Nie jest dobrze Zabrze prowadzi
-
-
INNE MECZE.. ZALEGŁE
Przestają grać dla nas... Trzeba grać samemu...
No to Pogoń łatwo się nie podda w sobotę...
sprawa jest prosta GRAMY O ZYCIE W SOBOTE !!!! wrazie wpadki moze już nas tylko uratować cud
Teraz jest tak:
8.. Groclin ...... 25 31 31-35
9.. Pogoń Sz... 25 31 27-32
10. Wisła Pł..... 25 31 28-38
11. Bełchatów 25 29 24-29
12. Cracovia... 25 27 25-40
13. G. Zabrze. 25 26 27-40
14. Arka Gd.... 25 25 19-26
15. G. Łęczna. 25 24 17-22
16. Polonia W. 25 20 16-39
I do tego z obydwoma górnikami mamy gorszy bilans spotkań. W sobote o wszystko arcyważny mecz, szkoda że bilety nie będa po 5 zeta :/.
WItam kibicow Pasow
Nie wiem czym sie tak przejmujecie pogon jest tak slabiutka jak zaden inny klub .Ogladalem kilka ich meczy i mozecie byc spokojni o 3 pkt i utrzymanie macie jeszcze Lecha u siebie a i zla passa w koncu sie skonczy
W Zabrzu w składzie wyjściowym grają Dudzio i Wiśnia. Obserwatorem jest Hańderek.
hutnikFan: dzięki za dobre słowo, ale my też ostatnio gramy słabo...
Kurczę, szkoda że nie choćby remis. Liczyłem że Pogoń nie przegra. Dobrze że choć Łęczna nie wygrała.
Będa się bardziej sprężać w sobotę ewiedentnie...
Ktoś wie jak tam u nich z kartkami w tym meczu? Może choć Ediego nie będzie?
Mamy nóż na gardle, musimy w sobotę wygrać, WSZYSCY NA MECZ!!!!
Ale ma to też i zaletę...
Te drużyny ktre mają 31, 32 punkty wciąż muszą grać - bo po porażce moze być cienko...
Wciąż nikt nie może odpuszczać...
recepta na Pogoń jest bardzo prosta:
[i]Zabrzanie zagrali [b]z wielkim zaangażowaniem i wiarą w zwycięstwo[/b]. To wystarczyło, żeby pokonać przeciętnie prezentującą się Pogoń.[/i]
Żółte kartki w Pogoni - Lilo i Matlak.
Czyli Matlak z nami nie gra
4 chyba żółta kartka matlaka, moze z nami nie zagra.
Niespełna 19-letni Kamil Król zapewnił broniącemu się przed spadkiem do drugiej ligi Górnikowi Zabrze trzy punkty w zaległym meczu 20. kolejki ze szczecińską, a właściwie "brazylijską", Pogonią. Na stadionie przy ulicy Roosvelta pojawiła się niespotykana od dłuższego czasu na tym stadionie liczba kibiców. Po meczu 10-tysięcy sympatyków miejscowej drużyny śpiewało: "Nigdy nie spadnie, nasz Górnik nigdy nie spadnie!"
Mecz w Zabrzu rozpoczął się pomyślnie dla gości. W 23. minucie po rzucie rożnym w wykonaniu Grzegorza Matlaka główkował Przemysław Kaźmierczak, jednak dopiero przy dobitce Eltona Carsten Nulle skapitulował.
Gospodarze śmielej zaatakowali dopiero po przerwie. Jednak pierwszy okrzyk radości wśród tłumnie zgromadzonej braci śląskiego klubu pojawił się dopiero w 64. minucie, kiedy to Dawid Bartos, po błędzie obrońców Pogoni, z 15 metrów umieścił piłkę pod poprzeczką.
Siedem minut później Kamil Król zachował zimną krew w polu karnym rywali i z bliska głową pokonał Borisa Peskovicia, dobijając strzał Błażeja Radlera, który trafił w słupek. Wielka radość w Zabrzu. Górnik zwyciężył i wreszcie odbił się od dna tabeli.
