Zbychu - :)
-
-
ZWYCIĘSTWO :)!!!
Pogoń Szczecin - Cracovia 1:2
W trzech kolejnych meczach Cracovia zdobyła komplet dziewięciu punktów! Dzięki temu piłkarzom zostaną darowane kary, jakie nałożono na nich po porażce z Groclinem. Bohaterem spotkania został Tomasz Moskała, który w piątej minucie doliczonego czasu gry zdobył gola głową. A Cracovia awansowała na trzecie miejsce w tabeli.
To było ważne zwycięstwo: Cracovia zdobyła dziewięć punktów, a to oznacza, że zarząd będzie musiał piłkarzom anulować kary finansowe nałożone na zespół po klęsce z Groclinem (1:4).
Kwadrans Bani
Długo zastanawiał się trener Cracovii Wojciech Stawowy, czy po dobrym występie przeciwko Odrze Wodzisław (1:0) dać szansę gry od pierwszej minuty Tomaszowi Moskale. Ostatecznie w podstawowej jedenastce znalazł się Piotr Bania, ale tylko przez kwadrans. Kapitan biało-czerwonych podczas przyjmowania piłki naciągnął sobie mięsień przywodziciela i musiał zejść z boiska. Wszedł za niego Moskała.
Początkowo Cracovia miała kłopoty z pokonaniem drugiej linii portowców, ale sytuacja zmieniła się już po kwadransie gry. "Pasy" coraz częściej zaczęły zagrażać bramce Fabiniaka: na szczęście dla gospodarzy dość łatwo udawało im się łapać rywali na spalonych.
W 18. min piłka jak po sznurku przechodziła od Dariusza Pawlusińskiego przez Moskałę aż do Piotra Gizy, który strzelił minimalnie ponad poprzeczką. Przewaga Cracovii rosła z minuty na minutę. Dwa razy bez efektu strzelał Pawlusiński. Ale w 29. min powinno być 1:0 dla krakowian. Długie podanie za plecy obrońców otrzymał Pawlusiński. Zamiast strzelać, źle podał. - Widziałem lepiej ustawionego Tomka Moskałę, ale nie trafiłem w piłkę - tłumaczył się po meczu piłkarz.
W Cracovii mogli się podobać twardo, bezpardonowo i bez zawahania grający Arkadiusz Baran oraz wszędobylski Marcin Bojarski (najczęściej przy piłce w pierwszej połowie i jednocześnie najczęściej faulowany).
Pogoń zagroziła dwa razy bramce Cracovii: w 35. min Radek Divecky strzelił mocno w środek bramki z 25 metrów, ale Marcin Cabaj sparował piłkę na rzut rożny, a za moment Przemysław Kaźmierczak uderzył głową precyzyjnie, ale zbyt słabo, by dać radę Cabajowi.
W końcówce pierwszej połowy zapachniało rzutem karnym. Najpierw Michał Karwan wślizgiem wybił piłkę Claudio Milarowi, a za moment Tavares nadepnął na stopę Bojarskiego.
Zrobiło się widowisko
Tuż po wznowieniu gry po przerwie i centrze Pawła Nowaka Pawlusiński powinien zdobyć gola. Nie zdobył, bo znów nieczysto trafił w piłkę. Nie miał wczoraj szczęścia (choć zaliczył asystę przy golu) w wielu podbramkowych sytuacjach.
W 50. min Giza popędził prawą stroną, najpierw trafił prawą nogą w Julcimara, ale poprawka z lewej nogi wylądowała tuż przy słupku i było 0:1!
Od tej chwili zrobiło się widowisko, bo Pogoń postawiła wszystko na jedną kartę: na boisku pojawili się Michał Łabędzki (opanował środek pola) i 27-letni Kameruńczyk Elokan, który w tym sezonie strzelił już dwa gole, wchodząc z ławki rezerwowych.
Gol i dramatyczna końcówka
Cracovia przeżywała ciężkie chwile. Po strzale Diveckiego (uprzedził Łukasza Skrzyńskiego) tylko robinsonada Cabaja uratowała zespół. Za chwilę bramkarz "Pasów" obronił główkę Pawła Magdonia.
Cracovia ani myślała bronić wyniku i groźnie kontratakowała. I powinna spokojnie strzelić gola, gdyby strzału Bojarskiego w doskonałym stylu nie obronił Bartosz Fabiniak.
Kiedy jednak "Pasy" oddały inicjatywę rywalom, gol wisiał w powietrzu i wreszcie gospodarze dopięli swego. Kaźmierczak (bardzo dobry występ) wrzucił piłkę z autu, Elokan przedłużył ją do Milara, który wyrównał uderzeniem z lewej nogi.
