F.A. Hayek, Konstytucja Wolności: "[i](...) wyprowadzenie kosztów oświaty poza obszar decyzyjny rządu byłoby bardzo praktycznym rozwiązaniem. Zamiast utrzymywania szkół państwowych rozdawano by rodzicom bony pokrywające koszty oświaty każdego z ich dzieci w szkołach, do których je poślą. [b]Nadal wskazane byłoby utrzymywanie szkół państwowych w niewielu izolowanych wspólnotach gdzie liczba dzieci jest zbyt mała co łączy się z podwyższeniem średniego kosztu nauki na jednego ucznia[/b]. W zastosowaniu do ogromnej większości ludności niewątpliwie dałoby się oddać oświatę całkowicie w ręce społeczeństwa, przy udziale państwa ograniczającym się do finansowania i kontroli minimalnego standardu nauki w szkołach finansowanych z bonów[/i]".
liberalizm ma swą doktrynę, ale przede wszystkim jest zdroworozsądkowy, co uwypukliłem w powyższym cytacie.
patrząc na naszą sytuację demograficzną, i fakt, że wyż demograficzny stanu wojennego się nie reprodukuje tak jak wyż powojenny, szkolnictwo stoi przed trudną sytuacją - wprowadzenie elementu konkurencji o ucznia będzie tylko z korzyścią dla dzieciaka.
-
-
spory polityczno-ideowe III
W takim razie zadaj to pytanie jeszcze raz , prywatne szkolnictwo ma juz na starcie ten plus ze placi nauczycielom za prace nie za urlop czy inne sojcalistyczne przywileje zawarte w karcie nauczyciela
Jestem przeciwny socjalnym dodatkom zawartym w KN. Natomiast fakt ich istnienia nie jest kwestią tego czy szkolnictwo jest prywatne lub publiczne. W każdej chwili bowiem można dokonać zmian w ustawie, aby KN obowiązywała również w prywatnych szkołach albo z kolei przestała obowiązywać w publicznych.
Troska o konkurencję w szkołach zdaje mi się niepotrzebna, gdyż na tą chwilę szkoły publiczne i tak konkurują o uczniów. W przypadku bonów ta konkurencja może będzie lepsza. Dlaczego natomiast przekierowywać szkoły w ręce prywatnego kapitału - czy bony nie zapewnią w wystarczającym stopniu warunku konkurencyjności szkół publicznych?
Interesuje mnie wciąż kwestia programu nauczania - czy liberalizm chce tu coś zmieniać?
a jaki jest centralny państwowy program żywienia w restauracjach?
Nie wiem jaki jest, gdyż na ile mi wiedza pozwala - nie znam takiego w Polsce. Jeśli więc ten absurd jest odpowiedzią na któreś z moich wcześniejszych to proszę o rozwinięcie jako, że nie widzę powiązania.
jeżeli ludzie radzą sobie bez wytycznych, programów, urzędników z kwestią tak fundamentalna jak żywienie siebie i swoich dzieci, to dlaczego mieliby sobie nie poradzić z edukacją swoją i dzieci?
http://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/432921,incydent-na-ukrainie-prezydent-komorowski-obrzucony-jajkami.html
[quote]jeżeli ludzie radzą sobie bez wytycznych, programów, urzędników z kwestią tak fundamentalna jak żywienie siebie i swoich dzieci, to dlaczego mieliby sobie nie poradzić z edukacją swoją i dzieci?[/quote]
To zupełnie inne dziedziny i należy je traktować odrębnie. Fundamentalna jest również obrona własności, więc po co armia? Przecież ludzie powinni sobie poradzić...
W przypadku edukacji to obca osoba uczy dzieci i nie każdy rodzic jest dość wykształcony, aby zweryfikować poziom nauczania przez konkretnego nauczyciela. Rodzic nie może być również zobowiązany do ogarnięcia całego programu nauczania, redagować książek, sprawdzać ile godzin czego uczniowie się uczyć powinni itp. On ma wspomagać jedynie naukę swojego dziecka.
