dotyczyć może wszystkiego - musi się trzymać kupy i poprzedniego wpisu.
Czytać będzie w przyszłości Krzysztof Globisz ;)
ZACZYNAMY:
Wieczorem v-ce premier Lepper zmęczony dniem pracy przechodził obok pokoju Klubu Poselskiego Samoobrony. Do jego uszu doszły dźwięki głośnej muzyki dobiegającej za zamkniętych drzwi. Zdecydowanym ruchem otworzył je i wszedł do środka. Dobrą chwilę przyzwyczajał oczy do ciężkiej od dymu papierosowego atmosfery pokoju. Po chwili dostrzegł całą śmietankę swojej partii, wszędzie walały się puste butelki.
- Co to?! Pijaństwo w moim klubie na terenie sejmu!? Mało mamy jeszcze kłopotów?!
- A jest powód panie przewodniczący, jest powód - bełkotliwie odezwał się Filipek... - Koleżanka Lewandowska dostała okres.
- Aaa... - westchnienie ulgi wydarło się z premierowskiej piersi - to mi też polejcie.
-
-
Forumowa Powieść
Przewodniczący wychylił szklankę siwuchy i jeszcze raz rozejrzał się po sali. Zaraz, zaraz, a dlaczego tu nie ma moje go przyjaciela Łże-świńskiego ?!
- a to taki drobny partyjny dowcip, potrzymamy go trochę w niepewności - odparł Fil-cipek - zresztą jemu to już "wsio ryba", jedno w tą czy w tamtą...
- co prawda, to prawda - westchnął przewodniczący - musimy coś jednak zrobić, żeby takie sytuacje nie zdarzały się w przyszłości. Już wiem ! Z partyjnej kasy, zakupimy dla wszystkich członków prezerwatywy w kolorach partyjnych, będą naszym symbolem jak krawaty !
- tak nie można ! - zakrzyknęła posłanka Burger - nie pozwolę by nas dyskredytowano.... eeee... dyskrymiałowano... znaczy się poniżano ! Jak członek partii, rodzaju żeńskiego, domagam się substytucji prezerwatywy jako symbolu partyjnego dla kobiet abyśmy również mogły go z dumą nosić!
Przewodniczący Lepper mógł nie dostrzec swojego przyjaciela Łyzwińskiego. Łyżwiński dla nie poznaki siedział cichutko w kącie z prezerwatywą na głowie, w myśl hasła jaki członek taka prezerwatywa.
Kiedy przewodniczący wychylił drugą szklanke siwuchy, Łyzwiński odważył sie podejść od tyłu do Lepera, mówiąc
- to ja twój byczy chłop
- AAAAAAAAaaaa - krzyknął Lepper. I upadł.
W tym momencie do przewodniczącego podejść mogła tylko kol. Lewandowska.
ale przewodniczący zerwał się na nagi sam, bez pomocy koleżanki i wyszeptał
- nie mogłeś wcześniej założyć sobie na łep tej prezerwatywy, może wtedy zacząłbyś myśleć głową ,a nie tym no, ....
Niedokończył zdania, trzasnął drzwiami i chwiejnym krokiem udał się do swojego pokoju.
Na sale wpadla nawalona jak bela Hujarska i nikt nie zauwazyl ze "WODZA" chwilowo nie ma.
Posłanka wrzeszczac HAMSTWO HAMSTWO!! wydzierala wlosy z klaty. Najpierw same się pchaja do łożek a pozniej skarza!!
Jak dobrze ze Przewodniczący Le-pen nie ma z tym nic wspolnego! A ja wiem co mowie! Wiem bo uzywa prezerwatyw! Mówiła o tym Burger, choc sama była niepocieszona bo w prezerwatywie to ona się krepuje a poza tym kościół zabrania a ona jest bardzo religijna i z ktorym by nie poszla to zawsze pamieta o kalendarzyku malzenskim...
W korytarzu sejmowym z dzikim, szyderczym uśmieszkiem oparty o kolumnę stał Wojciech Olejniczak. Przyglądał się całej tej nagonce mediów na Łyżwińskiego, który dopiero dziś pierwszy raz pojawił się w sejmie. Chmara dziennikarzy nieodstępujących Łyżwińskiego ani na krok gęstniała z minuty na minutę. Tuż obok przystanął Donald, ze ździwieniem przyglądając się jak w końcu Łyżwiński stwierdził że chyba do mediów należy rzucić kilka słów. W korytarzu ucichły nerwowe pokrzykiwania dziennikarzy, Łyżwiński zaczął przemawiać, jednak obaj z Wojtkiem stali na tyle daleko ze nie docierało do nich ani jedno słowo wypowiadane przez seksaferzystę.
