To teraz panowie eksperci gramy powyżej 5 goli w meczu czy poniżej. Na kuponie warjacie zagram na końcowe zwycięstwo Detroit bo sj za samą nazwę powinno mieć zamknięte lodowisko przez tuska
-
-
NHL Playoffs 2011
amok_pl, dokladnie nie wiem, ale jestem niemal pewien, ze nazwe Sharks (wybrana zreszta w glosowaniu kibicow) druzyna w San Jose przyjela wczesniej (1991) niz polglowki z gts okreslili tym mianem swoja bojowke. Co maja rekiny do Krakowa i gts-u tego nigdy nie zrozumiem, ale trudno wymagac pomyslunku od bezmozgow:)
Do rzeczy jednak. Ogladam oczywiscie ostatni mecz serii w San Jose. Podobnie jak poprzednie, jest niesamowicie zaciety, szybki, pelen sytuacji i ogromnie emocjonujacy. Teraz wlasnie skonczyla sie 2-ga tercja, jest 2-1 dla Sharks. Prowadzili po pierwszej 2-0, ale Zetterberg swietnym strzalem z backhandu wprowadzil znowu Red Wings do rownej gry. (Wczesniej Zetterberg zawalil druga bramke: dal sobie odebrac krzek Couturowi i ten pokonal Howarda). Przewaga jednej bramki w tej serii zupelnie, jak wiadomo, nic nie znaczy, jak rowniez prowadzenie przez Sharks w 3-ciej tercji. Bedzie wiec ogromna walka do konca.
Wings stracili Bertuzziego, ktory w drugiej tercji zbodiczkowal Heatley'a, ale na tyle nieszczesliwie, ze juz nie powrocil do gry. Podobny przypadek mial Cleary (zagral niewiele ponad 10 min.) i Detroit ma spory problem. Zobaczymy, ide ogladac, bo juz sie zaczela 3-cia tercja.
Strasznie glupia kare zlapali Sharki na 13 min. przed koncem: to many men (zla zmiana "w locie") i Red Wings maja ogromnie wazny power play. (Wciaz jest 2-1).
Ale jeszcze gorzej zachowal sie na 50 sek. przed koncem kary obronca Detroit Kronwall. Nieprzepisowo zablokowal kij Marleau (dobrze dzis gra:)), tak, ze ten go zlamal i Red Wings stracili przewage: Kronwall poszedl na lawke i San Jose bedzie pozniej mialo 1:10 gry w przewadze.
Na 7:47 przed koncem P. Marleau strzela 3-cia bramke dla Sharks. Oj, teraz to sie bedzie dzialo!!! Detroit zaatakuje z niesamowita pasja.
6:01 przed koncem niesamowity Datsyuk strzela na 3-2! (Wypilem juz wlasnie 5 piw:))
I znowu Red Wings maja power play! Mitchell poszedl na lawke. To niesamowita szansa dla Detroit, mozna powiedziec teraz, albo nigdy. Po uplywie kary zostanie tylko 3 min. meczu.
Detroit nie strzelilo w power play. Jest 2.35 do konca i Babcock bierze time out. Face off jest w tercji Red Wings - jak tylko wejda do tercji Sharkow, to na pewno zciagna bramkarza.
1:22 do konca, pusta bramka Detroit.
53 sek. do konca, wznowienie w tercji Sharks, Detroit w 6 w ataku.
Koniec! Sharks wygrali 3-2! Tak wiec Red Wings nie udalo sie zostac 4-tym teamem, ktory ze stanu 0-3 wygral w playoffach serie.
Ale byla to moim zdanie seria godna finalu Pucharu Stanleya. Red Wings ogromnie mi zaimponowali (nie po raz pierwszy zreszta) i mam nadzieje, ze Sharks wiele sie od nich nauczyli w tej serii.
Teraz Karvin:), nie pozostaje Ci chyba nic innego jak zyczyc powodzenia San Jose:) Wiec w niedziele, nie dosc, ze derby, to pierwszy mecz Sharkow w Vancouver. Prawde mowiac nie sadze, by Vancouver bylo lepsze od Detroit, wiec moze wreszcie, po 20 latach oczekiwania beda Sharki w finale.
Dla mnie (i dla Sharks tez oczywiscie) dodatkowy plus, bo w tej samej strefie czasowej. Musze sie ostro zakrecic za biletami chociaz na jeden mecz (bedzie z zalozenia ich w San Jose mniej).
