Zaczyna się. Dziś pierwsze zajęcia z demografii. Poprosiłem Basię, żeby mi pozwoliła wziąć Dzidzię, ale kategorycznie odmówiła mojej prośbie: Dzidzia nie będzie exponatem na twoich zajęciach, wybij to sobie z głowy. A przecież to byłby niezły numer: Wykładam demografię w jednej ręce trzymając mikrofon, a w drugiej Dzidzię, jako ilustrację. Pierwszy miesiąc mówię o geografii i historii ludności (rozwój ekumeny, rozmieszczenie ludzi na Ziemi, krótka historia demograficzna Polski i takie tam), potem analiza demograficzna z osławioną siatką Lexisa, potem o problemach demograficznych aglomeracji (lub jak kto woli konurbacji) katowickiej, Polski, świata, a kończę filozofią i ekologią. Ale mi się jeszcze lepszy przedmiot nawinął, a nazywa się on "Problemy globalizacji". Tego jeszcze nie wykładałem, ale nie omieszkam przerobić takich dzieł jak "Manifest partii komunistycznej" Karola Fryderyka Marxa - Engelsa, "Turbokapitalizm" Luttwaka, "Globalizacja" Stiglitza, "No logo" Naomi Klein. Słowem będzie czerwono na tych zajęciach. Waldek Czajkowski posiada 3 tomy "World System" Wallersteina, w tym jeden z osobistą dedykacją autora. Też może sobie pożyczę i sxeruję i będę mówił. (Basia - jest historyczką - mnie opierniczyła, że jej nie powiedziałem, że w Szczyrq będzie Tazbir, bo by mi dała jakąś książkę do podpisu.)
A ja tu teraz mam przed sobą xiążkę niejakiego Davida Landesa o typowo smithowskim tytule "Bogactwo i nędza narodów". Xiążkę tę zresztą obficie skrytykowała ta lewacka banda czworga z Wallersteinem na czele. Ale mi się podobała. No weźmy taki klasyczny rozdział "Dlaczego Europa? Dlaczego właśnie wtedy?"
Ludzie ja mam pomysły. Weźmy na przykład taki pomysł: porównać miasto gorączki złota i miasto konurbacji węglowej, króciutkie i długie trwanie czegoś podobnego, ale i różnego. Albo na przykład w Zielonej Górze wystąpiłem z szoqjącą tezą, że konurbacje są pierwotne w stosunku do monocentrycznych aglomeracji. Rzut oka na mapę cywilizacji dorzecza Indusu lub Mezopotamii okresu rewolucji miejskiej od razu przywodzi myśl, ze to coś podobnego do Ruhrgebiet. Tylko tam urodzajna ziemia pełniła funkcje kopaliny.
Jeszcze jedno. Po tej konferencji w Szczyrq, gdzie powstało kilka dziwnych sytuacji, zrozumiałem, że chyba coś z tymi Żydami jest rzeczywiście.
-
-
Universytet, Polibuda i inne Academie
21 dni później
Dziś na ćwiczeniach z demografii stoczyłem pojedynek boxerski semi - contact z jednym ze studentów. Wezwałem jednego ze studentów do tablicy i skonstatowałem, że wyglada jak Pudzian. Zaproponowałem mu 3 - minutowa rundkę boxerską bez kontaktu pięści z ciałem (ciosy zadawało się w powietrze). Rundka odbyła się przy tablicy w ramach rekreacji w trakcie lekcji. Według publiki, którą byli pozostali studenci padł remis.
160 dni później
KONIEC HABILITEK!!!!!!
Zniesiono habilitacje!!!!!!
Jak poinformowało Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, decyzją Ministra, po wielu miesiącach dysqsji i konsultacji, z dniem dzisiejszym zniesieno jeden z ostanich peerelowskich przeżytków - habilitacje. Od dziś jedynym stopniem naukowym jest stopień doktora.
Przy nazwiskach profesorów nie będzie już skrótu "hab", do którego jesteśmy od lat przyzwyczajeni. Wizytówka "Prof. dr Kowalski" nie będzie już więc więcej powodem do lekkiego zażenowania "profesora" prywatnej "uczelni", współczesnego odpowiednika komunistycznego "marcowego docenta". Od dziś nawet Einstein polskiej nauki nie będzie miał w tytule słówka "hab".
