a podhale cos mi wydaje po zamknieciu okienka wszystkich lekko zszokuje......jak wypali to ...lepiej niezapeszac.złoszono podobno kilku zawodników ale jeden jest juz w polskiej lidze znany i sprawdzony ..to pupil nowotarskich kibiców o którym ciagle sie w nT mówi
-
-
U naszych rywali (prywatne pogaduchy będą kasowane)
MILAN BARANYK ZAWODNIKIEM PODHALA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
no i?
fajnie - macie kolejnego przeciętniaka...
Karvin wiem prawdziwe zagraniczne gwiazdy graja tylko w cracovi,sorki zapomnialem
nie no tak uczciwie to czym legitymuje się Baranyk?
widziałem go na lodzie nie zachwycił mnie niczym - uważam że lepszy w Podhalu jest Jakes, Kacir a z polskich zawodników Różański i Kolusz - to tak tylko na szybko
statystyki nie powalają na kolana - a przeciętny zawodnik z czeskiej 1 ligi (czyli drugiej) nie jest raczej rewelacyjnym wzmocnieniem ;)
nie imputuj mi że piszę o tym gdzie są gwiazdy - i pisz nazwę mojego klubu z dużej litery i bez błędów jeśli łaska...
heheheeh karvin dobrze wiesz ze punkt widzenia zalezy od puntu siedzienia,u nas wszyscy zdaja sobie sprawe ze Milan to nie duze ale ogromne wzmocnienie inni niech mysla co chca ...ale to jeszcze chyba nie koniec niespodzianek....wychowanek podhala tez ponoc wraca,kto to taki?no pewien bramkarz który u was takze bronił.dzisiaj trenował juz z Podhalem chociaz w jego przypadku boje sie ze bedzie ciezko go namowic do powrotu
Batkiewicz wraca na stare śmieci ploty takie słyszałem już od dawna w Waszym przypadku na tej pozycji to wzmocnienie
a nie Batkiewicz tylko Rączes...
jeszcze lepiej - choć nie sądzę żeby do Was przyszedł po tym jak go parę razy kopnęliście w d... a do tego teraz ma swoje granie i życie we Francji - choć kto wie kto wie...
napewno lepszy od tych wszystkich wynalazków z południa...
Wiesz co szarotek powinieneś z tą nowiną wejść raczej na stronę Jastrzębia i z nimi się policytować o wyższości Baranyka nad jego kolegami klubowymi z Ostrawy Markiem Pavlacką i Dušanem BRINCKO.Obaj zostali właśnie zawodnikami tego klubu, a występowali podobnie jak Baranyk w I ligowym HC Sareza.Widać ,że klub z Ostrawy,który jest typowym średniakiem I ligi czeskiej( czyli odpowiednika naszej II), i który już o nic praktycznie w tym sezonie nie walczy, pozwolił swoim hokeistom na zarobienie jakiś dodatkowych pieniędzy.
Takim jak szarotek duzo do szczęścia nie trzeba teraz sie podniecają a jak nie wyjdzie w meczach to tego baranyka wyśmieją i ucieknie od nich jak Lemanowicz,chyba że dostal wielką kase to zniesie wszystko i dogra do końca sezonu,w końcu żeby sie dorobic przyszedł do podhala.
Sanok sie wzmacnia Michał Radwański a my dalej nie wiemy kto jeszcze obok Aleša Černý?ego zagra w Cracovii???
Szarotka, jak jesteś taki zorientowany to powiedz czy ta torba warta jest 125 zł.
http://www.allegro.pl/show_item.php?item=150681471
7 dni później
Puchar Polski:
Stocznia demoluje Unię 8:1 (wrócił do nich Szwed Alexander Hult)
Tychy wygrały z Toruniem 3:1
jutro finał Stocznia - Tychy
a w turnieju w Sanoku Sanok wygrał z Polonią Bytom 7:5
a Podhale zaliczyło kompromitującą porażkę z 15 drużyną I ligi Słowackiej (odpowiednik drugiej ligi) 5:3 VTJ Trebisov w tym sezonie wygrał ledwie sześć meczy w lidze (plus jeden w dogrywace) przegrywając 25! stosunek bramek 73 - 165
żenada...
Polonia Bytom - Cracovia Kraków 7:5 (2:0, 2:2, 3:3) karvin a to nie jest żenada???widziec porazki innych a swoich niezauwazac..czyz taki przyswieca wam cel???
szarotek
kurnia
w tamtym meczu graliśmy bez kadrowiczów to raz
dwa mecz był rozgrywany z okazji jubileuszu Polonii Bytom i miał trochę inny wymiar - zresztą rozmawiałem z Polonistami o tym meczu i każdy w Bytomiu Ci tak powie
pomijając fakt że nie wiem czy Polonia Bytom nie jest silniejsza od VTJ Trebisov :)
Karvin, czemu Ty się tak dajesz wciągać w głupią dyskusję z dzieciakiem, ktory ma problemy z jezykiem polskim.Nie potrafi prawidłowo przelać na papier swoich myśli, bo ma problemy z ortografią i składnią języka polskiego.