> Fundamentalna jest również obrona własności, więc po co armia? Przecież ludzie powinni sobie poradzi
Przed zagrożeniem z zewnątrz, poza tym armia jest gwarantem suwerenności.
> to obca osoba uczy dzieci i nie każdy rodzic jest dość wykształcony, aby zweryfikować poziom nauczania przez konkretnego nauczyciela.
Teraz jest tak samo. Czy nagle ludzie zgłupieją? W USA można samemu nauczać dzieci. I żyją.
> Rodzic nie może być również zobowiązany do ogarnięcia całego programu nauczania, redagować książek, sprawdzać ile godzin czego uczniowie się uczyć powinni itp.
A ktoś zmusza/zmusi? Poza tym nauka jest obowiązkowa do 18-tego roku życia, a mimo to ludzie uczą się dłużej,.I uczelnie są już prywatne i wyspecjalizowane w danych kierunkach.
UPR opowiada się za prywatyzacją szkół i odpłatnością za usługi edukacyjne. Zwracamy uwagę, że szkoły już są częściowo sprywatyzowane (nie każdego stać, aby jego dziecko dostało się do dobrej szkoły) - a szkolnictwo jest odpłatne (z tym, że oprócz szkół utrzymujemy system biurokracji). Jednocześnie proponujemy w okresie przejściowym finansowanie oświaty poprzez bony.
Państwo nie powinno być właścicielem szkół, gdyż może narzucać szkołom nauczanie światopoglądu. Sprzeciwiamy się centralnemu ustalaniu programów nauczania. Należy to pozostawić do wyboru szkołom. Rodzice powinni mieć prawo wyboru szkoły, w której chcą kształcić swoje dzieci.
Uważamy ponadto, że usługi edukacyjne są takim samym towarem jak każdy inny. Dzisiejszy system oświaty nie jest "bezpłatny" - bo coś takiego po prostu nie istnieje. Obecnie oświata finansowana jest z podatków, i to w sposób bardzo kosztowny dla podatników. Wiąże to się z długą drogą, jaką przebywają pieniądze od podatnika do szkoły i koniecznością opłacania różnych niepotrzebnych lub wręcz szkodliwych dla oświaty urzędników państwowych. MEN jest po prostu pośrednikiem - który kosztuje, w dodatku pośrednikiem nieodpowiedzialnym, bo nie może zbankrutować; co najwyżej, w przypadku wykazania skrajnej nieudolności, wymieni personel.
Istniejący system uderza przede wszystkim w najbiedniejszych, których dzieci uczą się często w gorszych szkołach lub w małych miejscowościach z jedną dostępną szkołą, gdzie trudno o wysoko kwalifikowaną kadrę dydaktyczną. Jeżeli marzą o lepszym wykształceniu dla swoich dzieci, wybierają im prywatne szkoły lub wykupują dla nich dodatkowe odpłatne lekcje. Płacą wtedy podwójnie: raz poprzez podatki na "państwowy system szkolnictwa", a potem drugi raz poprzez czesne szkole prywatnej lub poprzez honorarium korepetytorowi.
Unia Polityki Realnej jest przeciwna państwowemu przymusowi oświatowemu (wyjątkiem może być szkolnictwo podstawowe).
Szybszy rozwój szkolnictwa wyższego, w tym szerokiej oferty studiów licencjackich i magisterskich Jest bezpośrednio związany z szybszym rozwojem cywilizacyjnym Polski. Uniwersytety i szkoły wyższe powinny posiadać przywilej autonomii. Społeczność akademicka powinna stanowić władze uchwałodawcze, wykonawcze i sądownicze w określonym ustawą zakresie dotyczącym działalności uczelni.
Studia wyższe, które są ważną i cenną inwestycją życiową dla młodych ludzi, powinny być odpłatne. Nie jest słuszne, by pozostali obywatele (częstokroć znacznie ubożsi) fundowali wybranym wyższe wykształcenie. Banki i inne podmioty gospodarcze mogą udzielać studentom kredytów. System kredytowania studiów po kilku latach zwykle zaczyna sprawnie funkcjonować.
