Ja mam nadzieję, że to ie wyobraźnia, a rzetelne informacje, choć akurat tym "fachowcom" w tematach transferowych nie wierzę - kręcą jakieś swoje ukraińskie lody i nie wiem jaki ukryty cel mają, ale jakiś na pewno. Jeśli np. Wajda jeszcze nie podpisał, a tam ciągle widnieje jako "oficjalnie potwierdzony", to czym innym to jest jak nie rymitywnym wywieraniem presji i tworzeniem niezaistniałych jeszcze faktów? To co, tam nie wiedzą, że nie podpisał? Brednie jakieś, nie wierzyć, nie brać na serio, nie czytać za często i na pewno nie wypowiadać im się tam.

Nie widzę właściwie żadnego powodu, aby Ci odpowiadać na takie zaczepki, ale skoro czujesz nieodpartą potrzebę wiedzieć to jestem z krk, podobnie jak ojciec, dziadek itd...Ale to bez znaczenia wg mnie. Ciekawość Twoją zaspokoiłem?

Ja z tej "grupy czterech" najbardziej bym jednak żałował Rutkowskiego, bardziej nawet niż Sarnika (co nie znaczy, że Piotrka u nas nie chcę, bo chcę i to bardzo). Po Kuliku i Kowalówce płakać nie będę. Poza tym w myśl hasła "ośmiu doświadczonych plus młodzież z NT" można zbudować drużynę na medal i to dosłownie - zależy tylko co rozumieć pod pojęciem "młodzież z NT" - generalnie takie podejście może mi się nawet bardzo podobać, choć obawiam się o to, że ja pojmuję je odrobinę inaczej... Natomiast co do polemiki z kolegą Watychem: watych Napisał(a): ------------------------------------------------------- > Zolta kaczko pytalem z ciekawosci bo wydawalo mi > sie ze czlowiekowi z miasta kultury za jaki > uwazany jest Krakow nie wypada wyzywac od > ukraincow.No ale coz nie o kulture osobista > zapewne chodzi. Odłożę na bok konwenanse i odpiszę Ci wprost: Nie, wcale tak nie myślałeś, ani nie o to Ci chodziło. Ot, boli Cię i masz kłopot z zaakceptowaniem sytuacji, że ktoś, nawet na forum innego Klubu może nie lubić cahoxa, a w "ogólnej, wyłącznie rzeczowej rozmowie na temat hokeja w Polsce" nie uznawać "wiodącej roli portalu h*j.net". Tymczasem portal ten ma na koncie liczne drobne i parę naprawdę sporych grzeszków, które co prawda są jak najbardziej akceptowalne dla strony związanej z jakimś zespołem (whatever - oficjalnie, czy nie), ale dyskwalifikują portal jako "obiektywny i niezależny". Pozycja jaką h*j.net niestety ma i presja "poprawnej aprecjacji h*j.net" jaką tworzy się (tworzysz między innymi i Ty) atakując każdego, kto ma inne zdanie i racjonalnie ocenia rzeczywistość nazywając fakty po imieniu, w gospodarce uznane byłyby za wykorzystywanie pozycji monopolisty. Pisząc dosłownie uważam, że pozycja h*j.net i sposób jej wykorzystywania jest jednym z dobitnych dowodów na słabość naszego hokeja i bardzo nad tym boleję. Nie lubię strony, nie szanuję, choć niestety czasem tam zaglądam. Dodam jeszcze, że skoro aż tak wrażliwą osobą jesteś i skoro bywasz tam tak częstym użytkownikiem, to biorąc pod uwagę syf jaki panuje na h*j.net, ilość naprawdę mocnych wyzwisk, ataków i wzajemnego obrażania jaka tam powszechnie i na co dzień panuje rozumiem, że jesteś w stałym kontakcie z adminami i rugujesz tych użytkowników i takie postawy każdego dnia, prawda? Aż dziw bierze, że nadal tam jest taka Stajnia Augiasza pod tym