9 czerwca minister obrony Republiki Estońskiej Hanno Pevkur, sekretarz stanu w resorcie obrony Kusti Salm i dowódca Sił Obronnych Republiki Estońskiej (Eesti kaitsevägi) gen. Martin Herem przedstawili wyniki przeglądu obronnego, który określa m.in. kierunki rozwoju Eesti kaitsevägi.
Znacząco ma wzrosnąć siła ognia dwubrygadowej Dywizji Estońskiej (największy związek taktyczny Sił Obronnych Republiki Estońskiej). Do 2026 r. ma ona dysponować dwoma dywizjonami po 18 dział południowokoreańskich 155 mm armatohaubic samobieżnych K9. Z czasem zostanie utworzony trzeci dywizjon, być może uzbrojony w inne systemy samobieżne. Do 2025 r. ma też dysponować pierwszymi amerykańskimi polowymi wyrzutniami rakietowymi M142 HIMARS, zaś w latach 2024-2025 ma ona otrzymać izraelską amunicję krążącą IAI Harpy. W składzie dywizji zostanie sformowany batalion ISTAR, z dużym naciskiem na techniczne środki rozpoznania (bezzałogowce, wykorzystanie danych satelitarnych przekazanych przez sojuszników, rozpoznanie elektroniczne itd.). Żołnierze Dywizji Estońskiej, jak też pozostali żołnierze Eesti kaitsevägi, mają otrzymać łącznie ok. 40 000 kompletów nowego uzbrojenia i wyposażenia osobistego ‒ ma to nastąpić na przestrzeni dwóch lat. Obecnie używane niemieckie 7,62 mm karabiny maszynowe MG 3 zostaną do końca roku zastąpione przez izraelskie Negev M7, zaś zdolności przeciwpancerne zostaną wzmocnione za sprawą dostaw ppk Spike LR (dla obydwu brygad Dywizji Estońskiej) i Spike SR (dla obrony terytorialnej ‒ otrzyma ona również kolejne granatniki jednorazowe Instalaza C90). 2. Brygada Piechoty, obecnie brygada zmotoryzowana, ma stać się cięższą formacją ‒ nie później niż w 2026 r. ma otrzymać pierwsze kołowe transportery opancerzone (być może Patria 6×6, bowiem Estonia uczestniczyła ‒ choć jej obecny status w projekcie jest niejasny ‒ w europejskim programie Common Armoured Vehicle Systems). Obrona przeciwlotnicza ma uzyskać nowe zdolności za sprawą zakupu nowych stacji radiolokacyjnych (do 2027 r.) i dzięki zakupowi w Polsce przenośnych zestawów rakietowych bardzo krótkiego zasięgu Piorun (dostawy przewidziano na lata 2023-2025). Po 2027 r. nastąpi całkowite wycofanie karabinów automatycznych 7,62 mm AK4 i 5,56 mm karabinków automatycznych Galil. Zastąpione zostaną przez 5,56 mm karabinki automatyczne LMT MARS-L/R-20 Rahe, obecnie proces wymiany jest na półmetku. Obrona terytorialna zostanie rozbudowana o ok. 10 tysięcy żołnierzy i zostanie włączona w skład Ligi Obrony (Kaitseliit) ‒ nastąpi to do końca roku, tak, że całkowita liczebność Estońskich Sił Zbrojnych (Eesti kaitsejõud) wzrośnie z 26 000 do 36 000 żołnierzy. Także obrona terytorialna otrzyma nowoczesne wyposażenie i uzbrojenie. Planuje się też intensyfikację szkolenia rezerwistów ‒ każdy będzie uczestniczył w ćwiczeniach przynajmniej raz na trzy lata, w tym z udziałem podoficerów i oficerów zawodowych (do szczebla dowódcy kompanii). Marynarka Wojenna otrzyma przeciwokrętowe kierowane pociski rakietowe Blue Spear (wspólny projekt IAI i ST Engineering, opracowany na bazie IAI Gabriel V) oraz nowe okręty: stawiacz min w celu zastąpienia EML Wambola (eksduński KDM Lossen) i nowy okręt patrolowy (w zamian za przeznaczony do wycofania EML Pikker). Nowe mają być również m.in. systemy radiolokacyjne obrony wybrzeża, w tym mobilne, które mają być obsługiwane przez jednostki organizowane w oparciu o oddziały nadzoru morskiego Ligi Obrony. Siły Powietrzne otrzymają rakietowy system obrony przeciwlotniczej IRIS-T (w 2025 r.) i nowe systemy łączności. Planowane są zakupy znacznych ilości amunicji (za ok. 1 mld EUR) i, jeśli sytuacja finansowa na to pozwoli, sformowanie batalionu czołgów w ramach Dywizji Estońskiej.
-
-
WOJSKOWOŚĆ
12 czerwca 2023, w czasie spotkania szefów resortów obrony Grupy Wyszehradzkiej podpisana została wspólna deklaracja dotycząca wspólnej ochrony słowackiej przestrzeni powietrznej. Tym samym do inicjatywy, w której uczestniczyła do tej pory Polska i Czechy, dołączyły też Węgry.
Węgrzy będą uczestniczyć we wspólnym przedsięwzięciu do końca 2024. Do tego czasu Słowacja powinna odebrać pierwsze samoloty wielozadaniowe F-16. Obecnie kraj ten nie ma maszyn zdolnych do realizacji zadań z zakresu ochrony przestrzeni powietrznej po wycofaniu z eksploatacji i przekazaniu Ukrainie wszystkich samolotów MiG-29.
Poza wspomnianą deklaracją podsumowano też okres kończącego się właśnie słowackiego przewodnictwa V4. W tym czasie (jak podkreślono) udało się utrzymać gotowość unijnej grupy bojowej państw Grupy, co ma potrwać do końca tego miesiąca. Zacieśniono też współpracę w zakresie logistyki i stworzono warunki do wymiany amunicji artyleryjskiej. Przy okazji rozmawiano o dotychczasowym i przyszłym wsparciu Ukrainy i możliwościach osiągnięcia pokoju, a także potrzebach zwiększenia zdolności produkcyjnych przemysłów obronnych państw V4.
dzisiaj urodziny ma także GROM ...
33 lata temu powstała najlepsza w Polsce i jedna z najlepszych na świecie jednostka specjalna ...
wszystkim byłym i obecnym ludziom z JW 2305 wielkie podziękowania za służbę ...
