„Święta wojna” po francusku
Wyłamie się z konwencji klasycznych derbów, bowiem bohaterowie wywodzą się z dwóch różnych miast, nawet niemal z dwóch przeciwległych krańców Francji. Sądze jednak, że wybaczycie mi odstępstwo od reguły, bowiem przyjrzymy się klubom, które wyznaczają nowe trendy w kibicowskiej Europie - Olympique Marsylia i Paris Saint Germain.
DWA ŚWIATY
Mecze pomiędzy klubem ze stolicy Francji a reprezentantem największej metropolii południa kraju to więcej niż mecz piłkarski. To zderzenie dwóch różnych kultur i wyznawanych wartości. Paris Saint Germain to symbol sukcesu. Klub, który ze wszystkich europejskich potęg ma najkrótszą historię, który osiągnął więcej, niż wiele klubów z dłuższą tradycją. To klub miasta, który rości sobie prawo do bycia stolicą świata. Zapewne z tego też powodu, spora część kibiców PSG ma zapatrywania nacjonalistyczne, z silną nutą ksenofobii nie tylko wobec innych nacji, ale także w stosunku do mieszkańców pozaparyskich regionów Francji. "To normalne zjawisko wśród kibiców wywodzących się z dużych metropolii" - wyjaśnia kibic PSG. "Wiem, że w innych stolicach jest podobnie. Sądzę, że nie inaczej jest w Warszawie. Ale tutaj, na Parc de Princess, takie myślenie stało się najbardziej powszechne, żeby nie powiedzieć, normalne. Tutaj kibice spoza Paryża to proste wieśniaki, którym należy pogardzać. Powinni się cieszyć, że fani z samej stolicy zechcieli przyjechać do ich wioski". Sami paryżanie określają siebie jako "gavroches", czyli dzieci miasta, podkreślając tym samym swoją elitarność ze względu na pochodzenie. Marsylia to zupełnie inny klimat. Nie tylko ze względu na gorące powietrze, napływające od Morza Śródziemnego, ale na ludzi, a co za tym idzie kibiców, odwiedzających Stade Velodrome. Odwiedzających? To złe słowo. Olympique to nie klub, to religia tego miasta, a stadion jest jego świątynią. Tu nie ma miejsca na rasizm, choćby z tego względu, że Marsylia jest domem ogromnej rzeszy arabskich emigrantów, którzy także utożsamiają się z klubem. Na stronach internetowych możemy czasami zobaczyć znany portret Che Guevary, choć sami kibice odcinają się od polityki. Także z tego względu Marsylia, to przeciwległy biegun z Paryża. Gdy te dwa bieguny zetkną się na boisku piłkarskim, trybunach stadionu czy ulicach miast, powstaje żywioł, nie mający odpowiednika w terminologii meteorologicznej.
STADE VELODROME
Obiekt ten powstał z myślą o mistrzostwach świata w 1938 roku. Inauguracja miała miejsce 13 czerwca 1937 roku - na trybunach zasiadło 30 tysięcy widzów. Przez 60 lat stadion ten był areną wszystkich najważniejszych meczów Olympique. Przez krótki czas marsylczycy grali na "Stade de l'Huveaune", ale z tego pomysłu szybko zrezygnowano. Na Stade Velodrome odbywały się również zawody lekkoatletyczne, mecze bokserskie, rugby i jak sama nazwa wskazuje, wyścigi kolarskie. W takim kształcie obiekt przetrwał bez większych zmian aż do lat 90 ubiegłego stulecia. Dopiero w 1996 roku, tuż przed mistrzostwami świata, władze wyasygnowały środki na modernizację obiektu. Remont poprawił widoczność i układ trybun. Nie został jednak wybudowany dach, czego domagali się kibice. Fani Olympique nie obawiają się jednak opadów deszczu, lecz chcą dachu, aby ten wzmacniał doping ze wszystkich trybun. Aż trudno sobie wyobrazić, jaką siłę miałby krzyk kilkudziesięciu tysięcy kibiców, skoro dziś, bez zadaszenia, wgniata rywali w murawę. Oficjalne nazwy trybun Stade Velodrome wzięły się od sławnych ludzi, mieszkańców miasta. "Bouin" to trybuna poświęcona Jeanowi Bouin, sławnemu lekkoatlecie, poległemu na froncie w 1914 roku. Victor Ganay - kolejny patron - to kolarz, który zmarł w 1926 roku podczas wyścigu na bieżni stadionu... Parc des Princes. Północne zakole dedykowane jest pamięci sławnego boksera Raya Grassiego, a Zakole Południowe Chevalierowi Roze, który w 1720 roku ocalił wielu marsylczyków podczas plagi dżumy.
ZE SZCZYTÓW EUROPY NA DNO II LIGI
Olympique de Marseille po raz pierwszy w 1932 roku klub wystąpił w pierwszych rozgrywkach ligowych o mistrzostwo Francji. Już po pięciu sezonach Marsylia świętowała pierwszy tytuł mistrzowski. Jednak o kolejne triumfy było już dużo trudniej. Jeszcze tuż po wojnie, w 1948 roku, zdobyto drugą koronę, ale później przyszły lata posuchy. Lata 60 to najczarniejszy okres w historii klubu, kiedy krótkie momenty gry w I lidze, były przeplatane sezonami drugoligowej banicji. Złota era OM zaczęła się z chwilą objęcia rządów przez charyzmatycznego Bernarda Tapie. Rok 1989 otworzył piękną serię tytułów, którą przez długie lata zakończył pamiętny finał Ligi Mistrzów z Milanem. Jednak los złośliwie zakpił z klubu, który według ekspertów miał dzielić i rządzić piłkarską Europą. Wydarzenia potoczyły się jak w kalejdoskopie. Afera związana z kupowaniem punktów, przymusowa degradacja, zwycięstwo w II lidze, które decyzją piłkarskiej centrali nie dało awansu, wreszcie upragniony powrót do I ligi. Jednak nowa Marsylia była cieniem dawnej potęgi. Nie pomogły ogromne nakłady finansowe i głośne transfery. Klub stał się typowym ligowym średniakiem, któremu było znacznie bliżej do strefy spadkowej, niż do miejsc gwarantujących grę w europejskich pucharach i co roku przysparza swoim kibicom ogromnych rozczarowań. Ale Marsylczycy wciąż wierzą, że moment kiedy nad Stade Velodrome znów zaświeci słońce, jest bliski.
PARC DES PRINCES
Historia "Parku Książąt" jest o wiele dłuższa, niż samego PSG. W 1897 został wybudowany park, który stał się miejscem sportowej rozrywki paryskiej arystokracji, zajmuje on specjalne miejsce w sercach Francuzów, o czym świadczy choćby jego nazwa. W 1932 został rozbudowany, a dalsza całkowita przebudowa miała miejsce w latach 1967-72. Od tego momentu obiekt mogący pomieścić ponad 40.000 widzów był miejscem sukcesów francuskich piłkarzy i rygbystów. Odbywały się na nim największe koncerty i imprezy rozrywkowe w tej części Europy. Oczywiście stał się także miejscem, w którym tworzyła się historia PSG. Najważniejsze trybuny to "Auteuil", "Boulogne" i "Tribune Presidentielle". Od powstania Stade de France stadion ten stracić charakter "narodowego", jednak nadal jest chlubą Paryża.
