Wdowczyk na konferencji prasowej:
Taktyka jaką będzie teraz grała Legia będzie płynna - nie da się powiedzieć jaki będzie system, bo trzeba go dostosowywać do rywali.
Źródło: PAP
-
-
U NASZYCH RYWALI.... prywatne "pogaduchy" będą kasowane
my za to mamy już dopasowany: 1-2-8-0
Dzisiejsze sparingi:
- Proszowice
Korona Kielce - Odra Wodzisław 0:2
bramki: Tomasz Albingier, Marcin Dymkowski
- Szczecinek
Pogoń Szczecin 0-1 Amica Wronki
bramka: Jacek Dembiński
Dariusz Wdowczyk na piątkowym treningu Legii:
Moim celem jest sprawić, by zawodnicy pokazali wreszcie swoje prawdziwe umiejętności. Dlatego niezbędna jest ciężka praca. Życie dzielę na dwie części, czas pracy i czas zabawy. Teraz mamy czas pracy i potrwa on do grudnia. W grudniu jest przerwa i piłkarze będą mogli robić, co będą chcieli, pod warunkiem oczywiście, że przyjdą przygotowani na pierwszy trening w styczniu. Do tego czasu nie chcę słyszeć, że ktoś bywa widywany w miejscach, w których bywać nie powinien.
Źródło: Przegląd Sportowy
8 dni później
Nowe porządki Dariusza Wdowczyka
13.09.2005 09:05
Dariusz Wdowczyk wprowadza nowe porządki Fot. Maciej Śmiarowski
Dariusz Wdowczyk wprowadza nowe porządki Fot. Maciej Śmiarowski / Przegląd Sportowy
Dariusz Wdowczyk ostro zabrał się do pracy i od razu wprowadził przy Łazienkowskiej nowe porządki - informuje "Życie Warszawy".
Nowy trener Legii wzorce do pracy czerpie z Wysp Brytyjskich, gdzie zarówno od sztabu szkoleniowego jak i od piłkarzy wymagany jest pełny profesjonalizm.
Oto niektóre z nowych rygorów: brak litości dla balangowiczów, ograniczenie dni wolnych, ośmiogodzinne przebywanie w klubie i zakaz używania telefonów komórkowych w czasie pracy.
- Nie wszystkie plotki na temat porządków, które wprowadził nowy trener, są prawdą - powiedział dziennikowi Łukasz Surma. - Podczas pobytu w klubie możemy korzystać z telefonów komórkowych, ale musimy wcześniej przychodzić na treningi. W klubie jesteśmy dwie, trzy godziny dłużej niż wcześniej, bo mamy dłuższe zajęcia. To wszystko przenosi się później na boisko. Gdy zostanę trenerem, też będę wymagający.
Chyba największą nowością są jednak treningu trwające 2,5 godziny czyli o 60 minut dłuższe niż dotychczas. Na zajęciach pojawiły się piłki lekarskie, sztangi i inny sprzęt do ćwiczenia gibkości oraz wytrzymałości, a na początku października, podczas przerwy na grę reprezentacji, trener Wdowczyk zabierze swoich podopiecznych na zgrupowanie...
(INTERIA.PL/Życie Warszawy)
8 dni później
Legia walczy z chuliganami
Dożywotni zakaz stadionowy dla 14 chuliganów wydały władze Legii po meczach z Lechem, Groclinem i Odrą. Wśród ukaranych są członkowie Stowarzyszenia Sympatyków Legii.
Dowody winy zostały zebrane na podstawie monitoringu stadionowego i relacji służb porządkowych. Inicjały i wykroczenia winowajców zostały podane na oficjalnej stronie internetowej Legii. Oto niektóre z nich:
Jerzy S. (lat 24), który w dniu meczu z Lechem 18.05.2005 wniósł na stadion torbę z racami świetlnymi, a następnie o godzinie 21.20 rozdał race kilkunastu osobom na trybunie otwartej, namówił do ich zapalenia i rzucenia na płytę boiska, co doprowadziło do przerwania meczu przez sędziego;
Piotr S. (lat 22), Michał W. (lat 21), Maciej K. (lat 20), którzy podczas meczu z Groclinem w dniu 20.08.2005 o godz. 18.50 na trybunie otwartej dopuścili się zastraszania innych kibiców i zabrali im szaliki klubowe; odebrane szaliki zostały przez nich przerzucone przez ogrodzenie trybuny na płytę boiska;
Krystian Z. (lat 24), który podczas meczu z Odrą w dniu 10.09.2005 o godz. 18.25, posiadając bilet na trybunę przed krytą w sektorze F, zachował się agresywnie i użył siły w stosunku do przedstawicieli służb porządkowych w celu przedarcia się na trybunę górną i zajęcia miejsca, na które nie miał ważnego biletu.