- Edytowany
Chińska marynarka wojenna rozpoczęła we wtorek manewry z użyciem ostrej amunicji na Morzu Wschodniochińskim na północ od Tajwanu. Wcześniej wysłała nowy typ samolotu rozpoznawczego, który mógł gromadzić dane wywiadowcze w związku z trwającymi na zachodnim Pacyfiku ćwiczeniami wojsk USA i ich sojuszników.
Chińska Administracja Bezpieczeństwa Morskiego wydała we wtorek ostrzeżenie o zakazie żeglugi w związku z trwającymi do południa ćwiczeniami z użyciem ostrej amunicji u wybrzeży miasta Taizhou (prow. Zhejiang) we wschodnich Chinach. Zgodnie z informacją "inne operacje" na tym samym obszarze będą prowadzone do wieczora. Manewry odbywają się w pobliżu wyspy Dachen należącej niegdyś do Tajwanu. W styczniu 1955 r. antykomunistyczni partyzanci z prowincji Zhejiang zostali ewakuowani z powodu trwającej krwawej inwazji na archipelag, w wyniku której Chiny przejęły wyspy Dachen i Yijiangshan. Był to kulminacyjny moment pierwszego z wielu kryzysów w Cieśninie Tajwańskiej. Chińskie służby zapowiedziały kolejne ćwiczenia w północnej części Morza Wschodniochińskiego. Mają one potrwać do późnego popołudnia w środę.
Ćwiczenia Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ChAL-W) na Morzu Wschodniochińskim zbiegają się w czasie z manewrami wojsk USA, Japonii, Kanady i Francji na Morzu Filipińskim, które rozpoczęły się w piątek. Biorą w nich udział dwie grupy uderzeniowe lotniskowców, w skład których wchodzą lotniskowce USS Nimitz i USS Ronald Reagan, wraz ze śmigłowcowcem JS Izumo Morskich Sił Samoobrony Japonii oraz jednostkami z Kanady i Francji, jak informowało w poniedziałek dowództwo amerykańskiej 7. Floty. Rzecznik resortu obrony Japonii oświadczył w poniedziałek, że wojsko japońskie analizuje "nienotowany wcześniej element wyposażenia przymocowany do podwozia samolotu transportowego Y-9 należącego do armii chińskiej", który został wykryty przez japońskie siły nad Oceanem Spokojnym.
Samolot mógł być wyposażony w sprzęt do gromadzenia danych wywiadowczych i najprawdopodobniej monitorował i zbierał informacje wywiadowcze w związku z manewrami wojskowymi - informował w niedzielę chiński państwowy dziennik "Global Times", powołując się na analityków pekińskiego think-tanku.
Jak podkreśla agencja Reutera, w miarę jak w ostatnich latach Chiny w coraz większym stopniu demonstrują swoją siłę militarną na Morzu Wschodniochińskim i Morzu Południowochińskim oraz wokół Tajwanu, nasiliły się również napięcia militarne między Chinami a Stanami Zjednoczonymi i ich sojusznikami na zachodnim Pacyfiku.
Chiny zmilitaryzowały kontrolowane na obu morzach obszary lądowe i nie wycofują się z roszczeń terytorialnych względem innych państw nadmorskich, w tym Japonii, Korei Płd., Filipin czy Wietnamu.
PS. Robert - wczoraj święto również obchodziła Żandarmeria Wojskowa :)
Ministerstwo Obrony Izraela poinformowało o rekordowym roku w eksporcie uzbrojenia. Jego wartość wyniosła 12,556 mld USD. Oznacza to wzrost o 50% w ciągu 3 lat.
25% izraelskiego eksportu uzbrojenia w 2022 stanowiły bezzałogowce. Niewiele mniej, bo 19%, to systemy rakietowe i obrony powietrznej.
30% izraelskiego eksportu uzbrojenia trafiło do państw Azji i Pacyfiku. Prawie tyle samo, bo 29%, zakupiły państwa z Europy. 11% to transakcje z państwami Ameryki Północnej.
Niezwykłe jest to, że aż 24% eksportu uzbrojenia z Izraela trafiło do państw arabskich. To efekt tzw. Porozumień Abrahamowych z 2020. Największymi z odbiorców tej kategorii były Zjednoczone Emiraty Arabskie i Bahrajn.
[i]Organizacja Traktatu Północnoatlantyckiego otworzy swoje biuro łącznikowe w Tokio i wykorzysta je, by wzmocnić współpracę z Japonią, Australią, Nową Zelandią i Koreą Południową[/i] - podał we wtorek japoński dziennik "Nikkei" za swoimi źródłami. Plan sojuszu nie spodobał się Chinom.
W maju bieżącego roku ambasada Japonii w Stanach Zjednoczonych poinformowała, że NATO planuje otworzyć biuro w Tokio, pierwsze takie w Azji, aby ułatwić prowadzenie konsultacji w regionie. Inicjatywie sprzeciwił się wówczas prezydent Francji Emmanuel Macron, choć na takie przedsięwzięcie muszą zgodzić się wszystkie kraje członkowskie Sojuszu Północnoatlantyckiego.
W związku z przedstawionym planem Chiny wezwały Japonię do "[i]szczególnej ostrożności w zakresie bezpieczeństwa wojskowego[/i]" ze względu na jej "historię agresji". W koncepcji strategicznej NATO wydanej w 2022 r. po raz pierwszy Sojusz wyszczególnił zagrożenia dla bezpieczeństwa, jakie stwarzają Chiny - podkreśla "Nikkei". W dokumencie tym stwierdzono, że chińskie zbrojenia, złośliwe operacje hybrydowe i cyberataki oraz konfrontacyjna retoryka Chin i sianie dezinformacji "są wymierzone w sojuszników i szkodzą bezpieczeństwu Sojuszu". NATO wyraziło także zaniepokojenie partnerstwem strategicznym Rosji z Chinami.
Podczas wizyty w Japonii w styczniu bieżącego roku sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg obiecał, wspólnie z premierem Japonii Fumio Kishidą, że [i]więzi między NATO a Japonią zostaną wzmocnione w obliczu "historycznych" wyzwań dla bezpieczeństwa, jakie przynosi inwazja Rosji na Ukrainę i rosnąca potęga militarna Chin. Strona japońska jest zainteresowana otwarciem biura łącznikowego NATO w Tokio[/i] - uważa "Nikkei". Źródła dziennika przekazały, że premier Kishida rozmawiał 19 maja z prezydentem Macronem o tej kwestii w Hiroszimie w kuluarach szczytu G7. NATO posiada podobne biura w Nowym Jorku przy ONZ, w Wiedniu przy OBWE oraz w Bośni i Hercegowinie, Gruzji, Kuwejcie, Mołdawii, Serbii i na Ukrainie.