Trzeba przyznać, że zabrzanom zmiana trenera wyszła na dobre. Tuż przed mecze z posady trenera zrezygnował Ryszard Komornicki (na ławce zasiadł duet Henryk Bałuszyński - Przemysław Cecherz), bo nie mógł dogadać się z piłkarzami. A Pogoń z nowym-starym trenerem (na stanowisko powrócił ulubieniec szczecińskich kibiców Mariusz Kuras) po raz kolejny nie zachwyciła.
W zaledwie cztery minuty piłkarze Zagłębia Lubin rozprawili się z mocno osłabioną Wisłą Płock, awansując na trzecią pozycję w tabeli. Jednak aż do 76. minuty obie jedenastki były w stanie zanudzić nawet najbardziej odpornego na sen kibica. O wcześniejszych minutach rywalizacji podopiecznych Franciszka Smudy z "Nafciarzami" nawet nie warto wspominać.
Dopiero w 76. minucie było na co popatrzeć. Do piłki ustawionej tuż przed polem karnym podszedł Maciej Iwański i strzelił nie do obrony. Bezradny w tej sytuacji Jakub Wierzchowski mógł tylko obserwować fenomenalny lot piłki. W 80. minucie był już 2:0. Po dośrodkowaniu Iwańskiego z rzutu wolnego, do źle wybitej piłki dopadł Michał Stasiak i z 15 m ustalił wynik spotkania.
Co do trzeciej tego dnia konfrontacji Górnik Łęczna - Groclin Dyskobolia, bezbramkowy remis mówi sam za siebie. Nudno, nudno i jeszcze raz nudno. Goście z Grodziska Wielkopolskiego nastawili się na kontry, ale gospodarze mało atakowali, więc nie było szans na jakiekolwiek wprowadzenie w życie nieugiętej koncepcji Wernera Liczki.
Andrzej Bledzewski nie miał zbyt wiele do roboty, bo w najgroźniejszych, raptem dwóch, sytuacjach wyręczyli go koledzy z pola. Co do siły ofensywnej łęcznian, pozostawia wiele do życzenia. Okazję wprawdzie są, gorzej z ich wykorzystaniem. A przecież punkty są im potrzebne, bo nie tylko zajmująca ostatnią pozycję w ligowej tabeli Polonia jest zagrożona spadkiem.
Źródło: Przegląd Sportowy
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin 2:1 (0:1)
Broniący się przed spadkiem Górnik pokonał "brazylijską" Pogoń Szczecin, choć przez ponad pół meczu lepsi byli goście. W Szczecinie trenera zmieniono we wtorek (Bohumila Panika zastąpił Mariusz Kuras), a w Zabrzu skonfliktowany z piłkarzami Ryszard Komornicki zrezygnował z prowadzenia zespołu kilka godzin przed spotkaniem.
Na trenerskiej ławce zasiedli Przemysław Cecherz i Henryk Bałuszyński. Trzykrotna obniżka cen biletów (do 5 zł) spowodowała, że po raz pierwszy od dawna wypełniły się trybuny stadionu Górnika.
W pierwszej połowie dominowali szczecinianie. Stworzyli kilka bramkowych sytuacji. Wykorzystali jedną w 23. min. Po rzucie rożnym Matlaka i główce Kaźmierczaka do siatki trafił Elton.
Po przerwie zabrzanie atakowali. Początkowo chaotycznie, z czasem coraz groźniej, w czym pomogła im niefrasobliwa gra rywali w obronie. W 63. min. idealną okazję zmarnował Andraszak, a kilkadziesiąt sekund późnej lepiej zachował się Bartos wyrównując pięknym strzałem pod poprzeczkę.
Gospodarze atakowali dalej, Pogoń gubiła się w obronie i w efekcie w 71. min., w zamieszaniu podbramkowym drugiego gola zdobył Kamil Król. W końcówce Pogoń rzuciła się jeszcze do rozpaczliwego ataku, ale był on nieskuteczny.