Oprócz takich 14 osób na stadion Legii nie mogą wejść również 34, które wywoływały burdy podczas meczów wyjazdowych. Dla nich zakaz wstępu na imprezy masowe orzekły sądy.
[...]
Co na to Stowarzyszenie Sympatyków Legii ? Działania klubu określa jako próbę oczernienia i odwrócenia uwagi kibiców od prawdziwych problemów nękających klub, nieudolnego zarządzania, mizernych wyników, słabych transferów. Na forach internetowych kibice zapowiadają protest podczas piątkowego meczu z Polonią.
Poparcie dla Legii nadeszło z drugiej strony Warszawy. - Szanuję władze Legii, że wzięły się do łobuzów. To budujące. Sygnał, że może będzie się dziać dobrze w polskiej piłce - mówi właściciel Polonii Jan Raniecki.
Jak działa zakaz?
Legia sprzedaje na swoje mecze bilety lub karnety imienne. Każdy kibic musi okazać przy wstępie na stadion dokument potwierdzający tożsamość, może to być również karta kibica ze zdjęciem. Bilet jest sprawdzany elektronicznie. Jeżeli kibic jest objęty zakazem, jego nazwisko zostaje wyświetlone w systemie komputerowym na czerwono. Wtedy nie zostaje wpuszczony na mecz. - Zdarzały się już takie osoby, które usiłowały wejść na mecz mimo zakazu i nie wchodziły - mówi anonimowy pracownik klubu.
Źródło:
Biegał z kontraktem w kieszeni
Kiedy Uche biegał po boisku w Atenach, wiedział już, że w razie niepowodzenia i tak odejdzie z Wisły, bo był już dogadany z hiszpańską drugoligową Almerią. Brak zaangażowania Uche w ten mecz wkurzył wszystkich kibicujących tamtego wieczora Wiśle. Czy zdenerwował również Sobola? Według informatora "Super Expressu" prawdopodobnie tak. Sobolewski wdał się w przepychankę z Kalu, bo nie mógł ścierpieć tego, że Nigeryjczyk przeszedł obok meczu.
Engel tego nie widział
Sami piłkarze Wisły nie potwierdzają tych informacji, tajemniczy jest również trener Engel.
- Nie byłem świadkiem tego incydentu - odpowiada "Super Expressowi" szkoleniowiec Wisły.
Źródło:
Czy to sprawa tylko wyników czy może kwestia wzajemnego zaufania? Właściciel Wisły SSA, Bogusław Cupiał, po raz kolejny w ostatnich miesiącach kazał sobie sporządzić listę trenerów, którzy mogliby być brani pod uwagę, gdyby musiało dojść do rozstania z szkoleniowcem mistrzów Polski. Tym razem z Jerzym Engelem. Może to tylko działanie na wszelki wypadek, a może...
Trudno powiedzieć jakie konkretnie pretensje ma do trenera właściciel klubu, ale na pewo nie tylko o występ w Guimaraes chodzi. Polecenie służbowe wydano bowiem jeszcze przed pierwszym meczem z Vitorią. Wiadomo, że od początku współpracy w trójkącie Jerzy Engel - Grzegorz Mielcarski - Zdzisław Kapka były kontrowersje odnośnie polityki transferowej. Dwaj ostatni storpedowali plany sprowadzenia do Wisły m.in. Udarevića (ten już był w Krakowie i czekał w hotelu na sygnał, kiedy ma się pojawić na treningu), który był protegowanym Engela. Istniały rozbieżności co do realizacji innych pomysłów trenera, odnośnie Kosmalskiego czy Fina Sauso.
