Maniex - sorry, nie ma szans. Zgłosiłeś się jako piąty a jeśli mi się uda załatwić to najwyżej jeszcze jedną. Drugi był Agnan.
Autografy we własnym zakresie. Moje stosunki z UB uległy ostatnio pogorszeniu - odbieram liczne telefony zaczynające się od słów "ty kurwo jebana!", "kanalio!", "jeszcze się policzymy" itp. :-)
Ale służę namiarami, może Tobie dadzą :-)
-
-
Środa godz. 21,55 TVP 1
no i proszę... dzięki filmowi SBek spadł z posadki!
[b]Pracownik krakowskiego Muzeum Armii Krajowej zwolniony po filmie o funkcjonariuszach SB[/b]
Dyrektor krakowskiego Muzeum Armii Krajowej zwolnił odpowiedzialnego za ochronę Ryszarda Palczykowskiego. To reakcja na emitowany w TVP 1 film "Zastraszyć księdza", w którym Palczykowski przyznał się, że przed 1989 r. pracował w wydziale SB odpowiedzialnym za inwigilację Kościoła.
Po emisji filmu dyrektor Muzeum AK Adam Rąpalski był w szoku. - Zobaczyłem na ekranie, jak jeden z moich pracowników opowiada o swojej pracy w IV wydziale SB, odpowiedzialnym za szantażowanie księży. Na dodatek reporter nagrał go w muzeum - opowiada. Decyzję o rozwiązaniu umowy podjął natychmiast. - To niewyobrażalne, żeby pracownik "czwórki" pracował w takim miejscu.
"Zastraszyć księdza" to film, który na kanwie losów ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego pokazuje sposoby działania krakowskiej "czwórki". Reporterzy nagrywali dawnych oficerów ukryta kamerą. Palczykowski opowiadał o szczegółach swojej pracy w wydziale. W porównaniu ze swoją dawną koleżanką, która przekonywała, że szantażowanie księży "na dziecko" było pracą jak każda inna, wypadł blado. - Tak też tłumaczył się podczas naszej rozmowy. Mówił, że nikomu nie zaszkodził, że swoją pracę wykonywał bez zaangażowania. Ja mu nawet współczuję, ale decyzja nie mogła być inna - tłumaczy Rąpalski.
Od jednego z krakowskich historyków usłyszeliśmy, że dyrektor Rąpalski znał przeszłość swojego pracownika. - Owszem, wiedziałem, że pracował w milicji. W milicji, a nie w SB. Dochodziły do mnie też jakieś niejasne plotki o jego przeszłości. Ale dowodów nie było. A ja nie zwykłem zwalniać ludzi na podstawie plotek - tłumaczy dyrektor. - Palczykowski przyznał się sam, więc sprawa jest oczywista.
źródło: http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35798,3232866.html
I tytułem komentarza: ale koleś miał tupet by z taką przeszłością do muzeum AK iść do pracy!
Aha, knur - pytałeś o uboli pracujących w Wiśle. Tadeusz Czerwiński - mówi to panu coś? :-)))
Newsweek szykuje duży tekst na temat ubeckiej mafii w PZPN. Będzie też o Krakowie (i oczywiście nic o Cracovii) :-)
mg wysłałem ci priva..
jebac wisłe i ubeków
C R A C O V I A ! ! !
@#$%& &$@# *#$%^ #$@*# $%#@*& % ^%&$ &% ! %$#*@ ^%&$ ? %$^& $ #@&% *&%$#@ %$$#%*&%. @#$%& !!!!!!!!!!!
Geopijatyk
4 dni później
Film mg zwolnił już jednego ubeka:)
A teraz szef wydziału IV SB Kazimierz Aleksandereksie zdenerwował i próbował straszyć i grozić przez telefon:)
Gratuluję ja widać film odniósł skutek. Może kolejny SB beknie:)
4 dni później
we wtorek 4 kwietnia wraz z Dziennikiem Polskim "Twarze krakowskiej bezpieki". Dziennik z książką 5 zł.
Zastraszyć dziennikarza
Były oficer SB grozi autorowi filmu o prześladowaniu Kościoła
Kpt. Kazimierz Aleksanderek, krakowski esbek, który w 1983 r. organizował prowokację obyczajową wymierzoną w Jana Pawła II, próbuje zastraszyć autora filmu o prześladowaniach Kościoła w czasach PRL.
Sprawę badają policja i prokuratura. Na specjalne polecenie ministra sprawiedliwości nadzór nad nią obejmie krakowska prokuratura apelacyjna.
Pogróżki ze strony byłego esbeka to efekt filmu "Zastraszyć księdza", który kilkanaście dni temu wyemitowała Telewizja Polska. Autor dokumentu Maciej Gawlikowski rozmawiał z oficerami SB, posługując się ukrytą kamerą. Dzięki temu funkcjonariusze byli bardzo wylewni i bez żenady opowiadali o swoich działaniach wymierzonych w księży.