względem, skoro tak wrażliwi ludzie stoją na straży moralności. No chyba, że Ci ludzie mają podwójną moralność i bez problemu akceptują relatywizm etyczny, polegający z jednej strony na afirmacji syfu na h*j.net jak leci, zaś z drugiej na tępieniu wszelkich przejawów braku sympatii wobec tegoż syfu wyrażanych gdzie indziej. Na szczęście wydaje mi się, że na forum będącym jawnie i otwarcie związanym z Cracovią mam prawo nie lubić cahoxa oraz strony h*j.net i chyba taka postawa jest tu dozwolona, a przynajmniej do tej pory była... Tak z ciekawości - jak często zajechałeś takim tekstem do kogoś na h*j net, kto obrażał jakiś inny Klub (o ironio, gdyż ja, moim zdaniem, powyżej nie obraziłem żadnego klubu, napisałem tylko o nagannych praktykach jakiegoś portalu, który tworzy nie do końca jasne i dość niezrozumiałe sytuacje, próbując kreować rzeczywistość i przedstawiać ją taką jaką nie jest)? Pytam z ciekawości, bo ja żadnego takiego Twojego wpisu tam nie znalazłem, choć właśnie spędziłęm dobrą chwilę na szukaniu, a wpisów, które wprost jadą tam naprawdę mocno po innych jest od "hokej.neta" i trochę...No i zdziwiło mnie to, że tam jakoś nigdy nie wystąpiłeś w obronie jakiegoś Klubu, wiesz, lub zdarzało Ci się to na tyle sporadycznie, że nie natknąłem się na takie ślady - a przy takiej wrażliwości, powinny wszak być niemalże co dzień. Zdumiewające, nieprawdaż? Aha, jeszcze jedno. Celem uniknięcia jakichkolwiek wątpliwości - chciałbym wyraźnie zaznaczyć, że nie mam żadnych negatywnych przemyśleń, skojarzeń, czy odczuć związanych z Ukrainą. Bardzo lubię i szanuję ten kraj oraz ludzi. Rodzice kiedyś (dawno, ale ja już byłem na świecie) pracowali tam nawet przez rok czasu i od małego mam wpojoną sympatię do Ukrainy oraz miłe skojarzenia i wspomnienia. Również w dorosłym życiu, sam miałem okazję tam być, całkiem prywatnie, ż żoną zwiedzaliśmy Lwów, na własną rękę, mieszkając kilka dni w normalnym mieszkaniu, w zwykłej dzielnicy. I przyznam, że jestem tym miastem zachwycony do tej pory, a także, w dużej mierze dzięki tejże wizycie, nie mam najmniejszych oporów aby twierdzić, że choć jest to miasto pogranicza, styku kultur, etc., nie mam żadnych wątpliwości, aby kwalifikować to miasto jako "ukraińskie z polską przeszłością", nie zaś "Polskie miasto na Ukrainie". Ponadto jako mieszkaniec i osoba od zawsze związana z Krakowem, nie mam najmniejszego kłopotu z akceptacją faktu, że przez długi czas, to właśnie Lwów, nie Kraków, był najważniejszym miastem Galicji. Boleję jedynie nad tym co sowiety zrobiły z tym miastem, bo to widać tam na każdym prawie kroku (no może poza ścisłym centrum), a poza samym miastem, nie tyle widać, co bardziej dosadnie należy powiedzieć, że "to aż kłuje w oczy". Spotkałem tam samych przyjaznych i życzliwych ludzi, zarówno Ukraińców jak i Polaków. Jest też np. na tym forum użytkownik, którego znam prywatnie, lubię i cenię, a który, z tego co wiem, ma stamtąd jakieś korzenie, i uważam to za bardzo piękne i na swój sposób romantyczne. Sam nie miałbym nic przeciwko, aby np. jakaś moja babcia była stamtąd, super by było (co nie znaczy, że żałuję że babcie są/były stamtąd skąd są/były).