Ostatnio na naszych łamach Mielcarski powiedział o respekcie jaki obaj panowie powinni mieć przed sobą. Może i w kontekście tego, że Engel nie darzy zbytnim zaufaniem Brazylijczyków Paulisty i Barrety, sprowadzonych przez Mielcarskiego. Odmienność spojrzeń może być przyczyną konfliktu, mimo że wszyscy zapewniają, iż nic takiego nie ma miejsca. Z drugiej strony próba sprzedania Kuźby na Cypr wbrew jego woli świadczy o tym, że nie wszystko w tej polityce transferowej poukładane jest jak należy. A przecież najbliżsi współpracownicy powinni ciągnąć ten wiślacki wózek w jednym kierunku. Tym bardziej, że powodzenie procesu przebudowy Wisły, który ma nabrać tempa w zimowej sesji transferowej zależy od tego jak się będzie układać współpraca choćby trenera z klubowym menedżerem.
Bez względu na to jakie nazwiska będą się za tymi funkcjami kryły. 30 września Piłkarski Sąd Polubowny PZPN zajmie się konfliktem na linii trener Henryk Kasperczak - Wisła. Od tego konfliktu sprawy w Wiśle jakoś nie mogą się ułożyć tak, by można było mówić o spokoju w klubie.
Źródło: Gazeta Krakowska - J.Kozioł
Kary dla piłkarzy Pogoni Szczecin
Trener Pogoni Szczecin Bohumil Panik ustanowił dość surowe kary dla swoich piłkarzy, od 1000 zł do wyrzucenia z klubu włącznie. Czech nie zamierza tolerować palenia, nadwagi i obowiązków względem drużyny oraz trenera.
Cennik kar:
1000 zł - każdy wypalony papieros
1000 zł - kara za nadwagę plus 100 zł za każdy kilogram
5000 zł - nieuzasadniona absencja na treningu
10000 zł - niesubordynacja wobec trenera
10000 zł - niewywiązanie się podczas meczu z zadań taktycznych
50000 zł do rozwiązania umowy włącznie - złamanie postanowień kontraktu (np. jazda na nartach, udział w amatorskich rozgrywkach piłkarskich, nieodpowiednie prowadzenie się)
Źródło: Przegląd Sportowy
O pomocnika szczecińskiej Pogoni, Przemysława Kaźmierczaka zabiegają najbogatsze polskie kluby. Do Wisły Kraków chce go sprowadzić Bogusław Cupiał. O takim piłkarzu marzy też trener Legii Warszawa Dariusz Wdowczyk.
- Zainteresowanie Kaźmierczakeim jest zrozumiałe. Prędzej czy później będzie on podstawowym reprezentantem kraju - zapewnia Edward Klejndinst, asystent selekcjonera Pawła Janasa.
- Proponują mi teraz za niego milion euro. A cóż to jest milion euro za takiego piłkarza? - Antoni Ptak wzrusza ramionami. - Sprzedam go tylko wówczas, gdy z przyczyn finansowych nie będę w stanie dłużej samodzielnie prowadzić Pogoni.
Fachowcy twierdzą, że w Polsce nie ma drugiego piłkarza o tak ogromnym potencjale. Doskonały przegląd pola, kilkudziesięciometrowe podania "na nos", świetna gra głową i znakomite warunki fizyczne. I do tego fantastyczny strzał.
==
Przegląd Sportowy:
Milion euro za transfer za Kaźmierczaka to według Antoniego Ptaka zbyt skromna oferta.
Przemysław Kazimierczak:
Tomasz Frankowski i Mirosław Szymkowiak zostali sprzedani taniej. Prezes nie powinien się zastanawiać. Wystarczy kontuzja i milion euro weźmie w łeb.
Przegląd Sportowy:
Chciałbyś zmienić klub?
Kazimierczak:
Zmiana klimatu z reguły wychodzi piłkarzowi na dobre. Daje nową motywację. Podpisując nowy kontrakt można się też ustawić finansowo.
Przegląd Sportowy:
Może zatem teraz jest najlepsza pora żeby usiąść do rozmów z Antonim Ptakiem i zażądać podwyżki?
Kazimierczak:
Dużo nie zarabiam. Czekam na ruch ze strony klubu.
Przegląd Sportowy:
Gdybyś otrzymał powołanie na mecz z Anglią, nie ugięłyby się pod tobą nogi?
