Brawo, Docencie, i brawo, Misiu!
Tak - macie głęboką rację.
1. Oczywiście - chciałoby się, bo to derby po dwudziestu latach
i jeszcze nam zaczyna jakoś iść -
ale nie oszukujmy się, gramy ze zdecydowanie najmocniejszą
obecnie drużyną w Polsce, naszpikowaną reprezentantami,
z pieniędzmi i z dobrym trenerem...
Nie uda się - żadna hańba, już nieraz przegrywaliśmy.
Ale może też się udać!
2. No właśnie - nigdzie jeszcze nie słyszałem o tym
że Praski i Kasperczak...
a my mamy "bo Świerczewski..."
jest u nas od kilku tygodni, sam przyszedł, sam chciał
i teraz mówi - weźcie mnie do pierwszej drużyny, to będę grał.
Szkoda, że nie żąda, by go powołać do kadry
na Walię i Austrię - wtedy by dopiero pokazał, co potrafi!
Tak, tak, wiem, że o Świerczewskim jest inny temat,
ale tu to się nasuwa.
----------------------------------------------
-
-
Przed meczem z Wisłą - tematy czysto piłkarskie
Na treningu Cracovii 5-3 dla "czerwonych"
Wczoraj piłkarze Cracovii trenowali po południu na swoim stadionie przy ul. Kałuży. Do kolegów dołączył po chorobie Paweł Drumlak, ale ćwiczył indywidualnie. Tymczasem na zmniejszonym boisku grały dwie jedenastki, z jednej strony "zieloni" (wyjściowa jedenastka, tylko Citko zamiast Drumlaka), z drugiej "czerwoni (czyli dublerzy). Była to gra wewnętrzna, ale grano twardo, ostro, aż leciały skry. Nikt nikomu nie odpuszczał. O dziwo, bardziej skuteczni byli "czerwoni", którzy wygrali 5-3.
- Nie martwi Pana ten rezultat? - zapytaliśmy trenera Wojciecha Stawowego.
- Absolutnie nie. To była taka wewnętrzna gierka.
- A jak w niedzielę też góra będą "czerwoni", czyli Wisła?
- (Trener się uśmiecha) Zobaczymy. Doceniam klasę rywala, Wisła ma świetnych zawodników, jak wczoraj mówiłem, zagramy na Reymonta jakby dwa mecze, z Wisłą i reprezentacją Polski. Ale nie stoimy na straconej pozycji. Nie przyjedziemy na Reymonta, aby przegrać z honorem. Będziemy walczyć o trzy punkty!
- Na boisku rywalizować będą piłkarze, a Pan rozegra swój mecz z trenerem Henrykiem Kasperczakiem. Jak Pan szykuje się do tej batalii?
- Bardzo szanuję trenera Kasperczaka, uważam go za jednego z najlepszych trenerów. Nie śmiałbym się z nim nawet porównywać. Ale o tym, jaki będzie wynik, zadecydują nie trenerzy, lecz wykonawcy, czyli piłkarze. A ja wierzę w swoich zawodników!
- Co najbardziej ceni Pan w grze Wisły?
- Konsekwencję. Oni mają wypracowany styl gry i potrafią go świetnie realizować na boisku.
- Jak Pan chce zagrać z Wisłą?
- Nie będę nic zmieniał w naszym stylu gry. Grać będziemy swoje, choć zagramy nieco inaczej...
- Czyli jak?
- Pan wybaczy, ale nie mogę zdradzać pewnych szczegółów taktycznych.
- Czy skład na Wisłę jest już gotowy?
- Nie mam powodów zmieniać zwycięskiego składu z meczu z Groclinem.
- Czy w składzie znajdzie się trenujący wciąż z Wami Piotr Świerczewski?
- Nie, Piotr zamierza od nas odejść. W tej sytuacji nie będzie w składzie.
Dzisiaj piłkarze Cracovii będą trenować o godzinie 11 na boisku Płaszowianki. W piątek i w sobotę planowane są popołudniowe treningi na boisku przy ul. Kałuży. Jeśli będzie jednak mocno padać, to prawdopodobnie treningi odbywać się będą na Płaszowiance.
Świerczewski odchodzi
Piotr Świerczewski odchodzi z Cracovii. Wczoraj powiedział, że przeprowadzi w tej sprawie rozmowy z mecenasem Cracovii. Jak już informowaliśmy, zgada się na jego odejście prezes MKS Cracovia SSA prof. Janusz Filipiak. Nie wiadomo, gdzie będzie grał Świerczewski. Podobno Lech jest nim zainteresowany, ale dopiero od następnej rundy.
