Zagłebie S. odzyskało punkty :) mają teraz 8
-
-
U NASZYCH RYWALI.... prywatne "pogaduchy" będą kasowane
Wieszczu został prezesem ŁKS.
[img]http://www.sports.pl/img/streams/1/resized/2007/12/0.62798900_1188056437.jpeg[/img]
==
ŁKS mobilizuje się do odparcia szturmu i pozostania w Ekstraklasie. Zupełnie inna polityka właścicieli niż w naszym klubie.
Dziś "na tapecie" Wydziału Gier Dawid Jarka
Przed dwoma tygodniami wybuchła wojna na noże pomiędzy działaczami zabrzańskiego Górnika a menedżerem Jarosławem Kołakowskim. Przedmiotem sporu jest napastnik pierwszoligowca - Dawid Jarka, który jesienią był najskuteczniejszym zawodnikiem czternastokrotnych mistrzów Polski. Dawid jest najbardziej poszkodowanym tym w sporze.
Jarosław Kołakowski twierdzi, że jego piłkarz dostał w czerwcu br. do podpisania dwa różne kontrakty i dlatego domaga się unieważnienia umowy. Z kolei prezes Górnika i były menedżer (i były konkurent Kołakowskiego) Ryszard Szuster kategorycznie zaprzeczał, jakoby utalentowany napastnik podpisał kilka umów oraz że zawarta w niej była kwota odstępnego.
Dzisiaj w Warszawie interesów Górnika bronią dyrektor sportowy Krzysztof Hetmański i dyrektor ds. marketingu Krzysztof Maj, których będzie wspierał prawnik.
- Jesteśmy pewni swoich racji, chociaż życie pokazuje, że niczego nie można być pewnym - mówi Krzysztof Hetmański. - Mam nadzieję, że sprawa zakończy się po naszej myśli i że nie będzie jej dalszego ciągu.
Na tym szumie medialnym najbardziej stracił Dawid Jarka, który "zaciął się" i przestał strzelać bramki. Po werdykcie chłopak będzie miał wreszcie spokojną głowę i wróci do dawnej dyspozycji. Gdyby nasz napastnik nie strzelił tylu goli, pan Kołakowski z pewnością by się nim nie zainteresował i nie byłoby w ogóle tematu. Dziwnym zbiegiem okoliczności, menedżer Jarki ani razu nie pofatygował się osobiście do Zabrza, wymieniał tylko maile i telefony.
Członek Wydziału Gier PZPN, Krzysztof Smulski wzbraniał się przed prognozowaniem przebiegu wydarzeń na dzisiejszym posiedzeniu WG, a tym bardziej na ferowaniu wyroków.
- Jeden z kolegów z Wydziału zapoznaje się z dokumentacją i dziś zreferuje nam całą sytuację - powiedział Krzysztof Smulski. - Ponieważ nie znam treści dokumentów, nie będę bawił się w jasnowidza i przewidywał, jak się sprawa Dawida Jarki zakończy. Decyzja nie musi być jednomyślna, podejrzewam raczej, że werdykt zapadnie większością głosów. Chociaż we wtorek sprawa nie musi się definitywnie zakończyć, ponieważ każda ze stron ma prawo zgłosić dodatkowych świadków i poprosić o ich przesłuchanie.
Źródło: Sport
Personalne trzęsienie ziemi w Sosnowcu
Jacek "Berek" Berensztajn ma powody do zadumy, wszak wczoraj on i jego koledzy dostali propozycję nie do odrzucenia, czyli rozwiązania kontraktu. Działacze sosnowieckiego Zagłębia wczoraj od samego rana radzili z zawodnikami o ich przyszłości. Nie jest tajemnicą, że w klubie już od wielu dni rozmawiało się zmianach personalnych. Wczoraj dokonano ostrego cięcia i - jak twierdzi prezes Leszek Baczyński - nie jest ono ostateczne. Lista niechcianych na razie obejmuje dziewięć nazwisk: Admir Adżem, Jacek Berensztajn, Jarosław Białek, Grzegorz Kaliciak, Grzegorz Kmiecik, Dariusz Kozubek, Jacek Paczkowski, Jarosław Piątkowski, Krystian Prymula.
- To nie była moja indywidualna decyzja, lecz całego zarządu oraz właściciela sportowej spółki - zastrzega prezes Leszek Baczyński. - Dokonaliśmy podsumowania i doszliśmy do wniosku, że w naszej sytuacji takie działanie jest konieczne.
Większość niechcianych ma wysokie uposażenia, a Zagłębie już nie chce płacić takich kontraktów. Ani jedno nazwisko nie jest zaskoczeniem, bo wszyscy solidnie zapracowali na tego rodzaju finał. Większość z nich miała również kłopoty ze zdrowiem i nie potrafiła odnaleźć formy. Kreowany na lidera zespołu Jacek Berensztajn tej jesieni prezentował słabą dyspozycję.
Działacze pewnie będą jeszcze dyskutowali z zawodnikami nad formą rozwiązania kontraktu. To jednak nie wszystko - wedle naszych informacji, jeszcze przynajmniej dwóch, trzech zawodników rozstanie się z Sosnowcem. Wszystko jednak zależy od tego, czy zostanie trener Romuald Szukiełowicz, który ma swoją wizję budowania drużyny.
- Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, czy trener zostaje z nami - dodaje prezes Baczyński. - To sprawa ma się wyjaśnić w ciągu najbliższych trzech dni.
