Orest Lenczyk rozdaje karty w Cracovii
Orest Lenczyk zastąpił na stanowisku trenera Cracovii Artura Płatka.
- Jesteśmy w trudnej sytuacji i rządy twardej ręki są nam potrzebne - uważa Janusz Filipiak, prezes najstarszego polskiego klubu.
Już po zakończeniu sezonu, w którym Cracovia nie utrzymała się w ekstraklasie, notowania Płatka mocno spadły. Szkoleniowiec nie zrealizował bowiem podstawowego celu. Gdyby nie zamieszanie z tym, w której lidze Cracovia zagra, posadę straciłby jeszcze w czerwcu. Zresztą już wtedy kandydatem na miejsce Płatka był Wojciech Stawowy. Niemal ostatniego dnia przed wygaśnięciem umowy (30 czerwca) prezes Filipiak po fiasku rozmów z Górnikiem Łęczna zdecydował się przedłużyć kontrakt o dwa lata.
Profesor zapewnia, że po rozstrzygnięciu przez PZPN, że Cracovia zagra w ekstraklasie, zaczął rozmowy z następcami Płatka. Głównymi kandydatami byli Franciszek Smuda i Lenczyk. Czarę goryczy przelała porażka 2:6 z Lechią Gdańsk. Po niej Filipiak prawie nie rozstawał się z telefonem.
Płatek zaskoczony
- Rozmowy mogłem rozpocząć dopiero pięć dni przed startem ligi. Wcześniej nikt poważnie by z nami nie negocjował, bo nie było wiadomo, gdzie zagramy. Gdybyśmy byli w I lidze, nie byłoby rozmów z Lenczykiem - przyznaje Filipiak. - Nowy trener ma ciężkie zadanie. Straciliśmy bowiem dwa bardzo ważne miesiące, w trakcie których w klubach dzieje się bardzo wiele. Zmienia się trenerów, przeprowadza transfery, szykuje siły na sezon. Tego czasu nie da się odzyskać i to nas będzie boleć.
Decyzja o zmianie szkoleniowca zapadła we wtorek w nocy. Trener Płatek był zaskoczony, bo dowiedział się o niej, kiedy jechał wczoraj na poranny trening. Tym bardziej że w poniedziałek usłyszał od prezesa, że będzie dalej pracował, a wczoraj Filipiak był razem z piłkarzami na analizie porażki z Lechią.
- Nie wiedziałem, że prezes szuka następców - zapewnia Płatek.
Umowa z Płatkiem została rozwiązana za porozumieniem stron. Trener dostanie odprawę zapisaną w kontrakcie.
- Płatek wiedział o tym, że prowadzę rozmowy. Na urlopie wisiałem na telefonie, spałem po kilka godzin i jestem zmęczony - twierdzi Filipiak. - Dla mnie zmiana trenera jest zawsze ciężka. Zarządzanie ludźmi nie jest łatwe. Trzeba przyjść, spojrzeć w oczy i powiedzieć: "Już pan nie jest trenerem". To tym trudniejsze, że Płatek nie obijał się, czuł się odpowiedzialny i był zaangażowany w prowadzenie zespołu.
Lenczyk był w klubie już o godz. 10 rano. Przez ponad godzinę rozmawiał z piłkarzami. Po południu przeprowadził pierwszy trening.
- Decyzja Lenczyka jest odważna. Dla mnie ważne jest to, że podczas rozmów nie było pytań o nazwiska, ale o filozofię zarządzania klubem - dodaje Filipiak. - Trener ma pełnię władzy i będzie rozdawał karty. Ważne było to, że mógł podjąć pracę już następnego dnia.
Marzył o Cracovii
Lenczyk już zaczął rządy. Wiadomo, że oprócz Płatka także jego współpracownicy stracą pracę. Na pierwszy ogień poszli asystent i trener przygotowania fizycznego. Wczoraj Lenczykowi w treningu pomagał Marek Wleciałowski. Pewne jest to, że szkoleniowiec będzie także współpracował z dr. Jerzym Wielkoszyńskim.
Lenczyk największe sukcesy odnosił z rywalem z drugiej strony Błoń. Z Wisłą był mistrzem Polski w 1978 roku, a w 2000 roku jako pierwszy polski szkoleniowiec wyeliminował w europejskich pucharach zespół z Hiszpanii. Krakowianie do rewanżu z Realem Saragossa przystępowali po porażce 1:4. Mimo to wiślacy odrobili straty i wygrali w rzutach karnych. Ostatnio Lenczyk z GKS-em Bełchatów zdobył tytuł wicemistrza Polski (w 2007 roku), a w poprzednim sezonie wywalczył awans do ekstraklasy z Zagłębiem Lubin. W Cracovii tylko Sławomir Olszewski, rezerwowy bramkarz, pracował z Lenczykiem (w Widzewie).