W okresie przejściowym byłyby utrzymane subwencje państwowe dla wyższych uczelni. Wysokość subwencji byłaby stopniowo redukowana. W okresie przejściowym studenci zaoczni i wieczorowi mogliby odpowiednią (malejącą) część czesnego odpisywać od podatku.
http://reod.ovh.org/upr/abcupr.html#Szkolnictwo
Państwo w systemie liberalnym opiera się na silnym prawie więc np takie praktyki jak edukacja seksualna w szkołach powinny być raczej zakazane, nie wiem co dokładnie mówi na ten temat Korwin. Nauka historii też powinna być według wytycznych ale tu po prostu powinien być ktoś kto to sprawdza czy nie ma tam bzdur. Przynajmniej ja bez tego nie widzę edukacji ale szkoły powinny być normalnymi prywatnymi firmami, a obywatelom nie powinno się zabierać pieniędzy pod przymusem w podatkach, które mają iść na to szkolnictwo. Gdyby była dowolność programu to powstawałyby lewackie szkoły, w których uczą np, że komuna jest dobra, a dzieci uczą się nakładać kondoma na parówkę.
wincenty - nie postuluję, by to rodzice uczyli swoje dzieci, ale by mieli wybór szkoły, a szkoła - by miała wybór programu. ludzie nie są w większości wykształceni na tyle, by rozumieć zasadę działania samochodu, znać się na metabolizmie czy układach scalonych. niemniej - są w stanie dokonywać wyborów. kupują samochody, jedzą (i karmią swoje dzieci), korzystają z komputerów. i podobnie może być z edukacją - rodzic się zapozna z programem szkoły. jak będzie chciał, żeby mały umiał nakładać kondoma na banana, to go wyśle do lewaków, a jak nie bedzie chciał, to go wyśle gdzie indziej, gdzie tego w programie nie będzie. to, czy dzieciak będzie miał edukację seksualną będzie zależało od decyzji rodziców i wyboru przez nich szkoły, a nie od poglądów ministra.
co do armii, to jest ona w kanonie dziedzin, które liberalizm uznaje za domenę państwa. podobnie jak policja (choc słyszałem o odłamie, który uważa, że dałoby się sprywatyzować usługi policyjne, ale to raczej nisza wśród liberałów). bezpieczeńśtwo państwa i jego granic oraz ochrona obywateli i prawa to podstawowe zadania państwa, ale raczej nie powinno być jego rolą decydowanie, czy młody człowiek ma przeczytać Ferdydurke czy nie.
Dzięki za odpowiedzi. Nie ma jedności w obozie liberałów (jeśli tak mogę określić tu piszących) - knur, napisałeś o Friedmanie i bonach oświatowych, ale już TRN_KRK przytoczył program UPR gdzie bony są tylko etapem przejściowym. Ja uważam za słuszny pogląd Miszczu2007 odnośnie wytycznych w programie nauczania.
Skoro bowiem UPR uważa, że "usługi edukacyjne są takim samym towarem jak każdy inny", a jak napisał knur: "..ludzie nie są w większości wykształceni na tyle, by rozumieć zasadę działania samochodu, znać się na metabolizmie.." to w jaki sposób w warunkach prywatyzacji szkolnictwa rodzic wybierze dobrą szkołę? Skąd pewność, że wybierze lepszą szkołę jeśli obok będzie tańsza ucząca komunistycznej propagandy? Ta druga może wydawać dodatkowo więcej na reklamę. Tani i dobrze wyreklamowany produkt dziś to często wystarczająca podstawa do podjęcia decyzji.
Do TRN_KRK:
[quote]
> to obca osoba uczy dzieci i nie każdy rodzic jest dość wykształcony, aby zweryfikować poziom nauczania przez konkretnego nauczyciela.
Teraz jest tak samo. Czy nagle ludzie zgłupieją? W USA można samemu nauczać dzieci. I żyją.[/quote]
Teraz nie jest tak samo, gdyż w całej Polsce obowiązuje ten sam program nauczania. Nie jestem przeciwny nauczaniu samemu, ale nie każdego na to stać.