Szkoleniowiec natrafił na silny opór szatni. Piłkarze kręcą nosami, że zajęcia z trenerem są zbyt męczące, a Szukiełowicz ponadto wprowadził wojskowy rygor w drużynie. Z kolei trener swego czasu stwierdził, że jego zawodnicy są rozbrykani jak młodego koziołki.
- Zagłębie to nie ochronka, w której można nieźle zarobić i na dodatek niewiele się narobić - takie stwierdzenie również swego czasu usłyszeliśmy i wcale ono nie mija się z prawdą.
Jeżeli działacze podziękowaliby za pracę trenerowi Szukiełowiczowi, wówczas zajęcia z zespołem prowadziłby Andrzej Orzeszek i miałby odpowiadać za wyniki zespołu wiosną. Ten szkoleniowiec ma wyjaśnić swój status trenerski w wydziale szkolenia w PZPN. Jego zdaniem ma on uprawnienia do prowadzenia zespołu w ekstraklasie, ale te wszystkie wątpliwości miał przedyskutować z Jerzym Engelem oraz jego współpracownikami.
W Sosnowcu powstał również pomysł, by zakończyć rozgrywki ligowe młodzieżą.
- Nie jestem zwolennikiem takiego rozwiązania, bo przecież młodzież powinna się od kogoś uczyć - stwierdza prezes Zagłębia. - Trzeba znaleźć złoty środek i stworzyć taką drużynę, która byłaby w stanie nawiązać rywalizację z innymi. Skazywanie się na porażki byłoby, moim zdaniem, nierozsądnym posunięciem.
Dzisiaj zaległym spotkaniem w Pucharze Ekstraklasy z Bełchatowem piłkarze kończą sezon, ale pewnie do końca tygodnia pozostaną jeszcze w Sosnowcu, by wyprostować wszystkie swoje sprawy. Przygotowania mieli rozpocząć 27 grudnia, ale w zaistniałej sytuacji termin może być zmieniony.
==
Jacek Berensztajn - Staruch do wzięcia
- Spodziewał się pan takiego obrotu sprawy?
- Nie jestem zaskoczony, bo przecież tej jesieni graliśmy słabiej niż od nas oczekiwano. Stąd też działacze mają prawo szukać innych rozwiązań personalnych, zdecydowanie ich satysfakcjonujących. Działacze teraz obierają kierunek odmłodzenia zespołu.
- Mocno pana zirytowała wizyta w pokoju prezesa?
- Jestem już starym zawodnikiem i nie mam powodów do zdenerwowania, wszak kontrakt mam do czerwca i teraz w ciągu najbliższych dni siądziemy i przedyskutujemy tę kwestię. Sytuacja jest mało komfortowa, ale przecież na pewno ją w cywilizowany sposób rozwiążemy.
- Czy ma pan już jakieś propozycje?
- He, he, a kto takiego starucha weźmie do drużyny? Chciałbym jeszcze trochę w piłkę pograć, ale wszystko zależeć będzie od propozycji. Mam jednak nadzieję, że takowe się znajdą i nie wybiorę się na emeryturę piłkarską.
Źródło: Sport
Wydział Gier PZPN-u nie zadecydował we wtorek, czy kontrakt napastnika Górnika Zabrze jest ważny.
Wydział rozpoczął rozpatrywanie wniosku menedżera piłkarza Jarosława Kołakowskiego o stwierdzenie nieważności kontraktu. [b]Przypomnijmy, że menedżer stwierdził, że kontrakt Jarki został sfałszowany, bo brakowało w nim ustalonej wcześniej kwoty odstępnego[/b]. Działacze Górnika odpowiadali, że wersja umowy jest tylko jedna i że sumy, za jaką Jarka mógłby opuścić klub, w niej nie było.
WG nie rozstrzygnął na razie, kto w tym sporze ma rację.
- Sprawa został odroczona do 3 stycznia. Do tego czasu obie strony są zobowiązane do dostarczenia nowych dokumentów, które w naszej ocenie są niezbędne do wyjaśnienia sprawy - mówi Wojciech Jugo, przewodniczący wydziału.
Źródło: gornik.zabrze.pl
Walter sie na Filipiaka zapatrzył:
Kibice Legii poniosą surową karę za zamieszki w Wilnie, protesty i brak dopingu w rundzie jesiennej . [b]Przez najbliższe półtora roku na stadionie Legii otwarta będzie jedynie trybuna kryta na której mecze będzie mogło oglądać tylko 5 tys. wyselekcjonowanych kibiców - pisze "Dziennik"[/b]
Ograniczenie liczby kibiców na stadionie na 18 miesięcy związane jest z renowacją stadionu. [b]Jednak nawet właściciel Legii Mariusz Walter podkreśla, że zamkniecie aż trzech trybun w jednym czasie, to reakcja klubu na problemy z kibicami - Gdyby kibice zachowywali się inaczej, być może postawiono by na inne rozwiązanie - sugeruje w rozmowie z "Dziennikiem" Walter.[/b]
Decyzję władz Legii krytykuje Wiesław Wilczyński, szef sportu w Radzie Miasta Warszawy. - To nie jest sposób na rozwiązywanie konfliktów. Jeśli jest jakaś szansa na przebudowę stadionu bez ograniczeń dla kibiców to trzeba z tej szansy skorzystać. Będę walczyć i protestować, aby jednak zwyciężył wariant korzystny dla kibiców - zapowiedział w "Dzienniku" Wilczyński.
