Przekręciły skurwysyny Arkę na PP! A Widzew i Płock srają w portki teraz!
-
-
U NASZYCH RYWALI.... prywatne "pogaduchy" będą kasowane
Koszer Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Przejście Stawa do ubeków jest raczej
> przesądzone.
... a marszalkiem sejmu ma być Krzysztof Kononowicz
Koszer Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Przejście Stawa do ubeków jest raczej
> przesądzone.
"Heler zaprzeczył również, jakoby Wisły była zainteresowana zatrudnieniem Wojciecha Stawowego. - Wojciech Stawowy? Nie, bo to sytuacja politycznie trudna. Poza tym nie wiem, jak wygląda sprawa kontraktu z Arką tego szkoleniowca."
Wczorajsza decyzja Komisji Odwoławczej PZPN ucieszyła trenera Arki Wojciecha Stawowego.
- W końcu jakaś pozytywna wiadomość dotycząca naszej drużyny - mówi Stawowy, który w poniedziałek ogłosił, że rezygnuje z pracy w Arce, pożegnał się nawet z piłkarzami, ale teraz zaczyna się wahać. Czy wpływ na to miało anulowanie walkowerów?
- Sprawiedliwe jest, że pozwolono nam zagrać, ale nie tylko to może mieć wpływ na moją ostateczną decyzję. Znacznie ważniejsza była rozmowa z piłkarzami, która dała mi dużo do myślenia. Usłyszałem od nich wiele ciepłych słów, płynących prosto z serca. Byłbym sadystą, gdybym nie wziął tego pod uwagę - zaznacza Stawowy, który na pewno poprowadzi Arkę w sobotnim meczu z Cracovią (początek o godz. 19).
To będzie kluczowy dzień w sprawie jego przyszłości i to z dwóch powodów.
- Po pierwsze, zobaczę, jak zagramy, czy mam jeszcze jakiś wpływ na drużynę, czy potrafię zmobilizować piłkarzy do walki. Druga sprawa to spotkanie z właścicielem klubu Ryszardem Krauze, które odbędzie się tuż po meczu - mówi Stawowy, który zdradził, że jeżeli w sobotę jego zespół będzie walczył i wygra z Cracovią, to na pewno poprowadzi jeszcze Arkę w zaległym meczu z Łęczną.
Co potem?
- To zależy od spotkania z panem Krauze - zaznacza Stawowy.
==
Nowe terminy meczów Arki
Arka - Górnik Łęczna: 2 maja, godz. 19
Arka - Widzew Łódź: 16 maja, godz. 19
Aktualna tabela ekstraklasy
1. GKS Bełchatów 23 46 48:22
2. Zagłębie Lubin 23 46 40:22
3. Korona Kielce 23 43 34:23
4. Legia Warszawa 23 40 41:22
5. Wisła Kraków 23 37 35:17
6. ŁKS Łódź 23 36 26:22
7. Cracovia 23 35 32:33
8. Lech Poznań 23 31 38:29
9. Groclin Grodzisk 23 29 24:21
10. Odra Wodzisław 23 24 18:30
11. Arka Gdynia 21 22 22:29
12. Widzew Łódź 22 22 18:28
13. Górnik Zabrze 23 20 23:39
14. Górnik Łęczna 21 20 17:42
15. Pogoń Szczecin 23 16 19:33
16. Wisła Płock 22 15 14:37
Źródło: gazeta.pl
Moim zdaniem rezygnacja Stawowego to nie jest dobre rozwiazanie. Ma on niewatpliwie duza trenerska wiedze i charyzme, ale chyba nieco slabsza psychike - czasami reaguje zbyt, moze to za duze slowo, histerycznie. Pilkarski trener musi byc twardy jak skala.
Zycze mu jak najlepiej i mam nadzieje, ze wprowadzi swoja druzyne z powrotem do I ligi.
A teraz wlaczam telewizor zeby obejrzec pierwszy w serii hokejowy pojedynek Anaheim-Vancouver, druzyn, z ktorych jedna (na 99% Ducks) bedzie w finale konferencji zachodniej NHL rywalem "moich" Sharks, ktorym kibicuje od chwili ich sprowadzenia do San Jose, stolicy Silicon Valley, gleboko wierzac, ze pokonaja Detroit.
Prezes Wisły Mariusz Heler wysoko ocenia warsztat obecnego trenera Arki Gdynia
Po tym jak oficjalnie zerwano negocjacje z Janem Urbanem, w sprawie objęcia przez niego funkcji trenera Wisły, od razu pojawiło się kilka nazwisk szkoleniowców, którzy mogliby objąć zespół "Białej Gwiazdy".
