Dobranoc..jutro znów uczelnia po tylu dniach wolnego :D
-
-
DOBRANOC
Dobranoc.
Byłem w Grodzie Kraka w owym dniu, kiedy Oderka przegrała trzema bramkami z Cracovią. Tak dawno już nie byłem w Grodzie Kraka, że aż zapomniałem jak on wygląda. Od jesieni 2006 roq nie byłem w Grodzie Kraka. Nigdy od trzydziestu lat nie zdarzył się taki rok, bym tam nie był.
Jechałem autostradą z Szefem, który zawiózł mnie aż pod bramę główną Nowej Huty. A więc wkraczałem do Miasta niejako od tyłu, od wschodu. Odbiłem się od bramy Huty i wracałem. Prawie zawsze wyskakiwałem na peronie Dworca, dawałem nura w podziemne przejście i wychodziłem na Plantach w okolicy Teatru. Potem szedłem Floriańską na Rynek i w zależności od tego czy szedłem się uczyć, czy kibicować, skręcałem bądż to w lewo, w lejek Rynq wsysający ludzi na Grodzką, bądź to w prawo, w kierunq Ujotu.
Tak było zawsze. A teraz inaczej, podążałem q centrum Krakowa od Nowej Huty.
Wsiadłem w tramwaj numer 4 i długo jechałem. Potem jakaś przesiadka w inny tramwaj, taxówka za 12 złotych i wylądowałem w Łagiewnikach dokładnie na Koronce o 15.00.
Potem znowu jazda i w kinie Kijów wypiłem kilka piw z Kovalem, Klarosem, Karolo, Knurem i kilkoma innymi osobami. Wypiłem też wodę z wazonika i usiłowałem zjeść kwiatka. Pojawiłem się w Whisky Barze, a potem na tym tragicznym meczu. Wszędzie mnie pamiętają choć to tyle czasu. W Whisky Barze mnie pamiętają i na widowni. Trzeba mi koniecznie postawić ławeczkę z brązu jak Tuwimowi na Piotrkowskiej.
O! Geopijatyk się pojawił!
No to wznosiłem toasty!
Zakończyło się tradycyjnym nocnym piknikiem w Smily Barze Koło Jubilatu. Ile ja w tym barze w latach 1990-tych hektolitrów piwa wypiłem. Nawet chlałem tam z Edkiem Macurą i z Azorem, choć może w to nie uwierzycie. Wracałem po północy przez Rynek. Niedopitki krzyczały Cracovia! Cracovia! Chodziły po Rynq nocą niewyraźne grupy kibiców Cracovii.
Nocą, pociągiem za dziesięć druga jechałem do Gliwic. Jeszcze jedna taxówka i wylądowałem w nocnych objęciach mojej małżonki, gdzieś przed piatą. I spałem, spałem, spałem do południa.
Wypiłem tego dnia około 12 piw. Piwo macie drogie. 6 złotych, a w Wodziu 3 złote. Nie, nie mógłbym żyć w Krakowie. Dobrze, że wróciłem na Górny Śląsk.
10 dni później
Dobranoc. moje oczy sa wypalone przez monitor..(wstyd..2008 rok a ja na crt siedze. w wakacje trzeba to zmienic;> )
alez mnie wk.. fakt, ze Arka przez wlasne gapiostwo nie ejst nawet na 3 miejscu:/ z awansem beda mieli wiecej szczescia niz rozumu, jak to sie potocznie mowi. czy cos.
Moje oczy wypaliły dziurę w monitorze. Patrzyłem na zdjęcie swojej byłej sympatii z lat studenckich i w miejscu jej oczu mój wzrok wypalił dziurę. Zgasł mi ekran kompa. Nie wiem czy to co piszę się wyśle, bo nie widzę liter na ekranie. Żeby się nie ciulnąć piszę bardzo powoli i ostrożnie, bo nie wiem czy coś trzeba poprawić. Idę spać, a z dziury w szybie unosi się cienki dym.
