Geopijatyk-Fan Oderki Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> sorry jestem njebany odpowienm jutro ok'
>
>
Nie ma sprawy. Zresztą ja wcale nie mam ochoty na jakieś większe polemiki w tym zakresie. Zwłaszcza, że, jak rozumiem, żywisz istotną antypatię do pana generała.
-
-
Jaruzelski będziesz wisiał!!!
Agnan napisal:
>A poza tym - z całym szacunkiem - jak odpowiadasz, to jednak przeczytaj troszkę >uważnie, na co odpowiadasz. czy ja pisałem coś o Himmlerze? Czy ja porównywałem czyjeś >zbrodnie albo wydarzenia, gdzie ginęli ludzie? Ja po prostu uważam, że pisanie o >generale J
Oczywiscie, ze nie napisales....Cechą charakterystyczną Geo , jest to ze polemizuje on nie z innymi dyskutantami, tylko ze swoimi myslami, lub przeblyskami "czegos innego"..co gdzies wyczytal, w ksiazce, gazecie..lub nawet na tym forum - tylko w zupelnie innym temacie...
Ale oczywiście na swoje usprawiedliwienie ma to, że w ogóle to jest głupi, jego rozumowanie jest prymitywne..itd. itp.
Ewentualnie że jest nawalony...
Masz rację Elwood. Do istotnej cechy mnie należy, ze polemizuję z samym sobą. Ale mnie łep napierdziela. Kocham was wszystkich. Jestem najebany. Sorry.
Hahaha. Elwood już wytrzeźwiałem. Ja nie napisałem, że Aganan napisał, że Jaruzel to Himmler, tylko, że porównywanie Jaruzela do Himmlera czy choćby Sławoja Składkowskiego w temacie mordobicia to lekka przesada. Było to porównywanie w ogóle, nawet jak tego porównywania nikt nigdy nie zrobił i porównywanie, które było celem samym w sobie. Więc ja nie polemizowałem ani z sobą, ani z Agnanem, tylko z hipotetycznym człowiekiem (który może nie istnieje i nigdy nie zaistnieje), który by takie porównanie przeprowadził. A więc ja nie kopuluję intelektualnie z samym sobą czy z kimkolwiek, tylko ze światem wirtualnych możliwości. A że najebaność jest moim integralnym stanem, więc tylko napominam że aktualnie w nim jestem. Tak jakbym na przykład napomknął, że klikam z Radomia czy Szczecina.
Elwood ty się nie zastanawiaj nad tym czy introspekcja jest możliwa czy ją wymyślił John Locke, czy można stanąć obok siebie i spojrzeć na swe grzechy. Ty kochaj ludzi. Ja w ogóle jestem dziś w fijołkach, bo o 15 przyjdzie do mnie pewna osoba płci z moją bynajmniej nie toższamej i wiesz jaki mam na dziś problem życiowy numer jeden:
WYCZYŚCIĆ ZĘBY TAK, ŻEBY MI WCZORAJSZYM PIWSKIEM NIE ŚMIERDZIAŁY.
Ot, Elwood: właśnie takie mam problemy. Banalne, głupkowate, egoistyczne (i nie tylko, bo w końcu mój język będę w jakąś inną mordę wsadzał). Pasuje ci Elwood, czy jeszcze coś mam ci powoiedzieć?
Acha jeszcze jedno Elwood: randka została przełożona z 15 na 18. Jakiego koloru pas do pończoch będzie miała ta osoba, która do mnie przyjdzie tego już ci nie powiem, bo Władziu Boziewicz wyklucza z kręgu ludzi honorowych osoby poniżające honor kobiet niedyskrecją.
Geopijatyk!
Odra Wodzisław i Cracovia Kraków to duma wszystkich Polaków.
Geopijatyk:
[i]Po co się wymyśla mit Vampira Michnika? Po to, żeby uniknąć kłopotliwej konkluzji, ze to naród polski rozgrzeszył Komunę.[/i]
Dzisiejszy Plus/Minus zamieszcza tekst Bronisława Świderskiego o tym micie, który bynajmniej nie jest mitem Vampira. Oto fragmenty.
