Fragment wywiadu ze Skorżą w Rzepie. Mówi tak:
[i]Mistrzostwo, którego już nikt nam nie odbierze, to tylko etap w planach. Teraz trzeba zrobić następny krok. Żeby myśleć o nawiązaniu walki w Europie powinniśmy sprowadzić do Krakowa minimum trzech - czterech zawodników. Pierwszym z nich jest bramkarz, [b]drugim - boczny obrońca, który byłby konkurencją dla Marcina Baszczyńskiego. Przydałoby się. Baszczyński dawał się ostatnio ogrywać nawet niedoświadczonym napastnikom Legii.[/b] Ale Marcin gra wszystkie mecze po 90 minut, mimo że w zimie przechodził operację. Nie mogę mieć do niego pretensji. Na pozostałych pozycjach w obronie nie widzę potrzeby zmian.[/i]
Cały wywiad jest tu ===>
A na interii w komentarzach piszą, że chciałby naszego Kuliga:
Słuchał ktoś Radia Kraków? Prawda to czy plotka?
-
-
U NASZYCH RYWALI.... prywatne "pogaduchy" będą kasowane
Zarząd Widzewa poinformował w poniedziałek, że w związku z niesportowym zachowaniem kibiców na ostatnich meczach Orange Ekstraklasy klub do końca sezonu nie będzie już sprzedawał biletów na spotkania rozgrywane na własnym stadionie.
Na mecze wstęp będą mieli tylko kibice posiadający karnety lub wcześniej wykupione bilety. Ponadto klub postanowił nie organizować grup kibiców na mecze wyjazdowe do końca roku i zrezygnować z planowanego rozlosowania wśród posiadaczy kart kibica możliwości zakupu 20 biletów na mecze reprezentacji Polski w ramach Euro 2008.
Jednocześnie postanowiono umożliwić bezpłatny wstęp na wszystkie mecze ligowe tej rundy grupom uczniów pod opieką nauczycieli.
W oświadczeniu opublikowanym na oficjalnej stronie klubu prezes Widzewa Bogusław Sosnowski wyjaśnił, że klub nie może "akceptować sytuacji, kiedy kibice Widzewa zachowują się wrogo wobec swojej drużyny, stosują antydoping i utrudniają grę zawodnikom".
Właściciel zespołu Sylwester Cacek powiedział, że jest zbulwersowany zachowaniem kibiców Widzewa podczas ostatniego meczu. "Ja również jestem sfrustrowany wynikami osiąganymi przez naszą drużynę i mam do tego jeszcze większe prawo niż przeciętny kibic. Mimo to nie odwróciłem się od drużyny, nie wycofałem swojego poparcia i finansowania, i wciąż staram się szukać możliwości, by realizować założony plan rozwoju klubu. Ubolewam jednak nad faktem, że kibice Widzewa, pozwalają sobą manipulować ludziom, których interes nie ma nic wspólnego z dobrem klubu. Konsekwencje, jakie wyciągnął zarząd wobec kibiców, są w zaistniałej sytuacji zbyt łagodne i przed rozpoczęciem nowego sezonu będę domagał się przedstawienia innych rozwiązań w tym zakresie" - skomentował zaistniałą sytuację Cacek.
Nowy szkoleniowiec Widzewa Janusz Wójcik zapytany, czy będzie przekonywał zarząd klubu do zmiany tej decyzji, powiedział, że nic o niej nie wie. "Nie słyszałem o takiej decyzji. Na meczu z Zagłębiem Sosnowiec na pewno będą kibice. Muszą być i dopingować piłkarzy Widzewa" - powiedział szkoleniowiec.
W poniedziałek wieczorem rzecznik prasowy Widzewa Michał Kulesza potwierdził w rozmowie z PAP, że decyzja podjęta przez zarząd klubu jest obowiązująca.
źródło: wp.pl
W pierwszym meczu półfinału Remes Pucharu Polski Wisła Kraków nie potrafiła pokonać u siebie Groclinu Dyskobolii Grodzisk Wlkp.
W dwóch trzecich puste trybuny, wakacyjna forma piłkarzy i tylko odświętny garnitur trenera Wisły Macieja Skorży świadczył o tym, że dzieje się coś podniosłego. Półfinał Pucharu Polski.