Premier Kishida, prezydent Korei Południowej Jun Suk Jeol, premier Australii Anthony Albanese i premier Nowej Zelandii Chris Hipkins mają pojawić się na nadchodzącym szczycie NATO w Wilnie w dniach 11-12 lipca. Będzie to drugi rok z rzędu, kiedy liderzy AP4, czyli czterech krajów nazywanych przez NATO "partnerami w regionie Azji i Pacyfiku", wezmą udział w szczycie Sojuszu Północnoatlantyckiego. W zeszłym miesiącu Kishida powiedział jednak, że Japonia nie planuje przystąpienia do NATO w charakterze państwa członkowskiego.
[i]Po raz pierwszy współpracę z Tokio NATO nawiązało w latach 90. Praktyczna kooperacja jest rozwijana na wielu polach, w tym w zakresie cyberbezpieczeństwa, bezpieczeństwa morskiego, nauki i technologii, pomocy humanitarnej i w przypadku katastrof[/i] - czytamy na stronie NATO. W grudniu 2020 r. Japonia po raz pierwszy wzięła udział w spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich NATO, podobnie jak Australia, Finlandia, Korea Południowa, Nowa Zelandia i Szwecja. Dyskutowano wówczas o wzroście znaczenia militarnego Chin. Na szczycie NATO w Brukseli w czerwcu 2021 r. NATO zgodziło się na głębszą współpracę z partnerami w regionie Indo-Pacyfiku, w tym z Japonią.
Japonia, mimo że nie jest państwem członkowskim NATO, uczestniczy w części ćwiczeń wojsk natowskich. Obecnie w Niemczech trwają manewry sił powietrznych [i]Air Defender 2023[/i], w których bierze udział 25 krajów, w tym Japonia.
Chociaż uważa się, że mocarstwa jądrowe, takie jak Stany Zjednoczone i Francja, nie zwiększyły swojego arsenału nuklearnego, to od stycznia 2022 r. do stycznia 2023 r. ogólnie wzrosła liczba składowanych głowic jądrowych na całym świecie.
Globalny wzrost arsenału atomowego napędzany był głównie przez Chiny, ale także Rosję, Koreę Północną, Pakistan i Indie. W ostatnim roku (do stycznia 2023 r.) ogólna liczba głowic jądrowych na świecie (niezależnie od tego, czy są ona przechowywane, czy rozmieszczone i gotowe do użyta) wzrosła o 86 sztuk.
Wzrost w ostatnim roku to kontynuacja trendu, który rozpoczął się w 2018 roku, kończąc długi okres przestoju sięgający późnych lat 80-tych, kiedy na całym świecie zgromadzono ponad 64 tys. głowic atomowych.
[img]https://cracovia.krakow.pl/uploads/media/2023-06/30176-jpeg-99246884.jpeg[/img] - Szacowana roczna zmiana arsenału nuklearnego na świecie
[b]Chiny zbroją się najszybciej[/b]
W ostatnim roku (licząc okresie od stycznia 2022 r. do stycznia 2023 r.) najwięcej broni atomowej przybyło w Chinach. Szacunki pokazują, że w badanym okresie Państwo Środka zwiększyło swój arsenał nuklearny o 60 rodzajów broni (rozmieszczonych lub przechowywanych).
Według Stockholm International Peace Research Institute (SIPRI), „Chiny są w trakcie znaczącej modernizacji i rozbudowy swojego arsenału nuklearnego. Oczekuje się, że ich zapasy nuklearne będą nadal rosnąć w nadchodzącej dekadzie, a niektóre prognozy sugerują, że rozmieszczą co najmniej tyle samo międzykontynentalnych pocisków balistycznych, co Rosja czy USA w tym okresie. Oczekuje się jednak, że całkowity zapas głowic nuklearnych w Chinach pozostanie mniejszy niż w którymkolwiek z tych państw”.
Pomimo wzrostu zapasów w Chinach, Rosja i Stany Zjednoczone nadal mają zdecydowanie największe arsenały broni jądrowej. W spadku po okresie zimnej wojny oba kraje mają połączony arsenał ponad 8 tys. głowic, a łącznie z głowicami przeznaczonymi do likwidacji liczba ta wzrasta do ponad 11 tys.
[img]https://cracovia.krakow.pl/uploads/media/2023-06/30173-jpeg-25326435.jpeg[/img] - państwa, ktore najszybciej rozwijają swój arsenał jądrowy
Ciekawe statystyki co do broni jądrowej. Kiedyś czytałem, że Chiny planują do 2035 r. zwiększyć swój potencjał nuklearny do 1500 głowic jądrowych.
[i]USA i Iran prowadzą negocjacje ws. nieformalnego ograniczenia irańskiego programu atomowego[/i] - podał w czwartek "[i]New York Times[/i]", powołując się na izraelskich, irańskich i amerykańskich oficjeli. Według porozumienia Iran miałby powstrzymać się od dalszego wzbogacania uranu, ataków na amerykańskich żołnierzy i wysyłania rakiet balistycznych Rosji w zamian za wstrzymanie dalszych sankcji USA na reżim.
Jak podaje dziennik, prowadzone potajemnie negocjacje, m.in. w Omanie, dotyczą nieformalnej umowy nazywanej przez Irańczyków "[i]politycznym zawieszeniem broni[/i]", które ma na celu uniknięcie zwiększania napięć i konfliktu zbrojnego.
Według cytowanych przez gazetę anonimowych izraelskich oficjeli do porozumienia ma dojść wkrótce. W jego ramach Iran miałby powstrzymać się od wzbogacania uranu powyżej obecnego poziomu 60%, wstrzymać ataki na kontrolowane przez siebie bojówki w Syrii i Iraku na stacjonujące tam amerykańskie siły, zwiększyć współpracę z międzynarodowymi inspektorami atomowymi i powstrzymać się od wysyłania rakiet balistycznych Rosji. W zamian USA zgodziłyby się na rozluźnienie sankcji, powstrzymałyby się od zatrzymywania tankowców z ropą naftową oraz od zabiegania o sankcje ONZ i Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.
