nArka
-
-
DOBRANOC
Geoś:
[i]Tu rozbiera się jakaś panienka zawieszając biustonosz na oparciu krzesła, tam jakiś pan przyciska do ściany swoją żonę, a tam ktoś wdycha opary halucogennej substancji....
Miałem onegdaj qmpla podglądacza, ale ponoć umarł na raka.[/i]
Musisz uważać Geoś, bo podglądacze bywają przewrotni. Była kiedyś taka, nazywała się Amandine-Aurore-Lucile Dupin. Zbałamuciła wierszokletę - niejakiego Alfreda de Musset i zaraz uciekła z nim do Włoch. Niedługo potem wierszokleta poważnie zachorował. Troskliwa Amandine-Aurore-Lucile wezwała cyrulika, po czym prawie natychmiast wdała się z nim w romans przy łóżku biednego chorego. Znasz tą historię?
Fakt istnienia podglądaczy jest niepodważalny. Znałem nawet takiego jednego, ale już umarł. Wydaje mi się, że jako parafilia podglądactwo jest nawet sklasyfikowane medycznie. Jednak są ludzie, którzy negują istnienie podglądactwa. Należy do nich Zubereg, bo pamiętam jak dziś, że w wątq "Kopni se pedała" napisał ongiś, cytuję:
"TO CO KTOŚ ROBI W DOMU TO NIKOGO NIE INTERESUJE".
18 dni później
"Dobranoc" to jeszcze czy już "dzień dobry"?
Uderzam bowiem w klawisze o 3 godzinie poranka. Jest to najbardziej metafizyczna godzina doby. A są tacy, co mówią, że jest nią północ.
Stary to jeszcze rok, czy już nowy?
W lidze pierwszej jesteśmy jeszcze, czy już w drugiej?
W ekstraklasie bytujemy czy w lidze pierwszej?
Żyjemy jeszcze czyśmy już martwi?
Pozwólcie więc, że uszczypnę się w pośladek. A mam się gdzie szczypać, bo mam ich aż dwa. Oddziela je bruzda śruddupia.
Czoło moje zorane bruzdami przemyśleń. Podtrzymka brody prawą dłonią to znak, że mózg mi się pieni.
Drogi moderatorze!
Apeluję do Ciebie. Wymyśl taką opcję, że gdy coś napiszę i wcisnę "enter" lubo myszką najadę na napis "wyślij wiadomość", to by wtenczas moje słowa nie wędrowały do przodu. Bym się jak w peletonie, co pędzi po szosie, gdy zmiana lidera co daje odpocząć innym i sam się wysuwa na czoło, sam się słowami nie wysunął naprzód. Ale by moje słowa powędrowały na koniec. By nikt ich zoczyć nie zdołał, by tkwiły tam gdzie początek był Forum, gdzie grób postów jest napisanych wiele lat temu.
Odchodzę więc!
Jestem jeszcze, ale tak jakby mnie już nie było.
Życie człowieka jest jak plusk ryby, co wyskoczyła ponad taflę jeziora. Jeden plusk, jak zapalona zapałka co gaśnie w dłoni. Kręgi na wodzie to nikły ślad pamięci. Już mnie nie ma. Cisza. Lekki wiatr szumi w trzcinach i pomarszczona od wiatru woda.
22 dni później
Idę więc spać w bezkresną przestrzeń nocy
Jeszczem tu żywy i świadom na jawie
Jednakże tracę coś ze swojej mocy
Walnę się w łoże i po całej sprawie
Tej sprawie, którą jestem ja
Jak to się mówi filozoficznie "tu i teraz"
Ileż to razy jeszcze będę zasypiał niż zasnę na Amen? Ileż jeszcze prób niedokończonych tego przejścia ostatecznego, owego samonakrycia się kołdrą przede mną, które jest jedynie próbą? Człowiek zasypia tysiące razy, ale budzi się tylko raz. Ten jeden raz, kiedy jak noworodek wypycha się łokciami rozglądając wokoło.