==
Adama Michnika poznałem w 1964 lub 1965 roku. Jedno z pierwszych spotkań: wpadłem na niego przypadkiem na Marszałkowskiej - obok nas pełno ludzi - a Michnik woła: - Wiesz, na Biurze Politycznym Gomułka skarżył się, że na uniwersytecie są jakieś warchoły, a Kliszko odpowiada: towarzyszu Wiesławie, Michnik to nie warchoł, to świadomy przeciwnik władzy socjalistycznej!
Krzyczał to na najludniejszej ulicy w Warszawie, gdzie - jak sądziliśmy - na każdym rogu stali tajniacy.
Michnik był dla nas przedstawicielem lepszego świata, nawoływał do spontanicznej wymiany myśli, do życia w grupach przyjacielskich, gdzie nie trzeba się bać represji dorosłych. Czy spowodował to jedynie niezwykły urok 18-letniego wówczas chłopca‚ a zatem dla władzy "nikogo"? Ułomnością despocji jest to, że lubi ciszę, zatem krzyk odważnego człowieka usłyszą wszyscy. Ten człowiek mówił także w naszym imieniu. Dlatego władza ze wszystkich sił starała się zamknąć mu usta. Chciałbym opowiedzieć o tym, jak wysoką cenę Michnik gotów był zapłacić za swoje - i innych - prawo do swobodnej wypowiedzi, do antykomunistycznego okrzyku.
W 1968 roku zostałem wyrzucony z Uniwersytetu Warszawskiego za "działalność polityczną". Przedtem ukarano mnie między innymi pobytem w karnej kompanii. Nie mogłem znaleźć pracy. Także rodzice obawiali się mojej działalności. Postanowiłem zatem wyjechać z Polski. Chciałem opowiedzieć o tym Adamowi. Spotkaliśmy się w strugach deszczu, w pokrytym czarnymi kałużami parku Ujazdowskim. Ja, tchórz, miałem powiedzieć mojemu dowódcy, że za chwilę zdezerteruję. Michnik niedawno wyszedł z więzienia, nie zawiązywał butów, jego sznurowadła tonęły w kałużach.
- Wyjeżdżam - powiedziałem w końcu. - Co o tym myślisz?
Odpowiedział, że szanuje zarówno decyzję wyjazdu, jak i postanowienie aby pozostać. Powiedział, że według niego jeszcze długo w Polsce będzie źle, brak nadziei, ucisk. Zatem ten, kto chce wyjechać, powinien to zrobić.
- No, a ty - spytałem - nie myślisz o wyjeździe?
Odpowiedział zdaniem, którego nie zapomnę:
- Sztandar zwija się na końcu.
Dla mnie sprawa była przegrana. On chciał być sztandarem zwyciężonych.
[...]
Powiedzenie "ja - sztandar" to nie tylko podkreślenie racji. To także symbol siły. Michnika nigdy nie zadowalało posiadanie moralnej lub intelektualnej racji. Zawsze, za jej pomocą, sięgał po siłę polityczną. Taka postawa ma długą tradycję i właśnie do niej. mniej lub bardziej świadomie, odwołuje się Michnik.
[...]
Wydaje się, że w polskiej debacie niefrasobliwie mylone są ze sobą dwa typy idealne: dysydenta-przeciwnika niedemokracji oraz demokraty. Jestem zdania, że walka z tyranią, z komunizmem, działalność konspiracyjna, tworzenie podziemnych pism i organizacji, tajnych związków zawodowych itp. nie jest wystarczającą legitymacją demokratyczną. Innych bowiem umiejętności i cech potrzebuje tropiony, walczący z tyranią bojownik, a innych demokrata, który sprawdza się w jawnej działalności politycznej, zgadza na wyborczą porażkę i nie wycofuje z gry. Ci, którzy szczodrze (nad)używają zachodnioeuropejskich pojęć, czynią z nich uzasadnienie prawa do uczestnictwa we władzy ("skoro nazywamy się tak samo, jak politycy Zachodu..."). Lecz przywłaszczając sobie zbyt szybko nazwy tworzone na Zachodzie przez wieki, polscy politycy unieważniają rzeczywistą tożsamość współczesnego Polaka, który nie żyje już w epoce komunizmu, ale wciąż jeszcze nie w demokracji (zmniejszająca się od 1989 roku liczba wyborców - czyli demosu - coraz bardziej osłabia rodzącą się demokrację).
