[b]fenix[/b ] zapomniałem :/ To wiśnia wyjdzie w pierwszym składzie :)
-
-
Re: Jurij Szatałow - treningi sparingi taktyka
Surep1906 Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Łks nie tylko wzmoicnił się paroma zawodnikami,
> a może się wzmocnić jeszcze trenerem
> :http://www.sport.pl/pilka/1,65050,10229844,T_Mobi
> le_Ekstraklasa__Probierz_trenerem_LKS_u_.html , co
> było by na naszą niekorzyśc, wiadomo efekt
> nowej miotły jak kiedyś Lenczyk nas wyciągnął
> po 2:6
My mamy wygrywać a nie liczyć na fart .. zmieniliśmy 18 zawodników! mamy rozgrywającego! Więc o co chodzi :) Mamy wygrywać i koniec!!! NIE CHCE JUŻ LICZYĆ NA FART !! KONIEC STRESÓW ALBO GRAMY ALBO WYPAD Z LIGI!
ja tu nie mówię, o liczeniu na fart, chciałbym żeby Pasy teraz 4 pkt w dwóch meczach u siebie zgarneły , bo jak nie wygramy z łksem to podejrzewam , że prezes zwolni trenera (niestety) i zatrudni jakiegoś pseudotrenera (zważywszy , że ostatnio z rynku zniknęły nazwiska michniewicza,probierza) to nie sądzę, żeby z Polski znalazł się ktoś fachowy (były już głosy o tarasiewiczu, zaraz będą o nie wiem, Janasie? podążając bełchatwoskim tropem- Bartoszku) moim zdaniem żenada, wiem, że jedynie trenera bronią wyniki, ale wg to trener powinien minimum popracować do końca rundy jesiennej i dopiero wtedy jakieś ruchy kadrowe, bo działać teraz po przerwie na reprezentację to bezsensu, wspomniałem o Probierzu wcześniej jako o "nowej miotle", ale myślę, że i Salomon z pustego nie naleje...
Były już trener łksu w wywiadzie powiedział, że nowe nabytki nie są gotowe do gry , jak coś to dopiero za dwa tygodnie...
Podadto były trener Jagielloni dopiero jutro ,tj. wtorek rozpocznie jednostki treningowe dzisiaj było pobieranie krwi etc. więc ma po dwie jednostki dziennie licząc wtorek, środa, czwartek - w piątek jakiś rozruch, odnowa biologiczna (chociaż w tym przypadku może być o to trudno, gdyż jak powiedziano w tv, łks nie ma środków na takie cele).
co do meczu to w niedzielę , liczę na takie zestawienie :
Kaczmarek-Struna-Hosek-Radomski-Nykiel-Bartczak-Szeliga-Visnakovs-Cahalon-Ntibazonkiza-Niedzielan
W drugiej połowie najwyżej spróbować Van der Biezena za niedzielana, Dudzica za Visnakovsa, bo motorycznie obrońcy łksu są słabi, i Boljevicia za któregoś z def pomocników, chociaż szkoda, że Bodzio W. u nich nie będzie bronił bo wtedy każdy strzał z dystansu byłby mega okazją na bramkę:)
Trzeba bardzo uważać bo z koroną też przed meczem dopisaliśmy sobie 3 punkty!!! TYLKO PASY!!!
Ba, Koronę po odejściu Niedzielana, i przyjścia trenera "no name" to widziano już w lipcu w I lidze, jak w zeszłym roku Bełchatów i podobnież Widzew przed rozpoczęciem sezonu 10/11
SaNto napisał: Czasami mam wrażenie , że mnie wypuszczasz, ale zagrajmy.
W formie przekazu- odczucie zasadne, a jeśli wypuszczam to tylko z intencją
że można konkretną dyskusję nalizą podeprzeć.Grać z Tobą nie mam ochoty,
tym bardziej , że odczucie takie -" Pasiasty -zangażowany" - dobrze ze można
wejść w tematyczny konflikt. Ponieważ odpowiedziałeś /dzieki/ wiec w odpowiedzi
temat w miniaturce.
Nie byłem zwolennikiem gry na dwóch napastników i dzisiaj też nie jestem. Ale
już nie tak stanowczy i zdecydowany. W czym takie zachwianie swojej postawy.
Pare przyczyn i nie sposób wszystkie wymieniać, tym bardziej konfiguracja
zależności i przełożenia na fukcjonowanie drużyny rozlożyłby dyskusję na łopatki
Obawiam sie / Zakopane/ wcześniejsze dokonania co do współpracy/ Klich/ i pomimo
że defensywni zbierają pochlebne opinie / indywidualnie też nawet Sławka pochwalam/
to jako drużyna jakby podzielona na 2-wie części . Jedna gra do przodu, druga na
wektorze przeciwnym. Linia podziału, którą nikt z trenerów nie złamął od dłuższego czasu.