Podhale jest na krawędzi bankructwa i problem wkrótce sam się rozwiąże. http://www.hokej24.pl/news.php?id=6832&wys_licz=tak
Pozostanie im kibicowanie Cracovii, bo Kraków to najbliżej położona miejscowość od Nowego Targu.
SACRA CRACOVIA
heh pasiakcinq :) tak jakoś czasem lubię :)
26 dni później
Relacja z debaty w redakcji katowickiego oddziału "Gazety Wyborczej"
==
Najważniejsze osoby w polskim hokeju spotkały się w poniedziałek w naszej redakcji, aby podyskutować o kłopotach ich dyscypliny. Zaproponowaliśmy rozmowę na najbardziej - naszym zdaniem - frapujące problemy polskiego hokeja. Oto zapis blisko trzygodzinnej dyskusji, w której nie brakowało ostrych spięć.
Uczestnikom debaty przedstawiliśmy cztery kluczowe zagadnienia. Najpierw swój głos zabierali przedstawiciele klubów. Na ich wnioski, sugestie i skargi odpowiadali potem szefowie hokejowego związku
Liga
Naszą dyskusję zaczęliśmy od rozgrywek, które dla każdego fana są najważniejsze. To w każdy piątek i niedzielę hartuje się kibicowska miłość. Hokeiści stają się idolami, a młodzi ludzie podejmują decyzje, by iść w ich ślady. Ta część debaty zdominowała resztę dyskusji, bo okazało się, że i problemów jest niemało. Kluby wciąż są podzielone co do tego, czy powiększanie ekstraligi miało sens. Działacze pierwszoligowców obawiają się - i to niebezpodstawnie! - czy w przypadku awansu w ogóle dostaną szansę gry w elicie. Wiele kontrowersji budzi też Polska Liga Hokejowa i jej nowy sponsor.
Mariusz Wołosz: Mimo że sezon trwa, zdania nie zmieniliśmy. Decyzja o powiększeniu ekstraligi zapadła krótko po tym, gdy rozmawialiśmy w podobnym gronie i wspólnie uznaliśmy, że powiększanie jest złe! Dla nas reguły są proste. Jeżeli nie wygrywamy na lodzie, to na awans nie zasługujemy. Tymczasem w hokeju nie ma jasnych reguł gry, a może nawet wcale nie ma reguł.
Janusz Grycner: Nie będę ukrywał, że mój klub na tej decyzji skorzystał. Byłem przeciwnikiem powiększania ligi i... zmieniłem zdanie. Decyzję pomogli mi podjąć sponsorzy, to oni naciskali - wykorzystaj szansę, zagraj w ekstralidze. I co, jest tak źle? Wszystkie dziesięć drużyn ma o co grać. Mecze są wyrównane, emocjonujące. Co jednak nie oznacza, że nie jest to rozwiązanie przejściowe, które zmierza do powołania sześciodrużynowej, w pełni zawodowej ekstraligi.
Andrzej Frysztacki: Jestem tego samego zdania co prezes Wołosz. Po co w ogóle jechaliśmy do Warszawy debatować o kształcie ligi, skoro od początku było jasne, że i tak zostanie powiększona? Pierwsza liga nie jest teraz atrakcyjna dla kibiców, bardzo na tym straciła. Kibice czekali na mecze z drużynami z Sanoka, Janowa, a w zamian nie dostali nic...
Wołosz: Chcę usłyszeć przynajmniej jeden argument za powiększeniem! Może podniósł się poziom?
Dariusz Domogała: Przez powiększenie ekstraligi gramy zbyt rzadko, bo zwyczajnie nie ma z kim. Od początku wszyscy czekają na play-off, w którym i tak zagrają te drużyny, które zagrać miały. Żadnej rywalizacji.
Andrzej Skowroński: Byliśmy za ograniczeniem liczby drużyn do sześciu. Prawda jest taka, że nad każdym pomysłem można się pochylić i zastanowić, ale trzeba to robić z sensem. Na rok, dwa przed podjęciem decyzji. To, co się stało, jest niedopuszczalne. Z drugiej strony uważam jednak, że system z dziesięcioma drużynami się sprawdził. Liga jest ciekawa.
Tomasz Pawłowski: Czy my żyjemy w państwie prawa? Czy to prawo nie obowiązuje na lodowiskach? Jak można zmieniać zasady w czasie gry?! To był wielki błąd.
Zenon Hajduga: Historia polskiego hokeja pokazuje, że takie decyzje zawsze podejmowaliśmy po sezonie... Fakt, podczas spotkania w Warszawie podjęliśmy decyzję o pozostawieniu ekstraligi w jej dotychczasowym, czyli ośmiodrużynowym kształcie. Później jednak, w czasie dyskusji, okazało się, że większości klubów jest bliżej do sześciozespołowej ekstraligi.
