paraliżu, bo mamy cara, który chce o wszystkim decydować sam, nie chce delegować prawdziwej władzy, a wszyscy poniżej Tabisza boją się podjąć jakąkolwiek decyzję. Piszę to z przykrością, i nawet nie na skutek przecieków od kumatych tylko - 'po owocach poznacie ich'. Sytuacja jest chyba porównywalna z tą w pewnej znanej prywatnej szkole, w której pracowałem kilka lat temu i wspominam to z zażenowaniem. Głośne nazwiska, szum medialny... i tyrania jednej osoby, która osobiście zwalniała sprzątaczki za samowolne zawłaszczenie komórki za kiblem na schowek na szczotki:(
Brak marketingu.... kiepski marketing... coś w tym jest.
Pomysł knura, żeby sprzedawać (a może promocyjne rozdawać ?) bilety na hokej razem z biletami na piłkę jest dobry.
No cóż.... Jutro czas na mecz :)
Co możemy zrobić? Ruszyć *yłki i iść na mecz. Ja od ponad 30 lat choć mam półtorej godziny jazdy, bo mieszkam za Krakowem- jestem na kazdym meczu! Dlatego dziwie się kibicom Pasów którzy często mają parę minut do hali, ale się **rw NIE CHCE!
Myślę, że sprawa jest mocno skomplikowana. Klubowi nie zależy na kibicach, co widać na każdym kroku. Kibice zlewają hokej co widzi właściciel, więc mocno ogranicza finansowanie. Osłabia to drużynę co z kolei zniechęca kibiców, którzy przestają przychodzić na mecze. I tak kółeczko się zamyka.
Ja rozumiem, że jest kryzys, sam prowadzę firmę i nie jest mi do śmiechu. Kryzys wymaga rozsądnego wydatkowania pieniędzy i z pokorą powinniśmy przyjąć informację o przykręceniu kurka z hokejowymi pieniążkami.
Dlaczego jednak właściciel nie szuka pieniędzy gdzie indziej, dlaczego nie dopuszcza drobnych sponsorów, którzy mogliby budżet sekcji zwiększyć do rozmiarów właściwych Mistrzowi Polski.
Strasznie mierzi mnie sytuacja, że powodzenie sekcji w danym sezonie zależy wyłącznie od humorów jednej osoby.
Nie ma tu jakiejś pracy twórczej, jakiejś strategii czy to sportowej czy marketingowej.
No przepraszam, co dwa lata pojawia się quasi strategia, MP po najmniejszych możliwych kosztach z naciskiem na oszukanie kogoś na mistrzowskiej premii.
Nie wiem czy to jest wykonalne, ale gdyby pokazać Wszechmogącemu, że przychodzi nas na mecze regularnie 1000-1500 osób, jest doping, świetna atmosfera to może przerzuciłby trochę kasy z żoninych wacików na hokej i pomyślał o rozwoju ten dyscypliny. To wszystko w całkowitym oderwaniu od piłki nożnej, bo tam wojna będzie się toczyć na zupełnie innej orbicie.
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)