Dwaj defensywni z dobrymi ocenami/ mogę się zgodzić/ i zadnego przełożenia na
efekty gry do przodu. Jednostkowe przypadki mogą potwierdzać tylko zalożoną tezę.
Wiec taki dylemat, temat pod dyskusję, refleksję. Temat bocznych na razie zostawmy
z boku.Skupmy sie na wyborze , czy Tamir pod napastnikiem, przez co gramy starrym
systemem, lub zmienić calą konstrukcję na 4-4-2, co skutkuje plac dla Niedzielama i
Bizona. Czyli zmiana systemu. Czy doskonalić ten poprzedni, czy ponieść się wizji
wiekszego potencjału ukrytego w zasobach. Drużyny przeciwne/ przykłady mozną podać/
zaczynają grać na kontrę z nami, nawet u siebie- ma pewną wymowę.
Czyli zostaje dylemat. Niedzielan , lub Bizon, za nimi Tamir, a z tyłu jak zawsze, czy tez
obaj razem a łacznikiek, kreatorem- Tamirem . On jest kluczowym, a kluczem w jakiej roli
zostanie ustawiony. Czy podpięty pod napastnika z narażeniem na wytrzymalość
archillesów, czy też z możliwością kreacji z głębi pola do przodu. Pewnie do tego tematu
na pewno wrócimy. Nie spodziewam się niczego nowego, co by trenera w wizji przemieniło.
SaNto więc te 4-4-2 w zwązku z tym Tamirem - temat będzie coraz bardziej otwarty.Tylko
że przewiduje w jakiej roli będzie lepszy dla siebie i drużyny.
Pzdr.
trzeba najpierw zobaczyc Tamira w 2-3 meczach potem mozna sie zastanawiac nad jego pozycją. Jurek go ma na codzień i bedzie wiedział co z tym zrobić
O której i gdzie jest dzisiejszy trening?
Wywiad z bojkotowanej:
- Popełniłem błąd, bo nie oddzieliłem grubą kreską poprzedniego sezonu od obecnego. Dlatego po słabym starcie po mojej głowie krążyły różne myśli, także o dymisji - mówi Jurij Szatałow, trener Cracovii
Szymon Opryszek: Jest pan zadowolony z letnich wzmocnień?
Jurij Szatałow: Każdy trener chciałby mieć w drużynie Leo Messiego lub Ronaldinho. Wróćmy na ziemię. Po odejściu Mateusza Klicha szukaliśmy rozgrywającego i ciężko było powiedzieć, czy znajdziemy, czy nie. Rozmowy były prowadzone na kilku frontach. Na początku sezonu wyraźnie brakowało zawodnika, który umiałby przyśpieszyć wyprowadzanie akcji ofensywnych, co przekładało się na wyniki. Mamy takich zawodników, jakich mamy, i najważniejsze dla mnie, że w drużynie jest w końcu rywalizacja na każdej pozycji.
Pod koniec okienka transferowego prezes Janusz Filipiak sugerował, że wydał już wystarczająco dużo na wzmocnienia. Było nerwowo?
- Nie graliśmy w żadne gierki. Mówiłem, jak jest, bo brakowało nam graczy na niektóre pozycje. Nie wyczułem nerwowej atmosfery w naszych relacjach. Zresztą prezes nie przyszedł i nie powiedział: "Nie dam pieniędzy na transfery". Nad wszystkimi wzmocnieniami drużyny pracujemy kolektywnie.
Latem Cracovia zrobiła aż siedem transferów, a planowana była tylko lekka przebudowa drużyny.
- Zamierzałem sprowadzić kilku zawodników, którzy podnieśliby jakość zespołu. Nie spodziewałem się sytuacji, że na treningu będzie za mało graczy. Brak rywalizacji dał się we znaki. Gdy ktoś nie ma zmiennika, to naturalne, że lekko odpuszcza. A to wpływa na rozwój drużyny. To było widać.
Kibice już narzekają na wzmocnienia i przeklinają m.in. pozyskanie Mateusza Żytki.
- Po letnich transferach nie płaczę i nie jestem też zawiedziony, bo na ocenę trzeba poczekać do końca rundy. Gra całej obrony była rozczarowująca, kilku piłkarzy wypadło z powodu kontuzji. Mateusz to dobry zawodnik, ale też popełniał błędy, które nie powinny się zdarzyć. Jak będzie słabszy od konkurentów, to usiądzie na ławce.
Od początku pracy w Cracovii próbował pan aż 17 wariantów obrony...