Mariusz Kuras, trener Pogoni: - Inaczej wyobrażałem sobie swój debiut. Myślałem, że urwiemy Górnikowi przynajmniej jeden punkt. Pierwsza połowa na to wskazywała. W drugiej gospodarze atakowali z determinacją, strzelili dwa gole i nie udało się nam już w końcówce odrobić strat. To bardzo cenne trzy punkty dla Górnika, szkoda, że to nie my je zdobyliśmy".
Przemysław Cecherz, trener Górnika: - Dowiedziałem się, że poprowadzę zespół w dzisiejszym meczu przed południem. Mogłem tylko przypomnieć piłkarzom jak się gra w piłkę. Znałem Pogoń i wiedziałem jak zablokować jej grę. To był bardzo ważny dla nas mecz. Bałem się, ale chyba każdy by się bał na moim miejscu. Wszyscy moi piłkarze zagrali wspaniale. O tym czy będę dalej prowadził zespół nie chciałbym na razie mówić. W czwartek czeka mnie rozmowa z prezesem.
Górnik Zabrze - MKS Pogoń Szczecin 2:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Elton (23), 1:1 Dawid Bartos (64), 2:1 Kamil Król (71).
Żółta kartka, Górnik: Błażej Radler, Dawid Bartos. Pogoń: Grzegorz Matlak, Lilo.
Sędzia: Adam Kajzer (Rzeszów). Obserwator: Janusz Hańderek (Kraków).
Widzów 10 000.
Górnik Zabrze: Carsten Nulle - Błażej Radler, Artur Prokop, Jacek Wiśniewski, Mariusz Magiera - Dawid Bartos, Łukasz Juszkiewicz (78. Grzegorz Goncerz), Krzysztof Bukalski, Marcin Dudziński (56. Rafał Andraszak) - Kamil Król, Iwajło Stoimenow (67. Kleber Lima);
Pogoń Szczecin: Boris Pesković - Valdir, Ze Roberto, Matheus, Grzegorz Matlak - Lilo, Tavares Mineiro (85. Costa De Brito Fabio), Przemysław Kaźmierczak, Rafał Grzelak (68. Pedro Anderson) - Edi Andradina, Elton (51. Wagner).
(PAP)
Górnik Łęczna - Groclin Grodzisk 0:0
Piłkarze Górnika Łęczna po raz kolejny nie potrafili wykorzystać atutu własnego boiska i zdobyć kompletu punktów. Zresztą w przypadku Górnika trudno używać określenia, że gra w Łęcznej jest ich atutem, bo w obecnej edycji rozgrywek tylko raz łęcznianie wygrali na swoim boisku - z Amiką Wronki.
Gospodarze usilnie dążyli do zdobycia bramki, zwłaszcza po przerwie walczyli z ogromną determinacją, ale żadnej ze stworzonych sytuacji nie potrafili sfinalizować skutecznym strzałem. Najbliższym szczęścia był już w doliczonym czasie gry Bartosz Jurkowski, po którego główce z linii bramkowej piłkę wybił Mate Lacić.
Kilkakrotnie groźnie strzelał Maciej Bykowski, jednak albo udanie interweniował Sebastian Przyrowski, albo piłka nieznacznie mijała cel. Bramkarz Groclinu zaimponował refleksem zwłaszcza w 80. min., kiedy z największym trudem wybił piłkę zmierzającą w róg jego bramki po główce Bykowskiego.
Goście w zasadzie ograniczali się do rozbijania akcji górników w środkowej strefie boiska, próbując jednocześnie z kontrataków zaskoczyć obronę gospodarzy. Dwukrotnie, po rzutach rożnych wykonywanych przez zawodników Górnika, którzy skupili się pod polem karnym Groclinu, szybkie kontry omal nie przyniosły efektu - w najlepszej dla grodziszczan sytuacji w 70. min. Strzał Piotra Rockiego zdołali zablokować defensorzy Górnika.
Z podziału punktów bardziej zadowoleni mogą być piłkarze Groclinu, którzy znacznie spokojniej niż łęcznianie mogą oczekiwać zakończenia rozgrywek.