[quote]> Rodzic nie może być również zobowiązany do ogarnięcia całego programu nauczania, redagować książek, sprawdzać ile godzin czego uczniowie się uczyć powinni itp.
A ktoś zmusza/zmusi? [/quote]
Okoliczności, w których każda szkoła miałaby inny program nauczania zmuszają.
W większości do szkoły idzie się za znajomymi. Przynajmniej na niższym szczeblu. edukacji. A jak ktoś zrobi szkołę uczącą komunistycznej propagandy, to ludzie ją spalą.
Ale jak spojrzymy na edukację jako element z całości programu liberalnego, trzeba zauważyć, że wtedy rozwinie się samorządność. Ludzie będą organizować się na szczeblu lokalnym. Województwa, gminy, miasta, wioski, będą miały większą autonomię. A to Słowianie mają we krwi.
I raczej wszystko wyjdzie na dobre. Bo to propaganda rządzących ogłupia ludzi i zubaża obyczajowość.
wincenty - z jednej strony przejmujesz się dość abstrakcyjną wizją szkoły szalonych lewaków, a w mniejszym stopniu martwisz się konsekwencjami jednego, państwowego programu. np. w ubiegłotygodniowym The Economist jest artykuł o francuskim systemie nauczania i matur - pytanie na maturze typu "co zawdzięczamy państwu", albo "udowodnij, że konflikt społeczny może stać za społeczną spójnością". echa marksizmu aż nazbyt wyraźne. albo podręczniki: np. temat "sprawiedliwości społecznej" i rozdział pytający "czy wysokie dochody zagrażają sprawiedliwości?", ilustrowany zdjęciem XIX-wiecznej burżuazji i XXI wiecznego gościa domagającego sie na demonstracji "opodatkowania bogatych".
to jest ideolo narzucone przez państwo poprzez jeden ustalony program. i to martwi mnie bardziej, niż możliwość powstania jakiejś szkoły z wyraźnym odchyłem, gdzie rodzice szybko wyczują lewiznę, przeniosą dzieciaki gdzie indziej, a wieść szybko się rozniesie. bo w tym przypadku jest wybór. a we Francji - nie ma.
ps. tylko 4 proc. Franzuzów jest zdania, że wolnorynkowy kapitalizm działa, wobec 27 proc. w USA. jeden program ma swoje konsekwencje.
We Francji od kilkudziesięciu lat rządzą socjaliści. To mnie martwi, nawet bardzo. Nie ma się więc co dziwić, że takie są konsekwencje. Ale jak widzisz są one pochodną złego programu, a nie samego faktu, że on istnieje. Gdyby Front Narodowy doszedł do władzy raczej inne wyniki byśmy zaobserwowali.
Idee samorządności również uważam za bardzo dobre. To wynika z najbardziej podstawowej cechy naszej łacińskiej cywilizacji - działań oddolnych. Poddaję wątpliwość niektóre rozwiązania liberalne, gdyż uważam, że nie są bez wad i nie należy ich traktować jako proste rozwiązanie. Dziś jest oczywiste, że aparat państwowy dawno przekroczył granice swoich działań, ale nie jest takie oczywiste ile kompetencji należałoby mu pozostawić. Jesteśmy w końcu jednym narodem i trzeba się mocno zastanawiać jakie działania wymagają koordynacji na tym szczeblu.
Nie wiem czy mam uprawnienia do zamknięcia dyskusji dotyczącej szkolnictwa, lecz wyczerpałem i przedstawiłem już na tą chwilę wszystkie swoje wątpliwości. Dziękuję za przedstawienie szczegółowo swoich poglądów w tej sprawie.
