Mnie to za bardzo nie dziwi, wystarczy poczytać to forum, żeby zobaczyć np. jak traktuje się przybyszy z zewnątrz. Jak Podhale wygrało z nami mistrzostwo, wszyscy im gratulowali (choć przez zaciśnięte zęby), po sanoczanach jedzie się na tyle umiarkowanie, że panna Cukierek dalej sobie tu hasa i nawet jest mile witana. Kiedy poturbowany zawodnik drużyny przeciwnej po dłuższym kontakcie z lodem wreszcie wstaje i zjeżdża do boksu, dostaje oklaski. I nie powiem, chciałbym żeby podobnie było na forum i stadionie piłkarskim (a nie jest - i to dalece).
-
-
Trybuny na Siedleckiego umierają śmiercią naturalną... :(
"Trybuny umieraja smiercia naturalną..." Dla mnie nie dopomyślenia jest obecny stan rzeczy jeśli chodzi o frekwencje na hokejowej Cracovii! Moim zdaniem jest kilka przyczyn które wpływaja na zaistniałą sytuację.
Klub nie robi NIC, totalnie NIC by uatrakcyjnić widowisko sportowe, jakim jest mecz hokejowy. Kiedys napisałem w jednym z moich komentarzy, że pod względem organizacyjnym zatrzymaliśmy się w latach 80-ch i nasi działacze odpowiedzialni za hokej są niereformowalni. Wystarczy popatrzeć na inne ligi KHL, EBEL, DEL itd by zobaczyć wspaniałe oprawy meczów,światła reflektorów, lasery i inne efekty specjalne...Pojście na mecz w/w lig nie polega tylko i wyłącznie na oglądaniu zmagań swoich idoli na lodowisku. To "przygoda" z hokejem która zaczyna się kilka godzin przed meczem i kończy sie po meczu w pubach hokejowych( gdzie spotykaja się kibice nie tylko przy okazji meczów), Jest wiele sklepów z pamiątkami klubowymi gdzie można kupić szaliki,czapki, koszulki, plakaty, i setki różnych akcesoriów.
Tymczasem co do zaoferowania przy Siedleckiego dla kibiców mają organizatorzy meczów? Toy-Toye, zimną nie ogrzewaną halę. W pierwszej kolejności trzeba by zadbać o infrastrukturę, stworzyć warunki, miejsce do którego chciałoby się wrócić! Jak zachęcić "nowych" kibiców do przychodzenia na hokej ?
Nasza liga jest nieatrakcyjna, brakuje rywalizacji z klubami zagranicznymi. Mieliśmy szansę wejść do EBEL jednak nie skorzystaliśmy z oferty Austriaków, Trzeba było drążyc temat. Teraz nie mielibyśmy problemów z frekwencją. Jedyny problem byłby z zbyt małą pojemnością hali!!!
HA, infrastruktura leży w gestii miasta a nie klubu.
A jeśli chodzi o szeroko pojęte uatrakcyjnianie widowiska - czy aby nie jest tak, że w latach wcześniejszych "nie bardzo miał kto" a obecnie "nie ma za co"?
"Trybuny umieraja smiercia naturalną..." Dla mnie nie dopomyślenia jest obecny stan rzeczy jeśli chodzi o frekwencje na hokejowej Cracovii! Moim zdaniem jest kilka przyczyn które wpływaja na zaistniałą sytuację.
Klub nie robi NIC, totalnie NIC by uatrakcyjnić widowisko sportowe, jakim jest mecz hokejowy. Kiedys napisałem w jednym z moich komentarzy, że pod względem organizacyjnym, zatrzymaliśmy się w latach 80-ch i nasi działacze odpowiedzialni za hokej są niereformowalni. Wystarczy popatrzeć na inne ligi KHL, EBEL, DEL itd by zobaczyć wspaniałe oprawy meczów,światła reflektorów, lasery i inne efekty specjalne...Pojście na mecz w/w lig nie polega tylko i wyłącznie na oglądaniu zmagań swoich idoli na lodowisku. To "przygoda" z hokejem która zaczyna się kilka godzin przed meczem i kończy sie po meczu w pubach hokejowych( gdzie spotykaja się kibice nie tylko przy okazji meczów), Jest wiele sklepów z pamiątkami klubowymi gdzie można kupić szaliki,czapki, koszulki, plakaty, i setki różnych akcesoriów.
Tymczasem co do zaoferowania przy Siedleckiego dla kibiców mają organizatorzy meczów? Toy-toye, zimną nie ogrzewaną halę!!!. W pierwszej kolejności trzeba by zadbać o infrastrukturę, stworzyć warunki, miejsce do którego chciałoby się wrócić! Jak zachęcić "nowych" kibiców do przychodzenia na hokej ?
Nasza liga jest nieatrakcyjna, brakuje rywalizacji z klubami zagranicznymi. Mieliśmy szansę wejść do EBEL jednak nie skorzystaliśmy z oferty Austriaków, Trzeba było drążyc temat. Teraz nie mielibyśmy problemów z frekwencją. Jedyny problem byłby ze zbyt małą pojemnością hali!!!