To, co teraz mamy, to wariant przejściowy. Przez większą część sezonu liga i tak składała się przecież z sześciu drużyn! Prezes Wołosz pyta o argumenty... Proszę. Mam sygnały - także z telewizji - że poziom rozgrywek jest wyższy niż rok temu. Nie możemy równać w dół, patrzmy przed siebie. Polska liga nigdy nie będzie mocna bez silnej reprezentacji. To reprezentacja decyduje o poziomie dyscypliny. Jeżeli kluby I ligi na tym cierpią, to jest mi przykro. Podtrzymuję jednak zdanie, że to nie była zła decyzja.
Frysztacki: Jeżeli drużyn ma być sześć, to może warto powiedzieć o tym już teraz. Może my gramy o jakiś wirtualny awans?
Rafał Pstrucha: Taką decyzję podejmie zarząd PLH. Wariantów jest kilka: 6, 8, 10 drużyn. Decyzje na pewno nie zostaną podjęte wbrew woli klubów...
Wołosz: A co będzie, jeżeli spadnie Sanok...? [w hokejowym środowisku panuje powszechne przekonanie, że ekstraligę powiększono po to, by zespół z Sanoka nadal mógł rywalizować w elicie - przyp. red.].
Grycner: Zanim PLH zajmie się zarządzaniem ligą, niech wyjaśni najpierw swoją sytuację prawną. Na dziś to możemy sobie założyć PLH bis i też niewiele to zmieni...
Pawłowski: Zagłębie nie jest członkiem PLH, a gra w ekstralidze już drugi sezon. Spółka jest głucha na nasze pytania, jak można to zmienić.
Frysztacki: Pytam jeszcze raz... Czy my w ogóle mamy szansę na awans?!
Hajduga: Spokojnie... PZHL był jednym z inicjatorów powołania spółki. Nie chcieliśmy mieć udziałów w PLH, dali nam 30 proc. Spółka dostała od nas pełnomocnictwa do poszukiwania sponsora, podpisywania umów. Na razie PLH wciąż nie jest przygotowana do zarządzania ligą. Nie mają pieniędzy, nie mają budżetu. O kształcie ekstraligi wciąż decyduje PZHL.
Frysztacki: Chcemy jasnych zasad. Dlaczego nie możemy czerpać z czeskich wzorców? U nas niby wszystko jest ładnie, a tak naprawdę to organizacyjnie jesteśmy już za Białorusią! W Czechach też jest spółka, a kluby czerpią z niej profity. Nawet kilka milionów koron na klub! Byłbym naiwny, gdybym uważał, że w Polsce znajdą się podobne pieniądze, ale... kilka tygodni temu w Bielsku odbyło się spotkanie PLH, miał na nim zostać przedstawiony sponsor. Liczyłem, że to będzie duża firma... Era, Plus, Orange... Tymczasem do dziś nie wiem, co to za firma, ile dała, co z tego mają mieć kluby? W jakim my kraju żyjemy? Z hokeja nie da się już brać, musi się pojawić ktoś, kto nam da...
Pstrucha: Jest problem, bo pomimo usilnych starań hokeja wciąż nie ma w telewizji. A jak nie ma nas w telewizji, to nie ma nas nigdzie. Przynajmniej dla sponsorów... Jerzy Góra [prezes PLH - przyp. red.] odbył szereg rozmów biznesowych. Tak, z dużymi firmami, o których Pan właśnie wspomniał. Zbliżał się jednak koniec roku, a hokeja wciąż nie było w telewizji. To i podpisanych umów nie było, i sponsorom trzeba było odmówić. Pojawił się kolejny problem, bo w trudnej sytuacji znalazła się PLH, które się przecież sama finansuje. Tak więc można powiedzieć, że sponsor jest, ale jest to sponsor spółki. Umowa z klubami nie jest na razie realizowana, bo to zależy też od dobrej woli PZHL-u.
Hajduga: Będziemy o tym rozmawiać podczas najbliższego zarządu w Krynicy. Na dziś mam zapewnienie, że niedzielne mecze play-off będzie można oglądać w TVP3. Nie możemy narzekać na telewizję. Chwała jej, że w ogóle mecze są. Hokej jest transmitowany w TVP Sport, która dopiero zdobywa widza. Gdy stacja wejdzie do kablówek, poprawę odczuje też i nasze środowisko. Nie narzekajmy na telewizję, bo o taką współpracę zabiegaliśmy od ośmiu lat! Nie narzekajmy też na sponsora [firmę Raios - przyp. red.]. To dzięki tej firmie spółka wciąż istnieje. Kluby hokejowe są biedne. Gdy powstawała Lech Basket Liga, koszykarska spółka dysponowała dziewięciomilionowym budżetem, my mieliśmy na początek 50 tysięcy złotych...