NA PODBÓJ FRANCJI
Dla kibiców z młodego pokolenia Paris Saint-Germain jest klubem znanym wcale nie mniej, niż Olympique. Jednak niewielu z nich wie, że paryski klub powstał dopiero w sierpniu 1970 roku. Wtedy to panowie Guy Ceresent, pełniący obowiązki prezesa Calberson, i Pierre-Eitienne Guyot, wiceprezes Racing Club de Paris przekonali władze klubu Saint-Germain-en-Laye, żeby połączyć siły i utworzyć wspólnie silny piłkarski zespół. Pierwszy sezon był wielkim sukcesem. Drużyna rozgrywająca swoje mecze na Stade Sangermanois wygrała rozgrywki drugiej ligi i zakwalifikowała się do ekstraklasy. Jednak następny rok nie był już tak szczęśliwy. PSG zakończył rozgrywki na 16 miejscu. Doszło do rozłamu w klubie. Zawodowcy postanowili przyłączyć się do CA Montruil i kontynuować walkę o mistrzostwo Francji pod nowym szyldem Paris FC. Tymczasem PSG otrzymał status amatorski i spadł do trzeciej ligi. W roku 1974 awansował do ekstraklasy, a w tym samym czasie jej szeregi opuścił Paris FC. Od tej pory PSG gra nieprzerwanie w pierwszej lidze i po Metz jest drugim pierwszoligowcem z najdłuższym nieprzerwanym stażem w ekstraklasie. Drużyna z Paryża zazwyczaj plasowała się w górnej części tabeli, ale pierwszy sukces udało się jej osiągnąć dopiero w 1982 roku. W finale Pucharu Francji PSG wygrał z AS Saint Etienne. Rok później w Pucharze Zdobywców Pucharów Paryżanie trafili na Juventus, wtedy jedną z najsilniejszych drużyn w Europie (z Paulo Rossim, Marco Tardellim oraz Michaelem Platinim i Zbigniewem Bońkiem). Po zaciętym dwumeczu (2-2 w Paryżu, 0-0 w Turynie) Francuzi odpadli z europejskich pucharów. Jednak doświadczenia zaprocentowały. W 1986 roku PSG po raz pierwszy wywalczył tytuł mistrza Francji. Początek lat 90-tych był szczęśliwy dla Paryżan. PSG zakwalifikował się do półfinału pucharu UEFA , zajął drugie miejsce w lidze i zdobył Puchar Francji. Rok później paryżanie nie mieli sobie równych w lidze (klubowy rekord: 27 meczów bez porażki), awansowali do półfinału Pucharu Zdobywców Pucharów. PSG Świetnie radził sobie w Lidze Mistrzów, jednak największy triumf Paryżanie Święcili w roku 1996. Po zwycięskim meczu z Rapidem zdobyto dla Paryża Puchar Zdobywców Pucharów. Mimo tak krótkiej historii PSG zbudował potężną markę, znaną w całej Europie. Obecnie w klubie dąży się do powrotu na czołowe miejsce w lidze francuskiej, a w dalszym planie do podboju Starego Kontynentu. Takie są prognozy właściciela klubu - telewizji Canal+, która ostatnio podwyższyła budżet klubu do 300 milionów franków licząc, że sukcesy powrócą do miasta zakochanych, zakochanych w PSG.
ŚWIĘTA WOJNA PO FRANCUSKU
Francuski styl ultras to duża ilość oddzielnych grup kibicowskich w obrębie jednego klubu. Wbrew pozorom nie dochodzi na tym polu do konfliktów interesów. Choć trudno mówić o szczególnej solidarności między poszczególnymi grupami, to przypadki wzajemnej współpracy nie należą do rzadkości.
Kop of Boulogne - Boulogne Boys 85
Dzisiaj stołeczny klub liczyć może na bezwarunkowe wsparcie około piętnastu grup i stowarzyszeń, choć te ostatnie są stosunkowo nowe. Zanim na PSG nadeszła era Canal +, gigantem na tym polu byli Boulogne Boys. "Może być noszony przez prądy, ale nie tonie". Credo miasta Paryża odnosi sie również do tej jednej z wielu grup stołecznych kibiców. "Niczym okręt flagowy, BB dowodzą paryskimi trybunami na przekór wiatrom i mieliznom ...". I nawet jeżeli upływ czasu wpłynął na ich potencjał, dziś sama nazwa wzbudza szacunek nie tylko w stolicy Francji. Początek legendarnej grupy datuje się na 8 czerwca 1985, kiedy PSG grało w finale Pucharu Francji z Monaco. Zalożeniem grupy było wprowadzenie na trybunach alpejskiej kultury, w miejsce dotychczasowego stylu kibiców z Anglii. Z inspiracji swojego założyciela, Francka Delobela (pseudonim "Bóg"), BB'85 nabrali oficjalnego charakteru, stając się stowarzyszeniem. Wtedy też wykształciło się poczucie odrebności, ściśle związane z reputacją grupy. Dwa lata później grupa przeprowadziła się na lewą stronę trybuny Boulogne. Z okazji Pucharu Europy w sezonie 89-90 , oficjalnie zawiązano zgodę z Fossa dei Leoni z Milanu. W Czerwcu 1991, w związku z przejęciem kontroli nad klubem przez Canal+, wspieranym przez Merostwo Paryża, rozpoczęło się wywieranie presji w celu zlikwidowania symbolu BB - Bon Blazon, trupia czaszka w czarnym cylindrze nie pasowała do wizerunku, jaki chcieli stworzyć na trybunach stadionu PSG nowi działacze. W kolejnych miesiacach dochodziło do sporów, próby zdjęcia flagi kończyły się zamieszkami na, jak i poza stadionem. W końcu klub zdecydował się na poważne represje wobec członków BB'85, co spowodowało podział na słynnej "Kop of Boulogne", zajmowanej przez najbardziej zagorzałych fanów. W sezonie 93/94 szef grupy "ulotnił się z całą kasą stowarzyszenia, co oprócz innych problemów spowodowało duży deficyt. Na poczatku sezonu 96-97 ogłoszono rozwiązanie Boulogne Boys, jednak było to absolutnie nie do przyjęcia dla tych wszystkich, którzy traktują BB'85 jako jedynego gwaranta historyczej tożsamości fanów PSG i do dziś grupa istnieje, choć już na nieformalnych zasadach. Hasło przewodnie grupy wydaje się mieć potwierdzenie w faktach - "Nasza historia stanie sie legendą". Reputacja stowarzyszenia przez lata sięgnęła bardzo wysoko i jest marką znaną w całej kibicowskiej Europie.
Rangers Paris i Gavorches
Na początku at 90-tych atmosfera na trybunie Boulogne była mało ciekawa, w związku z czym dziesięciu "Boys" zdecydowało się stworzyć grupę w podobnym stylu zakladając "Rangers. 15 Sierpnia 1992 na meczu PSG - Sochauxna trybunie Auteuil zadebiutowała ich flaga. Pojawienie się na Auteuil było tylko prezentacją, bowiem "Rangers" zaraz wrócili na KOB. Ten podział stał się symbolem nowej ery. Kolejne grupy zajmowały kolejno swoje miejsca na trybunie Bougolne, Rangers zasiedli w sektorze B2 stając się jego "sercem" mimo niewielkiej liczebności. Wybrali typowo włoski model kibicowania, ich znakiem rozpoznawczym stało się masowe używanie rac, przez co zyskali przydomek "Piromani. W późniejszym okresie aresztowanie jednego z liderów w czasie meczu PSG-Metz, będące sporym ciosem dla grupy, spowodowało pewną dezorientację i w dalszej kolejności zmniejszenie ich roli na KOB. Podobny scenariusz dotyczy grupy "Gavorches", która wyodrębniła się z BB'85 jeszcze w 85 roku. Być może z tego powodu nigdy nie odegrała większej roli pozostając do dziś w cieniu swojego pierwotnego stowarzyszenia.
Auteuil
W czasie, gdy w PSG pojawił się Canal+, powstał pomysł aby ożywić inne trybuny, niż tylko słynny "Kop of Bolougne". Wtedy narodziła się historia trybuny Auteuil, która dziś, jesli nie wiedzie prymu na Parc des Princes, to jest conajmniej równorzędnym partnerem dla KOB. Zasiadają na niej przedstawiciele grup Lutecce Falco, Tigris Mistic i Supras 91. Wymowna jest sama nazwa "Auteuil", która znaczy nic innego jak "twórca" - tam w największej mierze tworzy sie wyjątkową atmosferę piłkarskiego Paryża.
