GORNIK ZABRZE - TO NAJWIĘKSZY, NAJBARDZIEJ UTYTUŁOWANY I NAJBARDZIEJ ZASŁUŻONY POLSKI i SLASKI KLUB - KLUB LEGENDA! Pamiętam inne czasy! Gdy Górnik tylko wygrywał! Grał ofensywnie, strzelał masę goli! To były czasy, kiedy się Górnika w Europie bardzo obawiano! Nie chciano wylosować tej drużyny- zdawano sobie świetnie sprawę z klasy piłkarzy, sily drużyny i popularności Górnika! Gornik Zabrze to pierwszy polski klub, ktory wdarl sie do czolowki europejskich rozgrywek pucharowych! A nie byla to droga latwa! Sedziwie sprzyjali zdecydowanie druzynom z zachodu! W 1962 roku w swoim debiucie pucharowym w PUCHARZE EUROPEJSKICH MISTRZOW KRAJOWYCH mistrzowie Polski trafili na jeden z najsilniejszych zespolow Europy tamtych czasow, faworyta rozgrywek, mistrzow Anglii, zaprawiona w europejskich bojach druzyne Totenham Hotspurs! Zarozumiali i butni angole przybyli na Slask pewni swego, zeby rozjechac Gornika, dopelniajac oczywistej formalnosci! 10 wrzesnia czekal na nich na Stadionie Slaskim swiadomy swoich umiejetnosci Gornik Zabrze i 100 tysiecy wierzacych w jego sile kibicow! Ci kibice wiedzieli, ze ofensywnie grajacy pilkarze KSG zrobia potworny kociol pod bramka Totenhamu od pierwszych minut spotkania! Nie zawiedli sie! Po 45 minutach gry bylo 4-0 dla zabrzan! To tak jakby dzis na Legie przyjechal Bayern Monachium i po 45 minutach przegrywal 0-4?!! Absurd! Slynny Totenham, mistrz uwazanej wtedy za najsilniejsza lige swiata Premier Ligue lezal na deskach! Bez zadnego gadania!! Bo moglo byc 8-0 i nikt by nie mial pretensji! Dwa slupki i kilka niewykorzystanych setek przez zawodnikow mistrza Polski! 100 tysiecy ludzi szalalo! Szalalo z radosci! To za takie mecze Polacy kochali Gornika! Nigdy wczesniej i nigdy potem zadna druzyna mistrza Anglii nie zostala tak upokorzona w przeciagu 45 minut! Pilkarze angielscy i dzialacze byli przerazeni! To nie byly zarty! Miala byc wycieczka i spacerek a szykowala sie niewyobrazalna kleska! O awansie w swietle tego co dzialo sie na boisku nie bylo wogole mowy!! Starzy europejscy wyjadacze zrobili jedyna rzecz jaka mogli zrobic! W 47 i 53 minucie dwa ordynarne wejscia na nogi zabrzanskich pilkarzy i tylko zolte kartki! Wtedy nie mozna bylo jeszcze wymieniac zawodnikow! Gornik musial grac w dziewiatke! Ostatecznie bardzo oslabiony Gornik wygrywa tylko 4-2! Do rewanzu na wyspach ekipa Totenhamu byla juz doskonale przygotowana! Tym razem to "zoltodzioby" z Zabrza byly zszokowane! Trybuny metr od lini bocznej ( tego w Polsce nie bylo ), kibice prawie na plycie boiska, plucie, rzucanie monet i przedmiotow w pilkarzy druzyny przyjezdnej! I ostatni trick, murawa stadionu totalnie zlana woda tuz przed meczem! Pilkarze Gornika jezdzili na niej jak na lyzwach! Totenham wygrywa 8-1! I pomimo tej kleski, Gornika na wyspach zapamietano! Gornik tez zapamietal ta lekcje, nauka nie poszla w las! To w takich meczach zabrzanska jedenastka nabierala doswiadczenia! To zaprocentowalo w przyszlosci! Górnik Zabrze to jedyny polski klub, który grał w finale europejskich rozgrywek pucharowych w FINALE PUCHARU ZDOBYWCOW PUCHAROW w 1970 roku! Kazdy stary kibic wie jak ciezko bylo sie przebic do ostatecznej rozgrywki ktoregokolwiek z pucharow europejskich! Jak bardzo kazdy klub europejski chcial miec w swojej kolekcji ktorykolwiek z pucharow: PEMK, PZP, PUEFA! Jaka to byla nobilitacja i splendor! Jak w krajach europejskich tlumy fanow witaly zwyciezcow kontynentalnych rozgrywek! Mecze finalowe ogladala cala Europa! Gornik Zabrze byl tego najblizszy! Nikt nie gral w finale! Tylko Gornik z polskich klubow dotarl do finalu! I to jak najbardziej zasluzenie! To nie byl absolutnie zaden przypadek! Przypadkiem bylo to, ze Gornik tego finalu nie wygral! Tak jak przypadkiem byla wygrana Manchesteru United z Gornikiem w 1968 ROKU! Gornik Zabrze to jedyny polski klub, który przez " dłuższy czas" był w absolutnym czubie Europy zespołów klubowych! W LATACH 1968-1971 GÓRNIK BUDZIŁ WIELKI SZACUNEK W EUROPIE! W 1968 roku Górnik jako pierwszy polski klub w historii przebil sie do cwiercfinalu PUCHARU EUROPY MISTRZOW KRAJOWYCH (odpowiednik dziesiejszej LIGI MISTRZOW )! W cwiercfinale na drodze zabrzan stanal po raz kolejny mistrz Anglii, tym razem Manchester United. To w Manchesterze gral trzon reprezentacji Anglii, ktora zdobyla mistrzostwo swiata w 1966 roku! W Manchesterze zabrzanie przegrali 0-2, tracąc drugą bramkę w 90 minucie gry. W 60 minucie sedzia nie uznal prawidlowo zdobytej bramki dla zabrzan! Warunki gry w rewanzu byly bardzo trudne! W Polsce panowal mroz i codziennie padal gesty snieg dlatego pomimo pracy masy ludzi zdolano odsniezyc tylko jedna czesc boiska slaskiego kolosa! Pomimo tego na rewanż na Stadionie Slaskim stawilo po raz enty ponad 100 tys kibicow Gornika! Cala pierwsza polowe Gornik atakowal w sniegu co bardzo ulatwialo obrone graczom angielskim i szalenie komplikowalo poczynania zabrzan! Dopiero drugie 45 minut naporu na odsniezonej polowie boiska przynioslo efekty! W 70 minucie Górnicy zdobyli gola! Trwał jeszcze wiekszy napor na bramkę Anglików! Ostatnie 18 minut to juz rozpaczliwa obrona mistrza Anglii z wykopami na oslep! Przyznał to sam trener Manchesteru mówiąc, że to był cud, ze pilka drugi raz nie wpadla do angielskiej bramki i że nie doszło do dogrywki, a ten mecz był przedwczesnym finałem! Górnik był jedynym zespołem, który ograł w tych rozgrywkach zdobywcę PUCHARU EUROPY- MANCHESTER UNITED! W finale MANCHESTER rozbil 4-1 silna BENFICE LIZBONA ze slynnym Eusebio w skladzie! W 1970 ROKU GÓRNIK BYŁ W FINALE PUCHARU ZDOBYWCÓW PUCHARÓW!! W 1/16 rozbity zostaje Olimiakos Pireus, w 1/8 finalu pokonany zostaje sztandarowy milicyjny klub bulgarski Lewski Sofia! W ćwierćfinale dwa razy po 3-1 odprawiony zostaje GLASGOW RANGERS! Potem wspaniałe, pełne dramaturgii półfinałowe mecze z AS ROMA! W zespole wloskim grali zawodnicy z reprezentacji Italii, ktorzy na Mistrzostwach Swiata w 1970 roku w Meksyku zdobyli wicemistrzostwo globu! W Rzymie na Stadio Olimpico w obecnosci 70 tys. kibicow bylo 1-1, zabrzanie strzelaja gola ale wlosi w koncowce wyrownuja! Na rewanz czekal caly kraj! To mial byc final, musieli awansowac! Byli juz druzyna doswiadczona, ograna, znana i swiadoma swej ogromnej sily! Kostka i Oslizlo byli u szczytu i przy koncu swojej wspanialej kariery pilkarskiej! Gornik mogl przegrac na wyjezdzie ale w slaskim kotle zawsze wygrywal, wiedziano o tym w Europie i w Rzymie! Wlosi przyjechali grac "catenaccio"! Wszyscy Polacy ogladali ten mecz! Wszedzie gdzie byly telewizory i odbiorniki radiowe, u sasiadow, w swietlicach studenckich miejsca zajmowano kilka dni przed meczem! Cała Polska za Górnikiem, puste ulice, ponad 