Grycner: Pamiętam, że swego czasu spotkaliśmy się z Tomaszem Redwanem, specjalistą od marketingu sportowego. Wycenił wtedy cały sportowy rynek. Skoki narciarskie, a działo się to już po sukcesach Adama Małysza, to było 100 milionów złotych. Cały Polski hokej... 2 miliony. To i tak jesteśmy lepsi, bo w sumie nasze budżety to około 20 milionów. Ta różnica to są dla specjalisty pieniądze bez pokrycia. Pieniądze, które gdzieś wyszarpaliśmy dzięki naszym znajomościom, układom.
Anna Brabańska: Jestem przedstawicielką sponsora w zarządzie Polonii i chciałabym się wypowiedzieć właśnie z takiego punktu widzenia. Żaden z klubów nie znajdzie sponsora, dopóki nie będą jasno ustalone zasady gry. Jeżeli nie ma dobrej atmosfery, to trudno wśród naszego grona szukać osób, które zechcą pomóc. Niektórzy uznali, że tam u góry coś jest nie tak.
Skowroński: Jak tu mówić o silnym sponsorze, skoro nie potrafimy się nawet zorganizować. PLH powstała trzy lata temu i działa tak, jakby jej nadal nie było. Skrzyknęło się kilka osób, które myślały, że to będzie lekki bieg. Raczej zaszczyty niż ciężka praca. Uporządkujmy papiery w spółce, a za dwa lata sponsor się znajdzie.
Leszek Lejczyk: Co byście nie robili, to kluby, liga nie będą silne, jeżeli silna nie będzie reprezentacja. Sukces kadry przyciągnie sponsora także i do klubów! Ale czy kluby chcą silnej reprezentacji? Wielu dobrych zawodników nie chce przyjeżdżać na zgrupowania, grać w mistrzostwach... A kluby jeszcze im w tym pomagają! W Polsce zawsze lojalny wobec kadry jest tylko Stoczniowiec Gdańsk.
Skowroński: Panowie, na dziś to my w ogóle nie mamy reprezentacji. Trudno mi zrozumieć, że są w Polsce zawodnicy, którzy nie chcą grać w reprezentacji. Tak jest z Adrianem Parzyszkiem, Jarosławem Kucem, z każdego klubu mogę podać nazwiska. To jest naganne, ale skoro zawodnicy nie mają tam płaconych pieniędzy... Niech związek stworzy zawodnikom na tyle godne warunki, żeby ci bili się o miejsce w kadrze, bo na razie to na życie zarabiają jednak w klubach.
Sędziowie
Od dłuższego czasu środowisko hokejowe skarży się na pracę polskich arbitrów. Wszyscy pamiętają fatalny błąd sędziego Jacka Rokickiego w meczu Naprzodu Janów z GKS-em Tychy, skandal z udziałem Huberta Godziątkowskiego po meczu Zagłębia Sosnowiec ze Stoczniowcem Gdańsk. Do historii przejdzie też niedawne oświadczenie GKS-u Tychy, w którym polskich arbitrów nazwano stowarzyszeniem "małych fryzjerów".
Skowroński: Powiedzieliśmy wtedy bardzo ważne słowa i zostało to jednoznacznie powiązane z tym, co obecnie dzieje się z arbitrami piłki nożnej. Słaby poziom sędziowania, mylne decyzje, których nie można wytłumaczyć - to nas bardzo boli. A te wszystkie rzeczy są jeszcze wspierane działaniami Wydziału Dyscypliny i Gier PZHL-u. Na jednym z posiedzeń związku nazwałem to ?korupcją towarzyską?. Podkreślam, że sędziowie to jest jedyna grupa w hokeju, wobec której nie ma żadnych zaległości. Kluby ponoszą na nich koszty w wysokości 50-60 tys. zł. Kiedy niedawno sędziowie zażądali podwyżki, to ja byłem jedną z osób, które się na to nie zgodziły. Myślę, że to właśnie dlatego GKS jest teraz pod ich ?pieczołowitą kontrolą?. Uważam, że ta pamiętna konferencja wyjdzie nam jednak kiedyś na dobre.
Grycner: Sędziowie są tacy, jak cały hokej. Trudno, żeby byli lepsi niż np. reprezentacja. Przecież ci ludzie też się skądś biorą. Było co prawda kilku bardzo dobrze zapowiadających się sędziów, ale oni odeszli. Jeśli ktoś ma otwartą głowę i zna języki, to dla niego telepanie się po Polsce to żadna atrakcja. Podkreślam też, że jedno-dwa spotkania sędziów w roku to za mało, by móc się wykształcić. W tym pamiętnym meczu z GKS-em Tychy sędzia robił błąd za błędem. Chłopak dał się zupełnie stłamsić i aż żal mi go było.
Pawłowski: Co do pana Godziątkowskiego, to mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiał z nim rozmawiać. Nie dość, że słabo sędziował, to jeszcze nawet nie potrafił rachunku wypisać. Prawdziwy dramat to jednak dzieje się na meczach dzieci i juniorów. Tam sędziują prawdziwi nieudacznicy, którzy wyżywają się na tych młodych łebkach.