Kazimierczak:
Na pewno nie. Gra w kadrze to jeden z moich celów. Na pewno wytrzymałby presję związaną z powołaniem.
Źródło: PS
PAWEŁ BROŻEK. Wypadł z gry
Kontuzja mięśni brzucha nie pozwala Pawłowi Brożkowi nawet oddychać bez bólu. A napastnik miał być najsilniejszą bronią Wisły w rewanżu 1. rundy Pucharu UEFA z Vitorią Guimaraes...
Na lekkie dolegliwości Brożek skarżył się już po sobotnim, niezwykle udanym meczu z Lechem Poznań. - Teraz boli mnie dużo bardziej, niż w sobotę - zwierzał się wczoraj. - Przy większości ruchów, a nawet wtedy, gdy oddycham.
Po spotkaniu działała jeszcze adrenalina, która wytłumiała ból. Pamiętamy, jak Jakub Błaszczykowski grał ponad godzinę z Panathinaikosem ze złamaną kością śródstopia. Kontuzja najczęściej daje o sobie znać dopiero po kilkudziesięciu godzinach. Tak też było z Brożkiem, który wczoraj pojechał do szpitala z klubowym lekarzem Mariuszem Urbanem.
- Badanie USG wykazało, że Paweł ma uszkodzony mięsień skośny wewnętrzny brzucha, po lewej stronie - relacjonuje Urban.
Doktor nie chce przedstawiać na razie żadnych rokowań. - Musimy zobaczyć, jak będzie rozwijać się sytuacja - tłumaczy. - We wtorek Paweł raczej nie da rady trenować. Będzie jednak przechodził intensywne zabiegi rehabilitacyjne, które powinny mu w jakiejś mierze ulżyć. W tej chwili na pewno nie można wydać werdyktu, czy będzie mógł zagrać w czwartek. Prawdopodobnie decyzja zapadnie dzień przed meczem.
Nieobecność Brożka, który kilka dni temu strzelił Lechowi trzy gole, byłaby ogromnym osłabieniem Wisły. Jednak nawet gdyby go zabrakło, trener Jerzy Engel nie stoi w sytuacji bez wyjścia. Marcin Kuźba jest w coraz lepszej dyspozycji, a tak twardo jak on walczący napastnik przydałby się w meczu z agresywnymi Portugalczykami.
Źródło: Przegląd Sportowy
Trenerzy nie znają dnia, ani godziny
Przeszło połowa klubów ekstraklasy albo już zdecydowała się na zmianę trenera, albo taką możliwość poważnie rozważa w najbliższej przyszłości. Na transferowym rynku szkoleniowców robi się ruch, jakiego dawno nie było.
W tym sezonie pracę straciło już trzech - Bogusław Pietrzak (Pogoń), Jacek Zieliński (Legia) i Drażen Besek (Zagłębie). To jednak nie koniec. Lada chwila wylecieć z pracy mogą kolejni szkoleniowcy. Na razie żaden klub oficjalnie nie potwierdza, że rozważa zmianę trenera, ale chyba tylko dlatego, by nie siać paniki w zespole.
Wiadomo jednak, że posada kilku szkoleniowców już wisi na włosku. Spać spokojnie nie może dziś nawet jeden z najdłużej pracujących obecnie trenerów w ekstraklasie - Mirosław Jabłoński, choć nie tak dawno wydawało się, że w Płocku zostanie do emerytury. Dwie kolejne porażki, w tym druzgocąca w Zabrzu (0:4) zupełnie zmieniły tę sytuację. Otrzymał on ultimatum wywalczenia w dwóch najbliższych meczach 4 punktów. A już w ten weekend płocczanie grają z Wisłą Kraków...
W Krakowie nasilają się pogłoski, iż od wyniku rewanżowego meczu Wisły z Vitorią Guimaraes zależy los Jerzego Engela. On sam jednak zaprzecza, jakoby - wzorem poprzednika, Wernera Liczki - podpisał kontrakt, w którym zobowiązywał by się zrealizować konkretne cele.