Źródło: Dziennik Polski (as)
Paweł Drumlak wystąpi przeciwko swoim byłym kolegom. Oko w oko z Majdanem
Marek Citko: - Grałem już w derbach Łodzi i Warszawy
Na wczorajszym treningu Cracovii normalnie ćwiczył już Marek Citko, który, jak pamiętamy, nie wystąpił w ostatnim meczu z Groclinem Grodzisk Wielkopolski (2-0), po przerwie spowodowanej kontuzją.
- Grał Pan już kiedyś w derbowych meczach? - pytam Marka Citkę.
- Grałem w Warszawie i w Łodzi. W Warszawie wystąpiłem w jednym pojedynku w barwach Legii z Polonią Warszawa. Więcej pojedynków derbowych rozegrałem w Łodzi w zespole Widzewa kontra ŁKS.
- I jakie były wyniki?
- Częściej wygrywałem niż przegrywałem.
- A ile bramek Pan strzelił?
- (Po chwili zastanowienia) Goli chyba nie zdobyłem.
- Czym dla Pana są derby?
- To taki sam mecz jak inny. Gra się o 3 punkty. Ale mam świadomość, co dla kibiców znaczą derby. Zwłaszcza w Krakowie.
Paweł Drumlak wyleczył przeziębienie (a jeszcze w poniedziałek miał 38,5 stopnia gorączki) i był na wczorajszym treningu, choć ćwiczył indywidualnie. Jeszcze nigdy nie grał w meczach derbowych.
- W Szczecinie nie było lokalnego rywala - mówi Paweł Drumlak. - W Lubinie też nie. Cieszę się na krakowskie derby. Mają przecież wspaniałą tradycję, są najstarsze w Polsce. Widzę jak wzrasta napięcie, jak kibice czekają z niecierpliwością na to spotkanie.
- Zagra Pan przeciwko Radosławowi Majdanowi i Maciejowi Stolarczykowi, z którymi występował Pan w Pogoni Szczecin...
- Obu bardzo wysoko cenię. Majdan jest świetnym bramkarzem, bardzo sprawnym, gibkim. Nawet w sytuacji sam na sam bardzo trudno mu strzelić gola, bo zawsze wykona jakiś nieprzewidziany przez strzelca ruch i potrafi wybronić "setkę". Stolarczyk to twardy, zdecydowany obrońca, był zawsze trudny do przejścia. Jeśli obaj wybiegniemy na boisko, to zapewne stoczymy kilka ciekawych pojedynków.
Źródło: Dziennik Polski (AS)
A wygra tylko jeden. Stanisław Owca, były piłkarz Cracovii i Wisły, czeka na niedzielne derby
Jego bogaty piłkarski szlak wiódł przez Cracovię i Wisłę. Nietrudno zatem zrozumieć, że 37-letni Stanisław Owca, grający trener V-ligowej Radziszowianki, zapowiada swą obecność na niedzielnych derbach Krakowa.
Cracovia: głównie w trzeciej lidze
- Wychowałem się w Wawelu. Przez trzy lata gry w juniorach strzeliłem około 70 goli. Gdy miałem 18 lat, ściągnęła mnie Cracovia.
W pierwszym zespole grał przez 6 sezonów - od 1986 do 1992 roku, z czego pięć spędził w III lidze, a tylko ostatni, 1991/92, na zapleczu ekstraklasy. Gdy Cracovia powróciła do III ligi, Owca skorzystał z oferty Sokoła Pniewy.
- Moją grę w "pasach" można podzielić na dwa okresy. Pierwszy - gdy byłem jednym z najmłodszych zawodników, charakteryzowały nietrafione transfery. Do Cracovii przychodzili piłkarze, którzy nie mieścili się głównie w Hutniku, tacy jak Jarek Tyrka, Marek Orzeł, Marek Holocher, Rysiek Bargieł, Andrzej Karaś... Byli to dobrzy zawodnicy pod względem umiejętności, ale już "wygrani". Zdolnej młodzieży było za mało, z takim Mateuszem Jelonkiem grałem bardzo krótko. Ciągle nam czegoś brakowało, by awansować do drugiej ligi.
Kosztem Cracovii grupę południowo-wschodnią III ligi wygrały m.in. Sandecja, Karpaty Krosno i Garbarnia.
- W drugim okresie weszli juniorzy trenera Janusza Sputy, który zresztą przejął opiekę nad pierwszym zespołem. Kierownikiem drużyny został Andrzej Turecki. Zawiązało się grono osób, którym dobro klubu naprawdę leżało na sercu. No i wygraliśmy baraż z Radomiakiem, ale druga liga okazała się dla nas za ciężka. Miałem 25 lat, a byłem jednym z najstarszych piłkarzy! Samą młodzieżą nie dało się grać.
Śledziłem potem losy złotych juniorów. Tylko Tomek Rząsa i Arek Kubik zrobili sporą karierę. Szkoda, tam było więcej zdolnych chłopaków. Za mało się ich wybiło.