Długi tunel to wagina przejścia. Jest inwaginajcja jest i odwaginacja.
Tak jak odgrzeb jest przeciwieństwem pogrzebu, a exhumacja inhumacji.
Zawsze jednak polega to na wyjściu tam, gdzie się jeszcze nie było.
Nie mam niczego co bym mógł zostawić Wam na prześcieradle. A może kapka będzie to wilgoci, która zostanie gdy się nie obudzę.
Kropla skondensowanej spermy, która pozostanie na prześcieradle. Jest to jednak sperma nie lepka, lecz metafizyczna.
Ujrzysz pod mikroskopem moje dzieła, a DNA to będą nici moich myśli.
Ujmij to w dłonie i robryzgnij na niebie gdy Słonce zajdzie następnej nocy.
Ma może ktoś coś do picia??Suszy.....
Dobranoc wszystkim Pasiakom!!
17 dni później
Rozmyślam.
Nie ma takiego imperium, które trwało wiecznie. Nie ma takiego ustroju społeczno - ekonomicznego, który by trwał wiecznie. Jeżeli ktoś wierzy w to, że pojawił się jakiś idealny napędzajacy historię mechanizm, który nigdy się nie kończy, to wypowiada tezy sprzeczne z tym co pisze w Bliblii. Przemija postać tego świata. Wszystko przemija, wszystko.
Bolą mnie kolana. Chodzę jak stara Głąbka, pamiętam jej chód z młodości. Ni to skradanie się, ni to krok po zejściu z konia. Raz próbuję chodzić na sztywnych nogach, a raz na ugiętych, to sztywny chód to czajenie się. Jutro idę do ortopedzia. Muszę qpić zastrzyki, do obu nóg będzie ze 2000 zł. Nie mam innego wyjścia, bo co mi innego pozostało. Nie chodzić?
No dobra, powiecie, ale dlaczego nam to Geopijatyq piszesz, co nas to obchodzi?
No więc wam odpowiadam: Piszę wam o tym, żebyście wiedzieli jak Geopijatyk chodzi. Napiszę wam też jak śpię i o czym myślę. Musicie się tego nauczyć.
Czy nasza obecna niewola jest lepsza od tamtej, która minęła? Wszyscy mamy klapki na oczy i jesteśmy naiwni.
Naiwnością jest wierzyć w wieczność kapitalizmu.
Naiwnością jest wierzyć w socjalizm.
Co człowiek to dramat.
To co nadejdzie w niczym nie będzie przypominało ani kapitalizmu ani komuny.
Natomiast jednego możecie być pewni:
Jest teraz taki moment jak podczas upadq Rzymu lub powstania nowoczesności 500 lat temu. To aqrat nie jest złudzenie. Żyjemy w czasie radykalnej przemiany. Upadek Komuny to było tylko 20% zmian w tym wyłanianiu się nowego. Największe zmiany są przed nami.
4 dni później
Querva nic się tu na tym Forum nadzwyczajnego nie dzieje, więc ide spać. Zacznijcie coś konkretnego i ciekawego pisać.
Geoś za to darzę Cię szacunkiem, że jak się nawalisz, to piszesz z sensem :) Aczkolwiek co do przemijania kapitalizmu w odnmiesieniu do cytaty z Biblii się nie zgodzę, bo koleś co to pisał, miał na myśli, że w nowym zmartwychpowstaniemy ciele i to co potem nasze zmartwychpowstałe ujrzą oczy, w niczym nie będzie przypominać tego, co się jawiło w chwili ichże śmiertelnego zamykania. Aczkolwiek muszę zebrać myśli przez noc, jako iż po butelce wina i dwóch piwach-em. Napisz, co sobie wyobrażasz, że będzie po upadku systemu. Intryguje mnie to od dawna, odkąd zacząłeś napomykać. Ja mam parę pomysłów, lecz związane są one ściśle z obecnym. Systemem rzecz jasna. Wracając do tematu - zawsze jak mi ktoś mówi "dobranoc", to nieodmiennie się nasuwa: [i]"Dobranoc kwiecie różany, dobranoc Jezus kochany, dobranoc"[/i] Co świadczy o młodości spędzonej w ogniu indoktrynacji.
