Jeżeli kiedykolwiek podążać będziesz na Południe, poprzez Bramę Morawską przekraczając polską granicę w Chałupkach, mijać będziesz, Drogi Kibicu, małe senne nadgraniczne miasteczko. Z pozoru niczym nie wyróżnia się ono spośród innych górnośląskich miast. Wąskie uliczki, kamienice pamiętające jeszcze pruskie panowanie, mały ryneczek z położoną w środku fontanną, rozłożone na rynku stoły pod barwnymi parasolami, przy których mieszkańcy miasta sączą złocisty napój z pianką, prowadząc ożywione konwersacje. Miejski park, kilka zabytków, z których żaden nie dorasta do pięt najlichszemu z krakowskich kościołów, wieża neogotyckiej katolickiej świątyni górująca nad rynkiem, i nieco mniejszy, podniszczony kościół ewangelicki koło budynku powiatowego sądu. Nic ciekawego, miasto jakich wiele. Jest jednak jeden szczegół, który to miasto wyróżnia od tylu podobnych, i którego nie sposób nie zauważyć. Gdy tylko ruszysz w dalszą drogę, po krótkim postoju w tym miasteczku i podążysz ku czeskiej granicy, tuż za rogatkami miasta zobaczysz cztery strzelające ku niebu słupy. To wieże oświetlające najświętsze miejsce miasta: piłkarski stadion. Nawet jeżeli przy wieździe do miasta nie zauważysz tablicy z jego nazwą, gdy popatrzysz na stadionowe wieże od razu zdasz sobie sprawę gdzie jesteś. Chwila zadumy, krótka refleksja i wszystko staje się jasne. To Wodzisław, Święta Kraina Oderki, najbardziej na południe położonego klubu polskiej ekstraklasy....
Wodzisław.... Moje rodzinne miasto. Urodziłem się i wychowałem w tym mieście, przyszedłem na świat dobry kilometr na południe od stadionu, chodziłem piechotą do liceum, każdego dnia mijając stadion. Ileż wspomnień wiąże się z moim rodzinnym miastem, ileż wypitych piw z kolegami na Rynku, w "Pieście", w "Ostravie", "U Reginy". Ileż kilometrów przebiegniętych po okolicznych lasach, polach i łąkach, kiedy jako młody zapalony amator biegania wszystkiego od 800m metrów począwszy a na marathonie skończywszy, prułem podwodzisławską przestrzeń... Latem lubiałem biegać późnym ciepłym wieczorem po podmiejskich asfaltowych alejkach, zimą po lasach nad czeską granicą strząsając śniegowe puchy z przydrożnych świerków. Nie było takiej ścieżki w lesie czyżowickim czy gorzyckim, której bym nie wydeptał, i to niejeden raz... Potem wyruszyłem stąd w wielki świat na studia do Grodu Kraka. Tam właśnie poznałem moją wielką sportową miłość, Cracovię, największy klub w historii polskiej piłki nożnej. Ale kiedy stałem z pasiastym szalikiem na piersi w gronie kibiców Cracovii na ulicy Kałuży, jakże mógłbym zapomnieć o klubie moich rodzinnych stron, Oderce...
Dużo by mówić o Krainie Oderki, ale nie czas i miejsce ku temu. Z tej ziemi wyszło wielu sportowców, ze wspomnię takich biegaczy jak Stacha, Szweda, Mojżysz, rodzinę Kubiców, znanych gimnastyków, w czasach zaś współczesnych biathlonistę Sikorę czy gimnastyka Blanika. Wielu ludzi kultury, jak kompozytor Górecki, czy aktor Franciszek "Gustlik" Pieczka. Nie piszę o tym oczywiście dlatego, by zaimponować Krakusom, ktorzy wydali Matejków, Wyspiańskich, Estreicherów. Byłoby to z mojej strony równie naiwne, jak próbować Finowi zaimponować mazurskimi jeziorami czy Nepalczykowi Babią Górą.
Pozwolę sobie przywołać jeszcze jedno nazwisko, Ferdynanda Lassalla. Lassalle jak wiadomo był urodzonym we Wrocławiu, niemieckim działaczem ruchu robotniczego pochodznia żydowskiego. Jak się okazuje (co sam odkryłem grzebiąc w archiwaliach Biblioteki Śląskiej), ojciec Lassalla nazywał się pierwotnie Loslauer i pochodził z Wodzisławia. Następnie przeniósł się do stolicy Dolnego Śląska i nieco zmienił swoje nazwisko, ale do końca pozostał w nim rdzeń wywodzący się z niemieckiej nazwy Wodzisławia. Przecież Loslau to niemiecka nazwa naszego miasta. No jak się nazywa po niemiecku nasz klub, pytają dowcipni. Oder Loslau!