Źródło: Przegląd Sportowy
Jerzy Engel:
Wyjeżdżamy na jeden dzień do Tychów do hotelu Piramida aby odciąć się od sensacji w mediach jakie wymyślane są codziennie aby tylko wprowadzić wokół zespołu niepokój. Okazuje się, że brak awansu do strefy grupowej jest dla kilku żurnalistów jednoznaczny z moją dymisją. I tak bawią się piórami wypisując najróżniejsze bzdury. Ale taki jest już nasz trenerski los. Miał rację Kazimierz Górski mówiąc żeby prasy ani po zwycięstwie ani po porażce nie czytać.
[...]
Kibice przeczytali w mediach najróżniejsze nie mające nic wspólnego z prawdą teksty. Najpierw dowiedzieli się z Gazety Wyborczej, że podtekstem nieobecności Marcina Baszczyńskiego w meczu z Pogonią była ponoć wypowiedź zawodnika, konfliktująca go z dyrektorem sportowym. Taką bzdurę wymyślić to sztuka. Ustaliłem z Marcinem oraz Radkiem Sobolewskim, że obaj nie wejdą na boisko jeśli nie zaistnieje taka potrzeba. I nie weszliby w ogóle ale stwierdziłem, że mecz może się nie ułożyć po naszej myśli i zdecydowałem się wprowadzić ich na boisko. Wygraliśmy i to jest dla nas najważniejsze. A pisanie nonsensów nikomu nie służy, a już najmniej kibicom, którzy czytając artykuł mogą odnieść mylne wrażenie jakoby decyzje kto gra a kto nie mogły zapadać w Wiśle kolegialnie.
Ale to nie koniec rewelacji. Gazeta Fakt podała o domniemanym konflikcie pomiędzy mną a dyrektorem sportowym. Ponoć ja nie wstawiam piłkarzy ściągniętych do klubu przez Grzegorza Mielcarskiego. Kolejny nonsens, którego nawet komentować nie sposób. Dlatego nie dziwię się, że kibice czytając takie bzdury przeżywają frustracje.
Źródło:
W ostatnim tygodniu w prasie pojawiła się informacja, że właściciel Wisły Bogusław Cupiał nakazał sporządzenie listy ewentualnych następców trenera Jerzego Engela. Wisła znów nie awansowała do fazy grupowej Pucharu UEFA, odpadając z tych rozgrywek w kompromitującym stylu, posada obecnego trenera wisi więc na włosku. Jeśli Engel zostanie zwolniony, na jego następcę typowany jest czeski szkoleniowiec Zdenek Scasny, który w swej karierze prowadził m.in. Spartę Praga i Panathinaikos Ateny.
No i normalna sprawa , tylko w Cracovii nie wiadomo dlaczego przeglaanie rynku trenerskiego jest traktowane jakby "nie wiadomo co się działo".
A tu ktos w ogóle coś przegląda? Czy to tylk tak się samo z siebie dzieje? :D
w sumie o "rywalu": ;)
Nowa baza treningowa Realu
Prezez Realu Madryt Florentino Perez otworzył w piątek wybudowane wielkim kosztem nowe obiekty treningowe klubu, które - jak zapewnił - będą służyć fanom "królewskich" z całego świata.
Nowa baza treningowa Realu w Valdebebas, położona w pobliżu madryckiego portu lotniczego Barajas, zajmuje 120 hektarów i jest dziesięciokrotnie większa od dotychczasowych terenów szkoleniowych leżących na północy Madrytu.
"Te obiekty treningowe są spełnieniem przez Real marzeń kibiców i są dla fanów Realu z całego świata. Staną się symbolem klubu i bazą, gdzie dzień po dniu będziemy pracować dla utrzymania pozycji najważniejszego klubu w historii futbolu. Chcemy, by ludzie ze wszystkich kontynentów odwiedzali nas i mogli zobaczyć, co sobą reprezentujemy" - powiedział Perez.
Obiekty sportowe, choć jeszcze niekompletne, będą siedzibą pierwszego zespołu Realu, wszystkich drużyn młodzieżowych i zespołu koszykówki. Wraz z [b]30 boiskami piłkarskimi[/b], halą, bieżnią, wybudowano centrum medyczne, ośrodek hydroterapii, sale konferencyjne i biura. W uroczystości otwarcia uczestniczyło ponad 2000 osób, w tym przewodnicząca regionu, Esperanza Aguirre i burmistrz Madrytu Alberto Ruiz-Gallardon.