To spotkanie było dobitnym dowodem na to, że polski zespół nie jest w stanie zagrać dwóch równych meczów w ciągu kilku dni. "Biała Gwiazda" w niedzielnych derbach imponowała zadziornością, walecznością, ochotą. Trzy dni później, w ważnym starciu o Puchar Polski wiślakom zabrakło tego wszystkiego.czytaj dalej
Gdy z boiska wiało nudą atrakcji kibicom dodawał bramkarz mistrzów Polski Mariusz Pawełek. W końcowych sekundach I połowy złapał piłkę, by wypuścić ją pod nogi Radosława Majewskiego. Ten miał już strzelać do pustej bramki, gdy Pawełek go powalił. Sędzia podyktował rzut karny, ale dosyć łaskawie dla bramkarza ukarał go tylko żółtą, a nie czerwoną kartkę. Pawełek antybohaterem? Nic z tych rzeczy. "Mario" od razu zrehabilitował się, broniąc "jedenastkę" autorstwa Radka Mynarza.
W drugiej połowie Pawełek o mały włos nie przyczynił się do straty gola, gdy podczas wybijania piłki trafił w Arkadiusza Głowackiego. Za moment Mariusz znowu odpokutował, powstrzymując w sytuacji sam na sam Adriana Sikorę.
W rewanżu po podaniu Jirsaka z powietrza strzelał Boguski, ale piłka przeszła nad poprzeczką.
Najlepszą sytuację do zdobycia gola wiślacy wypracowali w 78. min. Po składnej akcji Pawła Brożka Boguski strzelał już "pustaka", gdy z linii bramkowej ekspediował piłkę Marek Sokołowski.
Sytuacje miały obie strony, ale piłka meczowa powinna należeć do Wisły. W doliczonym czasie Wojciech Łobodziński za długo zwlekał z oddaniem strzału i w końcu zablokował go obrońca na piątym metrze. Z kolei po uderzeniu Maura Cantoro świetnie spisał się Sebastian Przyrowski, który sparował trudną piłkę na róg.
Półfinał Remes Pucharu Polski
Wisła Kraków - Groclin Dyskobolia Grodzisk Wlkp. 0:0
Wisła: Pawełek - Baszczyński, Głowacki, Cleber, Diaz - Łobodziński, Cantoro, Dudka (76. Jirsak), Piotr Brożek (46. Paulista) - Paweł Brożek, Matusiak (46. Boguski).
Groclin: Przyrowski - Mynarz, Kumbev, Jodłowiec, Sokołowski (84. Olejniczak) - Rocki (74. Rocki), Świerczewski, Majewski (81. Ivanovski), Muszalik, Lato - Sikora.
Sędziował: Robert Małek z Katowic. Żółte kartki: Pawełek, Dudka, Łobodziński oraz Świerczewski, Kumbev, Olejniczak.
Widzów: 5 tys.
Rewanż 1 maja o godz. 15.15.
Michał Białoński, Kraków
[i]Gdy z boiska wiało nudą atrakcji kibicom dodawał bramkarz mistrzów Polski Mariusz Pawełek. W końcowych sekundach I połowy złapał piłkę, by wypuścić ją pod nogi Radosława Majewskiego. Ten miał już strzelać do pustej bramki, gdy Pawełek go powalił. Sędzia podyktował rzut karny, ale dosyć łaskawie dla bramkarza [b]ukarał go tylko żółtą, a nie czerwoną kartkę[/b].[/i]
są równi i równiejsi
Tak, za większe przewinienie ubek dostaje żółtą, a nasz zawodnik czerwoną. Takie mamy struktury PZPN jaką sprawiedliwość!
Wisła Kraków ma olbrzymią szansę na pozyskanie byłego gwiazdora m. in. FC Barcelona Patricka Kluiverta. Nie trzeba za niego zapłacić ani grosza. Od lipca będzie wolnym zawodnikiem i nie ma wygórowanych żądań finansowych. Mógłby zarabiać niewiele więcej niż np. Wojciech Łobodziński.
- Tego rodzaju piłkarza szukamy. Jeśli chodzi o jego umiejętności jestem na tak, ale ciężką pracę musiałby wykonać dyrektor sportowy Jacek Bednarz - mówi trener Maciej Skorża.
Menedżer Holendra, Paul Foortse od kilku miesięcy przegląda oferty dla jego zawodnika. Przyznaje, że jeszcze na żadną z nich się nie zdecydował. Dlatego, jak twierdzi, umowa z Wisłą byłaby bardzo ciekawa. Kluivert chciałby bowiem zagrać w zespole, który będzie miał możliwość gry w Champions League.
