- Apeluję o konfrontację z przedstawicielami czeskiej strony w obecności mediów w sprawie dotyczącej umowy reklamowej z firmą Albresa! - nawołuje Ireneusz Serwotka.
Szef wodzisławskiego klubu zapowiada, że nie ma nic do ukrycia w kwestii dotyczącej niezrealizowanej przez firmę marketingową Albresa SA umowy, na mocy której na konto Odry miało wpływać rocznie milion złotych.
Czesi dotąd zapłacili tylko jedną ratę. Właściciel Albresy Martin Lafek niewywiązanie się z kolejnych wpłat argumentuje tym, że jego podpis pod kontraktem został sfałszowany.
- Skoro między nami jest pewien spór, to rozwiążmy go w sposób cywilizowany. Chociaż nie ukrywam, że w tej chwili chętnie byłbym pozwany o to do sądu, bo przynajmniej dowiedziałbym się, w jaki sposób to robię - mówi Serwotka.
- Jeśli twierdzę, że mamy do czynienia z oszustwem i zmową Czechów, to wiem, że to mocne słowa, ale wiem również, na czym stoję - dodaje.
Przypomnijmy, że spółka Odra zaczęła egzekucję nieuregulowanych kwot poprzez czeskiego komornika. - Na konto depozytowe wpłynęło milion koron, czyli jedna czwarta należnej nam sumy. Jednocześnie wiem, że do sądu w Pradze wpłynęło odwołanie Czechów, poparte "stałą" argumentacją, że oni o niczym nie wiedzieli. W najbliższych dniach dowiemy się, czy komornik może nam przekazać te pieniądze, czy musimy czekać do czasu rozpatrzenia odwołania przez sąd - wyjaśnia prezes Odry.
Dlaczego prezesowi zależy na skonfrontowaniu się z Czechami w obecności mediów? - Bo ja opieram się na dokumentach, a oni tylko na słowach. Ale nawet jeśli pomysł nie wypali teraz, to najprawdopodobniej będzie mieć miejsce, tyle tylko, że w obecności organów ścigania - mówi Serwotka.
Andrzej Surma, pełnomocnik czeskiej strony: - Prezes chce prać brudy przy otwartej kurtynie i Odrę kończyć? Każda taka rozmowa jest szkodliwa dla klubu! Jeśli posiada jakieś dokumenty, to niech idzie z tym do sądu. Tam się dowie, czy są one istotne. Moim zdaniem przedstawia tylko te papiery, które chce pokazać. Nie mam nic więcej do powiedzenia. Jak Serwotce braknie pieniędzy, to problem sam się rozwiąże.
Jak widać w Odrze nadal bałagan . Trzeba się pocieszać tym że inni mają gorzej .
-
-
U NASZYCH RYWALI....(prywatne "pogaduchy" będą kasowane) cd
gorzej nie gorzej, mają kopaczy co ich utrzymają, a u nas różnie może z tym być
[url=http://wislakrakow.com/forum/showthread.php?p=880186[url=https://cracovia.krakow.pl/u/maro-andrychow]@maro_andrychow[/url] w temacie [url=https://cracovia.krakow.pl/t/19090-madman-sklep-pl/880186]MADMAN.SKLEP.PL[/url]: ]kibice rzeki[/url] zaraz zaczną protestować, o to ze filipiak sponsoruje Cracovię, a nie ich...
warto przeczytać ....
http://sport.onet.pl/pilka-nozna/i-liga/zjechac-zrobic-swoje-i-wracac,1,3201722,wiadomosc.html
Takiego gościa wzioł bym w ciemno do nas
O ambicje nie trzeba było by się martwić.
Ode mnie szcunek!
Jeżeli tylko nie maczał łap w przekrętach!!!
13 dni później
legia zagra na Konwiktorskiej.
http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/legia-zagra-swoj-mecz-na-polonii-i-bez-widzow,1466468
Od czasu przejęcia Odry przez trenera Marcina Brosza zmieniły się nie tylko styl gry i wyniki zespołu. Małomówny szkoleniowiec przywołał drużynę do znacznie większej dyscypliny!