Poproszony o nazwiska piłkarzy, którzy najlepiej kojarzą mu się z tamtą Cracovią, Stanisław Owca wymienia: Rząsa, Kubik, Duda, Kwedyczenko, Hajduk, Węgiel, R. Wrześniak, Kowalik.
Wisła: głównie w drugiej lidze
Do Wisły przyszedł w 1994 roku. Miał za sobą udane występy w Sokole Pniewy i Warcie Poznań, gdzie poznał zdolnego juniora - Macieja Żurawskiego.
- Cieszyłem się z powrotu do Krakowa. Marzyłem, żeby grać w Wiśle. Klubem rządzili panowie Voigt, a potem Skrobowski. Drużyna akurat spadła do drugiej ligi, ale momentalnie podjęła walkę o awans. Niestety, zostaliśmy "przekręceni" przez Śląsk i Amikę. To, co wyprawiał sędzia na naszym meczu ze Ślęzą, było przykładem nieuczciwości.
W sezonie 1994/95 osiągnąłem chyba życiową formę, ale nie dokończyłem rozgrywek. W meczu z Zawiszą (maj 1995 roku) doznałem złamania kości piszczelowej. Obaj sędziowie - główny i asystent - byli bardzo blisko akcji i nic nie zauważyli w moim starciu z zawodnikiem Zawiszy! A zresztą, dziś trenuję i gram w piątej lidze i muszę powiedzieć, że pomyłek sędziowskich jest zdecydowanie za dużo.
Wisła wróciła do ekstraklasy, ale ja nie zasmakowałem już sportu przez duże "S". Oprócz groźnej kontuzji dopadła mnie żółtaczka. Przegrałem rywalizację z pierwszą grupą piłkarzy sprowadzonych przez Tele-Fonikę.
Z "Białą Gwiazdą" wiązało mnie jeszcze to, że za Stanisławem Ziętkiem (jednym z ówczesnych udziałowców Tele-Foniki i prezesem Wisły SSA) poszedłem do Sparty Kazimierza Wielka. Jego żona Małgorzata (z domu Pacula) grała też w Wiśle w koszykówkę.
Nazwiska piłkarzy, którzy najlepiej kojarzą mu się z tamtą Wisłą: Szeliga, Giszka, Włodarz, Kaliciak, Sarnat, Kulawik, B. Zając, Pater.
Derby nie dla niego
- Mimo że zagrałem około stu meczów w pierwszej lidze, o pełni szczęścia nie mogę mówić. Byłem piłkarzem Cracovii i Wisły, ale w okresach, kiedy te kluby nie były wysoko notowane. Dobrze, że w końcu znalazły bogatych sponsorów. Poza tym tylko raz zagrałem w meczu derbowym (w styczniu 1988 r. o Herbową Tarczę Krakowa). Kiedy one były, ja zawsze leczyłem kontuzje.
Darzę te kluby sentymentem. Chciałbym, żeby oba wygrały, ale tak się nie da. Stawiam na Wisłę. Piłkarsko jest lepsza i to o tyle, że walka, ambicja Cracovii tego nie zrównoważy.
Gdybym miał jednak patrzeć pod względem tego, kogo znam, to bliżej byłoby mi do Cracovii. W Wiśle ostatnimi z moich kolegów z boiska byli Grzesiu Pater i Artek Sarnat. W Cracovii zostali jeszcze dawni... wiślacy Łukasz Skrzyński i Paweł Nowak oraz Marcin Dudziński, którego spotkałem z Kazimierzy Wielkiej.
Może choć raz nie dojdzie do rozrób? Mam o ludziach, którzy je wszczynają, bardzo złą opinię. Chociaż to nasze prawo stwarza im możliwości. Jesteśmy zbyt pobłażliwi wobec chuliganów. Skoro Anglicy mogli sobie poradzić z tym problemem, dlaczego my nie możemy? Jest tyle dróg do zbudowania, nawet na Rynku Głównym nie brakuje miejsc, do odnowienia których można by - w ramach kary - skierować tych agresywnych młodzieńców.
Źródło: Dziennik Polski (Marek Gilarski)
Derby przez cały rok
Można walczyć do upadłego na murawie w barwach niezbyt przyjaznych sobie klubów, a przyjaźnić poza boiskiem. Przed niedzielnymi derbami spotkali się piłkarze Cracovii i Wisły.
Afrykańska Restauracja jest neutralnym terenem w Krakowie, podzielonym pomiędzy sympatyków "Białej Gwiazdy" i "Pasów". Pierwszy zjawia się w niej Mirosław Szymkowiak ("Ja się nigdy nie spóźniam! "). Kiedy wchodzą Piotr Bania i Marcin Bojarski, rzuca ze śmiechem do kelnerki: - To od razu cztery wódki poproszę.
