Jan Płachta ma 99 lat i od wielu sezonów nie opuścił żadnego spotkania swej ukochanej Sandecji w Nowym Sączu. Jest o rok starszy od klubu, na którego odległy o trzy kilometry od swego mieszkania stadion przyjeżdża... na rowerze. Jeśli aura dopisuje. Przy brzydkiej pogodzie, wraz z o parę dekad młodszymi kolegami, organizuje wyprawy, rozpoczynające się na dwie, czasem trzy godziny przed meczami.
- Sam nie wiem, skąd u mnie takie zdrowie - zastanawia się nestor sądeckich, a zapewne i europejskich kibiców. - Wyrosłem w biedzie. W domu czasem nie było co do ust włożyć, a jako dziecko na służbę do pewnego bogatego państwa z rodzinnej Siennej chodziłem 7 kilometrów boso po śniegu. Może to mnie tak zahartowało.
Nie pamięta, kiedy po raz pierwszy pojawił się na trybunach obiektu Sandecji. Na pewno było to grubo przed drugą wojną, kiedy zatrudniony był w magistracie, z zadaniem dbania o czystość miejskich ulic, a piłkarze mecze rozgrywali na od dawna nieistniejącym stadionie na Błoniach.
Po oswobodzeniu Nowego Sącza, Płachta zatrudnienie znalazł, jak większość jego rówieśników, w warsztatach kolejowych, patronujących Sandecji. Zawodnicy przenieśli się na nowoczesny jak na owe czasy obiekt przy alejach Wolności. On mieszkanie wynajmował całkiem niedaleko, nic zatem dziwnego, że na stadionie gościem był prawie codziennym. Uwielbiał przyglądać się treningom futbolistów, ale nie tylko. KKS był klubem wielosekcyjnym, kibicował więc pan Jan także hokeistom, bokserom, siatkarkom. Jako ulubionego piłkarza wymienia bramkarza Dudka, potężnego chłopa, którego i dzisiaj spotyka na meczach sądeckiej drużyny. Golkiper ten był sławny z tego, że przy upale straż pożarna wylewać musiała wodę na przedpole strzeżonej przezeń bramki (na wysuszoną, twardą murawę nigdy się nie rzucał), a za linią czekało pęto kiełbasy. Posilał się nią, kiedy akcja przenosiła się na połowę rywali.
- Pod koniec lat 60. pracowałem społecznie przy budowie obecnego stadionu Sandecji - z dumą powiada nasz rozmówca. - W nagrodę zostałem porządkowym. Dorabiałem parę złotych do skromnej pensyjki kolejarskiej, a i szacunek u ludzi był jakby większy. Z tej funkcji została mi karta wolnego wstępu na wszystkie mecze mojej drużyny.
Jan Płachta pasjonuje się piłką nożną, ale głównie w wydaniu lokalnym. Nie chce słyszeć o korupcji, przekrętach, sprzedawaniu i kupowaniu meczów. Bardzo przeżywa za to sukcesy i porażki swych ulubieńców. Wszystkich nazwisk nie pamięta, ale ma swoich faworytów. Nie wymieni ich jednak głośno, żeby inni nie poczuli się, jak to określa, pokrzywdzeni.
Zagadnięty tydzień temu po meczu z Przebojem jeden z lekarzy nie mógł pojąć, jakim cudem blisko stuletni człowiek potrafi wsiąść na rower, ruszyć bez niczyjej pomocy i pokonać nim kilka kilometrów.
- To niemożliwe - zawyrokował.
- No to ja mu pokażę, że możliwe - oburzył się pan Janek. - W sobotę Sandecja gra z KSZO. Jeśli tylko słoneczko zaświeci, niech czeka na mnie przed bramą. Zobaczy staruszka na rowerze. Przyjadę nie tylko na ten mecz, ale i za dwa lata, na stulecie Sandecji.
