niestety to prawda
Wiadomość zmieniona (27-02-05 18:33)
-
-
Cracovia i inni więzieni w Turcji!
heh byle na I kolejke wolni byli.
no cóż trza wysłać... i po sprawie :)
sadze, ze my sie obawiac nie musimy, zal tych druzyn co kasy moga nie miec zeby ot tak sobie wyslac. A reszta sie i tak zajmia prawnicy.
Oj "Ada" to nie wypada!
Co wyjazd do Turcji to ciekawej maja :))
Trzesienia ziemi, oszusci.
Szkoda tylko bo pewnie trzeba bedzie wydac znowu kase zeby zaplacic Turkom a potem dochodzic jej od tego palanta jak nie odda po dobroci...
Ada odda... bo jak nie to... mini manifestacja? :D
Adaszyński pamiętaj Bóg wybacza Cracovia nigdy ...
Coś się namieszało...na razie usunąłem newsa, bo okazało sie, ze np Podbeskidzie już o 7 rano wróciło do domu. Nie wiem skąd TVP3 wzięła tą wiadomosć o 5 drużynach. Istnieje pewien zgrzyt i niejasność (Cracovia została sama w hotelu). Jeżeli będzie coś wiadomo - napiszę newsa.
Wiadomość zmieniona (27-02-05 18:23)
na stronie sportowe fakty tez juz usuneli ta wiadomość...
Belex- przeczytaj uważnie post wyżej od twojego :)
może ktoś napisać o co chodziło?
W regionalnej 3-e podali ,ze agencja menagerska nie zaplacila Turkom. Problemy z powrotem dotyczyly Belchatowa Ruchu Podbeskidzia i jakiejs 4-ej druzyny. Po interwencji Konsula RP wszyscy odlecieli do kraju. Z druzyn obslugiwanych przez ta agencje trwaja jeszcze zgrupowania tureckie Cracovia i Widzewa. Oby nasi mieli jak najmniejsze wstrety z powodu niesolidnosci "zalatwiacza". W koncu to problem miedzy hotelarzami a niepodana z nazwy agencja...
Wiadomość zmieniona (27-02-05 23:16)
90 minut za Życiem Warszawy:
Problemy polskich klubów w Turcji
Pięć polskich klubów miało problemy z wyjechaniem z Turcji. Organizujący zgrupowania Robert Adaszyński nie zapłacił za hotele.
W Turcji polskim ekipom zgrupowania organizowały dwie firmy. Jedynie Odra Wodzisław i Dyskobolia Grodzisk poleciały własnym sumptem. Legia miała to szczęście, że współpracuje z firmą Football World, która zgodnie z umową uiściła opłatę za pobyt stołecznej ekipy i pięciu innych drużyn na obozie w Antalyi. Tyle szczęścia nie miały Lech Poznań, Cracovia, GKS Bełchatów, Widzew Łódź, Podbeskidzie Bielsko-Biała i Ruch Chorzów, które sprawy zgrupowania powierzyły firmie ADA Sport i menedżerowi Robertowi Adaszyńskiemu.
Jakież było zdziwienie ekipy Lecha, gdy dowiedziała się, że nie wyjedzie z hotelu, bo musi zapłacić 40 tys. euro za pobyt w tureckim Side. Podobne problemy miał Bełchatów. Nie zapłacono za górniczy klub ostatniej 20-procentowej raty.
Podobnie jak Lechowi i Bełchatowowi, również Podbeskidziu i Ruchowi pracownicy hotelu postanowili nie wydawać paszportów i zamienić zamki w drzwiach pokoi. W końcu udało im się opuścić Turcję. W całą sprawę zaangażował się polski konsululat honorowy w Antalyi. Choć Jacek Bednarz zaprzecza, to jak twierdzą zainteresowani, dyrektor sportowy Legii przyczynił się do wypuszczenia z Turcji polskich drużyn.
Jutro ma wyjechać z Side Cracovia. Za tydzień Widzew. Mają, bo również zaufały firmie ADA Sport i nie mają opłaconego pobytu na zgrupowaniu. Co ciekawe wszystkie ekipy zapłaciły przed wyjazdem Adaszyńskiemu.