Jak ja, skromny wyrobnik polskiej nauki (no bo przecież trudno mnie nazwać "uczonym") to przyjąłem? Z jednej strony żal mi tych dwustu stron pracy, które już napisałem (a stówę miałem zamiar jeszcze dopisać). Żałuję, że nie będę mógł skonfrontować swojej wiedzy i poddać się ocenie na najwyższym szczeblu polskiej nauki. No, ale cóż, takie jest życie. Pracę, która miała być w zamiarze pracą habilitacyjną i tak przecież mogę wydać, może być jednym z aututów w staraniu się o tytuł profesora. Trochę sobie odpocznę, popracuję w swoim ogródq i lasku w Wodziu, pojeżdżę na rowerku po polsko - czeskim pograniczu, poświęcę więcej czasu rodzinie, bo przecież już mnie żaden termin nie goni. Po takiej przerwie znowu ochoczo wrócę do nauki, no bo przecież rozwijać się człowiek musi, czy habilitki są, czy ich nie ma. Decyzja o zniesieniu habilitacji była zapewne słuszna, dostosowuje przecież strukturę polskiej nauki do standartów europejskich i światowych. Choć jak się przejdzie uczelnianym korytarzem i spojrzy na dostojne twarze posiwiałych profesorków habilitowanych wiszących na ścianie, żal się zapewne człowiekowi zrobi, że nigdy nie będzie się mógł pochwalić takim jak oni tytułem. No cóż, takie jest życie. Wszystko przemija na tym nędznym padole, nawet habilitacje.
6 dni później
Czas skończyć z celebrą akademickich dworów
Polak bez habilitacji nie ma szansy na zatrudnienie na polskiej uczelni na stanowisku profesora. Stan nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce budzi zaniepokojenie, mimo że liczba młodych Polaków pobierających wyższe wykształcenie przekroczyła już 50 proc.
Czy kandydat umie pisać?
Tak dobrze jednak nie jest. Statystyka nie powinna wprowadzać w błąd. To, co obecnie traktuje się jako poziom wyższy (dyplomy magistra, licencjata), jest poziomem raczej niskim, a niektórzy uważają, że dawna matura była na wyższym poziomie niż dyplom obecnych uczelni. Zapewne dostrzegła to i Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów, która zaleca, aby rozprawy doktorskie sprawdzały, czy kandydat na doktora umie pisać - proszę sobie wyobrazić! - po polsku. Dawniej odbywało się to na poziomie matury, a dziś na poziomie doktoratu! A i tak ? jak kilka lat temu podkreślał prof. Janusz Tazbir - 40 - 70 proc. doktoratów nie spełnia standardów.
Niewykluczone, że dawniejsza matura była na wyższym poziomie niż dyplom obecnych wyższych uczelni
Widać komisje profesorskie promujące takich doktorów też tych standardów nie spełniają, ale nadal działają na froncie produkcji dyplomów bez wartości. Krzywa rośnie! A to najważniejsze, bo przynosi uczelniom wpływy finansowe, no i odpowiednią liczbę stopni i tytułów potrzebnych do akredytacji.
Porządek wschodni
1 maja 2004 r. Polska znalazła się w Unii Europejskiej, ale ten fakt chyba nie został zauważony przez decydentów nauki i szkolnictwa wyższego i nasz system nauki nadal funkcjonuje według porządku wschodniego, a nie zachodniego. Kwalifikacje naukowców utytułowanych na Wschodzie wątpliwości nie budzą, do naszego systemu świetnie się nadają, co innego z naukowcami polskimi, którzy zdecydowali się na uprawianie nauki na nadal podejrzanych uczelniach zachodnich - ci, jeśli nie ukryją swojego polskiego obywatelstwa, raczej szans na stanowisko profesorskie w Polsce nie mają. Wygląda to paradoksalnie, ale rzecz w tym, że paradoksami nasz system nauki stoi, a tak naprawdę - leży.
Po wejściu do UE Polska jakby stanęła na rozdrożu. Co wybrać - porządek wschodni (tak u nas zadomowiony, z licznymi tytułami, z akademicką celebrą, polityką prorodzinną stosowaną do obsadzania dożywotnich etatów akademickich, ustawianiem konkursów dla zaspokojenia potrzeb hierarchów akademickich i ich dworów) czy zachodni (kłopotliwy, bo mobilny, przedkładający - o zgrozo - dorobek naukowy nad tytuły).