- Jako młody trener marzyłem, by pracować w Cracovii. To jeden ze sztandarowych klubów, które tworzyły polską piłkę - powiedział Lenczyk. - Kiedy jechałem na spotkanie z prezesem Filipiakiem, dawałem sobie 5 proc. szans, że zostanę tu dłużej. Zdaję sobie sprawę, gdzie jest w tej chwili klub, właściciel i piłkarze. Teraz chcę zrobić wszystko, by w przyszłym sezonie kibice na zmodernizowanym stadionie mogli oglądać mecze ekstraklasy. A w najbliższym czasie zajmę się podnoszeniem drużyny z kolan, bo wyczułem, że porażka z Lechią była dla nich nieprawdopodobnym batem.
Źródło: gazeta.pl - Andrzej Klemba
-
-
OREST LENCZYK - Treningi, sparringi, taktyka... (wątek zbiorczy)
Stefan Białas: Wybór Lenczyka jest trafny
Lenczyk posiada atuty: mieszka w Krakowie i ma twardą rękę. Szanse na powodzenie są spore, jeśli trener będzie decydował o wszystkich sprawach szkoleniowych - uważa Stefan Białas - były szkoleniowiec Cracovii
==
Piotr Jawor:
Jest Pan zdziwiony zmianą trenera w Cracovii?
Stefan Białas:
Sytuacja w klubie jest specyficzna, bo drużyna w zasadzie nie utrzymała się w ekstraklasie. Myślałem, że do zmiany dojdzie po tamtym sezonie.
Piotr Jawor:
Płatek został, ale zwolniono go już po drugiej kolejce.
Stefan Białas:
Rzeczywiście, trochę szybko się to stało, być może za szybko. Ale wysoka porażka 2:6 z Lechią Gdańsk wstrząsnęła klubem. Wcześniej była przegrana ze Śląskiem i fatalny poprzedni sezon.
Piotr Jawor:
Padł mit trenera Artura Płatka jako młodego i zdolnego szkoleniowca?
Stefan Białas:
Skądże. Nie można przekreślać go po jednej porażce, tym bardziej że dopiero zaczyna karierę. Trener to ciężki zawód, bo za każdą wpadkę płaci właśnie szkoleniowiec.
Piotr Jawor:
Orest Lenczyk to dobry kandydat na uratowanie Cracovii?
Stefan Białas:
Przed nim ciężkie zadanie, ale wybór jest trafny. Lenczyk posiada atuty: mieszka w Krakowie i ma twardą rękę. Szanse na powodzenie są spore, jeśli trener będzie decydował o wszystkich sprawach szkoleniowych.
Piotr Jawor:
Lenczyk ostatnio walczył o pierwsze miejsca z PGE GKS-em Bełchatów o mistrzostwo, a z Zagłębiem Lubin o awans. Teraz będzie rywalizował o utrzymanie.
Stefan Białas:
To spora różnica. W tamtych zespołach zawodnicy prezentowali wysoki poziom. Szkielet Cracovii powinni stanowić doświadczeni piłkarze, ale nie można zapominać o młodych chłopakach. Dziwię się też, że odszedł Nowak. Nie wiem, w jakiej formie jest Baran, ale ja od niego zaczynałem ustalanie składu.
Piotr Jawor:
Lenczyk obejmuje drużynę, którą przygotowywał Płatek.
Stefan Białas:
To fatalny układ, bo zaczyna od zera. A nawet gorzej - musi jeszcze raz przygotować zespół. Będzie miał chwilę podczas przerwy na kadrę, ale wcześniej zagra dwa mecze. Płatek też nie miał łatwo, bo nie wiedział, w której lidze zagra.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
http://krak.tv/kategoria-9,film-640.html 8 minuta "Nigdy nie byłem policjantem, choć wiele lat pracowałem w wiśle i nie jestem zarażony, że tak powiem wielką sympatią" :D już go lubie!
http://krak.tv/kategoria-9,film-638.html 3:00 trener żartowniś
No to mamy nowego trenera dla mnie to znakomita wiadomość z rana :D
[color=#0000FF][b][url=http://www.wikipasy.pl/Orest_Lenczyk#Konferencja_prasowa_-_zmiana_trenera]Zapis wideo konferencji prasowej (WikiPasy.pl)[/url][/b][/color]
panie Lenczyk zycze panu mistrza polski z Cracovia
Dla mnie rozbrajający uśmiech,oglądam kilka razy:):):)
Pod sam koniec przy pytaniu o transfery:)
http://krak.tv/kategoria-9,film-640.html
Ludzie! Jak ja sie cieszę że się wreszcie stało coś dobrego!