Z naszych informacji wynika, ze obecnie najpoważniej traktowane są dwie kandydatury - przede wszystkim obecnego trenera Arki Gdynia Wojciecha Stawowego oraz szkoleniowca z Europy Zachodniej, którego nazwisko na razie pozostaje tajemnicą. - Przyjęliśmy zasadę, że nie będziemy komentować spekulacji prasowych - mówi prezes Wisły Mariusz Heler, ale jednocześnie dodaje: - O warsztacie trenera Stawowego mamy jak najlepsze zdanie. To bardzo dobry szkoleniowiec i na pewno w naszych kalkulacjach jego nazwisko też się przewija. Jeszcze we wtorek prezes Heler mówił, że zatrudnienie Stawowego byłoby mało polityczne... Chodzi oczywiście o wcześniejszą pracę tego szkoleniowca w Cracovii, co mogłoby się nie spodobać kibicom Wisły. Skoro jednak jakoś przełknęli zatrudnienie Dragomira Okuki, byłego trenera Legii Warszawa, to pewnie i pogodziliby się ze Stawowym na trenerskiej ławce. Zwłaszcza w przypadku, jeśli drużyna pod jego kierunkiem będzie grała dobrze. Pamiętać też trzeba, że Stawowy odnosił sukcesy również przy ul. Reymonta, zapisując się tutaj dwoma tytułami mistrza Polski z drużynami juniorskimi. Poza tym Stawowy nie bez przyczyny uchodzi obecnie za jednego z najlepszych trenerów w Polsce. Prowadzone przez niego drużyny mają swój styl i to taki, który nastawiony jest na ofensywę, a to w Wiśle jest cenione. Wszystko wskazuje zatem na to, że "przyczyny polityczne" mogą przegrać ze zdrową kalkulacją, która wskazuje, że zatrudnienie akurat Stawowego przyczyniłoby się do poprawy jakości gry "Białej Gwiazdy". Sam zainteresowany zachowuje daleko idącą dyplomację. - Na razie nie dostałem z Wisły konkretnej propozycji, więc nie chcę komentować spekulacji prasowych - mówi Wojciech Stawowy. - Poza tym byłoby to mało eleganckie w stosunku do Arki Gdynia, w której ciągle przecież pracuję. To "ciągle" może jednak jeszcze w tym tygodniu przestać być aktualne. Na sobotę Stawowy ma bowiem zaplanowane spotkanie z właścicielem Arki, Ryszardem Krauze. - Po tym spotkaniu wiele się wyjaśni - mówi krótko Stawowy, który nie chce wdawać się nawet w spekulacje, czy praca w Wiśle byłaby dla niego zawodowym awansem. Pamiętać jednak trzeba, że trener ten w ostatnich dniach składał deklaracje, że chce zrezygnować z pracy w Arce, co może wkrótce stać się faktem. A co ze wspomnianym na wstępie trenerem zagranicznym? - Nie podam jego nazwiska - zarzeka się prezes Heler. - Mogę powiedzieć tylko tyle, że jest to szkoleniowiec z Europy Zachodniej, ale na konkrety jeszcze przyjdzie pora. Jaki będzie rozwój wypadków w najbliższym czasie? Można się spodziewać, że do końca sezonu zespół prowadzić będzie Kazimierz Moskal. Decyzja w sprawie nowego trenera powinna być jednak podjęta dość szybko. Jeśli Wojciech Stawowy rozstanie się z Arką Gdynia, to może przyczynić się do znaczącego przyspieszenia rozmów. - Decyzję w sprawie nowego szkoleniowca będziemy chcieli podjąć jeszcze w rundzie wiosennej, ale pracę może on rozpocząć od nowego sezonu - podsumowuje Mariusz Heler. Na koniec jeszcze wątek dyrektora sportowego. Wisła czeka na decyzję Grzegorza Mielcarskiego w sprawie jego powrotu na ul. Reymonta. Jak powiedział nam prezes Heler w całej sprawie nie chodzi o sztab ludzi, którzy mieliby pracować z Mielcarskim, co było jednym z warunków pana Grzegorza. - To oczywiste, że jeden człowiek nie poradziłby sobie na tym stanowisku - mówi Heler. - Potrzebny jest cały pion sportowy. Czekamy na decyzję pana Mielcarskiego.
BARTOSZ KARCZ - Gazeta Krakowska
Od paru dni moi znajomi kibice Wisły właśnie mówią, że trenerem Wisły zostanie właśnie Stawowy....
Trwają przetargi w sprawie "wyprowadzenia" Arki z Pucharu Polski
[img]http://www.dzienniksport.com/images/okladki_mini//01sk-25-04-07kol-m.jpg[/img]
Największy absurd dotyczy meczu Arka - Wisła w Pucharze Polski.