100 tys. kibiców na Stadionie Sląskim, autentycznie ponad milion chętnych na bilety, miliony przed telewizorami i odbiornikami radiowymi!! Zaraz na poczatku rzymianie strzelaja gola z kontry, Gornik ze zdwojona sila atakuje, atak za atakiem, wlosi mistrzowie obrony muruja bramke (slynne catenaccio), minuty uciekaja, coraz mniej czasu, slabnie nadzieja, ostatnie 20 minut Gornik w zasadzie nie schodzil z polowy rzymian! Byli juz tacy kibice, ktorzy zeszli z korony stadionu! Jedna z ostatnich akcji ofensywnych w 89 minucie i pilkarz wloski fauluje w polu karnym Romy zawodnika polskiego! Rzut karny pewnie wykorzystuje Lubanski 1-1! Stadion eksploduje! A chyba cala Polska! Wszyscy ogladali ten mecz! Ludzie szaleja! Ogromna radosc! Gornik idzie za ciosem! Zaraz na poczatku dogrywki w 93 minucie Lubanski strzela gola na 2-1! Euforia! Szal radosci! W 121 minucie dogrywki strzal rozpaczy wlochow z 25 metrow i 2-2! Trzeci mecz w Austrii! Wlosi przed spotkaniem w porozumieniu z organizatorami stosowali roznego rodzaju sztuczki zwiazane z dowozem zabrzan na mecz z hotelu! Znow 1-1! 330 minut walki na pelnych obrotach! Losowanie! Nic nie bylo widac! Stanislaw Oslizlo, kapitan Gornika unosi rece w gore! Wygrywa Gornik! Trzeba bylo slyszec ten glos radosci Jana Ciszewskiego krzyczacego "Polska, Gornik Zabrze, polska druzyna w finale europejskiego pucharu" i trzeba bylo widziec twarze Polakow w nastepnych dniach! Los oddaje zabrzanom to co zabieral w przeszlosci w meczach z Manchesterem, Dukla Praga (3-0, 1-4, 0-0 i zabrzanie przegrali losowaniem) i CSKA Sofia ( Gornik przegral na wyjezdzie po beznadziejnej jak mowili sami pilkarze grze 0-4, w rewanzu na slaskim po 37 minutach bylo 3-0 dla zabrzan, potem byl slupek, niewykorzystany przez E.Pohla karny i kilka wysmienitych sytuacji) ! Awans do finału po wielkich meczach byl pierwszym z tych autentycznie najwiekszych sukcesow polskiej pilki noznej! 29.04.1970 w Wiedniu Gornik staje jako pierwszy i ostatni jak dotychczas polski klub do finalowej walki o zdobycie europejskiego pucharu z Manchesterem City. Od rana leje! Boisko jest ciezkie! Anglicy strzelaja gola, Gornik atakuje, naciska i nadziewa sie na kontre! 0-2! W drugiej polowie zabrzanie stawiaja wszystko na jedna karte! W 68 minucie Stanisław Oślizło strzela kontaktowego gola, potem dwa razy piłka o centymetry mija angielską bramkę a golkeeper Manchesteru nawet się nie ruszył! W chwili,gdy Lubański strzela wyrównującego gola, na stadionie gaśnie światło- chwila przerwy, gol nieuznany! Niestety porażka 1-2! W 1971 ROKU GÓRNIK po raz kolejny w tak krotkim czasie wchodzi do ĆWIERĆFINALU PUCHARU ZDOBYWCÓW PUCHARÓW!!! ZNÓW MANCHESTER CITY zatrzymał zabrzan: 2-0 na śląskim, 0-2 w Manchesterze! W meczu w Manchesterze Anglicy graja bardzo ostro! Trener Gornika wykorzystuje limit zmian juz 55 minucie! W 64 minucie Lubanski sygnalizuje kontuzje, zostaje jednak na boisku jako statysta chodzacy po boisku! Gornik broni sie do konca w 10tke- kibce Gornika nie mogli potem dlugo wybaczyc Lubanskiemu sposobu w jaki gral w tym spotkaniu! Wszystko to bylo dosc dziwne! Zaczynaja sie tarcia i klotnie, nie wszyscy ciagna juz wozek w tym samym kierunku z jednakowa sila! To pierwszy zwiastun upadku wielkiej druzyny! Trzeci mecz w Austrii minimalnie przegrany! TO BYŁY WIELKIE LATA GÓRNIKA I POLSKIEJ PIŁKI KLUBOWEJ! GÓRNIK PRZEGRYWAŁ Z PÓŹNIEJSZYMI TRIUMFATORAMI ROZGRYWEK! Nie leżały niestety zabrzanom zespoły angielskie, ktore graly bardzo ostro i bezpardonowo na pograniczu ciezkich wielomiesiecznych kontuzji (w tamtym czasie sedziowie nie chronili jeszcze tak bardzo nog pilkarzy a angielscy pilkarze to byli prawdziwi kosiarze, w 73 roku faul angielskiego obroncy w meczu Polska - Anglia eliminuje Lubanskiego na wiele miesiecy z gry )! Mecze cwiercfinalowe odbywaly sie tez w marcu gdy murawa Stadionu Slaskiego byla zmrozona co bardzo oslabialo najlepsza ceche Gornika- szybka kombinacyjna gre ofensywna! Ale kilkanaście lat później pomscil Gornika WIELKI WIDZEW ŁÓDŹ- ta druzyna miala patent na wyspiarzy, lodzianie nigdy nie cofali nog, kosci trzeszczaly ale oni nie ustepowali nawet o metr: oni za faul oddawali dwa faule, kosa za kose, atak za atak! Gornikowi brakowalo wlasnie tej twardosci! Górnik Zabrze to jedyny klub, który zdobyl 14 razy mistrzostwo Polski ( w 1951 roku lige wygrala Wisla ale przyznano zdobywcy Pucharu Polski Ruchowi Chorzow, dlatego Ruch ma tez 14 tytulow ), to jedyny klub który zdobył 5 razy z rzędu mistrzostwo Polski, 8 razy mistrzostwo Polski w dekadzie, 16 razy z rzedu stawal na podium rozgrywek ligowych! I ostatnia ale najwazniejsza rzecz, Gornik Zabrze to jedyny Polski klub, który rozegrał wiele porywajacych spotkań przy ponad 100 tysięcznej widowni na Stadionie Śląskim w Chorzowie! Były to mecze pucharowe z AS ROMA, OLLIMPIC MARSYLIA , DUKLĄ PRAGA, LEWSKIM SOFIA, DYNAMEM KIJOW, SPARTĄ PRAGA,TOTENHAMEM HOTSPUR, GLASGOW RANGERS, ASTON VILLA, AUSTRIA WIEDEN (120 000 -rekord wszechczasów), MANCHESTEREM CITY, CSKA SOFIA, MANCHESTEREM UNITED i ligowe ( z RUCHEM CHORZOW, LEGIĄ WARSZAWA, POLONIĄ BYTOM )! I co najważniejsze- wygrywał te mecze! I te wielkie masy kibiców przychodziły tam właśnie dla Górnika! Ci kibice przyjeżdżali z Poznania, Krakowa, Wrocławia, Krosna, Łodzi, ze wszystkich stron Polski! Ci kibice wiedzieli, ze na wlasnym terenie ich ukochany Gornik byl w stanie pokonac kazdy zespol! Taka była magia Górnika! Nie liczyły się odległości, liczył się Górnik. Jak Górnik grał, jak zagra?! I NIC TEGO NIE ZMIENI, ŻE ŻADEN Z POLSKICH KLUBOW NAWET W UŁAMKU SIĘ DO TEGO NIGDY NIE ZBLIŻYL I CHYBA JUZ NIGDY NIE ZBLIZY! Przy takich tlumach kibicow swoje mecze rozgrywaly jeszcze tylko kadry narodowe reprezentacji Polski trenerow Górskiego i Piechniczka! I TO JEST DOWÓD NA TO, ŻE JEST TO NA RAZIE NAJWIĘKSZY Z POLSKICH KLUBÓW! To obrazuje jak Polacy uwielbiali ten klub! Górnik miał kibiców w całej Polsce, na mecze przyjeżdżali z całej Polski! Piszę to do tych,którzy opowiadają głupoty o komunistycznym klubie PRL-owskim ( szczególnie w Warszawie )! To był klub kochany! Cała Polska mu kibicowała! I Polonia za granicą! Łączył Polaków! Ulice były puste, gdy Górnik grał! W przeciwieństwie do popieranych przez Komitet Centralny klubów milicyjnych i wojskowych, tak nielubianych! I trzeba jasno powiedzieć młodym sympatykom i kibicom Legii Warszawa! To nie Górnik był dzieckiem komunistycznej Polski - PRL (co warszawka wmawia Polakom po 89 roku , odwracając kota ogonem), to CWKS Legia ( Centralny Wojskowy Klub Sportowy- resortów siłowych komunistycznej zniewolonej Polski ) był dzieckiem PRL- nielubianym przez Polaków. Każdy totalitarny kraj socjalistycznego bloku wschodniego miał swój sztandarowy stołeczny klub wojskowy! I w każdym z tych państw wojsko oraz te sztandarowe kluby były na pierwszym miejscu (w ZSRR byl to CSKA Moskwa, w Bulgarii CSKA Sofia, w Jugoslawii Crvena Zvezda Belgrad, w Rumunii Steua Bukareszt itd.)