Trzy lata temu Cracovia była bankrutem, jej jedynym majątkiem były barwy i tradycja
Profesor z szalikiem
WOJCIECH HARPULA
Po dwudziestu latach Cracovia wróciła do pierwszej ligi. W roku 2001 nikt nie śmiał nawet przypuszczać, że Pasy znów zagrają w ekstraklasie, a prezesem klubu zostanie szef potężnej firmy. Do drzwi pukał komornik, piłkarze byli głęboko zakopani w III lidze - Cracovia upadała. Wtedy na ratunek klubowi pospieszyli kibice.
Powstała Grupa 100 - paczka przyjaciół, oddanych Cracovii ludzi. Każdy z członków grupy zobowiązał się wpłacać do kasy klubu minimum 100 złotych. Grupa 100 zaczęła pozyskiwać pieniądze. Powstał klubowy miesięcznik, organizowano licytacje, aukcje, imprezy. W marcu 2002 roku prezesem Cracovii został jeden z inicjatorów powstania Grupy, dziennikarz "Tygodnika Powszechnego", Paweł Misior. Nowy prezes zmobilizował do działania licznych sympatyków Cracovii, których do tej pory zniechęcał panujący w klubie marazm. Kibice współpracujący z Misiorem wzięli na siebie organizację spotkań, dystrybucję biletów, pilnowanie porządku, a nawet sprzedaż kiełbasek.
Nowe życie
Klub zaczął żyć, ale nie wiadomo, jak długo trwałby ten entuzjazm, gdyby w lipcu 2002 roku, Misiorowi nie udało się namówić do sponsorowania Cracovii prezesa krakowskiej firmy informatycznej ComArch, prof. Janusza Filipiaka. Pasy otrzymały zastrzyk gotówki, a mądrze wydane pieniądze sprawiły, że drużyna zaczęła wygrywać. Prof. Filipiak włożył klubowy szalik, a ComArch inwestował w Cracovię coraz większe pieniądze. To one zaprowadziły piłkarzy w pasiastych strojach najpierw do II, a po roku do I ligi.
W Cracovii nikt nie ma wątpliwości - gdyby nie Filipiak, nie byłoby sukcesu Pasów. Po awansie do ekstraklasy pół Krakowa chciało nosić go na rękach.
Człowiek sukcesu
Dobroczyńca Cracovii jest profesorem krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, specjalizuje się w telekomunikacji. Osiągnął sukces naukowy, napisał kilka książek, wykładał na uniwersytetach w USA. W 1991 założył firmę informatyczną ComArch i od podstaw zbudował jej potęgę. Majątek Filipiaka tygodnik "Wprost" wycenił na 185 mln złotych, umieszczając go na 61. miejscu na liście stu najbogatszych Polaków. Wartość ComArch SA jest szacowana na 400 mln złotych. Filipiak w wywiadach nie kryje, że uważa się za człowieka sukcesu.
Jego rodzinnym miastem jest Bydgoszcz, tam chodził na mecze Zawiszy. Do czasu przygody z Cracovią był to jego jedyny kontakt z futbolem. Jest zdania, że sponsorowanie klubu piłkarskiego przynosi ComArchowi duże korzyści marketingowe, które trudno byłoby osiągnąć innymi metodami. Analitycy giełdowi oceniają zaangażowanie ComArchu w futbol bardzo chłodno, uznając flirt spółki z Cracovią za fanaberię prezesa.
Filipiak twierdzi, że na futbolu w Polsce można zarobić. Chce, by klub stał się sprawnie zarządzaną, nowoczesną firmą, która za jakiś czas zacznie przynosić dochód. Proces profesjonalizacji Cracovii rozpoczął się już w trakcie sezonu. Reformie poddane zostały struktury klubu, coraz więcej do powiedzenia mieli ludzie związani z ComArchem. Działacze z Grupy 100 byli marginalizowani, zgodnie z filozofią Filipiaka, który uważa, że w prawidłowo funkcjonującym klubie nie powinna istnieć instytucja pracującego społecznie działacza. Zmiany nabrały gwałtownego przyspieszenia po zwycięskim barażu z Górnikiem Polkowice.
Duch uleciał
Po pięknym zwycięstwie w Polkowicach, Filipiak zachwycał się "dobrym duchem", który panuje w drużynie i obiecywał, że nie pozwoli go zniszczyć. W niedzielę, przed fetą na stadionie Cracovii, "dobry duch" błyskawicznie uleciał z szatni Pasów. Najbardziej doświadczony piłkarz w drużynie, były reprezentant Polski Kazimierz Węgrzyn, w imieniu drużyny zapytał Filipiaka o termin wypłaty obiecanej za awans premii w wysokości miliona złotych. Profesor zareagował bardzo nerwowo i zbeształ 37-letniego Węgrzyna.
Nazajutrz Filipiak mianował sam siebie prezesem Cracovii. Dotychczasowy prezes - Misior - został jednym z wiceprezesów. Filipiak zatrudnił także ściągniętego ze Szczakowianki Jaworzno Albina Mikulskiego. Trener Wojciech Stawowy, który jest szkoleniowcem bez nazwiska (prowadził juniorów i rezerwy Wisły Kraków oraz Proszowiankę), poczuł się zagrożony, rozważał możliwość złożenia dymisji.