Lutece Falco
W 1991 roku brak porozumienia wśród Boys spowodował kolejny rozłam i kilkuosobowa grupa przyjaciól przeniosła się z KOB na trybunę "K" przyjmujac nazwę Lutece Falco. Flaga LF została zawieszona po raz pierwszy 26 pazdziernika 1991 w czasie meczu PSG-Nimes, w tym okresie grupa liczyła około 30 członków. Pomimo wysiłków i prób mobilizacji trybuny "K", będącej raczej miejscem zajowanym przez całe rodziny, rezultaty nie były zadowolajace. Efektem było przeniesienie w styczniu 1992 na Trybunę Auteuil, co stworzyło dla grupy większe możliwości, choćby przez współpracę z zasiadającymi tam Supras Auteuil 91. W sezone 93/94 Lutece Falco liczyli już około 100 członków i do dziś ich liczba oscyluje wokół tego.
Supras Auteuil 91
Grupa została stworzona równocześnie z Lutece, w 1991 roku w czasie meczu z Nimes. Supras jest skrótem od "Supporters Ultras (czyli "Kibice ultras ). Canal+, który przejąl rządy w klubie i stworzył dogodne warunki dla kibiców (tanie bilety, prezentacja trybun w TV) na trybunach Auteuil i Boulogne, od początku wspierał rozwój grupy Supras na ich trybunie. Flaga SA'91 zadebiutowała przy okazji towarszyskiego Turnieju Paryża, w czasie meczu PSG- Liverpool. Supras z czasem przyciagali w swoje szeregi coraz więcej osób, szczególnie z trybuny Boulogne, co widać było na każdym meczu. Powodem takiej "migracji" były liczne bójki i brak bezpieczeństwa na KOP. W tym miejscu kibice mogli dokonać wyboru między odpowiadającym im modelem dopingowania - typowym ultras z Auteuil czy mocniejszymi wrażeniami na Boulogne. Rok później na trybunę Auteuil dolaczyli "Lutece Falco i nieistniejący już "Incorrigibles Gaulois, jednak główną rolę przejęli właśnie SA'91, którzy już w pierwszym sezonie swojej działalności doliczyli się około 150 członków. Grupa aktywnie działała na wyjazdach, począwszy od ich debiutu w Monaco. Liczba działających Supras stopniowo rosła, aby osiągnąć apogeum w 1995 roku - 410 osób. Następnie nastąpił pewien kryzys związany z odejściem większości liderów i brakiem porozumienia zarządu grupy z resztą jej członków. W czasie kilkuletniego regresu udało się uniknąć przepowiadanego przez wielu rozpadu stowarzyszenia, po czym nastąpiło odrodzenie w sezonie 2001/2002 . Nabór nowych członków, efektowne prezentacje jak np. z okazji 10-lecia grupy i później 10-lecia trybuny Auteuil, dyscyplina i obecność na wszystkich wyjazdach - to wszystko powoduje, że Supras widzą przyszłość optymistycznie i pragną odzyskać miejsce, jakie zajmowali wcześniej wśród najlepszych grup ultras we Francji.
Tigris Mystic
8 maja 1993, na meczu PSG-Monaco, pięciu kolegów zdecydowało się na stworzenie grupy kibiców w Auteuil Rouge (niski sektor Auteuil), aby ożywić część tej trybuny. Na początku przyjęto wlosko-angielski model kibicowania, co w połączeniu z nacjonalistycznymi tendencjami nie pozwoliło na zebranie dużej ilości członków. W tym zakresie konkurencją była nieistniejąca już grupa "Dragons". Nagły zanik tych ostatnich nastąpił w momencie wielkich zmian u Tigris Mistic, którzy stali się apolityczni i ostatecznie przyjęli model wloski.
Pozostali
Z pozostałych grup warto wymienić "Titi Fosi", "Grand Sud", "Street Urchins" czy "Hoolicool". W ich przypadku działalność ultras zawsze ograniczała się do własnego sektora. Ze względu na mniejszą ilość członków i brak możliwości takiej współpracy jak na KOB czy Auteuile nie mają siły przebicia na cały stadion.
Commando Ultra 84
Tej marsylskiej grupy przedstawiać nie trzeba. CU84 to prawdziwa legenda kibicowskiej Europy. Przez wielu uważana za najlepszą ekipę ultras na Starym Kontynencie. Wystarczy spojrzeć na załączone fotografie, żeby zrozumieć dlaczego. Grupa powstała 31 sierpnia 1984 roku, ale formalnie została zarejestrowana zgodnie z klubowymi przepisami dopiero w 1991 roku. Dość specyficzna jest wewnętrzna hierarchia. Na czele grupy stoi prezydent, który reprezentuje CU w kontaktach z działaczami. Ci zaś siłą rzeczy muszą się liczyć z CU 84, bowiem na dzień dzisiejszy liczą oni ponad 5 tysięcy zarejstrowanych członków. Do tej pory funkcję prezydenta sprawowało 4 kibiców. Najbardziej znanym jest Marc Hodoul, który stał na czele grupy przez 11 lat. Specjalnością grupy są kartonowe choreografie. Sprzyja temu wysokość trybuny południowej, która umożliwia wykonanie nawet najbardziej skomplikowanych prezentacji. Jednak sama architektura stadionu to nie wszystko. "Commando Ultra" do przede wszystkim doskonała organizacja, połączona z perfekcjonizmem. Oficjalnie grupa stanowczo odcina się od chuligaństwa, ale nieoficjalnie wiadomo, że w jej szeregach znajduje się ekipa stadionowych rozrabiaków. Na tym podłożu powstała zgoda z "Młodymi Chuliganami" Arki Gdynia. Doszło już do kilku wymian kibiców obu drużyn, a goście z Polski, mimo stosunkowo krótkiej przyjaźni, zdążyli już zabłysnąć przed marsylczykami w swojej branży.
South Winners 87
Sąsiadami "Commando Ultra 84" są "South Winners". Ta ekipa pojawiła się na "Virage Sud" w kwietniu 1987 roku. Zaczęło się od grupy skupionej wokół flagi "Gagnez pour nous", czyli "Zwyciężajcie dla nas", ale szybko organizacja objęła 1/4 sektora. Dziś ekipa dzieli praktycznie na trzy najgorętszą trybunę stadionu z równie energicznymi grupami "Ultras" i "Fanatics". Ważnym rokiem w historii "South Winners" był 1990. Wtedy to kilkukrotnie popisali się znakomitym przygotowaniem oprawy meczu i wrośli w świadomość francuskich ultras jako licząca się grupa. Najważniejszy ze wszystkich był mecz z Montpellier, kiedy to przygotowali racowisko złożone z ponad 300 różnokolorowych rac i 80 świec dymnych odpalanych po kolei, układających się we wzory. Cały pokaz pirotechniczny trwał pół godziny. Do dziś nikt nie powtórzył tego wyczynu. Grupa ma swoje dwa ważne wydawnictwa. Jedno to typowy fanzine, wydawany przez najbardziej lewicowy, anarchistyczny odłam grupy "South Winners Kaotic Group", który nazywa się "Revolution Orange". Jego pierwszy numer wydano we wrześniu 1993 roku. Żeby nie było wątpliwości co do poglądów politycznych jego twórców, na okładce widnieje podobizna Che Guevarry. Drugie pismo to "Massalia 2600" - tytułem nawiązuje do historycznego greckiego miasta założonego kilkaset lat przed naszą erą. "South Winners" przedsięwzięli także dość nietypową jak dla grup kibicowskich akcję - "Tout unis contre le SIDA", czyli "Zjednoczeni przeciw AIDS".