Stąd tak powszechne jest poczucie zawiedzionych nadziei. Mieszkańcy Polski nadal podlegają nieopisanemu dotąd przez politologów prawu transformacji, gdzie wciąż jest wiele starego (komunizmu) i co nieco nowego (kapitalizmu, demokracji). Nazywanie siebie "demokratami", "liberałami" czy "socjaldemokratami" i porównywanie się z zachodnimi "odpowiednikami" jest intelektualnym nadużyciem i utrudnia dyskusję nad wadami i zaletami aktualnego procesu przemian tego niepokojącego okresu "pomiędzy".
Powtórzmy: walka z niedemokratyczną tyranią i działalność w demokracji to dwa różne sposoby istnienia polityka. Pierwsza wymaga bezkompromisowości i umiejętności konspiratorskich, druga - stałej skłonności do kompromisu i jawnego przedstawienia swoich idei i ich przesłanek. Postawa demokratyczna sprawdza się nie jako idea - każdy może nazwać się demokratą - ale jako polityczna praxis, żmudne przyciąganie wyborców, układanie się z nimi, przekonywanie. Walczący z antydemokracją konspirator nie może zapytać społeczeństwa o swoją legitymację, bo tyrania nie uznaje badania opinii publicznej i wolnych wyborów. Konspirator nie jest wybrany - jest (samo) mianowany. Sądzi, że skoro wypowiada się "za miliony", to ma rację. Ale kontynuowanie takiej postawy w demokracji jest błędem, tutaj pojawia się bowiem wiele racji i każda z nich jest w najlepszym razie połowiczna. A tego Michnik nie chce uznać - jego retoryka pragnie zagarnąć całą prawdę i nie chce jej dzielić z nikim.
[...]
Michnik wygrał z komunizmem, mając, w 1990 roku, 44 lata - i przeżył. Zniknął wróg, stracił znaczenie front walki. Ale jak ma żyć człowiek przez tyle lat przyzwyczajony do istnienia jednego i drugiego? W dodatku żyje dalej ze świadomością, że największy triumf odniósł w przeszłości - i że z pewnością nie może już liczyć w życiu na nic podobnego. Z nawyku, a może dlatego, że inaczej nie potrafi, powtarza dawne sformułowania, odtwarza stare gesty. Ma nowych przyjaciół (często są to dawni wrogowie) i nowych wrogów (którzy jeszcze niedawno byli przyjaciółmi). Wciąż próbuje trzymać w górze ten sam sztandar, który niegdyś przyniósł mu tyle uznania. Ale Historia, która w okresie komunizmu była mu posłuszna jak zakochana dziewczyna, obecnie zachowuje się jak kapryśna kobieta. Poszła za innym, a on pozostał w miejscu.
Michnik zagląda zatem w przeszłość, aż do rewolucyjnej Francji, w nadziei, że tam odnajdzie Historię, i być może ponownie narzuci jej swoją wolę, skoro nie może tego uczynić wobec teraźniejszości. Ale... nie znajduje nic. Oto dramat zwycięzcy. Niekwestionowany sztandar polskich dysydentów nie stał się sztandarem demokracji.
Czy tylko dlatego, że demokracja nie potrzebuje sztandaru?