Dryl sprowadza się do kilku zasad. Naczelną jest punktualność. Kiedy kilka tygodni temu przeprowadzałem wywiad z bramkarzem Arkadiuszem Onyszką, ten co chwilę spoglądał na zegarek. Spotkaliśmy się przed treningiem, które od czasu pojawienia się w klubie Brosza zawsze poprzedza wspólny posiłek całej ekipy. - Jest 9.25. Czas na mnie. Na wpół do dziesiątej muszę być na śniadaniu. Trener nie toleruje spóźnialskich. Uważa, że jeśli nie jesteś w stanie rzetelnie podejść do takich prostych spraw, to co dopiero z koncentracją na boisku - tłumaczył piłkarz.
Skąd taka idea? - Podpatrzyliśmy ją z trenerem Broszem na stażu w Liverpoolu. Pomysł jest bardzo trafiony, bo chłopaki wcześniej się razem spotykają, myślą o sobie, o klubie. A poza tym zupełnie zmieniają swoje nawyki żywieniowe - odpowiada drugi trener Odry Dariusz Dudek.
Dariusz Kozielski, który sprowadził wielu nowych graczy do Wodzisławia, przychylnie ocenia reguły rządzące szatnią. - Im częściej ze sobą przebywają, tym lepiej. Ale czy to by się sprawdziło, gdyby grupa była ze sobą dwa lata? Nie wiem... - zastanawia się członek zarządu klubu.
Złamanie zasad (np. spóźnienie) wiąże się z karą w wysokości 50 zł. Nazwisko delikwenta trafia na listę, a pieniądze do wspólnej skarbonki. Jej depozytariuszem jest kapitan drużyny Marcin Malinowski. - Odpłatność pobieram w dniu "wykroczenia" - precyzuje "Malina". - Jak coś się w kasie nie zgadza, musisz wyłożyć z własnej kieszeni - podpowiada koledze Jan Woś, któremu już zdarzyło się złamać wewnętrzny regulamin. - Znalazłem się na drodze jednokierunkowej, na której wymieniano lampy. Nie dałem rady przefrunąć - wyjaśnia Woś.
Co się dzieje z zebranymi pieniędzmi? - Częściowo idą na bieżące wydatki. Z tego funduszu zakupiliśmy sobie np. ekspres do kawy, który stoi w szatni - zdradza Woś. - Reszta przyda się po zakończeniu sezonu na wspólną imprezę - dodaje Malinowski.
Co ciekawe, w rejestrze opłat dwukrotnie znalazło się także nazwisko samego Brosza, jednak szkoleniowiec Odry nie chce się przyznać za co. - To tajemnica - ucina.
- Z tego, co się orientuję, to dłużej przytrzymał go na spotkaniu prezes klubu. A przyjęliśmy zasadę, że nie respektujemy żadnych usprawiedliwień - uśmiecha się Woś.
Kary nie uniknął także Dudek. - Byłem pierwszym, który poczuł surowość regulaminu - mówi asystent Brosza, którego zgubił dzwoniący telefon. - Nie może być tak, że komórki dzwonią podczas odprawy - zgadza się Dudek.
Piłkarze Odry najczęściej trenują na oddalonym o kilkaset metrów boisku zwanym glinianką. Za poprzedników Brosza z reguły dojeżdżali na miejsce samochodami. Obecnie idą spacerkiem. - Chłopcy po drodze już się rozgrzewają i mentalnie przygotowują do swoich obowiązków. A przejście w ciągu pięciu minut drogi nie jest dla nich żadną ujmą - twierdzi Dudek.
Jak się okazuje, decydują o tym również... względy bezpieczeństwa. - Bywało tak, że po zajęciach chłopaki wsiadali do samochodów i pędzili na wyścigi. I raz zdarzyło się, że Witek Cichy, wyjeżdżając ze skrzyżowania, spowodował stłuczkę! - zdradza jeden z pracowników klubu.
- Jest jeszcze parę innych rzeczy, które "podpadają pod paragraf", ale nie nadaje się to do druku. Ale podobnie jest w innych klubach - mówi "Dudi", który wierzy w sens działań dyscyplinujących. - Fajnie, że grupa się pilnuje. Kar jest naprawdę mało. Najważniejsze, by dało to efekt i przeniosło się na wyniki - kończy drugi trener Odry.