Yankee Nord
Jak sama nazwa wskazuje, "Yankee" zasiadają na północnej trybunie Stade Velodrome. Są grupą
antyrasitowską, stąd utożsamianie się z Jankesami, jako opozycji do Konfederatów z południa. Ich znakiem rozpoznawczym jest błękitny rycerz w zbroi na koniu, z proporcem, na którym widnieje błękitny krzyż na białym tle. Zaczynali skromnie - od 80 osób, z czego tylko 20 jeździło na mecze wyjazdowe. Po trzech sezonach było ich ponad 900, a podróżowało z zespołem regularnie 450. Dziś formalnie jest ich już 1300. Ekipa zgodnie z francuską tradycją dzieli się na sekcje. Najważniejsze z nich to: "St. Loup", "St. Charles", "Joliette", "Merlan", "Sisteron", "Aix", "Senas", "Pays Basque", "Nord Pas de Calais", "Narbonne", a nawet "Section Paris Mistral" i belgijska "Section Charleroi". "Yankee" są całkowicie niezależni i nie wyciagają ręki po wsparcie finansowe do klubu. Utrzymują się ze składek, które rocznie przynoszą, bagatela, 75 tysięcy euro. Dochód przynosi także sprzedaż gadżetów z emblematem grupy. Przy orgazniacji oprawy jednego meczu wydają średnio około 1000 euro, ale na specjalne okazje potrafią przeznaczyć wielokrotność tej kwoty.
Francuskie grupy ultras są bardzo rozbudowane. Niektóre z nich, jak choćby Lutece Falco, Tigris Mistic czy South Winners lub Commando Ultras 84 posiadają nawet do kilkunastu wewnętrznych sekcji.
Jesli chodzi o kibicowskie zgody, trzeba przytoczyć pewną różnice wobec naszych realiów. Francuzi odróżniają "Amitié" czyli przyjaźń opartą raczej wyłącznie na dobrych relacj ach oraz "Jumelage", czyli zgodę w pełnym tego słowa znaczeniu. W Paryżu każda z grup kształtuje swoje sympatie niezależnie od pozostałych kibiców PSG. Mało otwarte nastawienie paryżan wobec innych kibiców potwierdza fakt, że jedyną "Jumelange" jest przyjaźń Tigris Mistic z Irreductibles z Tulonu (szósta dywizja), a już np. Supras 91 nie uznają żadnych sympatii, dbając o zachowanie swojej autonomii i utrzymania własnego charakteru. Na samym stadionie najlepsze stosunki łączą ich z sąsiadami z trybuny Auteuil, z którymi dzielą jedno nagłośnienie pomagające w dopingu, a także wspólny autokar na mecze wyjazdowe.
W Marsylii na podobnej zasadzie poszczególne grupy mają własne zgody .
Ultras po francusku
Stosowanie środków pirotechnicznych na francuskich stadionach jest zakazane przez francuskie prawo. Przepisy stanowią, że za wniesienie na trybuny jakiegokolwiek materiału pirotechnicznego można zostać ukranamym grzywną od 600 do 100.000 franków, a także karą do 3 miesięcy więzienia. Do tego dochodzą represje w postaci zakazów stadionowych, których liczba z roku na rok jest coraz większa. Tak restryktywne przepisy są dość nowe. Inicjatorem akcji uderzającej w kibiców (cały projekt dotyczył także spożywania alkoholu na stadionie, rzucania przedmiotów na boisko, wbiegnięcia na murawę itp.) była pani Michelle Alliot-Marie (obecnie minister obrony narodowej we Francji). Głosy sprzeciwu powoływały się na brak podstawowej znajomości tematu przez panią minister, która utożsamia ruch ultras z chuliganami.
Na kilku francuskich stadionach istnieje bardzo nowoczesny system kontroli wideo. Kamery zainstalowane w wielu miejscach na stadionie są w stanie śledzić każdy krok konkretnej osoby na trybunach. Prezentacje kibicowskie związane są w związku z tym z olbrzymią konspiracją. Jeśli spojrzeć na ogrom ich przedsięwzięć wydaje się, aż niemożliwe, że wszystko to tworzy się w ukryciu. Kibice organizujący pokazy pirotechniczne najpierw chowają się w tłumie, zmieniają kurtki, zakładają kaptury i ciemne okulary, a następnie stają w innym miejscu, gdzie np. odpalają race. Po chwili wszystko przebiega w odwrotnej kolejności i fani ukryci przed kamerami wracają na swoje miejsca. Stewardzi, którzy pilnują porządku na sektorach, mają obowiązek odebrać racę i na tym kończy się ich zadanie. Pozostali kibice są do tego stopnia uświadomieni, że w momencie zamiany miejsc czy przebierania skupiają się bliżej siebie i machają flagami ukrywają swoich kolegów. Dużo łatwiej jest na mniejszych stadionach, gdzie nie ma kamer, jednak w takich miastach jak Paryż, Marsylia, Bordeaux czy Lyon wymagają od kibicowskich "crackers'ów" nie lada wysiłku i pomyślowości. Czasem zdarzają się wpadki i nie raz skazywano kibiców na spore kary pieniężne - czy to przy rozpoznaniu na sektorze, czy przy próbie przemycenia rac na stadion.
Wydaje się, że w całej tej paranoi pojawił się promyk nadziei. Niedawno doszło do spotkania przedstawicieli grup kibicowskich PSG, paryskiej policji i władz klubu, w celu przetłumaczenia sobie pewnych problemów. Próby osiągnięcia wspólnego stanowiska dążące do kontrolowanego zezwolenia na działalność ultras póki co nie przyniosły wymiernych rezultatów, jednak sam fakt próby kompromisu dobrze rokuje na przyszłość.
Trzeba dodać, że Francuzi lubują się w tworzeniu okazjonalnych flag sektorowych, do tego tworzą kombinacje z poszczególnych płocien, często z użyciem kartoników. Jaki jest tego efekt, można ocenić po zdjęciach. Znakiem rozpoznawczym BB'85 stała się "Bon Blazon", czaszka, która była pierwszą choreografią tego typu we Francji.
Czas wojny
Mecze pomiędzy PSG i Olimpyque należą do najważniejszych wydarzeń kibicowskich we Francji, przykuwają także uwagę fanów w całej Europie. Ze stanu większego zainteresowania nie wyłączają się CRS - specjalne oddziały policji francuskiej do tłumienia zamieszek. Klasyki piłkarskie zawsze poprzedzone są dokładną inwigilacją stróży prawa. Odpowiednie komórki, przeszkolone wyłącznie do spraw związanych z kibicami, wprowadzają niepostrzeżenie swoich ludzi na trybuny. Nie są jednak w stanie zapewnić spokoju w przypadku tych spotkań.
Od pewnego czasu nieco bezpieczniej jest na Parc des Princes. Dwa lata temu podczas wizyty OM w Paryżu doszło na stadionie do awantury. Z sektora położonego nad miejscem przeznaczonym dla gości poleciało krzesełko, które uderzyło w głowę jednego z fanów. Niestety skończyło się to dla niego tragicznie, a efektem było zamknięcie wspomnianego sektora.
-
-
DERBY
paso_zyd: wkleiłbys to zdjęcie, o którym mowa w Twojej wypowiedzi.
Dementor: bardzo bym chciał tylko nie wiem jak się to robi...?
Podsunąłeś mi Paso-Żydzie pewin pomysł, ktory kieruję do producentów i dystrybutorów pamiątek pilkarskich. Czy nie można by naprodukować trochę rolek papieru toaletowego z symboliką niektórych klubów. Podejrzewam, ze będą się sprzedawać jak ciepłe bułeczki, sam chętnie kupię kilka sztuk..
