"A ja się obawiam, ze Gts będzie sobie pogrywał ze Śląskiem na 0-0 do ostatniej minuty, tylko po to, żeby zmusić Lecha do spuszczenia nas... "
o tym samym dziś z kumplem gadałem,i nie jest to abstrakcja
-
-
Lech Poznań - Cracovia Sobota 30.05.09 17:00
Lech Poznań - Cracovia, godz. 17:00, sędzia: Marcin Borski (Warszawa).
Kur** ludzie.! Przecież wszystkie osoby związane z Lechem, "siedzące" w futbolu zdają sobie z tego sprawę, że Śląsk podłoży się Wiśle! Czy remis, czy wygrana GTS-u, tak czy siak.! Więc nie rozumiem tych Waszych "myśli", jakoby grali specjalnie długo na 0:0, żeby Lech chciał nas spuścić. Kolejorz nas nie spuści i jestem tego więcej niż pewny! Jeśli stanie się inaczej, to... ale nie stanie się inaczej ;)
platek szykuje specjalna taktyke,zamieni barana na wasiluka....a tu wasiluk nam wlozy piekna gloweczke ktora da nam utrzymanie;)
i to bedzie prawdziwa kolejka cudów :D
tak a asystowal bedzie Sacha :)
żebyśmy tylko na zawał nie umarli ;D ja jestem dobrej myśli ;) jeszcze kilkadziesiąt godzin do ujawnienia prawdy :D
jesli zagra Wasiluk w drugiej lini to bedzie tragedia ten czlowiek tak szybko biega jak ja chodze ......oj niedobrze ,niedobrze
jak to można nazwać wogule bieganiem,w wyskoku to nasz Paweł Zegarek go przeskakuje jeszcze dziś.Stilić go tak wkręci w ziemie że zapomni jak się nazywa a my razem z nim.
Płatek ma nierówno pod sufitem na mózgu koszykarza,z jedna nogą i z cięzarkami u nóg.
ps.powodzenia panie trenerze.
Wasiluk defensywny pomocnik? Ten Płatek to niesamowity "jajcarz" :) Wystawić niezwrotnego Wasiluka na zaawansowanych technicznie pomocników Lecha to jakieś fanaberie taktyka Platinho. Ciekawe, że Płatek gra odważnie i eksperymentuje zawsze przeciw mocnym przeciwnikom i to na jego terenie... Co tam. Obym się cholernie pomylił.
a Wy swoje. chłopak jeszcze nie wybiegł na murawę.
przestańcie go dołować przed tak ważnym meczem.
Z Marcinem Bojarskim, byłym piłkarzem Cracovii, dziś występującym w Piaście Gliwice, rozmawia Przemysław Franczak.
==
[img]http://d.polskatimes.pl/k/r/11/3a/da/4a1e29bf07d9f_k2.jpg[/img] Marcin Bojarski (Fot. Archiwum Polska, The Times)
Przemysław Franczak:
Panie Marcinie, jak ocenia Pan szanse Cracovii na utrzymanie?
Marcin Bojarski:
Wysoko. Mocno wierzę w chłopaków. Ba, jestem przekonany, że się utrzymają. Nie twierdzę, że Lecha będzie łatwo pokonać, ale kilka razy grałem w Poznaniu w barwach Cracovii i z reguły to były dla nas udane mecze. Pamiętam zwycięstwa 2:0 i 4:3. Dlatego myślę, że "Pasy" dadzą radę.
Przemysław Franczak:
Jednak teraz Lech jest zupełnie innym zespołem. Wykreował kilka gwiazd i ciągle ma - iluzoryczne wprawdzie, ale jednak ma - szanse na tytuł.
Marcin Bojarski:
A ja myślę, że poznaniacy już pogodzili się z myślą, że przegrali mistrzostwo. Będą zrezygnowani, a to okazja dla zdeterminowanych piłkarzy Cracovii. Oni zdają sobie sprawę z tego, że dla nich to mecz ostatniej szansy. Mają dużo do stracenia. Dlatego będą gryźli trawę i zapierdzielali przez 90 minut.
Przemysław Franczak:
Presja nie spęta im nóg?
Marcin Bojarski:
Nie ma mowy. Ludzie, po to przecież się trenuje, żeby wyjść na boisko i jak najlepiej zagrać. Tu chodzi przecież o ich przyszłość.
Przemysław Franczak:
Otóż to. To nie jest wystarczający powód, by przegrać ze stresem?
Marcin Bojarski:
Jeżeli ja bym był w tej drużynie i usłyszał, że w szatni ktoś mówi o spętanych nogach, to od razu walnąłbym pięścią w stół. To jest nasz zawód, nie zasłaniajmy się presją.