- I ogórki - podchwytuje dowcip Bania.
Piłkarze pili jednak tylko soki, wodę mineralną i herbatę, do tego zamówili barszczyk z uszkami i pieczeń w borowikach.
- Cześć "Blondino"! Uczesanie zmieniasz częściej niż kluby - Marek Citko wita Szymkowiaka, z którym za czasów gry w Widzewie Łódź awansował do Ligi Mistrzów. - Słyszałem, że masz gdzieś wyjechać?
- Coś się mówiło o Turcji - bagatelizuje "Szymek".
- No tak, w Turcji nie ma dobrych fryzjerów - kpi Marek.
Dwóch na trzech - Cracovia ma przewagę. - Oby tylko dzisiaj - wzdycha Tomasz Frankowski, który wraz z Citką tworzył niegdyś siłę rewelacyjnej drużyny juniorów Jagiellonii Białystok.
[img]http://kiosk.sports.pl/iso_tempo/g-2004_09_30_10_06_462.jpg[/img]
Oto jak Tomasz Frankowski, Marek Citko, Marcin Bojarski, Piotr Bania i Mirosław Szymkowiak przy barszczyku dyskutowali o tym, kto wygra w niedzielę.
~~
Redaktor: "Święta wojna" już za kilka dni, a ostatnio Cracovia zagrała dla Wisły - pokonując Groclin dała jej miejsce na szczycie tabeli...
Mirosław Szymkowiak: - Zgadza się, że dużo nam pomogła, jednak każdy zespół gra przede wszystkim dla siebie. Bardzo im były potrzebne punkty - w większość spotkań są lepszą drużyną, ale często im nie idzie. Ten mecz chyba był przełomowy - wygrali z wiceliderem, a w dodatku należało im się to.
Marek Citko: - Gramy ładnie, stwarzamy sytuacje, ale brakuje skuteczności. Mam nadzieję, że w najbliższą niedzielę będzie lepsza. Czeka nas ciężki mecz, ale nie mamy kompleksów. Wisła jest bardzo skuteczna, wykorzystuje większość okazji. Już nie wspomnę o "Młodym" - co kopnie w lewy róg, to wpada mu w prawy.
Tomasz Frankowski: - Akurat w Lubinie mierzyłem...
Redaktor: Ale setną bramkę zostawił pan sobie na derby?
Frankowski: - Zwariowaliście? Nie kalkuluję, choć nieźle byłoby wykorzystać w niedzielę jakieś prostopadłe podanie Mirka. O ile wystąpi, bo trener lubi żonglować składem, więc może teraz da odpocząć Mirkowi.
Citko: - Mam nadzieję, że "Szymek" zagra, bo wtedy będziemy mieli większe szanse.
Redaktor: A panu uda się wrzucić czterdziestometrowego loba za plecy Radka Majdana?
Citko: - Będę się starał.
Szymkowiak: - Ale "grzebią w trupach" z tym lobem - przecież to było osiem lat temu.
Marcin Bojarski: - I to przy przegranej 1:4 z Atletico Madryt.
Citko: - Zawsze trzeba próbować. Z każdej odległości.
Frankowski: - A nie mają wtedy do ciebie pretensji, że nie podajesz? Bo ja dwa razy spróbowałem i od razy się nasłuchałem: "Czemu nie wyprowadziłeś piłki?"
Citko: - Odważyłeś się?
Szymkowiak: - Jak "Franek" nóżkę ułoży, to od razu wiadomo, że będzie uderzał.
Bojarski: - A mnie się podoba postawa "Franka" - to napastnik, który zawsze podejmuje ryzyko.
Szymkowiak: - Zdarzali się trenerzy karzący za niekonwencjonalne zagrania.
Redaktor: Prosimy o nazwiska trenerów i wymiary kar?
Szymkowiak: - Nazwisk na pewno nie podam.
Frankowski: - Jeśli wykończysz akcję sprytną sztuczką i strzelisz gola, to cię poklepią po plecach. A jak zepsujesz - dostajesz "ochrzan".
Szymkowiak: - Na zachodzie piłkarze dostają więcej swobody. Mieliśmy przykład z Figo w Krakowie. Pięć razy przegrał pojedynek z Nikolą, a mimo to szósty raz "pojechał na wydrę" - zupełnie tak samo. I tym razem go "skręcił", i bramkę wypracował. A w Polsce, gdy dwa razy ci nie wyjdzie, trener krzyczy z boku: "Dziesięć minut ci zostało!"
Redaktor: Najgorsze, że w Polsce już juniorom się mówi: "Graj prosto". Jak mają później wyrosnąć nieszablonowi piłkarze?
Citko: - Okuka chciał mnie kiedyś wygonić z treningu, bo podałem piętą.