Geopijatyk
a masz może adres/ link do tego co napisałeś - w sensie zdaje się że to jakiś artykul z gazety... jakbyś go podał to coś wyknujemy, a jak nie to podeślij mi na maila - na oba - są w profilu - to ja wkleję.
Chyba o te "sektorowke" chodzi
adresu nie mozna wkleic bo jest w nim slowo j+e+b+a+n+a
http://img76.exs.cx/img76/6299/t4m***anasektorowka.jpg
Wiadomość zmieniona (09-12-04 14:13)
ROZWALAJĄCO-PIORUNUJĄCE WRAŻENIE:
[IMG]http://img60.exs.cx/img60/4451/sektorwa1zw.png[/IMG]
Wiadomość zmieniona (09-12-04 14:20)
pasożyd
Na PSG jest jeszcze grupa która zajmuje jeden sektor, i jakimś dziwnym trafem żaden ciemnoskóry tam nie ma wstępu....:)
Wiadomość zmieniona (09-12-04 14:46)
mecz zapewne będzie w sobotę, 7 maja o 15.30
dlaczego?
bo piątkowe mecze C+ są późno - więc "panny w chabrowych strojach" się na to się nie zgodzą
bo sobota 15.30 to pora nadawania przez C+ meczu...
... a inna porą jest 18.15 ale wtedy zaczynając mecz kończyłby się po zmroku,czyli "panny w chabrowych strojach" się na to się nie zgodzą
bo nie może być w niedzielę - w Krakowie uroczystości Św. Stanisława
a ja ściągam ze strefy ten plik i nie da sie z nim nic zrobić :/
malutka ta sektorówka
fajny texścik, doczytałem do połowy i mi oczy wysiadły, ale po przerwie dokończę.
co do organizacji kibiców to nie wiem czy taki podział na wiele grup sprzyja organizowaniu dopingu i opraw, bo jak widać Oilimpique ma mniejsze rozdrobnienie i oprawy są lepsze, dlatego mówię - trzymajmy się razem!!!:-)
I kolejna 3 już część! Tym razem Turcja!
Witamy w piekle!
Turcja uchodzi za bardzo gościnny i otwarty kraj. Jednak nie dla wszystkich. "Witamy w piekle" - taki napis wita kibiców piłkarskich, którzy ze swoją drużyną trafili do Stambułu. A że nie są to tylko puste słowa, wystarczy zobaczyć spotaknie derbowe pomiędzy trzema wielkimi klubami znad Bosforu - Galatasaray, Fenerbahce i Besiktas.
GALATASARAY
Galatasaray został założony 1 listopada 1905 przez grupę uczniów prestiżowej szkoły średniej - Galata Sarai-I Sultanisi. Warto dodać, że jest to najbardziej znana szkoła w Turcji, z kilkusetletnią tradycją. Głównym inicjatorem działania był Ali Sami Yen, a pomagało mu w tym ośmiu jego kolegów. Pierwotnie pomysł dotyczył założenia szkolnej drużyny piłkarskiej. Do założycieli kierowano sugestie, aby w nazwie zawrzeć takie wyrazy jak Gloria (zwycięstwo) czy Audace (odwaga), jednak ci upierali się przy swoim i ostatecznie zdecydowano się na nazwę "Galatasaray Terbiye-i Bedeniye Club". W tym czasie, w dziedzinie piłki nożnej wszyscy byli pod wrażeniem Anglii, co odzwierciedla słynna wypowiedĽ Ali Sami "Chcemy grac jak angielskie drużyny, mieć własną nazwę i barwy, chcemy pokonać wszystkie nie-tureckie zespoły". Ostateczna, dzisiejsza nazwa drużyny powstała podczas pierwszej gry przeciwko rumuńskim studentom, wygranej w stosunku 2:0. Wtedy to gracze i kibice, pochodzący z tej samej szkoły, zaczęli używać w skrócie nazwy Galatasaray. Wkrótce założyciele klubu zaakceptowali ją i tak już zostało. Barwy (czerwony i żółty) zostały przejęte od szkoły, przy której tworzono drużynę. Na prezydenta klubu został wybrany przez kolegów Ali Sami. Jak sam twierdził po latach, stało się tak ze względu na jego oddanie dla sprawy, które docenili współzałożyciele klubu. Ali Sami często przytaczał historię dotyczącą problemów, z jakimi borykali się na samym początku. Przede wszystkim brakowało sprzętu. Pierwszą prawdziwą piłkę Ali Sami Yen uszył sam z zakupionej przez siebie świńskiej skóry, a gdy pewnego razu piłkę trzeba było naprawić, użył do tego materiału wyciętego z ... własnych butów.
W 1933 roku rozpoczęto starania o stadion dla klubu. Ostatecznie obiekt, nazwany imieniem głównego założyciela klubu, został otwarty przy wielkiej fecie w 1945 roku. Wkrótce okazało się, że 15-tysięczna pojemność nie jest wystarczająca i podjęto kroki w celu rozbudowy obiektu. Efekt został osiągnięty i 20 grudnia 1964 roku mecz międzypaństwowy Turcja - Bułgaria miał po raz pierwszy skupić na stadionie 35 tysięcy kibiców. Tego dnia doszło do tragedii, bowiem na obiekcie zjawił się nadkomplet widzów. W pewnym momencie na jednej z trybun wybuchł mały pożar, co wywołało panikę wśród tłumu. Efektem tego była śmierć jednej osoby i aż 81 rannych, którzy znaleĽli się w szpitalu. Klub może pochwalić się wieloma osiągnięciami w tureckiej piłce. W swoim dorobku ma m.in. 14 tytułów mistrza Turcji, 13 Pucharów Turcji, 10 Pucharów Prezydenta, 5 Pucharów Premiera. W ostatnim okresie do półki z trofeami dołączono najcenniejszą z dotychczasowych zdobyczy - Puchar UEFA. Fani ze stadionu Ali Sami Yena potrafią stworzyć na swoim stadionie naprawdę gorącą atmosferę. Najgorętsi z nich tworzą grupę "Ultraslan", która zajmuje się choreografią na stadionie, a także prowadzi wspaniały doping. To do nich należy wielka flaga sektorowa, która na tle barw klubowych zawiera właśnie nazwę grupy. W zasadzie trudno mówić o tym, że fani "Galaty" wzorują się na kibicach z półwyspu Apenińskiego. Nawet jeśli tak było na początku, to w tej chwili nie można powiedzieć, aby im ustępowali w swoim rzemiośle. Ultraslan nie są mile wspominani przez piłkarzy drużyn grających na ich stadionie. W opiniach zawodników ligi tureckiej przewijają się wypowiedzi mówiące o tym, że na stadionie Galatasaray niemal nie da się wygrać meczu, nawet jeśli drużyna gospodarzy jest tego dnia w gorszej dyspozycji... Pod ogromną presją znajdują się także arbitrzy sędziujący tam mecze. W tej chwili tylko ci o najmocniejszych nerwach są wyznaczani do prowadzenia spotkań "Galaty" na swoim terenie. Nie znaczy to, że spokojnie jest na pozostałych spotkaniach. Ultraslan znani są ze swojego fanatycznego przywiązania i potrafią pojawiać się na wyjazdach w liczbach przekraczających kilka tysięcy. Potrafuią się pokazać także za granicą. Na San Siro, podczas spotkania w Milanie w Lidze Mistrzów, zjawiło się ponad 2000 fanatyków czerowno-żółtych.
