Stary Żyd dawał nekrolog po swojej żonie i spytał o cenę.
- Do 5 wyrazów za darmo.
- Nooo... to... : "Zmarła Zelda Goldman".
- No, to ma pan do dyspozycji jeszcze 2 wyrazy.
- To... niech będzie... "Zmarła Zelda Goldman, sprzedam Opla".
w b : )
y a
j t
ą o
t n
k i
o k
w
y
[img]http://www.funiaste.net/7AJKg1hAWTAcpBYHiI/2005/lipiec/16/batonik2.jpg[/img]
-
-
Śmieszności 2 (temat zbiorczy)
masakra
[url]http://www.funiaste.net/7AJKg1hAWTAcpBYHiI/2005/lipiec/16/jungle.jpg[/url]
Pewnego razu, jeden facet opowiedział drugiemu taki śmieszny dowcip, ze on pękł ze śmiechu. No i toczy się rozprawa o nieumyślne morderstwo: Sędzia prosi oskarżonego, aby opowiedział ten dowcip. Facet się wzbrania, mówi, ze nie chce dalszych nieszczęść. Na to sędzia wyznaczył delegacje: adwokat, prokurator i milicjant. Zamknęli ich w dźwiękoszczelnej sali i facet opowiedział. Adwokat i prokurator pękli, a milicjant wyszedł i powiedział, ze w tym kawale nic śmiesznego nie było. Faceta uniewinnili....
Po roku w prasie ukazała się notatka:
"Na rogu Alei Jerozolimskich i Marchlewskiego z niewiadomych przyczyn pękł milicjant..."
____________________________________________-
W przedziale kolejowym jedzie trzech facetów i policjant. Ponieważ tematy do rozmowy szybko się wyczerpały wszyscy po pewnym czasie zaczęli się nudzić. Jeden z pasażerów, chcąc przerwać niemrawy nastrój zadaje swoim towarzyszom podroży zagadkę:
- Co to jest? Zaczyna się na J i każdy z nas je posiada?
Wszyscy daremnie susza sobie głowy.
- Jedna para butów! - Ogólny śmiech.
- A teraz uważajcie. Zaczyna się na D i nie każdy z nas je posiada? - Znowu cisza.
- Dwie pary butów! - Znowu wszyscy leja i proszą o dalsze zagadki.
- Co to jest? Jest czerwonego koloru w żółte pasy, wisi nad drzewami i...
- Cha, cha, cha - przerywa mu policjant - To są trzy pary butów!
____________________________________________
Pijak leje na środku ulicy. Podjeżdża policja:
- Nie znalazł pan pisuaru? - pyta policjant.
- A co, zgubił go pan?
____________________________________________
Dwoch policjantów stoi na ulicy z przepięknym, olbrzymim owczarkiem niemieckim. Przechodzą obok nich dwie baby. Po pewnym czasie odzywa się jeden z policjantów:
- Ty słuchaj wiedziałeś, ze nasz pies ma dwa chu.e ?
- Jak to, skąd to wytrząsnąłeś ?
- Jedna z tych bab powiedziała do drugiej: "widziałaś tego psa z dwoma chu.ami?"
____________________________________________
Policjant zatrzymuje kierowcę jadącego pod prąd na jednokierunkowej drodze.
- Ta ulica można jeździć tylko w jednym kierunku!
- A czy ja jeżdżę w dwoch?
____________________________________________
Policjant w księgarni:
- Proszę o cos głęboko intelektualnego, pobudzającego do myślenia.
- Może Kafkę ?
- Dziękuję, już piłem.
____________________________________________
Wchodzi policjant do biblioteki, a zdziwiona bibliotekarka pyta się:
- Co, deszcz pada ?
____________________________________________
Dlaczego policjanci noszą szpilkę w klapie?
- Co dwie głowy to nie jedna !
____________________________________________
W nocy w koszarach zomowców słychać straszne jęki. Po błyskawicznym śledztwie wykryto w toalecie zomowca, który usiłował sobie wcisnąć do tyłka bułkę z kiełbasą.
- Czlowieku, co ty robisz? - pyta się dowodca.
- A co ja poradze, ze dentysta wyrwal mi zab i kazal jesc druga strona...
__________________________________________
Milicjanci znalezli w lesie borowika:
- Gadaj gdzie twoi kumple!
Nie chcial powiedziec to go spalowali. Przynosza resztki grzyba na komende:
- Pocoscie go palowali? - pyta komendant.
- My!?? palowali?!? On spadl ze schodow!!!