Weżmy przykład dwóch klubów które kilka lat temu weszły do wspomnianej Erste Bank Ligi - Medvescak Zagrzeb i Sapa Sekesvehervar. Dopóki grali w swych rodzimych ligach w Zagrzebiu przychodziło na mecze po 200-500 osób po podobnie było na Węgrzech. Obecnie na każdym meczy są nieprzebrane tłumy- kilkanaście tysięcy w stolicy Chorwacji jest normą! A przecież Chorwaci nie maja takich tradycji i tak długiej historii hokeja jak w Polsce!
Dlatego uwazam że jeżeli nie wejdziemy do jakichś rozgrywek międzynarodowych- u nas nie zmieni się pod tym względem NIC!
Hokej na lodzie jest wspaniałą, widowiskową dyscypliną, trzeba tylko stworzyc odpowiednie warunki, otoczkę i poziom sportowy.....
Coś mi dwa razy weszło . Jak możecie wyrzuccie ten pierwszy...
Sorry!
Żeby były pieniądze, najpierw trzeba zainwestować w produkt, jakim jest mecz hokeja!
Na wiejskich dyskotekach maja porządne nagłośnienie i efekty swietlne- Nie trzeba czekać na pieniądze Filipiaka by coś zrobić . Nie chcę być złośliwy, ale są chyba ludzie odpowiedzialni za tą sferę, którzy nie robią tego z czystej filantropi..............
16 dni później
Moim zdaniem cały klucz do sukcesu naszego hokeja leży w widowisku. Wiem, nie jest to zbyt odkrywcze twierdzenie, ale pomimo to postaram się je lekko rozwinąć. Proszę Państwa - sport to nie tylko mistrzostwo i medale. Sport to emocje i widowisko! Czemu w PLH nie ma pełnych hal, sponsorów, telewizji, zawodników będących znaczącymi postaciami, przynajmniej w skali makroregionu? Bo nie ma sukcesów? Wcale nie. Sukces pomaga, to jest oczywiste ponad wszelką wątpliwość, ale sukces także syci. Na dłuższą metę on nigdzie nie wystarczał do zbudowania atmosfery. Zespoły, które w ubiegłych latach zwyciężały lub zdobywały medale cierpiały i wciąż cierpią na te same bolączki co pozostałe. Może w mniejszej skali, bo mają zapewnione mocniejsze "finansowanie sponsora głównego", ale jeśli to się kończyło, klapa potrafiła być udziałem nawet uznanych tuzów Polskiego hokeja. Trochę sami sobie jesteśmy winni. Prawdę mówiąc my, czyli Cracovia mamy tu możliwości dla pozostałych klubów PLH w zasadzie nieosiągalne, nasz potencjał w połączeniu z tradycją i rolą Klubu i miasta oraz przy uwzględnieniu sukcesów lat ostatnich jest nieosiągalny dla wszystkich Unii, Podhal czy cahoxów, choćby nie wiem jaki pojawił się boom na paluszki, okapy czy inne badziewie. Problem polega jednak na tym, że my systematycznie i z podziwu godną konsekwencją marnotrawimy każdą jedną okazję do zrobienia Widowiska, tak Widowiska, takiego przez duże "W". I zaznaczam, pisząc "my" to mam tu na myśli cały Klub, w najszerszym możliwym tego słowa znaczeniu, czyli solidarnie wszystkich razem spod Pasiastego sztandaru, którzy Cracovię współtworzymy - zarówno Zarząd, zawodników jak i kibiców. Przepraszam, ale parę kamyczków do ogródków różnych teraz poleci, ale zapewniam, że to wszystko w dobrej intencji i dlatego polecą tylko te kamyczki, w których chcę się wypowiedzieć konstruktywnie, a nie tylko wskazać problem.