- jakie to durnie w tej Samoobronie - mruknął Olejniczak pod nosem
- masz rację - przytaknął Tusk - jak to dobrze że obracamy takie towary co później siedzą cicho, a ci musieli takie wyrwać co od razu do gazet poleciały
- ehhh - skwitował Wojtek - lata praktyki - rzucając na odchodne...
Fil-cipek, skinął głową przyznając w myślach rację Dance. Dziarskim krokiem podszedł do Staszka i huknął go z całej siły w plecy.
- Łyżwa, stary, nie poznałem Cie w ogóle w tej gumie ! Wyglądasz jak prawdziwy kutas ! Gratuluję !
- heh - zaśmiał się Stanisław - cała noc myślałem nad tym przebraniem. Teraz jestem bezpieczny. Martwię się jednak o przewodniczącego. Gdzie on tak pobiegł ?! Nigdy przecież nie wychodził dopóki wóda była na stole...
W tym czasie Andrzej nerwowo przechadzał się po korytarzu. Myśl która poraziła go jak przebicie ze snopowiązałki nie dawała mu spokoju. Czy aby Burger znowu nie nagrywała ??? Ostatnio bardzo dziwnie się zachowuje... no bo skąd ona zna te wszystkie długie słowa, których znaczenia nawet on, przewodniczący, nie pojmował ?
Kiedy tak Andrzej myslal o sztuczkach Burger poczul ze odplywa nie zauwazyl ze pomylil pokoje i zamiast do swojego wlazl do pokoju Jarka. Prawie tak samo a jednak inaczej ale ze mnie duren!! Zreflektowal sie Andrzej chociaz wiekszosc spoleczenswa wie to od lat. Jak moglem nie zauwazyc kuwety.... Ale zaraz zaraz skoro nie jestem u siebie tylko u Jarka, to kto siedzi pod biurkiem serwujac mu prawdziwy seks dla rolnikow czyli seks oralny. Przewodniczacy zerwal sie zagladnal pod buirko!!
I jego oczom ukazał się naprawdę niecodzienny widok... pod biurkiem klęczał, z ręką wyciągniętą w geście "zamawiającego piwo" niedoszły prezydent Warszawy, wszem i wobec rozgłaszający swoją niechęć do homoseksualistów przyboczny Romka G. Przewodniczący machnął tylko ręką, lekko zarumieniony i przez zaciśnięte zęby wycedził: zostaje to między nami i między tymi ścianami gogusiu, po czym chwiejnym krokiem zaczął podążać do wyjścia, chwycił za klamkę i jeszcze raz się odwrócił, by sprawdzić czy nie ma omamów - w pokoju była cisza jak makiem zasiał, niczego podejrzanego przewodniczący nie zauważył - przywidziało Ci się Jędrek - ot co - pomyślał i wyszedł z pokoju.
Przewodniczący nie zdążył jeszcze zrobić dwóch kroków, gdy w jego głowie zaświtała kolejna genialna myśl. Jest ! Jest rozwiązanie problemu Łyżwy ! Przecież materiał do badań genetycznych można podmienić i wtedy wszyscy się przekonają, że cała ta sex-afera to polityczny atak na jego partię ! Jedyny problem, to zdobycie tego materiału, ale teraz los zesłał mu wręcz niebywałą okazję !
Przewodniczący zawrócił na pięcie i wszedł ponownie do gabinetu Jarka. Niedoszły prezydenta miasta stołecznego właśnie gramolił się z kolan, wycierając chusteczką higieniczną usta. Tak - pomyślał Andrzej - z materiałem genetycznym nie będzie problemu. To będą dwie pieczenie przy jednym ogniu. Załatwię sprawę Łyżwy i jednocześnie wywołam taki skandal, że elektorat PiS-u będzie musiał przejść do jedynej słusznej partii. A wtedy ja, zajmę od dawna należne mi miejsce. Uśmiech zadowolenia rozlał się po beżowej od solara twarzy przewodniczącego.
Pozostawało tylko jedno pytanie : czego ta klęcząca na dywanie kanalia, zażąda w zamian ?