Jan Miszek: Tu się opluwa sędziów. Jeśli pan Skowroński uważa, że to pomoże hokejowi, to ja dziękuję! Wszyscy się znają na przepisach: zawodnicy, dziennikarze - tylko nie sędziowie... To przecież jest trudna dyscyplina, co roku zmieniają się przepisy. Może ta nagonka jest robiona po to, aby sędziować pod wasze kluby? Nie rozumiem tej histerii.
Skowroński: A pamięta pan okoliczności zwołania tej konferencji? Było to właśnie po kuriozalnych błędach sędziego i kuriozalnej decyzji WGiD o ukaraniu naszego zawodnika. Do dziś moglibyśmy po cichu narzekać, że jest źle...
Karol Pawlik: Proszę się zapytać w klubach, czy sędziowie są dobrze oceniani. Nikt tak nie uważa! Jest coraz gorzej. Na dodatek sędziowie w ogóle nie są karani. Po wypaczeniu meczu Rokicki został zdyskwalifikowany na dwa tygodnie. A kwalifikatorzy uznają, że wszystko jest w porządku.
Wołosz: Przytoczę sytuację z meczu Legii z Polonią, kiedy nagle okazało się, że za bramkami - zamiast sędziów - znaleźli się... zawodnicy z Warszawy. Po spotkaniu dowiedziałem się, że to, co się stało, to nie moja sprawa. Dlaczego jedne kluby traktuje się lepiej, a inne gorzej?
Hajduga: Chcemy, aby to spółka hokejowa zaczęła opłacać sędziów. Przyznam, że dokładnie obserwuję pracę wydziału sędziowskiego - oni szkolą się i są na coraz wyższym poziomie. Byłoby ekstra, gdyby wszyscy mieli tak prowadzoną dokumentację jak Godziątkowski. Przecież na przepisach nie znają się działacze, kibice i trenerzy. Jeśli ktoś wie, że w hokeju sa dwie bramki oraz linie czerwona i niebieska, to jest to naprawdę za mało. Brak zrozumienia wynika też z faktu, że niektórzy chcą zaostrzenia gry, a trend jest zupełnie odwrotny. Poza tym sędziowie popełniają błędy tak samo jak zawodnicy. Już dwa lata temu chciałem wpuścić do polskiej ligi arbitrów czeskich i słowackich. Kluby powiedziały wtedy, żeby tego nie robić. Sprawa jest jednak otwarta. Rozmawiałem z przedstawicielami czeskiej federacji i oni zadeklarowali, że mogą przysłać swoich sędziów, ale tylko pod warunkiem, że my wyślemy im naszych. Dziwnym trafem nie boją się polskich arbitrów. Apeluję: mniej narzekajmy na sędziów. Sam - jako trener - byłem wielokrotnie krzywdzony przez sędziów, ale starałem się nigdy ich nie krytykować.
Lejczyk: Z sędziami były kłopoty od zawsze. Oni mają naprawdę piekielnie trudne zadanie. Dodam jednak, że trzeba walczyć, z tym, o czym się o ostatnio głośno mówi - z arogancją sędziów. Oni nie mogą czuć się nieomylni, bo wtedy nie będą się poprawiać. Apeluję też o zgłaszanie sytuacji, gdy trener niecenzuralnie krytykuje arbitrów przy młodych zawodnikach. Będziemy to bezwzględnie karać.
Młodzież
W Polsce brakuje hokeistów. Tymczasem w tak silnym ośrodku, jakim są Tychy, rozwiązano drużynę juniorów, bo nie miała gdzie trenować. W Sosnowcu trenuje jeden hokeista urodzony w 1988 r.! Czy funkcjonowanie Szkoły Mistrzostwa Sportowego w obecnej postaci ma sens? Może lepiej pieniądze przeznaczone na jej działalność rozdysponować wśród klubów?
Skowroński: System z SMS-em sprawdził się w poprzednim ustroju. Od 1989 r. wiele zmieniło się w polskim sporcie i trzeba zastanowić się nad inną dystrybucją pieniędzy. Na razie fakty są takie, że po prostu nie mamy młodzieży hokejowej.
Domogała: Powołaliśmy do życia nowy klub, którego celem była właśnie przede wszystkim praca z młodzieżą. Nawiązaliśmy współpracę ze szkołą podstawową, zakupiliśmy dużo sprzętu i teraz uczymy dzieci jeździć na łyżwach. Chciałbym jednak przytoczyć niedawne zdarzenie. Wysłaliśmy do okręgowego związku zgłoszenie naszej drużyny do rozgrywek minihokeja. Tymczasem okazało się, że nasz dokument został wyrzucony do kosza i miejsce w lidze się dla nas nie znalazło. Komuś nie zależało? A może komuś przeszkadza, że w Katowicach są dwa kluby hokejowe? Przypominam, że kiedyś było ich jeszcze więcej.