Źródło:
Sorry Aganan, tego twojego długiego postu dziś nie czytałem, dopiero teraz go zauważyłem. Chciałbym ci nań odpowiedzieć, ja się z nim w 3/4 zgadzam a w 1/4 nie. Trochę później ok? Piszę, zebyś nie myślał, że nie chcę odpowiedzieć.
Jarek
Są tylko 2 rzeczne kluby w 1 lidze, które darzę szacunkiem: Oderka i jedna z Wiseł.
Romper Stomper Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Co do porównania Jaruzela z Pinochetem to zwrócmy
> uwagę na to ze w czasie rzadów Jaruzela Polska
> zmierzała w kierunku krajów III swiata a Chile
> wskoczyło do grupy krajów wysokorozwiniętych.
Po czym szczęśliwy naród chiljski w końcu pozbył się "ukochanego" generała, Chile ma niższy PKB niż Polska, a chiljczycy nadal opłakują tysiące ofiar zbrodniarza (mam w zwyczaju nazywać rzeczy po imieniu) Pinocheta.
Myślę, że co do metod działania można porównać Jaruzelskiego z Pinochetem (chociaż akurat Jaruzel chyba ma na koncie mniej ofiar, ale nie spierajmy się o szczegóły).
Co do wyboru Kwacha - ludzie nie wybrali go przez pamięć o Jaruzelskim, ale raczej o Gierku i jego złotej pięciolatce (tylko pięciolatce niestety). A także dlatego, że chcieli mieć poważnego prezydenta, a nie kompromitującego się co chwila Wałęsę.
Pinochet przegrał referendum zaledwie 1% głosów , ponieważ indiańska biedota i mieszkańcy slumsów prawie w 100% zagłosowali przeciwko niemu. Chile ma niewiele niższy PKB od Polski ale pisząc o gospodarce zwracałem uwage na to, że za jego rządów wskaźniki ekonomiczne szły w górę i dzięki niemu Chile jest obecnie najstabilniejszą gospodarką Ameryki Łacińskiej .
My w gruncie rzeczy też nie mamy co narzekać - wskaźniki gospodarcze (poza bezrobociem) są dobre, a stabilność gospodarki może zepsuć najwyżej nowy rząd, jeśłi nadal będzie podpadał inwestorom.
Zgoda, Chile faktycznie poszło w górę, ale kosztem zwiększenia bezrobocia. Gdy z kolei w końcu bezrobocie spadło, to przyszedł zastój w gospodarce, gdyż spadek bezrobocia został uzyskany głównie przez sztuczne utrzymywanie niskiego poziomu płac i ochronę rynku wewnętrznego. W latach 1980-1990 wzrost produktu narodowego brutto w przeliczeniu na osobę wyniósł niecały 1%.
Prawdziwy skok jakościowy w gospodarce Chile nastąpił dopiero po odejściu od władzy Pinocheta. W latach 1990-2000 wzrost produktu narodowego utrzymywał się stale na poziomie 4-6%, przy jednocześnie niskiej inflacji i stale spadającym bezrobociu.
Czy ja mógłbym odpowiedzieć w sposób nieco nieskoordynowany na wątki, które pojawiły się w poście Agnana i innych postach. Na większą systematyzację ze względów czasowych i intelektualnych (tu uśmieszek do Elwooda) mnie nie stać. Taki sobie kalejdoskopik wątków w stylu "Kalejdoskopu" H.D. Steinhausa.
*Podejrzewam, że liczba ofiar stanu wojennego była większa, proszę mi jednak powiedzieć jaka, jeżeli ktoś wie. Co znaczy, że stan wojenny trwał dłużej? Swoją drogą ja oczywiście nie podając pełnej liczby ofiar stanu wojennego, nie podałem też pełnej liczby ofiar działań Piłsudskiego i Składkowskiego, bo zamach majowy i te 2 strajki to nie były jedyne mordobicia sanacyjne. Były liczne skrytobójstwa. Do końca nie wiadomo czy Wojciech Korfanty zszedł z tego świata w sposób naturalny. Jeżeli się poszerzy liczbę ofiar Jaruzela i Sanacji do rzeczywistej, to nie jestem pewny czy proporcje 1:20 czy coś w tym rodzaju ulegną zmianom.
