Gratulacje! koncówki są rewelacyjne, Franek is the best, wynik super.
Ale! Minusy od Czecha: 70 minut bezradność, Janas powinien rezygnować bo bez koncepcji, no i Rzęsa ponownie słabe ognisko.
-
-
Walia - Polska
Franc napisał(a):
> no nie przesadzajmy z tymi Wiślakami. Szymkowiak tragedia, nie
> wiem co ten koleś w kadrze robi. Ale Frankowski klasa sama w
> sobie. Krzynówek również, przy pierwszej asysta a na 3-1 sam
> pięknie strzelił. Żurawski w sumie w całym meczu mało widoczny
> ale swoje zrobił.
> Gdyby nie Hartson to miałbym wynik trafiony :D
> Ogólnie naprawde wspaniałe 20 minut naszych orłów!
> No i naprawde dobra sytuacja w tabeli (remis Irlandii z
> Austrią). Oby tak dalej!
>
Z tym Szymkowiakiem to troch przesadzilles.Zurawski zagral tak jak Krzynówek.Nie rewelacyjnie ale po golu strzelili.
W stołecznym pubie "Gol" przy ulicy Żelaznej przez cały mecz słychać było chóralne śpiewy kibiców. Nawet przez chwilę nie milkły gardła fanów, rozpieszczane przez zimny i spieniony bursztynowy napój. Chociaż zdarzyło się tego wieczoru kilka sekund, podczas których na moment fani podopiecznych Pawła Janasa umilkli.
Chyba nie było osoby, która nie wierzyła w sukces biało-czerwonych na stadionie Millennium w Cardiff. Aczkolwiek znalazło się kilku kibiców, którzy wznosili toasty na pohybel polskiej reprezentacji. Tyle tylko, że byli to właśnie... Walijczycy.
- Bez wątpienia jesteśmy lepsi w każdym aspekcie gry - powiedział wytatuowany mechanik z Bangor - John Perkins, który od trzech lat mieszka w Warszawie. - Szczególnie akcja, po której padł pierwszy gol, pokazała, że nasi są o niebo sprytniejsi.
I owszem, po objęciu prowadzenia lokal nieco przycichł. Ale nie jak makiem zasiał, gdyż Polacy usłyszeli, jak kibicuje się w Walii.
- Nos da! - krzyknął w naszym kierunku sympatyczny John, co po walijsku znaczy tyle co dobranoc. - Wasi piłkarze jak nic się boją!
Niedługo po tych słowach sympatyczny Brytyjczyk sięgnął po kufel. Po minucie, jak sam przyznał, miał ochotę do niego wejść i zostać na wieki. Stało się to za sprawą Tomasza Frankowskiego, który wkrótce po wejściu na murawę pięknym strzałem wyrównał stan meczu. Pomieszczenie na Żelaznej wybuchło euforią, teraz było już słychać tylko kibiców w biało-czerwonych barwach. Oprócz kilku Walijczyków, klęli pod nosem tylko ci, którzy akurat w momencie strzału "Franka" byli w toalecie...
- Ta bramka nie powinna paść! - pieklił się John. - Jak on to strzelił? Przecież on naszym obrońcom nie dosięga do grdyki!
Po niespełna dziesięciu minutach nasz rozmówca zamówił siódme już tego wieczoru piwo. Wszystko przez Macieja Żurawskiego, który po wspaniałej akcji, rodem z treningu Wisły Kraków, zdobył drugą bramkę dla Polski.
- Mnie się już po prostu nie chce w to wierzyć...
A jednak biedny John musiał to zrobić. Kilka chwil po golu "Żurawia", w swoim stylu cegiełkę dołożył niezawodny Jacek Krzynówek. Tym razem stadion w Cardiff zamilkł. Pub "Gol" krzyknął: - Gol!
Pomalowani kibice wzruszyli się. Atmosfera gorąca, podobnie jak w milionach domów w Polsce. Jakże rzadko mamy okazję do świętowania sukcesów naszych sportowców. Toteż goście pubu, razem z kibicami, którzy zasiedli na stadionie w Cardiff, wniebowzięci śpiewali: - Dziękujemy, dziękujemy!
Ale to nie koniec horroru. W doliczonym czasie gry John Hartson uzyskał ręką bramkę! Bardzo pomylił się tutaj sędzia. A walijscy kibice nawet się nie ucieszyli.
- Jestem zrozpaczony, pewnie ten mecz zaważy na tym, że nie zagramy w mistrzostwach świata. A trzy punkty były tak blisko...
