Grajmy w ferie! Przełożenie derbów Wisła - Cracovia na bliżej nieokreślony dżdżysto-śnieżny termin to zła wiadomość dla fanów krakowskiej piłki. Zła, bo podyktowana doraźnym interesem nie kibiców, a władz obu klubów, które, przy wydatnej pomocy PZPN-u, za nic mają ustalone wcześniej terminarze. Źle stało się, że autorzy ligowego kalendarium (mając pewnie w pamięci coroczne klęski Wisły w bataliach o Ligę Mistrzów), nie pomyśleli, że Biała Gwiazda już po pierwszym meczu z Panathinaikosem będzie tak blisko do upragnionego awansu. Nie pomyśleli - zgotowali jej na kilka dni przed Atenami prestiżową Świętą Wojnę - trudno. Dla mnie jest ważne, że od początku lipca w terminarzu stoi jak wół, że 20 sierpnia w 170 derbach Wisła gra z Cracovią. Dla mnie, jako człowieka z góry planujący swe zajęcia nawet na kilka miesięcy wcześniej, data ta jest wiążąca. Ba, czuję się już jednym z kibiców europejskich pełną gębą, płacących słono za karnet czy stadionowy abonament, przeszukiwanych przy metalowych bramkach przed wejściem na mecz, przypisanych do konkretnego krzesełka na stadionie. Jak rozumiem, takich ludzi Janusz Filipiak czy Bogusław Cupiał chcieliby widzieć na obiektach przy Kałuży czy Reymonta w pierwszej kolejności. Uprzejmie więc donoszę, że skoro panowie chcecie przywiązać do krzesełka, ja do pierwotnego terminarzu przywiązany już jestem. I szczerze mówiąc, nie wzruszają mnie argumenty, że Wisła gra o Champions League, nie dziwi mnie też, że Wisła, jako mistrz Polski, musi odesłać swych zawodników na zgrupowanie narodowej kadry. Jeszcze mniej obchodzi mnie, że drużyna Cracovii jest kompletnie bez formy, co niesie z sobą uzasadnione przypuszczenie, że rozpędzona dwumeczem z Grekami Wisła sprawiłaby 20 sierpnia Pasom ostre lanie. Przedstawiciele obu klubów piją sobie wzajemnie z dziubków, wmawiając nam, że chodzi o dobro polskiej piłki Tymczasem derby Wisła - Cracovia w listopadzie czy grudniu to kpina. Kpina z tych, którzy przełożyli urlopy, zakupili karnety, zarezerwowali czas. Kolejny powód do wstydu przed Włochami, Hiszpanami, Anglikami, których drużyny co chwilę grają ważne mecze przetykane herbowymi pojedynkami na szczycie. Czy komuś w Mediolanie przyjdzie do głowy przekładać mecz Inter - Milan z powodu potyczki np. Interu z Graschoppers Zurych? Albo z powodu złej passy Junentusu? Nie, nawet jeśli dwa dni później Juventus ma grać w finale Ligi Mistrzów z Realem Madryt! Proponuję, żeby przed każdym ważnym meczem Wisły i w okresach słabej formy Cracovii przekładać mecze na ferie zimowe albo przyszłoroczne wakacje. Tam terminów jest naprawdę bez liku. Ro Man