- Wysłaliśmy już pismo do PZPN z prośbą o wyznaczenie nowego terminu meczu rewanżowego (w Płocku było 1:1) - mówi dyrektor Arki Robert Potargowicz.
Problem w tym, że Wisła Płock awansowała już do półfinału!
- Skoro PZPN uznał, że niesłusznie przegraliśmy walkowerem, to ten mecz powinien się odbyć. Wiem, że brzmi to dziwnie, rozgrywać ćwierćfinał, kiedy znamy finalistów, ale jest to możliwe i byłoby uczciwe - uważa trener Arki Wojciech Stawowy.
Zdaniem Zbigniewa Koźmińskiego, członka zarządu PZPN, w Pucharze Polski nic już się nie zmieni. [b]Związek ma jednak propozycję dla Arki[/b].
- Arka została ukarana za korupcję degradacją i pięcioma ujemnymi punktami. Jako rekompensatę za Puchar Polski na starcie nowego sezonu odejmiemy jej tylko dwa punkty - mówi Koźmiński.
W Gdyni nie chcą o tym słyszeć.
- Trzy punkty za to, że odebrano nam szansę walki o Puchar Polski? To jakieś ochłapy! - oburza się Potargowicz. - Co innego gdyby zaproponowano nam anulowanie degradacji lub 500 tys. zł odszkodowania - dodaje dyrektor Arki.
Podobnego zdania jest trener Stawowy:
[b]- Trzy punkty rekompensaty to śmieszna propozycja. Niewspółmierna do szkody jaką ponieśliśmy odpadając z Pucharu Polski, który chcieliśmy i chcemy zdobyć.[/b]
Źródło: gazeta wyborcza
Stawowy nie waz sie!
Wierzę w tytuł i już szukam fryzjera - deklaruje Michniewicz
Czesław Michniewicz wpadł na 24 godziny ze swymi lubińskimi podopiecznymi na Górny Śląsk. Zdążył "przy okrągłym stole" odpowiedzieć na pytania, nadesłane do naszej redakcji. Oto zapis tego spotkania.
- Czy chciałby pan pracować w jednym klubie - np.Zagłębiu Lubin - przez 20 lat, jak Sir Alex Ferguson w Manchesterze United?
- Chciałbym. Bo to automatycznie oznaczałoby, że dobrze wykonuję swoją robotę; że zaufanie mają do mnie kibice, piłkarze i działacze. Chciałbym zbudować coś naprawdę trwałego, a w Lubinie... jest do tego znakomity grunt.
- Proszę o nazwę programu, którym posługuje się p.Czesław Michniewicz... Chodzi mi o program o taktyce piłkarskiej.
- Jest ich kilka. Najczęściej korzystamy z "TactFOOTA" i "easy port-Graphics".
- Co by pan odpowiedział trenerom ligowym, którzy podśmiechują się ze swych kolegów używających komputerów?
- Że każdy pracuje tak, jak mu wygodnie. Generalnie przyjąłem zasadę, że o kolegach po fachu mówię tylko dobrze albo wcale.
- Ci, którym nie dane było - albo nie chcieli - wyjechać na zagraniczny staż, nazywają takie eskapady "małpowaniem", bezkrytycznym przenoszeniem zachodnich wzorów na polskie warunki. Co pan na to?
- Uważam, że warto jechać na Zachód, podpatrywać dobre wzorce. Wcale nie chodzi o "małpowanie" treningów. Raczej o to, w którym kierunku zmierza piłka - taktycznie, technicznie.
- Czy da się coś jeszcze w grze Zagłębia Lubin poprawić?
- Jak najbardziej. Dalecy jesteśmy od optymalnej dyspozycji. Choćby z tego względu, że w okresie przygotowawczym kontuzje leczyli Kolendowicz i Jackiewicz, Łobodziński wyjeżdżał na kadrę, a Iwański miał raz za razem kłopoty zdrowotne i nie osiągnął jeszcze właściwego dla siebie pułapu. Największe rezerwy w tej chwili tkwią w tempie gry - może być szybsze.
- Czy GKS BOT Bełchatów utrzyma formę do końca sezonu?
- Ma bardzo mądrego trenera, który wie, jak gasić chwilową euforię i jak przygotować się do kolejnego meczu. Wcale nie jestem pewien, że opinie o "dołku", jaki musi się każdej drużynie przydarzyć w rundzie, w tym przypadku muszą się sprawdzić.
- Myśli pan o rozbudowaniu własnej strony internetowej (www.michniewicz.com.pl)?