! Warszawę, Komitet Centralny, komunistycznych warszawskich kacyków i generałów bardzo bolało, że jest taki klub, który zabiera stolicy rokrocznie mistrzostwo i zbiera laury w Europie! W pewnym momencie popularność, siła i sława Górnika były juz tak wielkie, że nic nie pozwalało tego zmieniać poprzez zakulisowe sterowanie socjalistycznych warszawskich dygnitarzy komunistycznej Polski! Silne górnictwo w owym czasie, które od pewnego momentu miało możliwość reklamowania piłkarzy od służby wojskowej tez broniło Górnika przed zawiścią komunistycznej Warszawy i beszczelnoscią Legii- inne kluby, nie miały takiej możliwości obrony przed drenowaniem składów! W kapitalistycznych krajach demokratycznych zachodu takze byly i sa do dzisiaj silne kluby funkcjonujace pod parasolem gornictwa! Górnik był lepszy na boisku, miał piłkarzy tworzących wielki zespól, miał kibiców w całej Polsce i za granicą. Dlatego wymyślono bajkę, mającą autorów i szczególny posłuch w Warszawie, że Górnik był pupilem PRL-u. Ta bajka wyjaśniała i usprawiedliwiała brak sukcesów wojskowego nielubianego klubu, który pomimo, że kradł ciagle przez 45 lat PRL ile się dało najlepszych mlodych polskich zawodników ( albo będziesz grał w Legii, albo będziesz zapychal na poligonie- to dzialalo ), to tworzył z nich zaledwie zbieraninę bez charakteru, bez sukcesów na miarę oczekiwań i czesto był gorszy! To wywolywalo w stolicy ogromna frustracje i kompleksy dlatego wymyslano mase mniejszych lub wiekszych klamstewek ( o pompowaniu pieniedzy w Slask, o Gierku zalatwiajacym zwycestwa Gornikowi, o walizkach krazacych w Zabrzu ), ktore funkcjonuja jako niepodwazalne prawdy do dzisiaj! Warto te nieprawdy wyprostowac! W tych najlepszych latach Wielkiego Gornika ( 68-72 ) gdyby gornictwo nie mialo mozliwosci reklamowowania pilkarzy zabrzanskich od sluzby wojskowej to Ministerstwo Obrony PRL rozwaliloby Gornika momentalnie przy pierwszej okazji ! Powolaliby jednym podpisem do sluzby wojskowej Lubanskiego, Szoltysika, Gorgonia i Legia mialaby super, super sklad! Gornik stracilby 70 procent swojej sily! W Gorniku pilkarze najczesciej chcieli grac natomiast generalom wojskowej Legii lepiej bylo nie odmawiac, bo trafialo sie na poligon bez mozliwosci kontynuowania kariery pilkarskiej ( trzy lata na poligonie dla mlodego pilkarza to byla katastrofa )! Taki delikwent po kilku tygodniach poligonowej lekcji najczesciej sam przychodzil do generalow i blagal o pozwolenie gry! I ten dziejacy sie non stop swiezy doplyw znakomitej mlodej krwi pilkarskiej do wojskowego klubu pozwalal Legii bez przerwy byc w czolowce polskiej ligi bez zadnych kryzysow przez 45 lat PRL! To bylo zapewnione, ciagle i stale silne wzmacnianie skladu wojskowego klubu! Nikt nie mial takiego przywileju przez 45 lat socjalizmu! Pamiętne lata, gdy Legia powołała do wojska najlepszych zwodników POLONII BYTOM, momentalnie niszcząc potęgę tego klubu ! Pamietny rok 53 gdy to prowincjonalny klub wojskowy spod Kopca Kosciuszki Wawel Krakow zdobywajac wicemistrzostwo Polski osmielil sie byc lepszy w tabeli od " centralnego " skupiska gwiazd jakim byla CWKS Legia! Ministerstwo obrony dokonalo wtedy historycznego wyczynu i postanowilo usunac z ligi wszystkie regionalne kluby wojskowe! Wawel rozwiazano natomiast Legia od tej chwili mogla juz byc totalnie bezkonkurencyjna a wszystkie talenty plynely wprost do koszar w jednym miescie, ktore miescily sie pod trybunami Stadionu Wojska Polskiego! To przeciez dwoch wybitnych pilkarzy z Zabrza ( Ernest Pohl i Edmund Kowal ), ktorzy odrabiali w niej sluzbe wojskowa wraz z powolanym do wojska swietnym Lucjanem Brychczym z Rudy Slaskiej wygrali dla Legii mistrzostwo Polski w latach 1955 i 1956! Brychczy pomimo, ze planowal powrot na slask zostaje juz do konca kariery w Legii natomiast Pohl i Kowal w 57 roku wracaja do Zabrza, graja juz u siebie w Gorniku i zdobywaja z nim mistrzostwo! A potem jeszcze 7 nastepnych! Po PRL bylo 17 lat afer III RP! Warszawka znow byla na gorze, to tam byl najwiekszy biznes i najwieksze inwestycje! Gdy inne kluby ledwo wiazaly koniec z koncem i ledwo staly na nogach w wyniku transformacji to dla sztandarowego klubu stolecznego zawsze znalazl sie jakis sponsor i pieniadze ( a jak sie nie znalazl to sprowadzono go z Korei )! Generalowie, prominenci PRL oraz ci ktorzy palowali zmienili sie w biznesmenow i autorytety moralne! Ci, ktorzy pracowali w TV peerelowskiej oraz w stanie wojennym otworzyli w III RP prywatne telewizje! I ostatnia rzecz, też bardzo ważna, ktora decydowala o sile Górnika! Jego potege stanowili świetni piłkarze z charakterami z Zabrza i okolic: Lentner, Wilczek, Banas, Pohl, Oślizło, Kostka, Kwasny, Florenski, Kowalski w latach 57 do 69 i Lubański, Gorgon, Deja, Gomola, Musiałek, Szołtysik w latach 65-77! To oni stanowili trzon i sile tego klubu! Gdy w 77 roku skonczylo sie to pokolenie wspanialych zabrzanskich pilkarzy, Gornik spadl do drugiej ligi w 78 roku! Milicyjne i wojskowe kluby zawsze podbierały zawodników innym klubom! Ci zawodnicy nawet nie chcieli udawać tego , że się z tymi klubami w jakikolwiek sposób identyfikują! Dlatego np. Legia wielokrotnie była zbieraniną bardzo dobrych zawodników bez ducha i dlatego nie miało to przełożenia na oczekiwane w Warszawie wyniki! POWTÓRZĘ TO JESZCZE RAZ! ŚMIEM TWIERDZIĆ, ŻE ŻADEN POLSKI KLUB NAWET NA UŁAMEK NIE ZBLIŻY SIĘ DO TEJ PRZEOGROMNEJ POPULARNOŚCI JAKĄ MIAŁ GÓRNIK W LATACH SWOJEJ ŚWIETNOŚCI I CHWAŁY! I NIE ZDOBYTE MISTRZOSTWA, PUCHARY POLSKI, OSIĄGNIĘTE RUNDY EUROPEJSKICH PUCHARÓW, POKONANE DRUŻYNY, ALE TE WIELKIE MASY KIBICÓW NA MECZACH GÓRNIKA, TO JEST TO, CO WYRÓŻNIA TEN KLUB NA ZAWSZE SPOŚRÓD INNYCH KLUBÓW! I jeszcze jeden znamionujący fakt- na porządku dziennym w owym czasie było, że w samej Warszawie olbrzymia rzesza warszawiaków kibicowała właśnie Górnikowi a nie wojskowej Legii! Wojskowa Legia, jej patroni to nie był ich klub! PZPR często sięgał po pomoc ojców Legii w PRL-u. To często byli kibice tego pokolenia tak poranionego przez wojnę, Niemców, Sowietów i komunistów! Ich przedwojenne kluby, które kochali: Polonia Warszawa( patriotyczna antykomunistyczna Warszawa bardzo plakala gdy Polonia spadala z ekstraklasy), Marymont, Cracovia, kluby lwowskie zostały specjalnie z premedytacją zniszczone przez komunistów! W tej sytuacji swoją sympatię przenieśli na WIELKIEGO Górnika! I było ich wielu. I kibicują mu do dzisiaj! Faktem jest, ze to