- Właśnie to jest dodatkowym atutem, który mógłby być dla Patricka decydujący. Ale nie mam zamiaru niczego teraz przesądzać. Na razie jest on jeszcze zawodnikiem OSC Lille, ale może już zawrzeć umowę z nowym pracodawcą - wyznaje w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Foortse.
Nie chce się jednak wypowiadać na temat żądań jego klienta. Jak się jednak okazuje, król strzelców mistrzostw Europy z 2000 roku wcale nie jest drogi. W Wiśle Wojciech Łobodziński zarabia 350 tys. euro. Kluivert byłby w stanie zaakceptować kwotę o ok. 100 tys. euro większą.
- Skoro Wisła już teraz zapewniła sobie mistrzostwo kraju i jest pewna udziału w kwalifikacjach Ligi Mistrzów miałaby spore szanse na zatrudnienie Patricka - przyznaje Foortse.
Więcej w "Przeglądzie Sportowym"
No chyba Kluivert sięgnął dna skoro w kontekście jego gry w przyszłym sezonie wymienia się ligę polską i Wisłę :):):)
[i]Rezerwowy bramkarz Łódzkiego Klubu Sportowego Kostiantyn Machnowskyj po sezonie przejdzie do Legii Warszawa. Dyrektor sportowy Legii, Mirosław Trzeciak porozumiał się z właścicielem karty piłkarza Antonim Ptakiem.
Machnowskyj, wychowanek szkółki Dynama Kijów, został wypożyczony zimą z Piotrcovii Piotrków Trybunalski do ŁKS-u. Wcześniej, w październiku 2007 r. był już testowany w Legii, jednak wówczas nie zdecydowano się go zatrudnić. Kostiantyn Machnowskyj urodził się 1 stycznia 1989 roku w Horodyszczach na Ukrainie. 19 - latek nie miał jeszcze okazji zadebiutować w polskiej ekstraklasie.
Machnowskyj to pierwszy zawodnik, którego w Legia pozyska w letnim okienku transferowym. W zimie warszawski klub nie dokonał żadnych wzmocnień. Nie udało się ściągnąć na Łazienkowską 17-letniego napastnika z ghany Ransforda Oseia, a hiszpański obrońca Balbino okazał się kompletnym niewypałem.[/i]
To Skaba do wzięcia?
GKS "Bełchatów" SSA korzysta z kolejnej możliwości promocji spotkań Orange Ekstraklasy wśród mieszkańców naszego regionu.
Tym razem postawiono wykorzystać innowacyjną technologię LEDVideoScreen (technologia obrazu video) - najskuteczniejszą reklamę zewnętrzną na rynku. Ta nowoczesna forma przekazu pojawiła się w Bełchatowie po raz pierwszy i z pewnością przyciągnęła już wzrok wielu bełchatowian.
Wspomniany nośnik reklamy to ekran LED o powierzchni 6 m2 usytuowany w centrum miasta na skrzyżowaniu ulic Kościuszki i 1 Maja. Będą na nim prezentowane spoty promujące kolejne mecze przy Sportowej. Kampania przed każdym ze spotkań trwać będzie tydzień (blisko 700 wyświetleń) w godz. 7-23.
A możeby coś takiego u nas zrobić?
Temat Kluiverta: "spore szanse" czy "ściema"?
W czwartek wieczorem, poinformowaliśmy za jednym z włoskich serwisów o wpłynięciu do Wisły oferty od menedżera Patricka Kluiverta. Według depeszy Holender jest zainteresowany grą w zespole mistrza Polski, walczącym o kwalifikację do Ligi Mistrzów.
Uzupełnić należy, że w informacji tej podano błędnie nazwisko menedżera byłego piłkarza Barcelony. Siggi Lenz był swego czasu agentem Kluiverta, obecnie jego interesy pilnuje Paul Foortse. Holendra wczoraj cytował "Przegląd Sportowy", informując że zawodnik Lille OSC chciałby mieć możliwość gry w Lidze Mistrzów.
- Właśnie to jest dodatkowym atutem, który mógłby być dla Patricka decydujący - czytaliśmy wypowiedź Foortsego w "PS". - Skoro Wisła już teraz zapewniła sobie mistrzostwo kraju i jest pewna udziału w kwalifikacjach Ligi Mistrzów miałaby spore szanse na zatrudnienie Patricka. Oczywiście musielibyśmy usiąść i porozmawiać jeszcze na temat przyszłości klubu, planów transferowych. Ale na pewno taki transfer byłby ciekawym rozwiązaniem.