Tak na goraco musze napisac jeszcze jedno, zanim pojade po mojego ulubionego Jacka Danielsa, zeby oblac zwyciestwo: Sharks grali w czarnych strojach. Jezeli w niedziele ktos zmusi Cracovie, zeby grala na czarno z zomowcami, to mam nadzieje, ze beda to szczesliwe stroje!
Nigdy nie będę kibicował drużynie o nazwie Sharks :)
teraz to już została Tampa tylko :)
Jedno jest w kazdym razie pewne: druzyna z Zachodu bedzie miala przewage swojego lodowiska w finale, a to moze byc jakis tam "factor" przy uciazliwych podrozach wszerz calej Ameryki.
W regular season Vancouver bylo jak wiadomo pierwsze tak w lidze (statystycznie, bo nie ma takiej klasyfikacji) jak i w konferencji zachodniej. Sharks byli na 5-tym miejscu w lidze i 2-gim w konferencji.
Ze Wschodu natomiast grac beda zespoly 7-my i 8-my w lidze (odpowiednio Boston i Tampa Bay), ktore byly na 3-cim (Boston) i 5-tym (Tampa) w konferencji wschodniej.
W tegorocznym, glownym sezonie Sharkom nie wiodlo sie w meczach z Canucks, choc w przeszlosci nie mieli problemow. Z czterech spotkan wygrali tylko jedno i to w Vancouver (przy okazji Boyle wtedy "oklepal miche" oszusta Keslera, niestety w rekawicy i poszedl za kare na lawke).
Canucks cenieni sa glownie za ofensywe (strzelili najwiecej bramek w NHL z przecietna 3.1 na mecz), ale rownie dobrzy byli w obronie (tu z kolei stracili najmniej bramek, 2.2 w meczu); mieli tez najlepszy w lidze power play i byli 3-ci w penalty kill, nie dopuszczajac do utraty bramki w prawie 86 % czasu gry w oslabieniu). Lapali natomiast sporo tych kar i to komentatorzy im zaliczaja na minus, szczegolnie w obliczu 2-go power play Sharkow w lidze.
Takze Luongo, generalnie swietny bramkarz, robi czesto hokejowe cabajady i nie jest uznawany za solidnego keepera.
Coz, do niedzieli niedaleko, Vancouver wypoczywalo od poniedzialku, wiec Sharkom nie bedzie latwo. Jesli uda sie im wygrac jeden z pierwszych dwoch meczow w Kanadzie, to bedzie bardzo duzo.
a Tampa dziś 5-2 i idzie na mistrza !!
To może być factor po regular seasonie zwłaszcza dla keepera w penalty killu i power playu przy wrist shotach, man!
A tak poważnie a propos factora - od 2004 roku zawsze goście w playoffach wygrywaja wiecej meczów niz gospodarze, więc gadanie o przewadze swojego lodu między mity.
Przewaga swojego lodu ma znaczenie nie tylko ze wzgledu na kibicow, ale moze nawet przede wszystkim dlatego, ze gospodarz kontroluje zmiany. Mnie glownie chodzilo jednak o to, ze w przypadku np. 7 meczow w serii, jesli podrozuje sie z jednego wybrzeza na drugie, najbardziej odczuwalna jest zmiana czasu (3 godz. roznicy).
Ta hokejowa terminologia angielska, ktorej uzywam (zreszta w bardzo ograniczonym zakresie) jest, przypuszczam, znana wszystkim kibicom hokeja i jest stosowana rowniez na polskich portalach, wiec nie sadze by byla niezrozumiala.
Sharks przegrali pierwszy mecz 2-3, prowadzac po 2 tercjach i dajac sobie strzelic 2 bramki w 3-ciej. Vancouver, jak przypuszczalem, wyglada slabiej od Detroit. Graja tez nieprzyjemnie nieczysto.
U Sharkow widac bylo jednak brak swiezosci, szczegolnie wlasnie po koniec meczu. Seria z Detroit to byl spory wysilek. Teraz sa dwa dni odpoczynku, wiec w srode powinien byc "mocniejszy" mecz.
jakos mnie ten final zachodu nie pociaga...pewnie dlatego ze druzyny z ktorymi nie sympatyzuje.Trzymam kciuki za ekipe ze wschodu.juz nawet nie pamietem ile lat pucharu nie podniosly ekipy z Kanady...
W finale ostatnio to była Ottawa w 2007 a puchar to 1993 rok i Montreal to już 18 lat... w sumie to fajnie by było jakby Vancouver wygrało - Kanadyjczykom się należy od czasu do czasu wygrać Puchar który pochodzi z tegoż kraju :)
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)