No więc lecimy po kolei, na pierwszy ogień oczywiście samo spotkanie, potem elementy dodatkowe:
[b]1. Kasy.[/b] Otworzono wreszcie dodatkowe, alleluja! Serio, barwo dla Zarządu, wierzę, że na p-o się przydadzą! Ale wciąż w tym elemencie można poprawić co nieco. Przede wszystkim powinniśmy mieć możliwość otwarcia jeszcze dodatkowych w zależności od potrzeb. otwieramy je 2h przed meczem o ile mi wiadomo. Fajnie. Tylko, że wtedy to max 1 kasa nawet wystarczy, natomiast im bliżej meczu tym dodatkowe potrzebne są bardziej. Były już w tym roku spotkania gdy ostatni w kolejce kupowali bilety, podczas gdy przed halę wychodzili już ludzie po 1 tercji. Tam nawet te dwie dodatkowe problemu by nie rozwiązały. Mamy możliwość otworzenia więcej niż 2 wejść i korzystamy z tego zawsze po meczu. Powinna być więc możliwość otworzenia ich, aby w nich ustawić jeszcze dodatkowe kasy, tak miejsce proszę Państwa jest, fasada hali jest idealnym miejscem na dodatkowe kasy w razie potrzeby. Oczywiście w tym celu przydałyby się dodatkowe kasy jako urządzenia, ale i ten problem da się ominąć. Nadrukować trochę biletów wcześniej na tych kasach, które są i tam sprzedawać już wydrukowane bilety. Jakieś zostaną niesprzedane? Trudno, na pewno jakoś da się je anulować, w sensie fiskalnym. Nie wiem jak, ale jakoś na pewno. Jedynym realnym ograniczeniem są osoby sprzedające - przeszkolić grupę stewardów i hopsa, ograniczenia już nie ma. Można też rozważyć, aby jedna kasa była dla osób po bilety ulgowe 1 PLN / 5 PLN lub preferowała takie osób poprzez obsługę bez kolejki. Przecież po to te bilety są. Są bo zależy nam na tych widzach, więc dajmy im jedną kasę do wyłącznej dyspozycji, albo z wyraźnym uprzywilejowaniem. To było spojrzenie w wersji wąskiej. Pozwolę sobie jednak jeszcze na odrobinę szersze. Kasa to nie tylko budka przed halą czy okienko, punkt w fasadzie hali. Kasa to każde miejsce gdzie można dostać bilet! Dlaczego nie spróbować zprzedawać biletów gdzie indziej. Skoro miejsc jest więcej niż własne kanały dystrybucji potrafią sprzedać trzeba stworzyć lub znaleźć nowe kanały, to najoczywistsza prawda każdego biznesu, sportu także. Przykład pierwszy z brzegu - są empiki, a pewnie i parę innych "punktów sprzedaży biletów na imprezy masowe" w mieście też by się znalazło. Biorą zapewne jakąć prowizję, zgaduję że +/- 10%, ale ile by nie było mają punkty sprzedaży w dobrych punktach miasta i ściągnęłyby dodatkowych ludzi. Zysk na takim bilecie byłby 9 PLN, a nie 10 PLN? No tak, tylko że teraz jest 0 PLN... Mozna jakimś samorządom studenckim dać po 20 - 50 biletów, albo we własnym zakresie rozprowadzić na uczelniach. Przy sezonie zasadniczym nawet 200-300. Bardzo ładnie aktywizyjemy studentów z Erasmusa. To bardzo dobrze wychodzi i jest widoczne na hali. Więc jakieś kanały dystrybucji w "środowisku studenckim" są. Próbować, próbować.
[b]2. Zejście zawodników z rozgrzewki i okres przygotowania tafli do meczu.[/b] No w tym temacie to nie dzieje się absolutnie nic. To jest martwy okres. Zjeżdżając z lodu zawodnicy powinni rzucić parę piłeczek w trybuny, wymienianych potem na jakieś drobne gadżety. Ja nie mówię o cudach, drobne sprawy. Szalik, smycz, cokolwiek. Jak nie ma nagród, to też się da. Wyjście jest bardzo proste - trzeba je stworzyć!. W Toruniu swego czasu mieli taką kanapę tuż obok pleksy i losowali osoby, które mogły stamtąd oglądać dane spotkanie. I wiecie co jest najlepsze? Zaraz znalazł się sponsor do takiej akcji. Jakaś pizzeria fundowała tym 3 czy 4 kibicom pizzę w przerwie. Nie chodzi mi ot o żeby się kolokwialnie mówiąc nażreć przy okazji, ale o to, żeby pokazać, że to działa jak koło zamachowe. Nie było wydarzenia - pojawiło się wydarzenie - zostało odebrane pozytywnie - pojawił się sponsor. Oki, pizzeria pewnie nie buliła kasy na sekcję, albo buliła niewielką. Zapewne ich wkład to była 1 czy 2 pizze w zamian za reklamę, ale najważniejsze, że pojawił się schemat - ktoś chce się pokazać przy okazji meczu! Dawno temu, to jeszcze lata '90 ubiegłego wieku były, pamiętam że na żużlu Wandy, która dołowała w 2 lidze (a dwie wtedy istniały, niżej już się nie dało) i kasy nie było na nic, to piłeczki też latały i potem były za to jakieś latarki, maskotki, coś takiego. A teraz jeszcze extra bonus jaki daje nam wielosekcyjność. O ile mi wiadomo trybuny na Kałuży w 100% też się nie sprzedają. Więc 5 piłeczek do wymiany na bilet na piłkę. I vice versa - na piłce latają piłeczki wymienne na bilety na hokej. Dwie sekcje i naganiać ludzi na wolne miejsca nawzajem, skoro samo info na hokeju o piłce i na piłce o hokeju nie wystarczy. Problem z tym, że piłka stoi to żaden problem - wymiana na voucher, który kibic wymieni na dowolny mecz piłki na wiosnę, albo na jeden z pierwszych trzech i tak samo na piłce. Jakby pojawiła się możliwość "lepszej nagrody", np. bluzy czy koszulki ze sklepu klubowego, to można dołożyć np strzał z połowy tafli przez takiego kibica w przerwie. I już będzie dodatkowo wydarzenie na przerwę. Da się, naprawdę da się. Można też podejść do sprawy z humorem i niech jedna piłeczka uprawnia daną sobę do skorzystania z porządnej toalety w przerwie. A co, ze swoich przywar trzeba umieć się śmiać! Potem jeździ rolba, znika i lód schnie. Poza tym nie dzieje się nic. Jak w Polskim kinie wg inż. Mamonia. Więc co robi widz? Wychodzi, tzn nie wychodzi, bo nawet nie przychodzi. No to reklamować. Nie ma kogo? Jak to nie ma? A mix electronics? A catering? Ktoś na tych bandach też jest, no to już jest coś na start. Reklamy nie? Spoko, można też robić inne rzeczy - wywiad z jakimś zawodnikiem/działaczem z przeszłości przypominający jakieś wydarzenie, bo pojawia się rocznica. To tylko jedna z możliwości. No tak, tylko trzeba tego ktosia zaprosić, a i jeszcze jakieś kwiatki by się przydały. Ale to wszystko jest do ogarnięcia, a i koszt śladowy. Pozostają jeszcze wydarzenia najbardziej pożądane, takie kluczowe eventy i je można robić także przed meczem, ale o tych wydarzeniach będzie punkt osobny.