Na zakończenie tych historycznych impresji chciałbym się podzielić z wami pewną wielce prawdopodobną hipotezą, a mianowicie, że pierwszą sztamą w historii polskiej piłki nożnej była sztama Cracovii i Oderki, a miała ona miejsce jescze przed powstaniem państwa polskiego, mianowicie w czasach Państwa Wielkomorawskiego, czyli w IX wieku. Była to, mówiąc ściśle, nie sztama tych klubów, bo jak wiadomo ich jeszce nie było, ale sztama ich poprzedników.
Polska miała dwa obszary zalążkowe, które uksztaltowaly późniejszy organizm państwowy: Państwo Polan w dorzeczu Warty i Państwo Cracovian w górnej części dorzecza najdłuższej z polskich rzek. Państwo Cracovian rywalizowało z Państwem Wielkomorawskim, a plemię Gołęszyców, mających swoje siedziby w dorzeczu górnej Odry, było wiernym sojusznikiem Cracovian w walce z Wielkimi Morawami, czymś w rodzaju ich nadgranicznej forpoczty. Na dzieje Państwa Cracovian rzucają światło słynne słowa z Żywota Św Metodego, ktore pozwolę sobie przywołać: "Pogański książę, bardzo potężny, siedząc w Cracovii urągał chrześcijanom i szkody im wyrządzał. Posłaszy więc do niego kazał mu [Metody] powiedzieć: Dobrze by było, synu, abyś się dał ochrzcić dobrowolnie na swojej ziemi, bo inaczej będziesz w niewolę wzięty i zmuszony przyjąć chrzest na ziemi cudzej. Wspomnisz moje słowo. Tak też się stało". Być może słowa te dowodzą, że Państwo Cracovian zostało podbite przez Wielkie Morawy, lub nawet ochrzczone, na długo przed chrztem Mieszka.
Kiedyś, podczas lekkoatletycznego treningu dobiegłem do polożonego niedaleko Odry grodziska Gołęszyców w Lubomii. Długo się przyglądałem podwójnemu wałowi i doznałem swoistego olśnienia. To nie było wcale grodzisko, ale wczesnośredniowieczny stadion. Moje przypuszczenia potwierdziłą lektura literatury archeologicznej poświęconej Lubomii. Nie znaleziono tam żadnego metalowego przedmiotu, a jedynie rozbite skorupy garnków. Gdyby to było rzeczywiści grodzisko, zapewne zachowałyby się jakieś metalowe przedmioty. Ich brak wynika zapewne z tego, ze przed wejściem na stadion Gołęszyców, ochrona zabierałą do depozytu metalowe groty strzał i miecze. Skórzane piłki, lniane szaliki, drewniane kołatki, bębny ze skór i drewna, zniszczył nieubłagany ząb czasu. No a skorupy? Podejrzewam, że to szczątki garnków z ktorych pito, jak to i dziś bywa, wyskokowe trunki w celu wspomożenia efektu sportowych doznań. Osobiście nie mam najmniejszej wątpliwości co do tego, że przed 1100 laty w Lubomii rozgrywali swoje mecze antenaci Oderki i Cracovii....
Po tylu wiekach jutro spotykamy się znowu. Dla mnie jutrzejsze wydarzenie sportowe będzie wielkim osobistym przeżyciem. Ziści się to o czym marzyłem przez tyle lat: Oderka zmierzy się z Cracovią. Pamiętacie, jak przed rokiem pisałem, że przyjadę do Krakowa z Oderką i ze po meczu wejdę do drewnianej knajpy koło Jubilata, opodal rzeki i schleję się ze szczęścia. Nie tylko się schleję, ale z moich oczu popłynie niejedna łza...
Jarek
-
-
Kraina Oderki, czyli o najstarszej sztamie w historii polskiej piłki
:-))
oczekujemy Cię zatem honorowy Gościu z małego, sennego miasteczka rodem :-)
fajny text
No Panowie, wyłączam się. Zaraz bieg na 10 km, 25 kółek wokół stadionu
Jarek
a ja uwielbiam w Wodzisławiu restauracje "OSTRAWA"----kelnerka już mnie nie pyta co zamawiam .......wiadomo.........żurek i kluski !!!!!