__________________________________________
- Franek! Sprawdz czy w naszym radiowozie dziala lewy kierunkowskaz - mowi milicjant do kolegi.
- Dziala... nie dziala... dziala... nie dziala...
__________________________________________
Idzie dwoch policjantow ulica. Zobaczyli lezaca glowe. Jeden z nich pochyla się, patrzy i mowi do drugiego:
- Ty zobacz, to Heniek.
Drugi na to:
- Co ty! Heniek byl wyzszy!
5 dni później
Aula. Wykłady prowadzi starszy wiekiem profesor. W pewnym momencie zwraca się do studentów:
- Za moich czasów nieobecność na zajęciach usprawiedliwiona była tylko w dwóch przypadkach: po pierwsze, kiedy umarł ktoś bliski z rodziny, po drugie, choroba udokumentowana zwolnieniem lekarskim.
Z końca sali dobiega komentarz:
- Panie profesorze, a jeżeli ktoś jest skrajnie wyczerpany seksem?
Cała sala wybucha śmiechem, a profesor po krótkim zastanowieniu odpowiada:
- W twoim wypadku możesz po prostu pisać drugą ręką.
:)
Poszedł ksiądz na targ kupić coś do jedzenia, bo miał mieć w
parafii wizytację biskupa i biskup miał zostać na kolację.
Podszedł do gościa z rybami i mówi:
- O jaka piękna, duża ryba!
Sprzedawca na to:
- Pięknego skurwiela złapałem - co?
Ksiądz się obruszył:
- Panie, ja wszystko rozumiem. Piękna duża ryba, ale żeby zaraz
przy księdzu takie epitety. Wstyd!
Sprzedawca wyjaśnia:
- Ale proszę księdza - skurwiel to jest nazwa tej ryby, tak samo
jak płotka, okoń czy pstrąg.
- Aaaa, no to w porządku. Poproszę tego skurwiela. Przygotuję go
na kolację z biskupem.
Przychodzi ksiądz na parafię, pokazuje rybę siostrze zakonnej.
Zakonnica:
- O jaka piękna, duża ryba.
A ksiądz na to:
- Ładnego skurwiela kupiłem, co?
Zakonnica:
- Ale co ksiądz - takie słownictwo?
A ksiądz wyjaśnia, że ta ryba nazywa się skurwiel - tak jak inne
węgorz czy szczupak.
- Aaaa, to rozumiem.
Ksiądz polecił zakonnicy żeby ta przygotowała skurwiela na
kolację z biskupem. Stoi zakonnica w kuchni, skrobie rybę a tu
wchodzi kucharka.
- O jaka piękna, duża ryba - mówi kucharka.
Siostra na to:
- Piękny skurwiel - prawda?
- Ależ co siostra? Nie poznaję! - oburza się kucharka.
- A siostra to nie wie, że ta ryba nazywa się skurwiel - tak jak
inne nazywają się karp czy lin.
Siostra kazała przygotować skurwiela na kolację z biskupem.
Wieczorem przyjeżdża Biskup - siada przy stole z księdzem i
zakonnicą.
Kucharka wnosi główne danie - rybę.
Ksiądz biskup:
- Jaka piękna, duża ryba!
Na to proboszcz:
- To ja skurwiela znalazłem i kupiłem.
Odzywa się zakonnica:
- A ja tego skurwiela skrobałam.
Na to włącza się kucharka:
- A ja skurwiela usmażyłam i przyrządziłam.
Ksiądz biskup uśmiechnął się, wyjął z torby litr wódki i mówi:
- Kurwa, widzę, że tu sami swoi
===================================================
Stado wielkich, dobrych ptaków zbierało się do odlotu. Do ciepłych krajów.
Gdy już wielkie, dobre ptaki miały wzlecieć podfrunęła maleńka ptaszyna.
- Wy sobie odlatujecie, a ja tu zemrę z chłodu.... - westchnął ptaszek.
- Leć więc z nami - zaproponowały wielkie, dobre ptaki.
- Ale wy macie duże skrzydła, a ja maleńkie...
- Gdy ustaniesz w locie, pomożemy ci - odpowiedziały wielkie, dobre ptaki, szykując
się do wzlotu.
- Ale wy macie duże żołądki, a mnie zabraknie pokarmu i umrę z głodu...
- Gdy będzie potrzeba, damy ci jeść - odpowiedziały wielkie, dobre ptaki,
przestępując z nóżki na nóżkę, bo czas odlotu już był przekroczony.