[b]3. Hymn i wyjazd zawodników na lód.[/b] Pod tym względem u nas jest niestety gorzej niż na piątej lidze w Wólce Nieszczególnej, albo jakimś innym cahoxie, a szkoda. Mamy świetny hymn. No to puszczajmy go jak trzeba! Sytuacje, kiedy trzeba przerwać hymn, bo zaczyna się spotkanie są niedopuszczalne. Ktoś nie wie ile czasu trwa hymn? Już służe informacją 2 minuty i 57 sekund. Ale to jest jeszcze pikuś. Czytanie składów, to jest masakra. Ja przepraszam tego Pana, który to robi, doceniam wkład, ale naprawdę to nie tak trzeba robić. Tak to sobie można z kartki przeczytać skład cahoxa jak do nas przyjedzie. Ktoś pisał o "laserach". Lasery kosztują, a przecież tym światłem, które mamy też się można pobawić. Na przykład tak: zawodnicy ruszają z szatni i idą w stronę boksu, światło gasimy albo mocno przyciemniamy. Da się, wiem to na pewno, bo Czarty grają przy cienkim oświetleniu cały mecz. Tutaj mała dygresja - przyciemnienie lub zgaszenie światła nie tylko nie kosztuje, ale przynosi oszczędność w rachunku za prąd. Teraz, w boksie, np. na tej półce dla trenerów za ławką stoi gość z mikrofonem (jest bezprzewodowy, więc problemu technicznego nie ma!) i czyta tego zawodnika, który wchodzi na lód. Z automatu wywoła to inną reakcję publiki, zapewniam. Może nie przy pierwszym i drugim razie, bo trybuna też się będzie musiała tego nauczyć, ale po 2 miesiącach w tej wersji wyjście zawodników na lód to będzie prawdziwe show! Podejrzewam, że po dwóch rundach gość będzie czytał numer i imię a nazwisko powie trybuna. Ma to ten dodatkowy plus, że spodziewam się, że wpłynie to także na zawodników, fajny kop motywacyjny dla nich na początek też się przyda. Jest jeszcze wersja rozszerzona - światło idzie na linię, gdzie ustawiają się zawodnicy i dodatkowo jeden szperacz prowadzi wychodzącego zawodnika od bandy do tej linii. To co prawda jest koszt, ale jednorazowy, potem trzeba tylko żarówki wymieniać. A widowisko gwarantowane, da się!
[b]4. Mecz trwa[/b] to jest głębsza sprawa, więc podzielmy:
[b]4.1. Kibice.[/b] Tu wiadomo, doping. Problem w tym, że tzw "przeciętny kibic" dopingu nie ruszy. Tu jest zadanie dla ludzi, którzy młynem zarządzają, nie wiem kto to, więc wskazywał dokładnie nie będę. Sprawa wygląda tak - Kochani zarządzający dopingiem, robicie to bardzo dobrze, kłopot pojawia się wtedy kiedy tego nie robicie, bo nie robi tego wtedy nikt. Nie wiem ilu Was jest, ale myślę, że więcej niż 2. Sorki, ale powiem tak - to nie tylko frajda, ale i odpowiedzialność, zawsze ktoś z Was musi być, no tu nie ma przeproś. To że nie zrobi się na jakimś meczu młyn to nie problem. Idźcie pod E albo F i tam zarzucajcie. Spróbujcie chociaż. No niestety, ale jak się chce żeby była zabawa, to trzeba poświęcić trochę własnej wygody i włożyć trochę wysiłku. To jest w dużej mierze rola służebna wobec kibiców, widzów i uczestników tego dopingu. No tak już jest, ja wiem, ale to jest zadanie "organizatora dopingu". Ja zdaję sobie sprawę, że to czasem niełatwe, tak, do tego czasem nie usłyszycie nawet dziękuję, ale za to usłyszycie doping, który będzie dzięki Wam i bez Was by go nie było! Macie szacunek, ale macie też trudną i konkretną robotę do wykonania. Pozwalam sobie na takie słowa, bo jakby to powiedzieć, na swój sposób też coś o tym wiem. Sukces jest naprawdę w zasięgu ręki. Kolejna sprawa do Was - bęben w zasadzie powinien być zawsze, albo prawie zawsze. Robi świetną atmosferę na hali i automatycznie podnosi jakość dopingu o dwie klasy wyżej. Do tego dochodzą wrzuty, przyśpiewki i tak dalej. Cracovia ma bardzo bogaty repertuar, a niestety przez ostatnie 3 lata jego 90% poszło w całkowitą odstawkę. Zapewne niektóre teksty niełatwo się ludziom przypomną, ale cierpliwości, jest w tym pewna idea krzewienia. Raz efekt będzie lepszy raz gorszy, ale przez pryzmat całego sezonu trend będzie rosnący, jestem pewien. Do tematu dopingu podczas meczu dochodzi jeszcze oprawa wizualna. Przecież mamy tyle flag, że spokojnie wystarczy na całą długość ogrodzenia, a już zwłaszcza od grudnia, kiedy piłka ma przerwę. Ja wiem, to będzie sporo przywiązywania i odwiązywania, no ale tak już musi być. Wysiłku własnego uniknąć się nie da, jednak myślę, że będziecie mogli tu liczyć na spore wsparcie. Nie wiem jak wygląda sprawa dostarczenia tych flag na halę, ale jeśli tu jest kłopot, to myślę, że Klub dałby jakiś magazynek, żeby były na miejscu. Jak nie, to po to żeby atmosfera był myślę, że nawet zawodnicy by je schowali w szatni i dawali przed meczem. Nie wiem jak dokładnie, ale to są sprawy, które na 100% można rozwiązać łatwo i skutecznie.