pokolenie kibicow Gornika juz wymiera! Ci młodsi w Warszawie, którzy rodzili się po wojnie, w sercu mieli juz najsilniejszy w owych czasach klub stołeczny- Legię. Zapytajcie staruszkow komu kibicuja, czesto odpowiedz biedzie brzmiala, ze kochaja Gornika!! Znamienny fakt! W Warszawie był i jest wielki stadion na ponad 100 tys. ludzi! Legia na nim nie grała! Nie miała tylu sympatyków! Nawet gdy w 1972 roku do Warszawy przyjechał słynny AC MILAN i zdecydowano się rozegrać mecz na tym stadionie , wypełnił się on tylko 70 tys. kibicami. Górnik miał takich spotkan przy ponad 100 tys. widowni wiele. Wiele!! I to jest ta subtelna ale jakże olbrzymia przepaść- różnica, która pokazuje jak zupełnie inaczej postrzegano te dwa kluby! To jest ten fakt, który obala całkowicie te półprawdy, stereotypy, kłamstewka i wygodne wersje głoszone w Warszawie na temat Legii, Górnika i PRL! Dobrym przykładem tych "wymyślonych prawd" jest też film Zaorskiego " Piłkarski poker ". Totalnie kłamliwy, wybielający wojskowy klub ( tak nielubiany przez Polaków ) i szkalujący Górnika ( klub, któremu kibicowały miliony Polaków i polonusów )! A na koniec dodam jeszcze, że ten wielki warszawski stadion zamieniono na największy targ Europy- taka była i jest popularność Legii! Wracajac jeszcze do " Pilkarskiego pokera " to czytalem ostatnio dosc znana i gladka historie CWKS Legii Warszawa pana Erdemskiego! Luzno omawial sobie kolejne sezony! Napisal tam miedzy innymi, ze w sezonie 84/85 Legia byla mistrzem polmetka a tytul zdobyl Gornik ale sugerujac, ze dzialo sie to w dosc dziwnych okolicznosciach i na kanwie tych wlasnie wydarzen oparto scenariusz filmu " Pilkarski poker " - taka opinia o tamtym sezonie obowiazuje takze w Warszawie! A to ciekawe bo olbrzymia ciekawostka sezonu 84/85 byla nastepujaca sytuacja. Przed ostatnia kolejka tego sezonu w tabeli prowadzil: 1) - Gornik 40 pkt, 2) - Legia 40 pkt, 3) - Widzew 38 pkt ! W ostatniej kolejce Widzew gral u siebie z Gornikiem a Legia grala w Szczecinie z broniaca sie przed spadkiem Pogonia, ktora koniecznie potrzebowala do utrzymania w ekstraklasie conajmniej remisu!!!! W przypadku ewentualnego zwyciestwa Widzewa nad Gornikiem, Legie i Pogon calkowicie urzadzal remis, Legia mialaby mistrza kraju a Pogon utrzymalaby sie w ekstraklasie! Wszystkie mecze ostatniej kolejki rozpoczeto punktualnie o godzinie 17!!! Widzew majacy w przypadku zwyciestwa realne szanse na mistrzostwo przegral z Gornikiem 1-2 natomiast tym bardzo interesujacym szczegolem jest fakt, ze druga polowa meczu w Szczecinie rozpoczela sie az 8 minut pozniej niz mecze na wszystkich innych stadionach! W Szczecinie padl remis, pilkarze grali 8 minut dluzej a kazdy moze sobie sam odpowiedziec na ktorym to stadionie dzialy sie dziwne rzeczy, dlaczego druga polowa rozpoczela sie z takim poslizgiem, gdzie mogla krazyc ta filmowa walizka Zaorskiego w koncowce meczu gdy bylo juz wiadomo, ze Gornik ogrywa Widzew, Legia juz tytulu nie zdobedzie a Pogon bardzo potrzebuje remisu do utrzymania! Pogon wlasnie dzieki temu punkcikowi utrzymala sie w ekstraklasie!!! A o czym opowiada " Pilkarski poker ", ktos pomylil glownych aktorow i ich role??? Ale tak to juz czesto jest, ze krzyczy sie " lapac lobuza " dla odwrocenia uwagi od sedna sprawy!!! W nastepnych sezonach po 85 roku przewaga punktowa Gornika nad reszta stawki byla juz zupelnie bezdyskusyjna co nie zmienia oczywistego faktu, ze byla to tak jak dzisiejszy mistrz druzyna tylko i wylacznie wlasnego polskiego podworka!!! Nie atakuję Legii! To WIELKI KLUB - mistrz Polski, obecnie budujący swój bardzo pozytywny wizerunek! Obalam tylko kłamstwa i piszę prawdę o przeszłości! Warto pisac prawde i prostowac stereotypowe zaklamania! W warszawce do dzis popularne jest twierdzenie, ze Gornik wygrywal bo pompowalo sie pieniadze w Slask! Bzdura! W PRL górnictwo było silne, bo było źródłem dewiz! Doilo sie wiec Slask z wegla, który slazacy wydobywali ciezko pracujac! Grabilo sie slask! Oczywiscie dewizami rozporzadzali ojcowie z Warszawy! Dewizy za sprzedany wegiel przeznaczali na utrzymanie miedzy innymi tego wojska, które patronowalo Legii i które wprowadzalo stan wojenny w 81 roku! Tylko czastka dewiz wracala na Slasku ( dzis warszawka bierze wszystko co wypracowuje, o dzieleniu nie ma mowy, liczy sie rachunek ekonomiczny a nie dobro ogolu)! To byl ten ochlap rzucony gornikom za ich ciezka prace przez wladze w postaci przywilejow i karty G oraz sklepow pewexowskich! Gdyby 100 procent srodkow uzyskanych ze sprzedazy wegla zostalo na Slasku to ten region dzis wygladalby zupelnie inaczej! Chwala slazakom, ze zbudowali taka druzyne jak Gornik Zabrze za ten ochlap, który zostawila im warszawka! W Warszawie z tych pieniedzy, ktore dzisiaj maja i z tych zawodnikow, ktorych nagminnie kradli latami, powinni zbudowac kilka takich druzyn! A nie stworzyli nigdy takiej jak Gornik lat 58- 75! Taka jest roznica miedzy Gornikiem i Legia oraz miedzy warszawka i slaskiem! Jeszcze inna bzdura powtarzana w warszawce to twierdzenie, ze Gornik musial wygrywac dla Gierka !?? -))) Gierek byl z Sosnowca! To wtedy kwitlo Zaglebie Sosnowiec! Sekretarzowal PZPR w latach 70 tych a to byly juz lata schylku wielkiego Gornika zakonczone spadkiem tej druzyny do II ligi w 78 roku ( uratowano najstarszego ligowca Ruch Chorzow, kosztem Gornika )! Faktem jest, ze w pewnym momencie skonczyla sie koniunktura na wegiel, padło górnictwo, Górnik też jest na łopatkach! Tym tekstem oddaje hold wspanialemu klubowi ze slaska GORNIKOWI ZABRZE, przypominam autentyczne fakty z przeszlosci ( bez zadnego koloryzowania ) i przypominam tylko te najwspanialsze ( gdybym chcial opisac wszystko, nie skonczylbym tego tekstu ) mecze najlepszej druzyny klubowej jaka posiadala polska pilka, ta druzyna nigdy nie schodzila ponizej pewnego wysokiego poziomu czesto spychajac najsilniejsze druzyny europejskie do rozpaczliwej obrony, wyrazam szacunek i podziekowanie dla tych pilkarzy, ktorzy dostarczyli nam tych niezapomnianych emocji i radosci oraz przypominam o tych nieprzebranych tlumach kibicow tego wielkiego klubu ciagnacych w dniu meczu ze wszystkich stron w kierunku slaskiego kolosa zawsze gdy jedenastka Gornika miala tam grac - byli to kibice praktycznie z calej Polski! Prostuje klamstwa na temat Slaska i jego mieszkancow! Legia jest na szczycie, a Górnik odchodzi i sie zwyczajnie kończy- to agonia (BÓG i tak jest kibicem tego klubu, tyle razy w ostatnich latach Górnik balansował na krawędzi drugiej ligi ). Ale ta przeszłość sportowa była piękna i na niej współcześni piłkarze powinni się wzorować! Takie rzeczy warto przypominać dla wszystkich: kibice, działacze, kopacze, piłkarze, młodzież, interesujący