Grycner: Zapewniam, że Naprzód chętnie zagra z waszą drużyną... Co do szkolenia młodzieży, to chciałbym zwrócić uwagę, że spośród piętnastu funkcjonujących klubów tylko jeden ma obiekt na własność. Mnie współpraca z MOSiR-em przysparza wielu kłopotów i wiem, że u innych jest podobnie. Obecnie mamy 400 zawodników we wszystkich kategoriach. Zastanawiamy się jednak, czy tego nie zredukować i nie ograniczyć. Moją ideą było stworzenie szerokiego szkolenia młodzieży w okolicy. Tymczasem u nas na lodowisku codziennie między 9 a 17 jest ślizgawka, z której często korzysta 4-5 osób. To kiedy my mamy szkolić młodzież? Po 22? Akurat wtedy w Nikiszowcu czy Janowie strach wyjść na ulice. Naszym dziełem był program dla klas 0-3. Wszystko wprowadzaliśmy z dużymi oporami. Opiekunki dzieci tłumaczyły, że teraz jest akurat leżakowanie, a potem może bajka w telewizji... Po trzech latach chcę sobie powiedzieć: dosyć! Dla urzędników jest ważniejsze, żeby 1 czerwca całe miasto ćwiczyło przez pół godziny, niż żeby kilkaset dzieci miało dobre warunki do trenowania.
Frysztacki: Powołam się na przykład Czech, dokąd bardzo często jeżdżę. Tam zresztą trenuje też mój syn. Mają kilkaset lodowisk, a z każdego trafia ktoś do NHL-u. A gdzie 20 lat temu była w hokeju Szwajcaria? Tam jednak państwo zaczęło dotować dyscyplinę. Uważam, że zbieranie w Polsce 15-16-latków do SMS-ów to złe rozwiązanie. Poza tym to przy klubach powinny zacząć powstawać szkoły sportowe.
Wołosz: Ja nie przekreślałbym SMS-ów. Chciałbym się jednak dowiedzieć, jak to się stało, że szkoły hokejowe powstały w tym samym czasie co siatkarskie, a nasze dyscypliny są teraz w zupełnie innych miejscach? Obecnie z każdego rocznika jedynie 2-3 wychowanków SMS-u nadaje się do gry w I lidze.
Lejczyk: Dlaczego mamy obecnie taką sytuację? Cofnijmy się do przełomu lat 50. i 60. Wtedy mieliśmy sto klubów funkcjonujących na otwartych lodowiskach. Potem rozpoczęła się era budowania zamkniętych obiektów. Na przykład w Finlandii powstało ich 200, a u nas 20. I tak sobie systematycznie zjeżdżaliśmy w dół. W Szwajcarii świetnie szkoli się młodzież? Tak, tyle że tam budżet jednego z klubów wynosi 11 mln franków szwajcarskich. To więcej niż cały nasz hokej. Przeszkody finansowe są tak duże, że nie da się ich szybko usunąć. Żaden klub w Polsce nie ma teraz warunków do normalnej pracy. Trzeba poszerzyć zasięg naszej dyscypliny. Jeśli zwiększymy liczbę szkolonych trzy razy, to będziemy mieli trzy razy większą szansę na trafienie na nowego Mariusza Czerkawskiego. Twierdzę, że SMS jest obecnie jedynym racjonalnym ośrodkiem szkolącym młodzież. O likwidacji tej szkoły pomyślimy, kiedy doczekamy się 7-8 gimnazjów sportowych. W tej chwili jest taka sytuacja, że z tego poziomu wiekowego jedynie 50 proc. zawodników przychodzących do SMS-u jest wartościowych.
Grycner: Nie osiągniemy szybko liczby hokeistów na poziomie 10-20 tys. Można jednak poprawić jakość szkolenia. Może warto stworzyć program dla hokeja, czyli wzór podręcznika dla klubów, jak mają działać? Zacznijmy od drużyn ze Śląska i Zagłębia. Skorzystać na tym mogą inne ośrodki w kraju. Polski hokej stanie się przez to bardziej atrakcyjnym towarem.
Kibice
Hokej bez widzów? Nie, to bez sensu! A jednak... Zorganizowane grupy kibiców Zagłębia nie mogą oglądać meczów w Tychach, Stadion Zimowy w Sosnowcu jest zamknięty dla fanów GKS-u... Czy działacze zapomnieli o tym, że lokalna rywalizacja jest dla śląskich i zagłębiowskich kibiców najważniejsza!? Warto o tym pomyśleć, bo w przyszłym sezonie nasz region będą prawdopodobnie reprezentowały w ekstralidze aż cztery zespoły.
Wołosz: Znowu będę wracał do jasnych zasad. Wiele można zarzucić Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej, ale piłkarscy działacze przynajmniej w klarowny sposób określili, czy i kiedy można odmówić kibicom wyjazdu na mecz swojej drużyny. Jakie są kary za brak wyznaczonego miejsca dla kibiców gości. A my stosujemy różne wybiegi. Nie otworzyliście lodowiska dla naszych kibiców, to my zrobimy wam na złość i nie otworzymy dla waszych.