Hmm, zastanawiał się Andrzej przez 2 dni, nie, nie, nie, koalicjantów to my w DNA nie będziemy mieszać.
Andrzej miał dziwny wyraz twarzy, chyba myślał i to bardzo głęboko.
Eureka - wykrzyczał przewodniczący, ten w sweterku tureckim, "Podlasie XXI wiek" idealny, on wszystko zniszczy. Jak go przekonać. Ja tego nie zrobie - myślał dalej Andrzej.
Tylko Begerowa, co prawda już nie te kurwiki w oczach co dawniej, ale to zawsze kurwiki Begerowej.
Samogwałt w składzie: Begerowa, dyrygent i przewodniczący udali się do Białegostoku.
Tymczasem po korytarzach sejmowych przechadzal sie to moze za duzo powiedziane, ale siedzial na placach Gej-siewskiego... Jarek
Siedzial wygodnie bo posel Gej-siewski ma posture tureckiego ciezarowca z Barcelony w 1992 roku. Poniewaz Jaro, bo tak do niego mowia koledzy ktorych trzyma za reke znudzil sie przechadzka kazal sie zaniesc do swojego gabinetu.
Weszli razem, a tam dalej speszony w kacie siedzial ryzawy posel W. dziergajac na drutach rozowy sweterek dla swojego Jarusia, na przeprosiny ze sie tak fatalnie pomylil przed godzina, moze dwoma...
W głowie przewodniczącego cały czas układały się nowe plany - jak pozbyć się tego gówna, w które wdepnął. Ciągle miał przed oczami wypowiedź Jara - że jeżeli zarzuty się potwierdza zostanie usunięty z rządu... i co On wtedy zrobi? Jak to tak? Te wszystkie rauty, bankiety, imprezy i co najważniejsze pensyjka i limuzyna mają mu zostać odebrane? Jakim prawem? To ja, Jędrek się tego dochapałem! I nie oddam! Koniami mnie będą ciągnąć a nie oddam! W tym momencie samochód ostro przychamował, - panie przewodniczący - usłyszał głos szofera - przerwa na papieroska - do Białegostoku zostało tylko 40 km...
Tymczasem kuluary sejmowe nie mogły spać spokojnie.. Plotka, że badania DNA obejmą wszystkich posłów posiała trwogę we wszystkich Kołach i Klubach... nawet posłowie (nomen omen) Mniejszości Niemieckiej nie wiedzieli, czy przypadkiem w ostatnich kadencjach "nie zgrzeszyli"...
Szczególny powód do zmartwień miał Poseł Przwodniczący Olej-Nick-Shaq... Niby Donald ma go w razie czego kryć.. ale w sumie Donald to też Kaczor! I w dodatku to określenia "ma kryć"!
Czy zaufana sprzataczka, Pani Gienia przez nieuwagę nie narazi i jego na kłopoty? Co prawda Pani Gienia jest zaufaną Towarzyszką... Bądź co bądź sierota, wychowaną na obozach Czerwonego Harcerstwa i mimo, że bez wykształcenia doskonale rozumiała linię Partii... Nie przypadkowo pracowała już w latach 60-tych na Gabinetach samego Towarzysza Wiesława... Ale i jej, z powodu zapomnienia mógł się przydażyć błąd.
"Pani Gieniu, Pani Gieniu... czy to ... no wie Pani... czy Pani napewno to zniszczyła?" - myśl pulsowała przez głowę Olej-Nick-Shaq'a
Myśl intensywna, ideowa kołatała się w głowie(a może tylko główce?) Przewodniczącego:
"Co robić? Bo równie dobrze to mogło być moje, własne - w pijanym widzie upuszczone... Ale i ...Jola i OlaJ. (ten jej mąz to ma dobrze...kurna dziś ma przyjemność bez grzechu.. a może też dać się aresztować?) tu bywały... I Nick-Olski tu sypiał... I Olek i Olin też... kurna... Co robić? i jeszcze mi dopierniczy ta frakcja Nick-Olewajskiego, się przyczepi niewdzięcznik jeden... A czy to moja wina, że po pożegnalnej imprezie w LeMadame zawitał tu ten wielce przystojny chłopczyk... Przecież ponoć wszystko co najlepsze jest z Biedronki czy w Biedroniu! ... Ach te reklamy, wszystko się miesza.. i herbata i kakao! Początek był w sumie nie specjalny, ale przecież skończyłem.. jak prawdziwy mężczyzna"....