Renowacja trzech trybun ma trwać do wiosny 2009 roku. Wtedy rozpocznie się przebudowa trybuny głównej. Oddanie do użytku całego obiektu planowane jest na lato 2010. Na przebudowany stadion będzie mogło wówczas wejść ponad 30 tysięcy kibiców.
sport.pl
To jest przecież skandal. Ale przynajmniej nie tylko u nas tak sie traktuje kibiców...
oni to już tam mają całkiem przekrkopione....tyle że tam jak jest jakiś protest to jest tam jedność.
Blady Niko Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> To niewiarygodne, ale prawdziwe. Na wyjazdach
> Cracovia nadal jest chętniej oglądana niż
> Wisła !!! Tylko na własnym stadionie kompletna
> klapa...
Blady Niko tylko weź pod uwagę na jakich stadionach my w tej rundzie graliśmy:) bez uszczypliwości (chociaż do tej pory zatanawiam się czy twój post w tym temacie to nie jest lekka prowokacja :))
Pozdrawiam,
Byle do wiosny:)
marcin_ksc Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> oni to już tam mają całkiem
> przekrkopione....tyle że tam jak jest jakiś
> protest to jest tam jedność.
>
>
No jedność kurczaki na 1916% . Wklep sobie do wyszukiwarki albo nawet na legialive co trzeba i poczytasz dziesiątki artykułów i tysiace komentarzy na tematy typu "kibice L. biją kibiców L." I to nie były jednorazowe emocjonalne zajścia na trybunach tylko napady na kibiców Legii idących na mecz (tych nie popierających "żylety" rzecz jasna)
Polonia Bytom zwolniła trenera Fornalaka
Według nieoficjalnych informacji "Gazety" Dariusz Fornalak nie będzie dłużej trenerem Polonii Bytom.
Działacze poinformowali o takiej decyzji piłkarzy podczas środowych rozmów w klubie. Zawodnikom przedstawiono też listę transferową na której znalazło się 14 nazwisk m.in. Jakub Dziółka, Marcin Radzewicz i Grzegorz Podstawek.
Dodajmy, że klub z Bytomia po 17. kolejkach, zajmuje w tabeli trzecie miejsce od końca. W ostatniej przed przerwą zimową kolejce, poloniści przegrali na Stadionie Śląskim 0:1 z przedostatnim w tabeli ŁKS-em. Po tym meczu drużyna z Łodzi traci do Polonii tylko trzy punkty.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
o co im chodzi? przecież Polonia miała walczyć o utrzymanie, no to walczy, a u nas? miało być "realne miejsce medalowe" jest "realne miejsce barażowo/spadkowe" i spokój, cisza...
Drugi raz w ciągu jednego dnia średnia zaczyna mi rosnąć na tym forum:)
A tu mam niezłe kwiatki:
http://www.sport.pl/pilka/1,65050,4758871.html
pozdro
Ruch poszukuje specjalisty od stałych fragmentów. Na przykład takiego, jak Dariusz Pawlusiński. O jego zdolnościach "Niebiescy" mieli się okazję przekonać w tym sezonie dwa razy. Pawlusiński strzelił pięknego gola w pierwszym meczu, zaś w drugim był bliski, bo trafił w poprzeczkę. Na taki prezent liczy trener Duszan Radolsky.
- Każda inna drużyna w ekstraklasie posiada w swoich szeregach zawodnika, który dobrze wykonuje stałe fragmenty gry. My mieliśmy z tym duże kłopoty, a więc zimą będę kładł duży nacisk na ściągnięcie zawodnika, który rozwiąże problem - nie kryje Duszan Radolsky.
Źródło: Sport
Ujek i Pietrasiak odchodzą z Bełchatowa
Wiadomo już, że niedługo z GKS Bełchatów pożegna się Mariusz Ujek, który otrzymał wolną rękę w poszukiwaniu sobie nowego pracodawcy. W Bełchatowie nie są zadowoleni z postawy rosłego snajpera, który jesień zakończył z zerowym dorobkiem bramkowym i kilkoma żółtymi i czerwonymi kartkami.
Z GKS-em pożegna się prawdopodobnie również Dariusz Pietrasiak, który ma ofertę z holenderskiego FC Groningen. Pewne jest również, że z Bełchatowa odejdą Jhoel Herrera i Alexander Sanchez.
Źródło: Goool.pl
Emocje w bytomskim klubie nie opadają. Dzień po tym, jak zwolniono trenera Dariusza Fornalaka i zapowiedziano pozbycie się kilkunastu piłkarzy, poloniści wydali oświadczenie, w którym skarżą się na sytuację finansową klubu.
To precedens w polskiej piłce - wszyscy piłkarze I-ligowego zespołu publicznie poskarżyli się, że klub jest im winny duże pieniądze. Po czwartkowym treningu przekazali dziennikarzom list otwarty.
Chętnie komentowali swoje oświadczenie, ale anonimowo. - Nie chcemy się narażać na kary finansowe - tłumaczyli. Zdaniem piłkarzy działacze nie radzą sobie z prowadzeniem klubu. - Nie chcieliśmy się żalić wcześniej, tylko grać w piłkę. Nie ukrywamy jednak, że było już blisko strajku. Latem obiecano nam, że przynajmniej pensje będą regularnie wypłacane, ale nie dotrzymano słowa. W Polonii nie ma planów, nie ma perspektyw. Czy to ma być profesjonalny klub? Spodziewamy się, że nie dostaniemy pieniędzy nawet na święta - martwili się.
Najbardziej narzekali na brak kontaktu z działaczami. - Nigdy nie było spotkania całej drużyny z działaczami. Nikt z działaczy nie potrafi nawet zejść po przegranym meczu do szatni, aby nas... opieprzyć - mówili.