- Cały czas staram się coś na niej zmieniać. Że sam nie mam czasu, podrzucam pomysły wyspecjalizowanej firmie, która tworzy stronę. Najbliższe plany w tym zakresie to podział części poświęconej treningowi na bloki tematyczne: technika, taktyka, motoryka, motywacja.
- Czy przygląda się pan 14-15 latkom z Zagłębia? Może jest tam jakiś wielki talent?
- Monitorujemy potencjał tych zawodników, robi to systematycznie m.in. trener Paluszek, z kolei Adam Fedoruk służy im radami co do techniki. Ostatnio profesor Chmura z kolei przeprowadził gruntowne badania 10 wyróżniających się chłopaków z tych grup wiekowych pod kątem ich wydolności i przyszłej przydatności fizycznej do zawodowej piłki. Ale konkretnych nazwisk - przynajmniej w tych rocznikach - nie pamiętam.
- Jakie jest Pana motto piłkarskie?
- Krew jest potem bohaterów... Czyli - mówiąc prosto - praca, praca i jeszcze raz praca. U mnie nie ma patrzenia na zegarek. Klub jest miejscem pracy zawodnika, ma w nim być od rana do wieczora i... czerpać z tego satysfakcję. Ale i trener musi być do takiej pracy przygotowany, bo drużyna szybko wyczuje, gdy ten odstawia fuszerkę. Stąd tak urozmaicone treningi w Zagłębiu.
- Czy rozmowy w sprawie współpracy z Tottenhamem są jeszcze prowadzone?
- Listy intencyjne zostały wymienione. Kończymy budowę boiska ze sztuczną nawierzchnią. Po oddaniu go do użytku spodziewamy się przyjazdu Anglików. Muszą najpierw zobaczyć naszą bazę, sprawdzić funkcjonowanie klubu, nim zaczniemy bliższą współpracę. Ale jeżeli już do niej dojdzie, nie będzie przeszkód, by czerpać z ich "zasobów osobowych", jeśli chodzi o piłkarzy.
- Czy można jeszcze liczyć na powrót do pierwszej drużyny Carlosa Serry?
- Chłopak jest po bardzo ciężkiej kontuzji. Od kilku tygodni trenuje z rezerwami, ale raz za razem pojawiają się nowe kłopoty zdrowotne. Po prostu organizm po tak długiej przerwie nie chce na razie przyjąć obciążeń treningowych.
- Jako kibice Zagłębia już dawno nie mieliśmy tak silnego zespołu. Czy wierzy pan w zdobycie mistrzostwa? Pewnie odpowie pan, że tak. I tu mała prośba: jeśli Zagłębie zdobędzie tytuł, proszę się... obciąć na łyso. To będzie taki gest w stronę kibiców.
- W tytuł wierzę, jak wierzy Orest Lenczyk. A co do obcięcia się: OK, obiecuję. Muszę tylko znaleźć fryzjera... Jeśli zadający nim jest, niech się do mnie zgłosi.
- Kocha pan swój zawód?
- Całe życie mu poświęciłem, mieszkam teraz kilkaset kilometrów od rodziny, która została w Gdyni. To wystarczający dowód miłości do piłki?
- Kim chciał pan zostać, gdy był pan mały?
- Piłkarzem. Jako nastolatek grałem w kosza, w pingponga, w siatkówkę. W wieku 13 lat otrzymałem nawet propozycję przeprowadzki do siatkarskiej drużyny AZS Olsztyn. Ale wybrałem futbol.
- Jakiemu klubowi najbardziej pan kibicuje?
- Chelsea, Tottenhamowi, Schalke, Barcelonie. Jestem wielkim fanem Bundesligi. Kiedy trenowałem w Amice, a potem pracowałem w Poznaniu, często jeździłem do Cottbus czy Berlina na mecze.
- W jak dużym stopniu korzysta pan w swojej pracy szkoleniowej z wiedzy z dziedziny psychologii? Czy gdy kończył pan AWF, pisał pan pracę właśnie z tej dziedziny?
- Rzeczywiście. U pani profesor Krystyny Maroszek broniłem pracy pt. "Stosunki interpersonalne w drużynie". Psychologia to bardzo przydatna dziedzina w pracy trenerskiej. Bo w piłce wielkich rezerw w technice czy taktyce już nie ma. A w psychologii, motywacji - jak najbardziej.
- Dlaczego nie zrobił pan kariery jako bramkarz? Zabrakło talentu, łutu szczęścia?
