Gdy Marian Jurczyk, prezydent Szczecina, niegdyś legendarny działacz "Solidarności", przedstawiał radnym swojego nowego zastępcę, ci nie kryli oburzenia. Mirosław Czesny, były dygnitarz partyjny, potem biznesmen i działacz sportowy z Łodzi, to najgorszy z możliwych kandydatów do tej funkcji. Zwłaszcza że Jurczyk za najlepszą rekomendację dla Czesnego uznał... jego bliską znajomość z Antonim Ptakiem, właścicielem drużyny piłkarskiej Pogoni, który zaczął robić w Szczecinie interesy, nie tylko sportowe.
- Nowym wiceprezydentem będzie pan Mirosław... - Jurczyk nerwowo szukał w pamięci nazwiska nowego zastępcy, ale bez powodzenia. - Jego nazwisko wyleciało mi z głowy, bo niespecjalnie go znam... - ciągnął niepewnie - kolega Ptaka od Pogoni...
Sześćdziesięciojednoletni dziś "kolega Ptaka" dorastał przy robotniczej ulicy Przędzalnianej w Łodzi. Rodzice pracowali w zakładach włókienniczych: ojciec był przędzarzem, matka - brakarką. Sam też zaczynał jako robotnik. Jednak dzięki młodzieżowej przybudówce PZPR - ZSMP, do którego zapisał się w końcu lat 60., mógł uzupełnić wykształcenie. Ekonomię poznawał dogłębnie - zaoczne studia na Uniwersytecie Łódzkim zajęły mu jedenaście lat.
Pochłaniały go inne sprawy: konsekwentnie wspinał się po szczeblach kariery w ZSMP. Doszedł do stanowiska szefa łódzkiej organizacji, a to już gwarantowało dalsze awanse w PZPR. Tym bardziej że Czesny miał argumenty nie do odrzucenia; jak mówiono w Łodzi, był ulubieńcem tamtejszego szefa partii Bolesława Koperskiego. Dzięki jego poparciu też mógł zostać partyjnym szefem - najpierw był sekretarzem komitetu zakładowego PZPR w fabryce transformatorów, potem kolejno sekretarzem dzielnicowym PZPR na Bałutach i Widzewie.
W latach 80. awansował do Komitetu Łódzkiego partii, w której pełnił ważną funkcję sekretarza organizacyjnego. Dlatego jego późniejszy wyjazd na placówkę do Sieradza wielu uznało za zesłanie. Funkcja pierwszego sekretarza komitetu wojewódzkiego małego województwa nie była szczytem marzeń towarzysza Czesnego. W Sieradzu zastał go Okrągły Stół, a potem ostatni zjazd PZPR i wyprowadzenie jej sztandaru. Dla wielu towarzyszy był to koniec kariery, ale przecież nie dla łebskiego chłopaka z ulicy Przędzalnianej. Okres raczkującego kapitalizmu to były złote czasy dla takich jak on.
- Od 1990 roku zajmowałem się biznesem - opowiadał niedawno dziennikarzom Czesny. - W krajach byłych republik radzieckich założyłem kilka firm zajmujących się produkcją i wymianą z Polską. Specjalizowałem się w marketingu.
Początki były jednak trudne. Czesny znalazł posadę najpierw w banku spółdzielczym w Sieradzu. Bank popadł jednak w kłopoty i musiał go zwolnić. Dzięki starym znajomościom Czesny został przedstawiony Stanisławowi Cioskowi, ówczesnemu ambasadorowi RP w Rosji. I to był moment przełomowy: poparciu Cioska Czesny zawdzięcza pracę eksperta do spraw rynków wschodnich w łódzkiej firmie Pollena-Ewa. Świetna fucha, ale i ta działalność Czesnemu nie wychodziła - otwarcie zakładu na wschód zamiast zysków przyniosło spore straty. W Łodzi zaczęto kpić, że czego się chłop nie tknie, musi zepsuć.
W połowie lat 90. Czesny był już prezesem firm Andrzeja Pawelca, prężnego łódzkiego biznesmena, znanego z przyjaźni z politykami lewicy. A w 2000 roku dzięki rekomendacji eseldowskich władz Łodzi został członkiem rady nadzorczej Banku Przemysłowego SA, następnie zaś szefem klubu piłkarskiego Widzew, którego współwłaścicielem był Pawelec. Pawelec wiedział, co robi: zadłużonemu po uszy klubowi bank w 2003 roku udzielił kilkuset tysięcy złotych pożyczki.