Życie mija czas ucieka, kości stare bola w stawach, nogi krzywe się chwieją. Czy to wszystko ma jakiś sens? Przytulcie mnie więc do swej piersi i pogłaszcie po głowie mówiąc: "Prześpij się Geoś, na IX piętrze ktoś koło kosza na śmieci zostawił dobry, nie używany ekran, który możesz legalnie wziąć, a od jutra patrząc na zdjęcia swoich starych sympatii sprzed lat załóż oqlary spawalnicze, które możesz qpić w sklepie ze sptrzętem technicznym, lub podyebać na budowie wpłacając równocześnie ich równowartość na cele charytatywne, żeby cię ktoś nie posądził o interesowność tej kradzieży".
Prześpij się Geoś, na IX piętrze ktoś koło kosza na śmieci zostawił dobry, nie używany ekran, który możesz legalnie wziąć, a od jutra patrząc na zdjęcia swoich starych sympatii sprzed lat załóż oqlary spawalnicze, które możesz qpić w sklepie ze sptrzętem technicznym, lub podyebać na budowie wpłacając równocześnie ich równowartość na cele charytatywne, żeby cię ktoś nie posądził o interesowność tej kradzieży
Wysiaduję nocą po nagu przed kompem. Północ minęła i oto pojawiło się jutro. Lekki strumień powietrza wsysany przez uchylone okno ożeźwia mi nagie golenie.
Cały czas myślę o śmierci, Bogu (bez którego nie da się żyć) i przeszłości. Czasem klatkę piersiową rozrywa mi myśl o tamtych czasach, których już nie ma. O matce, z którą zbierałem do wiklinowego kosza ziemniaki, o snopkach zboża, które porastały sierpniowe pola wodzisławskiej ziemi. Czy wy młodzi, którzyście wyrośli z ziemi kiedy pierwsze zmarszczki poorały mi twarz, widzieliście kiedykolwiek snopka? Żytniego lub pszenicznego snopka w którym całowano dziewczyny, pito maślankę z przepełnionego glinianego dzbana, a podczas oqpacji na Kieleczczyźnie ukrywał się partyzant.
Pamiętam pochyloną jabłoń w sadzie mojej babci. Była tak pochylona, że można było na nią wejść trzymając ręce w kieszeniach. Kąpaliśmy się w ogrodzie w wannach napełnianych wodą, którą grzało lipcowe słońce. Zawsze woda była jakąś sensacją, czymś porządanym. Tam u sąsiada był staw w którym można się było bulknąć. Podobnym rzadkim dobrem była oranżada na weselu lub placpatrony, które Gorole nazywały kapiszonami. Korek zaś był równoważny małemu, okrągłemu pudełq placpatronów. Pół wsi jeździło do pracy w Czechach, witamina C zaś była mała, okrągła, biała i kwaśna.
Pamiętam też pierwszy dzień, kiedy matka odprowadzała mnie od szkoły. Zbierałem pod dębem żołędzie. Do lasu chodziliśmy na opieńki i na jagody.
Z jagodami zaś było tak samo jak z poziomkami porastającymi pachnący ziołami, suchy nasyp kolejowy. Można je było zjeść od razu, ale była to mała przyjemność. Nazbieranie zaś większej ilości i nabicie je na cienką trawkę wymagało cierpliwości, ale za to przyjemność rozgniatania napełnionej po brzegi gęby była większa.
Ileż jeszcze wspomnień, zapachów, widoqw, smaqw pozostało w tamtym świecie. Tak sobie myślę siedząc po nagu po północy przed kompem. Za oknami zaś śpią Gliwice, gdzie niegdyś mieszkał Nurek.
Nie, nie mógłbym mieszkać na stałe w Grodzie Kraka. Chyba by mnie rozerwało.
Powoli, ale systematycznie odchodzę. Jakbym słyszał głos z Wodzia, ale to tylko szumi komp, dwudziestopierwszowieczny odpowiednik sosnowego lasu lub tatrzańskiego wodospadu.
Dobranoc...Studia mnie wykończą :D
To jeszcze nie było dobranoc. Teraz dopiero jest. Dobranoc. ;)
Ostatnie wspomnienia Geosiowe, opisy wydarzeń i wrażeń zmuszają do głębokiej refleksji nad marnością ludzkiego żywota. Marnością a jednocześnie ukazują ułudę potęgi ludzkiej świadomości i ducha ludzkiego... wobec niedoskonałości dokonań techniki.
