Wypowiedzi po meczu Cracovia - Polonia
Marek Motyka, trener Polonii:
Cracovia wygrała zasłużenie. Krakowianie okazali się skuteczniejsi, lepsi piłkarsko. Ten zespół zasłużenie pnie się do góry. To było święto futbolu: spotkanie po 52 latach dwóch uznanych firm. Ja żałuję, że nam zostało tylko święto, a nie mamy punktów. Gdy zaczęliśmy po przerwie atakować, obudziły się nasze skrzydła, przeciwnik dość szczelnie zamknął szyki obronne. Bolączką naszego zespołu jest skuteczność. Ostatnio mało strzelamy bramek. A w obronie zostaliśmy w pierwszej połowie rozjechani.
Wojciech Stawowy, trener Cracovii:
Kontynuujemy zwycięską passę (remis na Wiśle, grając w dziesiątkę, to było dla mnie zwycięstwo). Cieszę się, że zespół gra skutecznie. Wiedzieliśmy, że czeka nas ciężka przeprawa. W pierwszej połowie graliśmy naprawdę dobrze, kontrolowaliśmy sytuację na boisku. Akcji Piotrka Gizy zakończonej bramką nic tylko przyklasnąć. Druga część źle nam się ułożyła. Wymuszona zmiana Pawła Drumlaka. On miał w pierwszej połowie żółtą kartkę - nie chciałem ryzykować, że dostanie drugą i osłabi zespół, więc go zdjąłem, choć rwał się do gry. Kontuzja Arka Barana w znacznym stopniu osłabiła naszą drugą linię. Po zaciętym meczu Cracovia zasłużenie zwyciężyła i umacnia się w górnej części tabeli. Dla nas, beniaminka, to duży sukces.
Piotr Bania, kapitan Cracovii:
Podtrzymujemy dobrą passę i w następnym meczu również będziemy walczyć o zwycięstwo. Nie ma się co bawić w analizę, że druga połowa w naszym wykonaniu była słabsza. Najważniejsze, że wygraliśmy mecz, bo już nieraz mieliśmy takie sytuacje, że po pięknej grze traciliśmy punkty. Wiedzieliśmy, że Polonia gra twardo, agresywnie. Byliśmy na to przygotowani i potrafiliśmy się przeciwstawić rywalowi. Przy golu nie strzelałem na siłę tylko technicznie, obok wybiegającego bramkarza. Do bramki nie miałem daleko. W takich sytuacjach uderzenia lekko, a dokładnie, są skuteczniejsze od tych "na siłę".
Jacek Kosmalski - strzelec gola dla Polonii
Znów strzeliłem gola i znowu nie wygraliśmy. Marna pociecha. Przegraliśmy ten mecz w pierwszej połowie. Nie walczyliśmy. Trzeba teraz zacisnąć zęby i zdobywać punkty w następnych spotkaniach, nawet z Groclinem. W tabeli robi się niezbyt ciekawie. Presja nam nie szkodzi. To nasz zawód i jesteśmy do tego przyzwyczajeni.
Konrad Gołoś - pomocnik Polonii
Nie mam pojęcia co się dzieje. Znowu straciliśmy punkty, których mogliśmy nie stracić. Sam mogłem strzelić bramkę. Muszę nauczyć się, żeby nie strzelać po banerach. Mogę siebie tylko oceniać ale bardzo krytycznie. Byłem słaby. Musimy walczyć, jak w drugiej połowie. Utrzymamy się bez problemów. Jest jeszcze dużo meczów przed nami.
Jacek Banaszyński - bramkarz Polonii
Cracovia strzeliła mi w tym roku dziesięć goli. Poprzednie w meczu z Górnikiem Polkowice, w barażach. Ale ja na to tak nie patrzę. To był zupełnie inny mecz. Nie przywiązuje do tego wagi. W pierwszej połowie bardzo się gubiliśmy. Graliśmy innym systemem. Potem prześliśmy na 4-4-2 było dużo lepiej. Mówiliśmy sobie też, że jeżeli tracimy piłkę na polu przeciwnika to przerywamy akcję faulem aby nie dopuścić do kontry. Tak padła pierwsza bramka. Na pewno nie będę grał w barażach z Polonią. To jest wykluczone.
Piotr Stokowiec - obrońca Polonii
Wszyscy muszą się uderzyć w pierś. Jesteśmy zbyt chimeryczną drużyną. Trzeba to zmienić. Dopóki tego nie będzie nie możemy przesypiać połówki a potem dopiero grać. Mamy też głupie straty. Nie gramy tak źle, ale te błędy powodują, że patrzy się na nas przez pryzmat wyników, a te są złe. Przypominało mi to mecz derbowy. Było ostro. Bałem się o kartki. Słusznie, bo była gorąca atmosfera.
Źródło: gazeta.pl (mb)
Wiadomość zmieniona (16-10-04 00:07)
-
-
Cracovia - Polonia 2:1
na sportowychfaktacj jest kilka wypowiedzi i z tego co widze dodaja nowe.. nie chce mi sie dawac wszystkich linkow wiec wejdzcie na - na pewno je znajdziecie
Wykiwał ich Giza!
CRACOVIA - POLONIA Warszawa 2:1 (2:0). Bramki: Giza 18, Bania 39 min. - Kosmalski 47 min. Sędziował M. Ryżek z Poznania. Żółte kartki: Drumlak, Węgrzyn - Dźwigała, Kluzek, Kosmalski, Gołaszewski. Widzów 7 tys.