Właśnie się obudziłem, więc nie wiem czy wypada pisać w watq Dobranoc. Moim zdaniem cytat z Biblii odnosi się też do takich zjawisk jak kapitalizm. Czy kapitalizm był zawsze? NIE. Więc czy w takim razie musi się kiedyś skończyć? TAK. Wprawdzie sowa Minerwy wylatuje o zmierzchu, ale pewne znaki na Niebie i Ziemi wskazują, że ten czas jest właśnie teraz. Natomiast argument, że skoro kapitalizm umierał już wielokrotnie i jakoś umrzeć nie może, to nie umrze w ogóle jest o kant dupy roztrzaskać. Ja już nieraz zdychałem na kacu i jakoś z tego powodu, że było to "nieraz", nie nabrałem przekonania, że nigdy nie umrę.
Przeanalizuj sobie argumenty Wallersteina. Wystarczy z nich jeden: W to, że Ludzkości nie grozi przeludnienie i klęska ekologiczna, które mogą się nawet skończyć jej unicestwieniem, wierzą tylko prawicowe głupki, ale nikt kto ma głowę na karq i myśli. Wyobrażasz sobie gospodarkę rynkową w parq narodowym, bo ja nie.
Burżuj to przeżytek. Oczywiście urawniłowka to idiotyzm, ale czy ja kiedyś głosiłem urawniłowkę czyli komunizm, czy ja gdziekolwiek pisałem, że dyrektor ma zarabiać tyle co sprzątaczka??? NIGDY. Ale burżuj w zakładzie pracy jest do niczego nie potrzebny. Kiedyś pracowałem w fabryce cukierqw i był tam burżuj, właściciel, który do wszystkiego się wtrącał a na niczym się nie znał (jak politruk w wojsq). W końcu tak nas wqrzył, że wywaliliśmy go z fabryki. Od następnego dnia wydajność pracy wzrosła. Potrzebujemy najlepszych specjalistów w dziedzinie zarządzania, ale nie burżujów.
Poza tym są i inne okoliczności: Wiele towarów będzie produkowanych na miarę, ściśle na życzenie klienta. Zaoszczędzi się na magazynowaniu i niepewności czy się sprzeda czy nie. Będziesz sobie zamawiać taki a nie inny samochód. Faciu wystuka na kompie odpowiednie parametry, naciśnie enter i wyjdzie takie auto jakiego będziesz potrzebował. Każdemu według potrzeb!!!! Kto pisał, że komputery będą symulować rynek? Stalinista Oskar Lange!
Powiadam Ci Mario: Nasze wnuki będą już żyć w następnej formacji społeczno - ekonomicznej!
I jeszcze jedno: Właściciele firm zatrudniających do 100 (a w niektórych okolicznościach do 250 osób) nie mają się czego obawiać. Wy jeszcze długo będziecie funkcjonować, pod warunkiem wszak, że nie będziecie nadmiernie exploatowac robotników.
(Jadę do Wodzia. Wracam do Gliwic jutro. Nie omieszkam zamoczyć wąsa i brody w qfelq piwka w Regince. Juz się cieszę. Nie mogę się doczekać wybiegnięcia Oderki na boisko.)
Czy kapitalizm był zawsze?
TAK
Bo gdy dwóch jaskiniowców robiło wymianę: "ja ci maczugę, a ty mi za to dasz przy swym ognisku upiec udziec z upolowanego mamuta", to to był już kapitalizm.
