ian thorpe Napisał(a):
-------------------------------------------------------
Zawsze dostawałem naklejki firmy
> "Champion" śwece oraz "STP". Raz dostałem
> katalog z samochodami, jejku, ale byłem
> szczęśliwy. A jak papier z tego katalogu
> pachniał :) W Tempie były adresy klubów
> sportowych, tam też wysyłałem prośby PODOBNO
> :D o przysłanie proporczyków czy
> koszulki....nigdy nie odpisali :)
samochody to chrysler, przysyłali co rok :)
do tego baryłeczki Penzoila i niesmiertelne STP.
chętnie bym teraz przeczytał tę "prosbę"
-
-
Pokolenie Y
Jim Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Dziecka- dzieckami, ale... ;) Z braku
> jakichkolwiek farb do włosów niektóre
> "dorosłe" kobity na imprezy tuningowały swoje
> włosy NADMANGANIANEM POTASU !!! :D Wzorowały
> się na Urszuli :)
Przypomniałeś mi słynne "utlenianie włosów", jeden z większych hitów lat 80-tych (zaraz po słynnej "trwałej"). I od razu na myśl przyszła mi pasiasta "gwiazda" (choć znana bardziej z występów w drużynie rezerw :D) Kajtek Zgud :D (dla niewtajemniczonych taki ówczesny Majoros albo inny Szczot, gdyby tylko Santo wtedy żył*, to z pewnością byłby dla niego KOMPLETNY :D)
*- no dobra, już żył, ale na gówno wołał papu
Witkowski nie farbował a był kompletny wiec nie widze zwiazku :)
A bawiliście się w jojo?
Jajko z kinder niespodzianki, w środku woda i proszek do pieczenia, wszyscy w kółku i sobie rzucają.
Komu wydupcy ten ma psikusa :) (no ale fakt faktem, nic nie przebije rzucania się gównem, moczem i rzygami jak jeden patol z forum)
A Motorynke wtedy mieć to jak dzisiaj Hayabuse :o
Jim Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> pamiętacie motorynki ? Kto umiał na tym
> jeździć do tyłu ? :)
koledzy mieli motorynki, ogary 2biegowe (ci co mieli 3-biegowe z silikiem jawy trzymali sie z simsonami) i kadety (taki ogar, tylko z bakiem w skos), ja niestety "tylko" komara po dziadku, ale byl spoko, bo to byla wersja lux-eksportowa :D bez pedalów, choc z biegami w kierownicy. Na prostej szedl z max predkoscia 45-50km/h - dokladnie nie wiem ile, bo wskazówka predkosciomierza falowala :> )
No i mialem kask z napisem "KAWASAKI". Pasowalo po zbóju.
Ja miałem dostać na komunię motorynkę,ale mama sie nie zgodziła,bo się bała i zamiast tego poważnego sprzętu dostałem...złoty łańcuszek :D Ta sama przyjemność ;)
ian thorpe Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> na temat generacji się wypowiem później a
> teraz wspomnienia ;) Czy ktoś z Was miał zeszyt
> z adresami firm na tzw. zachodzie i wysyłał do
> nich listy przepisując kartki z prośbą o "coś"
> (do dzisiaj nie wiem:D) nie wiedząc nawet co tam
> pisze ? Zawsze dostawałem naklejki firmy
> "Champion" śwece oraz "STP". Raz dostałem
> katalog z samochodami, jejku, ale byłem
> szczęśliwy. A jak papier z tego katalogu
> pachniał :) W Tempie były adresy klubów
> sportowych, tam też wysyłałem prośby PODOBNO
> :D o przysłanie proporczyków czy
> koszulki....nigdy nie odpisali :)
tak w czwartkowym (niebieskim) Tempie, (potem w sobotnim - pomaranczowym chyba)
mi odpisali. dostalem zdjecia z autografami:
- VfB Stuttgart
- Werder Brema
- 1 FC Kaiserslautern (ze Stefanem Majewskim w skladzie!)
- Young Boys Berno
- Reprezentacja Szkocji
i cos tam jeszcze, czego nei pamietam
Choć nie należę do pokolenia Y to ubawiony wpisami Kolegów dorzucę coś o grach i zabawach w latach 70-tych.
Zima, wiadomo w/w panczeny, choć nie pamiętałem, że się tak nazywały. Jak chwytał mróz to na granicy Prokocimia i Bieżanowa chodziły całe procesje z wiadrami, niczym w lany poniedziałek i budowały szklaną górę. Koniec szaleńczego zjazdu często wypadał w potoku, który nawet w najcięższą zimę nie zamarzał, zasilany ściekami z pobliskiej tuczarni.
Co ciekawe wielu śmiałków uprawiało na tym lodzie również saneczkarstwo (często w takich plastikowych, kosmicznych sankach) a nawet narciarstwo ekstremalne. Nie muszę dodawać, że upadek na takiej nawierzchni nie należał do przyjemności. Mniej zamożni, albo leniwi, zjeżdżali z górki po prostu na butach.
Pod wpływem książek Karola Maya budowaliśmy swoje winchestery. Stolarz wycinał z deski kształt strzelby, a własnoręcznie deskę wygładzało się papierem ściernym, a potem obijało tzw. dermą i ćwiekami wyżebranymi od rymarza.