[b]4.2. Zawodnicy.[/b] Sprawa prosta, mają grać i walczyć. Ale jakby czasem się o doping upomnieli to by nie zaszkodziło. Pamiętam z zeszłego sezonu, że kilka razy Beschowi zdarzyło się ruszyć kilka razy rękoma w górę, aby poderwać publikę i odzew był moim zdaniem bardzo pozytywny. Więc Kochani Hokeiści - przykro mi, ale jak chcecie mieć doping, to czasem się o niego upomnijcie, żeby trybuny wiedziały, że Wam na tym zależy. Panie Danielu, pan jest Kapitanem i to takim naprawdę przez kibiców hołubionym, tu jest też przede wszystkim pole do popisu dla Pana. Oczywiście dla pozostałych zawodników, zwłaszcza tych "z dłuższym stażem" również.
[b]4.3. Organizatorzy / Zarząd.[/b] Piszę Zarząd, bo chyba gestia decyzyjna jest w jego rękach. Przede wszystkim fetowanie bramki. Syrena. To nie jest przecież żadne wielkie halo! Ja wiem, mamy za sobą eksperyment w tym temacie i był to eksperyment nieudany. Ale czy ktoś zastanowił się nad przyczynami tej porażki? Jeśli nie to ja napiszę wyraźnie: Syrena była super, natomiast zupełnie niepotrzebnie doklejono do niej fragment piosenki na stulecie. Sama syrena, 3-4 razy i nic więcej. I nie odpuścić po miesiącu tylko podjąć decyzję i realizować ją konsekwentnie, a ocenić po roku czy dwóch. Jakby się uprzeć, to można nawet cały pierwszy sezon wykorzystać na testowanie syreny - na każdym meczu inna, one są bardzo podobne ale detalami się różnią. I niech kibice się wypowiadają i oceniają. Na stronie, na forum, na fb, gdzie się da. Już jest i syrena i wydarzenie społeczno / medialne za jednym zamachem. Drugi pomysł, ale już związany z kosztami. Strzelamy gola, to przyciemniamy światło i podświetlamy bramkarza przyjezdnych reflektorem znad bramki. Najlepiej na czerwono, albo na przemian biało-czerwono. Niech wie i czuje. Po trzy-, czterokrotnym takim podświetleniu pękają najlepsi. Pamiętam, że w Gdańsku mieli coś takiego, hala u nich wysoka, więc to ciulstwo siało światłem na 10 m od bramki, tak, że nawet jak goalie odjeżdżał to i tak się świecił. Chcecie wiedzieć jak to działa na psychikę bramkarza? Spytajcie Radzika, grał tam jako bramkarz gości wielokrotnie, to wie. No i przede wszystkim - jest widowisko.
[b]4.4. Dźwięk.[/b] Nie chcę się tu pastwić nad Panem DJ, bo robiono to wielokrotnie, ale zapytam tak - jak to się dzieje, że na Czartach potrafi Pan AC/DC puścić a na Cracovii 50% to jakieś umca-umca. Poza tym warto byłoby się zastanowić, czy te krótkie wrzutki w przerwach przed wznowieniami w naszych warunkach są w ogóle pożądane. Na pewno barbarzyństwem jest puszczanie ich kiedy zawiązał się doping, bo w ten sposób ów doping jest po prostu zarzynany u zarania. Jeśli Pan ma obowiązek puszczać w każdej przerwie, to należałoby uświadomić rozliczającym Pana osobom, że czasem najlepszą Pana pracą jest nie zrobienie niczego, żeby nie skasować dopingu. Myślę, że gdyby była potrzeba to założymy wątek i jestem głęboko przekonany, że opinie tam będą bardzo jednoznaczne.