8 dni później
Lech nie sprzeda Lewandowskiego Borussi Dortmund za 4,5 mln euro. Tak mówi prezes Lecha. Dyrektor Borussi mówi, że Lech chce 5 mln. Podobno Anglicy płacą więcej. Ale Lewandowski już uzgodnił warunki z Niemcami.
- W Gliwicach chyba nie ma zbyt wielu prawdziwych kibiców - denerwuje się obrońca Piasta Sławomir Szary. Tuż przed rozpoczęciem meczu z Wisłą Kraków miejscowi fani zagrozili swoim piłkarzom... pobiciem.
"Jeszcze jeden mecz przegrany, wpierd... macie murowany" - popłynęło z trybun stadionu przy ul. Okrzei tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego.
- Pewnie, że te słowa do nas dotarły. Nie przypuszczam, aby miały na nas wpływ, bo po rozpoczęciu meczu skupiamy się przecież na grze. Świetnie to jednak pokazuje, że w Gliwicach chyba nie ma zbyt wielu prawdziwych kibiców. Tacy powinni być z zespołem na dobre i na złe! My i tak będziemy walczyć do końca o utrzymanie, choćby dla nas i dla naszych rodzin. Nikt z nas nie chce mieć wpisanego w CV spadku z ekstraklasy - podkreśla Szary. Zniesmaczony przyśpiewką jest też wiceprezes klubu Zbigniew Koźmiński. - Fani na pewno to przemyślą. Jestem przekonany, że taka sytuacja miała miejsce po raz ostatni - mówi działacz.
Nieodpowiedzialne zachowanie szalikowców nie stało się w Gliwicach tematem numer jeden tylko za sprawą... sędziów wtorkowego spotkania. Choć Piast przegrał z Wisłą aż 1:4, to dwa pierwsze gole dla rywali nie powinny zostać uznane! Wiślacy znajdowali się bowiem na pozycjach spalonych.
- O nic sędziów nie będę oskarżał, bo ich błędy to tylko wynik braku umiejętności. Liniowy, który najwięcej nabruździł, uciekał zaraz po meczu do szatni, bo czuł się winny. Potem arbitrzy nas zresztą przepraszali. Skarżyć oficjalnie się nie będziemy, bo to byłoby niepolityczne. Za długo jestem w tej branży, by nie widzieć, że reakcja środowiska sędziowskiego mogłaby być odwrotna od oczekiwanej. Możemy tylko ponarzekać, bo punktów nikt nam nie przywróci - mówi Koźmiński.
Piłkarze Piasta byli po meczu wściekli. Złość wyładowywali m.in. na... tunelu do szatni. Trener Ryszard Wieczorek przyznał też, że kilku zawodników płakało po spotkaniu.
- Zostaliśmy oszukani! Jestem tym zdegustowany i zaczynam się zastanawiać, czy to wszystko jest dziełem przypadku. Nie pierwszy raz zdarzyła nam się przecież taka sytuacja. Proszę zauważyć, że mamy za sobą 26 kolejek, a na korzyść Piasta nie podyktowano jeszcze ani jednego rzutu karnego. Tymczasem powinno być ich chyba z pięć! Jeśli w tej lidze mają być równi i równiejsi, to może przyznajmy nagrody już przed występami? - pyta Szary.
Apel piłkarzy Piasta na oficjalnej stronie internetowej klubu
Drodzy kibice, przed nami cztery bardzo ważne mecze, które zadecydują o naszej przyszłości i klubu. Chcemy wygrać te mecze i wyjść z tej trudnej sytuacji w jakiej się znaleźliśmy. Możemy to zrobić tylko przy naszym pełnym zaangażowaniu i Waszej pomocy. Drużyna ze swej strony deklaruje i gwarantuje pełne zaangażowanie i walkę o zwycięstwo w każdym spotkaniu. Zwracamy się do Was z prośbą o gorący doping, bo Wasze wsparcie będzie nam bardzo potrzebne Tylko razem możemy osiągnąć cel jakim jest utrzymanie w gronie najlepszych drużyn w kraju. Zawodnicy I drużyn
Te szmaty niech karają .Przez całe lata śmiali się całej lidze w głos .Nam zamykano stadion za ,,świński łeb ''w barwach wisły na derbach ,a tym świniom zamykali 1 sektor za 1.pobicie piłkarza Arki na boisku 2.rozbicie głowy krzesełkiem 2 trenera Cracovii Ćmikiewicza na derbach .Mimo recydywy stadionu im nie zamykali.