Przyjaźń przyjaźnią, a grać trzeba. Wszelkie gesty dobrej woli były do przyjęcia, ale przed meczem, potem zaczęła się walka o punkty. Przez długi czas niezbyt porywająca, chociaż przepiękny strzał Gołosia w okienko bramki Cabaja zelektryzował publiczność. Uczucie grozy minęło dopiero po udanej interwencji bramkarza ,Pasów". Na szczęście potem już tych złych emocji w pierwszej połowie nie było.
Gospodarze zaczęli grać swoją piłkę, skupiając się na atakach, a w tej części spotkania byli tej ofensywnej grze nad wyraz dokładni. Na siedem strzałów jakie oddali na bramkę Banaszyńskiego w pierwszych 45 min tylko jeden z nich minął światło bramki. A z pozostałych sześciu ,Pasy" zdobyły dwie bramki, z których ta strzelona przez Gizę wprawiła kibiców wręcz w osłupienie. Za to jak miłe! To prawda, Giza był w tej sytuacji egoistą, kiedy zamiast podać piłkę do uciekających Bani i Drumlaka kiwał kolejnego polonistę. Ludzie byli już na niego źli, nie wierząc,, że to się dobrze wszystko skończy. Tymczasem Giza po ograniu trzech rywali strzelił pod poprzeczkę i trafił. Drugi gol, gdy piłka znów została zagrana środkiem pola pokazał co było największą słabością gości.
Prostopadłe podania całkowicie ,rozbrajały" warszawską defensywę. Nie spryt gości, a przypadkowy rykoszet spowodował, że padła kontaktowa bramka i Polonia uwierzyła, że jeszcze może powalczyć. Niestety w szeregi Cracovii wdarła się nerwowość i pod bramką Cabaja zrobiło się niebezpiecznie. Co gorsza gospodarze wpadli na pomysł, że trzeba już wyniku bronić i to nie było najszczęśliwsze rozwiązanie. Dobrze, że goście męczyli się w ataku pozycyjnym i mimo optycznej przewagi sytuacji nie stwarzali. A Cracovia od czasu do czasu próbowała odegrać się z kontr, tyle że czyniła to zbyt wolno i przejrzyście, tak że o zastraszeniu warszawskiej defensywy nie było mowy. Mimo słabej gry w drugiej połówce udało się zwycięstwo dowieźć do końcowego gwizdka.
Szkoda tylko, że nadzieje na emocjonujące widowisko skończyły się już na jego półmetku. No ale punkty bez względu na wrażenia estetyczne w żadnej sytuacji nie są do pogardzenia.
Cracovia okupiła zwycięstwo poważnymi urazami Arkadiusza Barana i Marcina Dudzińskiego. U tego pierwszego zachodzi podejrzenie zerwania mięśnia podudzia i pęknięcia kości strzałkowej. Temu drugiemu prawdopodobnie odkleiła się siatkówka.
CRACOVIA: Cabaj - Radwański, Skrzyński, Węgrzyn, Świstak - Bojarski, Giza, Baran (51. Przytuła), Nowak - Bania, Drumlak (46. Dudziński, 62. Szczoczarz).
POLONIA: Banaszyński - Gołaszewski, Udarević, Łukasiewicz, Stokowiec - Bąk - Cichoń, Dźwigała (80. Mazurkiewicz), Gołoś, Kosmalski - Surdykowski (46. Kluzek, 58. Imeh).
Źródło: Gazeta Krakowska - Janusz Kozioł
A ja się - paradoksalnie - bardzo cieszę z tego, że Cabaj puścił bramkę
(która nei zaważyła na wyniku). Gdyby tych minut bez bramki było więcej, grałby z coraz większą presją....
Edward Klejdinst: ,,Może ubiegać się nawet do reprezentacji A"
Na piątkowym pojedynku Cracovia – Polonia pojawił się Edward Klejdinst – szkoleniowiec zaplecza naszej reprezentacji. Obserwował swoich kadrowiczów, jak również wyszukiwał następnych kandydatów. Zaraz po meczu podzielił się z nami swymi przemyśleniami.
- Dlaczego w meczu z Niemcami nie wystąpił Marcin Cabaj? - pytam Edwarda Klejdinsta.
- Na treningu wyglądał przyzwoicie, a o tym, że wystąpi Gubiec zadecydował fakt, że mimo wszystko ten bramkarz jest bardziej obyty na arenie międzynarodowej, był w kadrach młodzieżowych naszego kraju. Gdybyśmy mieli jeszcze jedną zmianę to pewnie Cabaj mógłby zadebiutować.
- Jak zatem spisali się kadrowicze zaplecza reprezentacji?
- Arek Baran nie pograł zbyt długo, ale miał bardzo wydatny udział przy drugiej bramce. Łukasz Skrzyński zagrał na swoim normalnym poziomie, natomaist co się tyczy Marcina Cabaj – błędu nie popełnił, bo bramka padła po rykoszecie. Na pewno spełnili moje oczekiwania, ale z pewnością potrafią zagrać lepiej. Są młodzi i wierzę, że przyszłość należy do nich.
- Rozmawiał pan z trenerem Janasem? Polecał pan kogoś z Cracovii?
- Mimo wszystko jest trochę za wcześnie. To są młodzi chłopcy ze zbyt małym doświadczeniem. Myślę, że jak spotkamy się na kilku zgrupowaniach, pogramy z jedną drużyną zagraniczną, z drugą, to mają szansę. Na pewno są bardzo utalentowani.
- Czy ktoś wpadł panu jeszcze w oko?
- Jest paru innych zawodników. Przede wszystkim jest Piotrek Giza, którego będę chciał sprawdzić w najbliższej przyszłości, jest Paweł Nowak, jak również Gołoś, ale to już zawodnik Polonii.
- Kibice swego czasu wręcz domagali się Marcina Bojarskiego w kadrze.