Od czasu wyjścia USA z porozumienia JCPOA ograniczającego irański program jądrowy w 2018 r., Iran drastycznie przyspieszył program wzbogacania uranu, z 3,67% do 60%, blisko poziomu pozwalającego na zbudowania broni jądrowej (90%.). Amerykańscy urzędnicy, w tym prezydent Biden i sekretarz stanu Antony Blinken wielokrotnie ostrzegali, że nie pozwolą, by Iran zdobył broń jądrową i że "wszystkie opcje leżą na stole", by to zapewnić. Według ekspertów cytowanych przez dziennik, trwające negocjacje mają zapewnić, że żadna ze stron nie przekroczy "czerwonych linii", które mogłyby doprowadzić do starcia militarnego.
Fragmenty raportu RUSI z wojny na Ukrainie, także o marynarce
https://twitter.com/ToSw67/status/1669853709075972099
- Edytowany
Sam autor tweeta, Tomasz Świerad, pisze, że fragmenty o marynarce nie są z raportu RUSI.
Cytat: "Skończyłem zamieszczać fragmenty z [b]raportu RUSI [/b]dotyczący wojny na Ukrainie. [b]Ponieważ nie ma tam części poświęconej działaniom na morzu[/b] zamieszczę tylko [b]krótkie fragmenty z renomowanych magazynów [/b]zachęcając do ich pełnej lektury.". Są podane linki do stron internetowych tych magazynów i żadna z nich nie jest stroną RUSI.
Na końcu Tomasz Świerad pisze: "[b]To tylko wybrane cytaty, oczywiście tendencyjne,[/b] niemniej zapraszam do lektury całości, również naszych szanownych (bez sarkazmu) marynarzy."
Od siebie - pomimo wojny trwającej już 16 miesięcy, flota rosyjska nadal panuje nad Morzem Czarnym i blokuje ukraiński import i eksport drogą morską za wyjątkiem zboża, co do którego podpisano porozumienie. Przez te 16 miesięcy duże okręty nazywane przez Strategy & Future "białymi słoniami" jakoś nie zostały zatopione przez Ukraińców, za wyjątkiem jednego, choć są one w większości przestarzałe.
Zniszczono następujące okręty rosyjskie:
- 1 krążownik rakietowy,
- 2 okręty desantowe (zatopione w porcie),
- 1 holownik ratunkowy,
- 4 kutry.
Do tego uszkodzono poważnie 4 okręty, w tym 2 kutry.
Nie są to duże straty, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę ile czasu trwa wojna oraz, że wielokrotnie atakowano okręty za pomocą rakiet oraz tak zachwalanych przez S&F dronów powietrznych i dronów morskich. Drony nie zatopiły ani jednego okrętu, za wyjątkiem być może kutrów (nie wiem w jaki sposób zostały zatopione kutry). Kilka razy drony powietrzne i morskie trafiły w okręty, ale uszkodzenia nie były duże i nawet nie unieruchomiły okrętów (były zdolne do użytku po trafieniach nawet bez naprawy, a czas naprawy eksperci z krajów zachodnich oszacowali po obejrzeniu zdjęć uszkodzeń na ok. 2 tygodnie).
Jeszcze co do częstego argumentu, że Bałtyk to jezioro. Owszem Bałtyk jest płytki (średnia głębokość 55 m), ale ma powierzchnię ok. 350 000 km2, czyli większą od powierzchni Polski (312 696 km2) - dane co do powierzchni za wikipedią angielską, a polska wikipedia podaje jeszcze większą powierzchnię.
Norweska Grupa Elfly zaprezentowała w Oslo projekt w pełni elektrycznego wodnosamolotu NoEmi (od No Emission). Projekt jest częścią programu badawczego finansowanego przez prywatnych inwestorów i Norweską Radę ds. Badań Naukowych (RCN).
[img]https://cracovia.krakow.pl/uploads/media/2023-06/noemi-jpg-05146149.jpg[/img]
Wodnosamolot ma być napędzany dwoma silnikami elektrycznymi o mocy do 1 MW zasilanymi akumulatorami litowymi. W wersji podstawowej ma przewozić 19 pasażerów na odległość do 200 km. Jego prędkość przelotowa ma wynosić 250 km/h.
Prototyp NoEmi ma zostać oblatany w 2025. Nie będzie on jeszcze przewozić pasażerów. Wersja seryjna wodnosamolotu ma trafić na rynek w 2030. Wówczas wzdłuż wybrzeża Norwegii miałoby latać już 15 wodnosamolotów tego typu.
Kabina NoEmi ma być bezciśnieniowa. Obecnie planowane jest powstanie 3 wersji wyposażenia. Poza pasażerską ma powstać wersja do przewozu VIP z 6 miejscami na pokładzie. Wersja turystyczna ma być dostosowana do przewozu 13 pasażerów. W dalszej perspektywie plan przewiduje powstanie wersji cargo i medevac.
W czwartek, 15 czerwca br., w Brukseli, minister obrony Belgii Ludivine Dedonder oraz wicepremier i minister obrony Luksemburga François Bausch podpisali porozumienie o współpracy w sprawie utworzenia i wspólnych operacji w ramach Dwunarodowego Batalionu Rozpoznawczego.
Nowa, belgijsko-luksemburska formacja wojskowa ma liczyć ponad 700 żołnierzy. Dwunarodowy Batalion Rozpoznawczy zostanie wyszkolony, wyposażony i certyfikowany do wykonywania wykonywania szerokiej gamy zadań: w ramach krajowych, wielostronnych zobowiązań lub w celu wsparcia organizacji międzynarodowej lub regionalnych, takich jak NATO, Unia Europejska lub ONZ. Belgia i Luksemburg będą zatem stanowić konkretny przykład wdrażania koncepcji na poziomie NATO i Unii Europejskiej mających na celu promowanie wzmocnionej współpracy wielonarodowej.
[i]Utworzenie naszego Dwunarodowego Batalionu Rozpoznawczego z luksemburskimi siłami zbrojnymi jest kontynuacją doskonałej współpracy wojskowej, którą nasze dwa kraje już dziś utrzymują[/i] – powiedziała minister obrony Belgii Ludivine Dedonder.