FENERBAHCE
Historia Fenerbahce rozpoczyna się w 1894 roku, kiedy to wielkie brytyjskie rodziny, Lafontaine i Whittall przeniosły się do azjatyckiej części Stambułu, gdzie w weekendy grywały w piłkę nożną. Najmłodsi z ich tureckich sąsiadów zafascynowali się grą, lecz nie mogli się spoufalać z przedstawicielami angielskiej arystokracji. Pięć lat póĽniej ci młodzi chłopcy założyli drużynę o nazwie "Black Stockings". Angielska nazwa miała ich uchronić przed interwencją policji, która wkraczała wtedy w każdy obszar życia społeczeństwa. Na nic się to jednak nie zdało i panujący wtedy sułtan szybko nakazał rozwiązać drużynę wychodząc z założenia, że trzech to już tłum, a co dopiero 11 chłopców tworzących zwartą grupę. W 1907 grupa przyjaciół pod kierownictwem Nurizade Ziya postanowiła ponownie zaryzykować. Po długich wahaniach zdecydowali się założyć klub, na którego nazwę wybrali Fenerbahce - dzielnicę, z której się wywodzili, a za swój symbol latarnię morską, która się w niej znajdowała. Przez pewien czas działali potajemnie, ale w 1908 po wydaniu nowej konstytucji w Turcji mogli oficjalnie zarejestrować swój klub. Ogromną sympatię w Turcji Fenerbahce zdobyło podczas pierwszej wojny światowej, kiedy to jego członkowie mieli duże zasługi w walce o niepodległość. Piłkarze grali z drużynami okupanta odnosząc liczne zwycięstwa, podnoszące morale wśród mieszkańców Stambułu. Sam Ataturk, przywódca ruchu narodowowyzwoleńczego nie ukrywał swojego przywiązania do Fenerbahce. Do dziś jest to najpopularniejszy klub w Turcji. Stadion Kadikoy Sukru Saracoglu jest przyozdobiony wieloma zabawnymi napisami. Po jednym z wielkich zwycięstw nad Galatasaray, na jednej ze ścian ktoś zamieścił stwierdzenie "My nie tworzymy historii, my tylko wypełniamy nasz wieczny obowiązek". Obecnie trwają już przygotowania do powiększenia jego pojemności, aby mogło na nim zasiąść aż 42.500 widzów. Swoim dorobkiem Fenerbahce wcale nie ustępuje Galatasaray. Należy tu wymienić choćby 13 mistrzostw Turcji. Do nich należy także fantastyczny rekord rozegrania sezonu 1922-23 bez straty żadnego gola! Fenerbahce co sezon może poszczycić się najwyższą frekwencją w lidze. Na Kadikoy rzadko kiedy można ujrzeć wolne miejsca, a to za sprawą ogromnej popularności jaką cieszy się ta drużyna. Bardzo dobrze zorganizowani są jej kibice, którzy tworzą grupę "Fenerlist". Jej odłamy, skupione w licznych fan-clubach znajdują się w prawie każdym większym mieście Turcji, a ponadto wielu skupisk sympatyków tej drużyny można doliczyć się także w takich miastach jak Amsterdam, Berlin, Londyn czy Nowy Jork.
BESIKTAS
Klub został założony pod nazwą Besiktas Bereket Gymnastic Club w marcu 1903 roku. Wówczas istniało jeszcze wielkie Imperium Otomańskie i wszelkie zrzeszenia sportowe były zabronione. Jednak wszelkie restrykcje nie zniechęcały młodych ludzi, którzy widzieli w sporcie swoją szansę. Dlatego też mimo przymusowej konspiracji, liczba członków stale wzrastała. Kiedy w 1908 roku wprowadzono ograniczoną demokrację, Besiktas mógł wreszcie działać legalnie. W 1911 roku, przez wchłonięcie dwóch klubów, Validecesme i Basiret, powstała sekcja piłki nożnej, która w krótkim okresie czasu stała się priorytetowa. Początkowo Besiktas miał czerwono-białe barwy, ale po wyniszczających dla Turcji wojnach bałkańskich, na znak żałoby narodowej zmieniono je na czarno-białe. Od czarnych strojów drużyny powstał przydomek - "Czarne Orły". Do chwili obecnej Besiktas 11 razy zdobywał mistrzostwo Turcji. W rozgrywkach o europejskie puchary największym sukcesem były występy w elitanej Lidze Mistrzów oraz ćwierćfinał Pucharu Mistrzów w sezonie 1986/87. Fani Besiktasu uchodzą w opinii swoich wrogów za najbardziej szalonych a w zgodnej opinii prasy - za najgorszych kibiców w Turcji. Co to oznacza? "Jest ich mniej ale robią wszystko żeby zostać zauważonymi. Chuligani Besiktasu praktycznie nigdy nie rozstają się ze swoimi nożami, które zazwyczaj używa się do robienia kebabów" - wyjaśnia kibic Galatasaray. Jak można się domyślić, raczej nie korzystają z nich w celach kulinarnych... Większość spotkań Besiktasu z gatunku podwyższonego ryzyka kończy się ofiarmi z ranami kłutymi. Do największych zajść z udziałem kibiców Czarnych Orłów doszło przy okazji ubiegłorocznej wizyty na stadionie Trabzonsporu. Ich fanatyzm wykracza daleko poza nasze rozumienie miłości do klubu. Kiedy we wrześniu ubiegłego roku 19-letni kibic Besiktasu został ugodzony nożem przed stadionem Adanasporu, mimo głębokiej rany, kategorycznie odmawiał odwiezienia do szpitala twierdząc że... musi zobaczyć do końca spotkanie swojej drużyny. Zdecydowana interwencja służb medycznych uratowała chłopakowi życie. Fani Legii również mieli okazję bezpośrednio poznać kibiców "Czarnych Orłów". Podczas wizyty w Stambule, miejscowi mieli wielką ochotę sprawdzić, jak będzie wyglądał autokar legionistów, gdy postawią go na dachu. Na szczęscie nie udało im się wcielić pomysłu w życie ale i tak uczestnicy tego wyjazdu mogli się przekonać że w Polsce, wbrew temu co głoszą media, fani zachowuja się wręcz wzorowo.
LEEDS
Pisząc o kibicach ze Stambułu nie sposób uciec od tematu, który bez przerwy przewija się w mediach - wizyty Leeds United. Wówczas to agresja tureckich fanów, przestała być wewnętrznym problemem tego kraju. Półfinał Pucharu UEFA pomiędzy Galatasaray a Leeds był spotkaniem podwyższonego ryzka. Nie od dzisiaj wiadomo że kibice "Pawi" cieszą się dość wysoką renomą wśród angielskich lads. Jednakże nikt chyba nie przypuszczał że wyjazd nad Bosfor zakończy się tak wielką tragedią. Dzień przed meczem, wielu kibiców Leeds spędziło w tureckich barach. Po zakończeniu telewizyjnej transmisji spotkania Chelsea-Barcelona, większość Anglików wyległa na ulice żeby pokazać że "Leeds jest tutaj". Według wielu obserwatorów, zachowywali się prowokacyjnie w stosunku do miejscowych. Ci zaś nie zamierzali biernie przyglądać się sytuacji. W ruch poszły butelki, kije, wreszcie noże. Dwóch kibiców Leeds zostało śmiertelnie zasztyletowanych a cały świat obiegły zdjęcia walk pomiędzy kibicami. Na wieść o tragedii tysiące fanów z całych Wysp Brytyjskich złożyły pod stadionem na Elland Road kwiaty, szaliki i koszulki swoich drużyn. Rok póĽniej to samo zrobili kibice Besiktasu, których przedstawicieli widziano podczas pamiętnych zajść i to bynajmniej nie jako biernych obserwatorów. Dla kibiców angielskich fani z Turcji stali się wrogiem numer jeden.