Po meczu powiedzieli:
Dariusz Kubicki, trener Górnika: - Wszyscy zawodnicy walczyli z ogromną ambicją, ale wciąż nie możemy przełamać braku skuteczności, choć okazji do zdobycia gola nie brakowało.
Werner Liczka, trener Groclinu: - Na tak złej płycie boiska przypadkowa akcja i bramka mogła przesądzić o wygranej jednej bądź drugiej drużyny. Szkoda, że nie potrafiliśmy wykorzystać tych doskonałych okazji, ale był to typowy mecz remisowy i myślę, że końcowy wynik nie krzywdzi żadnego z zespołów.
Górnik Łęczna - Groclin Grodzisk Wlkp. 0:0
Żółta kartka, Górnik: Veljko Nikitović, Grzegorz Wędzyński, Jakub Grzegorzewski. Groclin: Mariusz Pawlak, Rafał Lasocki, Marcin Radzewicz.
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).
Widzów 4 000.
Górnik Łęczna: Andrzej Bledzewski - Przemysław Kulig, Bartosz Jurkowski, Veljko Nikitović, Waleryj Sokolenko - Tomasz Sokołowski I (67. Andrzej Kubica), Rafał Kaczmarczyk, Grzegorz Wędzyński, Borce Manevski (60. Kamil Oziemczuk) - Maciej Bykowski, Jakub Grzegorzewski;
Groclin Dyskobolia: Sebastian Przyrowski - Piotr Piechniak, Mate Lacić, Mariusz Pawlak, Rafał Lasocki - Piotr Rocki, Marek Sokołowski, Radim Sablik, Jarosław Lato (57. Marcin Radzewicz) - Adrian Sikora (82. Igor Kozioł), Tomasz Zahorski (71. Bartosz Ślusarski).
Źródło: PAP
Zagłębie - Wisła Płock 2:0 (0:0)
Piłkarze Zagłębia i Wisły w najbliższym czasie spotkają się ze sobą jeszcze dwa razy - po środowej potyczce ligowej (zwycięstwo Zagłębia 2:0) oba zespoły czeka starcie w finale Pucharu Polski.
W ekipie z Płocka ponownie zabrakło czołowego snajpera zespołu, leczącego kontuzję Ireneusza Jelenia. Natomiast wśród gospodarzy za kartki musiał pauzować Michał Chałbiński, tylko na ławce rezerwowych znaleźli się Wojciech Łobodziński, Andrzej Szczypkowski i Brazylijczyk Felipe. W znacznie gorszej sytuacji był trener Wisly Josef Csaplar, mający w rezerwie jedynie bramkarza i dwóch zawodników z pola.
Lubinianie już na początku spotkania mieli dobrą okazję do strzelenia gola. W 3. minucie z rzutu wolnego dośrodkowywał Maciej Iwański, w polu karnym zrobiło się zamieszanie, jednak nikt z gospodarzy nie sięgnął piłki, która wyszła na aut. W kolejnych minutach gra toczyła się w środku pola, piłkarze Zagłębia mieli przewagę, strzelali Łukasz Mierzejewski i Łukasz Piszczek, ale bardzo niecelnie.
Tuż przed przerwą za linią pola karnego faulowany był Ibrahim Sunday. Rzut wolny wykonywał Iwański. Pomocnik gospodarzy strzelił mocno, a Wierzchowski z kłopotami obronił. Był to pierwszy celny strzał w meczu.
W drugiej połowie widzowie w dalszym ciągu oglądali słaby mecz. Taktyka dogrywania długich piłek do Piszczka nie przynosiła skutku w postaci sytuacji podbramkowych, Wisła z kolei broniła się i dążyła do swojego celu, jakim było wywiezienie z Lubina remisu.
Po kwadransie gry w drugiej części meczu w ciągu sześciu minut trener Franciszek Smuda wprowadził do gry trzech nowych piłkarzy. Początkowo nie zmieniło to niczego w obrazie gry. Jednak im było bliżej do końca spotkania, tym akcje gospodarzy stawały się coraz bardziej składne.