- Marcin nie jest pozbawiony szans, absolutnie. Po prostu jest zawodnikiem troszkę starszym, ale tylko troszkę, bo przecież Łukasz Skrzyński to rocznik 78, a Bojarski 77. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby poddać ,,Bojara” sprawdzeniu.
- Sprawdzeniu w której kadrze?
- Może ubiegać się do nawet do reprezentacji A, czego mu osobiście życzę. Bynajmniej nie stoi na straconej pozycji. Będziemy go nadal obserwować.
- Dziękuję
Źródło: sportowefakty.pl (Darek Guzik)
Marcin Cabaj: ,,Ile było tych minut?"
To był piąty mecz Marcina Cabaja w ekstraklasie i dopiero pierwszy, w którym został zmuszony do wyjmowania piłki z siatki. Pomimo tego popularny ,Wąski” nie robi z tego powodu tragedii – wręcz przeciwnie.
- Straciłeś pierwszą bramkę w ekstraklasie.
- No tak, dzisiaj skończyła się passa bez straty gola. Ile było tych minut?
- 407
- Bardzo dobrze. Cieszę się, że tutaj przerwaliśmy tą serię, bo coraz większa presja ciążyła na mnie (śmiech).
- Wasza gra nie była rewelacyjna..
- Zagraliśmy troszkę nerwowo, przeciwnik był agresywny i nie pozwalał nam na swobodne wyprowadzanie piłki. Zabrakło nieco gry z pierwszej piłki. Było ciężko, ale wygraliśmy.
- Już w 4. minucie Gołoś kapitalnie uderzył, a ty jeszcze lepiej interweniowałeś.
- Zaskoczył mnie, że strzelał z takiej odległości. Ręka sama pociągnęła mnie do tego strzału i zdążyłem wyciągnąć piłkę (śmiech).
- Opisz straconą bramkę..
- Rykoszet. Gdyby ,,Kaziu” (Kazimierz Węgrzyn – przyp.) nie zablokował tego uderzenia to myślę, że albo piłka poleciałaby wysoko nad bramką, albo ewentualnie wyłapałbym ją. Ale nic się nie stało.
Źródło: sportowefakty.pl (Darek Guzik)
Piotr Giza: ,,Lubię niekonwencjonalne zagrania"
Najlepszym zawodnikiem piątkowego pojedynku Cracovia – Polonia był bez wątpienia Piotr Giza. Grał ambitnie, walecznie, wszędzie było go pełno, a co najważniejsze: zdobył gola po kapitalnej akcji. W trakcie konferencji prasowej i tuż po jej zakończeniu wysłuchaliśmy, co miał do powiedzenia młody pomocnik ,,Pasów”.
O meczu
- Polonia zagrała z nami otwartą piłkę. Dlatego też w pierwszej połowie graliśmy dobrze, skutecznie, strzeliliśmy dwie bramki. Po zmianie stron wszystko trochę się popsuło. Stracony gol w 47. minucie podciął nam skrzydła i wkradła się w nas niepewność. Jakby tego było mało chwilę później boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Arek Baran, który bez wątpienia jest bardzo ważną dla nas postacią. Troszeczkę się pogubiliśmy, ale udało się dowieźć rezultat do końca, z czego jestem bardzo usatysfakcjonowany.
O bramce
- Często próbuję robić takie akcje, już nieraz zdarzało mi się to w poprzednich meczach. Kto nie próbuje ten nie strzela bramek. Ja się odważyłem zrobić rajd, ale 50% udziału w tym golu należy się chłopakom, którzy świetnie ściągnęli obrońców do boku. Bez nich raczej nie dałbym rady.
O straconym golu
- Już nieraz było tak, że dostawaliśmy bramkę w 46., 47. minucie i teraz to się znowu potwierdziło. Był to, co prawda rykoszet, ale bramka padła.
O idolu
- Moim idolem jest Zidane, ale nie ma mnie co do niego porównywać. (śmiech) Czasami lubię wykonywać niekonwencjonalne zagrania, choć nie zawsze z dobrym skutkiem (śmiech).
O najbliższej przyszłości
- Mam nadzieję, że już poniżej jakiegoś poziomu nie zejdziemy, że trener nie pozwoli nam grać słabszych meczy. Tym bardziej, że już wkrótce następna okazja ku temu by zaprezentować się polskiej publiczności. Mam jednak świadomość, że wyjazd do Katowic na mecz z tamtejszym GKS-em będzie bardzo trudny.
Źródło: sportowefakty.pl (Darek Guzik)
Kazimierz Węgrzyn: Z zachwytu aż chwyciłem się za głowę"
Filar defensywy Cracovii Kazimierz Węgrzyn był zadowolony z osiągniętego wyniku (2:1). Trochę gorzej było już z samą grą, o czym pan Kazimierz bardzo dobrze wie. Popularny ,,Kaziu”, jak przystało na ,,ojca” drużyny pochwalił także bramkę Piotra Gizy.
- W dzisiejszym spotkaniu było widać, że przydarzył nam się nieco słabszy mecz. Zejście Pawła Drumlaka w przerwie, potem z przymusu zmiana Arka Barana. Może przez to ta gra nie układała się najlepiej – wszak zeszły dwa ważne dla naszej piłki ogniwa. Kiedy Piotrek Giza strzelił bramkę z zachwytu aż chwyciłem się za głowę – tak bardzo mi się spodobała. To musi budzić podziw. Stadiony świata! – chwalił pan Kazimierz.
Źródło: sportowefakty.pl (Darek Guzik)
Piotr Bania: ,,Trener mnie uczulał"
Piotr Bania jest jednym z tych piłkarzy, którzy nie zawodzą trenera Stawowego. W spotkaniu przeciwko Polonii zdobył bramkę, bramkę, która dała Cracovii trzy punkty.