Na stronie Ruchu Chorzów jest podana informacja, ale tylko o ich problemach w Turcji...
http://www.ruch.chorzow.pl/index2.php
onet.pl
Polscy piłkarze zakładnikami!
Nie tak zawodnicy GKS Bełchatów, Lecha Poznań, Podbeskidzia Bielsko-Biała i Ruchu Chorzów wyobrażali sobie zakończenie tureckich wojaży. Okazało się, że organizatorzy obozów nie zapłacili za pobyt polskich zespołów - pisze "Sport".
Do sytuacji tej doszło w piątek wieczorem, a kilkanaście godzin później organizatorzy zgrupowań - Polak i Turek - zostali aresztowani, a nasi rodacy przeżywali chwile grozy.
"Turcy stwierdzili, że do momentu przelania należności za pobyt w hotelu będziemy ich zakładnikami" - powiedzieli przedstawiciele poznańskiego klubu.
Na szczęście na wysokości zadania stanął polski konsul. Powiadomił miejscową policję, która z kolei zagroziła zamknięciem tureckich hoteli, jeśli zespoły z Poznania i Bełchatowa nadal będą internowane.
Turcy postanowili kosztem Podbeskidzia i Ruchu powetować sobie manko.
"Jesteście nam winni 10 tysięcy euro. Proszę nam natychmiast dostarczyć do recepcji paszporty" - powiedział dyrektor hotelu.
Trzeba było wykonać kolejny telefon do polskiej ambasady.
"Pod żadnym pozorem nie oddawajcie im paszportów, cenne rzeczy trzymajcie przy sobie. Nie zdradzajcie też oznak paniki. Niech Turcy nie widzą po was oznak zdenerwowania. Posyłamy po was autokary. Jeśli będzie taka potrzeba eskortować was będzie żandarmeria lub wojsko" - instruowała ambasada.
Na szczęście jednak polskie zespoły opuściły Turcję i dotarły do kraju.
Więcej szczegółów w "Sporcie"
no to koleś zakończył karierę w pośrednictwie
Tempo
******
Gdzie są pieniądze? Skandaliczne zgrupowania
Właściciele tureckich hoteli nie chcieli puścić do kraju zawodników Lecha Poznań, GKS Bełchatów, Podbeskidzia Bielsko Biała i Ruchu Chorzów. Ratował ich polski konsul i przysłani przez niego miejscowi żandarmi. Jeszcze gorsza jest sytuacja zawodników Cracovii, którym Turcy nie chcą oddać paszportów. Problemy ma też Widzew Łódź. Zawinił organizator ich pobytów, który zatrzymał dla siebie część wpłaconych przez Polaków pieniędzy.
CO WYJAZD, to przygoda - to zdanie z pewnością pasuje do piłkarzy Lecha Poznań. Podczas powrotu z poprzedniego zgrupowania w Hiszpanii trener Czesław Michniewicz wraz ze swoimi asystentami nie został wpuszczony na pokład samolotu lecącego z Paryża do Berlina. Tym razem cała ekipa miała problemy z wyjazdem z obozu w Turcji.
Wszystko przez niezapłacony rachunek w hotelu "Club Grand Aqua" w miejscowości Side, gdzie zespół przez ostatnie dwa tygodnie stacjonował. - Zapłaciliśmy wszystko co do grosza już kilkanaście dni przed wyjazdem do Turcji - zapewniają w "Kolejorzu". - Na szczęście, mamy zachowane wszystkie rachunki, więc w tej sprawie prawda jest po naszej stronie.
Wszystkie rachunki mieli też nasi pozostali ligowcy, co pozwoliło im interweniować w polskim konsulacie i wykazać jednoznacznie, że wina nie leży po ich stronie, a po stronie organizującej pobyt agencji menedżerskiej AdaSports. Jej właściciel, Robert Adaszyński, nie zaprzecza zresztą, że otrzymał od polskich klubów wszystkie pieniądze.