*W to, że nie nastąpiłaby interwencja Sowietów lub jakiś jej równoważnik (zakręcenie rurociągu Przyjaźń i zablokowanie portów, wejście wojsk DDR czy Czechosłowacji) nie wierzyłem nigdy, nawet wtedy, gdy za stanu wojennego zgrzytałem zębami z nienawiści do Jaruzela. Po prostu to burzyło mi cały obraz relacji Polska - ZSRS w latach 1944 - 1989. Można sobie wywalczyć niepodległość, a Sowieci nie wejdą. No ludzie nie rozśmieszajcie mnie. To, że nasza niepodległość była uzależniona od tego czy coś się konkretnego zmieni w ZSRS to był aksjomat, i jak pokazała historia trafnie dobrany. Dlatego za bardzo mądre uważłem pojawiające się od czasu do czasu postulaty jakiegoś dogadania się z Sowietami poza plecami naszych rodzimych Komuchów. To, że w sowieckich dokumentach nie było planów inwazji? No RS nie rozśmieszaj mnie.
*Co do Vampira Michnika. Ja od dłuższego czasu wysłuchuję tak nieprawdopodobnych opowiadań ze strony tzw "prawicy", że Talibowie w Klewkach w porównaniu z tym to szczyt realizmu. Pierwszy raz było tak. Na terenie Wodzia, wkrótce po obaleniu Komuny tworzyła się jakaś chadecja, nawiązująca do przedwojennego Stronnictwa Pracy. Było to chyba około 1990 roku. Ktoś przyjechał z Warszawy do Wodzia i zaczął opowiadać, że Jacek Kuroń jest zakamuflowanym komuchem i zdając sobie sprawę z tego, że prędzej czy później i tak musi powstać jakaś chadecja zaczął tworzyć swoją własną chadecję. Ta chadecja miała być tylko chadecją z pozoru, a stworzona została po to by zablokować miejsce "autentycznej" chadecji. Ja się za bardzo na polityce nie znałem, wydawało mi się to dziwne (tym bardziej, że przez ludzie pokroju Michnika i Kuronia mi się raczej z dysydentami niż komuchami kojarzyli i zawsze dla mnie za Komuny byli takimi samymi bohaterami jak Leszek Moczulski), ale uwierzyłem tym wodzisławskim chadekom na słowo. Ale ci chadecy mieli pecha: ja znałem osobiście pewnego przyjaciela Kuronia. Powiedziałem mu o sprawie. Jak był w Wawce spotkał Kuronia i jak mu o tym powiedział Kuroń wybuchnął śmiechem...
Podobne opowieści jakby z kosmosu tu wyczytowuję. Na przykład (jeżeli dobrze zrozumiałem literę i ducha niektórych postów) sugeruje się, ze za sondażami przedwyborczymi stali ubecy, czy jakaś podobna zgniła formacja. Rozumowanie było następujące: Przed wyborami sondaże wskazywały przewagę Tuska, nastąpiły wybory i prawda wyszłą na jaw: wygrał Kaczyński, więc sondże zostały spreparowan przez ubeków (lub inną zgniłą formację). Ja to interpretują tak: przewaga Kaczyńskiego rosła, ale sondaże zakończyły się przed ciszą wyborczą. Ta przewaga rosła nadal, ale już nie można było przeprowadzić sondaży. No bo tak: opisywane zjawisko było we wszystkich sondażach, przeprowadzonych przez różne instytucje. A to musiałoby oznaczać że ubecy byli wszędzie. Poza tym na chłopski rozum: jak ktoś chciałby Tuskowi pomóc, to powinien postępować dokładnie odwrotnie: podawać, że ma mniejsze poparcie niż Kaczyński, żeby zmobilizować elektorat Tuska i uśpić elektorat Kaczyńskiego. Jeżeli więc sondaże te miały jakikolwiek wpływ na wybory, to tylko korzystny dla Kaczyńskiego. I dlatego prawica zamiast się oburzać na te instytucje badania opinii publicznej, powinna je wychwalać pod niebiosa.