- Opowiedz, jak zdobyłeś swojego gola..
- Trener uczulał mnie przed meczem, żebym schodził na prostopadłe piłki tak samo, jak uczulał kolegów, by takie piłki zagrywali. Tak właśnie padła bramka: Arek Baran prowadził piłkę środkiem boiska, po czym odegrał do mnie. Ja futbolówkę przyjąłem i uderzyłem obok bramkarza.
- Wygraliście mecz, ale najprawdopodobniej straciliście zawodnika.
- Wszyscy modlą się, by Arkowi Baranowi nic się nie stało, choć podobno jest podejrzenie złamania kości strzałkowej. Jest twardy, ale akurat stałem obok tego faulu i widziałem, jak był on brutalny.
- Wasz trener powiedział, że Polonia nie grała brutalnie. Mam trochę inne wrażenie..
- Grali, grali. Nie chcę obrażać tej drużyny, bo postawili nam poprzeczkę wysoko, ale nie mają specjalnego pomysłu na grę. Walczą twardo, czasami za bardzo. Dlatego my też musieliśmy podjąć wyzwanie, bo inaczej nie udałoby nam się odnieść zwycięstwa.
Źródło: sportowefakty.pl (Darek Guzik)
Kazimierz Górski w Krakowie
Aż trudno w to uwierzyć, ale książka najwybitniejszego polskiego trenera futbolowego, Kazimierza Górskiego, ukazała się dopiero przed dwoma miesiącami. Wcześniej przez kilka lat leżała sobie spokojnie w szufladzie sekretarzyka pana Kazimierza, gdyż nie znalazł się wydawca, który byłby tą pozycją zainteresowany. A pan Kazimierz nie z tych, którzy chodziliby prosić o spełnienie powinności już nie tyle wobec niego, co wobec całego polskiego sportu.
Ale w końcu książka pojawiła się na księgarskich półkach, a jej promocja oraz mecz dwóch ulubionych drużyn trenera, Cracovii i Polonii, stały się okazją do spotkania w Krakowie. 82 lata, to wiek piękny, ale też i nie zawsze pozwalający na podróże. Stąd decyzja trenera Górskiego, iż swoją biografię ,Piłka jest okrągła" osobiście zaprezentuje tylko w Warszawie i Krakowie. Chociaż pewnie, gdyby taka propozycja przyszła ze Lwowa, to też by nie odmówił.
- Całe moje życie było związane z futbolem, więc nie może być inaczej, moja biografia wokół piłki się kręci - powiedział Kazimierz Górski. - Ale jest też w niej historia mojej rodziny, czasów lwowskich. Pewnie byłby i pokaźny rozdział o Krakowie, ale niestety nie powiodła się moja przeprowadzka do tego miasta, gdzie miałem grać w Garbarni. Pojawiły się takie głosy, że kiedyś było łatwiej prowadzić kadrę, bo miałem zawsze piłkarzy pod ręką, a teraz rozjechali się oni po całym świecie. Tak, ale nie zapominajmy, że to były inne czasy, inne możliwości pracy choćby i tylko w kraju. Ważne, że w pamięci kibiców przetrwał wynik jaki nasza reprezentacja osiągnęła.
Przypominając poczucie humoru pana Kazimierza, ale także i jego życiową filozofię, opowiedziano anegdotę o jednym z nieudanych meczów jego kadry. Kiedy po bardzo słabej grze zespół zszedł na przerwę, obawiali się, że trener ich sobie wypożyczy na całego. Tymczasem on ze spokojem wszedł do szatni i powiedział tylko: panowie proponuję ten mecz zremisować! Rzeczywiście nic prostszego.
Prowadzący spotkanie red. Ryszard Niemiec przypomniał nie tylko drogę trenerską Kazimierza Górskiego, ale także czas jego prezesury w PZPN.
- On przeprowadził polską piłkę przez najtrudniejszy okres, kiedy wszyscy się od futbolu odsunęli. Obronił dobre imię tej dyscypliny - powiedział Ryszard Niemiec.
Pan Kazimierz zebrał największe brawa w klubie ,Pod Gruszką", podkreślając wyjątkową pozycję nie tylko w polskim sporcie, ale i całej kulturze takich klubów jak Cracovia i Polonia. A gospodarze uhonorowali go koszulką ,Pasów" z nazwiskiem Górski na plecach, którą wręczył mu prezes Janusz Filipiak oraz specjalną niespodzianką, piosenką napisaną przez Olka Makino z okazji medalu z MŚ w Niemczech. Trener popatrzył na Olka i zanim ten zaczął śpiewać ,Walczyk piłkarski" powiedział: a pamiętam...
Źródło: Gazeta Krakowska - JK
Przyjaźń bez sentymentów. Cracovia - Polonia Warszawa 2-1 (2-0)
W atmosferze nieczęstej na piłkarskich stadionach przyjaźni toczyło się spotkanie Cracovii z Polonią, pierwsze w I lidze piłkarskiej między tymi zespołami po 52-letniej przerwie. Na tę okoliczność z głośników zamiast rocka popłynęły dźwięki piosenki "Trzej przyjaciele z boiska", bo też łączy kibiców obu zespołów taka właśnie przyjazna nić, której początków nie potrafią wyjaśnić najstarsi krakowsko-warszawscy sympatycy. Jest ona na tyle głęboka, a zdaniem policji nawet bezpieczna, że fani Polonii nie zajmowali wczoraj klatki dla przyjezdnych kibiców. Dopingowali, siedząc na trybunach wspólnie z kibicami Cracovii.