Każda kara dla Wisły to jest dobra kara;)
potter Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Te szmaty niech karają .Przez całe lata śmiali
> się całej lidze w głos .Nam zamykano stadion za
> ,,świński łeb ''w barwach wisły na derbach ,a
> tym świniom zamykali 1 sektor za 1.pobicie
> piłkarza Arki na boisku 2.rozbicie głowy
> krzesełkiem 2 trenera Cracovii Ćmikiewicza na
> derbach .Mimo recydywy stadionu im nie zamykali.
Po 3 latach od tego wydarzenia jest to już krzesełko, strach pomyśleć czym rzucimy w relacjach za kilka lat.
Oczywiście nie podważam faktu trafienia trenera Ćmikiewicza w głowę jak również naganności i głupoty tego zdarzenia.
No dobra krzesełko, butelka sam fakt się liczy, gość ponad 60 lat. Ale chyba willy nie zaprzeczysz że kara za wtargnięcie kilkudziesięciu "kibicow psiarni" i gonitwa za piłkarzami Arki, a także złamanie jednemu z nich kości jarzmowej nie była adekwatna do wydarzenia? W lidze było to jedno z najwiekszych chamstw i prostactw od jakiegoś czasu.
W zakładach bukmacherskich nie można typować sobotniego meczu piłkarskiej Ekstraklasy Lechia Gdańsk - Piast Gliwice. Większość bukmacherów już wycofała to spotkanie ze swojej oferty. Wyjątkiem jest Tobet.com, ale na zwycięstwo gości jest i tak wyjątkowo niski kurs.
Broniący się przed spadkiem Piast Gliwice zagra swój kolejny już "mecz ostatniej szansy" w sobotę o godzinie 14:45. Na gdańskim stadionie przy ulicy Traugutta zmierzy się z szóstą w tabeli Lechią Gdańsk. Piast, który zajmuje przedostatnie miejsce, traci do gdańszczan jedenaście punktów, więc logiczne byłoby, że faworytem tego spotkania są gospodarze.
Tymbardziej dziwi, że za zwycięstwo Lechii można zarobić więcej, niż gdyby mecz zakończył się wygraną Piasta. Tobet.com w przypadku przegranej gospodarzy za każdą postawioną złotówkę zapłaci tylko 1,95. Tymczasem, gdyby to Gliwiczanie schodzili z boiska pokonani, to za złotego zyskamy aż 3,45! Najmniej prawdopodobny zdaniem bukmacherów jest remis - stawka wynosi 3,60.
Lechia nie ma już szans na udział w europejskich pucharach - do trzeciej Legii Warszawa traci aż 16 punktów. Można zaryzykować stwierdzenie, że poza walką o jak najwyższe miejsce na koniec sezonu, nie walczy już o nic.
Wątpliwości te podzielają najwięksi internetowi bukmacherzy w Polsce. Zakłady na sobotni mecz wycofały już bwin.com, unibet.com i expekt.com.
willy Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> potter Napisał(a):
> --------------------------------------------------
>> rozbicie głowy
> > krzesełkiem 2 trenera Cracovii Ćmikiewicza na
> > derbach .Mimo recydywy stadionu im nie
> zamykali.
>
> Po 3 latach od tego wydarzenia jest to już
> krzesełko, strach pomyśleć czym rzucimy w
> relacjach za kilka lat.
>
> Oczywiście nie podważam faktu trafienia trenera
> Ćmikiewicza w głowę jak również naganności i
> głupoty tego zdarzenia.
Trafienie butelką jest gorsze od trafienia krzesełkiem.
Rzucone z pewnej odległości krzesełko nie jest w stanie wyrządzić takiej szkody jak butelka która jest raz że szklana, dwa, ze względu na swoje rozmiary i odległość uderzenia uderzy ze znacznie większą siłą skoncentrowaną w miejsce uderzenia. Butelka może wybić oko, doprowadzić do wstrząsu mózgu, nawet chyba zabić - znacznie prędzej niż krzesełko.
Tak, że informacja o krzesełku jest pewnym złagodzeniem wydarzenia :)
- co nie zmienia tego, że należy pisać prawdę.