- Wpłacili je na moje konto, ale ja zaufałem mojemu tureckiemu wspólnikowi i przelałem pieniądze na jego konto. A on zamiast wpłacić je na konto hoteli, postanowił widocznie wraz z kolegą przywłaszczyć sobie parę euro. Nagle gdzieś się zmył. Chyba zlikwidował już swoją firmę - żali się Adaszyński, nie zaprzeczając jednak, że postępował mało odpowiedzialnie. W rozmowie z nami nie mógł sobie przypomnieć, czy jego turecki wspólnik to Uzgun Salen, czy też Hakan Eren! - Te tureckie nazwiska są takie trudne - mówił.
Chcieli przez okna
Sytuacja w hotelu Grand Aqua, w którym przebywali piłkarze Lecha była najbardziej napięta. Właściciele zagrozili, że nie wypuszczą poznańskiego zespołu. - Będziecie naszymi zakładnikami, bo jesteście naszą jedyną kartą przetargową w walce o odzyskanie pieniędzy - zagrozili Turcy. Była czwarta w nocy. Niemal cała drużyna zebrała się w holu, a drzwi wciąż były zamknięte. - W razie czego będziemy wyskakiwać przez okna - żartowali lechici, ale kilku z nich zaczynało poważnie myśleć o tej opcji. Na szczęście skutek przyniosły negocjacje powiadomionego o sprawie polskiego konsula.
- Zespół wypuszczono, bo przetrzymywanie go nie było zgodne z prawem - mówi nasz konsul w Ankarze, Lech Faszcza. - Dla mnie takie sprawy to nie pierwszyzna. Właściciele biur często oszukują turystów. Teraz dali nabrać się polscy piłkarze.
Interwencja prowadzącej sekretariat honorowego konsulatu Polski w Antalyi Zofii Gźlbejaz pozwoliła też uwolnić się z chwilowego jasyru zawodnikom GKS Bełchatów, stacjonującym w Kemer Resort. - Pani Zosia przyjechała z żandarmami. Kolejnych wysłaliśmy do innych hoteli. Właściciele nie mają prawa przetrzymywać siłą turystów - mówi konsul Faszcza, a jego słowa potwierdza trener GKS Bełchatów, Mariusz Kuras: - Pani Gźlbejaz przyjechała bardzo szybko, więc straciliśmy maksimum godzinę i zdążyliśmy na samolot do kraju. Dramat trwał więc dość krótko. Obecność żandarmów zrobiła swoje.
Po 15 dolarów
Bliźniacze nocne sceny miały miejsce pod hotelem Grand Side, gdzie zakwaterowani byli piłkarze Podbeskidzia i Ruchu. Turcy chcieli na siłę zatrzymać Polaków, licząc, że spóźnią się na samolot i uregulują należność za Roberta Adaszyńskiego. I tu pomógł konsulat.
- Jego pracownica doradziła, byśmy nie dawali Turkom w formie zastawu żadnych dokumentów, paszportów czy też biletów lotniczych - opowiada Marek Mol, kierownik Podbeskidzia. - Sprawa była szokująca, bo przecież całą kwotę przelaliśmy na konto organizatora! A jednak ponieśliśmy dodatkowe koszty. Polski konsulat podstawił nam autokar, byśmy mogli o czasie dojechać na lotnisko, ale musieliśmy za niego zapłacić. Wyszło jakieś 15 dolarów na głowę.
Mocno zdziwieni, że Turcy chcą od nich pieniądze, byli też chorzowianie. Ruch trzecią, ostatnią ratę uiścił gotówką na miejscu, tak jak GKS Bełchatów. - Przed powrotem do Polski rozmawialiśmy z Robertem Adaszyńskim. Chłopak się trochę jąkał w całej sprawie, ale nie wytłumaczył nam, dlaczego powstały problemy. Myśmy także musieli zapłacić za autokar, 15 dolców za każdego członka ekipy. Ale to już nie chodzi o te pieniądze, ale całe zamieszanie - informuje nas Mirosław Mosór, jeden z działaczy chorzowian.
Dali się nabrać
- Wszyscy są zdziwieni tym, co się stało? Ja nie, dla mnie to standard - mówi konsul Faszcza. - Nie powiem panu nazw klubów, bo nie chcę, by ktoś powiedział, że go ośmieszam, ale... ludzie dali się nabrać. W takich sprawach rzadko mamy do czynienia z przypadkiem, często jest to świadome działanie jakiegoś biura, które wyrobi sobie markę przez rok, dwa, a potem oszuka więcej klientów. Nie wiem, czy tu tak jest, to sprawa dla prokuratora...