Sformowanie Dwunarodowego Batalionu Rozpoznawczego będzie przebiegać w trzech etapach:
1. faza początkowa: skupiona na pododdziałach rozpoznawczych w belgijskim Marche-en-Famenne i luksemburskim Diekirch dla armii luksemburskiej, z początkową integracją obu formacji w Marche-en-Famenne;
2. faza pośrednia: naznaczona stopniowym tworzeniem dwunarodowego batalionu w Arlon i stopniowym oddawaniem do użytku infrastruktury w Luksemburgu;
3. faza końcowa: do 2030, charakteryzująca się maksymalną integracją pododdziałów, z Arlon jako środkiem ciężkości Batalionu i rozwinięciem jednostek w Luksemburgu.
Sformowanie Dwunarodowego Batalionu Rozpoznawczego będzie nadzorowane przez Komitet Sterujący, któremu współprzewodniczą przedstawiciele szefa sztabu armii luksemburskiej i belgijskiego szefa obrony. Decyzje dotyczące powołania i funkcjonowania Dwunarodowego Batalionu, w szczególności mające skutki finansowe, są podejmowane za obopólną zgodą obu stron.
Struktura i organizacja Dwunarodowego Batalionu Rozpoznawczego pozwoli odpowiedzieć na cele obronne zaproponowane Belgii i Luksemburgowi w ramach procesu planowania obronnego NATO i będzie spójna z wyborami dokonywanymi w ramach partnerstwa strategicznego i współpracy między Belgią i Francją w dziedzinie mobilności wojsk lądowych w ramach programu CaMo (Motorized Capacity). Chodzi tu w szczególności o pozyskanie przez Belgię 60 wozów rozpoznawczych Jaguar EBRC oraz 382 transporterów opancerzonych Griffon VBMR z dostawami w latach 2025-2030.
[i]Dzisiaj wkraczamy w kluczowy etap współpracy wojskowej, która opiera się na naszych cennych doświadczeniach zdobytych przez lata w ramach dwunarodowej jednostki samolotów transportowych Airbus A400M. Batalion ten będzie miał pierwszorzędne znaczenie z punktu widzenia transformacji armii luksemburskiej, doskonale odpowiadając na oczekiwania NATO czy UE[/i] - oświadczył François Bausch. I dodał: [i]Ten podpis wysyła silny sygnał do naszych sojuszników i demonstruje nasze zaangażowanie, naszą solidarność i naszą determinację, by przenieść współpracę regionalną w nowy wymiar[/i].
Minister obrony Ludivine Dedonder powiedziała:
[i]Utworzenie naszego Dwunarodowego Batalionu Rozpoznawczego z luksemburskimi siłami zbrojnymi jest kontynuacją doskonałej współpracy obronnej, z której nasze dwa kraje cieszą się już dzisiaj. Zaufanie, współpraca i interoperacyjność to klucze do udanego partnerstwa. Doskonałym tego przykładem jest nasza dwunarodowa jednostka A400M i luksemburscy studenci Królewskiej Akademii Wojskowej. Nasze dwa kraje były podstawą Unii Europejskiej i teraz współpracują na rzecz dalszego rozwoju obrony Europy, silniejszej i bezpieczniejszej w ramach NATO[/i].
Haskie Ministerstwo Obrony zwróciło się do trzech stoczni kandydujących do złożenia ofert na nowe okręty podwodne dla Koninklijke Marine. Są to: francuska Naval Group, szwedzka Saab Kockums i niemiecka thyssenkrupp Marine Systems.
Trzy firmy stoczniowe złożą swoje oferty do 28 lipca bieżącego roku. Sekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Christophe van der Maat wysłał do Izby Reprezentantów pismo wyjaśniające proces wstępnej decyzji o udzieleniu zamówienia.
Okręty podwodne należą do najskuteczniejszych systemów uzbrojenia, dlatego ważne jest, aby Ministerstwo Obrony dokładnie przyjrzało się, czy to, co oferują stocznie, odpowiada potrzebom floty. Podstawą do tego jest pakiet wymagań opracowany przez Ministerstwo Obrony. Oferty zawierają ogromną ilość szczegółowych danych technicznych i handlowych. Oczekuje się, że ich ocena potrwa do końca stycznia 2024 roku. Następnie zostanie opracowana wstępna decyzja o udzieleniu zamówienia. Po rozpatrzeniu przez parlament i sfinalizowaniu decyzji, umowa ze zwycięską stocznią zostanie przygotowana do podpisu.
Co ważne, zwycięska stocznia musi osiągnąć porozumienie w sprawie tzw. umowy o współpracy przemysłowej (ICA, Industrial Cooperation Agreement). Ma to na celu wzmocnienie holenderskiej bazy technologiczno-przemysłowej w dziedzinie obronności NLDTIB (Nederlandse Defensie Technologische en Industriële Basis). Zwycięska stocznia musi również wnieść do niej swój wkład. NLDTIB obejmuje prawie 1000 firm.
Po upływie terminu 28 lipca Ministerstwo Gospodarki i Klimatu oceni propozycje ICA otrzymane od stoczni. Ocena ICA jest przeprowadzana oddzielnie od oceny ofert dokonanej przez Ministerstwo Obrony. Wynikiem oceny ofert będzie ogólna ocena z rankingiem i tymczasowym zwycięzcą. Do tego dochodzi propozycja ICA tymczasowego zwycięzcy, zweryfikowana przez EZK. Po dyskusji w Ministerialnym Komitecie ds. Wymiany Okrętów Podwodnych i Radzie Ministrów, tymczasowa decyzja o przyznaniu zamówienia zostanie przedstawiona Izbie Reprezentantów.
Królestwo Niderlandów planuje pozyskanie czterech okrętów podwodnych do zastąpienia, eksploatowanych obecnie, zmodernizowanych jednostek typu Walrus (pozostałe to: Dolfijn, Zeeleeuw, Bruinvis). Weszły one do służby w latach 1992-1994.
[img]https://cracovia.krakow.pl/uploads/media/2023-06/walrus-jpg-27074940.jpg[/img]
Jak na razie ofensywa ukraińska nie jest zbyt udana. Wyzwolono tylko 8 miejscowości w ciągu prawie 2 tygodni. Po początkowym przełamaniu 1-szej linii obrony rosyjskiej na kilku odcinkach Ukraińcy ostatecznie zostali z nich wyparci. Główne siły ukraińskie jednak jeszcze nie ruszyły do walki. Nie wiadomo czy w ogóle ruszą w najbliższym czasie, bo jak spekulują niektórzy eksperci do spraw wojskowości być może wobec dotychczasowych początkowych niepowodzeń plan ofensywy zostanie zmieniony.