Ruch przeraźliwie się męczy w Szczecinie. Narazie 0-0 i awans Pogoni. kwadrans do końca.
Obecnie zdecydowana przewaga Pogoni. Wygląda ,że Ruch o puchary będzie musiał walczyć w lidze.
Na Boisku Bojar , Baran, Grodzicki z naszych ex-piłkarzy i Petasz ,którego "chcieliśmy"
Piłkarze Odry Wodzisław Śląski odmówili wyjścia na trening
- Nawet bym tego nie nazwał strajkiem. Bo o czym my tu mówimy? Jest dwutygodniowy poślizg w wypłatach i tyle! Życzyłbym, żeby tak było w każdej firmie. Zresztą wieczorem zajęcia normalnie się odbyły - mówi na łamach "Gazety Wyborczej" członek zarządu Odry Dariusz Kozielski
Działacz Odry twierdzi, że powodem całego zamieszania było raczej środowe walne zebranie zarządu stowarzyszenia MKS Odra - większościowego udziałowca spółki Odra SA. - Sytuacja w klubie była ostatnio napięta. Sam rano zaproponowałem chłopakom, żeby wzięli udział w posiedzeniu i zyskali przez to wpływ na losy klubu. Jan Woś na przykład wszedł do zarządu stowarzyszenia, inni zawodnicy zostali członkami stowarzyszenia - twierdzi Kozielski.
źródło: Gazeta.pl
Dariusz Kozielski będzie głównym udziałowcem Odry
Nowym większościowym właścicielem Odry Wodzisław będzie Dariusz Kozielski. Zarząd MKS Odra podjął uchwałę o przekazaniu działaczowi w zarządzanie pakietu 58 procent akcji ligowej spółki.
Takie rozwiązanie ogłoszono wczoraj po 20:00. Wtedy też okazało się, że nastąpiły zmiany we władzach klubu.
- W nowym zarządzie jest kilka nowych twarzy. Potwierdzam też, że podjęliśmy decyzję o przejęciu przez pana Kozielskiego 58 procent akcji, należących do stowarzyszenia. Teraz jego władze razem z prawnikami mają popracować nad szczegółowymi rozwiązaniami - informuje Marian Oślizło, który ponownie został wybrany na prezesa MKS Odra.
W nowym dziesięcioosobowym zarządzie klubu znaleźli się m.in. piłkarz Jan Woś, drugi trener Jarosław Skrobacz, dotychczasowy prezes stowarzyszenia Marian Oślizło, rzecznik klubu Sebastian Meisner oraz Dariusz Kozielski. Zabrakło za to ludzi związanych z poprzednim prezesem MKS Odra Andrzejem Surmą. On sam też nie kandydował w wyborach do nowego zarządu.
Z dobrego źródła wiem że szarksi wypożyczyli sobie kopaczy rzeki na małą pogadankę przed mecem z legią i Cracovią . Nie było przepychanek . Skończyło się na grożeniu paluszkiem.
Drugie info to takie że za bilet wyjazdowy na mecz z Cracovią kibice rzeki muszą wydać okrągłe 100 złotych.
Osobiście obawiam się wysypu partyzantów na trybunach przeznaczonych dla kibiców Cracovii.
Komisja Ligi Ekstraklasy SA zwróciła się do rzecznika dyscyplinarnego PZPN o zbadanie okoliczności sobotniego spotkania Lechia Gdańsk - Piast Gliwice. Spotkanie to wygrał walczący o utrzymanie Piast Gliwice.
Komisja Ligi powołuje się m.in. na decyzję bukmacherów, którzy wycofali mecz ze swojej oferty. Przed 27. kolejką Lechia była już pewna utrzymania, natomiast Piast walczy o uniknięcie spadku. Przed rokiem sytuacja była odwrotna - w ostatniej kolejce zajmujący bezpieczne miejsce w tabeli Piast przegrał u siebie z Lechią 0-2, dzięki czemu zespół z Gdańska nie spadł do I ligi.
- Ja tego meczu nie widziałem. Rozmawiałem jednak z trenerem oraz członkami zarządu i nikt nie miał żadnych zastrzeżeń co do sportowego przebiegu tego spotkania. Lechia gra po prostu ostatnio bardzo nierówno - powiedział właściciel większościowego pakietu akcji Lechii Andrzej Kuchar.
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)