[b]5. Przerwy pomiędzy tercjami.[/b] Teraz jest czas na realizację różnego rodzaju gier, zabaw i konkursów, strzelanie do baramki z połowy tafli czy przez całą taflę oraz wręczanie nagród zwycięzcom. Także zwycięzcom konkursów z fb. To ważne, bo na razie odbywa się to na zasadzie "przed meczem proszę znaleźć Pana Guzika na trybunie prasowej". No ręce opadają, przepraszam za dosadność, ale do ciężkiej cholery, robimy konkurs po to żeby go potem w ogóle nie wykorzystać podczas meczu i 90% trybun nawet nie wie, że na tym fb jakieś konkursy są. W ten prosty sposób nie tylko nie robicie wydarzenia na forum publicznym, a w ukryciu, to jeszcze nie szerzycie zainteresowania tym fanpage'm. Sorry, no ale tak po prostu nie powinno być! Dochodzą gry dzieciaków z sekcji młodzieżowych, wyjazdy młodych łyżwiarek i łyżwiarzy figurowych oraz wspomniane wydarzenia kluczowe, ale o nich będzie dalej. Jak już żywcem nie będzie co robić to można dać mikrofom gościom od dopingu i niech uczą ludzi nowej wrzuty. Jak organista w kościele. Byle coś się działo!
[b]Osobnego punktu o tym co po meczu nie będzie, bo tu zarówno zawodnicy jak i publika dają radę bardzo dobrze, a nawet i organizatorzy są zawsze na najwyższym poziomie otwierając sporo wyjść. Temat "po meczu" wygląda u nas bardzo dobrze.[/b]
[b]6. Otoczka medialno - informacyjna.[/b] Trochę leżymy w tym temacie, a szkoda, bo duże miasto daje duże możliwości. Na przykład przedsezonowa prezentacja drużyny i to zarówno dla mediów jak i dla kibiców to powinien być mus. A niestety nie jest. Szkoda, Przegapiamy fajną okazję. Mamy partnera medialnego, nie wiem jak to wygląda, ale powinien on zacząć zapowiadać mecz i przypominać o nim codziennie, a nawet po kilka razy dziennie od 2-3 dni przed spotkaniem. Do tego bilety dla radiosłuchaczy. Dać im 20 - 30 biletów na każdy mecz i niech trąbią o meczu i rozdają te bilety. Być może to jest robione, jeśli jednak nie to wielki błąd i należy rozpocząć niezwłocznie. Druga sprawa to jak najczęstsze wywiady z zawodnikami, trenerami czy działaczami.Także postaciami ważnymi kiedyś. Z tym nie jest tak źle, ale promować, promować i jeszcze raz promować. Może być lepiej. Starać się ich upchnąć w mediach jak najbardziej, na swojej stronie, w tym radio, nawet na Forum można zrobić cykl o zawodnikach. Jeden na miesiąc, ekskluzywny wywiad dla Forum, albo dla kibiców na stronie oficjalnej. Czasem może wideo a nie pisany, nie jest źle w tym temacie, ale rozwijać to na maxa, bez ograniczeń.
[b]7. Wydarzenia kluczowe.[/b] Na koniec temat najbardziej przykry. U nas tego nie ma. A przecież możliwości są. Można liczyć na pęczki, pożegnanie zawodników kończących karierę to przykład pierwszy z brzegu. I to nie tylko tych co u nas skończyli, ale także tych co dla nas grali a skończyli gdzie indziej też można. Jedyne pożegnanie w ostatnich latach jakie się odbyło przypadło w udziale Kozendrze i jego reazlizacja była naprawdę fatalna. A było kogo pożegnać, oj było. Najświeższy przykład to Dulęba - temat wciąż otwarty, p-o przed nami to zorganizować. Przed meczem, w przerwie, po, możliwości jest wiele. Są oczywiście pewne koszty, no ale bez jaj, zegarek i kwiaty to chyba nie jest wydatek powalający, zwłaszcza jeśliby od razu zegarki kupić hurtowo, żeby były "na przyszłość". Nieprzypadkowo napisałem o byłych zawodnikach, bo niedługo taki Horny (gra w jakiejś trzeciej lidze Czeskiej jeszcze chyba) pewnie skończy i aż się prosi go wtedy zaprosić do nas i podziękować! Dalej prezentacja i powitanie sponsorów. Na przykład przy pierwszym meczu sezonu. Zaprosić prezesa / dyrektora / inną fiszę z takiej firmy i jak ktoś z Klubu ich przedstawi na fafli, to owacja murowana. A jeszcze w towarzystwie np. Pana Stebleckiego, Rohacka, albo Dulęby czy Kapitana - Daniela Laszkiewicza. Już jest wydarzenie. Dalej, mamy 2 numery zastrzeżone (#5 też już powinien być!), a lada moment będzie więcej, a przynajmniej powinno być (które to już każdy dobrze wie). No to proszę. jeden mecz i suniemy z bluzą Stebleckiego "pod dach" (piszę w cudzysłowie, bo w rzeczywistości przydałoby się, żeby trochę niżej wisiały), inny i jedzie Migawa. Można do tego nawet zrobić wydarzenie medialne - niech po sezonie / zakończeniu kariery kibice mają prawo przez kilka lat "opiniować", nie nie decydować, ale opiniować. Już mamy wydarzenie kluczowe na hali i dokładamy do tego wydarzenie medialne / społecznościowe. Tak już zupełnie przy okazji - co się dzieje z banerem "CRACOVIA PANY" - może już wysechł po praniu do którego poszedł kilka lat temu? No to też by warto powiesić chyba... No i dochodzą różnego rodzaju rocznice, ileś lat w Pasach, na lodzie, w boksie itd... występy jubileuszowe (200 mecz w kadrze Słabonia to aż się prosi o wydarzenie na hali i jest jeszcze czas po temu!!!!), gole jubileuszowe, czyste konta, no okazji może być co niemiara. Są jeszcze urodziny zawodników, trenerów i działaczy, przynajmniej te "okrągłe dziesiątki", bo już za dużo by było. Na koniec są wydarzenia, które się tworzy, zróbmy coś, da się. Wpadnijmy na jakiś pomysł i go zrealizujmy. W tej kategorii trzeba wspomnieć o tym, że będziemy mieli w Krakowie nową, fajną halę i to otwrzy nowe możliwości. Sugeruję analizę wykorzystania Areny Zagrzeb. Medvescak zrobił wydarzenie na pięć meczów tak naprawdę z niczego! Tym tropem proszę Państwa, tym tropem!