Dalej pogoń myśli, pogoń pomysłów i rozpacz. Beznadziejna rozpacz i błagania... Wszystko przez te "j...ane" ślady...
"Pani Gieniu, w Pani jedyny ratunek, że Pani zaprała ten kał!"
Zrozpaczony i bezsilny Olej-Nick-Sahq zadzwonił na portiernię...
"Proszę o samochód słuzbowy! Kurs na Kutno... przez Kalisz!"
Olej-Nick-Shaq dojechal do Kalisza gdzie mial sie spotkac, jak sie okazalo z Janem Maria zeby mu powiedziec w cztery oczy ze z niego ch... Bez swiadkow nie bedzie trzeba przepraszac. Jankowi ze zlosci ze nie pozyczyl dyktafonu od Krzysia Przytuly pekly okulary wiec zlapal za telefon i zaczal nerwowo wciskac na oslep klawisze zeby dodzwonic sie do kogos z ksiazki telefonicznej. Niestety natrafil na feralny numer zapisany pod memory 5... Numer byl na podsluchu. I na biurku w gabinecie owalnym Jarka odezwal sie tajny glosnik inwigilujacy przystojniakow. Ale zaraz, teraz tajna rozmowe bedzie slyszal Gej-siewski z ryzawa menda spoleczna ktora badz co badz czasem sie Jarkowi tak i inaczej przydaje...
Odwrocili sie w trojke w kierunku glosnika strzyzac uszami jak owczarki niemieckie.
I o zgrozo w uslyszeli glos Jasia!! Zdenerwowanego Jasia ktory nie slyszac ze jeszcze nikt nie odebral wolal do sluchawki - haloooo!! haloo!! kto mowi??!!
Cala trojka w owalnym gabinecie nasluchiwala do kogo piekny dzwoni. Nagle odezwal sie glos po drugiej stronie! Halo!
Czesc Janek co sie stalo ze do mnie dzwonisz? od czasu kiedy rozmawialismy minelo ze 20 lat.
Jarek zamarl!! pozostala dwojka takze puscila po dwa mokre kleksy.
Stalo sie jasne do kogo dodzwonil sie Janek...
przerwa na papieroska wydłużała się. Andrzej bił się z myślami.
Oj jaki głupi ten Łyżwa, oj jaki on głupi.
A Anetka nie mądrzejsza - wtrąciła Begerowa. Ostrzegałam ją, żeby na balu karnawałowym w lutym nie przebierała się za akumulator.
Wiadomo nie od dziś, że Łyżwa lubi podładować-zażartował Dyrygent
He, he, he - wkurzył się przewodniczący, żarty się was trzymają, a przygotowani jesteście na spotkanie z Kononowiczem.
Jadłaś na śniadanie owies? - zwrócił się do Begerowej
O k.urwa - zapomniałam
No i co, nie ma owsa to i nie ma kurwików? Tak?
Dyrygent, dzwoń po weterynarza Paprotke!!!!
Andrzej był załamany, widać zmęczenie na jego twarzy, krawat jakby uwierał wokół szyi, koszula też ciasna się zrobiła, a w spodniach wyglądał jak baletnik w operze "Dziadek do orzechów" Piotra Czajkowskiego.
Weterynarz Paprotka jedzie nam na przeciw - rzucił Dyrygent
Tak, tego głosu nie można było pomylić z żadnym innym. Znali go wszyscy czterej panowie, jednak każdy z nich miał inne wspomnienia z nim związane. To był głos Anastazji Potockiej. Jaś Maria gwałtownie pobladł, pęknięte okulary przestały go martwić, a wyzwiska które usłyszał przed momentem rozpłynęły się jak we mgle. Tak to była ona, pierwsza miłość Jasia. Wspomnienia dawno odsunięte w najdalsze zakątki niezliczonych zwojów mózgowych, teraz stały się realne jak by to było wczoraj. Jasiu zobaczył oczami wyobraźni, to piękne łoże, swoją przeraźliwie chudą osobę w samych czarnych podkolanówkach szarpiącą się z rozwiniętą prezerwatywą i śmiech tej najpiękniejszej... "oj Jasiu, Jasiu... widać, że to Twój pierwszy raz...". Słowa ugrzęzły Janowi w gardle.