[i]Chiny i Kuba negocjują obecnie plany budowy wojskowego ośrodka szkoleniowego na wyspie, co wywołało alarm w USA, które obawiają się chińskich żołnierzy i operacji wywiadowczych, jakie mogłyby być przeprowadzane z odległości zaledwie 160 kilometrów od amerykańskiego wybrzeża[/i] - pisze we wtorek dziennik [i]Wall Street Journal[/i].
Dyskusje dotyczące ośrodka na Kubie są na zaawansowanym poziomie, ale jeszcze nie zostały zakończone - sugerują amerykańskie raporty wywiadowcze, na jakie powołuje się "WSJ". Administracja prezydenta Joe Bidena skontaktowała się z kubańskimi władzami, aby próbować powstrzymać wdrożenie umowy.
[i]Zwiększony niepokój w Waszyngtonie związany z ambicjami Chin na Karaibach i w Ameryce Łacińskiej pojawia się w momencie, gdy administracja stara się stłumić szersze napięcia z Pekinem, które zostały podsycone przez wiele innych kwestii, w tym poparcie USA dla Tajwanu[/i] - ocenia amerykański dziennik.
"WSJ" informował na początku czerwca, że Chiny i Kuba osiągnęły porozumienie w sprawie nowego ośrodka, służącego do operacji z wykorzystaniem podsłuchu na Kubie. Biały Dom określił wówczas te doniesienia jako nieścisłe. Później władze USA odtajniły dane służb specjalnych, aby publicznie potwierdzić, że chińskie obiekty wywiadowcze istnieją na Kubie od co najmniej 2019 roku.
Źródła "WSJ" w amerykańskich władzach i wśród byłych przedstawicieli administracji przekazały, że nowy ośrodek na Kubie może zapewnić Chinom możliwość stacjonowania żołnierzy na wyspie i rozszerzenia sposobu gromadzenia danych wywiadowczych, w tym poprzez podsłuchy elektroniczne, przeciwko Stanom Zjednoczonym. Wedle "WSJ" władze USA najbardziej zaniepokojone są tym, że planowany obiekt ma być częścią chińskiego Projektu 141, inicjatywy Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, mającej na celu stworzenie kolejnych chińskich baz wojskowych na świecie oraz sieci wsparcia logistycznego dla chińskich sił.
Chiny i Kuba obecnie prowadzą cztery stacje podsłuchowe na wyspie. Około 2019 roku jeden ze znajdujących się tam ośrodków został rozszerzony do sieci czterech współpracujących obiektów, a chińskie zaangażowanie na Kubie się pogłębiło - wynika z zebranych informacji. Wśród innych obiektów wybudowanych w ramach Projektu 141 wymienia się placówkę chińskiej floty wojennej w Kambodży i ośrodek wojskowy, którego cel nie jest znany publicznie, w porcie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Przedstawiciel ambasady ChRL w Waszyngtonie odniósł się do sprawy z początku czerwca, kiedy USA potwierdziły, że chińskie obiekty wywiadowcze istnieją na Kubie od kilku lat i powiedział, że nie wie o żadnej umowie między Chinami a Kubą, a Stany Zjednoczone są "ekspertem w ściganiu duchów" w innych krajach i wtrącaniu się w ich sprawy. Ambasada Kuby w Waszyngtonie nazwała wcześniejszy raport amerykańskiego dziennika "kłamliwym i bezpodstawnym".
Niektórzy przedstawiciele amerykańskiego wywiadu twierdzą, że ChRL postrzega swoje działania na Kubie jako geograficzną odpowiedź na podejście USA do Tajwanu: Stany Zjednoczone dużo inwestują w zbrojenie i szkolenie sił demokratycznie rządzonego Tajwanu, który Pekin uważa za część ChRL. Stany Zjednoczone wysłały na Tajwan ponad 100 wojskowych w celu szkolenia tamtejszych żołnierzy, jak pisał wcześniej "WSJ".
Tajwan leży około 160 km od Chin kontynentalnych, mniej więcej w tej samej odległości, w jakiej Kuba znajduje się od amerykańskiego stanu Floryda. Część przedstawicieli władz USA ostrzegła, że plany Chin na Kubie nie są w pełni znane, podkreślając, że oba te kraje będą działać ostrożnie.
[i]Społeczność wywiadowcza od kilku lat oceniała, że ChRL zamierza rozszerzyć zasięg (swoich wpływów) na cały świat (...)[/i] - przekazało jedno ze źródeł w wywiadzie USA.
Stan niemieckich zapasów amunicji artyleryjskiej od dawna był przedmiotem spekulacji. Ostatnie doniesienia potwierdzają najgorsze obawy, jednak już wkrótce ma nastąpić podpisanie nowych umów ramowych, które mogą doprowadzić do skokowego zwiększenia produkcji amunicji w Niemczech. Właśnie odpowiednie, długoterminowe kontrakty są dla przemysłu zbrojeniowego warunkiem zwiększenia zdolności produkcyjnych.
Tuż przed napaścią Rosji na Ukrainę jednym z podnoszonych w Niemczech argumentów przeciw zwiększaniu pomocy wojskowej dla Kijowa były świecące pustkami magazyny Bundeswehry. Nikt jednak nie wiedział, jak duże naprawdę są braki. Ministerstwo obrony jeszcze pod kierownictwem Christine Lambrecht odmawiało informacji nawet członkom komisji obrony Bundestagu. Spodziewano się, że braki są bardzo duże. Więcej światła na sprawę rzucił Spiegel. Według jego informacji zapasy amunicji artyleryjskiej kalibru 155 milimetrów wynoszą zaledwie 20 tysięcy sztuk.
To prawdziwa katastrofa, bowiem według wymogów NATO państwa członkowskie powinny posiadać zapasy wystarczające na trzydzieści dni intensywnych walk. W przypadku Bundeswehry liczba dostępnych pocisków kalibru 155 milimetrów powinna wynosić zatem około 230 tysięcy. Zdaniem źródeł Spiegla stan ten ma zostać osiągnięty do roku 2031. Nie wiadomo, czy te wyliczenia dotyczą zapasów dla obecnie posiadanej artylerii, czy też uwzględniają już jej planowaną rozbudowę, obejmującą miedzy innymi wdrożenie samobieżnych kołowych systemów kalibru 155 milimetrów. Już pod koniec ubiegłego roku szacowano, że uzupełnienie niemieckich zapasów wszelkiej amunicji będzie kosztować 20–30 miliardów euro.