- I ja bym chciał, żeby prokurator się w to włączył - mówi Adaszyński. - Przez tę sprawę padł cień na moje nazwisko. Firma AdaSports zostanie rozwiązana, bo straciła dobre imię. A ja straciłem już teraz ponad 40 tysięcy euro. Napiszę zresztą oświadczenie o tej sprawie. Bo to dla mnie blamaż, wstyd na całą ligę. Nic złego nie zrobiłem, ale nie trzymałem ręki na pulsie. Czuję się winny w stosunku do wszystkich działaczy i piłkarzy.
Poczucie winy właściciela AdaSports nic jednak nie da piłkarzom Widzewa. Z zapłaconych przez nich za cały pobyt 12 500 euro na konto hotelu wpłynęła tylko część. Czyżby więc groziła im eksmisja? - Były wprawdzie małe kłopoty, ale piłkarze nawet o nich nie wiedzą. Na razie trenujemy spokojnie, dostajemy też jeść. Wszystko jest w porządku - uspokaja kierownik Tadeusz Gapiński.
Bez paszportów
Widzew i tak ma szczęście. Bo Cracovia też przelała na konto AdaSports cała sumę, dokładnie 11 tysięcy euro. Ale w tym przypadku na konto hotelu Club Grand Aqua nie dotarł nawet cent! Ci sami właściciele, którzy nie chcieli wypuścić lechitów, postanowili więc zatrzymać paszporty krakowian!
- Jak dotąd drużyna trenuje bez zakłóceń i zobaczymy co wydarzy się we wtorek rano, w dniu naszego wyjazdu z Side. Na razie nasze paszporty są zamknięte hotelowym sejfie - przyznaje trener Wojciech Stawowy. - Jeśli nie uda nam się wyjechać, to nadal będziemy przygotowywać się do wiosennych rozgrywek w Turcji i może zdążymy dotrzeć na pierwszy mecz ligowy - próbuje robić dobrą minę do wyjątkowo złej gry trener Cracovii.
Uśmiech schodzi mu jednak z twarzy, gdy informujemy go, że jego zespół nie rozegra poniedziałkowego sparingu z Uralem. Szkoleniowiec nie uwierzył nam. A my mieliśmy tę wiadomość od... Adaszyńskiego.
- Będzie pan rozmawiał z Cracovią? - spytał nas właściciel AdaSports. - Proszę przekazać, że konsul zapewnia, iż odzyskają paszporty. I jak pan będzie z nimi rozmawiał, to niech pan im jeszcze powie, że mogą zagrozić właścicielom hotelu prokuratorem. A ja próbuję namówić prezesa Filipiaka z Cracovii, by zapłacił raz jeszcze 11 tysięcy euro. Ja mu je potem oddam, w ratach, ze swoich...
- Aha, jeszcze jedno! - krzyknął do słuchawki Adaszyński, gdy chcieliśmy się rozłączyć. - Pan powie im jeszcze, że tego sparingu, co miał być w poniedziałek, to nie będzie! Rosjanie znaleźli sobie innego rywala, bo dowiedzieli się, że nie zapłaciliśmy 150 euro za wynajem boiska i nie chcieli jechać na marne.
ŻELISŁAW ŻYŻYŃSKI,
HEN, JEM, WL
"A ja próbuję namówić prezesa Filipiaka z Cracovii, by zapłacił raz jeszcze 11 tysięcy euro. Ja mu je potem oddam, w ratach, ze swoich..."
smieszy mnie ten tekst strasznie...
Panie Profesorze,
Proszę podaj tego złodzieja do sądu wraz z innymi prezesami o tzw szkody moralne. Wraz z innymi klubami czas takie sk..syństow wyplenić z polskiego futbolu na dobre !!!!
Test na profesjonalizm pracownikow naszego klubu. Jak wyciagna w terminie i bez klopotow druzyne z niewoli Tureckiej to sa goscie.
Troche mi sie niepodoba ze Stawowy dowiaduje sie o odwolaniu sparingu z prasy a nie od menagera Mikulskiego.
Mamy nauczke. Pokatnych menagerow gonic w 3 wiatry.
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)