W sobotę świeciło słońce. Na mecz Sandecja - KSZO Jan Płachta przyjechał rowerem.
(Dziennik Polski)
-
-
Sandecji i Lechowi gratulujemy kibiców!
Człowiek można by powiedzieć historia, mało jest takich wspaniałych kibiców
Podobno Lech ma kibica, który jest starszy od klubu.
Korona ma właściciela, który jest starszy od klubu ;)
mam nadzieję że Sandecji pogratulujemy znalezienia się w nowej 2 lidze , a są na to spore szanse..
Miszczu2007 Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Podobno Lech ma kibica, który jest starszy od
> klubu.
[img]http://www.lechpoznan.pl/pliki/galeria/26/13093.jpg[/img]
[b]24-09-2006 Jan Janikowski - najstarszy kibic Lecha[/b]
Przed dzisiejszym meczem, na murawie stadionu miała miejsce niezwykła uroczystość. Prezesi Lecha, Andrzej Kadziński i Arkadiusz Kasprzak wręczyli koszulkę i kwiaty Janowi Janikowskiemu, najstarszemu kibicowi Lecha Poznań. Pan Jan obchodził we wrześniu swoje 101 urodziny. Od kibiców na stadionie otrzymał oczywiście owacje na stojąco.
Od 1945 r. zamieszkiwał na Działkach Wolność. Od roku 1972 mieszka na Osiedlu Przyjaźni. Przed wojną pracował w Pułku Lotnictwa w Pucku. W latach II Wojny Światowej pracował przymusowo na kolei, remontował tory i mosty. Po wojnie w 1945 r. zatrudnił się w Polskich Kolejach Państwowych, pracował w wydziale mostów kolejowych. Był mistrzem, remontował mosty. Kibicuje Kolejorzowi od 1947. Od lat 60-tych jak tylko pozwolił czas jeździł na mecze Kolejorza. Zwiedził większość stadionów w Polsce. Przyjeżdżał do syna, który mieszkał w Gdyni, a następnie Sopocie. Razem chodzili na mecze Lecha z Bałtykiem, Lechią oraz Arką.
Na mecze ukochanego Kolejorza jeździł zazwyczaj samotnie pociągiem i na miejscu dołączał do kibiców. Najbardziej utkwiły mu w pamięci mecze:
* Lech Poznań - Ruch Chorzów, kiedy Anioła strzelił bramkę Wyrobkowi - był to mecz na Dębcu.
* Mecz z Zawiszą o wejście do I ligi na stadionie Warty.
* Mecze pucharowe z FC Barcelona oraz Olympique Marsylia.
Do dzisiaj jest wiernym kibicem Kolejorza. Zdrowie nie pozwala już jednak dobrze się poruszać jednak regularnie słucha transmisji w radiu. Zna każdego zawodnika Lecha Poznań i jak przyznaje jego syn Pan Władysław martwi się każdą porażką. Nie każdy mógł uczestniczyć we wszystkich sukcesach Kolejorza, zdobył z nim wszystkie możliwe tytuły.
Prawdziwy wzór do naśladowania dla młodych kibiców, bez względu na miejsce Lecha był z nim na dobre i złe. Wczoraj po dłuższej przerwie wrócił na stadion przy ul. Bułgarskiej. Od klubu otrzymał specjalną koszulkę z liczbą 101. Po meczu nie do końca był zadowolony z gry i zauważył, że brakowało z przodu Zakiego. Ze wzruszeniem przyznał, że zakochał się w Lechu Poznań i szkoda, że zdrowie nie pozwala mu częściej oglądać go na żywo. My wierzymy, że jeszcze odwiedzi stadion Kolejorza.
Bergman Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Korona ma właściciela, który jest starszy od
> klubu
dobre :)
Jeśli dożyję setki (w co wątpię) to też chciałbym powspominać:
kiedyś była bieda za młodu
a teraz trzy Ligi Mistrzów wygrane pod rząd, to nie to co kiedyś ;)
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)