Zakończył się bieg na 10 km. Afrykanie są bezkonkurencyjni. Rekord świata na 10 km odpowiada dokładnie w takiemu tempu, w jakim biegł Bronek Malinowski bijąc w 1976 roku rekord Polski na 5 km czasem 13 minut 17 sekund. Biali biegacze! Zawieście kolce na kołku i idźcie na pivko. I tak nie dogonicie Afrykanów. Już były próby wprowadzenia Kenijczyków do narciarstwa biegowego. Na razie bez powodzenia, ale jest to tylko kwestia czasu. A Murzyn wcale się zimna nie boi. Pamiętam, jak kiedyś przy kilkunastostopniowym mrozie szedł koło polibudy czarnskóry student w krótkich rękawach i się śmiał z opatulonych białasów. Ludzie! Świat stanął na głowie! Africa ante portas!
Geopijatyk
dobrze ze w afryce skoczni narciarskich nei maja bo bysmy przejebane mieli ... bo murzyn sie wszystkeigo nauczy
Geopijatyczku - jakaż szkoda, że nie będzie mi dane zapodać Ci kufelka pivka na znak przyjaźni!
Golęszyc też
Golęszyc też
Przyjacielem Cracovii jest
Muszę przyznać, że dopiero Twój text mości Pijatyku oświecił mnie skąd się też bierze inna zgoda w naszych krainach - zgoda dość wyróżniająca się, bo międzynarodowa: Banik Ostrava Gieksa.
Już teraz wiem - Ostrawianie jako forpoczta Wielkomorawian szukali wśród polańskich plemion czarnej owcy, coby zdradę zapuścić w zwarte szeregi tychże. I znaleźli - zdrajcą okazajli sie Górni Ślężanie znad Rawy, którzy grodzisko wśród buków mają i tamże igrce odbywają. Na szczęście rozliczne plemiona rozsiane po całej Polszcze nie dają się takim międzynarodowym podszeptom rozłamowym poddawać, lecz wręcz przeciwnie sami szukają sprzymierzeńców zdolnych Wielką Morawę w kleszcz wziąć.
Tako i nasza Cracovia zdobyła mir u znanej i bitnej czeladzi spod Pragi Żiżkovią zwanej, które to plemię z powodu licznych zwycięstw z łącińska przydomek Victorii przyjęło. Zapewne tak kleszczami trzymane wielkomorawiany nie ruszą już na podbój polskich ziem.
Taaaa i można tak długo...
Szkoda, ze Wielkopolanie ulegli dzisiaj Zachodnim Pomorzanom...
Z Ostravą ma się sprawa tak: Leży ona na terenie plemiennym Gołęszyców. Za czasów Chrobrego granice Polski sięgały aż po źródła Odry. Jeszcze dziś w środku Moraw nieopodal źródeł Odry leży miasto Hranice (Granice), nazwa nie jest przypadkowa, za pierwszych Piastów tu biegła granica Polski. Obok Lubomii, Raciborza, Cieszyna, znacznym grodem Gołęszyców był Hradec (Grodziec Gołęszycki) koło Opawy (Troppau), nawiasem mówiąc również jednej z pierwszych sportowych przeciwniczek Cracovii na początku ubiegłego wieku. Proszę sięgnąć do historii klubu! Przecież u zarania swoich dziejów Cracovia walczyła z Opawą. Dowodzi to tego, że nie tylko prahistoria, ale i historia Cracovii rozpoczynała się od pojedynków na Ziemi Gołęszyckiej. Jakimś dalekim echem sporów granicznych polsko - morwaskich na tym terenie jest międzywojenny spór o Zaolzie. Gieksiaków z Bukowej nie podejrzewałbym o zdradę interesów narodowych, być może o ich sztamie zadecydowały sympatie profesjonalne, wszak po czesku "Banik" czy też "Havirz" znaczy górnik, a sami (przynajmniej z nazwy) są górnikami.
Co zaś się tyczy wzięcia Wielkiej Morawy w kleszcze to zawiązując sztamę ze szlachetnym klubem prażańskim słusznie uczyniono. Wszak pewne antypatie czesko - morawskie są mi znane z autopsji. Kiedyś racząc się pod świętą górą Gołęszyców Pradziadem piwem, pewien morawski współbiesiadnik zakomunikował mi że jutro jedzie do Czech. Szczerze zdziwonemu Lachowi wytłumaczył, że teraz jesteśmy nie w Czechach, tylko na Morawie, a jutro jedzie do Pragi czyli do Czech.
Curwa ale kyrk, nie?