Po tej porażce walijscy sympatycy futbolu wcale się jednak nie załamali. Kilka chwil po wyjściu naszych kibiców z pubu "Gol", ustawili się przy telewizorze i z szalikami w rękach odśpiewali narodowe pieśni Markowi Hughesowi, który tym meczem pożegnał się z narodową drużyną Walii. To było bardzo miłe i bardzo męskie. John Perkins odwrócił się do nas i wypalił:
- Co tacy zdziwieni? Nie znacie piosenki The Cure? "Boys don´t cry"...
Źródło: Życie - Tomasz Pazdyk
dod64, zgdzam się że Krzynówek również nie rozegrał jakieś genialnego spotkania. Ale zaliczył asyste przy bramce Frankowskiego i strzelił gola na 3-1. Do Żurawskiego również nic nie mam i chwała mu za to że strzelił!
Z Szymkowiakiem nie ja przesadziłem, a Janas. Jedyne co potrafi to przewalić się i płakać na boisku. Zero rozgrywania no i dzięki wspaniałemu duetowi (Szymkowiak-Kałużny) Walijczycy całkowicie opanowali środek boiska i dopiero zmiany coś wniosły do naszej drużyny. Szymkowiak nie nadaje się do kadry!
Najważniejsze że mamy kolejne zwycięstwo!
Bez jaj!Szymek rozgrywal dobrze w srodku pola.Kaluzny przegrywal wszystkie górne pilki i podawal strasznie niedokladnie.Szymkowiak wiecej wniósl do gry jako rozgrywajacy niz Krzynówek.
Wczoraj , pierwszy raz za namową znajomych , oglądałem mecz Polska Walia bez foni . Za pomocą słuchawek "zainstalowałem" się w 1 PR dzięki czemu mogłem porównywać fakty na wizji z cudownym komentarzem Tomasza Zimocha.
Boooomba ! ! ! Zachęcam wszystkich !
Tak kwiecistego i barwnego słowotoku nie słyszałem już bardzo dawno , bogactwo porównań i swoisty heroizm spowodował u mnie ponad 90-cio minutowy maraton pełen spazm oraz salw śmiechu .
Wszyscy z nas mieliśmy wyborny wieczór , Staszek Tym wysiada.
polecam !
dodo nie gadaj głupot. Szymkowiak zagrał dramatycznie. Był kompletnie niewidoczny, nie potrafił zagrać dokładnej piłki. Ile zagrał w całym meczu podań otwierających drogę do bramki napastnikom? 0 (słownie zero). Ile wogóle miał celnych i precyzyjnych podań? Też niewiele.
Jedyne czym się wyróżnił to sprytem, co zawsze go cechowało. Wczoraj nawet mało gadał, mało się skarżył i mało się kłócił, co bardzo lubi robić, ale najwyraźniej tylko w polskiej lidze. Jak stanął na przeciwko takiego Savage'a to mu mina zrzedła. Niestety, ale prawda jest taka, że więcej zrobił Mila przez 20 minut niż Szymkowiak przez cały mecz. A już mówiąc o Krzynówku to palnąłeś. Krzynówek nie był wczoraj tak dobry jak zwykle, ale już tradycyjnie zdobył gola i zaliczył asystę.
Natomiast, co do Kałużnego to się z Tobą zgadzam, był wczoraj słaby. Obecnie to ona ma siłę na 45 minut gry. Nic więcej. A celnymi i dokładnymi podaniami to on się nigdy nie wyróżniał.
Podsumowując myślę, że wszyscy nasi zawodnicy zagrali poniżej oczekiwań (może poza Frankowskim), ale części z nich wystarczyło 20 minut by pokazać, że naprawdę wiele umieją (Krzynówek, Żurawski, Mila, Hajto).
No nie przesadzajcie z tym słabym występem Rząsy. Oczywiście popełnił powazny błąd, ale to był błąd bardzo szczęśliwy w skutkach. Wreszcie zaczął się wtedy mecz. Nie wiadomo kiedy Janas wpuściłby Franka, gdyby nie ten gol itd. Można powiedzieć, że ten błąd, to był moment przełomowy w całym meczu...
Franek zyciowa forma. jak mozna go bylo nie powolywac. Krzynowek Zurawski bardzo dobrze
Szymkowiak. on pajacuje nie tylko na derbach. chyba nie umie inaczej. symulacje i artystyczne wywrotki. nie cierpie takich graczy.