Oto Geoś nocą, siedzi nago przed komputerem. Wpatruje się w zdjęcie dawno już nieaktualnej miłości. Ale on marzy, wspomina te chwile wspaniałe. Widzi wszystko, tak jak było. Odżywają zapachy. Jest dobrze, coraz lepiej. Ekran monitora nie wytrzymuje - pęka!
Zaraz, zaraz... Geosiu! Geosiu!
Czy to monitor ciekłokrystaliczny był? Bo im zdarza się pękać pod wpływem np. oblania płynami pod ciśnieniem... a nie pod wpływem wzroku.
Oj... bym zapomniał! Jeszcze jedno... Następnym razem nie usprawiedliwiaj się, że możesz pisać tylko jedną ręką, bo w drugiej Dzidzię trzymasz. Wal chłopie prosto z mostu, wal bez skrępowania
:):):):):):)
Przecież ja się nie onanizuję przed kompem. W ogóle się nie onanizuję. Z tym pęknięciem ekranu to była taka metafora, może reminiscencja z Blaszanego Bębenka. Ale załóżmy teoretycznie: gdyby nawet coś sikło, to uderzyłoby w dół blata stoła, a w żadnym wypadq nie w szybę. (Właśnie zrobiłem symulację.)
Zaś mój strój, czy też raczej bezstrój wynika z tego, że zawsze sypiam po nagu (questia przyzwyczajenia), trudno bym coś wdziewał wyskaqjąc z łóżka nocą do kompa.
No to jeszcze: jedna rada małżonka z wieloletnim stażem (był taki stary amerykańśki film o podobnej tematyce)i jedno pytanie do lewicowca
RADA: Oglądając zdjęcia np. dawnej ukochanej koniecznie musisz mieć otwarte jakieś pliki z bardzo bardzo mądrymi tekstami (osobiście odradzam to Forum)... tak "na wszelki wypadek".
PYTANIE DO LEWICOWCA IDEOWEGO (czyli takiego, który jest m.in. za 100% równouprawnieniem kobiet): Wyobraź sobie ciemną noc; przebudza Cię błękitnawy blask monitora komputerowego z drugiego pokoju; wchodzisz (oczywiście nago) po cichutku; przed monitorem siedzi calkowicie naga Twoja Małżonka; naga i wyraźnie pod...ekscytowana, wargi - przepraszam USTA - wilgotne i rozchylone z emocji, z głębokiego gardła wydobywa się nieartykułowany spazmatyczny dźwięk ni to westchnienia, ni radosnego uniesienia; lekko spocona ręka dotyka myszki a wskazujący palec wykonuje rytmiczne ruchu, coraz to szybsze i gwałtoniejsze a jednocześnie delikatne, jak drżenie liści na osice przy bezwietrznej pogodzie; podchodzisz niezauważalnie od tyłu; widzisz kropelki potu spływające po jej karku; a na ekranie widzisz - nie, nie zdjęcie dawnego umiłowanego lecz swój ostatni wpis na Forum Kibiców Cracovii.
I co Ty na to? Gdyby jakiś tam facet ale FKC? Nocna lektura Twoich wpisów? Toż to zboczenie chyba
:):):):)
PS. Spanie nago jest najbardziej naturalnym sposobem spania i najzdrowszym
5 dni później
łóżko łóżko łóżko łóżko łóżko łóżko łóżko łóżko łóżko łóżko łóżko łóżko
pofolguję sobie,
śpię do szóstej
a co, dzień dziecka
Urodziłem się trzeciego czerwca
Roq tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego dziewiątego
Tak zaczyna się moja biografia
Ale nie wiem jak się kończy
W ciągu swojego życia osiągnałem niewiele
I niewiele zapewne osiągnę
Zaraz zaczynają się moje urodziny
Basia śpi, Marta śpi
Śpią te dwie kobiety, które w sumie mają mniej lat niż ja
Matematyk potrafi obliczyć kiedy staną się starsze ode mnie
Śpią, gdy tymczasem o północy przez okno ma tu wejść orszak
Orszak tych, których już nie ma, którzy odeszli
W tamto władztwo snów
Okno już mam uchylone, tylko please nie kwiatki
Przynieście mi wiązkę wspomnień
O tamtych czasach, kiedyśmy dopijali
O dwudziestej drugiej przed Zefirem piwo
Siedząc na przystanq
Puste qfle wciskało się w kraty baru
Bo bar był okratowany jak bank
Sklepów nocnych nie było
Ale byli tacy, którzy mieli zapas samogonu
Ot już pierwszy nadchodzi
Widzę jak kroczy po sennej poświacie
Zbliża się do okna
Brat to Edika Rudik, co umarł pod Moskwą
W pamiętnym roq dwutysięcznym
Zaraz zadzwonię do Edka Macury, może jeszcze nie śpi
Zamieni słów kilka ze swoim bratem
A za oknem się wydziera Piast
Od kilq dni wydziera się na ulicach pijany Piast
Wydziera się nocą i za dnia
Piast wszedł do pierwszej ligi
Na rękach wyrastają kaktusy
A odchylona w dół palcem wskazującym powieka
I grymas niedowierzania na skrzywionej twarzy
Prostują się jak łuk odgięty lub sztywna męskość
O piątej godzinie poranq
pięknie żeś to Geoś napisał.