Frankowski: - Smuda też nie za bardzo lubił sztuczki techniczne.
Citko: - Mnie pozwalał!
Szymkowiak: - Piłka młodzieżówa wygląda w Polsce kiepsko, bo w tej kategorii gra się systemem 3-5-2, który już się przeżył. Boczny pomocnik ma po dwudziestu minutach taką "butlę", że musi się dotlenić.
Piotr Bania: - A potem młody chłopiec wchodzi do pierwszej drużyny i musi się uczyć od podstaw.
Citko: - W Szwajcarii nie mają talentów, ale od trampkarza stosują jednolity system szkoleniowy. A potem dzięki konsekwencji i taktyce występują w wielkich imprezach.
Szymkowiak: - U nas Henryk Kasperczak wprowadził jednolite szkolenie. Już dzieci uczą się grać w ustawieniu 4-4-2. I to jest dobre, tak działa system we Francji, który dał jej sukcesy.
Frankowski: - W poniedziałki są zebrania wszystkich trenerów Wisły i Kasperczak nadzoruje ich pracę.
Redaktor: Cracovia stara się prezentować podobny styl do Wisły. Patrzycie na to z sympatią?
Frankowski: - Tak, a wiecie dlaczego? Cracovia jest jedną z tych drużyn, które nie boją się gry piłką i nie koncentrują na "wybijankach".
Szymkowiak: - Wygodniej walczy się z zespołem, który też chętnie operuje piłką, gra otwarcie. Jest wtedy więcej miejsca do przeprowadzania składnych akcji.
Citko: - Przeciwnicy się szanują; nikt nie "wali w pysk", a kiedy się cofniesz, to nie kopią cię po nogach.
Redaktor: Można postawić i obronić tezę, że Kraków ma dwie najładniej grające drużyny w Polsce?
Citko: - Jasne. W przypadku Wisły to oczywiste, Cracovia natomiast zaliczyła trzy spotkania na początku sezonu - w tym dwa przegrane - i już się mówiło o stylu. To o czymś świadczy. Gdyby nie uciekło nam pięć punktów na własnym stadionie - z Odrą Wodzisław i Górnikiem Zabrze - bylibyśmy na drugim miejscu w tabeli.
Frankowski: - Cracovia przypomina Wisłę z czasu, kiedy zaczęła ją sponsorować Tele-Fonkię i wszystko nagle poszło do góry.
Citko: - Nie graliście wtedy tak ładnie. Wiem, bo przecież trenowałem z wami parę tygodni.
Frankowski: - Jak to nie? Prezentowaliśmy ofensywny styl, nie przegraliśmy trzynastu spotkań z rzędu.
Citko: - Uważam, że tak naprawdę ładna gra Wisły zaczęła się od meczów w Pucharze UEFA przed dwoma laty. Wcześniej różnie bywało.
Szymkowiak: - Eee, Marek!
Frankowski: - Wiesz co, "Citek"? Wcześniej, zanim zaczynaliśmy "łapać zgranie" - trener był zwalniany. Kasperczak jest najdłużej pracującym szkoleniowcem od czasu, kiedy trafiłem do Wisły. I to procentuje. Dawniej ciągle wszystko się zmieniało. Smuda preferował grę z jednym wysuniętym napastnikiem i wchodzącymi skrzydłowymi. Potem przyszedł Leńczyk, który hołdował zasadzie: "Nie przeszkadzać" - utrzymać dyspozycję fizyczną, a zawodnicy mają sami grać w piłkę.
Citko: - A składem mieszał? W Widzewie nie grało się u niego dwóch meczów z rzędu w tym samym zestawieniu. Nawet jak nie sadzał nikogo na ławce, to zmieniał ludziom pozycje.
Redaktor: Wróćmy do derby, zderzą się dwa ofensywne, efektowne style, będzie 6:6 i najładniejszy ligowy mecz roku?
Frankowski: - Na pewno niemożliwy jest wynik 0:0.
Szymkowiak: - Przeważnie w prestiżowych konfrontacjach tak nie bywa. Zależy też, kiedy zaczną padać bramki, kto będzie musiał się odsłonić i jeszcze mocniej zaatakować.
Bojarski: - Nawet przegrywając z Wisłą trzeba atakować z głową. Niejedna drużyna źle skończyłą próbując gorączkowo odrobić straty - bo właściwie w pięć minut kończył się mecz.
Szymkowiak: - W takich spotkaniach początki zawsze są trudne: wszyscy są spięci i jest dużo walki. Z czasem jednak będzie coraz więcej sytuacji.
Bania: - Też mi się wydaje, że pod koniec meczu będzie więcej akcji ofensywnych, bo na pewno na początku obie drużyny wyjdą z determinacją i koncentracją na grze obronnej. Ciężko będzie dojść do strzału.