Nie jestem przekonany czy rodzice zabieraliby dzieci z takich szkół. Przecież obecnie więcej jest lewaków niż prawicowców co pokazują demokratyczne wybory. Dowolność programowa nie skończy się dobrze dla społeczeństwa biorąc pod uwagę to jak ludzie już mają wyprane mózgi przez obecny system. To by było dobre gdyby nie lata komuny i teraz socjalistycznej UE, która wpaja ludziom światopogląd. Mądry człowiek dostrzega, że np edukacja seksualna jest zła, że Jaruzelski jest zbrodniarzem czy że globalne ocieplenie jako spowodowane przez człowieka to oszustwo ale problem jest w tym, że mądrych ludzi jest stosunkowo mało. O ile ludzie nie są na tyle głupi jak uważają lewacy, że trzeba im nakazywać zapinać pasy, stosować przymusy i zakazy więc sobie poradzą, to jednak wiedzę należałoby przekazywać tak żeby naród był wykształcony. W przeciwnym przypadku lewaccy nauczyciele będą uczyć historię wg lewackiej zmienionej wersji, a edukacja seksualna spowoduje trwałe zmiany w psychice dzieci czyli mimo wolnego rynku może być tak jak będzie teraz kiedy państwo decyduje o programie nauczania.
Wątpliwości mam jeszcze co do służby zdrowia. Szpitale powinny być prywatne ale co zrobić z ludźmi, którzy się nie ubezpieczą? Lekarz ma obowiązek ich ratować, a potem okaże się, że gość musi płacić 6 milionów zł, a tyle nie ma bo nieubezpieczeni będą przeważnie ludzie biedni. Leczenie takiego człowieka jest nierentowne, a to jest sprzeczne z kodeksem lekarskim. Jak rozwiązać taką sytuację?
wincenty9 Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Idee samorządności również uważam za bardzo
> dobre. To wynika z najbardziej podstawowej cechy
> naszej łacińskiej cywilizacji - działań
> oddolnych.
Ja popieram narodowy-liberalizm.
Opieka zdrowotna
UPR opowiada się za prywatyzacją służby zdrowia i dobrowolnym systemem ubezpieczeń zdrowotnych. Pacjenci powinni mieć wolny wybór firmy ubezpieczającej i wolny wybór lekarza, u którego chcą się leczyć. Składka ubezpieczeniowa winna być ustalana przez konkurencję. Należy znieść ograniczenia w ilości praktyk lekarskich, szpitali, laboratoriów czy szkół medycznych. Kształcenie lekarzy i personelu medycznego powinno być oparte na prywatnych szkołach, bez ograniczeń w ilościach przyjęć i programach kształcenia. Powinien istnieć egzamin nostryfikacyjny, natomiast izby lekarskie - dobrowolne - miałyby jedynie prawo opiniowania pracy lekarza, która to opinia musiałaby wisieć w jego gabinecie.
Minister powinien jedynie zabezpieczać środki na wypadek epidemii. Na poziomie rządowym należy ograniczyć się wyłącznie do działań związanych z promocją zdrowia, higieną i epidemiologią. Instytucje charytatywne, kościoły i grupy samopomocy wspierające działalność w ochronie zdrowia powinny być zwolnione od podatku.
Pomoc społeczna
Opieka społeczna i działalność charytatywna winny być prowadzone wyłącznie przez prywatne osoby, organizacje charytatywne i kościoły. W niektórych wyjątkowych sytuacjach dopuszczalna jest interwencja rządu (finansowana z rezerwy budżetowej) celem zapobieżenia skutkom kataklizmów, klęsk żywiołowych lub innych szczególnych tragedii dotykających duże grupy ludzi. Warto przypomnieć, że w drugiej połowie XIX w. w Wielkiej Brytanii i USA, w szczytowym okresie swobody gospodarczej, niesłychanie rozpowszechniły się prywatne organizacje charytatywne i instytucje jałmużnicze. Jednym z najgorszych skutków rozrostu rządowych systemów opieki społecznej był schyłek prywatnej dobroczynności.
Wolność i odpowiedzialność
Wolność jednostki w szczególności oznacza wolność dyskusji, wolność zrzeszania się, wolność dysponowania własnością. Wolność dyskusji to wolność wypowiedzi i gotowość słuchania innych z tolerancją i wzajemnym poszanowaniem. Wolność stowarzyszeń zapewnia możliwość tworzenia i dobrowolnego uczestniczenia w organizacjach działających zgodnie z prawem, w celu realizacji postawionych organizacji celów. Wolność dysponowania własnością to między innymi prawo do decydowania o przeznaczeniu swego dochodu. Wreszcie każdy powinien swobodnie decydować o swej rodzinie, o wychowaniu własnych dzieci - i swobodnie rozwijać narodowe wartości i kulturę.