Bo kapitalizm nie jest ideologią, teorią wymyśloną... ale pojęciem opisującym rzeczywistość; realnym zjawiskiem towarzyszącym ludzkości od zarania dziejów. Kapitalizm pojawia się wszędzie tam i zawsze tam, gdy pojawia się gospodarowanie w wymiarze jednostkowym i gospodarka w wymiarze globalnym, ogólnym.
Bo czymże jest kapitalizm, jakie niesie wartości niemal wieczne?
Trud - rozumiany jako jednostkowy wysiłek własny, intelektualny i fizyczny ponoszony celem pomnażania dóbr własnych
Własność - rozumiana jako posiadanie czegoś i możność swobodnego tym dysponowania.
Produkcja - rozumiana jako wytwarzanie dóbr materialnych, łącznie z wydobywaniem i przetwarzaniem dóbr naturalnych oraz wytwarzaniem i zdobywaniem żywności.
Handel - rozumiany jako wzajemna wymiana dóbr pomiędzy różnymi ludźmi.
Usługa - rozumiana jako dobro niematerialne, czynność świadczona przez ludzi sobie nawzajem w zamian za przekazane w zamian dobro; szczególnym rodzajem usługi jest praca najemna.
I z powyższych rodzą się kolejne pojęcia:
wartość
dziedziczenie dóbr
podaż i popyt
cena
cena pracy najemnej - płaca
prawa i zasady.
A z czasem pojawiły się instytucje, porządkujące i ułatwiające funkcjonowanie: sądy gospodarcze dla rozstrzygania sporów, instytucje finansowe z bankami na czele.
Kapitalizm to tylko nazwa, określająca te zajwiska.
Ekonomia zaś opisuje prawa i zasady rządzące kapitalizmem, analizuje te zjawiska i ich przemianę. Niektórzy ekonomiści mogą również postulować przemiany, wskazywać rozwiązania na przyszłość, wskazywać dobre wzorce.
I pojawiła się teoria, ideologia która chciała temu wszystkiemu zaprzeczyć. Najwyraźniej to ujął jakiś brodaty jegomość, który ze swym przyjacielem ogłosili ponad 160 lat temu rychły koniec kapitalizmu.
I nawet niespełna rozumu osobnicy, zwący się komunistami czy socjalistami próbowali ich teorię wprowadzać w życie. Powiedzieli i zarządzili, że nie będzie:
trudu - bo nie miał on przyczyniać dóbr temu, kto go ponosił tylko "ogółowi"
własności - ale ona nadal istniała, jeśli zwalczano własność "prywatną", to istniała "osobista"... z której ludzie zwykli uczynili przedmiot kapitalistycznych zjawisk (jeden miał dwie pary rękawiczek a jako, że mu głowa marzła jedną z nich wymieniał na czapkę).
I zdało im się, że decyzją "politbiura" można decydować o wielkości produkcji, poziomie handlu i usług, cenach, płacach... wszystkim tym, co mieści się w pojęciu kapitalizm. I ku radości i szczęściu wszystkich teoria, ideologia komunistów, socjalistów i innych nierozumnych osobników zbankrutował gospodarczo, stając się dla potomnych jeno bądź przestrogą bądź obiektem kpin... I żal tylko tych, którzy jeszcze są przymuszeni do życia w świecie, gdzie ten psychopatyczny system funkcjonuje. Oczywiście nic nie stało i nie stoi na przeszkodzie, by przez tychże psychopatów ich ideologia była okraszana przymiotnikiem "naukowy".
Czyli twierdzenie, że kapitalizm kiedyś się skończy jest podobny temu, że i historia kiedyś się skończy. Owszem, może się zdarzyć, że nikt nie będzie badać wydarzeń przeszłych i obecnych - ale to nie będzie koniec historii, która bez względu na to czy była, czy jest, czy będą opisywane - same w sobie toczyć się będą... i to jest historia. Każde zdarzenie, które się zakończyło jest już historią. I tylko to, że jedne mają większy a inne mniejszy wpływ na dzieje jednostki i grup.