Dotąd klarownej decyzji nie podjęto. Nauka w Polsce znalazła się na rozstajach dróg i nadal rozgląda się za drogowskazem.
Europejski drogowskaz
Drogowskaz już jednak jest. Komisja Europejska opublikowała 11 marca 2005 r. Europejską kartę naukowca i kodeks postępowania przy rekrutacji naukowców, aby ich wprowadzenie przyczyniło się do stworzenia europejskiej przestrzeni badawczej bardziej przyjaznej dla naukowców i dającej szansę na zmniejszenie dystansu Europy do USA. Skuteczność tych działań może jednak budzić obawy, bo karta i kodeks to jedynie zalecenia dla członków UE, a nie obowiązujący akt prawny. Zainteresowanie w Polsce tymi zaleceniami jest nader skromne, jakby drogowskaz schowany był we mgle, a decydenci, obchodząc go wkoło, nie zauważali właściwego kierunku.
A może nie chcą zauważyć, zważywszy, że wskazuje:
1) kompatybilność karier naukowych (bez habilitacji i bez profesur belwederskich - specjalności polskiej kuchni akademickiej),
2) rekrutację kadr poprzez rzeczywiste (a nie ustawiane jak u nas) konkursy na stanowiska akademickie,
3) jawność dorobku i procedur (utajnianie teczek akademickich na wieki - wykluczone!),
4) mobilność kadry wykluczającą "chów wsobny", w czym jesteśmy mistrzami.
Ustawiaczy nikt nie ściga
Beneficjenci dotychczasowego systemu za takim drogowskazem, choćby go zauważyli, nie pójdą. To by była dla nich katastrofa, droga ku przepaści.
Na razie preferuje się wygodną postawę według reguły: skoro nie ma nakazu, aby kartę i kodeks wprowadzić, lecz co najwyżej się to zaleca, nie ma się czym przejmować. Zalecenia te zostały pominięte przy tworzeniu ustawy o szkolnictwie wyższym w 2005 r.
Oddolna inicjatywa Niezależnego Forum Akademickiego wdrożenia Europejskiej karty naukowca do nowego aktu prawnego została zignorowana. Nie wszystkim jest, jak widać, po drodze do porządku zachodniego.
Kilkuletnia działalność Niezależnego Forum Akademickiego wskazuje, że krajowi beneficjenci systemu nie bardzo się kwapią do zmian realnych, co najwyżej je pozorują. Demokratyczna większość jest co prawda za zmianami, ale takimi, aby wszystko zostało po staremu. Zdecydowana mniejszość chce zmian realnych, ale większość tej mniejszości boi się o nie walczyć otwarcie - wie, czym to grozi!
Najwyższy czas, aby do reformowania systemu nauki włączyć Polaków "zagranicznych", mających stały kontakt z nauką światową
W lepszej sytuacji są Polacy "zagraniczni" i to oni na ogół podpisują petycje, aby obecny system zmienić. Mają w tym interes, bo gdy wszystko pozostanie po staremu, do emerytury nie mają po co wracać do kraju. Jeśli za granicę wyjechali stosunkowo wcześnie i nie zdobyli u nas stopni naukowych, nie zostali utytułowani, to po powrocie nie mają co liczyć na etat. Konkursy rozpisuje się na samych swoich, a ustawiaczy, w przeciwieństwie np. do ustawiaczy meczów piłkarskich, nikt nie ściga - bo to taki jest obyczaj w nauce.
Nie dyskryminować aktywnych
Ktoś, kto jest Polakiem, nie ma zresztą wielu szans na zatrudnienie na stanowisku profesora, jeśli nie ma habilitacji, mimo że w wypadku cudzoziemca jest to możliwe. Zdarzają się przypadki zrzekania się obywatelstwa polskiego, aby otrzymać stanowisko profesora na polskiej uczelni. Jest to istotny powód tego, że polscy naukowcy nie mają zamiaru wracać do kraju przed emeryturą, ale też jest to powód, aby włączyć się do działań na rzecz zmiany systemu nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce. Dopóki będzie w nim obowiązywał porządek wschodni, a nie zachodni, nie ma co liczyć, że tzw. nauka polska będzie się liczyła w świecie.