Według gazety jeszcze przed rozpoczęciem letniej przerwy w pracach Bundestagu, czyli na dobrą sprawę w ciągu tygodnia, do parlamentarnej komisji budżetowej ma wpłynąć łącznie dziewięć kontraktów na zakup amunicji artyleryjskiej i czołgowej w trybie przyspieszonym. Za projektem stoi oczywiście minister obrony Boris Pistorius, który sprawuje funkcję dopiero od stycznia, a już dał się poznać jako wyjątkowo aktywny polityk, na dodatek mający konkretną wizję odbudowy Bundeswehry.
Szczegóły kontraktów nie są oczywiście jeszcze znane. Według Spiegla część z nich będzie jedynie rozszerzeniem już obowiązujących umów ramowych, w planach mają jednak być także zupełnie nowe porozumienia. Część produkowanej amunicji trafi w ramach pomocy wojskowej do Ukrainy. Według rządowych materiałów cytowanych przez dziennik Welt niemiecki przemysł zbrojeniowy dostarczył Ukrainie już 23,5 tysiąca pocisków kalibru 155 milimetrów, a kolejne transze mają objąć 26 350 pocisków. Liczby te nie obejmują amunicji precyzyjnej Vulcano.
Resort obrony uzasadnia żądanie trybu przyspieszonego „[i]zmienioną sytuacją bezpieczeństwa[/i]”. W takich warunkach konieczny jest „[i]przyspieszony wzrost zapasów własnych Bundeswehry[/i]”. Nie jest to jednak koniec interesujących informacji. Według źródeł Spiegla planowane umowy po raz pierwszy mają zawierać „[i]klauzulę dostaw na wypadek kryzysu lub wojny[/i]”. Ma to być sposób na zabezpieczeń dostaw amunicji dla niemieckich sił zbrojnych w sytuacji, gdy zagrożone może zostać terytorium Niemiec albo kraj będzie musiał wywiązać się ze zobowiązań sojuszniczych. Klauzula zobowiązuje w takich sytuacjach przemysł zbrojeniowy do maksymalnego zwiększenia produkcji. Jak zwraca uwagę serwis NTV, w praktyce oznacza to na przykład wprowadzenie pracy na trzy zmiany.
[b]Stanowisko przemysłu zbrojeniowego[/b]
Przemysł zbrojeniowy, nie tylko niemiecki, upomina się o rozszerzone umowy ramowe od momentu wybuchu wojny. W przypadku amunicji branża zbrojeniowa domagała się dwóch rzeczy: przedstawienia przez ministerstwo obrony konkretnego zapotrzebowania (co pod kierownictwem Lambrecht nie zostało zrobione od 24 lutego 2022 roku mimo licznych zapytań) i długoterminowych umów ramowych właśnie. Te ostatnie są postrzegane jako istotne zabezpieczenie dla inwestycji w zwiększenie mocy produkcyjnych.
Poprzedniczka Pistoriusa odrzucała zarzuty, jednak wersję przedsiębiorców częściowo potwierdziło ministerstwo finansów. Jego rzecznik otwarcie stwierdził, że konkretne rozmowy na temat finansowania zakupów amunicji mogą rozpocząć się dopiero po tym, jak resort obrony przedstawi konkretne potrzeby. Najwyraźniej przeszkody te zostały już pokonane.
Wiadomo, że największymi beneficjentami zwiększonych zakupów amunicji będą dwie firmy: Rheinmetall i Diehl Defence. Kolejnej porcji interesujących informacji dostarcza wywiad, którego prezes tego pierwszego przedsiębiorstwa, Armin Papperger, udzielił agencji RND. Jego zdaniem Rheinmetall już teraz ma największe na świecie zdolności produkcyjne w zakresie amunicji czołgowej, aczkolwiek nie podał żadnych liczb. Natomiast w przypadku amunicji artyleryjskiej kalibru 155 milimetrów wynoszą one około 450 tysięcy pocisków rocznie.
Firma z Düsseldorfu prowadzi obecnie rozmowy w sprawie przejęcia hiszpańskiego producenta amunicji Expal. Krok ten pozwoli zwiększyć łączne zdolności produkcyjne do 600 tysięcy pocisków rocznie. Jak jednak podkreśla Papperger, ukraińskie zużycie amunicji kalibru 155 milimetrów szacowane jest na milion sztuk w ciągu roku. Konieczne jest więc ogólnoeuropejskie zwiększenie produkcji. Rheinmetall już przystąpił do szkolenia nowych pracowników, rozkonserwowania starych maszyn i budowy nowych łańcuchów dostaw. Aby jednak takie inwestycje były opłacalne, zdaniem Pappergera potrzebna jest umowa ramowa na 800 tysięcy pocisków kalibru 155 milimetrów z rocznymi dostawami na poziomie co najmniej 100 tysięcy pocisków.
[b]Rheinmetall na fali[/b]
Wojna sprawiła, że Rheinmetall – podobnie jak inne koncerny zbrojeniowe – znalazł się na fali wznoszącej. Między końcem grudnia 2021 roku a początkiem czerwca roku bieżącego wartość akcji firmy wzrosła z niecałych 100 euro do 240 euro. Perspektywy są optymistyczne, chociażby ze względu na spodziewane w tym roku kontrakty na nowy sprzęt dla Bundeswehry realizowane w ramach liczącego 100 miliardów euro specjalnego funduszu. Według Pappergera w roku 2025 zysk operacyjny koncernu może 1,5 miliarda albo nawet 1,7 miliarda euro.
Oczywiście prezes Rheinmetalla, udzielając wywiadu, nie mógł sobie odpuścić promocji czołgu KF51 Panther i krytyki MGCS. Nie jest już tajemnicą, że Papperger nie znosi się nawzajem z Frankiem Haunem, byłym prezesem KMW. Tymczasem Haun został szefem KNDS, czyli joint venture KMW i francuskiego Nextera powołanego w celu opracowania niemiecko-francuskiego czołgu następnej generacji. W rozmowie z RND szef koncernu z Düsseldorfu kolejny raz podkreślił, że nowoczesne czołgi są potrzebne teraz, a nie w 2040 roku, wyraził także wątpliwości, czy projekt MGCS w ogóle zostanie zrealizowany.