- Uważam, że i tak osiągnąłem wiele. Do wszystkiego dochodziłem ciężką pracą, bo Bozia specjalnie wielkiego talentu mi nie dała. A trzy razy z Amicą sięgnąłem po Puchar Polski i raz po Superpuchar, zagrałem w UEFA przeciwko Atletico Madryt. To i tak sporo. Trafiłem przecież na okres wspaniałej formy Jarka Stróżyńskiego. Tak wspaniałej, że mimo mojej "dziesiątki" w "Sporcie" za mecz z Wisłą, w kolejnym spotkaniu wróciłem na ławę. Ale dzięki temu, że często na niej siedziałem, miałem możliwość podglądania różnych trenerów w akcji. Jak reagują na zmieniający się wynik, jakich zmian dokonują. To było bezcenne.
- O Amice mówiło się, że to mocno rozrywkowa drużyna, bo coś trzeba wieczorami w tym miasteczku robić. Może pan zweryfikować tę opinię?
- Coś w niej jest. Tyle na ten temat.
- A zdarza się panu lub pana współpracownikom w jakiś sposób kontrolować profesjonalizm swoich piłkarzy? Jakiś wieczorny "rajd" po lokalach w Lubinie?
- Mam do nich pełne zaufanie, więc takich zagrań nie stosuję. Wszystko i tak wyjdzie na treningu. Zresztą dość regularnie badamy krew i mocz zawodników, kontrolując stopień wytrenowania, zmęczenia itp. Nic się nie ukryje. Jak do tej pory nie trafiłem na żaden "podejrzany trop".
Źródło: Sport - Z trenerem Michniewiczem rozmawiał Dariusz Leśnikowski
Legia i Wisła szukają nowych szkoleniowców
Rok temu kibice pasjonowali się słownymi przepychankami na linii trener Wisły Dan Petrescu - trener Legii Dariusz Wdowczyk. W tym sezonie oba kluby "przepychają się", szukając nowych szkoleniowców.
Po zerwaniu rozmów z Janem Urbanem prezes Wisły Mariusz Heler nie kryje, że chciałby jak najszybciej znaleźć następcę Adama Nawałki.
- Najlepiej, żeby już teraz zaczął współpracę z nami. Ma budować silny zespół na przyszły sezon. Im wcześniej zacznie, tym lepiej - mówi Heler. - Dlatego prowadzimy pewne rozmowy i to nie tylko w kraju.
Nieoficjalnie wiadomo, że na orbicie "Białej Gwiazdy" pojawiają się dwa nazwiska. Oba wzbudzają spore emocje. Numer jeden to [b]Ryszard Wieczorek[/b]. Obecny trener Korony Kielce. Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że działacze Wisły rozmawiali z nim już przed meczem obu drużyn w rundzie wiosennej. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, a obie strony zawiesiły negocjacje. Na jak długo...
Numer dwa to [b]Wojciech Stawowy[/b]. Nie jest wykluczone, że zamiast na Łazienkowską w stolicy, o czym mówiło się już dawno, trafi pod Wawel. To byłby szok dla największego rywala Wisły - Cracovii. Tam Stawowego noszą na rękach.
W Krakowie szukają trenera. Nie inaczej jest w Warszawie. Trudno sobie wyobrazić, aby trenerem Legii pozostał Jacek Zieliński. Coraz częściej mówi się, że Mirosław Trzeciak, wiceprezes klubu, na Łazienkowską będzie chciał ściągnąć... [b]Jana Urbana[/b]. Skoro Wisła nie potrafiła się dogadać ze szkoleniowcem młodzieży i skautem Osasuny, może zrobią to działacze mistrza Polski.
Źródło: superexpress.com.pl - Paweł Rassek
Jak pisze dzisiaj PS, wczoraj Heller rozmawiał ze Stawowym czy on byłby ewentualnie zainteresowany pracą w Wiśle i Wojtek odparł ,że tak.Według PS ,Stawowy jest obecnie na trzecim miejscu wśród kandydatów na trenera Wisły.Pierwszym jest jakiś trener z zagranicy,drugim O Lenczyk, a trzecim właśnie Wojtek.
Jutro na Reymonta walka o kontakt z czołówką ligi
Ten mecz od lat elektryzował całą piłkarską Polskę. Już jutro Legia Warszawa gościć będzie w Krakowie przy okazji pojedynku z Wisłą. Pomimo słabej postawy gospodarzy w ostatnich meczach na stadionie przy ulicy Reymonta zjawi się zapewne komplet publiczności. Początek o godzinie 20.