Na murawie w I połowie nie było koleżeńskich uścisków, ale zapowiadanej, zwłaszcza w grze Polonii, agresywności też nie widać było wiele. Cracovia zrezygnowała z charakterystycznej dla siebie taktyki - częstych akcji oskrzydlających. Wybrała zamiast tego prostopadłe podania ze środka boiska i to najczęściej po nich pojawiała się pod bramką Banaszyńskiego. Nie prowokowała także rywali dłuższym przetrzymywaniem piłki, "pasy" szybko rozgrywały ją między sobą krótkimi podaniami. W poczynaniach warszawiaków widać było respekt dla Cracovii, w I połowie był tak duży, że celnie w kierunku bramki strzelał tylko z dystansu kreowany na przyszłą gwiazdę polskiego futbolu Gołoś. Uderzenie z 20 m wybił spod poprzeczki Cabaj. W skonstruowaniu drugiej akcji pomogło gościom zbyt krótkie podanie Gizy do Drumlaka. Poloniści zmontowali po przejęciu piłki kontrę, którą kończyło jednak zbyt lekkie uderzenie Surdykowskiego.
Cracovia była aktywniejsza i skuteczna. To, jak zamierza grać, pokazała akcja z pierwszej minuty. Giza zagrał prostopadle do Drumlaka, ten lekkim strzałem z 11 m nie mógł jednak zaskoczyć bramkarza. Ciekawie zapowiadała się szarża gospodarzy w 12 min, ale skończyła się tylko rzutem rożnym, bo obrońcy warszawscy zdążyli wyprzedzić Drumlaka, a ostatni strzał tej akcji, Bojarskiego z prawej strony, znów był leciutki. Inicjatywa będącej częściej w posiadaniu piłki Cracovii przyniosła jej bramkę w 18 min. Komplementowany zwłaszcza przez dyrektora sportowego Polonii, byłego selekcjonera reprezentacji, Jerzego Engela, Piotr Giza popisał się godną pochwał techniką i inwencją. Indywidualną akcję wieńczył pięknym strzałem.
[img]http://dzis.dziennik.krakow.pl/serwis/2004/10.16/Sport/crapol3tif.jpg[/img]
10 minut później Giza mógł mieć udział w kolejnej bramce, podając prostopadle do Piotra Bani. Napastnik Cracovii uderzał po tym podaniu wprost w ręce bramkarza. O tym, że to dobry pomysł na sforsowanie obrony Polonii, przekonała wkrótce akcja Barana z Banią. W 39 min zakończyła się trafieniem tego drugiego.
Akcji oskrzydlającej po lewej stronie, przeprowadzonej przez Świstaka, Cracovia spróbowała po raz pierwszy w 37 min. Wyniknął z niego tylko rzut rożny. Trener Wojciech Stawowy tłumaczył później, że brak takich akcji wynikał z nieobecności Marka Bastera. Jego zastępca Michał Świstak w ofensywie nie mógł się bardzo wykazać. - Przy agresywnie grających piłkarzach Polonii trudno było się mu się przedrzeć, ale w destrukcji dobrze się spisał. Uważam za słuszną decyzję o postawieniu na niego (w grę wchodził jeszcze Witold Wawrzyczek - przyp. red.) - tłumaczył Stawowy.
Trener Polonii Marek Motyka zdradził po meczu, że w przerwie musiał użyć męskich słów, by pobudzić swoich piłkarzy. - Musieliśmy też przestawić ustawienie zespołu na bardziej ofensywne, bo wcześniej przegrywaliśmy większość pojedynków w środku boiska. Baran układał tam grę, jak chciał, a Giza przy bramce ośmieszył moją obronę - mówił krakowski szkoleniowiec, teraz w warszawskich barwach.
Drugą połowę Polonia zaczęła już w swoim stylu, agresywniej próbowała odbierać piłkę, a po tym, jak szybko zdobyła bramkę, odważniej też atakowała. Cracovii szyki pomieszały wymuszone zmiany. Drumlaka, mimo jego protestów, trener zmienił, bo nie chciał ryzykować czerwonej kartki (miał już żółtą). Za chwilę z kontuzją zszedł Baran (istnieje podejrzenie złamania kości piszczelowej, wykluczyłoby to zawodnika do końca rundy jesiennej). Zastąpił go Krzysztof Przytuła. Czemu nie Piotr Świerczewski, który siedział na ławce, po raz pierwszy od przyjścia do Cracovii? - Ostra gra Polonii bardziej predestynowała do gry Przytułę - tłumaczył Stawowy. Wreszcie wprowadzony po przerwie Dudziński też musiał zejść, bo uderzony piłką w twarz przestał widzieć na jedno oko.
Polonia wyglądała teraz na bardziej zdeterminowaną, ale jej sytuacje nie były bardzo klarowne. Najgroźniej wyglądała ta Gołosia z 68 min, za dużo napracował się jednak, by minąć przebojem obrońców, by zdołał oddać mocny strzał. Ten, który wykonał, nie zaskoczył Cabaja.
Aktywniejsza w wykonaniu Cracovii końcówka nie przyniosła zmiany wyniku, a szczęścia próbował jeszcze Bania (89 min - po podaniu Szczoczarza obrócił się z piłką w polu karnym, ale strzelał znów za lekko), za chwilę Bojarski główkował z bliska w boczną siatkę.
Warszawsko-krakowskie passy zostały podtrzymane - Cracovia nie przegrała od 5 spotkań, Polonia nie wygrała w tym sezonie na wyjeździe.