List nie ma konkretnego adresata, ale zawodnicy liczą, że ustosunkują się do niego władze Bytomia. - Dlaczego miasto nam nie pomaga? Nie chce, nie może czy nie akceptuje tego zarządu? Niech ktoś to wreszcie głośno powie! - podkreślali.
Prezydent Bytomia Piotr Koj jeszcze w czwartek zapoznał się z listem piłkarzy. - Prezydent zgadza się z uwagami, które znalazły się w oświadczeniu. Chciałby jednak przypomnieć, że nie ma wpływu na to, jak działa klub, który jest niezależnym stowarzyszeniem. Może jedynie kontrolować jego działalność, ale dotąd nie było żadnych sygnałów, aby w Polonii były jakieś nieprawidłowości. Co do obowiązków miasta, to są one jednakowe wobec wszystkich bytomskich klubów. Swoje zaangażowanie w sport prezydent rozumie przede wszystkim jako konieczność inwestowania w infrastrukturę - powiedziała Katarzyna Krzemińska-Kruczek, rzeczniczka bytomskiego magistratu.
Piłkarze zarzekali się, że ich apel nie ma nic wspólnego z ogłoszeniem listy transferowej, na której znalazło się kilkanaście nazwisk.
W klubie wciąż dyskutuje się o wyrzuceniu trenera Fornalaka oraz liście transferowej. W czwartek miało wyjaśnić się, czy w Polonii pozostanie trener bramkarzy Mirosław Dreszer. - Działacze zaproponowali mi, żebym został. Dlatego, jeśli powiem im teraz "nie", to tak, jakbym sam się zwolnił z klubu. A do tego doprowadzić nie chcę. Dlatego nad moją przyszłością wciąż wisi znak zapytania. Jest mi strasznie przykro z powodu zmian w klubie, Darek jest moim przyjacielem. Szkoda, że nie udało nam się przepracować razem choćby 100 dni. Nigdy nie spotkałem się z sytuacją, aby na liście transferowej umieszczono wszystkich bramkarzy. Może będę musiał wrócić do bramki? - uśmiecha się. Prawdopodobnie takiej potrzeby nie będzie, bo Polonia chce pozyskać Seweryna Kiełpina z Koszarawy Żywiec. - Działacze zaproponowali mi 3,5-roczny kontrakt. Jestem nawet skłonny go zaakceptować, ale tylko pod warunkiem zawarcia w nim klauzuli, że stanę się wolnym zawodnikiem, jeżeli drużyna nie utrzyma się w ekstraklasie. Przecież po spadku wszystko może się tu rozpaść - mówił zawodnik, który w czwartek trenował z Polonią. Kiełpin rozważa też ofertę III-ligowego Kolejarza Stróże.
Nie wiadomo, czy w Polonii zostanie Rafał Grzyb. - Działacze powiedzieli mi, że chcą mnie wykupić z Wiernej Małogoszcz, ale to wcale nie jest przesądzone - tłumaczył pomocnik Polonii.
źródło: Gazeta.pl
Śląskie talenty
Da się ułożyć jedenastkę z młodych śląskich i zagłębiowskich talentów grających w naszych pierwszoligowych drużynach. Niektóre nazwiska jeszcze kilka miesięcy temu były całkowicie anonimowe. Teraz chłopaki przebojem wdzierają się do podstawowego składu uznanych ligowych firm. W 2012 roku, gdy Polska zorganizuje Euro, będą u szczytu kariery. Ilu z nich zdoła się przedrzeć do reprezentacji? I pytanie drugie, z naszego punktu widzenia równie ważne - ilu z nich będzie kontynuować grę w naszym regionie?
Skład:
Bramkarz:
Paweł Linka (Odra Wodzisław, ur. 1986, 1 mecz w ekstraklasie w sezonie 2007/08).
Obrońcy:
Adrian Chomiuk (Polonia Bytom, ur. 1988, 6 meczów)
Adrian Marek (Zagłębie Sosnowiec, ur. 1987, 7 meczów)
Witold Cichy (Odra Wodzisław, ur. 1986, 7 meczów)
Mariusz Pawelec (Górnik Zabrze, ur. 1986, 11 meczów)
Pomocnicy:
Paweł Cygnar (Zagłębie Sosnowiec, ur. 1986, 9 meczów)
Michał Pazdan (Górnik Zabrze, ur. 1987, 7 meczów)
Adam Danch (Górnik Zabrze, ur. 1987, 13 meczów)
Łukasz Janoszka (Ruch Chorzów, ur. 1987, 16 meczów)
Napastnicy:
Dawid Jarka (Górnik Zabrze, ur. 1987, 16 meczów, 10 goli)
Tomasz Świerzyński (Odra Wodzisław, ur. 1986, 2 mecze, 1 gol)
Źródło: gazeta.pl
Zbliża się apokalipsa w Ekstraklasie
Wiosną czeka nas ligowa apokoalipsa. O utrzymanie będą walczyć ŁKS Łódź, Polonia Bytom, Widzew Łódź, Cracovia, Ruch Chorzów i Odra Wodzisław. Dodatkowo aż pięć klubów może zostać zdegradowanych za korupcję. Nieoficjalnie mówi się, że w pierwszej kolejności z ekstraklasą pożegnają się Widzew Łódź i Zagłębie Lubin. Na wyrok czekają też GKS Bełchatów, Cracovia i Jagiellonia Białystok. Szczęśliwcy, którzy przetrwają wiosenną burzę w przyszłym sezonie dostaną trzy razy więcej pieniędzy z tytułu praw medialnych i błogosławieństwo abolicji.