Tyle, że dziś holenderskiego agenta cytuje "Super Express". - Transfer do Wisły? To jakaś totalna bzdura i ściema - protestuje Foortse. - Nigdy nie byłem w kontakcie z tym klubem i szczerze mówiąc wątpię, aby Patricka zainteresowała taka propozycja. Odbieram setki telefonów dziennie. Każdy może podać się za papieża, królową Elżbietę czy przedstawiciela Wisły Kraków.
Jak wytłumaczyć tak rozbieżne opinie? Rozdwojenie jaźni menedżera czy zmyślone wywiady? Być może rozwiązaniem zagadki jest stanowisko dyrektora sportowego Wisły Jacka Bednarza, który zaprzeczył o wpłynięciu propozycji Kluiverta do naszego klubu. Być może...
wislakrakow.com
czytam, czytam ... aha, źródło wyjasnia wiele :D
tam jest tylu optymistów, co u nas na forum pesymistów :)
Piłka warta miliardy
Kupowane mecze i chuligani na widowni nie odstraszają inwestorów. Liczą, że na futbolu będzie można zarobić. Do 2015 r. wartość polskiego rynku piłki nożnej może wynieść nawet 5 miliardów złotych rocznie - uważa Wojciech Kostrzewa, prezes grupy ITI, właściciela warszawskiej Legii. To mniej więcej tyle, ile kosztowałoby wybudowanie w Polsce 250 km autostrad. Na razie jest dużo skromniej.
- Gdyby przyjąć, że drużyna piłkarska jest warta tyle, ile jej dwuletni budżet, to rynek pierwszoligowy jest dziś wart ok. 500 mln zł. Do 2012 - 2015 roku powinien jednak wzrosnąć od 5 do 10 razy - mówi Kostrzewa.
- Jeśli przyjąć przychody klubów jako podstawę do wyliczenia, to jest to prawdopodobne - uważa Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku. Ale do prognoz podchodzi ostrożnie. - Inna sprawa to wartość firmy, która nie przynosi zysków - dodaje.
A klubów, które przynoszą zyski w Polsce, po prostu nie ma. Te najmocniejsze finansowo co roku walczą o to, aby zrównoważyć budżet.
- Korona Kielce nigdy nie przynosiła i nie przynosi zysku. Gdyby nie główny sponsor, nie miałaby szans na funkcjonowanie w ekstraklasie. Jeśli nawet kiedykolwiek zyski te by się pojawiły, to nie w przewidywalnej perspektywie czasu - przyznaje Maciej Topolski, rzecznik grupy Kolporter, współwłaściciela Korony Kielce. Kolporter w ciągu sześciu lat zainwestował w klub 40 mln zł. Wystarczyło na awans z III do I ligi. Na medal mistrzostw Polski i walkę w europejskich pucharach okazało się to zbyt mało. Podejrzenia o korupcję spowodowały, że inwestor postanowił jednak wycofać się z klubu.
Nie wiadomo, ile dokładnie zainwestowały w Wisłę i Legię grupy Telefonika Kable i ITI. Ale oba najmocniejsze polskie kluby nie tylko żadnego zysku właścicielom nie przyniosły, ale na dodatek okazują się workiem bez dna. Legia w ciągu czterech lat zadłużyła się w ITI na 75 mln zł. Nieoficjalne zadłużenie Wisły wobec Telefoniki przekracza 100 mln zł.
- Ekstraklasa funkcjonuje wyłącznie dlatego, że firmy traktują futbol jako sposób na promocję marki, a nie na osiąganie zysków - mówi Topolski.