Konieczne są nie tylko większe pieniądze, nie tylko możliwość zróżnicowania wynagradzania pracowników w zależności od osiągnięć. Potrzebna jest przede wszystkim kompatybilność systemowa, konieczne są zmiany prawne, które nie będą dyskryminowały zbyt aktywnych, zbyt niezależnych Polaków robiących karierę naukową poza granicami kraju. Konieczne są otwarte, rzeczywiste konkursy na stanowiska naukowe, konieczna jest ocena pracowników przez gremia międzynarodowe, jawność dorobku naukowego itd.
Najwyższy czas, aby do reformowania systemu nauki włączyć Polaków "zagranicznych", mających stały kontakt z nauką światową i zachowujących niemal ciągły kontakt z krajem. Ich doświadczenia należałoby wykorzystać. Jeszcze jest czas.
Autor, doktor geologii, paleontolog, pracował w Polskiej Akademii Nauk oraz na Uniwersytecie Jagiellońskim, był działaczem Polskiego Towarzystwa Geologicznego i redaktorem "Annales Societatis Geologorum Poloniae", współorganizatorem NSZZ "Solidarność" w Instytucie Nauk Geologicznych UJ w 1980 r. Ostatnio wydał książkę "Drogi i bezdroża nauki w Polsce", jest prezesem Fundacji Niezależne Forum Akademickie, redaktor portalu NFA www.nfa.pl
Źródło : Rzeczpospolita - Józef Wieczorek
15 dni później
Kurde gdzie na necie można znaleźć "Wprowadzenie do teorii polityki" Chmaja i Żmigrodzkiego, albo "Decydowanie polityczne" Pietrasia.
poszukaj moze na google.books.pl
Z Wydziału Organizacji i Zarządzania Polibudy na ulicy Roosevelta w Zabrzu pozdrawia Geoś. Nie przesłyszeliście się, to ta sama ulica na ktorej znajduje się stadion im. Adolfa, sorry Ern(e)sta Po(h)la, tylko on jest kilometr dalej w kierunq Gliwic. Im częsciej prowadzę rozmowy z Prawicowcami, np. odnośnie qestii ekologicznych, tym bardziej przekonuję się, że są oni głupi. Powiem więcej: NIEDEZPIECZNI. Tak, uważam, że jak świat nie pójdzie na lewo to zginie.
są NIEDEZPIECZNI, bardzo są NIEDEZPIECZNI cbdu
13 dni później
Zna ktoś może klimatologa znającego się na zmianach klimatycznych, najlepiej z jakimś porządnym tytułem z uczelni, jakiegoś IMiGW lub czegoś w tym rodzaju. Chodzi o pewien projekt badawczy z socjologii wiedzy jaki ja i kilq socjologów ze Śląska chce zrobić. Klimatolog w tym zespole jest konieczny, bo praca dotyczy interpretacji zmian klimatycznych w różnych środowiskach naukowców.
Apelowałem kilkakrotnie do mojego qmpla ze studiów, który jest doktorem od pogody. Obiecywał pomoc, ale cały czas się ociąga, więc postanowiłem go olać i sam poszukać. Jak nie znajdę to powysyłam maile do odpowiednich instytucji.
Znacie może kogoś takiego, np na Ujocie, albo gdziekolwiek. Jak tak, to dajcie cynk na priv.
PS
Tylko nie Jaworowskiego pliiizzzzzzz!
9 dni później
UJ najbogatszą uczelnią w kraju - ma wielki majątek
Majątek Uniwersytetu Jagiellońskiego jest spory. Dotarliśmy do imponującej listy nieruchomości najstarszej polskiej uczelni. Ile są warte? Okazuje się, że nie wiedzą tego nawet na samej uczelni.
- Potrzebna jest bieżąca wycena biegłego, której nie posiadamy - nie ukrywa Katarzyna Pilitowska, rzeczniczka prasowa UJ. Według analityków rynku posiadłości UJ mogą być warte ponad miliard złotych! Dodają także, że uczelnia niezbyt rozsądnie nimi zarządza.