Jest wreszcie Trener, kończymy halę , stadion sie buduje, idą dobre czasy!!!
Jako kibic o trenerze: z charakterem,charyzmą
Ja z nadziejami...
Trener Orest:
...nic pan nie rozumie, bo i ja na razie niewiele rozumiem. (do dziennikarza)
Nie mam jeszcze pomysłu. ( na Cracovie - bo i skad ma miec po pierwszym treningu! )
Jako trener nie mogę tak powiedzieć. Nawet po wygranych meczach są jakieś uwagi, a co dopiero po porażce. Jestem przekonany, że w Cracovii nie może być dalej tak, jak jest teraz. ( o meczu ze Śląskiem)
Wiem tyle: pan profesor zdecydował się na zmiany i chce, żebym ja robił je razem z nim.
Cel jest zawsze ten sam: to są rozgrywki o tytuł mistrza Polski.
Jak piłkarza trzeba zmuszac do biegania to trzeba go zwolnic.
Te wypowiedzi napawają mnie olbrzymim optymizmem!! Bez zbędnego owijania w bawełne, bez udawania i ściemniania farmazonów! Piłka to jest prosty sport i podoba mi sie proste podejscie trenera.
Cel jest jeden! Zakładajac z góry że nas stac na miejsce od 6-12 zakładamy, ze musimy przegrac niektóre mecze, a to błąd bo kazdy mecz jest do wygrania!
Nie ma głaskania piłkarzyków! Zawsze coś może byc lepiej, zawsze musi byc konstruktywna krytyka!
Kto ma jakies ale lub mu sie nie chce biegac - wyjazd!
Tak! Jest czas na zmiany i oby Prof. tez do tego dojrzał!
Z dzisiejszej Gazety Wyborczej - fragment rozmowy z OL:
"Tamy jeszcze nie udało się załatać [...] Czy tak wyobrażałem sobie skalę problemów w Cracovii? [...] trudno odpowiedzieć albo niezręcznie. Nie można było za wiele poprawić, nawet w kwestii stałych fragmentów gr,y BO JAK ZAPYTAŁEM, GDZIE JEST NP. MUR DO USTAWIANIA NA BOISKU CZY INNE URZĄDZENIA DO TRENINGU, TO OKAZAŁO SIĘ, ŻE NIE MA."
Majewski? Płatek? Warsztat, jakieś zachodnie akademie trenerskie, Bundesliga?
To są po prostu jaja..
No i sie kurwa chyba wyjasniło dlaczego gralismy taką padaczke...
Szanowny Docencie. Majewskiemu takie rzeczy nie były potrzebne, bo on miał laptopa. A Płatek po prostu nie wiedział, że takie rzeczy istnieją.
Czyli Stawowy, Białas i Mikulski tez nie wiedzieli....
Nie podniecajcie się tym murem do wolnych, bo taki stał przy Kałuży kilka dobrych lat temu. Teraz pewnie sczezł więc nowego nie ma - zapewne nikt w klubie nie pomyślał o tym bo żadnemu trenerowi nie był on potrzebny.
Mnie bardziej ciekawi jutrzejszy, oglądany w Oranżadzie na żywo mecz z eLką, szkoda że Giza wrócił, bo on im ostatnio robił grę
Zgoda: przez kilka dobrych lat nie był potrzebny:( nic innego nie powiedziałem.
Nie sądzę, żeby za Stawowego tego nie używali. Pamiętacie wolne Skrzyńskiego? Wrodzony talent? - myslę, że jednak trochę te wolne ćwiczył:D Podobnie jak np. Juninho, tyle że on to robi po [b]każdym[/b] treningu i efekt jest taki, że po jego strzałach piłka zwsze jest co najmniej w świetle bramki (a w 75% jest gol).