Końcówka meczu była niezwykle dramatyczna. Drużyny wyprowadzały cios za ciosem. Znów okazję miał Pawlusiński, ale nie wykorzystał niezdecydowania Fabiniaka, czekającego na piłkę na linii szesnastki.
W rewanżu powinien być rzut karny dla Pogoni, bo Baran trzymał Kaźmierczaka wpół w polu karnym. W końcówce błędu Magdonia (poślizgnął się we własnym polu karnym) nie wykorzystał Moskała, strzelając w słupek.
W doliczonym czasie gry doszło do kolejnej kontrowersyjnej sytuacji w polu karnym Cracovii. Edi został powalony przez Krzysztofa Radwańskiego (nie trafił w piłkę), ale sędzia nie dopatrzył się przewinienia. W ostatniej akcji meczu szczecinianie sfaulowali Pawła Nowaka, z wolnego dośrodkował Pawlusiński, a Moskała był tam, gdzie spadła piłka. Z pięciu metrów wpakował ją do siatki.
- Już w pierwszej połowie powinniśmy strzelić dwie bramki i nie byłoby tak nerwowo - podsumował mecz Giza.
==
Pogoń 1 (0)
Cracovia 2 (0)
STRZELCY
Pogoń: Milar (68., po asyście Elokana).
Cracovia: Giza (50., dobitka własnego strzału), Moskała (90+5, po podaniu Pawlusińskiego).
Sędziował Marcin Borski z Warszawy. Widzów 14 tysięcy.
SKŁADY
Pogoń: Fabiniak - Tavares, Julcimar, Magdoń, Matlak Ż (65. Elokan) - Divecky (90. Bugaj), Kaźmierczak, Trałka (58. Łabędzki Ż), Grzelak Ż - Edi - Milar.
Cracovia: Cabaj - Wacek (46. Baster), Skrzyński, Karwan, Radwański - Baran (90. Drumlak)- Giza Ż, Nowak - Bojarski Ż, Pawlusiński - Bania (16. Moskała).
Źródło: gazeta.pl - wak
no kurde czy moze byc piekniejszy widok niz 12 tys płaczacych sledzi ???? no moze byc?? no chyba jednak moze .........tyle samo (albo i wiecej ) wyjacych z rozpaczy psów !!!! czego sobie i wszystkim forumowiczom zycze :) Moskała przegiął ( pozytywnie oczywiscie ) 1,50 w kapeluszu a jebnął sledziom brame głową i to w ostatnich sekundach !!!! ech gdyby tak na Reymonta panie Tomku co ?
Pogoń Szczecin - Cracovia 1:2 (0:0)
Trener "Pasów" Wojciech Stawowy prorokował, że ten mecz będzie świetnym widowiskiem. - Wieczór, mnóstwo kibiców i dwie mocne drużyny - wyliczał argumenty. Pomylił się nieznacznie, bo choć ze zderzenia dwóch ofensywnych, nowoczesnych stylów (w przypadku Pogoni warto użyć słowa: rzekomo) nie urodziło się wiele płynnych, efektownych akcji, to wskaźnik na termometrze emocji zaszedł wysoko.
W I połowie grano twardo, bezkomromisowo, czasem jakby specjalnie dla miłośników sportów walki. Kilkakrotnie bez pardonu potraktowano Arkadiusza Barana, ale pomocnik Cracovii z grymasem na twarzy rozmasowywał bolące kości, wstawał (proszę uwierzyć, nie każdy dałby radę...) i wracał w oko cyklonu. Riposty były ostre, krakowianin mocno przećwiczył ligową gwiazdkę, Przemysława Kaźmierczaka, ale nie tylko ta para skupiała na sobie uwagę. Bo w tej konfrontacji żaden z piłkarzy nie chciał ustąpić ani na centymetr. Starć było mnóstwo, interwencji lekarzy i masażystów takoż, lecz o dziwo znalazło się też miejsce dla niezłego futbolu. Głównie za sprawą gości, którzy grali mądrzej, szybciej i ekonomiczniej.
"Pasy" realizowały plan w 80 procentach, gdzie brakujące dwadzieścia oznaczało trudności z rozwiązywaniem akcji w decydujących momentach. Krakowianom udawało się wszystko do momentu, w którym trzeba było postawić kropkę nad "i". Niecelne zazwyczaj próby strzałów, bądź ostatnich podań poprzedzał fachowo organizowany atak, rozpoczynający się często od wymuszanych przez pressing przechwytów. "Pasy" bezapelacyjnie wygrały walkę o środek boiska, Pogoń można jedynie pochawlić za przytomne isprytne pułapki ofsajdowe.