Przemysław Franczak:
Pański Piast może Cracovii bardzo pomóc, jeśli pokona zagrożoną spadkiem Lechię.
Marcin Bojarski:
Zgadza się, ale denerwuje mnie takie gadanie. Nagle wszyscy w trzydziestej kolejce mówią, że ktoś może komuś pomóc, zaczyna się liczenie punktów. A wcześniej było 29 spotkań i trzeba było wtedy troszczyć się o siebie. Poza tym Cracovia ma o tyle komfortową sytuację, że nie musi się oglądać na innych. Zwycięstwo da jej minimum baraż.
Przemysław Franczak:
A jeśli mimo wszystko Cracovia spadnie?
Marcin Bojarski:
Będzie mi strasznie żal. To nie jest tak, że odszedłem z klubu, zamknąłem drzwi i zapomniałem o wszystkim. Moje serce jest w pasy, mieszkam w Krakowie i cały czas dopinguję chłopaków. Jest mi tylko przykro z tego powodu, że rozbito fajną ekipę. Pozbyto się mnie, Łukasza Skrzyńskiego i Piotra Gizy, a zaufano człowiekowi, który...
Przemysław Franczak:
Mówimy o trenerze Stefanie Majewskim?
Marcin Bojarski:
Tak. To tylko jego wina, że w tej chwili drużyna znajduje się w takiej, a nie innej sytuacji.
Przemysław Franczak:
Odważna teza.
Marcin Bojarski:
A nie jest tak? Wystarczyło zostawić w tym zespole Skrzyńskiego, Gizę i Bojarskiego, dokoptować do tego Ślusarskiego i Sasina, i spokojnie gralibyśmy w górnej części tabeli. A Majewski chciał się jeszcze pozbyć Pawlusińskiego, więc trzeba dziękować Bogu, że mu się nie udało, bo Cracovia już od dawna byłaby w I lidze. Prezes Filipiak mu zaufał, lecz nie wiedział, co dzieje się w środku zespołu.
Przemysław Franczak:
A co się działo?
Marcin Bojarski:
Drużyna była zdołowana psychicznie. Majewski prawie z każdym z nas był skonfliktowany, zburzył harmonię i rywalizację. Młodzi zawodnicy, tacy jak Dudzic czy Kostrubała, mieli miejsce w składzie za darmo, choć brakowało im umiejętności.
Przemysław Franczak:
Trener Artur Płatek jest bez winy? Dostał przecież pieniądze na transfery i wystarczająco dużo czasu na budowę nowego zespołu.
Marcin Bojarski:
Nie jest łatwo odmienić drużynę w ciągu trzech czy czterech miesięcy. Zwłaszcza po tym, co wyprawiał Majewski. Zabił w nas wiarę we własne umiejętności. Po remisach czy porażkach dołował nas, niszczył. A transfery? Wydano ogromne pieniądze i efektów nie ma. To dla mnie dowód, że trzeba było pielęgnować starą drużynę, dołożyć do niej zawodnika pokroju Ślusarskiego i miałoby się fajną ekipę. Tak się nie stało, więc teraz Cracovia musi stanąć na głowie, żeby utrzymać się w ekstraklasie.
Źródło: Gazeta Krakowska
a dla jasnosci za 90minut.pl
"Komisja Odwoławcza ds. Licencji przyznała Cracovii licencję na grę w Ekstraklasie. Klub otrzymał prawo na grę - zgodnie z przedstawioną umową na stadionie Zagłębia Sosnowiec"
wracajac do Bojara, szkoda chłopaka, widac ze za Pasami teskni...
pozwole sobie na wklejenie bardziej wyjsciowej foty :)
[img]http://img39.imageshack.us/img39/7670/galastuleciapasw009b.jpg[/img]
szukajac tej foty znalazlem tez inna z gali stulecia, troche sie nasza druzyna zmieniła, sa tacy których byśmy przywitali z powrotem z pocałowaniem ręki...
[img]http://img5.imageshack.us/img5/6665/galastuleciapasw015.jpg[/img]
nie wszyscy oczywiście:)
Bojar wracaj do PASÓW!!!
no to co mówi Bojar to 1906 % racji. Nic dodać nic ująć.
Warto przemysleć powrót Bojara do PASÓW.Jakby tylko chciał?
Oby chciał.
Zawsze będziemy pamiętać 1:0 z Legią, po obronionym karnym przez Cabaja.
Chłopak oddał duszę i serce PASOM!!!
A gnida Majewski go zniszczył.
Vojnar, nierealne i niepolityczne.
Tak rozpieprzyć rozpędzoną maszynę jaką była Cracovia, to tylko Filipiak mógł.