MAŁGORZATA SYRDA-ŚLIWA
Cracovia (4-4-2)
Cabaj 6, Radwański 6, Skrzyński 6, Węgrzyn 6, Świstak 5, Bojarski 5, Giza 8, Baran 7, (52 Przytuła), Nowak 5, Drumlak 5 (46 Dudziński, 61 Szczoczarz), Bania 7
Polonia (4-4-2)
Banaszyński 5, Gołaszewski 4, Udarevic 5, Łukasiewicz 5, Stokowiec 4, Dźwigała 5, (80 Mazurkiewicz), Gołoś 6, Bąk 5, Kosmalski 6, Cichon 5, Surdykowski 4, (46 Kluzek, 59 Imeh)
Bramki: 1-0 Giza 18, 2-0 Bania 39, 2-1 Kosmalski 47
Sędziowali Marek Ryżek oraz Andrzej Jaremko i Hieronim Twardosz (wszyscy z Poznania).
Żółte kartki: Drumlak (17, za faul na Stokowcu), Węgrzyn (84, faul na Udarevicu) - Dźwigała (36, za niesportowe zachowanie), Kluzek (48, za faul na Baranie), Kosmalski (62, niesportowe zachowanie), Gołaszewski (90+1, faul na Bojarskim). Widzów 8 tys.
Jak padły bramki
1-0
Akcję ze środka boiska rozpoczął Bania, zagrał na prawo do Piotra Gizy, ten z własnej połowy podciągnął z piłką kilka metrów, rozglądnął się komu podać, ale zdecydował się na indywidualny przebój, jednym zwodem minął Udarevica i Łukasiewicza i przy asyście bojącego się odważnie interweniować w polu karnym Gołaszewskiego ponad wysuniętym z bramki Banaszyńskim trafił pod poprzeczkę.
2-0
Początek dało niewinnie wyglądające podanie Barana na połowie Polonii, ale o tyle sprytne, że wykorzystujące niepewność obrońców oczekujących gwizdka obwieszczającego spalonego. Lekka, prostopadła piłka trafiła do Bani, ten posłał piłkę tuż przed bramkarzem, z jego lewej strony, tak leciutko, że przy sprinterskich zdolnościach można by ją zatrzymać przed linią bramkową.
2-1
Z wolnego Dźwigała pchnął lekko piłkę do Kosmalskiego, ten wykonał jeszcze jeden zwód i uderzył mocno z 20 m, piłka odbiła się jeszcze rykoszetem od Węgrzyna i myląc Cabaja, wpadła do siatki.
Źródło: Dziennik Polski
Wiadomość zmieniona (16-10-04 01:20)
Piotr Giza: Kto nie próbuje...
[img]http://dzis.dziennik.krakow.pl/serwis/2004/10.16/Sport/crapol1tif.jpg[/img]
- Strzelił Pan piękną bramkę na 1-0, zwodami wymijając kilku rywali. Do końca chyba jednak wahał się Pan, czy podać piłkę kolegom czy samemu strzelać...
- Kto nie próbuje, ten nie strzela bramek. Podobną akcję przeprowadziliśmy z Lechem, wtedy podałem do Piotrka Bani i również padł gol. Bardzo pomogli mi koledzy z ataku, którzy absorbowali uwagę obrońców. Defensywa Polonii rozbiegła się, dzięki czemu miałem miejsce na przeprowadzenie indywidualnego rajdu.
- Potem jednak graliście nierówno. Po dobrej pierwszej połowie, po przerwie zagraliście słabiej.
- Zdawaliśmy sobie sprawę, że Polonia to dobry, groźny zespół. W pierwszej połowie byliśmy skuteczni, strzeliliśmy dwie bramki, przeprowadzaliśmy składne akcje. W drugiej połowie to się zepsuło. Skrzydła podcięła nam szybko stracona bramka, a następnie grę zdezorganizowały kontuzje. Bardzo dotkliwa była strata Arka Barana, który jest kluczowym zawodnikiem. W naszą grę wdarła się niepewność. Opanowaliśmy jednak nerwy i przetrzymaliśmy atak rywala, wyprowadzając groźne kontry. Cieszę się z wygranej.
Rozmawiał: (RS)
==
Piotr Bania: Jesteśmy na fali
[img]http://dzis.dziennik.krakow.pl/serwis/2004/10.16/Sport/crapol2tif.jpg[/img]
- Dostał Pan świetne podanie od Arkadiusza Barana, które zamienił na gola...
- Byłem blisko bramkarza, uderzyłem obok niego. Nie chciałem strzelać na siłę. Wybrałem techniczne uderzenie i to okazało się trafnym rozwiązaniem.
- Gdzie popełniliście błąd przy wolnym dla Polonii, po którym rywal strzelił gola?
- Jeden z zawodników z muru miał zablokować lecącą piłkę. Nie udało się, futbolówka otarła się o Kazia Węgrzyna, zmyliła Marcina Cabaja i wpadła do siatki.
- Graliście nierówno, w drugiej połowie pozwoliliście Polonii przejąć inicjatywę.
- Lepiej, że graliśmy tak, jak graliśmy, a zwyciężyliśmy. Trzeba się z tego cieszyć. Na początku rozgrywek graliśmy ładny futbol, a przegrywaliśmy.
- Polonia grała agresywnie, na pograniczu faulu.
- Wiedzieliśmy, że warszawiacy grają ostro i agresywnie. Dlatego my też nie cofaliśmy nóg. Gdybyśmy odpuścili, nie wygralibyśmy tego meczu.
- Od pięciu spotkań nie przegraliście.
- Jesteśmy na fali, staramy się powtarzać dobre rezultaty. Oby tak dalej.
Rozmawiał: (RS)
Źródło: Dziennik Polski
Wiadomość zmieniona (16-10-04 01:29)
Po pierwszej połowie, wszyscy myśleli, ze już jest po meczu. Druga połowa to trzeba powiedzieć sobie szczerze nagorsza połowa w tej rundzie. Poprostu nic się nie kleiło. Nasi wyszli na drugą połowę zbyt pewni zwycięstwa. Teraz mecze trzeba wybiegać, nie da się komuś odpuścić, może się to poprostu zemścić.
po obu stronach poziom III ligi albo nizej
atis kurwa mać....nabiłes 10 postów w minute po koleji obrazając wszystkich..o co Ci chłopie chodzi...????
obiad był niedobry czy co...????