Gdyby rok temu wszystko odbyło się zgodnie z planem do drugiej ligi spadłyby Pogoń Szczecin i Wisła Płock, a w barażach Górnik Zabrze zagrałby z Polonią Bytom. Rzeczywistość jednak płata figle. Aresztowanie "Fryzjera" i afera korupcyjna sprawiła, ze polska liga przeżyła małe trzęsienie ziemi. Wydział Dyscypliny PZPN wydał pierwsze wyroki w sprawie korupcyjnej degradując do niższych lig Arkę Gdynia i Górnika Łęczna. Ekstraklasa SA i PZPN wspólnie postanowiły, że w wyniku tych wyjątkowych okoliczności nie zostanie rozegrany baraż, a skład ligi zostanie uzupełniony o dodatkowe kluby z 2. ligi. W ten sposób do ligowej elity bocznymi drzwiami trafiły Polonia Bytom i Zagłębie Sosnowiec.
Pierwszy paradoks pojawił się jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Okazało się bowiem, że beniaminek z Sosnowca również brał udział w korupcyjnym procederze i zanim zdążył rozegrać pierwszy mecz w lidze, już było wiadomo, że za rok będzie grać o klasę rozgrywkową niżej... Dodatkowe zamieszanie powstało wokół licencji. Niemal do ostatniej chwili nie wiadomo było, kto zagra w ekstraklasie. Ruch Chorzów, czy Wisła Płock. Kibice Niebieskich na pierwszym meczu w sezonie krzyczeli do dziennikarzy "a miało nas tu nie być" i wymachiwali biletami, na których wydrukowano, że rywalem Dyskobolii jest... Wisła Płock.
Od początku tego sezonu wiadomo było, że do PZPN trafią dokumenty obciążające kolejne kluby. Na jak najszybszym rozliczeniu afery zaczęło zależeć nie tylko kibicom, ale również Ekstraklasie SA. Na koniec bieżącego roku zaplanowano bowiem przetarg na prawa medialne do piłkarskiej ekstraklasy na najbliższe trzy lata. Spółce, która zrzesza kluby grające w ekstraklasie zależało przed przetargiem, aby liga jako produkt była jak najbardziej atrakcyjna marketingowo, oznaczało to bowiem większe pieniądze dla klubów. Przede wszystkim chodziło jednak, aby nie była ona obarczona wadami prawnymi, a do takich z pewnością neleży zaliczyć nierozliczoną i ślimaczącą się aferę korupcyjną.
- Liczyliśmy, że dostaniemy od PZPN zapewnienie, że od sezonu 2008/2009 wszelkie sprawy związane z procederem korupcji zostaną rozliczone tak, abyśmy w ofercie przetargowej mogli zapewnić, że nadawcy nie zaskoczą już sytuacje, kiedy dwa kluby zostają degradowane i całe rozgrywki są postawione na głowie. Niestety się tego nie doczekaliśmy - mówi prezes Ekstraklasy SA Andrzej Rusko.
Jeszcze we wrześniu Ekstraklasa zaproponowała, aby czerwiec 2008 był ostatecznym terminem, do którego za stare sprawy korupcyjne karano by degradacją, a od nowego sezonu obowiązywałaby abolicja. [b]Kluby, które przetrwają wiosenną czystkę i utrzymają się w ekstraklasie nie tylko skorzystają z jej błogosławieństwa, ale też dostaną konkretny zastrzyk finansowy. Od sponsora tytularnego i nadawcy telewizyjnego liga ma otrzymać nawet trzy razy większą sumę pieniędzy niż dotychczas. Słowem na tych którzy przetrwają wiosenny Armageddon w nowym sezonie czekać będzie biblijna Nowa Jerozolima. Stawka jest wysoka.[/b]
Wcześniej jednak czeka nas gorąca wiosna.
- Jeżeli dojdzie do podobnych sytuacji, jak przed rokiem, będziemy korzystać z wypracowanego w poprzednim sezonie modelu działania - zapowiada Andrzej Rusko.
W PZPN obecnie znajdują się materiały obciążające pięć klubów. Zagłębie Lubin, Widzewa Łódź, GKS Bełchatów, Jagiellonię Białystok i Cracovię. Związek chce zamknąć tę sprawę do końca maja. Później najprawdopodobniej nastąpi zapowiadana abolicja. Wymienione zespoły mogą być ostatnimi, które odpowiedzą za grzechy przeszłości karą degradacji. Czy to sprawiedliwe? Ostrej odpowiedzi na to pytanie udzielił współwłaściciel Widzewa Zbigniew Boniek:
- Jak my spadniemy, to z nami spadnie 15 klubów, bo wszyscy kupowali mecze.
Do takiego scenariusza z całą pewnością nie dojdzie. Zagrożone kluby będą się starać, aby degradację zastąpiono karami finansowymi, lub odjęciem punktów. Jest jednak bardzo mało prawdopodobne, aby wszystkie uniknęły najsurowszej kary. Pozostaje więc pytanie ile drużyn zostanie zdegradowanych do niższej ligi.
Teoretycznie z ekstraklasy może w tym sezonie spaść siedem zespołów. To czarny scenariusz i mało kto w niego wierzy.
? Stoimy na stanowisku, że jeżeli jakiś klub awansował dzięki działaniom korupcyjnym do wyższej ligi, to powinien zostać ukarany degradacją. W pozostałych przypadkach należy nakładać kary finansowe, lub odejmować punkty ? tłumaczy Andrzej Rusko.