Znajdę cię, kanalio!
Dzień po emisji filmu Gawlikowski odebrał telefon z pogróżkami. - Znajdę cię, skurwysynu, kanalio! - krzyczał kpt. Aleksanderek, były naczelnik IV Wydziału SB w Krakowie. Dziennikarz, przebywający akurat na terenie krakowskiego oddziału telewizji, przełączył telefon na opcję głośnomówiącą. Dzięki temu pogróżki pod jego adresem usłyszeli czekający na emisję programu dziennikarze i goście "Studia Otwartego" Telewizji Kraków. Wśród nich ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, bohater filmu "Zastraszyć księdza" i znany krakowski duchowny prześladowany przez SB.
Aleksanderek był wściekły. Odniosłem wrażenie, że chce zastraszyć dziennikarza i zmusić do wstrzymania emisji kolejnego programu relacjonuje ks. Isakowicz-Zaleski.
Dał się podejść
Byłego esbeka rozsierdziło, że dał się podejść dziennikarzowi, który nagrał go ukrytą kamerą. - Rzeczywiście, byłem wzburzony, ale nikogo nie zastraszałem. Dzwoniłem po to, żeby Gawlikowski podał mi swój adres, bo chcę go podać do sądu - tłumaczy były esbek.
Na jednym telefonie się jednak nie skończyło. Kilka dni później Aleksanderek zadzwonił ponownie z pogróżkami. Już podczas realizacji programu ostrzegano mnie, żebym nie zajmował się tym tematem, bo to się dla mnie źle skończy mówi Gawlikowski. Po kolejnym telefonie zdecydował się zgłosić sprawę na policję.
Aleksanderek był w latach 80. czołową postacią krakowskiej SB. Od 1981 r. wiceszef, a od 1988 r. naczelnik IV Wydziału tamtejszej Służby Bezpieczeństwa, zajmującego się inwigilacją księży. Jak ustalił Marek Lasota, historyk IPN, kapitan wchodził też w skład nieformalnej operacyjnej grupy D ds. dezintegracyjnych zadań specjalnych wymierzonych w Kościół. Włączano do niej funkcjonariuszy szczególnie zaufanych i sprawdzonych w zwalczaniu księży.
W lutym 1983 r., razem z Grzegorzem Piotrowskim, późniejszym mordercą ks. Jerzego Popiełuszki, Aleksanderek przeprowadził prowokację w krakowskim mieszkaniu ks. Andrzeja Bardeckiego, bliskiego znajomego Karola Wojtyły. Esbecy podrzucili kapłanowi spreparowany pamiętnik współpracownicy kardynała, w którym znajdowały się informacje o jej rzekomym romansie z przyszłym papieżem. Sfałszowane zapiski miały zostać odnalezione w trakcie późniejszej rewizji mieszkania. Ostatecznie prowokacja się nie powiodła, bo ks. Bardecki znalazł oczerniające Jana Pawła II materiały i je zniszczył. To także m.in. ujawnienie w filmie bliskich związków z mordercą ks. Jerzego Popiełuszki tak bardzo zdenerwowały byłego esbeka. Gawlikowski ujawnia, że dzień po porwaniu kapelana Solidarności Piotrowski kontaktował się z Aleksanderkiem. Przytacza też wypowiedź byłego naczelnika, który ocenia, że "gdyby nie francowaty Piotrowski, nikt nie miałby w tej sprawie żadnych dowodów". Wreszcie sam Aleksanderek opowiada o koordynowanych przez siebie wspólnych akcjach z KGB, także w Rzymie.
Bezkarni esbecy
W trosce o bezpieczeństwo dziennikarza Stowarzyszenie Wolnego Słowa wystosowało specjalny apel do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. - Żądamy stanowczych kroków dla ukrócenia i ukarania brutalnych pogróżek publicznie rzucanych przez byłego szefa IV Wydziału SB w Krakowie wobec dziennikarza - napisali sygnatariusze listu.
- Zachowanie pana Aleksanderka świadczy o tym, że byli esbecy czują się ciągle bezkarni. Co więcej, ciągle stosuja metody z czasów PRL - mówi nam szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Źródło: Życie Warszawy - Anita Blinkiewicz, Marcin Dzierżanowski
.
Zamknąć skubańca. Zapomnieli chyba, że już się Komuna dawno skończyła i jest wolność słowa. Bezczelność SB-ków ma granic. Ja bym im dokopał.
Niestety nie da sie prewencyjnie wszystkich SBkow powiesic, bo nie mozna kogos karac za wykonywanie rozkazow, ale kazde najmniejsze potkniecie i powinnien byc taki zlinczowany.
.
http://www.zw.com.pl/apps/a/tekst.jsp?place=zw2_ListNews1&news_cat_id=9&news_id=84061
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)