Wiadomość zmieniona (16-10-04 18:44)
Bo Atis to chyba Bana mial i teraz juz moze wchodzic i zapowiada sie na to ze znow dostanie
z innej beczki
W teleexpresie były pokazane zawody w gotowaniu
Kuroń - Makłowicz 1 : 1 (remis)
Na to Kuroń powiedział że on zremisował z Krakusem a Polonia przegrała 2 : 1 z Cracovią
dobre :)))
ale było super! :) jeszcze raz pozdrowionka dla całej CRACOVII!!!!!
dzienx za piwka i kiełbaski :D
Odwołania do historii, wspomnienie wieloletniej przyjaźni obu klubów, ciepłe przemówienia i wspólne dopingowanie drużyn - mecz Cracovii z Polonią odbywał się w niecodziennych okolicznościach. W podniosły nastrój wydarzenia (na potyczkę obu klubów w ekstraklasie czekano 52 lata...) idealnie wkomponował się występ Macieja Maleńczuka, który odśpiewał hymn "Pasów" własnego autorstwa. Patetyczne nuty i słowa wywołały na trybunach euforię. Świetna przystawka przed daniem głównym, w którym jednak nikt nie miał zamiaru wykonywać przyjacielskich gestów.
Taniec radości
Początkowo piłkarze nie mogli liczyć na podobną jak lider "Pudelsów" owację, bo zamiast efektownych akcji prezentowali bezkompromisową, acz mieszczącą się w granicach fair play walkę. Z atrakcji można wymienić strzał Pawła Drumlaka prosto w bramkarza gości w 2. minucie oraz imponującą "bombę" Konrada Gołosia (5. minuta), która zmusiła Marcina Cabaja do karkołomnej interwencji.
Minął kwadrans, pełen strat i fauli, ostygał też zapał widzów. Wtedy, w najmniej spodziewanym momencie, na indywidualną akcję zdecydował się Piotr Giza. W trakcie rajdu, rozpoczętego na połowie boiska, pomocnik gospodarzy nie zrobił ani jednego fałszywego ruchu, w ułamkach sekund mijał kolejnych rywali, by całość zwieńczyć mocnym uderzeniem pod poprzeczkę. Niezwykły gol, o którym jeszcze długo będzie się mówić, analizując kunszt strzelca oraz przyczyny bezradności obrońców. Równie nietypowa była manifestacja radości, bowiem Giza poprowadził do tańca Piotra Banię. W 39. minucie napastnik gospodarzy puścił się w pląs już z piłką, z zimną krwią finalizując prostopadłe podanie Arkadiusza Barana - 2:0.
Statystyki bramkarzy
Radość jednych, smutek innych. Najgorsze samopoczucie miał chyba Jacek Banaszyński, który w tym roku fatalnie wypada w konfrontacjach z krakowskim drużynami. Do wczoraj puścił w nich czternaście goli, osiem w barażowych meczach z Cracovią (jeszcze w barwach Górnika Polkowice) i sześć po strzałach piłkarzy Wisły (dwa w Górniku i cztery w Polonii). W piątkowy wieczór jego trauma jeszcze się pogłębiła.
Nie najlepsze wrażenia wyniósł również Cabaj, który po raz pierwszy w historii swoich występów w ekstraklasie wyjmował piłkę z siatki. Stało się to tuż po przerwie, gdy po krótko rozegranym rzucie wolnym Jacek Kosmalski uderzył piłkę lewą nogą z 20 metrów. Po rykoszecie od jednego z zawodników, futbolówka zupełnie zmyliła bramkarza Cracovii.
Stracony gol zburzył spokój gospodarzy, ale na ich szczęście warszawianom konstruowanie akcji nadal szło opornie. Owszem, mieli niewielką przewagę, ale nic z niej nie wynikało. Cabaja i krakowskich obrońców poważnie nastraszył jedynie Gołoś, który w 68. minucie wpadł z piłką w pole karne, ale nie utrzymał równowagi i strzelił nieprecyzyjnie. Kontrataki krakowian kończyły się identycznie jak atak pozycyjny Polonii - dużo szumu bez konkretów.
Kilkakrotnie wydawało się, że gospodarze mają wszystkie atuty, by skutecznie zakończyć szybkie akcje, ale za każdym razem piłka padała łupem warszawskich obrońców. - Coś się zacięło - wzdychali krakowscy kibice, z coraz większymi obawami odliczający minuty do ostatniego gwizdka sędziego. O ukojenie nerwów fanów mógł i powinien zatroszczyć się Bania, jednak w znakomitej sytuacji (89. minuta) trafił w Banaszyńskiego. Piłkarzy Polonii nie było stać na żadną odpowiedź, co z zafrasowaną miną obserwował z boku trener Marek Motyka. Dla niego niegościnność Cracovii może oznaczać utratę posady.
Źródło: Tempo - P.Fleszar, P.Franczak
I jeszcze relacja z warszawskiego wydania GW:
Cracovia - Polonia 2:1
Olgierd Kwiatkowski, Kraków 15-10-2004 , ostatnia aktualizacja 15-10-2004 23:00
Polonia przegrała z Cracovią w meczu przyjaźni klubów i kibiców. Piłkarze "Czarnych Koszul" pojęli ją zbyt dosłownie.