W ostatnich miesiącach pod Wawelem raczej nie bywa nudno (o ile oczywiście nie mówimy o grze "Białej Gwiazdy"). Zarząd spółki, jak zwykle zmienia trenerów niczym rękawiczki w efekcie czego krakowscy kibice oglądali już w tym sezonie swą drużynę prowadzoną przez czterech różnych trenerów. Jesienią w końcu zdecydowano się pożegnać Dana Petrescu. Zaraz po tym szansę otrzymał szkoleniowiec mistrzowskiej Legii z 2002 roku, Dragomir Okuka. Cenionego w Warszawie "Drago" w niedługim czasie "wygryzł" dyrektor sportowy klubu, Adam Nawałka. Jak się okazało sparzył się jednak na zespole 10-krotnych mistrzów kraju. Aktualnie drużyną dowodzi Kazimierz Moskal.
W aktualnej rundzie wiślacy na 8 meczów wygrali zaledwie dwa, a zremisowali aż 6 (między innymi z zamykającymi tabelę: Wisłą Płock, czy Pogonią Szczecin). Przyczyn boiskowych niepowodzeń pod Wawelem upatruje się w słabej skuteczności strzeleckiej. Trudno oprzeć się jednak wrażeniu, że jest to jeden z wielu innych mankamentów gry wicemistrzów Polski. Słabe wyniki na nieszczęście krakowian mają wpływ na kiepską atmosferę w klubowej szatni. Wczoraj głośno było o przykrym incydencie na treningu wiślaków, w którym główną i niestety bardzo negatywną rolę odegrał Nikola Mijajlović. Serb zwyzywał na zajęciach kapitana drużyny, Marcina Baszczyńskiego po czym obraził się na cały zespół. Klub odesłał już niesfornego gracza do rezerw i nie będzie on brany pod uwagę przy ustalaniu składu na Legię.
O ile kibice Wisły od dawna zmagają się z kiepskimi nastrojami spowodowanymi kryzysem w klubie, o tyle w Warszawie sympatycy Legii już starają się zapomnieć o ciężkich chwilach. Po zdymisjonowaniu Dariusza Wdowczyka drużynę w ekspresowym tempie pozbierał Jacek Zieliński. Po pierwszych dwóch zwycięstwach ze słabszymi rywalami, dziennikarze i kibice czekali z niecierpliwością na prawdziwą próbę, jaką miał być pojedynek z Koroną Kielce. Chłopcy "Zielka" zdali jednak ten test śpiewająco i siłą rzeczy w stolicy odżyły nadzieje sympatyków klubu na upragniony tytuł. Jak się okazało, przyczyny niepowodzeń leżały bardziej w ich głowach oraz kwestii współpracy z byłym szkoleniowcem, aniżeli w kiepskim składzie kadrowym drużyny. Mecz z Koroną pokazał, że w Legii nadal drzemie ogromny potencjał.
Zarówno drużyna mistrzów, jak i wicemistrzów kraju do jutrzejszego pojedynku przystąpi znacznie przetrzebiona kontuzjami. W Wiśle na 100% nie ujrzymy Radosława Sobolewskiego oraz chorego Stanko Svitlicy. Z kolei Jakub Błaszczykowski, Patryk Małecki, Michael Thwaite i Marek Zieńczuk w tygodniu wrócili do zajęć, ale ich występ wydaje się mało prawdopodobny z uwagi na długie urazy, jakie mają za sobą. Prawdopodobnie większość z nich wystąpi w meczu z Legią w roli "straszaków" na ławce rezerwowych. Największe szanse z krakowskich rekonwalescentów na występ daje się Arkadiuszowi Głowackiemu. W Legii nie ujrzymy pauzującego za kartki strzelca gola w meczu z Koroną, Aleksandara Vukovicia. Kontuzjowani są Dickson Choto i Bartłomiej Grzelak. Do zdrowia powrócili natomiast Miroslav Radović i Edson da Silva.
Jutrzejszy pojedynek będzie 136. w historii spotkań obu drużyn. Bilans przemawia na korzyść gospodarzy. Krakowianie wygrywali 53 razy, natomiast legioniści 44. W 38 spotkaniach notowano remis.
Źródło: legia.net - Piotr Szydłowski
==
Jerzy Engel w wypowiedzi dla "Życia Warszawy":
[i]Przyzwyczailiśmy się do tego, że Wisła i Legia są naszymi sztandarowymi zespołami. To się zmieniło. Problemem tych drużyn są liczne i częste kontuzje piłkarzy. To z pewnością jest jedną z przyczyn słabszego sezonu obu ekip. Obawiam się, że jeśli nie wystąpi Choto, obrona Legii nie będzie monolitem. Ale podobno w Wiśle też są problemy z obrońcami.