Krakowski Uniwersytet jest bogatszy od innych polskich uczelni. Wystarczy zobaczyć na skąpą listę obiektów Uniwersytetu Warszawskiego, które są wycenione na ok. 307 mln złotych. Może dlatego uczelnia ze stolicy, w przeciwieństwie do UJ, radzi sobie z liczeniem. Majątek UJ podliczają za to sprawnie specjaliści.
- Ich posiadłości to, przy ostrożnych szacunkach, od kilkuset milionów do nawet ponad miliarda złotych - ocenia Krzyszof Bartuś, analityk rynku nieruchomości z Instytutu Analiz "Monitor Rynku Nieruchomości".
- Same kamienice w centrum mogą kosztować ponad 150 mln zł - szacuje. Zamek i baszta w Przegorzałach, zabytkowe kamienice w sercu Krakowa, dwór w Modlnicy, domy wypoczynkowe w Zakopanem, a nawet obora w Ochotnicy Górnej - to tylko część tej listy. Uniwersytet trzyma się ich kurczowo, zwłaszcza kamienic w centrum. Chce je modernizować, co - zdaniem Bartusia - nie jest dobrą polityką.
- Kamienice warte są przeciętnie po ok. 10 mln - wylicza. - Metr kwadratowy w obrębie Plant ma taką wartość jak trzy metry na Ruczaju - szacuje.
Najlepszym rozwiązaniem byłaby ich sprzedaż, a zarobione w ten sposób pieniądze można byłoby zainwestować w nowoczesne budynki na obrzeżach miasta. - W pierwszej kolejności powinni sprzedać domy gościnne - proponuje Piotr Krochmal, analityk rynku nieruchomości. Uniwersytet ma takich wiele. Przy ulicy Łobzowskiej, Alejach Trzech Wieszczy, na pl. Inwalidów. Poza tym uczelnia posiada domy wypoczynkowe w Zakopanem, Rabce i Ustroniu. Władze uczelni nie zamierzają się ich pozbywać. - Będziemy rezygnować tylko z wynajmowania budynków w centrum, ale nie mamy w planach sprzedaży własnych nieruchomości - wyjaśnia rzeczniczka.
Z listy budynków należących do Uniwersytetu
Zakopane, ul. Szymanowskiego 3, Dom Pracy Twórczej.
Zakopane, ul. Żeromskiego 28, dom wypoczynkowy.
Rabka, ul. Słoneczna 38, dom wypoczynkowy.
Rabka, ul. Słoneczna 40, Dom Pracy Twórczej.
Ustroń, ul. Pana Tadeusza 12, dom wypoczynkowy.
Dobczyce, stodoła. a Kraków, ul. Jodłowa 13, zamek, baszta i ośrodek wypoczynkowy.
Modlnica, dwór.
Nowy Sącz, budynek mieszkalny.
Łazy, stacja naukowa i pokoje gościnne.
Kraków, ul. Orla 171, fort dydaktyczno-gospodarczy, obserwatorium astronomiczne.
Ochotnica Górna, obora murowano-drewniana.
Kraków, al. Mickiewicza 11, hotel.
Źródło: Gazeta Krakowska
31 dni później
Qźwa, serfując po Internecie skonstatowałem, że zostałem laureatem Złotej Kredy. Na naszym Wydziale Organizacji i Zarządzania (Zabrze, Roosevelta, 1km od stadionu Górnika Zabrze, podejrzewm że jest około 200 pracowników dydaktycznych) laureatami zostało 3 ludzi: ja, Andrzej Polewczyk i niejaki Horosz, którego nie znam. Wydaje mi się, że to przez permanentnie rżnięcie głupa na zajęciach, bo merytorycznie jestem bardzo cienki.
Byłbym wdzięczny gdyby ktoś przedstawił info na temat studiowania w Krakowie prawa lub politologii. To znaczy gdzie najlepiej (odpada UJ- nie mój poziom) i dlaczego. W sumie mam jeszcze rok na zastanowienie, ale powoli trzeba zacząć myśleć. Zależy mi oczywiście koniecznie na Krakowie żeby być bliżej ukochanej Cracovii.
Jakbyś chciał studiować nieco dalej od Krakowa i nie przeszkadzałby Ci niezwykle niski, wręcz żenujący poziom - to zapraszam do nas.
tofi Napisał(a):
-------------------------------------------------------
To znaczy gdzie najlepiej (odpada UJ-
> nie mój poziom) i dlaczego
Kup Sobie Wyksztalcenie, poprostu
Jeszcze się pewien ktoś obrazi, 123.