Redaktor: Nie jest pan zdenerwowany? Ósmy mecz w ekstraklasie, niezwykła otoczka.
Bania: - Na razie nie. W pierwszych dwóch meczach sezonu byłem trochę spięty: zastanawiałem się jak pokaże to telewizja, jak wypadnę na boisku. Otrząsnąłem się z tego szoku i teraz już nie mam żadnych problemów.
Bojarski: - Czego się bać? Gramy w piłkę, cieszymy się tym. A to, że jedno podanie czy drybling mi nie wyjdzie, nie oznacza, że muszę się załamywać.
Citko: - Mirek zawsze jest spięty.
Frankowski: - To zależy, czy mu sędzia zajdze za skórę. Wiecie, w której minucie skoczył na sędziego Małka w Lubinie? W pierwszej!
Szymkowiak: - No, nie, w drugiej! Kurczę, pobrudziłem się.
Bania: - Nie przejmuj się, spodnie w plamy są teraz modne.
Rdaktor: Niekiedy przed wielkimi meczami typu: Real - Barcelona, w prasie trwa wojna piłkarzy na słowa, atmosfera jest podgrzewana. W Krakowie tego nie ma.
Frankowski: - To zależy od dziennikarzy. Siedzimy i rozmawiamy, a wy później podkreślicie dwa odpowiednie zdania. Na przykład, że ja powiedziałem: "Citko to leser i nie atakuje wślizgiem" - i już jest.
Citko: - A "Szymek" w każdym meczu powinien dostawać czerwoną kartkę.
Bojarski: - W tym spokaniu w ogóle musimy uważać na słowa i zachowania, żeby nie wywołały burzy na trybunach.
Redaktor: Na razie tylko Damian Gorawski powiedział kilka tygodni temu: "Nigdy nie zagram w Cracovii".
Szymkowiak: - "Gora" to młody chłopak.
Bojarski: - Mój sąsiad - mieszkamy na tym samym piętrze. Wyżej Mariusz Kukiełka... I jeszcze bracia Brożkowie na dokładkę.
Frankowski: - I prezes Kapka.
Szymkowiak: - Oni mają tam derby przez cały rok. Teraz założyli się, że kto wygra, to stawia.
Citko: - Czynsz.
Szymkowiak: - Tak, czynsz. To naprawdę dobry blok. Sam tam kiedyś mieszkałem.
Redaktor: Spotkania przy grillu?
Szymkowiak: - Nie ma szans, tam są balkony metr na metr.
Bojarski: - Nie ma imprez, ale kiedy spotkam "Górę" albo Mariusza na klatce, to zawsze pogadamy o piłce.
Citko: - My z "Frankiem" częściej się widywaliśmy, gdy mieszkaliśmy dalej od siebie. Odkąd jestem z Krakowie, aż do dzisiaj nie mieliśmy się czasu się spotkać.
Frankowski: - Czasu, czasu - napiszcie to słowo dużymi literami.
Citko: - Zawsze się tłumaczysz, że dom budujesz, ale teraz wieczorami jest już ciemno, chyba nic fachowcy tam nie robią.
Szymkowiak: - Są okresy, kiedy człowiek przez wyjazdy na mecze i zgrupowania ma trzy tygodnie wyjęte z życia. Jest pół dnia wolnego, kiedy trzeba pozałatwiać sprawy, resztę poświęca się rodzinie.
Citko: - A fryzjer?
Szymkowiak: - No, trzeba u niego trochę posiedzieć. Właśnie! Z Piotrkiem Banią spotykam się u fryzjera.
Frankowski: - Bo nie macie dzieci, tak?
Szymkowiak: - Zawsze wtedy pogawędzimy. Parę razy umówiliśmy się na piwko wieczorem.
Redaktor: A propos spotkań, kibice mówią: "Wszystko nieważne, musicie wygrać derby"?
Frankowski: - Miesiąc temu w cukierni zaczepił mnie jakiś facet: "Cześć, wszystkiego najlepszego. Na Cracovię już się szykujecie?" Myślałem, że to kibic Wisły, mówię: "Tak pokonamy ich", a on na to" Ja ci pokonam!"
Szymkowiak: - Ciesz się, że tylko tak to się skończyło. Co do meczu, będzie dreszczyk emocji. Z dnia na dzień bardziej odczuwalny, ale na razie o tym nie myślimy. Mamy bardzo ważne spotkanie w Tbilisi.
Redaktor: Komu będą w nim kibicować piłkarze Cracovii?
Bojarski: - Wiśle. Przecież gra dla polskiej piłki, zbiera punkty także dla innych klubów.
Redaktor: Ale gdyby Dinamo wymęczyło Wisłę, to Cracovii byłoby w niedzielę łatwiej...
Bojarski: - Są przyzwyczajeni do wysiłku. Mają tak dobrych masażystów i odnowę, ze przez trzy dojdą do siebie.