Z innych dziwact jakich się tu dowiedziałem: Platformę Obywatelską założyli ubecy, bo byli świadomi, że Unia Wolności się może rozsypać, a w tedy nie będzie miał ich kto bronić w parlamencie przed prawicą. Pozostawiam bez komentarza. Swoją drogą gdybym należał do PO zarządałbym od autora tego postu dowodów, w przeciwnym razie wystąpiłbym do sądu z pozwem o zniesławienie. Tu jest mój kumpel, działącz krakowskiej PO. Czemu się nie odzywasz.
Ale szczytem było niegdysiejsze wystąpienie Rompera Stompera, który stwierdził, ze jak się nie jest rasistą, to dlatego, że się zapewne Michnika czytało.
Jak się tu pojawi post, że Michnik wlatuje nocą do obory i wysysa krowom mleko to się nie zdziwię.
[Chciałbym jeszcze coś napisać, ale może później]
'' szczytem było niegdysiejsze wystąpienie Rompera Stompera, który stwierdził, ze jak się nie jest rasistą, to dlatego, że się zapewne Michnika czytało. ''
Wiesz co Geo manipulatorze, nie zmyslaj sobie bezczelnie , niigdy czegoś takiego nie napisałem .
RS ja mam na myśli Twój post z 31 lipca 2005 w temacie White Club Korona White Club, gdzie niejakiemu Aleksowi, który twierdził, że rasizm to ciemnogród odpowiedziałeś:
"Aleks pewnie się naczytał Organu Ludzi Rozumnych i teraz jako prawdziwy oświecony Europejczyk, demokrata i liberał zwalcza zaściankową ciemnotę chcrakteryzującą się wyrażaniem własnych poglądów i odmiennym zdaniem niż Aaaaddddaamm Mmmmiiicchhhniiikkk".
Nawiasem mówiąc nazywanie mnie kłamcą ma długą tradycję na tym forum. A to za sprawą kolegi Zuberka. Jak raz nazwałem Wałęsę debilem i powiedziałem, że Polacy wybrali go w wolnych wyborach a Afrykańcy tego co trzymał w lodówce ludzkie mięso otrzymali za szefa w wyniku przewrotu (nawiasem mówiąc do dziś nie wiem czy to był Idi Amin czy Bokassa, ale chyba Bokassa, bo Amin z kolei wyzwał prezydenta Tanzanii na pojedynek boxerski), to Zuberek napisał "Jak zwykle kłamiesz". Twierdził bowiem, że też go wybrali. Chciałbym podkreślić, że Zuberek nie napisał "kłamiesz", "teraz kłamiesz" etc, tylko JAK ZWYKLE (!!!). Innym razem twierdził, że kłamię, bo w Niemczech był nazizm, a nie faszyzm, który był we Włoszech, a to zupełnie co innego. No ale ja mu nie pozostałem dłużny i napisałem, że kłamie jak twierdzi, że prywatny sex w domu nikogo nie interesuje podając za przykład kolegę podglądacza. Tak zupełnie nawiasem mówiąc, ten mój kumpel który był podglądaczem, jak się niedawno dowiedziałem, umarł na raka. Szkoda faceta.
Ja to się niestety dziś trochę pogubiłem w tych waszych postach. Z jednej strony z lenistwa - bo mi jakoś nie idzie czytanie długich wypowiedzi - z drugiej zaś bom wypił piwsko i symultanicznie oglądam 'Upadek' o ostatnich chwilach Hitlera na C+.
Kuźwa "Upadek"? Film był zajebisty. Chyba nikt nigdy nie zagrał tak dobrze nikogo jak ten faciu (ponoć jakiś szwajcarski aktor) co zagrał Hitlera. On był wręcz lepszy od samego oryginała. Dwa razy oglądałem "Upadek" w kinie i jeszcze bym raz obejrzał. Nawiasem mówiąc ta sekretarka Hitlera to też była niezła laska.