Ptak odlatuje (pono do Wrocławia)
http://pilka.interia.pl/liga/1/news?inf=672151
Pogoń bez reklam i pieniędzy Antoniego Ptaka
02.10.2005 15:09
Antoni Ptak wycofał się ze sponsorowania Pogoni
Antoni Ptak wycofał się ze sponsorowania Pogoni / Przegląd Sportowy
Pogoni Szczecin grozi wyprzedaż najlepszych piłkarzy w związku z wycofaniem się głównego sponsora Antoniego Ptaka - uważa prezes klubu Krzysztof Waszak.
Podczas sobotniego meczu Pogoni z GKS Bełchatów na bandach wokół boiska nie było reklam Centrum Handlowego "Ptak".
Także na składach zespołów, które otrzymują dziennikarze, w miejscu, gdzie dotąd było logo CH "Ptak", pozostawiono symboliczną pustą ramkę.
- Te dwa puste miejsca uniemożliwiają nam, jako spółce MKS Pogoń SSA, wystawienie faktury na usługi reklamowe - twierdzi rzecznik klubu Piotr Baranowski.
Jest to efekt przedłużających się negocjacji między klubem a szczecińskim magistratem. Sportowa Spółka chce, aby miasto przekazało jej w zarządzanie stadion i wydzierżawiło tereny wokół niego. Na tych terenach miałyby powstać obiekty handlowe zarabiające na drużynę piłkarską. Antoni Ptak wielokrotnie powtarzał, że centrum handlowe w podłódzkim Rzgowie nie powinno być głównym źródłem utrzymania klubu w Szczecinie.
Przed miesiącem do Pogoni wpłynęło pismo informujące, że CH "Ptak" zrywa dwie umowy z MKS Pogoń SSA: na usługi reklamowe oraz na dzierżawę jednej z hal w Rzgowie (Pogoń posiadała jedną z kilku hal handlowych, a zyski z wydzierżawiania w niej powierzchni działającym tam firmom były przekazywane na działalność klubu).
- Z dniem dzisiejszym rozpoczynamy więc biedę - poinformował na specjalnej konferencji prezes Pogoni Krzysztof Waszak.
Prezes przedstawił czarny scenariusz, który będzie realizowany, jeśli klub nie dogada się z miastem. - Najpierw nastąpi zmniejszenie lub zawieszenie premii zawodnikom, a potem kilku z nich trzeba będzie sprzedać - wyliczał Waszak. - Pewne jest, że Rada Nadzorcza spółki (w której decydujący głos należy do Antoniego Ptaka - przyp. red.) nie pozwoli nam zaciągać kredytów i zadłużać spółki.
Bezpośrednią przyczyną tak gwałtownych działań Antoniego Ptaka była informacja telewizyjna w regionalnych wiadomościach TVP Szczecin.
- Z programu tego wynikało, że rozmowy, które prowadzimy w magistracie, nie mają sensu, bo terenów wokół stadionu nie dostaniemy - oburzał się Waszak.
Od dwóch tygodni w szczecińskim magistracie pracuje zespół negocjacyjny złożony z urzędników i przedstawicieli klubowych, mający określić zasady dzierżawy wspomnianych terenów. Zdaniem prezesa Pogoni negocjacje zmierzały w dobrym kierunku i 18 października miało dojść do kolejnego spotkania.
- Po tym, co przedstawiono w telewizji, nie wiem czy to spotkanie się odbędzie - mówi Waszak. - W poniedziałek mam się spotkać z wiceprezydentem Zbigniewem Zalewskim i wyjaśnić całą tę sytuację.
W Szczecinie od kilku tygodni mówi się o tym, że Antoni Ptak może przenieść najwartościowszych zawodników do Śląska Wrocław, w którym większość udziałów ma jego brat Edward Ptak.
podobno śląsk ma już dogadaną umowę sponsporską z Carlsbergiem zobaczymy czy to prawda czy bujda tak jak to było ostatnio :D:D
no niestety...ale sędzia tego meczu został zawieszony przez PZPN gdyby sędzia nie sędziował stronniczo to Lech miałby tylko 1 ptk. straty a nie 3 ptk. tak jak jest teraz...
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (3 użytkowników)
Goście (3)