Szymkowiak: - Dwa dni.
Bojarski: - Jak wyjdziesz z tunelu i zobaczysz krzyczący tłum, to poczujesz taką adrenalinę, że wrócą ci wszystkie siły.
Szymkowiak: - Racja, ale to może mieć wpływ na końcówkę. Jeśli będziemy musieli was gonić - może się odbić czwartkowy mecz.
Redaktor: Adrenalina skoczy z obu stron, ale chyba bardziej w Cracovii, która występuje z pozycji pretendenta? Kiedy Wisła ogrywała Parmę i Schalke, "Pasy" jeździły na trzecioligowe stadiony w Lubartowie czy Proszowicach.
Bania: - Czasami łatwiej jest być potencjalnie słabszym. Dlatego dobrze się gra na wyjazdach, kiedy mamy niewiele do stracenia. Poza tym, pomogła nam wygrana z Groclinem. Uwierzyliśmy w swoje możliwości i w niedzelę wyjdziemy na boisko z nadzieję na sukces.
Frankowski: - Z flagami wychodzicie?
Bania: - Nic nie wiem.
Frankowski: - Legioniści zawsze z flagami wychodzili, co nas śmieszyło, a potem ich "łoiliśmy".
Citko: - Wiara w sukces jest ważna, bo Wisła głównie wygrywa tym, że przeciwnik już w sztani się jej boi.
Frankowski: - Real na własnym stadionie ma to samo. Tak działa magia klubu.
Szymkowiak: - Duże też zależy od trenera. Jeżeli on w szatni powie, że tam grają Maradona i Ronaldo...
Frankowski: - Henryk Kasperczak takze stara się podkreślać zalety rywali.
Citko: - Musi tak mówić, bo byście wszystkich "olewali".
Redaktor: Zadowoliłby was remis?
Szymkowiak: - Każdy będzie chciał wygrać. To chyba normalne?
Citko: - Zależy od przebiegu spotkania - można być złym albo zadowolonym z tego samego wyniku.
Źródło: Przeglad Sportowy
Wiadomość zmieniona (30-09-04 12:43)
derby bez Marka Citki
niestety Marek jak dawniej zagral godzine i bedzie sie do wiosny sie leczyl . wiosna znowu godzine dwie zagra:-(
pilka.interia.pl
czyli znowu nie zostana wykozystane zadne nasze tegoroczne "wzmocnienia" to juz zaczyna byc tragiczne!!!!!
może to nie jest czysto piłkarskie ale na temat derbów na pewno ;)
[i][b]Policja przygotowuje się na derby Krakowa[/b]
Osiem lat czekali kibice krakowscy na piłkarskie derby Wisła - Cracovia, a dwadzieścia na derby w ekstraklasie pomiędzy tymi drużynami.
Niedzielny mecz wiślaków z "pasami" będzie więc wydarzeniem sportowym, a dla organizatorów oraz policji spotkaniem podwyższonego ryzyka.
"Jak przy każdym meczu podwyższonego ryzyka, zwiększamy liczbę ochroniarzy o dwustu i porządku będzie w niedzielę pilnować na naszym stadionie w sumie trzysta pięćdziesiąt osób - powiedział dyrektor Wisły, Marek Gorączko. - Wprowadzamy alkomaty przy bramach wejściowych. Kibice pod wpływem alkoholu nie zostaną wpuszczeni na stadion. Będą także przenośne kamery, przy pomocy których sfilmujemy wchodzące osoby na mecz. Ponadto, jak zawsze, ustawione zostaną bramki do wykrywania metali, a stadion w dniu meczu przeszukany zostanie przez antyterrorystów".
Wiadomo od lat, że szalikowcy Wisły i Cracovii są do siebie wrogo nastawieni. W poprzednich latach często dochodziło między nimi do bójek po derbach. Tym razem ma być inaczej. Szalikowcy obydwu zespołów podobno zawarli pakt o nieagresji i zapowiadają, że tym razem na stadionie Wisły będzie spokojnie.
"Dostaliśmy pięćset dwadzieścia biletów na niedzielny mecz i sprzedamy je naszym kibicom - dodał wiceprezes Cracovii Paweł Misior. - Imienna lista osób, które otrzymają wejściówki, została już ustalona. Mamy więc zidentyfikowanych wszystkich naszych kibiców, którzy pójdą na derby. Mam nadzieję, że mecz będzie przebiegał w spokojnej atmosferze".
Kibice "pasów" przywiezieni zostaną ze stadionu Cracovii autokarami na obiekt Wisły. Tam zlokalizowani zostaną w sektorze dla przyjezdnych. Po meczu zostaną odwiezieni na stadion przy ulicy Kałuży. Pod względem organizacyjnym wszystkie sprawy zostały dograne w najdrobniejszych szczegółach.