Nieoficjalnie mówi się, że drużyny, którym degradacja grozi w pierwszej kolejności to Zagłębie Lubin i Widzew Łódź. Ale w kontekście słów prezesa Ruski na tym nie powinno się skończyć. Tylko na podstawie listy kupionych meczów opublikowanej przez dziennik "POLSKA The Times" do drugiej ligi powinien zostać zdegradowany na przykład GKS Bełchatów, który w sezonie 2004/05 awansował do ekstraklasy kupując cztery mecze (4:1 z Widzewem, 2:1 z Jagiellonią, 1:0 z MKS Mławą i 4:1 ze Świtem Nowy Dwór).
Jeżeli z Orange Ekstraklasy zdegradowano by trzy zespoły, awans do wyższej ligi gwarantowałoby nawet piąte miejsce w 2. lidze. Ekstraklasa SA już w tej chwili poufnie rozmawia z czołowymi drużynami zaplecza ekstraklasy i uczula je, aby były przygotowane na ewentualny awans.
- W tym przejściowym okresie, kiedy liga oczyszcza się z grzechu korupcji, proponowaliśmy, aby zmniejszyć ligę do 14 zespołów, ale nie zgodził się na to PZPN. Przed tym sezonem doszło do dziwnej sytuacji, że Polonia Bytom i Zagłębie Sosnowiec zostały awansem do ekstraklasy bardziej ukarane, niż nagrodzone. Przez pół sezonu oba zespoły grały na cudzych stadionach, na ich mecze przychodziła mała liczba kibiców, przez co traciły nie tylko te kluby, ale i sama liga.
- Oczywiście awans większej liczby zespołów z drugiej ligi wcale nie musi oznaczać strat. Wręcz przeciwnie może być korzystny - zastrzega Rusko - W tej chwili drużyny o takim potencjale jak Arka Gdynia, czy Śląsk Wrocław niewątpliwie byłyby dla ligi wzmocnieniem.
Do gry w pierwszej lidze gotowe są również dwie inne czołowe drużyny zaplecza ekstraklasy; Lechia Gdańsk i Polonia Warszawa. Szczególnie obecność tej pierwszej i perspektywa pierwszoligowych derbów Trójmiasta byłaby atrakcyjna dla kibiców. W sondzie przeprowadzonej przez serwis ekstraklasa.wp.pl, w której pytaliśmy internautów który z drugoligowych zespołów najchętniej widzieliby w ekstraklasie wymienione cztery zespoły ? Arka, Śląsk, Lechia i Polonia zgromadziły w sumie 69 procent głosów. To właśnie te cztery kluby mogą najbardziej skorzystać na zamieszaniu w ekstraklasie. Pozostałe już niekoniecznie.
Na wicelidera Piasta Gliwice głosowało w naszej sondzie tylko 3 procent internautów. Śląski klub ma jednak inne zmartwienia. W Gliwicach mają tylko pół roku, aby dostosować stadion do wymogów licencyjnych obowiązujących w ekstraklasie. Tymczasem na internetowej stronie kibiców Piasta wieje pesymizmem:
- W Gliwicach widzimy obraz nędzy i rozpaczy. Wielu optymistów traci nadzieję. Sprawa stadionu wciąż jest nie rozwiązana, są tylko słowa o czynach nie ma prawa nikt mówić. Wśród decydentów nie widać woli, chęci, zaangażowania. Nie ma pompy, przetargów - zero konkretów, a fani czekają.
Prawdziwe problemy zaczną się, jeżeli spełni się najczarniejszy scenariusz. Gdyby do 2. ligi zdegradowano całą piątkę oskarżonych o korupcję klubów, szansę na grę w ekstraklasie mogłyby otrzymać kolejne w tabeli Znicz Pruszków i GKS Jastrzębie. Dla tych drużyn awans mógłby być równie kłopotliwy, co dla Polonii Bytom, czy Zagłębia Sosnowiec. [b]Wniosek, jaki z tego płynie jest prosty. Zdegradowanie za korupcję więcej niż trzech zespołów byłoby z czysto pragmatycznego punktu widzenia kłopotliwe i nieopłacalne[/b].
O tym kto przetrwa ligowy Armageddon prawdopodobnie okaże się dopiero w 25. czerwca, kiedy przyznane zostaną licencje na grę w ekstraklasie w sezonie 2008/09. Pozostaje mieć nadzieję, że będzie to już ostatnia wiosna, kiedy o kolejności w tabeli i spadku decyduje zielony stolik. Niezależnie czy znajduje się pod nim walizka pieniędzy, czy leży na nim sędziowski młotek.
Źródło: wp.pl
Ministrowie nie chcą, by spółki skarbu państwa dłużej finansowały zawodowe kluby sportowe, bo sprzyja to politycznej korupcji i wypacza sportową rywalizację. Paść mogą czołowe kluby piłkarskie, siatkarskie i koszykarskie.
Dzięki 17-20 mln zł koncernu miedziowego KGHM Zagłębie Lubin zdobyło mistrzostwo Polski w piłce nożnej i piłce ręcznej kobiet, a za 100 mln zmodernizowano stadion. Na garnuszku spółek skarbu państwa - Polskiej Grupy Energetycznej, Jastrzębskiej Spółki Węglowej i PZU - były też trzy najlepsze drużyny siatkarskie. Skra Bełchatów (8 mln) chce być nawet najlepsza w Europie, a GKS Bełchatów ma największy budżet w lidze piłkarskiej. Za 10 mln PGE utrzymuje też wicemistrzów Polski w koszykówce: Turów Zgorzelec.