- Ale wy macie...
- A idź k*rwa, w pi*du! - odpowiedziały wielkie, dobre ptaki.
I poleciały
===================================================
Przy barze siedzi facet i wpatruje się tępo w szklankę z drinkiem. Widać, ze jest w totalnej depresji. Nagle podchodzi do niego lokalny zabijaka, chłop wielki na dwa metry, chwyta szklankę i wypija jego drinka jednym haustem. Wtedy facet zaczyna płakać. Zabijaka, w gruncie rzeczy - człek o dobrym sercu, zawstydził się i próbuje go pocieszyć:
- No co ty, stary, ja tylko żartowałem. Przestań płakać, zaraz postawie ci drinka, albo dwa...
- Nie, nie o to chodzi. Wiesz, dzisiaj mam najgorszy dzień w życiu. Spóźniłem się do biura i szef wyrzucił mnie z pracy. Kiedy wyszedłem na parking, okazało się, ze ktoś ukradł mi samochód. Do domu pojechałem wiec taksówka, w której zostawiłem portfel z dokumentami i kartami kredytowymi. Wchodzę do domu, a tam - żona w łóżku z ogrodnikiem. Postanowiłem wiec pójść do knajpy i po drugim piwie doszedłem do wniosku, ze życie nie ma sensu. Wtedy przyszedłeś ty i wypiłeś moja truciznę...
II Wojna Światowa, ulicami okupowanego Krakowa idzie Karol Wojtyła. Nagle zza rogu wyskakuje na niego SSman z pistoletem i krzyczy:
- Halt! Dokumenty!
- Nie mam.
- Dokumenty, polnische schweine, bo rozstrzelam!
- Jak Boga kocham nie mam przy sobie!
- Nie drwij sobie polaczku, dokumenty ale już!
- Naprawde zapomniałem!
SSman wkurwiony odbezpiecza już broń, nagle z niebios zstępuje promyk światłości, pojawia się Anioł Pański i mówi do SSmana:
- Oszczędź tego dobrego człowieka, on będzie w przyszłości wielkim człowiekiem i papieżem, zrobi wiele dobrego na świecie i zostanie obwołany świętym.
SSman się zastanawia, po czym mówi do Anioła:
- No dobra, oszczędzę go, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Że ja będę papieżem zaraz po nim
niesmaczne :/
Ap z tym allegro to jaja konkretne :)
[url=http://www.rhx.neostrada.pl/kibole.zip]kibole...[/url]
fiore Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> niesmaczne :/
>
Smaczne czy nie, ale smieszne;)
Kawał ten ma jedną zasadniczą wadę: Benedykt XVI urodził się w 1927 roku, więc w momencie wybuchu wojny miał 12 lat - trochę za mało jak na SS-mana... :)
Dajcie spokoj, to jest tylko KAWAŁ!!!:D i nie ja go wymysliłam....
Dresiarz z bejsbolem wchodzi do pralni. - Czy jest chleb wiejski?
- Przecież to jest pralnia
Drechu wziął i wpier****ł pracownikowi pralni.
Nastepnego dnia drech znów wchodzi do pralni.
- Bagietke poproszę!
- Chłopie zrozum t.o.j.e.s.t.p.r.a.l.n.i.a
- Bagietke poprosze!
- Spierd***j!
Dresiarz znów pobił pracownika pralni.
Trzeciego dnia facet pracujący w pralni kupił 10 gatunków chleba. Znów wchodzi dres.
- Czy macie banany?
- Przecież wczoraj i przedwczoraj chleb chciałeś?
- Cóż... chleb teraz nawet w aptece kupić można...
[url]http://zeus.polsl.gliwice.pl/~miczek/rozne/warszawka.html[/url]
Premier Miller odwiedza wzorowe gospodarstwo rolne. Gdy znalazł sie w chlewni, pośród stada dorodnych swiń, towarzyszący grupie oficjeli fotoreporterzy natychmiast strzelają fotki. Na to Miller:
- Żeby mi tam nie było jakiegoś głupiego podpisu pod zdjęcięm ! Typu MILLER I ŚWINIE czy coś takiego...
- Ależ skąd panie Premierze ! - odpowiadają reporterzy. Wszystko będzie cacy. Nazajutrz ukazuje się gazeta ze zdjęciem Millera wśrod świń, podpis: MILLER (DRUGI OD LEWEJ)
98-letni staruszek przychodzi do lekarza na badania kontrolne. Lekarz pyta go o samopoczucie, na co staruszek odpowiada:
- Nigdy nie czułem się lepiej. Mam 18-letnią narzeczoną. Jest w ciąży i wkrótce będziemy mieć syna.