Także krakowska policja przygotowuje się starannie do tego sportowego wydarzenia Krakowa. Porządku będzie pilnować 1500 funkcjonariuszy i to nie tylko na stadionie. Część z nich będzie rozstawiona na osiedlach, gdzie mieszka najwięcej szalikowców obydwu drużyn, oraz na ulicach miasta zwłaszcza tych, którymi kibice będą wracać z meczu.
Piłkarskie derby Krakowa, na które tak długo oczekiwano pod Wawelem, będą trudnym sprawdzianem dla organizatorów meczu oraz policji. A dla kibiców Wisły i Cracovii okazją do zakopania topora wojennego przynajmniej na czas derbowego spotkania.[/i]
[url]http://sport.onet.pl/1020297,394,285139,wia,987304,dyscyplina.html[/url]
teraz rodzi się dla Was wielka szansa! Wisła może być megapodłamana odpadnięciem z Gruzinami. Tu widze Waszą szanse! Powodzenia Pasiaki!
Zagrajmy z zebem jak Gruzini oni sie nie przestraszyli i sa
w nastepnej rundzie pucharu .
co to znaczy "tym razem"? o ile pamietam na ostatnich derby na Reymonta było spokojnie
Ja powiem tak: otwiera się przed nami duża szansa. Przed chwilą w Guzji zakończył się mecz którego wynik może mieć niebagatelne znaczenie w najbiższą niedzielę. Naszym przeciwnikom może być bardzo trudno odzyskać peność siebie. Chłopaki z Tibilisi zrobiły dobrą robotę. Musimy tą szansę wykorzystać i ZWYCIĘŻYĆ !!! To tak jak w boksie: twój przeciwnik dostaje jednego "strzała" to którym się chwieje ale doipero drugi powala go na ziemię.
Większość zawodników Wisły snuła się po boisku bezsensownie. Gruzini ograli ich jak baranów, chociaż sami niewiele potrafią, ale i to wystarczyło na gts, który jest zupełnie bez formy. Musimy ich dobić bez znieczulenia!
chcemy zwycięstwa CRACOVIO chcemy zwycięstwa !
nie wytrzymam do niedzieli !!!
no to kolejny przeciwnik z serialu p.t. "musimy się zrehablilitować" ;(. Choć - paradoksalnie - może to być nasza woda na młyn
messer - no nie musisz zaznaczać, Twoja frustracja wypływa z Ciebie strumieniami ;)
Zarząd podał się do dymisji!
(aktual: 20:09) Na efekty porażki z Dinamem nie trzeba było długo czekać- Po meczu w Tbilisi zarząd Wisły Kraków S.S.A podał się do dymisji - poinformował nas telefonicznie prezes "Białej Gwiazdy" Tadeusz Czerwiński. Dymisję z zajmowanych stanowisk złożyli prezes Czerwiński oraz dwaj wiceprezesi Bogdan Basałaj i Zdzisław Kapka.
Aby decyzja zarządu nabrała mocy, musi zostać zaakceptowana przez radę nadzorczą spółki.
- Jakie mogą być nastroje w drużynie - wszyscy bardzo przeżyli tą porażkę - powiedział Czerwiński w drodze ze stadionu na lotnisko. - Trener Kasperczak jest załamany!.
Wiślacy na lotnisko pojechali bezpośrednio ze stadionu. Na podkrakowskich Balicach spodziewani są około pierwszej w nocy. Późno w nocy zamieścimy relację z powrotu Wiślaków do kraju.
Źródło: [url=http://www.wislakrakow.com/?akcja=news&id=6703]kliknij tutaj[/url] i zmień "ł" na "l" w linku
moze to nie najlepsze z mojej strony ale !!!
buta pycha zostala ukarana
i ten balon wislacki poprostu uchodzi
równia pochyła
z drugiej strony troche to dziwne ze druzyna ktora ponic ? jest najlepsza w polskiej lidze odpada i teraz naprawde nie maja argumentów - to Valenberga teraz Dynamo - ich zwuyciestwa w lidze to tylko mit wisly wychodza inne druzyny nastawione na obrone .
A Amika czy tez teraz Dynamo pokazało ze wyjsc z nimi jak równy z równym to poprostu nie daja sobie rady
A niedziela a niedziela bedzie dla nas
Z ostatniej chwili.
~~
Henryk Kasperczak po dwóch i pół roku pracy w Krakowie najprawdopodobniej już w piątek poda się do dymisji. W tej sytuacji do końca rundy zespół poprowadzi dotychczasowy drugi trener Jerzy Kowalik bądź Franciszek Smuda, który od trzech dni nie pracuje już w Omonii Nikozja.
Źródło: Gazeta Wyborcza - mibi
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)