Geopijatyk-Fan Oderki Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Jakbyś chciał studiować nieco dalej od Krakowa
> i nie przeszkadzałby Ci niezwykle niski, wręcz
> żenujący poziom - to zapraszam do nas.
Jeśli sugerujesz studiowanie w Wodzisławiu Śl.(stwierdzam to nicku) to zdecydowanie odpada. W grę wchodzi tylko Kraków.
W Wodziu też jest już uczelnia, a może dwie (chyba filia AGH i filia jakiejś uczelni łódzkiej).
Ale ja mam na myśli Gliwice-Zabrze.
Jak już wspominałem interesuje mnie tylko Kraków. Dlatego chciałbym poznać opinie obecnych lub byłych studentów tych kierunków (to znaczy gdzie można studiować na średnich swoich umiejętnościach nauki i chęciach do nauki) właśnie w Kraku jeśli tacy wśród forumowiczów są.
Jadę na konferencję organizowaną przez naszą Katedrę Stosowanych Nauk Społecznych Polibudy do Zakopca. Hotel Hyrny, ul Piłsudskiego 20. Konferencja odbędzie się piatek, sobota, niedziele, nasza Katedra zostaje do poniedziałq.
Temat:
"Rola inteligencji w kształtowaniu społeczenstwa obywatelskiego w 50 rocznicę śmierci Floriana Znanieckiego".
Mają wystąpić:
prof. M. Szyszkowska (UW); prof. A. Kiepas (UŚ); prof. L. Zacher (WSPiZ im. Koźminskiego); prof. J. Lipiec (Ujot); prof. W. Jaworski (Ujot, chyba chodzi o Wita Jaworskiego, on jest zdaje się z AP, choć może się mylę, ale pisze Ujot); prof. P. Sienkiewicz & mgr H. Świeboda (AON), dr A. Lenartowicz - Pobielska (Elbląska Uczelnia Humanist- Ekon); prof. K. Ślęczka (UŚ); dr Cezary Kościelniak (ASP Warszawa); prof. A. Bartoszek (UŚ, Adam idzie jak burza, jeszcze niedawno był doktorem , a teraz już jest profesorem, nie to co ja); prof. J. Mikułowski - Pomorski (UE), dr M. Delong (nie pisze skąd); dr P. Wieser (Żydowski Instytut Historyczny); W. Zieliński (UG)
Knur szrajbnij coś o społeczeństwie Islandii, myslę, że można by to wydać w materiałach pokonferencyjnych.
Ja jadę z kolegą z pracy dr Adamem L. (który jest nawiasem mówiąc ojcem chrzestnym mojego dziecka). Chciałem mieszkać w jednym pokoju z prof. Pietrowem z Łomonosówki, Moskwa, bo faciu jak sam mi powiedział, zna osobiście Alexandra Dugina i tak miało rzeczywiście być. Jednak jak się okazało w końcu przydzielili mnie do agresywnego W.iślaka, faceta patologicznie nienawidzącego Cracovii, który jest nawiasem mówiąc synem jednego z wyżej wymienionych profesorów, a mianowicie tego, którego nazwisko jest równocześnie nazwą pewnego letniego miesiąca. Biorę koszulkę Cracovii, żeby go wqrzyć.
Jakbyście byli w Zakopcu w tych dniach to możecie wpaść do Hyrnego, wypijemy jakieś piwo.
Geopijatyk-Fan Oderki Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Ale ja znam jeszcze lepszy przypadek. Mój kolega,
> ponoć jeden z najlepszych znawców Wittgensteina
> w Polsce (wisi mi Septuagintę i Nowy Testament w
> oryginale, muszę odzyskać, bo za każdą z tych
> książek zapłaciłem 200 zł) zasnął na
> ćwiczeniach z filozofii prowadzonych przez siebie
> i studenci musieli go budzić.
Ja widziałem osobiście przypadek bardziej transcendentalny. Byłem na mszy, gdzie ksiądz zasnął podczas czytania przez drugiego księdza Ewnagelii!! Nie zapomnę do końca życia wyrazu paniki na twarzy kleryka, który próbował śpiącego dyskretnie ze snu wybudzić :D Że tak BTW.
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)