Najdrożsi piłkarze sprzedani z polskiej ligi
* 4 mln euro - Łukasz Fabiański z Legii Warszawa do Arsenalu Londyn, 2007
* 3,3 mln euro - Jakub Błaszczykowski z Wisły Kraków do Borussii Dortmund, 2007
* 3 mln euro - Maciej Żurawski z Wisły Kraków do Celticu Glasgow, 2005
* 2,9 mln euro - Dawid Janczyk z Legii Warszawa do CSKA Moskwa, 2007
* 2,5 mln euro - Radosław Matusiak z GKS Bełchatów do Palermo, 2007
* 2,3 mln euro - Emmanuel Olisadebe z Polonii Warszawa do Panathinaikosu Ateny, 2001
Źródło : Rzeczpospolita - Hubert Salik, Magdalena Lemańska
Klubom brakuje pieniędzy
Aby pieniądze popłynęły do Orange Ekstraklasy, potrzebne są większe stadiony, na które nie będą się bali przychodzić kibice. Przeciętny budżet pierwszoligowego klubu piłkarskiego wynosi ok. 19 mln zł. Teoretycznie do kasy 16 najlepszych polskich klubów trafia więc ok. 300 mln zł rocznie. Ale przychody rzadko równoważą wydatki.
Prawie 50 mln zł z tej kwoty pochodzi od Canal Plus, który płaci za wyłączność na pokazywanie ligi w telewizji. Na biletach kluby zarabiają średnio od 2 do 5 mln zł za sezon. Uśredniając, w sumie daje to kolejne 50 mln zł. Do tego dochodzą reklamy, których wartość wyjątkowo trudno oszacować. Zakładając, że do klubów trafia co piąta złotówka z wartości czasu reklamowego, gdy ich sponsorzy pojawiają się w telewizji, można szacować wpływy z reklam na ok. 60 mln zł. Część klubów dorabia na sprzedawaniu pamiątek, wynajmowaniu obiektów sportowych, współpracy z miastami. Razem nie więcej niż 25 mln zł na całą ligę. W sumie maksymalnie 180 - 200 mln zł rocznie przychodów.
Skąd kluby biorą resztę pieniędzy? Niektóre od sponsorów-udziałowców, takich jak ComArch, Kolporter, Telefonika czy ITI. Pod warunkiem że ich mają. Część ze sprzedaży piłkarzy. Wniosek? Polskim klubom rokrocznie może brakować kilkadziesiąt milionów złotych. Te, które ich nie znajdą, albo nie płacą piłkarzom pensji, albo po prostu bankrutują.
Mizerni debiutanci
Część klubów zamierza szukać brakujących pieniędzy na giełdzie. Ostatni przykład to Ruch Chorzów. Spółka chce zadebiutować na rynku New Connect. Marzy jej się pozyskanie 5 mln zł.
- W polskich realiach nie widzę sensu debiutu giełdowego klubu piłkarskiego. Trudno jest mi uwierzyć, że polski klub mógłby w dłuższym okresie mieć zrównoważone przepływy finansowe - mówi Marcin Bilbin, ekonomista Pekao SA. Ruch Chorzów chce za pozyskane pieniądze rozbudować sklep z pamiątkami i... kupić nowych piłkarzy. A to może nie spotkać się z ciepłym przyjęciem inwestorów. Bo piłkarze nie są inwestycją, która gwarantuje stopę zwrotu.
Pomimo to na piłce można zarobić. Udaje się to jednak nie tym, którzy w nią inwestują bezpośrednio, a tym, którzy traktują ją jako narzędzie reklamowe.
Według firmy Pentagon Research w marcu przy okazji transmisji i skrótów ze spotkań piłkarskich marki reklamodawców pojawiały się na ekranie aż 33 tys. razy. Firma liczy zarówno banery reklamowe na boisku, jak i stroje sportowców. Jej zdaniem wartość czasu reklamowego, jaki trzeba byłoby wykupić, aby osiągnąć taki efekt, to ok. 47 mln zł. Nawet po odjęciu rabatów daje to prawie 300 mln zł rocznie.
- Jeśli weźmiemy pod uwagę częstotliwość występowania nazwy sponsora w mediach i porównamy z nakładami, na pewno jest to znacznie tańsze od spotów reklamowych - mówi Maciej Topolski, rzecznik grupy Kolporter, współwłaściciela Korony Kielce.
Zdają sobie z tego sprawę stacje telewizyjne. Najlepiej widać to po grudniowej wojnie stacji o prawa do transmisji Orange Ekstraklasy. Licytację wygrał ostatecznie Canal Plus. Przez najbliższe trzy lata będzie płacił klubom po 115 - 120 mln zł rocznie. Ponad dwukrotnie więcej niż w kończącym się sezonie.
Śliski biznes
Canal Plus nie odstraszyła ani afera korupcyjna, ani nawet to, że prowadzenie klubu piłkarskiego w Polsce wciąż niewiele ma wspólnego z prowadzeniem przedsiębiorstwa.