- Przeważnie w moich zespołach defensywy były stabilne, dzięki czemu nie traciliśmy wielu bramek. Starałem się też nie zmieniać wykonawców, nawet po słabszych występach. Teraz kontuzje krzyżują plany i nie mam wyboru - czasem muszę eksperymentować.
Rozważał pan po słabym starcie sezonu rewolucję w drużynie lub podanie się do dymisji?
- Rewolucja w zespole nie wchodziła w grę, bo zespół bardzo się starał, ale coś nie wychodziło. To ekipa, która popełnia błędy, ale chce grać dobrą piłkę. Po tych wynikach po głowie krążyły różne myśli. Pojawiła się też taka, by nie myśleć o sobie, a np. zostawić miejsce innemu trenerowi, który pobudziłby zespół. Liderzy szatni przyszli do mnie porozmawiać, zaskoczyli mnie wsparciem i postanowiłem zostać. Jestem wymagający, stawiam na dyscyplinę, ale jestem po ich stronie barykady. Oni o tym wiedzą i walczą także dla mnie.
Czy po takich porażkach trudno zmotywować zespół, który złożony jest z graczy doświadczonych i najemników?
- Jeśli weźmiemy pod uwagę Arkadiusza Radomskiego, Sławomira Szeligę czy Andrzeja Niedzielana, to są to profesjonaliści, którzy przyjeżdżają na treningi 1,5 godziny przed i sami ćwiczą. Większy problem mam z dotarciem do graczy z Bałkanów z powodu bariery językowej. To zazwyczaj młodzi ludzie, którzy muszą przejść przez ogień i wodę, by się zahartować. A oni są tak zestresowani, że jeszcze przed meczem dostają skurczy mięśni.
Czy po utrzymaniu w ekstraklasie w drużynie nastąpiło rozprężenie, a zawodnicy uwierzyli zbytnio we własne umiejętności?
- To mój błąd. Nie potrafiłem oddzielić grubą kreską tamtego sezonu, zakończonego utrzymaniem w ostatniej kolejce, od obecnego. Zabrakło sygnału, że wszystko zaczyna się od zera. To kamień do mojego ogródka, bo nie dostrzegłem problemu. To dla mnie nauczka na przyszłość.
Wiosną żaden gracz nie trafił do siatki w roli napastnika. Teraz jest dwóch, ale coś nie mogą zdobyć gola. To jakaś klątwa?
- Andrzej Niedzielan czuje odpowiedzialność przed kibicami, i to wpływa na jego postawę. Jak strzeli bramkę, to się odblokuje. Koen van der Biezen popisał się ładną asystą w meczu z Zagłębiem, ale do końca mnie nie przekonał. Cały czas potrzebuje aklimatyzacji i lepszej współpracy z pomocnikami. Nie zrezygnowałem z niego, jedynie usiadł na ławce. Rywalizacja z Niedzielanem będzie bardzo ciekawa. Wariantu z nimi dwoma raczej nie biorę pod uwagę, podobnie jak umieszczenia Tamira Kahlona w roli środkowego pomocnika z defensywnymi zadaniami. On się do tego nie nadaje.
Andraż Struna, Rok Straus czy Vladimir Boljević raz po raz pokazują, że są zawodnikami bez charyzmy. Czy pod tym względem to porażki transferowe?
- Nie śpieszyłbym się z ocenami. Dla nich przyjazd do nowego kraju wymaga aklimatyzacji. Kluby wydają miliony euro na zawodnika, który potem się nie sprawdza. Dam przykład: po meczu z GKS-em Bełchatów dowiedziałem się przypadkiem, że jednego zawodnika obserwują skauci z klubu rosyjskiej ekstraklasy. Było ich czterech, mieli za zadanie dotrzeć do niego, ustalić, jak się zachowuje w sytuacjach stresowych, ale też poza boiskiem. Oglądali mecze u siebie, jak i na wyjeździe. W takich przypadkach margines błędu jest mniejszy.
Nie jest pan w stanie - wraz z dyrektorem sportowym Tomaszem Rząsą - przekonać prezesa Filipiaka do siatki skautów.
- Profesor ma inną wizję. Moim zdaniem to niekoniecznie muszą być skauci. Wystarczą pracownicy naszego klubu: trener juniorów czy trampkarzy, którzy mają pojęcie o piłce. Na moje zlecenie obserwowaliby danego gracza i wskazywali jego dobre oraz złe strony.
Nie trzeba być ekonomistą czy biznesmenem, by stwierdzić, że łatwiej wydać pieniądze na siatkę skautów, niż np. stracić milion złotych na transferze Mariana Jarabicy.
- Na pewno tak, choć ja nie kalkuluję i to nie moja rola. Zagraniczne kluby - nawet nie te wielkie - pracują według opracowanej metody. Chyba trzeba brać przykład od lepszych, a nie próbować od nowa wymyślić koło.