Wszystkiego Najlepszego!
Najlepszego.
wszystkiego młodzieńcze
Urodziny "wieku poważnego" to się liczą dopiero wtedy, jak możesz sobie jako pierwszą cyfrę napisać [b]5[/b]... masz jeszcze rok na bycie młodzieniaszkiem :):):)
WSZYSTKIEGO DOBREGO!
I mały prezencik - długo szukałem, ale znalazłem w końcu: dla Ciebie i siebie, mój ulubiony:
[url]http://www.youtube.com/watch?v=-GugzLSbOQE&feature=related[/url]
Resztę też posłuchaj... w sumie to i w wątku o procentach by też właściwe miejsce było :):):)
Nie dane mi było zasnąć tej pamiętnej nocy
Co dwa jasne dni czerwca oddziela ciemnością
Między szóstym a siódmym dniem tego miesiąca
Między piątkiem a szabatem spać mi nie jest dane
Oto więc znowu powstałem z pościeli
W której kłębiąc się miejsca zagrzać nie umiałem
Powstałem więc nagi i dyndając genitaliami
Usiadłem za kompem
Za oknami sen zmorzył górnośląskie miasta
Konurbacja zasnęła i śpi do poranka
Niedopitki co klubów nazwy po pijaku
Wykrzyqją q niebu też już śpią po rowach
Piast Gliwice, Torcida, Gieksa i Ruch Chorzów!
Oto więc siedzę po nagu okrakiem na kompie
Dźgam Was dwoma palcami spoglądając w ekran
Czasami zastanawiam się kim jestem
Skąd przyszedłem i po co istnieję
Moja egzystencja jest dla mnie wielką tajemnicą
Rozrastam się na boki paznokciem i włosem
Przetrawiam martwe zwierza i rośliny
Ze zwierząt jem kury, woły i prosiaki
Czasem rybkę wpierdolę, czasem jakiś serek
Do roślin które jem mogę zaliczyć pszenicę i żyto
Truskawki, pomarańcze, śliwki oraz cukier
Powoli, ale systematycznie odchodzę
Odkąd się urodziłem zacząłem umierać
Zębów nie przybywa, a kolana trzeszczą
Ale cały czas jestem ten sam
Geoś powiedz mi filozofie, jakie jest
Twoje osobiste stanowisko w sporze o uniwersalia
Jak zapytasz to Ci odpowiadam:
Czas mija, liście leci z drzew a trwa kiełqje
Zmieniają się mistrzowie Polski, ustroje i władze
A ja cały czas istnieję ten sam
Po prostu jestem i zdziwiłbym się, gdyby mnie nie było
Choć może brzmieć jak bluźnierstwo
To przypisywanie sobie bycia
Co by tu jeszcze napisać?
Drapię się w mózg, poprawiam penisa
Zagryzam paznokcia palca prawej ręki
Stukam o blat stołu spoglądając w otchłań
Ciemnych jak porter o tej porze Gliwic
Mógłbym jeszcze oś szrajbnąć
Spać mi się tak nie chce
Bym kilq sekwencji nie mógł jeszcze stworzyć
Zwijam jednak ten obóz myśli do plecaka
Wchodzę znów do łóżka skąd wyszedłem przecież
Jakby co mnie nie było przy kompie
Samo się napisało i wcisnęło enter
No to narka!
Papa!
Ciał!
Bla bla bla. guótd baij
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)