Geopijatyk
Tak, Morawian zaliczyli już oficjalnie do mniejszości etnicznych w UE :)
Na zakończenie jeszcze jedno. Dlaczego wodzisławski klub nazywa się Odra, skoro Wodzisław leży nad Leśnicą, dopływem Olzy, która dopiero w miejscowości Olza uchodzi do Odry? To co płynie koło stadionu, to lokalna rzeczka Leśnica, a nie żadna Odra. Do Odry jest z Wodzisławia kilkanaście kilometrów. Tajemnica takiej nazwy wyjaśnia się wtedy, gdy przypomnimy sobie początki klubu,. Wodzisławski klub powstal w 1922 roku, kiedy prawie cała Odra, druga z wielkich rzek piastowskiej Polski, leżała w granicach Niemiec. Graniczyliśmy jednak z Niemcami na Odrze na krótkim odcinku między Chałupkami i Raciborzem, a najbliższym miastem w okolicy tej granicy był Wodzisław. Tak, przed wojną też graniczyliśmy z Niemcami na Odrze, tylko w innym miejscu niż obecnie! Nazwanie wodzisławskiego klubu nazwą "Odra" było oddaniem hołdu piastowskiej przeszłości Polski, z cichą nadzieją, że być może ziemie nad Odrą kiedyś do Polski powrócą, co też po drugiej wojnie światowej stalo się faktem. Nawiasem mówiąc, obecnie graniczymy na Odrze nie tylko z Niemcami, ale i na krótkim odcinku z Czechami, między Chałupkami i Bohuminem. A przed wojną graniczyliśmy z Niemcami nie tylko na Odrze koło Wodzisławia, ale i na Wiśle, w jej dolnym biegu. Lewy brzeg Wisły na tym odcinku byl po stronie Polski, prawy po stronie Prus Wschodnich.
Proszę sięgnąć do źródeł kartograficznych, jako że słowny opis nie za bardzo nadaje się do przekazywania skomplikowanych relacji przestrzennych. Proszę wyobrazić sobie taką sytuację: znajduję się w jednym pokoju i chcę osobie w drugim pokoju opisać w jaki sposób zrobić skomplikowany węzeł na linie. Podejrzewamy, że nic by z tego nie wyszło. Tak samo i w tym przypadku lepiej po prostu spojrzeć na mapy: współczesną i przedwojenną.
No ale koniec tego ględzenia. Już się zamykam. Szybko się ubieram i wskakuję do pociągu i pędzę do Grodu Kraka. Do zobaczenia wieczorem na meczu! No a po meczu na pasiasto-odrzastym piffku.
Geopijatyk Jarek
Pozdro dla Fana Oderki!
To w takim razie trzeba jedną z druzyn w Przemyślu nazwaś Dnietr Przemyśl to może i Lwów kiedyś do nas wróci.....
wczoraj-dziś-jutro-zawsze CRACOVIA!
Czesc Fanie Odry!
Czytam to forum bardzo czesto - jako wierny od dziecka i wychowany na Dabiu w Krakowie kibic Pasow. Bardzo rzadko natomiast mozna mnie sprowokowac do wypowiedzi... Tobie jednak sie udalo! Brawo!
A udalo Cie sie z jednego prostego powodu - masz Stary niesamowita wiedze i styl wypowiedzi. Widac znakomite - wyniesione pewnie z UJ-tu wyksztalcenie;-)Takie posty az milo sie czyta! Oby tak dalej...
Na koniec jednak musze Cie zmartwic jednym malym stwierdzeniem - dzis na boisku wygra CRACOVIA!;-)
Pozdrowienia serdeczne dla wszystkich - Piotrek
PASY z Dabia, PASY Warszawa-Ochota
PS. a za tydzien widze Was wszystkich wjezdzajacych Grojecka od strony Janek, potem w prawo na Trase Lazienkowska i... Legła, Legła Warszawa;-)
pozdrawiam cię serdecznie Jarku, wycisnąłes mi łzę z oka, a to doprawdy rzadko się zdarza..
mam nadzieję, że się dziś zobaczymy..
Twixx! A jednak wygrała Oderka. Każdy historyk łatwo zauważy mój happening z tym plemieniem Cracovian (wiadomo jak się oni w rzeczywistości nazywali). Ro Man tylko nie płacz! Wycieczce do Grodu Kraka poświęce następny post ale teraz się muszę wyspać, bo właśnie co wrócilem z meczu.
Jarek
Drogi Jarku moge wiedziec czemu wybrales sektor Craxy a nie nasz Odrzański ??
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)