A może zamiast muru zawodnicy stali.... Kto miał strzelać strzelał a kto mial stać w murze i ćwiczyć ruszanie do piłki lub uszczelnienie to ćwiczyl wlaśnie to.... Pamiętajcie że przy wolnych zawodnicy stojący w murze nie są nieruchomi....
Zapewne tak było, tyle że to nie jest żadne usprawiedliwienie, bo wszędzie tak można robić i przy takim podejściu te przyrządy byłyby niepotrzebne w MIlanie, MU, Barcelonie itd. Generalnie pasuje mi to do sadystycznych metod Majewskiego: obtłukiwać bezsensownie zawodników z muru, żeby się hartowali:(
[b]Charakterny Wleciałowski[/b]
W czerwcu 2007 r. zaraz po zakończeniu rozgrywek i awansie do Ekstraklasy trener Ruchu [b]Marek Wleciałowski[/b] wywołał szok na Cichej! Niespodziewanie zrezygnował z prowadzenia drużyny beniaminka. Na stanowisku trenera niebieskich zastąpił go Słowak Duszan Radolsky.
Decyzja Wleciałowskiego była wtedy wielkim zaskoczeniem. Podjął ją zaledwie sześć dni po tym, jak fetował z Ruchem upragniony awans do ekstraklasy.
[i]- Zakończył się pewien etap w moim życiu, zakończyła się współpraca z Ruchem. Jestem dumny z tego, co udało nam się razem osiągnąć. Ale nie mam żadnych propozycji zatrudnienia. Ostatnie tygodnie, miesiące kosztowały mnie ogrom sił, więc chcę teraz odpocząć, poświęcić czas rodzinie[/i] - mówił.
Później już o powodach tak niezrozumiałej decyzji Wleciałowski wypowiadał się bardzo mgliście.
[i]- Chciałem pracować w określonych warunkach, ale nie było mi to dane[/i] - tłumaczył.
Jednak fachowcy domyślali się, że bezpośrednią przyczyną rozstania z Ruchem był fakt, że nie mógł dalej współpracować z doktorem [b]Jerzym Wielkoszyńskim[/b], który odpowiadał za przygotowanie zespołu do rozgrywek.
Doktor Wielkoszyński komentował wówczas całą sytuację tak:
[i]- Działacze sprawiają czasami wrażenie, jakby nie znali się na piłce. Myślą, że zespół tak sobie wygrywa i już. Tymczasem zwycięstwa poprzedza ciężka praca, także moja, która nie zawsze jest doceniania jak należy. Zawsze się cieszyłem się, że będę współpracował w lidze z Orestem Lenczykiem i Markiem Wleciałowskim, czyli najstarszym i najmłodszym szkoleniowcem ekstraklasy. Ale życie się przecież nie kończy. Może jeszcze kiedyś...[/i]
Sędziwy doktor zawiesił głos i zapewnił, że namawiał Marka Wleciałowskiego, by ten został na Cichej.
Mariusz Klimek, główny udziałowiec Ruchu, bardzo był zaskoczony decyzją trenera.
[i]- Wiązałem z Markiem dalekosiężne plany. Bardzo mnie zaskoczył...[/i] - przyznawał.
Kontrakt Wleciałowskiego z Ruchem miał wówczas obowiązywać jeszcze 3,5 roku.
Źródła: gazeta.pl (Wojciech Todur) i Dziennik Zachodni
==
[b]O trenerze, który pięści nie zaciska[/b]
Przed meczem i w przerwie lubię się szwendać po trybunach, bo zawsze można kogoś spotkać. Na sobotnim sparingu Górnika Zabrze ze Śląskiem Wrocław wypatrzyłem w tłumie ponad 4 tysięcy kibiców Marka Wleciałowskiego, trenera Piasta Gliwice. Nierozpoznany przez zabrzańskich fanów siedział sobie pomiędzy kibicami. Trochę to było dziwne, bo trenował przecież Górnika w 2005 roku.
[img]http://czado.blox.pl/resource/f2.jpg[/img]
Przyjechał podpatrywać rywali. Był w dobrym nastroju, bo parę godzin wcześniej jego Piast puknął Zagłębie Lubin.
Marka znam parę lat. Pamiętam, jak przed meczem w Pucharze Intertoto Estrela Amadora - Ruch Chorzów w 1998 roku piłkarze "niebieskich" zaszyli się w hotelu, żeby spać albo grać w karty.