Po raz drugi zmysł biznesowy Czesnego dał o sobie znać, gdy został prezesem Widzewa. Sponsorowania klubu i budowy na jego terenach kompleksu handlowo-rozrywkowego podjął się koncern ITI. Przedstawicielem wykonawcy, francuskiej firmy Apsys, okazał się być... Czesny. Przedsięwzięcie jednak nie doszło do skutku i Czesny musiał sobie szukać nowego zajęcia. Znalazł je u Antoniego Ptaka, właściciela bazarów pod Łodzią i II-ligowej Piotrcovii, a wcześniej I-ligowego ŁKS. Został prezesem Piotrcovii. Jednym z jego posunięć było żądanie ukarania łódzkiego Widzewa za długi, których... sam nie spłacił.
Obaj panowie tak sobie przypadli do gustu, że gdy latem ubiegłego roku Ptak przeniósł Piotrcovię do Szczecina i stał się właścicielem II-ligowej drużyny Pogoni, Czesnego znów zrobił prezesem. Nie futbol jednak ściągnął ich w Szczecińskie. Ptak chce, między innymi, zbudować tu wielkie centrum handlowe i sportowo-rozrywkowe.
Nominacja Czesnego na wiceprezydenta miasta do spraw gospodarczych wszystkich zaskoczyła. - Uważam decyzję prezydenta Jurczyka za trafną. Zapewniam, że pan Czesny umie robić biznes. To świetny menedżer - tak zachwalał Ptak swego najbliższego współpracownika. Nic dziwnego, skoro to on właśnie miał teraz reprezentować Szczecin w negocjacjach z Ptakiem.
Szczecińscy politycy prawicy nie mieli jednak wątpliwości. - Wpuszczono lisa do kurnika - mówili. Nominacja dla Czesnego była o jedną złą decyzję Jurczyka za dużo. Komitet referendalny utworzony przez PiS i PO, a poparty także, między innymi, przez LPR, UW i ZChN, w miesiąc zebrał ponad 30 tysięcy podpisów niezbędnych do rozpisania referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta. Jego termin wyznaczono na 23 maja.
Odwołanie Jurczyka będzie trudne, wymaga bowiem obecności przy urnach prawie jednej trzeciej uprawnionych do głosowania. Niezależnie jednak od jego wyniku, Mirosław Czesny z pewnością spadnie na cztery łapy, jak zawsze.
źródło: Anna Pakulska - Nowe Państwo
-
-
Lis w kurniku, czyli kolega Ptaka od Pogoni
to ze studiowal 11 lat to akurat atut........ja studiuje 7 a jestem na 3 rok.....:-)
pozdrawiam "wiecznych studentów":-))
21 dni później
Szczecin uczci awans Pogoni do ekstraklasy
Mirosław Czesny, były prezes "Pogoni", a obecny wiceprezydent Szczecina zdecydował, że miasto uczci awans II-ligowego zespołu do I ligi impreza za prawie 40 tys. złotych. Zapłaci budżet Szczecina, choć do wczoraj nie wiadomo było, jak to zostanie zaksięgowane - pisze "Kurier Szczeciński".
Trudno było nawet uzyskać informację, kto podjął decyzję o przeznaczeniu tej kwoty. Gest wobec "Pogoni" to suma niebagatelna w budżecie miasta, zważywszy, że np. na paczki świąteczne dla podopiecznych Stowarzyszenia Rodziców Dzieci Chorych na Białaczkę i Inne Choroby Rozrostowe Krwi Szczecin wydał w ubiegłym roku... 2 tys. złotych - podaje dziennik.
Szczodrego dla piłkarzy i kibiców decydenta było jednak trudno ustalić. Początkowo biuro prasowe zapewniało, że to ogólnie "władze miasta". Dopiero potem urzędnicy przyznali, że zdecydował Mirosław Czesny.
"Pan wiceprezydent Czesny, który jest odpowiedzialny za promocję, uznał, że jest to właśnie tego typu wydarzenie" - zapewnia pracownik BP Urzędu Miasta - informuje gazeta.
Czesny to były prezes "Pogoni", ściągnięty do Szczecina z Łodzi przez prezydenta Mariana Jurczyka. Przyjechał w ślad za Antonim Ptakiem, łódzkim biznesmenem, obecnym właścicielem "Pogoni" - przypomina "Kurier Szczeciński".
Źródło: Onet.pl
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)