DERBY
Każdy mecz pomiędzy klubami "wielkiej trójki" w Stambule jest wielkim wydarzeniem. Kibice miesiącami przygotowują się do tego jedynego w swoim rodzaju spotkania a ceny biletów na czarnym rynku osiągają gigantyczne sumy. Na stadionie komplet widzów zjawia się już na 2 godziny przed meczem. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi od początku do końca, bez chwili wytchnienia, dopinguje swoją drużynę. A że oprócz gardeł, używają do tego setek bębnów, powstaje wręcz niewyobrażalny tumult. Według świadków, pas startowy dużego lotniska to błoga cisza w porównaniu ze stadionem nad Bosforem. Równie imponująca jest oprawa derbów. Podczas tegorocznego meczu pomiędzy Galatastaray i Fenerbahce, na stadionie Sukru Saracoglu, jeden z kibiców Galaty, przemycił w wózku inwalidzkim 400 rac. Po odpaleniu ich przez Ultraslan, wszystkie wylądowały na murawie a sędzia był zmuszony przerwać mecz na 30 minut. W odpowiedzi fanatycy Fenerbahce, na następnym meczu derbowym, odpowiedzieli tym samym, z tą różnicą że na boisko poleciało 400... kwiatów. Być piłkarzem lub trenerem w Stambule to dość lukratywne ale i równocześnie bardzo niebezpieczne zajęcie. Zdarzały się wypadki gdy fani chcąc mieć wpływ na formę drużyny przeciwnika, "faulowali" zawodników rywala, niekoniecznie w miejscach związanych z piłką nożną. Również piłkarze własnej drużyny nie mogą czuć się bezpiecznie między swoimi kibicami. Porażka w prestiżownym meczu może mieć dla nich bardzo przykre konsekwencje. Rywalizacja między kibicami toczy się także na ulicach. Do najtragiczniejszych wydarzeń doszło w 1971 roku, kiedy to w kilkugodzinnych starciach między kibicami zgineły 44 osoby. Co roku w wyniku agresji związanej z piłką nożną w Turcji giną ludzie. Wydaje się że dla Turków takie sytuacje nie są niczym niezwykłym. Jednak w perspektywie coraz lepszych wyników piłkarzy znad Bosforu, problem ten staje się również problemem UEFA. Jeśli Stambuł będzie dalej kojarzony jako "piekło Europy", może się okazać że Turcja znajdzie się poza nawiasem europejskiego piłkarstwa.
Kurka głupoty wypisuję. Aston Villa to oczywiście klub z Birmingham. Forgive me. Prastitie pażałsta. Ja się wychowywałem na historii lekkoatletyki i teraz dopiero nadrabiam zaległości w zakresie piłki nożnej. Jeszcze raz: przepraszam za swoją ignorancję.
Geopijatyk
Kurka głupoty piszę Aston Villa to Birmingham. Mam słabą edukację pilkarską, jako że wychowywałem się na historii lekkoatletyki. Teraz nadrabiam zaleglości. Forgive me.
Geopijatyk
hmm powtarzasz sie :)
pasożyd: czekam na kolejne odcinki... teraz proponuję Ateny :)
Nie, ze się powtarzam czy jąkam, to po prostu taki typowy artefakt internetowy.
Geopijatyk
Ja bym natomiast prosił o wyjaśninie mi sztam, układów i kos w Czechach a zwłaszcza w Pradze. Poza nazwami klubów nic na ten temat nie wiem. Przy okazji chciałbym się dowiedzieć o relacje między hokejem a piłką nożną. Np, jeżeli w jednym klubie jest sekcja hokeja i piłki, to którą z nich się lepiej traktuje. Czy są kluby specjalizujące się w hokeju i w piłce. Znam trochę sytuację w Ostravie (Banik, Vitkovice), mieszkam bowiem w Wodzisławiu i do Ostravy mam 30 km, czyli bliżej niż do Katowic. Kilku moich kumpli stało się kibicami hokeja i jeżdzą na mecze do Ostravy. Ale o sytuacji w Pradze wiem niewiele, żeby nie powiedzieć nic. Wiem tylko tyle, że ostrawianie nie lubią prażan i chyba na odwrót. Może by Anton się wypowiedział.
Geopijatyk
Derby Belgradu ( a na Grecje przyjdzie jeszcze czas).
Crvena Zvezda
Klub powstał 4 marca 1945 roku dzięki wysiłkowi młodych mieszkańców Belgradu. Jak twierdzą kibice Crveny, stał się symbolem Ser-bów i prawdziwego patriotyzmu, stanowiąc przeciwagę dla klubów stworzonych przez reżim komunistyczny. Już na samym początku powstała grupa ludzi, którzy uczestniczyli w tworzeniu klubu a z czasem związali z nim swoją przyszłość. W jej skład wchodziło około 100 fanatyków czerwono-białych. Zaczęli oni dopingować swój zespół i podążać za nim na mecze rozgrywane w innych miastach. W gru-pie tej znaleźli się głównie chłopcy z zamożniejszych dzielnic miasta, jednak nie zabrakło wśród nich dzieci z robotniczych rodzin, które to w przyszłości miały stanowić o sile kibiców Czerwonej Gwiazdy. Nie byli to grzeczni chłopcy z dobrych domów. Wszystkich łączyła nienawiść do armii i systemu komunistycznego. Pod koniec lat 50-tych wśród tłumu widzów, dzięki pierwszym śpie-wom, a także przynoszonym na mecze dzwonkom i flagom, zaczęli wyróżniać się zagorzali kibice. Pełnym blaskiem Czerwona Gwiazda zaświeciła po tym, gdy wybudowano dla niej bardzo okaza-ły, jeden z największych w Europie stadion, nazwany "Marakaną" na cześć brazylijskiej świątyni futbolu. Kibice Crvenej Zvezdy przez długi czas pozbawieni byli własnego stadionu. Za ten stan rzeczy obwiniali działaczy Partizana i lokalnych notabli partii komunistycznej, dla których Partizan stał zawsze na uprzywilejowanej pozycji. Fani szybko zadomowili się na nowym obiekcie, a ci najbardziej fanatyczni zasiedli w jego pół-nocno-wschodniej części. Z czasem najwierniejsi kibice Crvenej Zvezdy przyjeli nazwę "Delije", co w języku serbskim oznacza boha-terów. Kamieniem milowym w historii ruchu kibicowskiego, okazały się spotkania w pubie "White Town" w połowie lat 70-tych. To wła-śnie w tym miejscu padały pierwsze pomysły związane z choreografią na stadionie, tam też układano pieśni kibicowskie, na których zdzierano gardła przy kuflu piwa. Nasilała się także rywalizacja z kibicami lokalnego rywala...
Partizan
Partizan powstał tym samym roku co Crvena Zvezda. Już w drugim roku istnienia, kibice czarno-białych mogli się cieszyć z historyczne-go sukcesu, bowiem ich drużyna została pierwszym, powojennym, mistrzem Jugosławii. Pierwsza połowa lat 60 to okres absolutnej dominacji Partizana. W latach 1960-65 czarno-biali aż 4-ktotnie sięgali po mistrzowską koronę. Największym sukcesem w historii klubu jest finał Pucharu Mistrzów w 1966 roku. Po drodze piłkarze ze stolicy Jugosławii wyeliminowali takie sławy europejskiego futbolu jak FC Nantes, Werder Brema, Sparta Praga czy Manchester United i dopiero w finale musieli uznać wyższość Realu Madryt, ze słynnym Francesco Gento w składzie. Piłkarze Partizana od początku aż po dzień dzisiejszy rozgrywają mecze na Stadionie Armii Jugosłowiańskiej (JNA), który może pomieścić ponad 50 tysięcy widzów. W latach 70, najbardziej zagorzali kibice "wojskowych", zaczęli zasiadać w południowej części obiektu. Okre-ślili się jako "GROBARI" czyli... grabarze. Nazwa częściowo wywodzi się z czarno-białych barw klubu ale inspiracją było także położenie stadionu, który mieści się tuż obok miejskiego cmen-tarza. "Grobari" szybko zasłyneli ze wspaniale zorganizowanego dopingu. Jedynymi, którzy mogli im dorównać w Jugosławii byli kibice Dinama Zagrzeb i oczywiście Crvenej Zvezdy. Z czasem rywalizacja miedzy kibicami zaczęła wykraczać poza konkurowanie na płaszczyźnie sportowej. Rozwój ruchu hooligans w całej Europie nie ominął także Belgradu...