się futbolem i ci, którzy nie mają o tym pojęcia, starsi i młodsi! Oby młodsi grali kiedyś przy takiej publice i na tym poziomie rozgrywek, żeby czuli to oczekiwanie na mecz, tę rozpacz kibiców, dla których zabrakło biletów, te puste ulice, żeby czuli ten ryk z trybun 120 tys. kibiców i milionów (autentycznie całej Polski) przed telewizorami i przy odbiornikach radiowych, ten strach czołowych drużyn europejskich, które doskonale wiedziały, że tutaj o awans będzie bardzo, bardzo ciężko, żeby czuli ta atmosferę, ten ciąg do zwycięstwa i te wielka radość Polaków ze zwycięstw Górnika, ta walkę, emocje, mecze z AS Roma- losowanie! Warto było na tych meczach być, tego się nie zapomina,"to se ne wrati "! Życzę polskim piłkarzom, żeby zagrali jeszcze takie spektakle jak grał Górnik, potem Legia, potem WIELKI Widzew i Wisła! Chociaż mecze Górnika były z tego wszystkiego zdecydowanie największymi widowiskami gromadzacymi i jednoczacymi najwieksza ilosc Polakow! Oby polskie kluby zagrały jeszcze takie spotkania! W latach 84-93 odbudowano Gornika po spadku do drugiej ligi w 78 roku. Gornik zdobyl 4 tytuly mistrza Polski pod rzad, potem do 95 roku zajmowal miejsca w czubie tabeli! Ale to juz nie bylo to co kiedys! To byl taki sam mistrz jak ci mistrzowie Polski z lat 89-2006, bez wiekszej charyzmy i tego niezbednego do ogrywania futbolowej Europy pilkarskiego super charakteru! Wszystkich tych mistrzow laczylo to, ze jak mieli szczescie, ulozyl im sie lub wyszedl im jakis przypadkowy mecz to cos tam pojedynczego wygrali ale w nastepnej rundzie dostawali bezdyskusyjne baty potwierdzajace ich prawdziwy obraz czyli wielka slabosc! Jeszcze w 1987 i 1988 roku, gdy Górnik grał pucharowe mecze, na śląski przyszło po 70 tys. ludzi! W tym samym czasie grały RUCH CHORZÓW i GKS KATOWICE i przyszło po 10 tys.kibiców! Nie mam żadnych wątpliwości, że gdyby ktoś przywrócił Górnikowi Zabrze jego blask, gdyby Górnik zagrał w pucharach, to mimo tego całego piłkarskiego bagna w tym kraju, Górnik Zabrze rozgrywałby swoje mecze przy wielkiej liczbie kibiców. Jest w zasadzie kilka mozliwosci: Gornik Zabrze najwiekszym z polskich klubow, Legia Warszawa najwiekszym z polskich klubow! Obydwa twierdzenia maja swoje niepodwazalne argumenty! O Gorniku napisalem! Legia? Miala wspaniale wystepy w pucharach - szczegolnie te gdy gral maestro srodka pola Kazimierz Deyna! Najdluzej gra w ekstraklasie, jest liderem tabeli wszechczasow, zawsze gra o najwyzsze cele, zdobyla mistrzostwa i puchary Polski, ma wielu kibicow i miala wybitnych pilkarzy! I ostatnia rzecz, ktora potwierdza jej wielkosc! Ma wielu przeciwnikow, kibicow ktorzy twierdza, ze Legii nie lubia, ze ten klub ich nie interesuje! Gdy przyjezdzaja inne kluby- siedza w domu! Ale gdy przyjezdza Legia wtedy zawsze ida na stadion! To tez bardzo wiarygodny miernik wielkosci klubow! Inne wielkie polskie kluby, ktore spokojnie pretenduja do miana najwiekszego z polskich klubow to na pewno: Ruch Chorzow (stary klub, 14 krotny mistrz Polski) i Wisla Krakow ( 10 tytulow, wspaniale pokolenie mlodych krakowskich pilkarzy konca lat 70tych- Kapka, Nawalka, Kmiecik, ktore ogrywalo Celtic Glasgow i dzisiejsza pozycja tego klubu w polskiej lidze )! Oraz z pewnoscia Widzew Lodz ( wspaniale mecze w pucharach ). Seria Gornika Zabrze lat 68- 71 w pucharach europejskich jest faktem niespotykanym w polskiej pilce klubowej! To Gornik gral najwieksze mecze! W kazdym z tych przegranych z Manchesterami spotkan byl o wlos od wygranej! Natomiast mimo wszystko Legia w pucharach?? Np. tak glosno przytaczany cwiercfinal Ligi Mistrzow osiagniety przez Legie w 1996 roku! Legia dotarla tam cudem! Trzy ostatnie mecze w grupie przegrala ( ze Spartakiem w Moskwie 1-3, ze Spartakiem w Warszawie 0-1 i z Rosenborghiem w Trondhaim 0-4 )! Slabiutki styl z tymi modlami tego znanego komentatora zeby w rownoleglym meczu Blackburn - Spartak padl odpowiedni wynik to bedziemy mieli cwiercfinal Ligi Mistrzow! Hehe - to takie polskie! Mecze Legii z Panathinaikosem w cwiercfinale ( 1-1 w Warszawie i 0-3 juz do przerwy w Atenach???)! Tez bardzo slabiutko!! Polfinal Legii w PZP w 91 roku!-))) Manchester w 1/2 finalu wygral w Warszawie jak chcial 3-1 kontrolujac spotkanie od poczatku do konca! W rewanzu Manchester gral na stojaco! Bylo 1-1! Po meczu pilkarze Legii mieli rece wzniesione do gory z czego smiali sie komentatorzy angielscy, piszac na drugi dzien w prasie, ze pierwszy raz widzieli druzyne, ktora przegrywajac odpadla i sie cieszyla z niewiadomo czego!?? Autentyczne fakty! Warto jeszcze tutaj odniesc sie do mistrzostwa Legii z roku 94. Gdy to Legia grala u siebie w ostatniej kolejce z Gornikiem! Legia musiala przynajmniej zremisowac ten mecz, natomiast zabrzanie musieli ten mecz wygrac zeby zdobyc mistrzostwo. Sedziowal pan Redzynski z Zielonej Gory. Po 50 minutach Legia grala w jedenastu a Gornik w osmiu! -)))! I Legia przegrywala 0-1. W koncu kolo 75 minuty Legia strzelila tego gola na 1-1 dzieki wciaz tendencyjnym decyzjom pana arbitra. Pomimo takiej przewagi ( jedenastu na osmiu ) zabrzanie potrafili podejsc kilka razy pod pole karne Legii! Na cztery minuty przed koncem zawodnik Legii zagral ewidentnie reka w swoim polu karnym! Bylo to widac! Wyraznie! Na zywo i w powtorkach TV! Sedzia Redzynski uciekal wtedy w druga strone boiska. Nic nie widzial. Hehe! Na dwie minuty przed koncem kibice Legii wtargneli na cala murawe boiska przerywajac mecz pomimo, ze mecz byl jeszcze nieskonczony! Oczywiscie oficjalnie wszystko bylo ok! W roku 93 Legia w ostatniej kolejce wygrala z Wisla w Krakowie 6-0 a LKS ( drugi kandydat do mistrzostwa ) chyba z Olimpia Poznan u siebie 7-1! Mistrzostwo Polski miala zdobyc druzyna, ktora bedzie miala lepszy stosunek bramek. To juz byla era komorek! Te brameczki padaly prawie jak na zamowienie! W Krakowie Legia strzelala takie bramki, ze kibice smiali sie do rozpuku ( pokazywano je w TV, wypowiadali sie kibice Wisly i pisaly o tym gazety na drugi dzien )! Cala Polska widziala ten kabaret tylko pan Wojcik ( ktory wtedy byl trenerem Legii a dzis chce uzdrawiac polska pilke) i kibice Legii uwazali, ze wszystko jest ok!? I do dzis uwazaja, ze wszystko bylo ok. Prawdziwe fakty! Ten klub ma jedno szczescie, ze jest ze stolicy gdzie jest najwiekszy biznes ( kazdego rodzaju: tego czarnego tez ) i najwieksze inwestycje. Powtarzam! Gornik tym " NAJ.." z polskich klubow!! Przy calym szacunku ale te wystepy pucharowe Gornika przy 100 tys widowniach trzymajace w napieciu do ostatniego gwizdka a wystepy Legii sa jednak zupelnie nieporownywalne! Seria Gornika z lat 68-71 ( SERIA!!!! !) to byla walka jak rowny z rownym z najsilniejszymi na