Winchester wyglądał przepięknie, ale musiał mieć jeszcze mechanizm strzelający. Już nie pamiętam dokładnie jak to działało, ale było to trochę podobne do kuszy, czyli silna guma z zaczepem i spust zwalniający. Pamiętam, że o zgrozo strzelaliśmy metalowymi bolcami. Na szczęście broń nie była zbyt celna i nikt nie stracił oka, ale szybę w oknie u nielubianego sąsiada wybić tym to była fraszka.
Mieliśmy też takie dwie długie śruby łączone nakrętkami. Między trzonek śruby i nakrętkę wsypywało się jakąś substancję (saletra, karbid?) i mocno skręcało, ustrojstwo rzucone później o asfalt wybuchało z hałasem. Oj nie lubiła tego milicja.
W szkole na przerwach graliśmy w tzw. mini-golfa. Z prawdziwym golfem nie miało to wiele wspólnego. Po prostu urwaną metalową nogą od ławki staraliśmy się trafić w zatyczkę od flamastra, tak aby ta po uderzeniu trafiła w oddalone o kilka metrów przewrócone krzesło, zapewniam, że nie było to wcale łatwe.
W starszych klasach uprawialiśmy hazard grając nagminnie w tzw. bączka. Mały plastikowy bączek z ponumerowanymi dziurkami i kulką. Przed "rzutem" obstawiało się numery niczym w ruletce. Stawki po kilka złotych. W dobry dzień potrafiłem wygrać nawet powyżej 100 złotych co pozwalało udać się po lekcjach do sklepu muzycznego i kupić winyla, np. Kombi albo RSC.
Na lekcjach zabawialiśmy się strzelaniem z metalowych rurek po ołówkach automatycznych, ktore służyły jako dmuchawki. Pociskami była plastelina. Oj biedne były dziewczyny z takimi pociskami w długich włosach :D
A kolarze, gra w noża, gra w okręty (to nie to samo, co trafiony-zatopiony) ciekawe czy ktoś to jeszcze pamięta?
Można pisać godzinami.
W syfa gralismy jak sie pilka przebila, kto ostatni na hydrancie ten syf, na czas, ostatni kopany.
Ale juz pozniej pamietam taká zabawe na palki z gazet.
Gazety obklejalo sie tasmá (najlepiej bylo obklejac na przemian gazeta,tasma,gazeta,tasma..),(B. oszust wkladal jeszcze prety aluminiowe), dzielilismy sie na grupki najczesciej czteropietrowce na dziesieciopietrowce (AA tez sie bawil), nastepnie rozchodzilismy sie i szukalismy sie, a po napotkaniu mucka.
Wesole byly tez dymy z Azorami na rozancach, albo koktaile molotowa na biezmowaniach. Szalone lata 90te.
W późnych latach 80 / początku 90 był jeszcze szał na sklejane modele, przeważnie marnej jakości. Jak ktoś się zakręcił, mógł zdobyć jakiś zachodni katalog, który potem cała klasa pożyczała jeden po drugim.
A może ktoś pamięta i wtedy lubił takie rzeczy na kasetach jak Smoleń,Laskowik itp.?"Klub Masztalskiego"?Z tego co pamiętam to "Masztalski"był i na kasetach i książeczka z dowcipami wyszła :) Te dowcipy wtedy tak bawiły,bo teraz to chyba z żadnego z tej serii bym sie nie zaśmiał :) Jakiś Francik Kichol i te sprawy... :D
Co do motorów, to pod koniec lat 80-tych hitem był simson skuter.
Ja z Bratem w 1992 r kupilismy WSK 175, czterobiegową :) nie był to motor specjalnie lanserski, ale za to najszybszy na osiedlu, potem skasowała nam go milicja bo nie posiadaliśmy papierów na niego :)
A kto pamięta jakim obciachem pod koniec lat 80-tych było, jak któryś rodzic miał syrene :)
Pamiętam tez zabawy na budowach, jak dokańczali budowanie osiedla i wieczne ucieczki przed stróżem, wiecznie rozwalone kolana po upadkach.
Gumy doland, a potem turbom które okazały się potem rakotwórcze :)
zbieraliśmy te samochodziki z turbosów, pamiętam najszybszy był vector, potem mclaren, a potem było lamborghini
sporo tego było
a w Pegasusa gralisciie ? :D Kunio Kun rządził :D http://www.google.pl/search?q=kunio+kun&hl=pl&prmd=imvns&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=-0mdUOz3FITXtAa5vICICA&ved=0CDEQsAQ&biw=1366&bih=643
nie ale grałem nałogowo w mortal kombat, na tym co teraz leci na tvn 7 byłem nawet w kinie :) polecam
I zbierałeś karteczki z króla lwa:D
tia :)
ALRS Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Co do motorów, to pod koniec lat 80-tych hitem
> był simson skuter.
> Ja z Bratem w 1992 r kupilismy WSK 175,
> czterobiegową :)
Wiejski Sprzęt Kaskaderski :)
Z którego FC jesteś? :)
Z południowo wschodniego.
Oj, żeby kolega wiedział, jaki to był dobry sprzęt na tamte czasy :)
Pozatym kupowało się to na co było kogoś stać, a że bogactwa w narodzie nie było, to był sprzęt na miarę naszych możliwości :)
Ale godzin spędzonych przy naprawie mojej WSK-i nie zamieniłbym na nic :)
proste że nie zamieniłbyś bo na godzinę jazdy przypadały średnio 3 godziny naprawy i to w dwóch :) i nie zaprzeczaj że tak nie było :D
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)