- Nawet jeśli jest to możliwe, takiemu klubowi nie będzie łatwo osiągać wyniki sportowe. W Polsce trudno jest zarządzać drużyną piłkarską. Nie ma dobrej infrastruktury, na której można zarabiać - mówi Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku.
I choć telewizje nie boją się ryzyka, inwestorzy z trudem wiążą koniec z końcem.
- Aby w piłce pojawiły się zyski, musi nastąpić rewolucja. Od oczyszczania atmosfery związanej z aferą korupcyjną po zmianę zachowań kibiców i przyciągnięcie znacznie większej ich liczby na mecze - mówi Michał Topolski.
Kibice kluczem do sukcesu
Kluczem do sukcesu najzamożniejszych klubów świata są kibice. W przypadku trzech krezusów z Wysp - Manchesteru United, Chelsea i Arsenalu - wpływy z biletów stanowią aż 40 - 50 proc. budżetu, czyli niebagatelną kwotę 320 - 400 mln zł. Reszta przypada zwykle po równo na reklamy i prawa do transmisji. Ale to właśnie kibice napędzają pozostałe przychody. Wykupujące reklamy na koszulkach czy banery na stadionach firmy płacą tym więcej, im większa gwarancja, że więcej osób obejrzy dane widowisko. Z kolei telewizje uzależniają opłaty za transmisje od wysokości wpływów z reklam towarzyszących relacjom. I tak w Wielkiej Brytanii za trzyletni kontrakt konsorcjum BSkyB i grupy Sentanta płaci równowartość 7,3 mld zł. Kluby niemieckie za ten sam okres otrzymają równowartość ponad 5 mld zł. Lepiej zarabiają Francuzi, trzyletni kontrakt na wyłączność kosztował konsorcjum Vivendi, Canal Plus i Orange ok. 6,6 mld zł.
Jednym z wyjątków są niektóre kluby włoskie i hiszpańskie. Ich reklamowa siła przyciągania jest dużo większa niż pozostałych ligowych średniaków i same negocjują telewizyjne kontrakty reklamowe. Real Madryt podpisał niedawno umowę z Mediapro, dzięki której otrzyma prawie 3,2 mld zł w siedem lat.
Źródło : Rzeczpospolita - Hubert Salik, Magdalena Lemańska, hubs
Legia ma dawać rozrywkę - gościem naszym jest Wojciech Kostrzewa prezes grupy ITI, właściciela Legii Warszawa
==
Rz:
Trudno w Polsce znaleźć klub piłkarski, który wykazywałby zysk.
Wojciech Kostrzewa:
Pod względem ekonomicznym rynek sportowy w Polsce jest cały czas w najlepszym przypadku w przedszkolu. Bliżej mu nawet do żłobka. Ale zaczyna się powoli rozwijać. Polacy więcej wydają na sport, który coraz częściej zaczyna przypominać dobre widowiska. Ale piłka nożna, tak jak inne sporty, zależy od infrastruktury, a tutaj zaniedbania są największe. Nowe stadiony przybliżają do celu, jakim jest prowadzenie spółki sportowej w sposób zyskowny. Bez infrastruktury i odpowiedniej liczby widzów nie da się tego zrobić, bo koszty stałe zorganizowania imprezy masowej dla 10 tys. i 30 tys. osób są zbliżone.
Kiedy Legia będzie rentowna?
W pierwszym lub drugim pełnym sezonie granym na nowym stadionie. Wiosną 2012 roku planujemy wprowadzić Legię na GPW. Wtedy musi być już rentowna.
Czy na przeszkodzie tym planom nie staną zawirowania wokół polskiej piłki - afery korupcyjne, problemy z chuliganami?
Mówimy o roku 2012. Nie wyobrażam sobie, że polska piłka nożna do tego czasu nie zakończy procesu wewnętrznego czyszczenia.
Jaki jest budżet Legii?
W sezonie 2007/2008 wyniesie 46 mln zł. Przychody to ok. 20 - 21 mln zł, wpływy z biletów stanowią ok. 25 proc. tej sumy, ale zaledwie 11 proc. budżetu klubu. Pozostałe 25 mln zł w budżecie Legii to dofinansowanie z firmy matki.
Trudno mówić o normalnym przedsiębiorstwie, jeśli 50 proc. przychodów to finansowanie od spółki matki.