(Poziom wywodu dostosowany do poziomu percepcji "starszaków" w przedszkolu... umysłów nie skażonych uczeniem się "ekonomii politycznej kapitalizmu" i "ekonomii politycznej socjalizmu")
8 dni później
No to Dobranoc na dłużej. Ciał!
dlaczego na dłużej? to juz na trzeźwo nic nie napiszesz?
55 dni później
Idę spać. Od dwóch dni jestem sam w Gliwicach, a obie kobitki sa w Wodziu. Jutro jadę do Wodzia. Poczytam sobie jeszcze do poduszki Harveya. Ciał!
http://www.lideria.pl/Neoliberalizm-Historia-katastrofy-David-Harvey/sklep/opis?nr=176264
4 dni później
Jestem u Edka Macury, gdzie będę nocował. Edo szlajał się na rowerze po Czechosłowacji, ja po powiecie wodzisławskim i w końcu spotkaliśmy się w Drewutni. W Drewutni wisi koszulka Odry Wodzisław z podpisami zawodniqw i resztki wlepek Cracovii, które tam kiedyś wlepiłem i jeszcze nie zdarły się. Lewactwo z Drewutni przygotowuje pochód pierwszomajowy. Zapisało się już 40 osób. Niestety 1 maja będę w Gliwicach i nie będę mógł uczestniczyć.
Jutro w Wodziu zastępuje mnie teść (questia pilnowania robotniqw szalejących na dachu), a ja jadę do Gliwic. Taka moja dola: pół roq w Wodziu, pół w Gliwicach.
Oddaję głos Edkowi Macurze, który coś tam pichci w qchni:
"Pozdrawiam kibiców Cracovii"
10 dni później
Jest już jutro z punktu widzenia wczoraj, a więc przede wszystkim Dziś.
Dziś w pierwszej instancji.
Siedzę przed kompem owiany powietrzem, bo tylko taki przyodziewek na mnie nałożyła gazowa warstwa owiewająca Ziemię.
A więc ubrany jestem po granice Stratosfery.
Rozdziej z siebie wszystko, wtedy przyodziewkiem twoim będzie Wszystko.
Gdy z rozszerzonymi nogami siedzę jeno w brylach.
Pomiędzy pisaniem na kompie przerwą jest gest wykonywanego dłońmi koszyczka.
Taka filozoficzna bezradność.
Podtrzymywanie międzynoża.
To co podtrzymujemy w dłoni w trakcie myślenia to podbródek.
A dlaczego "pod" skoro nawet to co w dół wyrosło to broda w znaczeniu zarostu.
"Pod" od "podtrzymywania".
Jest nad jeziorem koło Żywca Międzybrodzie.
Międzybrodzie pod3muję pamięcią.
40 lat temu zbierałem tam z Rodzicami borówki i pływałem kajakiem.
Z Góry Żar staczały się szybowce i blask zachodzącego Słońca.
Międzybrodzie podtrzymuję w sercu i pamięci.
Międzynoże pod3muję koszyczkiem.
Z Wodzia pochodzę, tam się urodziłem.
Blisko stadionu Oderki, którą kocham.
Takie Jastrzębie blisko było Krakowa.
Bielsko jeszcze bliżej.
Gdy pociąg wtaczał się na wschód, w kierunq Krakowa, w Gorzycki Las, myślałem o Finlandii, Lasse Virenie i o Ukochanej.
Biegłem nocą 9 kilometrów i na schodach Jej domu spałem.
Gdy przebudził się świt biegłem 9 kilometrów z powrotem.
Gdy o ósmej spotykaliśmy się w szkole.
Nie wiedziała, że przerwa między naszymi spotkaniami wynosiła tylko 3 godziny.
PS.
Myślała, że 18 godzin.
Dobranoc :)
dobraaaaaanoc
6 dni później
.
13 dni później
Urodziłem się 3 czerwca 1959 roq w Wodziu.
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)