No, powiedzmy, że będzie tego... Chodzi mi o to, że sami kreujemy rzeczywistość, w której funkcjonujemy. Piszemy często, że chcemy hokej na europejskim poziomie. No to najpierw zróbmy atmosferę na europejskim poziomie. Jak struktura, działacze i trybuny będą na topie, to i zawodnicy chętniej będą przychodzić i sponsorzy także, a i poziom sportowy (ale - i tu powrócę do początku postu - doświdczenie uczy, że nie wymierne sukcesy, a widowisko jest kluczem) dorównają do tego poziomu.
Na koniec mała dygresyjka. Zdarzenie jest autentyczne, w sytuacji, w której się zdarzyło było mocno nie na miejscu, ale naszą sytuację obrazuje akurat dość dobrze, więc pozwolę sobie przytoczyć. W firmie, w której kiedyś pracowałem (rzecz działa się w Krakowie, więc nazwę pomiminę, a imiona przytoczę przykładowe) był wicedryktor, na marginesie zapalony kibic rzeki, który czasem szkolił przedstawicieli handlowych w technikach sprzedaży i rozliczał ich z wyników. Raz, podczas takiego posiedzenia miałem potrzebę tam wejść, nie pamiętam dokładnie, ale chyba jedna z PH miała stłuczkę i jakieś papiery źle wypełniła, albo coś koło tego.Wchodzę i słyszę taką rozmowę:
PH: Szymon, ale to już nie jest 10 lat temu, że idziesz ulicą i gdzie wchodzisz do jakiejś firmy, to z 80% za pół godziny wychodzisz z podpisaną umową. Tak się qrva nie da...
Dyr: Artuś! Co się nie da? Co? No co się nie da? Wszystko się da. Powiem wam coś - niektórzy mówią, że nie da się otwartego parasola wyjąć z dupy. A ja mówię, że się da!!! Tylko że boli.
No i tak to mniej więcej wygląda, tzn chodzi mi o to, że nasze działania są znikome tak naprawdę, a często powołujemy się na argument "bo w hokeju się nie da". Pomysłów i to takich całkiem prostych i tanich, a do tej pory niewykorzystanych jest powiedziałbym dosyć sporo. Podejrzewam, ze i tak prześliznąłem się ledwie po powierzchni, a jakby poszukać dokładniej to i z 50 następnych będzie. Da się, naprawdę. Mamy taki Klub, że się da, może nie wszystko, ale wiele się da. Tylko trzeba zakasać rękawy i wziąć się do roboty.
ja tylko w kwestii technicznej:
czy "naswietlenie" bramkarza po straconej bramce, zeby go zdeprymowac jest zgodne z przepisami?
Hmmm, na teraz nie jestem 100% pewien, ale raczej nie wydaje mi się, aby istniały regulacje zabraniające użycia światła do fetowania bramki. Podczas gry oki, ale po gwizdku nie sądzę, żeby był z tym problem. Stocznia na pewno kłopotów przez to żadnych nie miała. Poza tym zawsze możemy mieć po każdym golu chwilową awarię 50% oświetlenia poza jedną lampą przecież :)
Z moich obserwacji, po tym gdy przyprowadzałem ludzi, którzy nigdy wcześniej nie byli na hokeju, najbardziej przeszkadza w ich kolejnym przyjściu:
- fatalny stan hali, która wygląda jak jakiś niedokończony betonowy bunkier z lat 70. Wszędzie brudno, betonowo, szaro, w kolejce do kas błoto, wszędzie ciemno, ma się wrażenie, że zaraz wpadnie się w jakiś dół i skręci nogę, bądź spadnie cegłówka na głowę. Dla kobiet i dzieci toalety to ciężka sprawa, nawet gdy się przemęczą w toi-toi brodząc w strugach uryny, to nie ma gdzie umyć rąk. Hala to bardzo, bardzo ponure miejsce. Myślę, że największe atrakcje na hali, największe drużyny, nie będą przyciągać tak jak by mogły. Na początek można by to miejsce chociaż lepiej oświetlić.