owe czasy druzynami europejskimi! Czasem po 330 minut ( mecz, rewanz + dogrywka, trzeci mecz + dogrywka )! Widzialem te mecze! W 68 roku Gornikowi w Anglii nie uznano bramki a na slaskim w rewanzu pilka cudem nie wpadla po raz drugi do bramki Manchesteru! Gornik byl lepszy od Manchesteru w tym dwumeczu - nie mial jednak dosc szczescia! Odpadl! Jednak los oddal mu to co nalezne w losowaniu z AS Roma w 1970 roku! Gornik Zabrze 1968 roku to byla jedna z dwoch druzyn w historii polskiej pilki klubowej, ktora byla w stanie zdobyc Puchar Europy! Powinna byla go zdobyc! Druga druzyna byl wielki Widzew Lodz z lat osiemdziesiatych ze Zbigniewem Bonkiem, Wlodzimierzem Smolarkiem i Jozefem Mlynarczykiem w skladzie!! Ta druzyna nabierala doswiadczenia w meczach PUEFA! W kilku edycjach tych rozgrywek pomimo, ze odpadala we wczesnej fazie rozgrywek to wyeliminowala stosunkiem bramek strzelonych na wyjezdzie obydwa Manchestery po dramatycznych remisowych meczach w Lodzi i w Anglii! Ograla w karnych budujacy swoja przyszla potege Juventus Turyn,chociaz zaraz potem zostala rozbita przez angielski Ipswich Town 0-5 i 1-0! Ograla druzyne niemiecka Borussie Menchengladbach po 2-3 i 1-0! I w sezonie bedacym apogeum tej druzyny ograla w pieknym stylu bedacy u szczytu potegi FC LIVERPOOL w cwiercfinale PEMK! W polfinale Widzew przegral dosc wyraznie z Juventusem 0-2 w Turynie i 2-2 w Lodzi! Ale w tych meczach Zbigniew Boniek gral juz w druzynie z Turynu! Gdyby Boniek gral w Widzewie to jestem pewny, ze byloby dokladnie odwrotnie! Potem Juve przegral w finale! ALE TO ZWYCIESTWO WIELKIEGO WIDZEWA LAT 80-tych Z FC LIVERPOOLEM TO JEST NAJWIEKSZE POJEDYNCZE ZWYCIESTWO POLSKIEGO ZESPOLU KLUBOWEGO w historii potyczek pucharowych polskich klubow! Wracajac jeszcze do Gornika! Czemu Gornik Zabrze przegral final PZP z Manchesterem City? Paskudna pogoda ograniczajaca szybka gre zabrzan, fatalny blad doswiadczonego Oslizly po ktorym przegrywajacy Gornik musial sie odkryc! -)) Ale miedzy innymi takze z powodu okropnej polskiej mentalnosci! Awans do finalu ogloszono juz wielkim sukcesem, tzw. prawie zwyciestwem czyli w zasadzie zwyciestwem! To takie polskie, te piekne porazki, te prawie zwyciestwa! Pilkarze pojechali na final do Wiednia z zonami, robili zakupy i zwiedzali miasto miast koncentrowac sie na ostatecznej wygranej! To byl karygodny blad! Ale zostawmy to, to byly piekne chwile! W czasach kiedy Gornik gral na topie o Juventusie, Liverpoolu, Bayernie Monachium jeszcze malutko w Europie slyszano! Liczyly sie Manchestery, Nottingham forest, Totenham, druzyny wloskie Inter I Milan, silne Dynamo Kijow, portugalska Benfica!! Tamte czasy, inni mistrzowie! Czolowka Europy zespolow klubowych w latach gdy Widzew wygrywal w Europie jest juz zdecydowanie bardziej zblizona do dzisiejszej! I sedziowie zdecydowanie wlasciwiej reagowali juz wtedy na rzeznickie faule! Gdy Widzew wygrywal z Manchesterami, chylily sie one ku szarzyznie! Wschodzil powoli Liverpool i Juventus!! Przypominam te rzeczy! Przypominam wspaniale lata i najwspanialsze mecze WIELKIEGO GORNIKA nie z powodu kompleksow co na pewno kilku ignorantow mi wytknie! DZIS RZECZYWISTOSC KLUBOWA W POLSCE JEST ZALOSNA! W Zabrzu, Lodzi i Chorzowie jest bardzo zalosna! A w Warszawie i Krakowie tylko zalosna! Z ta roznica ze w Zabrzu za pojedyncze miliony a w Warszawie i Krakowie za ciezkie miliony! Niech Cupial wydaje kase! Szczerze mowiac to troche jednak trafia kula w plot! Ci kopacze z Krakowa beda kasowac ile sie da i beda przegrywac z byle kim! A ci naiwni mlodzi kibice serio wierza, ze oni sa gwiazdami!?-))) To samo Legia przegrywajaca ze Stala Sanok!! Pojedynek Legii z Szachtarem o Lige Mistrzow to byla kompromitacja a Szachtar jest kompromitacja w Lidze Mistrzow!-))) Smutna prawdziwa prawda! Ale oby sie to zmienilo!!! Przypominam o Gorniku lat 60-tych i poczatku 70-tych bo warto o tym przypominac w tej polskiej klubowej beznadziei dnia dzisiejszego! Moze mlodzi to przeczytaja i beda chcieli to powtorzyc w obojetnie jakim polskim klubie! I ostatnia sprawa! Gornik jak wiele instytucji w tym kraju na przestrzeni wielu lat PRL i III RP mial niestety ogrom szczescia do zwyklych i beszczelnych pasozytow, ktorzy traktowali ten klub jako swietne koryto do napelniania wlasnych sakiewek!!!
-
-
HISTORIA NAJWIEKSZYCH POLSKICH KLUBOW PILKARSKICH !!
brawo dla każdego kto to przeczytał
... forma się też liczy, nie tylko treść
a jakies akapity,czy tez inne,gdzie one sa??
ciezjo to sie czyta i mozna sie zniechecic,
sorry.
Polecam jako wzór Hemingwaya.
to jest na 5 scrollniec myszka. Za duzo jak dla mnie teraz.
Staruch, forum ci się pomyliło.
gtx Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Staruch, forum ci się pomyliło.
A niby czemu mu sie pomyliło? Ja przeczytałem z zainteresowaniem! Uwazam ze bardzo fajny watek i chetnie przeczytam o innych klubach tez!
Do HP dopiero mod przeniósł, więc gtx miał rację.
Poza tym za dużo emocji, chaosu (każde zdanie zakończone wykrzyknikiem), subiektywizmu, a i parę wyników jest przekręconych
Szkoda mi trochę autora tekstu. Naprodukował się pewnie godzinami nad tą propagandówka Górnika a sprzedał to w takiej formie ,że cieżko to wogóle przeczytać.
27 dni później
Jeśli macie ochote zapoznać się z historią poznańskiej Warty to zapraszam was do odwiedzenia tego linku. Historia spotkan Cracovi i Warty jest przebogata, wiec pewnie cos dorzucicie od siebie.
[url]http://wartapoznan.phorum.pl/viewforum.php?f=1[/url]
Na tej stronie
http://www.wikipasy.pl/Warta_Pozna%C5%84
masz więcej o meczach Cracovia-Warta Poznań
1529 dni później
Wywiad z Janem Banasiem (zwanym po ucieczce do Niemiec Heinzem)
W latach 70. ubiegłego wieku Jan Banaś był znanym piłkarzem Górnika Zabrze i reprezentacji Polski. A także właścicielem czerwonego Forda Mustanga, jednego z pięciu takich samochodów, jakie jeździły w Polsce. Cieszył się też sławą playboya, o czym wspomina w wywiadzie "Bez autoryzacji" w piątkowym "Magazynie Sportowym", bezpłatnym dodatku do "Przeglądu Sportowego".
- Pusto tutaj.
- A kiedyś wolnego stolika nie można było znaleźć. Ze stadionu Górnika jest do Balatonu jakieś 400 metrów, zaglądaliśmy tu po treningach i meczach. Można było zjeść smaczny obiad. Mieliśmy swoją salę, nikt niezaproszony nie mógł do nas wejść. Mniejsza była niż ta teraz. W ogóle dużo się pozmieniało.
- Tak jak u pana. Co się stało z czerwonym fordem mustangiem, którym szpanował pan na Śląsku w latach siedemdziesiątych?
- W 1975 roku wyjechałem do Stanów Zjednoczonych, a auto zostawiłem narzeczonej. Kilka lat nim jeździła, aż kazałem sprzedać. Pewnie już dawno zezłomowany.
- Podobno w latach 70. było tylko pięć takich samochodów w Polsce.