Pomysłu na grę nie zburzyła przyjezdnym kontuzja pachwiny Piotra Bani (już w 16 min wszedł za niego Tomasz Moskała), a później uraz Tomasza Wacka (skutek faulu Grzegorza Matlaka). Równowaga była zachowana w każdej formacji: w stosownych momentach formą imponował również Marcin Cabaj.
Paradoksalnie, podopieczni Stawowego najbardziej pogubili się tuż po zdobyciu bramki. Ładny i pierwszy zarazem w tym sezonie gol Piotra Gizy (50 min) był tyleż logiczną konsekwencją przewagi "Pasów", co przyczyną ich późniejszego chwilowego kryzysu. Krakowianie na kilkadziesiąt sekund stanęli w miejscu, sytuację uratował Cabaj. To nie był koniec niespodzianek, bowiem mecz zaczął się toczyć w rytm podawany przez niekoniecznie trzeźwego, acz dobrego jazzowego trębacza. Pojawiło się sporo improwizacji, trochę chaosu, mało taktyki i- co najważniejsze - multum strzałów iparad bramkarzy.
Jednak krakowianie zamiast zdobyć bramkę na 2:0 (kapitalnie - do czasu - bronił Bartosz Fabiniak), pozwolili strzelić gospodarzom wyrównującego gola. Pogoń załapała wiatr w żagle, Cracovia zaczęła się bronić. Goście przeżyli trochę ciężkich chwil, wdwójnasób rewanżując się konkurentom w emocjonującej końcówce. Dokładnie - pięć minut po czasie. Skuteczna "główka" Moskały wywołała w krakowskim obozie euforię. A na marginesie ważnego zwycięstwa piłkarze mogli sobie powiedzieć: wypełniliśmy ultimatum prezesów.
Źródło: Gazeta Krakowska - (FRAP)
Tak swoją drogą
1. Karny na Bojarze ewidentny
2. Karny na Edim dyskusyjny
3. Płacze śledzi po meczu w którym większość meczu byli DUŻO słabsi są żałosne
4. Żałuję ,że Wiśnia poszedł do Zabrza...wartałoby go na tego bydlaka Matlaka
wiosną puścić za ten chamski faul na Witji.
Przed piątkowym spotkaniem czwartej w tabeli Pogoni Szczecin i siódmej Cracovii spodziewano się, że obie drużyny zaprezentują dobry, ładny dla oka futbol I tak też było. Niewielu jednak przypuszczało, że to goście z Krakowa przez lwią część spotkania dyktować będą warunki gry i to oni wyjadą z portowego miasta z kompletem punktów strzelając decydująca bramkę, uwaga, w 6 minucie doliczonego czasu gry!
W pierwszych minutach premierowego spotkania 11. kolejki Orange Ekstraklasy piłkarze obu ekip wiedzieli doskonale, że nie grają w szachy, a arbiter raz po raz używając gwizdka nakazywał wznowienie gry od rzutu wolnego. Te faule wynikały jednak bardziej z determinacji i waleczności, niż z premedytacji i złośliwości. Nie zmienia to faktu, że gra toczyła się głównie w środkowej części boiska, a pierwszą groźną akcję dało się zauważyć dopiero w 19. minucie kiedy to po składnych zagraniach Cracovii na strzał z około 12 metrów zdecydował się Piotr Giza (uprzedzając fakty późniejszy strzelec jednej z bramek), ale piłka przeleciała nad poprzeczką bramki Bartosza Fabiniaka.
„Pasy” wyraźnie doszły do głosu i za nic nie chciały oddać dominacji gospodarzom. Ci z kolei grali, jakby zajmowali miejsce czwarte, ale...od końca. Nie było konceptu, a ich akcje często rozbijano jeszcze przed polem karnym. Druga groźna sytuacja gości miała miejsce w 30. minucie. Po błędzie defensywy i nie udanej pułapce offsidowej do piłki dopadł Dariusz Pawlusiński i pognał ku sytuacji sam na sam. Będąc już w polu karnym Pogoni zdecydował się na podanie do nabiegającego lewą stroną Tomasza Moskały (rozpoczął mecz w ławki, ale ze względu na uraz Piotra Bani wszedł na plac gry już w 16. minucie). Zagrał jednak zbyt lekko i defensorzy „Portowców” nie mieli problemów z przejęciem futbolówki.