Oba kluby darzą siebie odwzajemnionymi uczuciami od wielu lat. Na stadionie przy ulicy Kałuży było to widać na każdym kroku. Na murawie rozgrzewających się piłkarzy oddzielały rozłożone na środku boiska flagi obu klubów. Okolicznościowe przemówienia wygłosili prezes Cracovii profesor Janusz Filipiak i honorowy prezes Polonii Jerzy Piekarzewski. Wymienili się upominkami. Gdy się wyściskiwali na oczach 7 tys. widzów z głośników rozbrzmiewała piosenka grupy Queen "Friends will be Friends". Kibiców Polonii było więcej (około czterystu) niż na niejednym meczu derbowym z Legią na Łazienkowskiej. W sektorze gości usiedli tylko na chwilę, potem wmieszali się w tłum kibiców Cracovii.
Piłkarze Polonii długo byli równie serdeczni dla gospodarzy. Tylko w 3. min Konrad Gołoś wyłamał się z tej konwencji. Strzelił z 25 m pod poprzeczkę. Marcin Cabaj ledwie wybił piłkę na rzut rożny. Potem Polonia grała jak jeszcze nigdy w tym sezonie. Tak źle nie prezentowała się nawet w meczu rozegranym po drugiej stronie krakowskim Błoń z Wisłą, kiedy przegrała 0:4. Jedno, dwa dokładne podanie i strata. W pierwszej połowie jeden celny strzał oddany przez pierwszoligowego debiutanta Janusza Surdykowskiego był przypadkowy, zresztą zbyt lekki. Obrońcy tylko patrzyli na siebie, pytając chyba, co mają robić. W konsekwencji nie robili nic, a piłkarze Cracovii - wszystko co chcieli. Tylko dwie bramki stracone przed przerwą to zasługa Jacka Banaszyńskiego. Bramkarz "Czarnych Koszul" bronił, co mógł.
Mógł jednak niewiele, gdy Piotra Gizę zaprosili na własne pole karne piłkarze Polonii. W 18. min nie zdołał go zatrzymać i Dariusz Dźwigała i Piotr Stokowiec oraz dwójka stoperów Ivan Udarević - Antoni Łukasiewicz. Gizie wyszła więc akcja w stylu Maradony, do tego zakończona celnym strzałem pod poprzeczkę. Piękny gol. Chwała za niego strzelcowi, ale biada obrońcom. W 39. min Piotr Bania stał na linii pola karnego, a metr od niego - dwaj obrońcy Polonii. Dostrzegł te gapiostwo polonistów Arkadiusz Baran. Podał piłkę napastnikowi krakowian. Wypadało mu tylko celnie strzelić, to też uczynił. Chwilę potem po kontrze Cracovii Banaszyński zdjął piłkę z nogi Bani na polu bramkowym.
Gra "Czarnych Koszul" diametralnie zmieniła się po przerwie. Pomogła jej szybko strzelony gol. Padł po sprawnie przeprowadzonym rzucie wolnym. Piotr Stokowiec zagrał do odwróconego tyłem do bramki Jacka Kosmalskiego. Ten zmienił pozycję, przebiegł z piłką wzdłuż pola karnego Cracovii i strzelił. Piłka odbiła się rykoszetem i zmyliła Cabaja. Bramkarz Cracovii wcześniej nie puścił gola w czterech meczach, w tym w derbach z Wisłą.
Na boisku nie było już tak przyjaźnie. Dwóch zawodników Arkadiusz Barana i Kluzek opuściło boisko z powodu fauli rywali. Było mnóstwo przepychanek, uderzeń łokciem, szarpania za koszulki. Mecz był przez to brzydki, bo akcji nie było wiele. Polonia nawet uzyskała przewagę chyba przez to, że po zejściu Barana i Pawła Drumlaka gra w pomocy Cracovii zupełnie się rozleciała. Siła ataku "Czarnych Koszul" jest naprawdę nikła. Realne zagrożenie stworzył jeszcze tylko Gołoś. W 68. min wdarł się na pole karne, padając na ziemię, strzelił - niecelnie. On grał wczoraj słabo, ale jest na tyle dobrze wyszkolony technicznie, że przeciwnicy muszą na niego uważać. Pod koniec spotkania znów musiał napracować się Banaszyński. Wszystko wróciło więc do normy z pierwszej połowy, kiedy Polonia oddała inicjatywę Cracovii. Znów było tak samo.
"Czarne Koszule" kontynuują złą serię. Nie wygrali już w szóstym kolejnym meczu. Grają coraz gorzej. Przerwa w rozgrywkach nic nie pomogła. Za tydzień mecz z Groclinem na Konwiktorskiej. Na trybunach mają się pojawić przedstawiciele angielskiego inwestora gotowego zainwestować w obiekty Polonii i przy okazji w klub. Chcą jednak zainwestować w pierwszoligowy klub, a wygląda na to, że Polonia znów czeka ciężka walka o utrzymanie.
Cracovia 2 (2)
Polonia 1 (0)
STRZELCY
Cracovia: Giza (18.), Bania (39. po podaniu Barana).
Polonia: Kosmalski (47.)
SKŁADY
Cracovia: Cabaj - Radwański, Skrzyński, Węgrzyn Ż, Świstak - Bojarski, Baran (51. Przytuła), Giza, Drumlak (46. Dudziński, 61. Szczoczarz), Nowak - Bania
Polonia: Banaszyński - Gołaszewski Ż, Udarević, Łukasiewicz, Stokowiec - Bąk, Dźwigała Ż (80. Bojarski), Gołoś, Cichoń - Surdykowski (46. Kluzek Ż, 59. Imeh), Kosmalski Ż.
Sędziował Marek Ryżek z Poznania. Widzów 7,5 tys.
Cracovia - Polonia
10 strzały 9
7 strzały celne 5
23 faule 25
1 spalone 1
3 rzuty rożne 1
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)