Derby
Sektor fanatyków Crvenej Zvezdy, gdzie zasiadają "Delije" to prawdziwe piekło południa Europy. Panującą tam atmosferę doskonale wyraża zamieszczone na trybunie ogromne grafitti - "Epicenter of Madness - Crazy North". W latach 80-tych powstały dwie grupy fanatyków na trybunie północnej - Ultras i Red Devils. Pierwsi zajęli się, zgodnie z nazwą, oprawą meczów. Czerpiąc wzory z niedalekiej Italii intonowali melodyjne pieśni, pojawiły się fajerwerki, kolorowe flagi i choreografia. Druga grupa wzorowała się raczej na "modelu angielskim" - nie unikała używek i dążyła do wykazania wyższości swojego klubu przez "spotkania" z innymi kibicami. Członkowie obu grup niejednokrotnie mieli do czynienia z kierowaną przez znienawidzone, komunistyczne władze policją, wobec której nie próbowali ukrywać swojego nastawienia. Z tego powodu dochodziło do licznych konfliktów. Także z drugiej strony Belgradu, nie brakowało chętnych do bezpośredniej konfrontacji, choć kibice Czerwonej Gwiazdy do dzisiaj uważają Partizan za klub pozbawiony honoru i... chuliganów.
Inaczej przemawiają statystyki policyjne. Każde spotkanie tych drużyn to mecz podwyższonego ryzyka, po którym miejscowe areszty zapełniają się kibicami obydwu drużyn. Pod koniec lat 80-tych, kiedy w całej Jugosławii narastały nastroje nacjonalistyczne i kibice Crvenej Zvezdy zgodnie z ich tradycją zadeklarowali się jako skrajni serbscy nacjonaliści. Chyba żaden z nich nie spodziewał się do czego to może doprowadzić ... Jednak gdy większość liczących się grup kibicowskich Jugosławii, zawierało sojusze z partiami politycznymi (dotyczyło to głównie klubów chorwackich), kibice z sektora północnego spotkali się na wspólnym zebraniu i zgodnie stwierdzili, że nie będą działać na usługach polityków. Apolityczność fanów Czerwonej Gwiazdy kontrastowała z działalnością kibiców Partizana, którzy początkowo nie wypierali się swojego poparcia dla Slobodana Milosevicia. Ostatnie derby Belgradu, były pierwszymi po rewolucji, która obaliła jugosłowiańskiego prezydenta. Już przed meczem było wiadomo że obie strony szykują się do konfrontacji. Jednak to co się wydarzyło na Marakanie, przeszło najśmielsze przewidywania organizatorów. Najlepiej w tym miejscu, oddać głos uczestnikowi wydarzeń, kibicowi Crvenej Zvezdy, Samirowi. "Były to pierwsze derby po politycznym przesileniu i upadku prezydenta Slobodana Milosevica, w wyniku "rewolucji" w której brali udział wszyscy kibice Crvenej Zvezdy i niewielka ilość kibiców Partizana. Jeszcze przed meczem na "Marakanie" policja zachowywała się prowokacyjnie w stosunku do kibiców Zvezdy. Stało się tak zawsze ponieważ przez 5 ostatnich lat fani Czerwonej Gwiazdy ostro walczyli z kierowaną przez Milosevica policją. Jeśli znacie pieśń "Spasi Srbiju i ubij se Slobodane" ("Uratuj Serbie i zabij się Slobodanie"), to musicie wiedzieć że wymyślili ją kibice zasiadający na północnej trybunie Marakany już 2 lata temu. Tak się dziwnie złożyło, że ze wszystkich belgradzkich kibiców, właśnie my mieliśmy zawsze największe kłopoty. Obecnie, kiedy "Slobo" upadł, Grobari nagle oprzytomnieli. Próbowali oczyścić zarząd klubu z ludzi związanych z Serbską Partią Socjalistyczną (a warto dodać że my zrobiliśmy już to 3 lata temu) a także przed derbami zapowiadali wywołanie awantury na stadionie, ponieważ ich zarząd wbrew obietnicom, nie zasponsorował im wyjazdu do Portugalii na mecz z FC Porto.
Kibice Partizana pojawili się w sile około 7-8 tysięcy i zasiedli na swoim tradycyjnym miejscu na Marakanie, południowej trybunie, Yellin. Większość ich flag stanowiły transparenty nawołujące do obalenia zarządu. Z kolei z drugiej strony, na trybunie północnej gdzie zasiada Delije pojawiła się masa flag zwycięstwa: "On upadł", "Jego już nie ma" i "Partizan - teraz jesteś już w II lidze". Parę minut po pierwszym gwizdku sędziego kibice Partizana zaczęli wyrywać i rzucać na bieżnię nowe krzesełka. Było to dla nas wielką niespodzianką, ponieważ jak powszechnie wiadomo, wśród nich nie ma chuliganów. Oczywiście na trybunie północnej wywołało to wściekłość i kilkudziesięciu fanów zaczęło biec po bieżni w kierunku Grobari z zapalonymi racami, racami zwycięstwa... W tym czasie część fanów Partizna także ruszyło na murawę i zaczęło bić... kapitana swojej drużyny a także piłkarzy Crvenej Zvezdy. W odpowiedzi z sektora Delije ruszyło kilkuset kibiców Crvenej Zvezdy. Na Marakanie zaczeła się prawdziwa masakra fanów Partizana. Oberwało się także trenerowi i paru piłkarzom w rewanżu za pobicie naszych zawodników. Policja ruszyła do zdecydowanej interwencji dopiero wtedy, gdy wyrzuciliśmy całe Grobari ze stadionu." Zdjęcia z Belgradu obiegły cały świat, zamieszki pokazywały największe telewizje świata.
Większość obserwatorów była zgodna: zajścia na trybunach "Marakany" nie były zwykłymi starciami kibiców dwóch zwaśnionych drużyn, to było dopełnienie jugosłowiańskiej rewolucji. Jednak wielce krzywdząca jest opinia, że fani Partizana w całości należeli do popleczników Slobodana Milosevicia. W latach 90 na stadionie JNA, powstała grupa "Juzni Front" o orientacji skrajnie nacjonalistycznej. Jej członkowie od samego początku ostro występowali przeciwko prezydentowi i związanemu z nim zarządowi klubu. W czasie rewolucji członkowie "JF" należeli do najbardziej aktywnych uczestników tamtych wydarzeń. Odłóżmy na bok politykę. Derby to przecież przede wszystkim kibice, którzy tworzą niepowtarzalną atmosferę. Na załączonych zdjęciach widać, że w dziedzinie ultras, kibice z Jugosławii wyprzedzają o kilka długości wszystko to, co możemy oglądać na naszych stadionach. Specjalnością kibiców obu drużyn są wymyślne pokazy pirotechniczne a zwłaszcza gigantyczne racowiska. Miejscowi kibice zapewniają że kto choć raz pojawi się na "Marakanie" bądź stadionie "JNA" w czasie "świętej wojny", to nie zapomni tego do końca życia. "Dla mnie derby to cała filozofia." - opowiada Ivan, kibic Partizana. "Możesz mieć najlepszego przyjaciela który jest kibicem Zvezdy, możesz mieć nawet syna który będzie nosił czerwono-białe barwy. Ale kiedy zaczynają się derby, to wszystko idzie na bok. Wtedy istnieją tylko trzy rzeczy - Partizan, Crvena Zvezda i nasza nienawiść."
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)