- Po Warszawie jeździł nim Władek Grotyński, bramkarz Legii. Na tle kolegów w Górniku wyróżniałem się zacięciem do samochodów. Dostawaliśmy talony na Wartburgi czy Syreny, ale mnie interesowała wyższa półka. Lubiłem fiaty, wcześniej jeździłem sportową 850. Mustanga kupiłem od sztygara, który sprowadził go ze Stanów. Raz ukradli mi go spod domu. Rano zniknął, po południu już się znalazł. Zadzwonili milicjanci, że jacyś gówniarze chcieli się przejechać, sprawdzić, ile wyciągnie.
- I ile wyciągnęli?
- Nie pytałem. Na komisariacie spotkałem dwóch wystraszonych dwudziestolatków. Przepraszali, kajali się, że jakby wiedzieli, że to mój samochód, to w ogóle by nie ruszali. Okazało się, że zabrakło im paliwa. Milicjanci złapali ich na autostradzie, samochód stanął za Gliwicami. Nie mógł pozostać niezauważony, nie wiem, na co ci chłopcy liczyli.
- Drogi był taki samochód?
- Kosztował tyle, ile zarabiałem w Górniku przez dwa lata. Tak długo nie mogłem czekać, bałem się, że ktoś mi to cacko podkupi. Dobrze, że miałem smykałkę do interesów, bez niej nigdy nie byłbym w stanie kupić sobie takiego samochodu.
- Jak wyglądały te interesy?
- W Górniku z utęsknieniem czekaliśmy na zagraniczne wyjazdy. Zawsze jakiś grosz z tego wpadł. Dla pana może być niepojęte, że szmuglowaliśmy, ale z tego mieliśmy więcej niż z premii za mecz. Trochę wywieźliśmy z kraju kryształów, półlitrówek z polską wódką. Z celnikami toczyliśmy zacięte mecze. Kołki z butów nam nawet wykręcali, do dziś nie wiem, czego tam szukali. Z PZPN jeździło z nami dwóch "działaczy", myśmy wiedzieli, że to ubecy. I oni też handlowali. Ciszewski i inni redaktorzy również. To było doskonale zorganizowane. Na każdym wyjeździe kręcili się przy nas polonusi, nawet jak graliśmy w Kolumbii czy w Ekwadorze. Przychodzili do hotelu, pytali: "Co teraz macie?" Najczęściej przywoziliśmy kryształy, dla nich to była namiastka Polski, pamiątka z kraju. Dobrze płacili. Bo jeszcze, proszę pana, tego swojego Mustanga musiałem utrzymać.
- Trudno było?
- Silnik znalazłem na szrocie w Nowym Jorku i wysłałem statkiem do kraju. Kupiłem oczywiście od Polaków. Pamiętam, że jak na moich oczach cięli jakiś rozbity samochód, to pytali, czy by mi się jeszcze kierownica nie przydała. Nie chciałem. Potem, już w kraju, był kłopot z olejem, częściami do mojego Mustanga. Drogi to był samochód w utrzymaniu.
- Wiedział pan, na co się decyduje.
- Jasne. Stać mnie było.
- Piłkarze, w porównaniu z resztą społeczeństwa, zarabiali nieprzyzwoicie dużo.
- Zatrudniano nas na fikcyjnych etatach w kopalniach, ja byłem cieślą dołowym. Czasami to wstyd było stanąć w kolejce po wypłatę. Dostawaliśmy z piętnaście razy więcej niż ci biedni górnicy. Jak tylko zremisowaliśmy, to oni wściekali się pod kasą: "Na dół ich, pieronów". Później ktoś przejrzał na oczy i pensje odbieraliśmy już w klubie. Myśmy się źle czuli w kopalni, to przecież nie był nasz zawód. Powinni nam płacić za to, że byliśmy piłkarzami.
- Przecież płacili. Dostawaliście premie za mecze.
- Proszę pana, urodziłem się za wcześnie. Teraz ci nasi piłkarze mają takie możliwości finansowe i z taką Litwą nie umieją wygrać. Za dobrze mają. Nam działacze przed tournee po Ameryce Południowej obiecali po 15 dolarów.
- Rzeczywiście mało.
- I to, musi pan wiedzieć, nie były diety, które należały nam się za wyjazd. Myśmy musieli jeszcze wygrać z Brazylią. Na Maracanie! Przegraliśmy, psikusa zrobiliśmy w następnym meczu, w Buenos Aires z Argentyną. Za remis dostaliśmy po 7,5 dolara. Starczyło na kawę i kilka pocztówek. Taka to była reprezentacja Polski. Rok wcześniej przyjechali do nas Włosi zagrać na Stadionie Dziesięciolecia. Zremisowaliśmy, niezły to był mecz, ale mniejsza o to. Wieczorem był bankiet. Do naszego stolika przysiadł się Mario Corso, legenda Interu Mediolan. "Dobrze się zaprezentowaliście, macie silną drużynę. Za jakie gracie pieniądze?" - pyta. No to piszemy na serwetce: 20. Nasz gość złapał się za głowę. "20 tysięcy dolarów?! Mamma mia, to więcej od nas". Któryś z naszych napisał: 20 dolarów. Corso tylko krzyknął: Kelner, szampan dla nich!".
Opowiem jeszcze, jak pojechaliśmy do Wiednia na finał Pucharu Zdobywców Pucharów. Rano dostaliśmy godzinę i piętnaście minut wolnego czasu. Każdy miał już przygotowaną listę, co kupić dla najbliższych. O 9 otwierali dom towarowy. Staliśmy przed wejściem całą drużyną. Pamiętam, że tam była taka krata, wolno się podnosiła. Zyga Szołtysik nie wytrzymał, mały był, to siup pod nią i już buszował w środku. A za nim wbiegła chmara piłkarzy Górnika. I niech mi pan powie, jak mieliśmy skupić się na meczu, dla większości z nas najważniejszym w karierze?
- Byliście zawodowcami na boisku, z amatorską otoczką. Panie Janie, co innego mnie interesuje. Był pan playboyem?
- Takim na polskie warunki. Wzorowałem się na George'u Beście, przystojniak był z niego. Zapuściłem długie włosy jak on. Zainteresowałem się modą, w gazetach podglądałem, jak ubiera się Best albo Beatelsi. Miałem to szczęście, że jeździliśmy za granicę i mogłem kupić coś ładnego, płaszcz albo koszulę. Cokolwiek by człowiek stamtąd przywiózł, to już się wyróżniał na ulicy.
- Przy panu zawsze kręcił się wianuszek dziewczyn.
- Szpanowałem Mustangiem. Może imponowało im też, że mogą pokazać się z ligowcem, reprezentantem Polski? Miałem łatwiej, one zdawały sobie sprawę, z kim się zadają, w telewizji nas było widać. Znały nazwisko Banaś, wiedziały, że gram w Górniku. Przy okazji mogły się przejechać luksusowym samochodem, zjeść dobrą kolację. Wykorzystywałem swoje możliwości. Trochę tych dziewczyn było. Aż za dużo. Aktorki były fajne.
- Jakie aktorki?
- Normalne. Początkujące. Nawet dobre. Była też jedna taka znana. Tylko co z tego, że ładna, skoro mężatka. Do łóżka i cześć. Ech, panie, dużo takich romansów miałem. W Śląsku (zespół Pieśni i Tańca - przyp. red.) też brzydul nie widziałem, wybór był niesamowity. Chodziłem na ich występy, razem spędziliśmy sylwestra w pałacu w Koszęcinie, tam, gdzie zespół miał siedzibę. Żeby tak parę groszy można było za te wspomnienia dostać...
- Gdzie bawili się piłkarze wielkiego Górnika?
- Hotel Katowice, Silesia, Zameczek. Mnie to dziwiło, że w Polsce niby bieda, ale w restauracjach zawsze komplet. Tam nie było łatwo wejść. Miałem jednak znajomych szatniarzy, za każdym razem witali mnie w drzwiach: "Jak to, panie Janku, nie ma miejsca? Dla pana? Zaraz się znajdzie". Jak trzeba było, to kogoś wypraszali i miałem już stolik. W zamian dostawali banknot do ręki. Cała Polska, oparta na znajomościach, korupcji.
- Dużo piliście?
- Byli ostrzy zawodnicy. Jak Jurek Gorgoń zaczynał, to aż mnie trzęsło, wódkę pił jak wodę. Albo Ernest Pol. W reprezentacji debiutowałem z Czechosłowacją w Warszawie, jeszcze przed meczem Pol zapowiedział, że muszę się wkupić, bo inaczej mnie nie będzie w kadrze. Zapytałem, co mam zrobić? "Wszystko w swoim czasie. Wytłumaczymy ci" - usłyszałem. Wracaliśmy na Śląsk pociągiem, zajęliśmy wagon restauracyjny. Pol był najstarszy, zwrócił się do mnie: "Żebyś nie musiał latać w tę i nazad, weź od razu osiem butelek". Było tam kilku piłkarzy, pamiętam Szymkowiaka i Liberdę. Wszyscy się popili, oprócz mnie, siedziałem przy soku. Przed Katowicami pijany Pol poklepał mnie po plecach: "Dobrze, żeś się synek wprowadził". Tamta generacja piłkarzy była gorsza od naszej, tej, która odnosiła sukcesy w latach 70. My graliśmy i przy tym myśleliśmy, żeby jakiś biznes zrobić, a u nich tylko piłka i wóda.