Z posiadaniem wolności nierozerwalnie wiąże się odpowiedzialność. Dotyczy to odpowiedzialności prawnej i moralnej za nasze słowo w dyskusji, odpowiedzialności za poczynania organizacji zrzeszającej nas, odpowiedzialności za naszą własność i wreszcie odpowiedzialności przed Bogiem i historią za nasz udział w narodowym samostanowieniu.
Komunizm
UPR wyróżnia na tle innych partii najbardziej konsekwentny antykomunizm. Komunizm okazał się najbardziej (jak dotąd) złowrogim systemem ideologicznym i politycznym, o czym naród polski przekonał się - i wciąż przekonuje - na własnej skórze. Kilka dekad czerwonej okupacji zrujnowało Polskę moralnie i materialnie, dlatego dekomunizację politycznego, społecznego i gospodarczego życia naszego kraju uznajemy za konieczny warunek przywrócenia mu porządku i dobrobytu. Polacy mają prawo do pełnej wiedzy o związkach osób aspirujących do władzy z komunistycznym aparatem okupacyjnym; opowiadamy się więc za realnym uskutecznieniem i upublicznieniem procedur lustracyjnych. Domagamy się wreszcie skutecznego egzekwowania kar dla komunistycznych zbrodniarzy, wychodząc z założenia, że mordy i gwałty popełnione w imię budowania i obrony totalitaryzmu nie ulegają przedawnieniu.
Wolność i odpowiedzialność
Wolność jednostki w szczególności oznacza wolność dyskusji, wolność zrzeszania się, wolność dysponowania własnością. Wolność dyskusji to wolność wypowiedzi i gotowość słuchania innych z tolerancją i wzajemnym poszanowaniem. Wolność stowarzyszeń zapewnia możliwość tworzenia i dobrowolnego uczestniczenia w organizacjach działających zgodnie z prawem, w celu realizacji postawionych organizacji celów. Wolność dysponowania własnością to między innymi prawo do decydowania o przeznaczeniu swego dochodu. Wreszcie każdy powinien swobodnie decydować o swej rodzinie, o wychowaniu własnych dzieci - i swobodnie rozwijać narodowe wartości i kulturę.
Z posiadaniem wolności nierozerwalnie wiąże się odpowiedzialność. Dotyczy to odpowiedzialności prawnej i moralnej za nasze słowo w dyskusji, odpowiedzialności za poczynania organizacji zrzeszającej nas, odpowiedzialności za naszą własność i wreszcie odpowiedzialności przed Bogiem i historią za nasz udział w narodowym samostanowieniu.
Polecam na prawdę zapoznać się z: http://reod.ovh.org/upr/abcupr.html
[quote]Wątpliwości mam jeszcze co do służby zdrowia. Szpitale powinny być prywatne ale co zrobić z ludźmi, którzy się nie ubezpieczą? Lekarz ma obowiązek ich ratować, a potem okaże się, że gość musi płacić 6 milionów zł, a tyle nie ma bo nieubezpieczeni będą przeważnie ludzie biedni. Leczenie takiego człowieka jest nierentowne, a to jest sprzeczne z kodeksem lekarskim. Jak rozwiązać taką sytuację? [/quote]
Nie można karać dbającego o zdrowie i sportowy tryb życia człowieka za otyłość lenia, ale też nie można karać osób za niepełnosprawność czy też pozostawić na śmierć nieubezpieczonego marginesu społecznego. Sądzę, że skutki prywatyzacji służby byłyby korzystne, gdyż każdy wiedziałby, że kolejne chipsy i piwo przed tv to wzrost kosztów przyszłego leczenia. Mnie się zdaje, że trzeba by zostawić leczenie dla marginesu o takim niższym standardzie, nie uwzględniającym kosztownych operacji przewlekłych chorób - tu miejsce zostawiamy fundacjom. Operacje "nagłe" chyba nie są aż tak częstym zjawiskiem, żeby wpłynęły na obciążenie obywateli. Wtenczas motywacja ludzi do dbania o zdrowie zostaje, nie są ponoszone wysokie koszty oraz brak jest demoralizacji społeczeństwa.