To pożyczka, którą Legia zaciąga w ITI. Legia jest zadłużona w ITI na ok. 75 mln zł. Wiemy, co zrobić, żeby była opłacalna, ale bez infrastruktury żaden klub nie jest w stanie być rentowny.
Co musiałoby się zdarzyć, żeby przychody zrównoważyły takie wydatki?
Jeżeli 20 tys. osób będzie przychodziło na mecz, będą dla nich miejsca i będą mogli na meczu miło spędzić czas, obraz tej branży będzie inny. W tym sezonie średnia frekwencja na meczach ligowych wyniesie zapewne ok. 7 - 8 tys. osób
Przychody Legii są niższe niż innej spółki ITI Wydawnictwa Pascal, spółka przynosi straty, 50 proc. jej przychodów to pożyczka - po co właściwie ITI klub sportowy?
Zakładamy, że polski rynek rozrywki sportowej będzie się upodabniał do dużych rynków europejskich. Jeżeli nasza ocena jest prawidłowa, wartość polskiego rynku piłki nożnej do 2012 - 2015 roku powinna wzrosnąć 5 - 10 razy.
A ile jest wart dziś rynek polskiej piłki?
Gdyby przyjąć, że drużyna piłkarska jest warta tyle, ile jej dwuletni budżet, to rynek pierwszoligowy jest dziś wart ok. 500 mln zł. A powinien być liczony w miliardach ze względu na jego atrakcyjność dla reklamodawców. Może trudno w to dziś wierzyć, ale jeżeli się ta wizja ziści, wyjdziemy na swoje. Wygląda na to, że będziemy potrzebowali ośmiu lat, żeby spółka była rentowna, choć zazwyczaj powinno się to stać między trzecim a piątym rokiem.
A jeśli do 2012 roku się nie uda?
Nie przyjmuję do wiadomości tak pesymistycznego wariantu. Nasza postawa może budzić wątpliwości, bo dokładamy do klubu już przez cztery lata i będziemy dokładać przez kolejne cztery, ale jeśli spełnią się nasze prognozy dotyczące rynku piłkarskiego w Polsce, okaże się, że była to dobra inwestycja.
Ale ryzyko jest spore.
To prawda. W odróżnieniu od wszystkich pozostałych naszych inwestycji, w piłce jest dużo elementów, na które nie mamy wpływu. Jesteśmy zależni od tego, w jakiej formie są zawodnicy, a relacje z kibicami bywają wyzwaniem. Mamy jednak nadzieję, że po powstaniu nowego stadionu na mecze będzie można chodzić z całą rodziną.
Źródło : Rzeczpospolita - Hubert Salik, Magdalena Lemańska
[url]http://www.sport.pl/pilka/1,65050,5169217.html[/url]
Ciężka głupota, swoją drogą, ale wyborcza zrobi z tego największą aferę ligi od czasów co najmniej świńskiego łba.
Pewnie Boniek będzie chciał ŁKS - owi punkty za to odebrać, bo niby czemu nie, każdy powód dobry, ciekawe jak się sprawa skończy.
[i]- To skandal, jakiego jeszcze nie mieliśmy - mówi prezes PZPN Michał Listkiewicz.[/i]
To jest mechanizm znany. Głupota różnych Mysonów stanowi idealny pretekst dla bonzów z PZPN żeby odwracać uwagę od bagna w jakim tkwi kierowany przez nich związek.
[i]Zachód to za wysokie progi dla Matusiaka. W tej formie to on może być w Holandii co najwyżej cieciem na stadionie[/i] - mówi trener Lecha Poznań Franciszek Smuda.
Źródło: Dziennik
Blady Niko Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> - To skandal, jakiego jeszcze nie mieliśmy -
> mówi prezes PZPN Michał Listkiewicz.
>
Pewnie... co to jest w porównaniu np. z taką głupotą jak afera korupcyjna i sto zatrzymanych osób.... tamto to mały pikuś, tu jest dopiero skandal... :D
Panowie nie wiem gdzie Wam to umieścić więc dodaje to tu bo jest o Mysonie.
Nie wiem czy ktoś z Was oglądał Fakty Sportowe na TVN dziś po 19.30. W materiale o Mysonie było dużo o chuligaństwie, rasiźmie i tym podobnym min, o Lechii Gdańsk. I gdy zaczeli mówić o tym problemie w całej polskiej piłce zgadnijcie czyj stadion pokazywali??
Nawet nie mow.. jesli tak, to to jest czyste k..
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)