Jeśli Legia chce pokonać Wisłę, musi zagrać odważnie. Obecnie walczy agresywnie i błyskotliwie, tak jak lubię. To mój "futbol na tak". O wszystkim zadecyduje więc atak, a tu Legia dysponuje większą siłą rażenia. Ma Piotra Włodarczyka, który może okazać się katem krakowian. Wreszcie pokazuje na boisku swoje walory: szybkość, dobry strzał, nieszablonowy drybling, nie boi się pojedynków i jest skuteczny. Mieszkam w Warszawie i zawsze kibicowałem stołecznym drużynom. Trzymam kciuki za Legię.[/i]
Blady Niko Napisał(a):
> Źródło: superexpress.com.pl
-------------------------------------------------------
> To byłby szok dla największego rywala
> Wisły - Cracovii. Tam Stawowego noszą na
> rękach.
Bez przesady z tym noszeniem ;)
pewnie pomylili Drumlaka ze Stawowym ;)
Jan Urban twierdzi, że z obecnym podejściem do tematu, trudno będzie Wiśle Kraków poukładać struktury klubu.
==
Nie podobała się decydentom na Reymonta pana wizja prowadzenia klubu?
Nie wiem. Myślę, że to nie zadecydowało. I tak naprawdę to jest najbardziej zastanawiające. Nie decydowały względy merytoryczne, tylko czas mojej pracy w Krakowie.
To znaczy?
Może od dwudziestu lat żyję w innym świecie, ale życie pokazuje, że piłkarsko ten świat nieco bardziej przystaje do kanonów obowiązujących w futbolu. Tam nie zatrudnia się trenera na trzy miesiące. Rok to minimum przyzwoitości i tego wymagałem. Tutaj była mowa o trzech miesiącach wypowiedzenia, gdyby klub uznał, że czas się rozstać. Na coś takiego nie pójdę.
Dlaczego?
Bo nie będę pracował w klubie, w którym na starcie, jeszcze przed podpisaniem pierwszego papierka, trener dostaje sygnał, że klub nie ma do nie go zaufania. Nie można pracować w klubie, który wymaga sporych zmian z myślą, że zwolnią cię po dwóch nieudanych meczach. Z obecnym podejściem do tematu, trudno będzie Wiśle poukładać struktury klubu.
Jeszcze zdanie o Wiśle. Ten klub wymaga kadrowej rewolucji?
Tak, pod warunkiem, że Wisła znajdzie gdzieś piłkarzy prezentujących co najmniej takie same umiejętności. I powiem szczerze, że takich możliwości nie widzę. Jeżeli dziś Garguła jest wyceniany na milion... Nikt w Polsce takich pieniędzy nie ma. Zagraniczny zawodnik, o czym mówiłem wiele razy, nie przyjdzie grać do polskiej ligi. Mówię o dobrym piłkarzu.
Czyli?
Po pierwsze myśląc perspektywicznie trzeba inwestować w młodzież i bazę. Po drugie, na dziś jest konieczność wydania trochę grosza na dobrego napastnika. Na tym Wisła oszczędzać nie może, bo biorąc pod uwagę liczbę stwarzanych sytuacji, strzela chyba najmniej goli w polskiej lidze.
Ma Pawła Brożka?
Dobry piłkarz, tylko co dalej? Ma już 25 lat i nie widzę, by robił postępy. To nie będzie snajper, napastnik europejskiej klasy i lepiej pogodzić się z tym teraz, niż czekać kilka kolejnych lat.
Cała reszta?
Śledzę kadrę Leo Beenhakkera. To jest facet, który doskonale zna się na piłce. I przez rok najwięcej piłkarzy powoływał z Wisły Kraków, a nie z Bełchatowa, Lubina, Legii czy Korony. Ten klub ma dobrych piłkarzy i można z nich jeszcze sporo wycisnąć. Ktoś może to zrobi. Szkoda tylko, że kończy się sezon, trzeba już myśleć o kolejnym, a Wisła nie ma trenera na nowy sezon, nie ma dyrektora sportowego... Trudno coś więcej powiedzieć.
Źródło: Sport
Ciekawe, czy pewna stronka netowa zmieni nazwę, czy też usunie wątek "Koniec pewnej epoki".
Panowie a skąd sie wziął Stasiu M. na Pasach??? Kiedy sie pojawił???
Rozmowa z Duszanem Radolskim - byłym trenerem Dyskobolii. Radolsky oglądał na trybunach na Kałuzy półfinał PP z Dyskobolią. Jest prawdopodobnie zagranicznym kandydatem na trenera GTS.
==
Piotr Leśniowski:
Co Pana sprowadza do Polski?