Frysztacki: Mam wrażenie, że jest grupa młodych ludzi, którym imponuje to, że na mecz prowadzi ich policja, a inni kibice się ich boją...
Wołosz: Zasuwamy społecznie, współpracujemy z kibicami, także po to, by na lodowisku było bezpieczniej. Odkąd mamy własną ochronę, wygląda to dużo lepiej. To klub organizuje wyjazdy, to klub rozlicza kibiców za wpadki. To się sprawdza. Już dziś deklarujemy, że podczas meczów play-off nasze lodowisko będzie otwarte dla fanów innych drużyn.
Pawlik: Chciałbym powiedzieć to samo, ale - niestety - od czasu ubiegłorocznego remontu nasze lodowisko nie jest przystosowane do goszczenia kibiców przyjezdnych. Wiąże się to głównie z ograniczeniem dostępu do wyjść ewakuacyjnych. Nie oznacza to jednak, że nasze lodowisko jest twierdzą zamkniętą dla pojedynczych kibiców. Zakazy dotyczą tylko grup zorganizowanych. Nie będziemy brać przykładu z innych polskich klubów [z Unii Oświęcim - przyp. red.], gdzie zdarzało się, że o możliwości zakupu biletu na mecz decydował dowód osobisty, a co za tym idzie - miejsce zamieszkania. Po zakończeniu sezonu tyskie lodowisko czeka remont. Planujemy budowę nowej trybuny od strony zachodniej. Jeżeli tak się stanie, to nic nie stoi na przeszkodzie, by nasz obiekt odwiedzali kibice Zagłębia, GKS-u Katowice czy Polonii Bytom. Niepokojące jest to, że lodowiska są też miejscem konfrontacji dla chuliganów piłkarskich. Tak stało się podczas naszego ostatniego spotkania w Gdańsku. Podziwiam prezesa Stoczniowca Marka Kosteckiego, że zgodził się, by to spotkanie było otwarte dla grup kibiców sympatyzujących z GKS-em...
Hajduga: Dobrze, że pan to zaznaczył! Pobili się pseudokibice związani z piłką nożną, a nie z hokejem! To nie fani GKS-u, tylko ŁKS-u, Zawiszy Bydgoszcz, Lechii Gdańsk czy Cracovii chcieli chuligańskiej burdy.
Wołosz: Przede wszystkim kibic nie może czuć się bezkarny. W Bytomiu każdy, kto jedzie z Polonią na mecz wyjazdowy, musi podać swoje dane. Imienne listy przygotowuje klub, bo gdy robili to sami kibice, to zdarzało się, że na wyjazd jechało i szesnastu Leszków Millerów.
Pawłowski: Dwa lata temu przyjmowaliśmy wszystkich, tylko nas nie chciał nikt przyjmować... Dlatego teraz uważam, że nie warto być Don Kichotem. Nasi kibice zarzucają nam, że nie potrafimy być konsekwentni, bo oni też chcieliby zobaczyć, jak Zagłębie gra w Tychach czy w Krakowie. Teraz mamy inny problem, bo to policja cofnęła nam zgodę na organizację meczów z udziałem kibiców przyjezdnych. Zaręczam jednak, że jeżeli Zagłębie zagra w play-off z GKS-em, to na trybunach znajdzie się miejsce dla tyskich kibiców.
Pawlik: Spotkania z Zagłębiem należą do tych o podwyższonym stopniu ryzyka, ale myślę podobnie. Nic nie stoi na przeszkodzie, by kibice z Sosnowca przyjechali do Tychów. Podzielam też opinię prezesa Wołosza. Kibic nie może czuć się bezkarny. Często zdarza się, że sąd grodzki nakłada na chuligana zakaz stadionowy, a potem widzę, jak taki gość śmieje mi się z trybun w twarz.
Hajduga: W Sejmie trwają obecnie prace nad ustawą o bezpieczeństwie na stadionach. Mamy czerpać z wzorów angielskich, gdzie chuligani jednak zniknęli z obiektów sportowych. Konieczne są imienne identyfikatory...
Wołosz: Koszty poniosą oczywiście kluby...
Hajduga: ... musimy iść w tym kierunku. To jedyne wyjście. Hokej bez kibiców nie ma sensu.
Na zakończenie
Hajduga: Chciałem podziękować ?Gazecie Wyborczej? za zorganizowanie tej debaty w trosce o hokej. Myślę, że jak będziemy spotykali się częściej, wymieniali poglądy, to będziemy się bardziej rozumieli i bardziej będziemy mogli pomóc rozwojowi naszej ukochanej dyscypliny.