W odpowiedzi minutę później szarżował Claudio Milar, a gdy stracił piłkę doszedł do niej Rafał Grzelak jednak jego strzał minął prawy słupek bramki. W 35. minucie na atomowe uderzenie zza pola karnego zdecydował się Radek Divecky, a Marcin Cabaj musiał ratować siebie i swój zespół przenosząc piłkę nad poprzeczką. Jeszcze przed przerwą szansy poszukała Cracovia, ale strzał Pawła Nowaka o kilkadziesiąt centymetrów poszybował nad poprzeczką „klatki” Fabiańskiego.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Ponownie do głosu doszła Cracovia, a pierwszą, naprawdę groźną akcję stworzyła sobie już w 46 minucie, kiedy to po dośrodkowaniu Nowaka z woleja uderzał Pawlusiński, jednak pomimo bliskiej odległości (około 7 metrów) trafił w piłkę nieczysto, przez co skończyło się jedynie na strachu. Ale co się odwlecze...Zaledwie cztery minuty później Giza, po ładnej akcji uderzał na bramkę, jednak trafił w obrońcę. Mimo to piłka, jakby chciała okazać swą sympatię do krakowskiego piłkarza powróciła z powrotem do pomocnika gości, a ten drugiej szansy nie zamierzał zmarnować. Mocnym strzałem po ziemi z 18 metrów ulokował futbolówkę tuż przy prawym słupku bramki.
I tak na dobrą sprawę dopiero po stracie gola piłkarze Pogoni przypomnieli sobie, jak należy „budować klocki” (inna sprawa, że Cracovia obrała bardziej defensywną taktykę). Między 52., a 53. minutą gospodarze kilkakrotnie zagrażali bramce Cabaja (między innymi strzał Diveckiego, czy Matlaka). Z kolei w 54. minucie okazje do wykazania się miał vis a vis Cabaja - Fabiniak, którego gnębili Nowak, a przede wszystkim Bojarski.
Wyrównanie przyszło w 68. minucie pojedynku i tak na dobrą sprawę był to gol z niczego. Z narożnika boiska piłkę dalekim wyrzutem z autu wprowadzał Przemysław Kaźmierczak, w polu karnym „ciosem karate” przedłużył ją Elokan, a Milar z 5 metrów umieścił ją w siatce nie dając szans goalkeeperowi „Pasów”. Szczecińscy kibice wreszcie mogli uśmiechnąć się tym bardziej, że Pogoń wciąż prowadziła otwartą grę i widać było, że liczyła na komplet oczek.
Ale stało się inaczej. Zanim jednak Cracovia zadała decydujący cios obie drużyny, już w samej końcówce miały po jeszcze jednej sytuacji. Najpierw Moskała (późniejszy bohater) doszedł do piłki w polu karnym i strzelił z ostrego kąta w krótki róg bramki. Piłka odbiła się od słupka i wyszła za boisko. Chwilę później swoją szansę miał Elokan, ale zmarnował doskonałą pozycję (następstwo ogromnego zamieszania w polu karnym Cracovii).
Gola na 2:1 Cracovia zdobyła w 95., a może nawet 96. minucie batalii (sędzia ze względu na liczne przerwy przedłużył mecz o 5 minut). „Pasy” wykonywały rzut wolny, konkretnie Pawlusiński, który mocnym dośrodkowaniem znalazł na piątym metrze głowę Moskały, a ta umieściła piłkę w bramce Fabiniaka. Warto dodać, że wcześniej goście mieli mnóstwo innych stałych fragmentów, ale niemalże wszystkie kończyły się z miernym skutkiem. Teraz było inaczej, teraz gol popularnego „Moskity” zadecydował o tym, że „Pasy” prześcignęły „Portowców” w tabeli i przed pozostałymi spotkaniami tej kolejki ulokowały się na 3. miejscu tym samym spychając Pogoń na miejsce numer 5.
Pogoń Szczecin - Cracovia Kraków 1:2 (0:0)
0:1 - Giza 50'
1:1 - Milar 68'
1:2 - Moskała 90+5'
Pogoń Szczecin: Bartosz Fabiniak - Luiz Tavares Mineiro, Paweł Magdoń, Julcimar, Grzegorz Matlak (63. Endene Elokan) - Łukasz Trałka (58. Michał Łabędzki), Przemysław Kaźmierczak, Rafał Grzelak, Radek Divecky (90. Artur Bugaj) - Edi Andradina, Claudio Milar.