- Chcielibyśmy uniknąć sytuacji, by o mistrzostwo Polski grały drużyny sponsorowane przez skarb państwa - mówi "Gazecie" wicepremier Grzegorz Schetyna. - Dlaczego w sponsoring angażują się firmy energetyczne, które mają monopol na rynku. Czemu taka reklama miałaby służyć? - pyta minister skarbu Aleksander Grad.
Ministrowie sportu i skarbu oraz wicepremier mają omówić ten plan jeszcze w tym tygodniu.
W PRL-u w sporcie rządziły kluby wojskowe, milicyjne, a najczęściej związane z przemysłem. W III RP część z nich upadła, a część przeszła w prywatne ręce. Zagłębie, GKS i Skra przetrwały dzięki temu, że górnicze i energetyczne kombinaty mają się coraz lepiej. Budżet klubów z Bełchatowa wzrósł w ostatnich latach o 400 proc.
- Kluby sponsorowane przez skarb państwa dostają na utrzymanie 30 mln zł, a kluby, które mają sponsorów prywatnych, muszą przeżyć za kwotę dziesięciokrotnie niższą. Myślę, że minister skarbu powinien zakazać nierynkowych praktyk - mówi minister sportu Mirosław Drzewiecki.
Według Konrada Piechockiego, prezesa PGE Skra Bełchatów, w której grają największe gwiazdy polskiej siatkówki, pomysł ministrów wyrówna szanse klubów, ale straci na tym sport. A członek zarządu Elektrowni Bełchatów Edward Maruszak przekonuje: - Sport jest najtańszą formą reklamy, a po uwolnieniu cen energii grupa PGE musi zaistnieć w świadomości Polaków.
- Jeżeli polityk rozstrzyga, ile bogata spółka skarbu państwa płaci na klub, który zwykle, dziwnym trafem, jest z jego regionu, to jest to sytuacja niedopuszczalna - twierdzi minister Drzewiecki.
- KGHM odprowadza dywidendy do budżetu, a nie czerpie z niego. Wyrównywanie szans w sposób, o którym mówi minister Drzewiecki, było za komuny - mówi 28-letni Robert Pietryszyn, były szef opolskiej młodzieżówki PiS, który właśnie za rządów tej partii został prezesem Zagłębia Lubin. Tak w Zagłębiu było zawsze. Zmieniał się rząd, zmieniały się władze KGHM i klubu. Z naszych informacji wynika, że tradycji stanie się zadość i dni Pietryszyna są policzone.
- Pomysł ministrów ma więcej zalet niż wad. Relacje klubów z prywatnymi sponsorami są oparte na zasadach biznesowych, nie ma miejsca na sztuczki finansowo-księgowe, podwyższa poziom sportowy i zmniejsza pole do korupcji - mówi dyrektor w firmie doradczej Deloitte Jacek Bochenek.
Zagłębie Lubin, podobnie jak Bełchatów i Górnik Łęczna (kopalnia Bogdanka), jest po uszy zamieszane w aferę korupcyjną w polskim futbolu. Drużyna z Lubina już zimą może zostać zdegradowana za kupowanie meczów.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Zawieszona licencja Widzewa
Związkowy Trybunał Piłkarski PZPN, zaostrzając orzeczenie Wydziału Dyscypliny PZPN, zawiesił pierwszoligową licencję dla Widzewa.
- Nie mogliśmy postąpić inaczej, gdy poznaliśmy nieprawidłowości, których dopuszczono się przy jej przyznawaniu. Klub nie zamierzał również regulować zobowiązań finansowych wobec członków PZPN - powiedział Paweł Nogal z Wydziału Dyscypliny PZPN.
Wydział Dyscypliny czeka teraz na uzasadnienie orzeczenia Związkowego Trybunału Piłkarskiego. Wówczas otrzyma jednocześnie wytyczne, w jaki sposób ma nadzorować spłacanie przez Widzew powstałych długów.
Zbigniew Boniek powtarzał: - Mamy orzeczenie sądu, iż nie jesteśmy następcą prawnym starej spółki.
- Dla mnie jednoznaczne jest, że obecnie działająca spółka musi spłacać długi powstałe w czasach, kiedy Widzewem zarządzali inni - dodaje Paweł Nogal. - Nawet jeśli obecny Widzew nie jest następcą prawnym dawnej spółki, która doprowadziła do takiej sytuacji.
Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że długi starej spółki Andrzeja Grajewskiego i Andrzeja Pawelca mogą wynosić ok. 20 mln zł. Jedynie RTS realizował zobowiązania i spłacił 90 procent swoich długów.
Lista wierzycieli spółki Widzew z tamtych czasów jest długa. Jest na niej m.in. nazwisko nieżyjącego Krzysztofa Surlita, asystenta trenerów Widzewa (m.in. Grzegorza Laty i Oresta Lenczyka) w latach 1999-2001. Zaległych wynagrodzeń domaga się wdowa po byłym piłkarzu Barbara Surlit, a w odzyskaniu pieniędzy pomaga jej Ogólnopolski Związek Zawodowy Piłkarzy.
- Widzew winien jest 50 tys. zł - mówi prezes OZZP Marek Pięta. - Podjęliśmy się pomóc Barbarze Surlit.