Doktor myśli chwilę i mówi:
- Niech pan pozwoli, że opowiem panu pewną historię: Pewien myśliwy, który nigdy nie zapominał o sezonie myśliwskim, wyszedł raz z domu w takim pośpiechu, że zamiast strzelby wziął ze sobą parasol. Kiedy znalazł się w lesie, z krzaków wyszedł ogromny niedźwiedź. Myśliwy wyciągnął parasol, wycelował w niedźwiedzia i wypalił. I wie pan co
stało się potem?
- Nie - odpowiada staruszek.
- Niedźwiedź padł martwy jak kłoda.
- Niemożliwe! - wykrzyknął staruszek. - Ktoś inny musiał wystrzelić!
- I do tego punktu właśnie zmierzałem.
Zebrał wódz indiański "Siedzący Pies" całe swoje plemię na naradę
> wojenną:
- Czerwonoskórzy! Jesteśmy wielkim narodem?
> > - Taaaaak!
- To dlaczego nie mamy własnej rakiety z ładunkiem nukleranym?
> > - Taaaa... Zbudujemy? Huurraaa!
> > Ścięli tomahawkami największą sekwoję w okolicy, wydrążyli ją w
trudzie
i
> > znoju, według starej, indiańskiej recepty wyprodukowali proch,
napchali
> go
> > do wydrążonego pnia, zapletli linę z lian i jako lont wyprowadzili na
> > zewnątrz rakiety.
> > - Gdzie ją wystrzelimy?
> > - Na Erewań!
> > - A dlaczego na Erewań?
> > - Innych miast nie znamy...
> > Napisali na rakiecie "Na Erewań", zbili się w gromadę i podpalili
lont.
> > Jak nie pier****ęło!
> > Prawdziwy Armageddon: dym, swąd, wszystkich rozrzuciło w promieniu
> > kilkunastu metrów... Wódz bez nogi, bez ręki otrzepuje się z kurzu i
> mówi:
> > - Ja pier**lę! Wyobrażacie sobie, co się dzieje w Erewaniu?
Panathinaikos w Krakowie zagra bardzo ofensywnie
Jutro Wisła Kraków gra pierwszy mecz z Panathinaikosem Ateny o Ligę Mistrzów. Trener Greków już w Krakowie chce zapewnić sobie awans.
Włoski szkoleniowiec Alberto Malesani zamierza wystawić skład z trójką napastników! Miejsce na środku ataku prawdopodobnie zajmie Emmanuel Olisadebe.
W Krakowie Grecy zagrają bez zbędnej asekuracji, bardzo ofensywnie, o zwycięstwo. Trener "Koniczynek" nad nowym ustawieniem pracował od kilku tygodni, a kluczową sprawą okazało się pozyskanie dwóch defensywnych pomocników - triumfatora Ligi Mistrzów z Liverpoolem Igora Biscana, a także [b]mistrza świata z 2002[/b] roku Flavio Conceicao.
Z przebiegu piątkowych zajęć wynika, że w pierwszym meczu z Wisłą "Koniczynki" zagrają w ustawieniu 1-3-4-2-1. Z przodu Panathinaikos zagra więc trójką napastników. Najbardziej wysuniętego, Emmanuela Olisadebe, wspomagać będą Fanis Gekas i Nordin Wooter.
Przypuszczalny skład Panathinaikosu w meczu z Wisłą: Galinovic - Vintra, Morris, Kotsios - Haralampidis, Flavio, Biscan, Seric - Gekas, Wooter - Olisadebe.
od kiedy Flavio Conceicao jest brazylijczykiem : )))))
Pewnie od urodzenia. Nie mylić z Portugalczykiem Sergio Conceicao.
O ile się nie myle to on grał kiedyś w Realu Madryt
Wersja 1:
- Prawdziwy mężczyzna synku wszystko potrafi.
- A probował tatuś kiedyś wyciśniętą pastę do zębów wsadzić z powrotem do tubki?
Wersja 2:
- Prawdziwy mężczyzna synku wszystko potrafi.
- A próbował tatuś kiedyś trzasnąć drzwiami obrotowymi?
dobre dobre ! niech mi tylko ojciec kiedys powie chcieć to móc i nie ma rzeczy nie możliwych to będę mu kazał drzwiami obrotowymi trzasnąć :)
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)