W tym samym momencie, twarz Jarka wyglądająca nomen omen jak księżyc w pełni, nabrała koloru Marsa. To nie możliwe ! Czyżby Jaś wiedział o jego kłopotach z potencją ?! Czy tajemnica jego starokawalerstwa miała ujrzeć światło dzienne ? To nie możliwe ! Nikt nie miał prawa dowiedzieć się, że mimo wielokrotnych prób nigdy nie osiągnął erekcji w obliczu nagiej kobiety !!! Czy ta stara kurtyzana sprzedała jego najściślej strzeżoną tajemnicę ?!
Twarz Gej-siewskiego była równie czerwona. Nigdy w życiu nie przeżył, takiego upokorzenia. Jak ona mogła mu odmówić ?! "Idź, poszukaj kogoś o równej długości ramion i ilorazie inteligencji. Może szympansica z cyrku ?!". Nie, ta zniewaga wciąż paliła, jak znamię po rozżarzonym żelazie, które miał na dupie.
Wściekłość dwóch następców Napoleona (jeśli chodzi o wzrost i mniemanie o sobie) była niczym w porównaniu z zaskoczeniem na twarzy ryżawego pachołka. Mamusia ???
Glossa (Przypis), który niewątpliwie należy się co młodszym czytelnikom powieści.
Anastazja Potocka (prawdziwe nazwisko: Marzena Domaros) autorka książki "Erotyczne immunitety", opowiadającej o jej podboojach miłosnych początkiem lat 90-tych wśród ludzi władzy (szczególnie posłów); głównymi bohaterami byli m.in.: Andrzej Kern, Aleksander Kwaśniewski (ponoć mocny tylko w gębie), Leszek Miller (ponoć niezły), Stefan Niesiołowski (erotoman gawędziarz)Waldemar Pawlak, Ewa Spychalska (jak to określiła autorka: jedyny facet z jajami), Józef Oleksy, Jacek Kuroń... mnie do gustu szczególnie przypadła opowiastka, jak to ówczesnemu posłowi UD, Andrzejowi Potockiemu została przedstawiona i onżesz do niej zaczął zwracać się "per kuzynko" i autorka pomyślała "taki z ciebie Potocki jak i ze mnie". Obecnie autorka jest (lub była) żoną jednego ze znanych biznesmenów
Zainteresowanych urodą tej damy odsyłam na:
[url]http://www.eastnews.com.pl/news/biuletyn.php?idPozycji=5141[/url]
Nie jestem zainteresowany. Chcę tylko zaznaczyć, że pani Marzena prowadziła kiedyś w "Naszej telewizji" cykliczny program i można było na żywo podziwiać jej wdzięki. Jednak w telewizyjnych rozmowach jej uroda wypadała moim zdaniem blado. W każdym razie wyglądała gorzej niż na tych zdjęciach.
[i]"Mamusia?"[/i]... ta myśl niepokoiła Wojtka od zawsze, od kiedy uwódł go Pan Profesor, syn Jędrzeja a ojciec Romana. Uwiódl oczywiście inteletkualnie... On, Wojtek (imię ponoć na cześć największego parioty - Generała), wzorzec 100-procentowego wszechpolaka, niemal wypisz-wymaluj neandertalczyk... Nie, nie nendertalczyk tylko ten, no... niderlantczyk.... też, nie ten... noż kurna mać! Nibelung? Też nie... ale nieco bliżej... Norweg? No właśnie: NORDYK!...
... i ta niepokojąca myśl [i]"Mamusia"[/i]. Jak przez mgłę, pamięta - i tej pamięci chce się wyzbyć - jak bracia i siostrzyczka do Niej zwracali się: [b][i]"Mamełe"[/i][/b] a do Papy [b][i]Tatełe"[/i][/b]. Całe dojrzałe życie poświęcił, by wyzbyć się tych mrocznych zakamarków swych wspomnień; ileż wycierpiał przy operacji plastycznej doszywania napletka? I teraz wszystko to nieważne, cała kariera runie, przez jeden głupi telefon? Trzeba coś zrobić, szybko i bezwzględnie! Ale co?
Z rozpaczliwych myśli wyrwał go stanowczy głos Jarka: [i]"byłem w Toruniu. Ojciec-Dyktator mnie uświadomił. Liczy się tylko "Księga Wyjść"... a tzw. księga wejść to co najwyżej nieuznawany [b]sanskrypt[/b]"[/i]
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (2 użytkowników)
Goście (2)