Nowy właściciel Widzewa Sylwester Cacek już zaczął spłacać długi poprzedników. Uregulował m.in. wierzytelności wobec Wisły Płock za transfery Grzegorza Bonka i Sławomira Nazaruka. Teraz czekają go kolejne wypłaty.
- Nie będę komentował decyzji Wydziału Dyscypliny - powiedział wczoraj Sylwester Cacek, posiadacz pakietu 88 procent akcji spółki Widzew.
Źródło: Dziennik Łódzki
Czy Piotr Madejski i Dawid Jarka jeszcze tej zimy mogą zmienić klub i opuścić Zabrze? Nie można wykluczyć takiego scenariusza. Madejski jest jednym z dwóch piłkarzy Górnika, którzy mają propozycje gry w klubach zachodniej Europy. Tym drugim jest Dawid Jarka, obecnie przebywający zresztą w Niemczech. Prywatnie, u rodziny.
Sprawa Jarki na pewno nie rozstrzygnie się do Sylwestra. Bardzo ważne będzie posiedzenie Wydziału Gier zaplanowane na 3 stycznia, kiedy po raz drugi będzie rozstrzygany wniosek piłkarza o unieważnienie kontraktu z Górnikiem. Wydział chce tego dnia zapoznać się z kilkoma dodatkowymi dokumentami, między innymi z oryginałem umowy, który jest zdeponowany w Ekstraklasie SA.
- Nie chcę nic na ten temat mówić, póki sprawa nie będzie zakończona. Chcielibyśmy, by Dawid u nas grał, strzelał bramki i miał satysfakcję, że jest zawodnikiem tak dobrego klubu. Wtedy na pewno obie strony będą zadowolone. Innego scenariusza w tej chwili nie zakładam - twierdzi Krzysztof Hetmański, dyrektor sportowy Górnika.
Inny scenariusz jednak jest. Nawet jeżeli Wydział Gier stwierdzi, że rację w tym sporze ma Górnik i nie uzna za konieczne rozwiązania kontraktu, klub z Roosevelta może mieć w kadrze piłkarza, który gra w nim za karę. Zasada "z niewolnika nie ma pracownika" nie została wymyślona w Zabrzu i sprawdza się od lat. Nie można więc wykluczyć, że Górnik jeszcze zimą byłby skłonny sprzedać swojego najskuteczniejszego zawodnika w rundzie jesiennej.
Przypomnijmy, że Jarka strzelił do tej pory dziesięć goli, w tym trzy Polonii Bytom i cztery Zagłębiu Sosnowiec. Problem w tym, że po tym spotkaniu piłkarz się "zaciął" i w kolejnych siedmiu meczach gola już nie strzelił. Jeżeli jest prawdą, że jesienią byli chętni zapłacić za Jarkę 500 tysięcy euro, nie można wykluczyć, że Górnik na taki krok się zdecyduje. Nawet wbrew deklaracji firmy Allianz Polska - mającej w ciągu kilku najbliższych miesięcy formalnie przejąć klub - która zapowiada, że żadne transfery ważnych dla Górnika piłkarzy nie wchodzą w rachubę.
Pytanie, czy grający na Roosevelta "za karę" Jarka byłby klubowi niezbędny? W każdym razie za blisko dwa miliony złotych na pewno Górnik mógłby sprowadzić dobrego napastnika, który byłby zadowolony z podpisanego kontraktu.
A Madejski? Jeszcze rok temu Piotr był w polskiej lidze postacią anonimową. Trafił wtedy do Zabrza z rezerw prowadzonej przez Wojciecha Stawowego Arki Gdynia. Krakowianin w klubie z północnej Polski praktycznie nie zaistniał, w Zabrzu jednak szybko wywalczył sobie miejsce w pierwszej jedenastce, co wiosną akurat nie było takie trudne. Piłkarz był jednym z niewielu, którzy latem zostali w klubie.
Rundę miał jeszcze bardziej udaną, a jej ukoronowaniem było powołanie do kadry Leo Beenhakkera, która kilka dni temu grała sparingowy mecz z Bośnią i Hercegowiną w Turcji.
Dynamiczna gra Madejskiego w rundzie jesiennej bardzo spodobała się przedstawicielom szkockiego klubu Heart of Midlothian, gdzie swego czasu występował Arkadiusz Klimek. Właścicielem Hearts (czyli "Serc") jest rosyjski bankier Władimir Romanow, mający też większościowy pakiet akcji w litewskim klubie FBK Kowno. Górnik współpracuje z nim od chwili objęcia posady prezesa przez Ryszarda Szustera. To w Kownie grał między innymi Tadas Papeczkys, dziś lewy obrońca Górnika.
- Madejski miał bardzo dobrą rundę, był jednym z najrówniej grających naszych piłkarzy. Poza tym na listę transferową wystawiliśmy Dariusza Stachowiaka, a trudno sobie wyobrazić, by odeszło w jednym okienku transferowym dwóch lewych pomocników - zastanawia się Hetmański. - Styczeń jest długi. Najpierw musiałaby pojawić się konkretna oferta, byśmy mogli się nad nią zastanowić.
Póki co, Górnik porozumiał się z Energerykiem ROW-em Rybnik w sprawie definitywnego pozyskania dwóch zdolnych piłkarzy tego klubu, którzy jesienią trenowali w Zabrzu i grali w Młodej Ekstraklasie. Chodzi o obrońcę Pawła Krzysztoporskiego i łowcę bramek Marcina Wodeckiego. Ten drugi jesienią był jednym z najskuteczniejszych snajperów całych rozgrywek.
Źródło: Sport
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)