Duszan Radolsky:
Jestem bezrobotny i mam trochę wolnego czasu, więc jeżdżę i oglądam piłkę, głównie na Słowacji i w Czechach. W Polsce byłem pierwszy raz od czasu, gdy skończyłem pracę w Grodzisku, czyli od półtora roku. Uważam, że w waszym kraju gra się szybciej, za to na Słowacji bardziej taktycznie i zespoły są bardziej zdyscyplinowane na boisku. Bez porównania jest za to znakomita atmosfera na trybunach i zainteresowanie mediów, które w Polsce mi imponuje. Przy okazji chcę wam pogratulować zdobycia Euro 2012. Polska sobie na to zasłużyła, a i dla mnie to dobry wybór, bo do was i na Ukrainę będę miał blisko, żeby przyjechać na mecze mistrzostw Europy.
Od grudnia 2006 r. nie jest Pan już trenerem Dukli Bańska Bystrzyca. Co się stało?
- Do dzisiaj nie wiem. Nie dogadaliśmy się i tyle.
Jak się Panu podobała gra Dyskobolii w Krakowie?
- Pierwsza połowa była bardzo dobra taktycznie. Piłkarze zagrali tak, jak powinno się grać w pucharach, gdy ma się zaliczkę jednej bramki. To znaczy nie było kurczowej obrony, tylko agresywna gra, także z dala od własnej bramki. Do tego szybki powrót na swoje pozycje i dobra gra z kontrataku. Brakowało tylko większej agresywności w polu karnym przeciwnika, co chyba zdecydowało, że gol dla Dyskobolii nie padł wcześniej, mimo kilku dobrych okazji.
Poznał Pan zespół, który opuścił jesienią 2005 r.?
- Oczywiście, choć pewnej grupy zawodników nie znam. Z tymi, z którymi pracowałem, czyli Ptakiem, Mynarem, Lazarevskim, Koziołem, Piechniakiem czy Sikorą spotkałem się po meczu i złożyłem im serdeczne gratulacje. Życzyłem im też powodzenia w finale. Wiedzą, że trzymam za nich kciuki.
Interesuje się Pan w ogóle losami Dyskobolii?
- Tak, śledzę polską ligę przez satelitę, oglądam skróty meczów w telewizji TVN. Wiem, co się dzieje w reprezentacji. Trener Leo Beenhakker przekazuje waszej kadrze całe swoje doświadczenie, wynalazł kilku zawodników i reprezentacja gra bardzo dobrze.
Jako jedyny trener Dyskobolii zdobył Pan Puchar Polski. Sądzi Pan, że Maciej Skorża może powtórzyć ten wyczyn?
- To trudne pytanie. Wiem, że w tym roku w finale będzie jeden mecz i wówczas nie ma czasu na potknięcia i pomyłki. Jeżeli w zespole będzie taka dyscyplina na boisku i serce do walki, jak we wtorek na Cracovii, to w finale nie będzie źle. Po jednym meczu trudno mi coś więcej powiedzieć. Wiem, że drużynie brakuje czegoś w ofensywie, z tego chyba wynika tak duża liczba remisów w sezonie. W obronie zespół spisuje się przecież bardzo dobrze.
Dyskobolia ma szanse na podobne sukcesy w Pucharze UEFA jak za Pana czasów?
- Uważam, że trzyma dobry poziom. Pewnie trener i prezes Drzymała wiedzą, jakich wzmocnień potrzeba przed europejskimi pucharami i jeśli będzie trzeba, to dokonają odpowiednich transferów.
Czy wizyta w Krakowie nie służy temu, że chce się Pan przypomnieć prezesom polskich klubów?
- W Polsce bardzo mi się podobało, szczególnie to zainteresowanie piłką, dobre warunki pracy. Jeżeli dostałbym propozycję, to bym się nie wzbraniał. Ale sygnałów ostatnio nie mam. Na początku, po odejściu z Grodziska dostałem kilka pytań i to tyle.
Niewiele wówczas brakowało, by został Pan trenerem Amiki Wronki.
- Ale Amiki już nie ma w ekstraklasie i nie ma co o tym mówić.
Źródło: gazeta.pl
zac Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Jak pisze dzisiaj PS, wczoraj Heller rozmawiał ze
> Stawowym czy on byłby ewentualnie zainteresowany
> pracą w Wiśle i Wojtek odparł ,że tak.Według
> PS ,Stawowy jest obecnie na trzecim miejscu
> wśród kandydatów na trenera Wisły.Pierwszym
> jest jakiś trener z zagranicy,drugim O Lenczyk, a
> trzecim właśnie Wojtek.
A czy "Staw" nie obiecywał czasem kibicom Cracovii, że nie będzie już nigdy pracował w Wiśle??
Bo pamiętam jak mówił, że w Krakowie liczy się dla niego tylko Cracovia... czy coś w ten deseń.
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)