Prawo do krytykowania
W sprawnie do tej pory funkcjonującym mechanizmie zazgrzytało, ale Filipiak szybko opanował sytuację. Przyznał, że w rozmowie z piłkarzami "uniósł się", wypłacił im premie, ambitnego Stawowego zapewnił, że Mikulski jako menedżer sportowy nie będzie mu wchodził w drogę i na stadionie przy ul. Kałuży znów zapanowała braterska miłość.
Wszystkie ważne decyzje podejmowane są w ComArchu, zarząd Cracovii ogranicza się do ich akceptowania. Prezes Filipiak skupia w swoim ręku pełnię władzy, dysponując budżetem w wysokości 11,5 mln złotych.
Awantura po awansie pokazuje, że szefa Cracovii czasem ponoszą emocje. W I lidze PZPN i sędziowie mogą nie mieć z nim łatwego życia. Filipiak twierdzi, że skoro wykłada na klub pieniądze, to "rezerwuje sobie prawo do krytykowania PZPN". Po meczu z Pogonią Szczecin w Krakowie wyraził opinię, że 8 tys. osób krzyczących pod adresem arbitra Jarosława Żyro "sędzia ch... " nie mogło się mylić.
Dzieci sukcesu
Cracovia wraca do ekstraklasy po 20 latach. Oprócz niebanalnego prezesa wniesie do ekstraklasy także swoich kibiców. Fani Pasów od lat cieszyli się zasłużenie złą sławą. W "lidze chuliganów" plasowali się zawsze w ścisłej czołówce. W II lidze na szczęście nieco złagodnieli. Do zadymy doszło tylko podczas meczu z Ruchem Chorzów na własnym stadionie. Gorąco było także po spotkaniu z Pogonią Szczecin, w poważnych opałach znalazł się sędzia Żyro. Zarząd Cracovii zrobił wiele, by jej kibice nie byli kojarzeni z bandytami. Tych, którzy na krakowskich osiedlach pod pretekstem kibicowania Cracovii biją się z rzeczywistymi bądź domniemanymi fanami Wisły, mało obchodzi Cracovia, a jeszcze mniej jej zarząd.
Większość osób przychodzących w II lidze na stadion Pasów to "dzieci sukcesu". W III lidze ich nie było. Stosunkowo duża jest jednak grupa kibiców wiernych i oddanych. Takich, którzy przeżyli lata upokorzeń i nie odeszli od klubu nawet w najgorszych dla niego czasach. Nie odejdą też, gdy - nie daj Boże - prezesowi ComArchu znudzi się inwestowanie w futbol. To dzięki nim Pasy znów się odrodziły. Kibiców piłkarskich, zdolnych do samodzielnego kierowania klubem i ocalenia go przed upadkiem, nie ma w Polsce wielu.
Przesłanie pokoju
Mało jest również klubów, które mogą pochwalić się sympatykami kalibru Jerzego Pilcha czy Macieja Maleńczuka. Pilch w jednym ze swoich felietonów napisał, że "gra Cracovii w europejskich pucharach, oznaczać będzie, że świat (...) zmierza jednak ku powszechnemu dobru i szczęściu ludzkości". Pisarz rodem z Wisły zapowiada, że na pierwszym spotkaniu Pasów w ekstraklasie "poryczy się ze wzruszenia". Maleńczuk, znany piosenkarz, lider Pdelsów, jest autorem hymnu Cracovii.
Sympatii do tego klubu nie kryje - uważany w Cracovii za "kibica nr 1" - Jan Paweł II. Pytanie papieża o "ukochaną Cracovię", skierowane do gości z Polski, wywołało wśród kibiców Pasów prawdziwą euforię. Pojawił się nawet pomysł szalika z napisem "Boże Błogosław Papieża", ale nie został zrealizowany. Na meczach wisi natomiast flaga "25 lat pontyfikatu - Ojcze Święty pozdrawia Cię Twoja Cracovia". Czasem zdarza się, że obok powiewa inny transparent, głoszący wszem i wobec, że "Bóg wybacza, Cracovia nigdy". Widomy to znak, że do niektórych fanów nie dotarło jeszcze papieskie przesłanie pokoju. -
-
-
Dzisiejsza Rzeczpospolita znowu o Cracovii
no i z fotą text
[img]http://www.rzeczpospolita.pl/teksty/wydanie_040729/sport_a_1-1.jpg[/img]
...ważne aby pisali
:)
Muszę powiedzieć ,że gość się postarał. Co "Rzepa" to jednka "Rzepa":-)
Cześć, wygląda na to, że interesuje Cię ten temat!
Kiedy utworzysz konto, będziemy w stanie zapamiętać dokładnie to, co przeczytałeś, dzięki czemu możesz kontynuować dokładnie w miejscu, w którym skończyłeś. Otrzymasz również powiadomienia, gdy ktoś Ci odpowie. Możesz także użyć „Lubię to”, aby wyrazić swoje uznanie. Kliknij przycisk poniżej, aby utworzyć konto!
Aktualnie przeglądający (1 użytkowników)
Goście (1)