Do TRN_KRK:
Co w sytuacji, gdy trzeba wezwać karetkę dla nieubezpieczonego menela, który uległ wypadkowi? Należy go pozostawić by zmarł w miejscu publicznym na oczach dzieci?
Osobiście nie miałem styku z działalnością UPRu, a z jego programem w 95% się zgadzam. Z tego co jednak słyszałem to kultura czynu w tej partii jest czymś niezwykle trudnym do osiągnięcia. Mnie razi najbardziej fakt, że UPR poparł kiedyś separatystów i nigdy negatywnego oświadczenia w stosunku do RAŚ nie wydał. Na stronie libertarian z kolei przeczytałem pochwały dotyczącej RAŚ, a libertarianie mają trochę wspólnego z liberalizmem.
P.S. Przepraszam, że tak chaotycznie.. Jeszcze mi się przypomniało odnośnie szkół wyższych. Dziś to różnej maści prywatne uczelnie kształcą socjologów i im podobnych nieużytecznych pracowników. Nie wiem skąd to parcie na posiadanie dyplomu, ale to jakby przesłanka co niesie ze sobą nastawienie na zysk, a nie jakość. Przykład KA im. Frycza Modrzewskiego pokazuje, że można niszczyć rynek pracy i świetnie na tym zarabiać. Mają tam nawet psychologię i silne naciski, aby poziom dostosować do studentów.
Wracając do opieki medycznej. Idę sobie do dentysty i 400 stówy nie moje za kanałowe i wypełnienie. Do tego dochodzi zdjęcie na prześwietlenie, 20 zł. W publicznej przychodni, która chyba już jest prywatna, tyle o tym wiem, że ostatni raz byłem parę lat temu. W zasadzie do 18/19 roku życia tylko korzystałem.
Rozumiem, izba przyjęć w szpitalu, w nocy bywa, że przez kolejki. Jakieś złamanie, coś do szycia. Plus ludzie z poważnymi chorobami, starzy etc
To jest teoretycznie za darmo (w sensie na to płacimy podatki). Teoretycznie większość ludzi tego nie potrzebuje. Dlatego sprywatyzowana służba medyczna, plus powiedzmy w "okresie przejściowym" przymusowe, ale prywatne ubezpieczenia. I nie dość, że poprzez spadek podatków, spadną ceny usług, to ich jakość się polepszy.
Plus to, że ludzie mając więcej pieniędzy będą się lepiej odżywiać i żyć zdrowiej.
Wincenty9:
>Co w sytuacji, gdy trzeba wezwać karetkę dla nieubezpieczonego menela, który uległ wypadkowi? Należy go pozostawić by zmarł w miejscu publicznym na oczach dzieci?
Właśnie dlatego wkleiłem powyżej podpunkt z ABC UPR: Pomoc społeczna
Ludzie mając więcej pieniędzy chętniej będą pomagać. Zwłaszcza bezpośrednio.
No nie wiem czy menelowi będą pomagać. Zdrowiej się odżywiać też nie będą, chyba zdrowie to lepsza motywacja niż pieniądze a mimo to ludzie odżywiają się jak im się podoba. Każdy przecież myśli, że nic mu nie będzie ale tu system nie ma nic do rzeczy akurat :) Dlaczego przymusowe ubezpieczenia? Przymusowe to są w socjalizmie, a niech ludzie się nie ubezpieczają jeśli nie chcą. Przymus powoduje wzrost cen bo i tak każdy musi się ubezpieczyć więc można ludzi doić. To firmy ubezpieczeniowe powinny zachęcać ludzi do tego żeby się ubezpieczali.
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)