Wleciałowski, wówczas jeszcze obrońca Ruchu, był inny. Chyba jako jedyny zainteresował się zabytkami Lizbony. Faktem jest, że żel i dyskoteka to ostatnie rzeczy, które mogą się z Wleciałowskim kojarzyć. Jego na parkiecie nocnego klubu nigdy nie spotkałem, paru innych - owszem (od razu zaznaczę, że byłem w klubie z własną żoną, nie musicie jej donosić...)
Kiedy wczoraj zobaczyłem Wleciałowskiego w Zabrzu, od razu przypomniało mi się, że mecz Górnika z Piastem będzie jednym z najbardziej ekscytujących jesiennych momentów w śląskim
futbolu. Podteksty rywalizacji gliwicko-zabrzańskiej sprawiają,
że masa kibiców zabazgrała już pewnie flamastrami datę 13 września na ściennych kalendarzach...
O mecz z Górnikiem Marka jeszcze nie zagadnąłem, za wcześnie. Ale rozmowy z nim zawsze sprawiają mi masochistyczną przyjemność. Jako dziennikarz mógłbym się wściekać, bo w opiniach Marka Wleciałowskiego zawsze dominuje ostrożność. Ma niecodzienną umiejętność mówienia tak, żeby właściwie nic nie powiedzieć. Zauważcie: jego wypowiedzi nigdy nie są mięsiste,
zaczepne, barwne. Jest chyba najbardziej powściągliwym osobnikiem z całej czołówki polskich trenerów. W jego wypadku nie wynika to z faktu, że nie ma nic do powiedzenia. Woli nie powiedzieć
nic, niż gdyby miał się wyrazić o kimś źle.
Nigdy nie zauważyłem też, żeby dał się wyprowadzić z równowagi, a były takie okazje (mnie to by szlag trafił, gdyby dziennikarz zahaczył mnie o meczową opinię jeszcze przed meczem dlatego, że mu się śpieszy. Wleciałowski tylko dziwnie spojrzał...). Myślę, że zacisnął pięści najwyżej pięć razy w życiu. To typ człowieka, który wie, że
szacunku w szatni nie zdobywa się wrzaskiem lub chwytaniem za gardło.
Jednocześnie Marek Wleciałowski "mówi nic" w ten sposób, że... nie sposób się za to na niego złościć. Zawsze kiedy go widzę mam wrażenie, że jest lekko nieśmiały. Natychmiast je z siebie
strząsam; niemożliwe jest przecież, żeby nieśmiały facet potrafił utrzymać w kieracie rozbrykane towarzystwo hałaśliwych, pewnych siebie, wygadanych, dobrze zarabiających, młodych mężczyzn!
Wleciałowski jest po prostu dobrze wychowany i tyle. I taka właśnie jest z nim każda rozmowa: kulturalna. Kiedy mówię mu " do widzenia", bez względu na to czego się (nie) dowiedziałem, jestem z siebie zadowolony, bo okazuje się, że jednak stać mnie jeszcze na grzeczną wymianę zdań;-)
Każdy wie, że trener nie osiągnie dobrych wyników jeśli nie będzie uparty i przekonany do własnych decyzji. Wleciałowski przy całym swoim grzecznym stylu bycia udowodnił już, że wie co to upór i
konsekwencja. Udowodnił, że kiedy wbije sobie coś w głowę - nie odpuści.
Pierwszy raz nie odpuścił, kiedy w 2006 roku zakończył karierę w Ruchu Mariuszowi Śrutwie. Nie każdy trener zdecydowałby się na otwarty konflikt z idolem nie tylko trybun, ale i...własnej szatni.
Śrutwa miał wtedy ogromny wpływ na drużynę zarówno na boisku jak i poza nim. Byłem przekonany, że Wleciałowski nie wytrzyma gigantycznej presji wywieranej przez dużą część tzw. środowiska
(najbardziej radykalna kibicowska grupa zwolenników Śrutwy zdewastowała wtedy na znak protestu stadion). Wytrzymał, a Mariusz już nigdy w Ruchu nie zagrał.
Drugi raz zadziwił mnie w zeszłym roku, po awansie Ruchu do ekstraklasy. Oszołomionym działaczom oznajmił decyzję o odejściu, mimo że na Cichej bardzo chcieli żeby został. Dziennikarzom
nie powiedział dlaczego odchodzi. [b]Okazało się potem, że opuścił Ruch na znak solidarności z fizjologiem Jerzym Wielkoszyńskim, który poczuł się na Cichej niedoceniony[/b].
Źródło: http://czado.blox.pl/2008/07/O-trenerze-ktory-piesci-nie-zaciska.html
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)