Cracovia Kraków: Marcin Cabaj - Tomasz Wacek (46. Marek Baster), Michał Karwan, Łukasz Skrzyński - Krzysztof Radwański, Piotr Giza, Arkadiusz Baran (90. Paweł Drumlak), Paweł Nowak, Dariusz Pawlusiński - Marcin Bojarski, Piotr Bania (15. Tomasz Moskała).
Żółte kartki: Grzegorz Matlak, Rafał Grzelak, Michał Łabędzki - Piotr Giza, Marcin Bojarski.
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).
Widzów: 14 000.
THX Kludi ;)
Piękne zwycięstwo, dobra gra, ale apeluję o zejście na ziemię. Zagrajmy jeszcze dwa dobre mecze z rzędu,a wtedy zaczniemy przymierzać się do liderowania w tabeli. Na razie wiadro lodu na łeb;)
A tak a propos, ciekawe jaka będzie frekwencja na Polonii?
to byl dobry mecz Pasow, (bez 20 min - od 65-85minuty), dawno nie zagralismy na takim poziomie na wyjezdzie. Karne na Bojarskim i na Edim(?) byly dla mnie ewidentne, dobrze ze sedzia pomylil sie w obie strony.
na pOloni musi być dużo ludzi choc dlatego zeby im podziekowac za te super chwile!!!!!
co nie zmienia faktu ze kolejne 3pkt dla nas beda;):):)
CRACOVIA I JEJ BARWY DWIE@!!!!:).......
Warszawski arbiter Marcin Borski był w piątek 12 zawodnikiem Cracovii. Jak twierdzą zgodnie przedstawiciele PZPN-u obecni na meczu, rodowłosy sędzia swoimi nieudolnymi decyzjami pozbawił Pogoń zdobyczy punktowej.
Takie brednie mozna przeczytać na stronie Pogoni.No ludzie wstydu nie mają.
POGOŃ _ ŚLEDZIE-SYFEM JEDZIE
Nie mogło być lepiej.U siebie jeszcze 2 teoretycznie łatwe mecze z Polonią(szkoda że zajmuje taką pozycję)oraz z Wisłą Płock i może być bardzo ciekawie!!!
Ale przedstawiciele PZPN nie widzieli jak naszych faulowano. Conajmniej dwoch portowcow powinno zakończyć mecz przed gwizdkiem za czerwone kartki. Wiec niech dadza sobie na wstrzymanie. Sedzia nie wypaczyl wyniku bo mylił sie na obie strony z decyzjami. Chocby kartka dla Bojara za kopniecie za daleko pilki. Potem jakos braklo mu zimnej krwi, aby siegnac do kieszeni po żółtko dla portowcow za podobe a czasem gorsze zagrania. Wygralismy zasluzenie bo bylismy tego dnia znacznie lepsi i niech sie ciesza ze tylko 2 bramy dostali.
Hehe, nie pamietaja jak to u nas bylo z Żyrem...
To mówi samo za siebie:
http://www.pogonszczecin.pl/img/news/2491/34.jpg
http://www.pogonszczecin.pl/img/news/2491/33.jpg
ale niesamowity mecz. Jak pilka chodzila, jak potrafili rozegrac, wyczekac, rozciagnac. wreszcie grali prostopadle pilki (choc zazwyczaj konczyly sie spalonymi). co tu duzo mowic - Stawowy mial racje, trzeba bylo czasu. Cracovia w pierwszej zwlaszcza polowie zagrala nieslychanie kreatywnie. Przed tym meczem, widzac w jakiej formie jest Pogon, obiecalem sobie ze jak wygraja to juz nigdy zlego slowa na naszego treneiro nie powiem. Ale po tym co pokazali moge spokojnie powiedziec ze mamy jednego z lepszych fachowcow. Od czasu przerwy ziomwej nie widzialem tak grajacej Cracovii jak w pierwszej polowie...
ps. beda szczekac pieski:)
rozegralismy bardzo dobry mecz ...
jedyne do czego trzeba sie przyczepic to zbyt głębokie cofnięcie sie po stracie bramki ...
ale generalnie jak druzyna utrzyma sie w takiej formie to umocnienie sie w górze tabeli jest tylko kwestia czasu ...
cieszy mnie zwycięstwo :) już przed meczem chciałem założyć temat że czeka nas 3 miejsce ale się wstrzymałem :P
tymczasem na stronce głównej dwa błędy :
1. Pogoń Szczecin - Cracovia 0:0 (1:2)
przecież nie odjeli nam bramek po przerwie :P
2. bramkę wagę zwycięstwa - na ;)
może i się czepiam :)
no, Borski to może w Szczecinie liczyć na podobny status jaki ma Żyro u nas.
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)