W 76. minucie piłkę do rzutu wolnego z okolic narożnika pola karnego ustawił sobie Iwański. Pomocnik Zagłębia powiedział kiedyś, że jak przy stałym fragmencie gry jest się dobrze skoncentrowanym, to zawsze pada gol. I tak się stało i tym razem, a lubinianie objęli prowadzenie.
Cztery minuty później Iwański dośrodkowywał z rzutu rożnego. Piłkę w zamieszaniu wybijał obrońca Wisły, jednak tak nieszczęśliwie, że ta spadła wprost pod nogi Michała Stasiaka. Obrońca gospodarzy bez namysłu strzelił tuż przy lewym słupku bramki Wierzchowskiego i było 2:0.
Bogdan Pisz, drugi trener Wisły: - Do momentu straty bramki mecz układał się na remis. Ostrzegaliśmy naszych zawodników, przed meczem i także dzisiaj w przerwie, że Zagłębie jest bardzo groźne po stałych fragmentach gry. Wystarczył jeden głupi faul w okolicach "szesnastki", potem rzut rożny i było po meczu. Zagłębie było w korzystniejszej sytuacji, że mogło wprowadzić lepszych zawodników z ławki. A u nas trzech pauzuje za żółte kartki, a dwóch jest kontuzjowanych.
Franciszek Smuda, trener Zagłębia: - W Wiśle nie grało pięciu podstawowych, żeby być fair, też nie wystawiłem pięciu moich podstawowych piłkarzy. Wszyscy walczymy z kartkami i kontuzjami, na szczęście u nas nie ma urazów, ale już przyszło zmęczenie, nie widać tej euforii, co była na początku. Po Zabrzu przyszedł kryzys, w Krakowie widać było, że cała drużyna nie potrafiła ruszyć do przodu. Mam nadzieję, że kryzys minie w porę.
Zagłębie Lubin - Wisła Płock 2:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Maciej Iwański (76-wolny), 2:0 Michał Stasiak (80).
Żółta kartka, Zagłębie Lubin: Felipe. Wisła Płock: Paweł Magdoń, Adrian Mierzejewski.
Sędzia: Artur Szydłowski (Kraków).
Widzów 3 000.
Zagłębie Lubin: Mariusz Liberda - Robert Kłos (68. Felipe), Michał Stasiak, Manuel Alboreda Sanchez, Łukasz Mierzejewski - Dawid Plizga, Grzegorz Bartczak, Maciej Iwański, Ibrahim Sunday (66. Andrzej Szczypkowski), Vladimir Cap (62. Wojciech Łobodziński) - Łukasz Piszczek;
Wisła Płock: Jakub Wierzchowski - Krzysztof Kazimierczak, Paweł Magdoń, Nebojsa Żivković (85. Maciej Truszczyński), Żarko Belada - Adrian Mierzejewski, Mitar Peković, Dariusz Romuzga, Łukasz Jasiński, Joseph Obajdin - Robert Styranowski (79. Sead Zilic).
Źródło: PAP
Dla nas chyba mimo wszystko lepiej ,że z dwóch Gorników wygrał ten z Zabrza.Wydaje mi się że stać nas na to ,aby w pozostałych pięciu meczach zdobyć tyle samo punktow co Zabrzanie,którzy mają zdecydowanie najtrudniejszy rozkład spotkań.Nie mamy co narzekać, bo zdobywając narazie tej wiosny 2 pkt to i tak powinniśmy być zadowoleni,że znajdujemy się jeszcze nad strefą spadkową.Bardzo dużo wyników ułożyło się w poprzednich kolejkach pod nas.Teraz trzeba zacząć zdopbywać punkty i wygrac z Pogonią,bo za darmo też nikt nic nam nie da i w końcu zamiast liczyć na innych sami musimy zadbać o siebie.To zwycięstwo spowoduje też ,że do Pogonii zostanie nam 1 pkt i portowcom też zajrzy w oczy widmo spadku.
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)