Mentny napisał(a):
> No nie przesadzajcie z tym słabym występem Rząsy. Oczywiście
> popełnił powazny błąd, ale to był błąd bardzo szczęśliwy w
> skutkach. Wreszcie zaczął się wtedy mecz. Nie wiadomo kiedy
> Janas wpuściłby Franka, gdyby nie ten gol itd. Można
> powiedzieć, że ten błąd, to był moment przełomowy w całym
> meczu...
>
Mentny, zdecydowanie popieram Twoją opinię.
I nawet dodam co nieco.
Oczywiście, bramka zdecydowanie obciąża konto Rząsy (co prawda na powtórce z kamery od bramki widać wyraźnie, że od się wtedy pośliznął na mokrej trawie - aż ślad został - i dlatego piłka poszła wolniej i doszedł do niej Walijczyk - oczywiście, wcale to Rząsy przy tej akcji nie usprawiedliwia).
Inni też popełniali błędy w obronie, chwilami duże, pech Rząsy polegał na tym, że właśnie po jego błędzie padła bramka.
Ale oprócz tego, że - jak słusznie zauważa Mentny - po tej bramce nasi zaczęli grać, to zwróćcie uwagę na inne aspekty jego gry:
(a obserwowałem uważnie - co ja poradzę, że w meczach kadry szczególnie obserwuję właśnie Rząsę)
kilka razy ratował sytuację w obronie (zwłaszcza przy tej kanonadzie koło 30 minuty, wybił dwa razy, a drugi raz bardzo celnie mocno do przodu, i gdyby tylko nasi z przodu byli ciut sprawniejsi, to kto wie czy nie byłoby 1:0;
i seria innych świetnych zagrań rozpoczynających ofensywę - na przykład
ta kapitalna akcja w pierwszej połowie (dyskusyjny spalony Włodarczyka) też zaczęła się od świetnego podania Rząsy do Żurawskiego; znakomite i celne podanie na Frankowskiego (te "nożyce") - druga bramka też pdała po "wyłuskaniu" piłki przez Rząsę i podaniu przez ćwierć boiska do Mili...
Tak to jest, że zauważa się kto strzelił, ew. kto podał, ale kto wcześniej podał - już bardzo rzadko.
Po meczu z Węgrami, o bramce na 1:0 teżmówiono - akcja Rasiaka do Niedzielana, ale chyba nikt nie mówił że piłkę od Węgrów znakomicie przejął właśnie Rząśa, podał (celnie!) przez pół boiska do Rasiaka ktry natychmiast przedłużył do Niedzielana...
a więc: zawalona bramka - tak, ale słaba gra - na pewno nie. I trzeba patrzyć na całość...
Stop chamstwu
W meczu z Polską Walijczycy grali złośliwie i po chamsku. Chcemy, by zostali ukarani. Ben Thatcher w meczu Walia - Polska przebiegł po głowie Kamila Kosowskiego. Zrobił to z premedytacją. Wspólnie z TVP chcemy tą sprawą zainteresować FIFA. Prezes PZPN Michał Listkiewicz zapowiedział oficjalny protest. [...]
Takie były fakty
Przypomnijmy fakty. Mecz toczył się w atmosferze walki, bo Polacy wcale nie zamierzali ustępować rywalom. Co innego jednak twarda gra, a co innego zwykłe chamstwo. W drugiej połowie środowego meczu w Cardiff Kosowskiego powalił na ziemię Robbie Savage, chwilę później nadbiegający obrońca Manchesteru City Ben Thatcher specjalnie (co widać na powtórkach) uderzył Kosowskiego korkami w głowę. Mógł nad nim bez żadnych problemów przeskoczyć, ale tego nie zrobił. Faulował umyślnie. Gdy Kosowski zwijał się z bólu, Savage szarpał go, wrzeszcząc, że udaje. Sędzia nie reagował. [...]
Dzięki zapisowi wideo wszystkie sytuacje, a przede wszystkim tę z atakiem na Kosowskiego, obejrzy Komitet Dyscyplinarny FIFA, który otrzyma też od PZPN oficjalny protest. Może go wystosować tylko PZPN, a nie na przykład "Przegląd Sportowy", bo to właśnie związek jest pokrzywdzony. - Czasami FIFA lub UEFA rozpoczynają procedurę automatycznie, bez protestu krajowej federacji lub klubu. Całą sytuację muszą jednak zobaczyć w telewizji - wyjaśnia Listkiewicz.
Źródło: Przegląd Sportowy - Tomasz Kiryluk
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)