- niejasne zasady miejsc dla karnetowiczów. Musi być jakiś podział, dochodzi pod tym względem do nieprzyjemnych scen. Obecnie klient jest wybredny, ciężko namówić kogoś na pójście na mecz, gdy nie wie gdzie będzie siedział, czy uda się siedzieć razem, czy nie przyjdzie jakiś karnetowicz i nie wyprosi na minutę przed meczem. Jaką widoczność będą miały miejsca które uda się znaleźć dla kilku osób, dla grupy. Tak, osoby postronne udaje się namówić najczęściej na mecze najbardziej atrakcyjne, wtedy gdy obłożenie jest spore i pustych miejsc nie jest aż tak wiele. Widziałem sytuację, gdy ktoś zajmuje pięć atrakcyjnych miejsc, dla osób z karnetami, po czym cały mecz siedzi rozłożony na trzech krzesełkach, a dwa są puste, bo koledzy z karnetami nie dotarli. To w sumie też sprowadza się do infrastruktury.
Pokrótce, najpierw hala, której modernizację trzeba dokończyć. Później, gdy stworzymy już należyte warunki, będzie można pomyśleć o całej otoczce o jakiej napisał wyżej Yellow Duck.
eplv Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> - niejasne zasady miejsc dla karnetowiczów. Musi
> być jakiś podział, dochodzi pod tym względem
> do nieprzyjemnych scen. Obecnie klient jest
> wybredny, ciężko namówić kogoś na pójście
> na mecz, gdy nie wie gdzie będzie siedział, czy
> uda się siedzieć razem, czy nie przyjdzie jakiś
> karnetowicz i nie wyprosi na minutę przed meczem.
> Widziałem sytuację, gdy
> ktoś zajmuje pięć atrakcyjnych miejsc, dla
> osób z karnetami, po czym cały mecz siedzi
> rozłożony na trzech krzesełkach, a dwa są
> puste, bo koledzy z karnetami nie dotarli.
To jest prawda, a sprawa szczególnie dotyczy sektora F, gdzie według mnie jest najwięcej wykupionych karnetów przez stałych bywalców, którzy często zajmują swoje miejsca na 5 minut przed meczem, tylko przecież po to kupowali karnety, żeby każdy mecz móc oglądać ze swojego ulubionego miejsca ! Według mnie sprawa jak najbardziej wymaga rozwiązania, żeby nie dochodziło do niepotrzebnych sytuacji o jakich pisze Eplv, które niestety się zdarzają, np. przez wydzielenie całego sektora F tylko dla karnetowiczów lub oklejenie wykupionych przez karnetowiczów miejsc naklejką o treści np. "miejsce zarezerwowane dla posiadacza karnetu" - koszt znikomy, nawet bym się nie obraził gdyby Klub doliczył sobie 5 zł do ceny karnetu za wydrukowanie i przyklejenie takiej naklejki na moje krzesełko ! ;)
Jakby się tak zastanowić to wcale nie trzeba, aż tak dużo, żeby choć odrobinę poprawić nawet te "pierwsze wrażenia".
Ogarnięcie tego syfu przed wejściami, czyli de facto doprowadzenie do prządku tej trawy, ogrodzenia, chociażby pomalowanie budek z biletami, przeniesienie toy toyów w jedno miejsce gdzieś z boku anie wyeksponwanie ich między wejściami, tak jaby to były conajmniej automaty z biletami. Bo na razie prężą się godnie na froncie hali. Zamontowanie choćby jakiegokolwiek oświetlenia przed halą, na te trawniczki właśnie.
Takie minimum, ale wydaje mi się, że już by było nieco lepiej...
Tej hali zrobić porządną się nie da, można dużo pieniędzy dać, ale efekt zawsze będzie słaby. Jedyne co warto zrobić to toalety, to ważny temat jest. Cała reszta nie warta centa inwestycji jest. W temacie widowiska to są pomysły w bardzo dobrą stronę, tak się robi na świecie, jest show, wtedy jest publika i jest zainteresowanie i są sponsorzy. To są pomysły do realizacji już, bo bez pomysłów takich nikt będzie się chciał pokazać przez hokej. Tak robić trzeba to proste.
bez przesady, zrobic jeszcze kilka szatni, pod trybunami sklepiki, zrobic rzeczywiscie przed hala porzadek i jest git! do tego druga tafla i nic wiecej nam nie jest potrzebne na dluzszy czas.
myślę ze na straty nie jest spisana. Nawet z zewnątrz mogłaby lepiej wyglądać gdyby ktoś kiedykolwiek pomyślał o jakimś podświetlanym napisie czy neonie ;-/
Odnośnie miejsc dla karnetowiczów:
Wydzielenie całego sektora F,wydaje mi się,jest bezzasadne,bo połowa krzesełek będzie świecić pustkami.
Natomiast pomysł,co pisał jurassic o oklejeniu krzesełek (wystarczy napis "karnet"),jest godny uwagi.
moim zdaniem to właśnie jest najlepsze wyjście z sytuacji. Naklejki drogie nie są ;-/
Tymbardziej,że naklejkę dodaną do karnetu, każdy mógłby sobie sam nakleić.
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)