Rozmowa z Mirosławem Kubisztalem (*)
W 1984 roku Cracovia straciła szanse na utrzymanie w przedostatniej, 29., kolejce po porażce z Ruchem Chorzów. Teraz przed ostatnią serią jej sytuacja jest nieco lepsza. Jednak pozostanie w lidze bez względu na wyniki innych spotkań. Drużynie z ul. Kałuży zapewni tylko zwycięstwo w Poznaniu z Lechem.
Waldemar Kordyl:
Dlaczego ćwierć wieku temu Cracovia opuściła ekstraklasę?
Mirosław Kubisztal:
Zabrakło w klubie napastników. Cezary Tobollik uciekł do Austrii, a Henryk Janikowski został zawieszony za słabe przykładanie się do obowiązków sportowych. Byłem debiutantem, który przyszedł na pół roku z trzecioligowej Unii Tarnów. W tym czasie rządzili komuniści. Człowiek był młody i liczyłem na wymiganie się od służby wojskowej. Nie za bardzo się to udało. Obiecanki, cacanki.
Waldemar Kordyl:
W 15 meczach zdobył Pan trzy gole.
Mirosław Kubisztal:
- Pewnie, że to mało. W słabej Cracovii nie miał mi kto pomóc. Nawet Maradona nic więcej by nie zdziałał. Mecze sparingowe nie wskazywały na nasz spadek. Graliśmy dobrą piłkę i strzelaliśmy sporo bramek. Plotki mówiły, że chciano nas spuścić, ale dowodów na to nie mam.
Waldemar Kordyl:
Wtedy też były zawirowania na stanowisku trenera.
Mirosław Kubisztal:
- Sezon zaczął Józef Walczak, ale po kilku meczach nas zostawił. Częściej był na zwolnieniach lekarskich. Jego obowiązki przejął oficjalnie Zenon Baran, drugi trener, ale tak naprawdę prowadził nas Orest Lenczyk. Tylko nie chciał, by jego nazwisko figurowało w protokole.
Waldemar Kordyl:
Spadliście po dwóch sezonach w ekstraklasie, teraz Cracovii grozi to samo po pięciu latach.
Mirosław Kubisztal:
- Kiedyś to na wyjazdach bywało tak, że przez połowę nie można było przejść, bo sędzia nie pozwalał. W moich czasach ostatnią kolejkę można było z góry rozszyfrować. Teraz wszyscy boją się odpowiedzialności karnej. Do końca będzie walka i nikt nie odpuści. Górnik raczej nie wygra z Polonią walczącą o puchary.
Waldemar Kordyl:
Co Pan sądzi o dzisiejszej Cracovii?
Mirosław Kubisztal:
- To słaba drużyna, za dużo było roszad i niepewności. Zaliczyła bardzo słabą jesień, nie lepszą wiosnę i nagle liczy na cud w ostatnim meczu. Musi się bardzo starać.
Waldemar Kordyl:
W GKS-ie grał Pan przez siedem lat.
Mirosław Kubisztal:
- Najlepsze wspomnienia mam ze stadionu Śląskiego, gdy pokonaliśmy Górnika Zabrze 4:1 i wywalczyliśmy Puchar Polski. Z Cracovią nie za dużo osiągnąłem. Czasem zastanawiam się, jak potoczyłyby się moje losy, gdybyśmy nie spadli. GKS dopiero się wtedy budował.
Waldemar Kordyl:
Więcej osiągnął Pan w Szwecji?
Mirosław Kubisztal:
- Tak jak w Katowicach, nigdy nie byłem mistrzem kraju. Ale strzeliłem 69 bramek, a w Polsce tylko 41. Zanotowałem sześć hat tricków, czego w polskiej lidze nigdy nie dokonałem. Najładniejszą bramkę w życiu strzeliłem bramkarzowi reprezentacji Szwecji - Thomasowi Ravelliemu. Na stulecie Orebro zostałem wybrany do najlepszej jedenastki klubu.
Waldemar Kordyl:
Po latach wrócił Pan do rodzinnego Tarnowa.
Mirosław Kubisztal:
- Mam restaurację pod miastem na szczycie góry. Jeszcze dwa lata temu miałem kontakt z piłką nożną. Trenowałem kluby IV ligi i niższe, to nie ma jednak racji bytu. Wszyscy chcieli wyników, nic za to nie dając.
(*) Mirosław Kubisztal ma 47 lat. 19 maja 1984 r. strzelił 900. gola dla Cracovii w ekstraklasie w wygranym 1:0 meczu z Górnikiem Wałbrzych
Źródło: gazeta.pl, Kraków
W porannym programie TVN24 pan prowadzący ni z gruchy, ni z pietruchy stwierdził, że jest rzeczą wiadomą iż Cracovia wygra z Lechem. Ponoć 3:1... Wydźwięk tej wypowiedzi jest hmm taki sobie, ale ... ale niech tak się stanie.
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)