Uczestnicy debaty hokejowej
Zenon Hajduga, prezes Polskiego Związku Hokeja na Lodzie
Leszek Lejczyk, dyrektor sportowy PZHL-u
Rafał Pstrucha, wiceprezes Polskiej Ligi Hokeja, przedstawiciel firmy Raios - domniemanego sponsora ligi
Andrzej Skowroński, prezes GKS-u Tychy
Karol Pawlik, dyrektor GKS-u Tychy
Tomasz Pawłowski, prezes Zagłębia Sosnowiec
Janusz Grycner, prezes Naprzodu Janów
Mariusz Wołosz, prezes Polonii Bytom
Anna Brabańska, członkini zarządu Polonii Bytom
Andrzej Frysztacki, wiceprezes JKH Czarne Jastrzębie
Jan Miszek, członek zarządu JKH Czarne Jastrzębie, członek Wydziału Sędziowskiego PZHL-u
Dariusz Domogała, kierownik HC GKS-u Katowice
Źródło: gazeta.pl - Maciej Blaut, Wojciech Todur
Czy "Gazeta" mogłaby zorganizować podobną debatę odnoszącą się do małopolskiego hokeja?
23 dni później
Unia znalazła sponsora. Fajnie bo w Polskim hokeju teraz każdy stabilny jako tako klub się liczy:)
"
Najtrudniejszy okres hokeiści oświęcimskiej Unii mają już za sobą. Do następnych rozgrywek przystąpią pod opieką Grupy Kęty S.A., lidera na rynku krajowym w produkcji profili aluminiowych, systemów aluminiowych oraz opakowań giętkich.
Ze strategicznym sponsorem ? po sezonie który jest na przetrwanie - oświęcimianie zamierzają powrócić do walki o medale mistrzostw Polski, jak to było w ostatnich 15 latach. Tym razem zabraknie dla nich miejsca w strefie medalowej. Działacze liczą, że budżet klubu na nowy sezon powinien się zamknąć kwotą około 2 mln złotych.
- Nareszcie ? odetchnął prezes TH Unia Oświęcim Adam Urbańczyk. ? Jakoś przetrwaliśmy sezon po "rozwodzie" z Firmą Chemiczną Dwory. Nowy sponsor będzie działał w innych realiach niż to było w latach poprzednich, bo będzie wspierał tylko pierwszą drużynę hokeistów. Obiekty są już na garnuszku miasta ? dodaje sternik klubu.
Przekonanie nowego sponsora do hokeja dla oświęcimskich działaczy nie było łatwe. ? Szefostwo Grupy Kęty kazało nam przygotować kosztorys utrzymania drużyny, której celem będzie walka o najwyższe laury na krajowym podwórku. Tylko pod takim warunkiem zdecydowano się z nami negocjować. Władze sponsora chciały mieć kompendium wiedzy o lidze i czy są w niej już firmy, wspierające kluby ? zdradza Adam Urbańczyk. ? Przygotowanie budżetu nie było dla nas łatwym zadaniem. Przecież jesteśmy nowymi ludźmi w sporcie. Z jednej strony trzeba było spełnić wymogi sponsora, ale i przedstawić taką kwotę, która byłaby dla niego do zaakceptowania. Szkoda, że wielu ludzi związanych z poprzednim sponsorem strategicznym, a znających sportowe realia, nie zdecydowało się nam pomóc. To już jednak mało ważne. Poradziliśmy sobie bez nich ? podkreśla Adam Urbańczyk.
Działacze TH Unia liczą, że kwota uzyskana z Grupy Kęty S.A. pokryje od 60-70 procent klubowego budżetu. ? Po doliczeniu dotacji z miasta oraz tych drobnych firm, które do tej pory nas wspierały, do nowego sezonu powinniśmy przystąpić z budżetem w wysokości 2 mln zł ? wylicza wstępnie Adam Urbańczyk. ? Nie da się ukryć, że z częścią zawodników, którzy u nas występują w tym sezonie, będziemy musieli się rozstać. Jednak budżet, jaki staramy się zabezpieczyć, pozwoli nam na sprowadzenie pięciu dobrej klasy obcokrajowców. Przypomnę, że w tym sezonie występuje u nas tylko jeden junior rodem ze Słowacji. Już zgłaszają do nas zawodnicy z krajowego podwórka, oferując swoje usługi. Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, hokeiści zostaną ubrani w nowy sprzęt od stóp do głów. Drużyna mogłaby wyjechać latem na obóz ? cieszy się Adam Urbańczyk.
Przypomnijmy, że począwszy od 1991 roku oświęcimska Unia przez 15 lat z rzędu występowała w finale, zdobywając osiem tytułów mistrzowskich i siedem wicemistrzowskich. W 2006 roku znalazła się poza podium (4. miejsce), bowiem przed półfinałem z tyskim GKS wypłynęła sprawa zakończenia współpracy z Firmą Chemiczną Dwory. Pod skrzydłami Grupy Kęty TH Unia chce nawiązać do najlepszych lat. Marzeniem działaczy byłaby umowa bezterminowa. Jednak na dopracowywanie szczegółów wkrótce przyjdzie czas.
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)