- Pan nie pił?
- Szampan z przyjemnością, wino wytrawne do kolacji, to tak. Wódki nie lubiłem.
- W Besta pan nie poszedł. Pił pan niewiele i nie przespał się z dwoma miss świata.
- Ale parę fajnych dziewczyn miałem, spikerek z telewizji na przykład. Na Śląsku są najładniejsze kobiety, to korzystałem. Nie musiałem pić dla kurażu. Nie miałem oporów, żeby podejść do ładnej dziewczyny i ją zerwać, choć parę koszów również zaliczyłem. Kazik Deyna też był kobieciarzem. Taki cichy na co dzień, a do dziewczyn umiał zagaić. Jak był bankiecik, to żadnej nie przepuścił. Fajne to były czasy.
- Dlaczego nigdy się pan nie ożenił?
- Nie miałem szczęścia. Niby dużo tych dziewczyn było, ale do żadnej nie byłem przekonany. Z piętnaście razy mogłem już przed ołtarzem stać, większość chciała mnie usidlić. Ciągle biłem się z myślami, co nimi kieruje: czy są ze mną, czy dla pieniędzy. Lecą na samochód, na sławę, na nazwisko albo pieniądze? Człowiek tak przebierał, aż został sam. Jak chciałem się ustatkować, było już za późno. Raz naprawdę się zakochałem.
- Kiedy?
- W 1975 roku wyjechałem do Chicago grać w polonijnej Wiśle, a w kraju została moja dziewczyna. Umówiliśmy się, że dwa lata tam posiedzę i jak wrócę z pieniędzmi, to postawimy dom. Z roku na rok odkładałem decyzję o powrocie. Grałem jeszcze w Meksyku i Francji, a z tych dwóch lat zrobiło się piętnaście. Rozstaliśmy się po siedmiu. Ona wyszła za mąż. I tak długo wytrzymała. Ile można czekać? Ile listów pisać? Gdybym nie zerwał, to byłoby jeszcze gorzej, prawda?
- Dobrze pan zrobił.
- Przynajmniej była wolna. Mogłem się z nią ożenić przed wyjazdem do Stanów, tylko co by to było za małżeństwo, tak na odległość.
- Żałuje pan tego?
- Tamtej dziewczyny tak. Wyjazdu do Niemiec, na który namówił mnie ojciec, też. On w drugiej wojnie światowej był niemieckim żołnierzem, stacjonował we Lwowie. Tam poznał moją matkę. Dużo jej obiecywał. W 1943 roku, jak była ze mną w ciąży, przyjechała do niego, do Berlina. Tam jej powiedzieli, że zginął na froncie, co okazało się nieprawdą. Przy okazji wyszło na jaw, że był żonaty. Oszukał ją, jak to facet. W Berlinie mieliśmy ciotkę, matka mieszkała u niej przez pół roku. Później przyjechaliśmy do Katowic. Matka kazała mi się modlić za ojca.
- Po 23 latach dostał pan od niego list, w którym zachęcał pana do przyjazdu do Niemiec.
- Był skarbnikiem w drugoligowym Hoff i krętaczem. Tylko że wtedy o tym nie wiedziałem. Namówił mnie na ucieczkę z Polski, zapewniał, że znajdzie mi dobry klub na Zachodzie. Tak jak dużo obiecywał mojej matce we Lwowie, tak powtórzył ten numer ze swoim synem.
- Tak łatwo uwierzył pan człowiekowi, którego przecież nie znał?
- Co miałem nie wierzyć? To był mój ojciec. Przekabacił mnie. Okazja do ucieczki nadarzyła się w Göteborgu, gdzie Polonia Bytom grała w Pucharze Intertoto. W Niemczech po dwóch miesiącach zorientowałem się, że ojciec nie traktuje mnie jak syna, tylko obcego, na którym można nieźle zarobić.
- Co się stało?
- Dostałem od niego cyrograf. Podsunął mi kartkę do podpisu, mówił, że to jakieś rozliczenie. Nie umiałem czytać po niemiecku, ale język znał Pierzyna, który uciekł ze mną z Polski. Grałem na czas, chciałem wiedzieć, co podpisuję. W końcu ojciec się wściekł i podarł tę kartkę. A ja, proszę pana, zebrałem te skrawki i schowałem do kieszeni. W pokoju poskładaliśmy to wszystko do kupy. I Pierzyna mi czytał, że ojciec zastrzega sobie 10 procent wartości każdego mojego transferu. Za to, że poniósł koszty na moje wychowanie. Rozumie pan? Co za bezczelność?! Przez 23 lata nie dał znaku życia, nawet głupiej czekolady mi nie wysłał. Wyjechałem od niego, znajomy pomógł mi załatwić testy w FC Köln.
- Miał pan kontakt z ojcem od tamtej pory?
- Żadnego. Wiem, że umarł 10 czy 15 lat temu. Matka się nacięła na nim, a ja po niej.
- Po ucieczce został pan zawieszony na dwa lata. W Niemczech mógł pan tylko trenować.
- W tygodniu trenowałem, a w weekendy oglądałem Köln w telewizorze. Wytrzymałem ponad rok. Wrócić do kraju nie było tak łatwo. Korespondowałem z prezesem Polonii Bytom, liczyłem się z tym, że mogą mnie zamknąć. Po przyjeździe spotkałem się z wojewodą śląskim, generałem Ziętkiem, drugim po Gierku. Przywitał mnie sympatycznie: "I coś ty pieronie nawywijał?" - i ciągnął dalej. "Nie martw się, chopie. Też narobiłem parę felerów w życiu, a najgorszy, że się ożeniłem. Ty się nie martw, ty się nam odwdzięczysz, jak będziesz strzelał dla reprezentacji". Po trzech miesiącach grałem już w lidze. Dostałem tylko zakaz wyjazdów do Niemiec. Górski nie był w stanie nic zrobić, prikaz przyszedł z góry. Miałem kontuzję polityczną. Takie kulawe szczęście.
- Kazimierz Górski w autobiografii "Pół wieku z piłką" wspominał rozmowę przed igrzyskami w 1972 roku z Wiesławem Ociepką, który odradzał mu zabranie pana do RFN: "Prasa, bodajże "Bild", odgraża się, że wywlecze całą aferę, jak tylko Banaś zjawi się z reprezentacją w Monachium. Chodzi o pieniądze pobrane od jednego z zachodnioniemieckich klubów" - argumentował minister.
- Pieniądze wziął za mnie ojciec. On zniszczył moją karierę. Przez ten zakaz wyjazdów do Niemiec nie pojechałem na igrzyska w 1972 roku i dwa lata później na mistrzostwa świata. Ominęły mnie dwie imprezy w latach, w których byłem w najlepszej formie, życiowej. Gdybym pojechał na igrzyska, to miałbym większą emeryturę. A bez tego, to taka cienka. 750 złotych.
- Jak wygląda teraz życie emeryta?
- Mam endoprotezy w biodrach, pamiątkę po kopaniu piłki w błocie i śniegu. Trzy razy w tygodniu, popołudniami, prowadzę treningi z dziećmi w Gwarku Zabrze. W wolnych chwilach spotykam się z Janem Kidawą-Błońskim, który na podstawie mojej biografii chce wyreżyserować film o piłkarzu Górnika. Z dziesięć razy już się widzieliśmy. Ja opowiadam, on słucha.
- A czym pan dziś jeździ?
- Fiatem punto. Już nie przywiązuję wagi do marki samochodów.
- Zamyślił się pan.
- Zastanawiam się, że może to Pan Bóg mnie skarał? Tyle przebierałem w tych dziewczynach, aż na starość zostałem sam. Szkoda, że życia nie można skorygować.
http://www.sports.pl/Pilka-nozna/Jan-Banas-opowiada-o-swoich-romansach,artykul,105523,1,279.html
najstarszym klubem z tego co wiem jest Resovia Cenowa Bomba Rzeszów,
powstali jeszcze przed Powstaniem Styczniowym,
i nawet przed samym Rzeszowem
przed Rzeszowem to byłoby trochę ciężko chyba ....
dlaczego, przeciez Rzeszow przyjal nazwe od Resovii
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)