Film dolujacy. Nie zeby mnie ruszal los sukinkotow, ktorzy przez swe chore pomysly zgladzili miliony ludzi. Ale i tak dolujacy. Chyba dobila mnie scena otrucia dzieciakow przez mamuske - p. Goebels. Fakt, że w rodzinie faszystow zapewne te niewinne dzieci wyroslyby na niezlych skurczybykow ale i tak - dziecko to dziecko.
Pavele nie mówi sie "faszystów" tylko "nazistów". Faszyści byli we Włoszech, jak nie wierzysz, to się zapytaj Zuberka. Bizony są w USA, żubry w Białowieży, aligatory na Florydzie, krokodyle w Nilu, farmerzy w Texasie, kołchoźnicy na Białorusi, faszyści we Włoszech, naziści w Niemczech.
Film dla mnie był ŚWIETNY, FANTASTYCZNY. Był to jeden z najlepszych filmów jakie widziałem. Że sceny drastyczne etc, to co z tego, masz 10 lat i pierwszy raz oglądasz film o wojnie?
Dzieci faszystów, sorry nazistów, niekoniecznie wyrastają na podobnych do rodziców skubańców. Syn Hansa Franka wyrażał się niecenzuralnie o swoim tatusiu, zaś syn Martina Bormana został katolickim księdzem.
Geopijatyk-Fan Oderki Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> RS ja mam na myśli Twój post z 31 lipca 2005 w
> temacie White Club Korona White Club, gdzie
> niejakiemu Aleksowi, który twierdził, że rasizm to
> ciemnogród odpowiedziałeś:
> "Aleks pewnie się naczytał Organu Ludzi Rozumnych
> i teraz jako prawdziwy oświecony Europejczyk,
> demokrata i liberał zwalcza zaściankową ciemnotę
> chcrakteryzującą się wyrażaniem własnych poglądów
> i odmiennym zdaniem niż Aaaaddddaamm
> Mmmmiiicchhhniiikkk".
Ech Geo , chodziło mi o to ,że ludzie mający lewicowo-liberalny swiatopogląd często bez zadnej dyskusji i wymiany argumentów przypinają osobom o odmiennych poglądach etykietkę zacofanego ciemniaka, rasisty, faszysty itd.
Dawanie znaku równości między faszyzmem włoskim a nazizmem świadczy o braku wiedzy na temat tych ideologii, jak będę miał więcej czasu to napisze coś więcej na ten temat.
Geopijatyk:
[i]Co do Vampira Michnika. Ja od dłuższego czasu wysłuchuję tak nieprawdopodobnych opowiadań ze strony tzw "prawicy", że Talibowie w Klewkach w porównaniu z tym to szczyt realizmu.[/i]
Ślizgnąłeś się trochę po temacie, moim zdaniem, nie rozróżniając roli Michnika w okresie trwania komuny i w okresie po 1989 roku.
Posłużmy się najlepiej jakimś prostym ale konkretnym przykładem. Czy dla Ciebie Nowak-Jeziorański to tzw. "prawica" ? Myślę że nie. No to sięgnijmy do źródeł (ogólnodostępne radiowe archiwum) i poczytajmy co 13 lutego 2001 roku mówił Dorocie Wysockiej w prowadzonym na żywo programie "Salon polityczny trójki". Wiąże się to akurat z Jaruzelskim.
[...]
Wysocka:
Czy zgodzi się Pan z opinią Adama Michnika, że generałowie Kiszczaka i Jaruzelski cytuję słowa Adama Michnika "już sto tysięcy razy odkupili swoje winy".