Panther ma być gotowy do rozpoczęcia produkcji seryjnej w ciągu 15–20 miesięcy, przez ten czas mają zostać wyeliminowane choroby wieku dziecięcego. Papperger skrzętnie pomija fakt, że MGCS ma być dużo bardziej nowatorski i zaawansowany niż KF51, chociaż jeśli niemiecko-francuskie prace dalej będą przebiegać tak, jak przebiegają, a Rheinmetall położy duży nacisk na rozwój broni pancernej, nie należy wykluczać przedstawienia przezeń do roku 2040 kolejnego typu czołgu. Jednocześnie szef koncernu reklamuje Panthera jako ofertę da państw nieuczestniczących w pracach nad MGCS.
Papperger zwrócił uwagę na jeden czynnik, który jest podnoszony od samego początku prac na niemiecko-francuskim czołgiem. Chodzi o różnice w działaniu przedsiębiorstw prywatnych, takich jak Rheinmetall i KMW, a państwowych, takich jak KNDS. Według Pappergera firmy prywatne muszą działać szybko, być innowacyjne i patrzeć w przyszłość, natomiast politycy „[i]muszą zadać sobie pytanie, czy chcą szybkości, innowacji i rozsądnych cen, czy też państwowej gospodarki planowanej[/i]”.
19 czerwca z inicjatywy prezydenta Emmanuela Macrona w Paryżu miało miejsce spotkanie poświęcone harmonizacji polityk państw europejskich w zakresie obrony powietrznej. Wzięli w nim udział ministrowie obrony i sekretarze stanu z 20 państw europejskich, komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton i zastępca sekretarza generalnego NATO Mircea Geoană.
W wystąpieniu po zakończeniu obrad Macron przedstawił francuską wizję europejskich działań na rzecz „bezpiecznego nieba”. Oznajmił też, że zapowiedziana przez Paryż i Rzym jesienią 2022 r. dostawa systemu obrony powietrznej średniego zasięgu SAMP/T na Ukrainę doszła w końcu do skutku. Na spotkaniu ogłoszono, że Belgia dołączy w charakterze obserwatora do francusko-niemieckiego programu budowy myśliwca nowej generacji (Future Combat Air System, FCAS). Doszło także do podpisania przez ministrów obrony Belgii, Cypru, Estonii, Francji i Węgier listu intencyjnego w sprawie wspólnych zakupów pocisków do systemów przeciwlotniczych bardzo krótkiego zasięgu Mistral, produkowanych przez francuską spółkę koncernu MBDA.
Drony, czyli bezzałogowe statki powietrzne, są prawie idealnym sprzętem, jakim może operować na polu walki współczesne wojsko. Zależnie od wielkości i wyposażenia, mogą pełnić funkcje tak zwiadowcze, jak i bojowe.
Wojskowe bezzałogowce kosztują kilkanaście lub więcej razy drożej niż drony cywilne. Ich cena zależy przede wszystkim od wielkości i wyposażenia. Na pokładzie wojskowego drona znajdują się urządzenia chroniące przez zewnętrzną ingerencją w ich pracę czy bezpośrednie ataki elektroniczne. Posiadają bardziej zaawansowane niż cywilne systemy pozycjonowania. Mogą również dłużej utrzymywać się w powietrzu i prowadzić rozpoznanie na większym dystansie, czy poruszać się w nocy, korzystając z multispektralnych systemów obserwacyjnych.
[b]Małe, ale skuteczne[/b]
Bezzałogowce przenoszące uzbrojenie znane są jako drony kamikadze. Natomiast fachowcy nazywają je po prostu amunicją krążącą. Te maszyny klasy mikro i mini mogą przenosić ładunki wielkości od granatu i pocisku moździerzowego po miniaturowe bomby lotnicze.
Siły zbrojne Europy, Azji, Bliskiego Wschodu czy Afryki Północnej coraz częściej korzystają z uzbrojonych dronów średniej wysokości i dużej wytrzymałości typu MALE. Jako pierwsze tej technologii używały USA i Wielka Brytania (oba wykorzystują technologię amerykańską). Potem dołączyły do nich Izrael i Chiny (używają własnych technologii).
[b]Kto używa amerykańskich technologii?[/b]
Francja była dopiero drugim krajem, który otrzymał amerykańskie drony MALE, w 2019 roku. Inne państwa, które chcą w przyszłości korzystać z amerykańskich dronów, to Holandia i Włochy. Tajwan podpisał już taką umowę. Amerykańskie drony kamikadze i rozpoznawcze są również wykorzystywane na wojnie w Ukrainie.
[b]Umowa za miliardy dolarów[/b]
Indie są kolejnym krajem, który opracowuje własne duże uzbrojone drony. Stara się przy tym pozyskać technologię z USA dla bezzałogowców typu MALE i HALE (duża wysokość, długa wytrzymałość). Według indyjskiego portalu Livemint.com umowa mogłaby osiągnąć wartość od 2 do 3 miliardów dolarów.
[b]Chiny, Irak i Turcja[/b]
W latach 2014-2018 Chiny zdominowały eksport dronów typu MALE do krajów Azji, Bliskiego Wschodu i Afryki, w tym do Nigerii, Arabii Saudyjskiej, Egiptu, Algierii i Pakistanu. W tym samy czasie nad swoimi rozwiązaniami pracowały Iran i Turcja, która w latach 2019-2022 zwiększyła eksport gotowych bezzałogowców do Afryki.
- Edytowany
W Rosji prawdopodobnie trwa próba puczu wojskowego ze strony Jewgienija Prigożyna i jego Grupy Wagnera. Według rosyjskich kanałów na Telegramie zajmujących się wojskowością ok. 25 000 żołnierzy Wagnera bierze udział w buncie. Wezwali wojsko do przejścia na ich stronę. Na trasie między Rostowem nad Donem a Moskwą FSB ustawiła zapory, a Rosgwardia aresztowała przedstawicieli biur rekrutacyjnych Grupy Wagnera w największych miastach. Na ulicach Rostowa nad Donem pojawiły się wojskowe transportery opancerzone wierne rządowi.
W Moskwie też rozmieszczane są wojska rządowe:
https://twitter.com/Artur_Micek/status/1672359173462323200?s=20
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)