To jedyna kwestia, w której różni się pan z prezesem?
- Dyskusja była korespondencyjna: prezes się wypowiedział, potem ja. Rozmawialiśmy też na ten temat, ale zabrakło wniosków.
We wrześniu przyjdzie panu najprawdopodobniej grać bez Aleksandru Suworowa. Zaskoczyło pana jego zachowanie w Lubinie?
- Nie. To była irytująca sytuacja, która wyprowadziłaby każdego z równowagi. Rozumiem go, choć nie popieram zachowania. Nie może w ten sposób osłabiać drużyny, dlatego dostanie także karę zgodną z naszym regulaminem. Nie można upatrywać przyczyny naszych porażek wyłącznie w postawie sędziów czy kontuzjach. Bez Suworowa tragedii nie będzie, bo Aleksejs Visznakovs może już grać 90 minut. Zapytam selekcjonera Łotwy, z którym kiedyś grałem, jak się prezentował w reprezentacji.
Interesami Saidiego Ntibazonkizy zaczęła zajmować się agencja menedżerska, która reprezentuje też Klicha. Nie boi się pan, że zimą straci kolejnego lidera?
- Latem propozycje zmiany kluby miał nie tylko Klich, ale i Ntibazonkiza, i Suworow. Doszliśmy do wniosku, że może odejść tylko rozgrywający. Straty Burundyjczyka się nie boję. Oczywiście nie chciałbym, by odchodził, bo to ważne ogniwo. Nie ma jednak ludzi niezastąpionych. Na razie przed nami ważna jesień. Musimy się odbić od dna. Biorę odpowiedzialność za wszystkie wyniki, więc myślę tylko o jesiennych meczach.
KMPasa1 myślę, że naszą dyskusje nt 4-4-2 można zamknąć
"Andrzej Niedzielan czuje odpowiedzialność przed kibicami, i to wpływa na jego postawę. Jak strzeli bramkę, to się odblokuje. Koen van der Biezen popisał się ładną asystą w meczu z Zagłębiem, ale do końca mnie nie przekonał. Cały czas potrzebuje aklimatyzacji i lepszej współpracy z pomocnikami. Nie zrezygnowałem z niego, jedynie usiadł na ławce. Rywalizacja z Niedzielanem będzie bardzo ciekawa. [b]Wariantu z nimi dwoma raczej nie biorę pod uwagę, podobnie jak umieszczenia Tamira Kahlona w roli środkowego pomocnika z defensywnymi zadaniami. On się do tego nie nadaje[/b]."
No i znajac Szatalowa Bizon i Tamir tez nie wystapia od poczatku.
Az jestem Ciekaw jak trenejro to wszystko ustawi.
Chyba Żytko w pierwszym składzie. Do trzech razy sztuka jak mówią i mam nadzieje że nas nie skompromituje (znowu), chociaż i tak wraca po kontuzji więc alibi ma zapewnione.
Żytko już miał trzy szanse : Korona, Legia, Lechia
A ile szans miał Suart? Nie gnoić piłkarzy przed ważnym meczem!
Nie porównuj Żytki do Suarta.
Miszczu2007 Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nie porównuj Żytki do Suarta.
a niby dlaczego ? Suart grał na początku taką samą lipe i jakim jest teraz zawodnikiem ? każdy wie...
Zanim Suart zaczął "wymiatać" Szatałow go odesłał do ME na miesiąc , a potem przeprowadził twardą męską rozmowę...
Suart na początku zagrał dobry mecz z Koroną i każdy kto choć trochę zna się na piłce widział w nim na początku potencjał. Jego błędy wynikały z braku zgrania, nonszalancji i braku znajomości polskiej ligi. Żytko popełnia błędy, które wynikają z braku umiejętności.
Miszczu2007 Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Suart na początku zagrał dobry mecz z Koroną i
> każdy kto choć trochę zna się na piłce
> widział w nim na początku potencjał. Jego
> błędy wynikały z braku zgrania, nonszalancji i
> braku znajomości polskiej ligi. Żytko popełnia
> błędy, które wynikają z braku umiejętności.
Tu się zgadzam, po meczu z Koroną zapanowało wielkie poruszenie że z 2 ligi holenderskiej można wyciągnać perełkę jak na naszą ligę. Później wystąpiły opisane przez Miszcza okoliczności. Żytko trochę już grał w ekstraklasie, a zaprezentował nam się tragicznie... Co nie zmienia tego że za gre w PB był chwalony, więc nie można z niego ot tak rezygnować, jakieś muszą być przyczyny tego g*na, które nam pokazał dotychczas...
Żytko był w zeszłym sezonie jedynym obrońcą Polonii, który nie kopał się po czole. Bez niego spadliby na 7 kolejek przed końcem.
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)