Nowak-Jeziorański:
Absolutnie się z tym nie zgadzam i uważam, że nikt nie ma prawa tak myśleć. Przedziwna promocja szefa aparatu terroru i represji, który niewątpliwie był aparatem zbrodniczym zgorszyła mnie, mimo że imponował mi Michnik. Ten wywiad był dla mnie przykrym przeżyciem. Kiedy to aparat bezpieki jest zapraszany, by wydawać tego rodzaju sądy. To jest ceniczna insynuacja, kiedy ktoś mówi on był podwójnym agentem, ale na czym to opieram tego nie powiem on mówi : Tego nie powiem, musi Pani zamknąć mikrofon. To jest oburzająca metoda dyskwalifikowania człowieka, którego znam, człowieka, którego uważam za patriotę, który ocalił Polskę. Amerykanie twierdzą, ze to on ocalił pokój w latach 70-tych.
Wysocka:
Adam Michnik uważa, że wielkim szczęściem dla Polski było, że to właśnie ci generałowie wówczas rządzili krajem.
Nowak-Jeziorański:
Absolutnie się z tym nie zgadzam. Dziś już wiadomo, że Rosjanie nie chcieli inwazji,
że było to zbyt kosztowne i chcieli to załatwić rękami polskimi. Mogłoby się im nie udać, gdyby gen. Jaruzelski poszedł w ślady swego poprzednika Gomułki i powiedział, żeby zostawili wszystko w jego rękach, metodę rozwiązywania problemu, wtedy Gomułka odważył się i powiedział, że ja z wami z pistoletem przyłożonym do skroni rozmawiał nie będę. Generał Jaruzelski nie miał takiej odwagi.
Wysocka:
Uważa Pan, że Adam Michnik nie miał prawa przebaczać generałowi?
Nowak-Jeziorański:
Na pewno nie tak radykalnie, posunięte do absurdu, jest to zamazywanie systemu wartości w sposób demoralizujący społeczeństwo.
Wysocka:
A jeśli przebacza w swoim imieniu?
Nowak-Jeziorański:
Człowiek, który rozporządza takim medium jak Gazeta Wyborcza powinien być ostrożny w swoich wypowiedziach.
Wysocka:
Wystąpił Pan do IPN o wydanie teczki.
Nowak-Jeziorański:
Dziś go złożę.
Wysocka:
Nie boi się Pan tego, co tam będzie.
Nowak-Jeziorański:
Nie, aczkolwiek mogą być tam przykre niespodzianki. Być może, że ludzie, których nigdy nie podejrzewałem byli agentami, ale raczej przypuszczam, że to co tam zobaczę potwierdzi moje przesłanki. Byli to ludzie działający na korzyść kraju, metody były perfidne, widziałem, jak próbowali podważyć moje wypowiedzi, stanowisko. Generał szef bezpieki, nie pamiętam teraz nazwiska powiedział: "To byli ludzie, którzy mieli za zadanie rzucać pod nogi kłody Nowakowi". I oczekuje teraz potwierdzenia.
Wysocka:
A jeśli będą fałszywki?
Nowak-Jeziorański:
Trzeba to dobrze przejrzeć, bo na pewno będą wpisy ludzi, którzy mówią nieprawdę, by podnieść własne znaczenie.
Wysocka:
A czy będzie Pan umiał oddzielić prawdę od kłamstw.
Nowak-Jeziorański:
Myślę, że tak.
[...]
Źródło:
Chyba nie zarzucisz JNJ braku realizmu ?
Fakt. Film świetny ale i dołujący i nie chodzi o drastyczne sceny. Nie chce mi sie mych odczuć rozbierać teraz na czynniki pierwsze bo nastawiam sie już na kolejne przezycia - TVP1 - film na podstawie powiesci Nicka Hornby tudzież another beer...
Nie mniej prawda ludowa mówi, ze niedaleko pada jabłko od jabłoni. Coś w tym musi byc. Znaczy istnieje duze prawdopodobieństwo, że choc jedno niewinne malestwo (z tej bodaj piatki) wyrastające w chorej, nazistowskiej rodzinie mogłoby powielić schemat myślowy swoich rodziców. Ale jak napisałem dziecko to dziecko i stad moje zdołowanie.
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)